Pobierz - Fundacja Otwarty Dialog

Transkrypt

Pobierz - Fundacja Otwarty Dialog
Fundacja Otwarty Dialog
Al. J. Ch. Szucha 11a/21
00-580 Warszawa
T: +48 22 307 11 22
Dlaczego Kazachowie "zasłużyli" na
Nazarbayeva?
Mój poprzedni artykuł był poświęcony samozwańczemu "liderowi narodu", który moim
zdaniem jest głównym czynnikiem popychającym stronników demokracji i nacjonalistów do
zjednoczenia sił. Dzisiaj chciałbym zająć się tematem, niezwykle bolesnym dla nacjonalistów,
którego nie da się w żaden sposób ominąć, jeśli chcemy zrozumieć otaczającą nas
rzeczywistość. Mam na myśli Kazachów jako naród.
Ponieważ nieunikniona, surowa i niepozbawiona stronniczości ocena rosyjskojęzycznego i do tego
jeszcze nie czystej krwi Kazacha (jeśli miałbym być dokładny, to mam sześć ósmych krwi
kazachskiej , a jedną ósmą krwi ujgurskiej i tatarskiej) wywoła falę oburzenia, to pozwolę sobie
powołać się na taki autorytet, jakim był wielki Abay Kunabayev.
Niestety, trzeba przyznać, że od czasów kiedy żył, to Kazachowie niezbyt mocno się zmienili.
Tylko tyle, że stepowe rumaki zamienili na samochody i samoloty, a bogactwo zaczęli liczyć nie w
baranach i koniach, a walucie wymienialnej i nieruchomościach. Wszystko inne zostało bez
zmian —poczynając od płaszczenia się przed bogatymi i silnymi, do powszechnego pragnienia
uzyskania możliwie jak najwięcej i przy jak najmniejszym wysiłku. Do tego jeszcze umiejętność
popisywania się ponad wszelką miarę w każdym nadarzającym się wypadku. Plus lekceważenie
prawa i dążenie do jego obchodzenia. Trudno skończyć ten żałosną wyliczankę.
O zdolności do konkurowania i nepotyzmie
W jednym z moich poprzednich artykułów napisałem, że kazachskojęzyczni Kazachowie w całości
gorzej adaptowali się na rynku, i wykazali się mniejszą zdolnością do konkurowania w
porównaniu z rosyjskojęzycznymi Kazachami i rosyjskojęzycznymi mieszkańcami kraju w ogóle.
Wywołało to falę oburzenia wśród kazachskich nacjonalistów i w kazachskojęzycznej prasie.
Mogę nie tylko powtórzyć powyższe twierdzenie, ale także go uzasadnić.
Zacznę od tego, że Kazachowie jako naród kształtują się właśnie teraz, ponieważ własną
państwowość w ramach obecnych granic uzyskali dopiero po rozpadzie ZSRR. Dawne państwa
koczowników, o ile mogą być uważane za poprzedników Republiki Kazachstanu, to tylko w sensie
historycznym, gdyż zajmowały o wiele mniejsze terytoria i nigdy nie obejmowały całej kazachskiej
ludności tamtych czasów. Tym, którzy się ze mną nie zgadzają radzę zwrócić uwagę, że dla wielu
Kazachów jak dawniej stanowi priorytet ich rodowa i żuzowa (ponadplemienna grupa politycznoustrojowa u Kazachów – przyp. tłum.) przynależność, a nie narodowość.
Druga rzecz, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to zacofanie Kazachów jako narodu w całości.
Wcale nie dlatego, że jesteśmy gorsi od innych. Po prostu historycznie tak się złożyło, że
kapitalizm, łamiący poprzednią archaiczną rodową strukturę społeczeństwa i przekształcający
gospodarkę na zasady rynkowe, dotarł do Azji Środkowej i Kazachstanu o wiele później niż do
europejskiej części ówczesnego rosyjskiego imperium. To w sposób nieunikniony odbiło się na
dalszym rozwoju wydarzeń i kolejach losu tych ziem.
Władza radziecka, która w naszym regionie odniosła zwycięstwo o wiele później, akurat z tych
samych powodów postawiła przed sobą zadanie poprowadzenia narodów, znajdujących się w
przedkapitalistycznym stadium rozwoju, do socjalizmu z pominięciem etapu kapitalizmu.
Niestety ta sztuka się nie udała. I chociaż udało się w istotny sposób poprawić poziom życia
ludności, stworzyć prawie współczesny przemysł i rolnictwo, całkiem niezłe jak na tamte czasy
systemy kształcenia, ochrony zdrowia, opieki społecznej, a także zapewnić praktycznie
stuprocentowe zatrudnienie, to władzy radzieckiej nie udało się wykonać drugiego kluczowego
zadania — nie zdołała zniszczyć systemu przynależności rodowej. Tak samo, jak nie zdołała
uczynić większości ludności obywatelami w pełnym znaczeniu tego słowa.
Co więcej, wystarczająco wysoki poziom ochrony socjalnej, ostatecznie od lat 50. ubiegłego
wieku, w rzeczywistości zakonserwował archaiczną strukturę rodową narodu kazachskiego. Tą
samą strukturę, która przy koczowniczym trybie życia zapewniała wyższy poziom przeżywalności i
odporność, nawet w warunkach rozwarstwienia społecznego i gospodarczego Kazachów, które
było zauważalne na początku XX wieku.
W rezultacie w Kazachstanie, jak zresztą w innych środkowoazjatyckich i zakaukaskich
republikach zawsze kwitł nepotyzm i kadry dobierano kierując się zasadą rodowej
przynależności. Przypomnę tym, którzy nie pamiętają: stanowisk w rejonowym aparacie
partyjnym, państwowym, komsomolskim i związkowym w południowych regionach naszej
republiki z trudem wystarczało dla krewnych i klientów pierwszego sekretarza komitetu
rejonowego KPZR. W efekcie drugi i trzeci sekretarz komitetu rejonowego, nie mówiąc o
przewodniczącym rejonowego komitetu wykonawczego, pozostawali "bez swojej doli". A jak tylko
dostawali szansę zajęcia pierwszego miejsca w rejonie, to od razu zaczynali zamiatać pod siebie,
zapełniając powstałe wakaty swoimi ludźmi.
Korzenie naszych problemów
Po rozpadzie systemu socjalistycznego i politycznego i rozkładzie ZSRR Kazachowie jako naród, z
punktu widzenia mentalności znaleźli się ponownie na poziomie przedkapitalistycznym. Właśnie
dlatego po 1991 roku, kiedy razem z KPZR zniknęła ideologiczna linia i wola polityczna, a wraz z
ZSRR przepadł zewnętrzny nadzór i kontrola ze strony Moskwy, u nas zauważalnie wzmocnił się
podział rodowy.
I to było słuszne, logiczne i efektywne. W najtrudniejszych i najcięższych warunkach pierwszych
lat niezależności, Kazachowie sięgnęli po wypróbowane metody przeżycia —rodową solidarność i
wzajemne poparcie. Co zresztą wielu pomogło dożyć do lepszych czasów, podczas gdy
rosyjskojęzyczni obywatele bywało, że umierali z głodu i rozpaczy.
To moim zdaniem, wiele wyjaśnia, w tym również to, że przy formalnie podobnym ustroju państw
postsowieckich faktycznie istniejące w nich systemy polityczne różniły się jak niebo i ziemia. Od
republik parlamentarnych w krajach nadbałtyckich do super prezydenckich republik na Białorusi,
w Rosji i Kazachstanie i jawnie średniowiecznych chanatów w Uzbekistanie i Turkmenistanie.
Tym samym potwierdza się teza, że każdy naród ma takiego władcę na jakiego zasługuje. I w tym
sensie Kazachowie, stanowiący dwie trzecie wszystkich Kazachstańczyków (ogół ludności
Kazachstanu, niezależnie od narodowości - przyp. tłum.) "zasłużyli" na Nazarbayeva.
Rzecz w tym, że od chwili uzyskania suwerenności i niezależności, skład narodowościowy
naszego kraju uległ silnym zmianom. Wyjazd z kraju trzech milionów obywateli, przede
wszystkich tych rosyjskojęzycznych i mieszkających w miastach, drastycznie zmniejszył
demokratyczny elektorat. Do tego wyjeżdżali ci najbardziej aktywni, samodzielni, świadomi — ci,
którzy mogli poprowadzić innych.
Strata ta został skompensowana przez przyjazd około miliona etnicznych Kazachów tzw.
oralmanów, głównie z Mongolii, Chin i Uzbekistanu, a także przez naturalny przyrost, który wobec
wyższego wskaźnika urodzin wśród Kazachów pochodzenia wiejskiego przypadł na tę grupę. Jeśli
uwzględnić krytyczny spadek jakość wykształcenia zarówno średniego, jak i wyższego, upadek
systemu ochrony zdrowia, upadek kultury – ogólnej i zawodowej — w takiej sytuacji, trudno się
dziwić, że Kazachowie pod względem mentalnym, jako naród ponownie znaleźli się na
przedkapitalistyczny etapie rozwoju.
W tym tkwią korzenie wielu naszych problemów. Spokojnie patrzymy, jak klasa posiadająca, w
tym sam elbasy, okradają państwo i naród, ponieważ sami jesteśmy na to gotowi, by w każdym
nadarzającym się przypadku zrobić to samo. Spokojnie patrzymy na dawanie i branie łapówek, bo
sami jesteśmy gotowi dawać i brać. Oburza nas tylko, kiedy biorą niezgodnie z rangą i kiedy nie
dotrzymują obietnicy. Zgadzamy się z twierdzeniem, że im więcej człowiek ma władzy, tym
wyższe zajmuje miejsce w hierarchii i na więcej może sobie pozwolić. Itd.
Kończąc tę część artykułu, można powiedzieć, że Kazachstanowi bardzo mocno brakuje obywateli z prawdziwego zdarzenia. Na razie jest ich zbyt mało i nie mogą się ujawnić w
wystarczającej ilości, aby rozpocząć proces zmiany systemu politycznego, przetasowania sił i
wprowadzenia nowych zasad obowiązujących w przestrzeni politycznej wewnątrz kraju. Chociażby
dlatego, że rosyjskojęzyczni obywatele, których mentalność i spuścizna historyczna jest bardziej
przystosowana do kapitalizmu i gospodarki rynkowej, wyjeżdżają i wymierają.
Większość kazachskojęzycznych mieszkańców kraju, mentalnie znajduje się na poziomie
feudalnym i potrzeba trochę czasu, żeby rynek "przemielił", przetrawił ich archaiczną strukturę
społeczną, doprowadzając do rozpadu istniejących więzi społecznych. Kiedy to się wreszcie
wydarzy, życie zmusi znaczną ilość tych ludzi do uświadomienia sobie, że teraz wszystko zależy
od tylko od nich. Wtedy część z nich zacznie aktywnie bronić swoich praw i przeprowadzi zmiany
wśród swoich priorytetów. Najpierw w sferze ekonomicznej, potem społecznej i na koniec
politycznej.
Tą drogą kroczyły wszystkie inne narody i kraje, które dzisiaj określa się jako cywilizowane. I my
też nie unikniemy tej drogi. Jeśli oczywiście, chcemy utrzymać się jako naród i państwo, a nie jako
część innego narodu i innego państwa.
Dwa warianty kształtowania Kazachów jako nacji
Osobiście jest dla mnie jasne, że współcześnie istnieją dwa warianty kształtowania Kazachów
jako nacji. Pierwszy - nazwijmy go feudalnym - poprzez kształtowanie państwa narodowego, jak
to miało miejsce w przeszłości, na przykład w Europie, kiedy naród zostawał ściśnięty w swoich
nacjonalnych granicach i z kraju usuwano większość tych, których uważano za obcych. Na
przykład Żydów, protestantów i muzułmanów, tak jak to miało miejsce we Francji i Hiszpanii.
I właśnie ten wariant mają de facto na myśli najbardziej aktywni kazachscy nacjonaliści, czasami
mówiąc o tym otwarcie i wprost, a czasami skrycie i nie kończąc zdania. Historycznie taki wariant
jest możliwy, ale jego cena może być bardzo wielka. I nie tylko dlatego, że aby go zrealizować,
przyjdzie wylać morze łez, i dobrze jeśli skończy się tylko na nich, a nie na wielkim morzu krwi.
Ale dlatego, że według mojego twardego przekonania, jednolite pod względem narodowościowym
kazachskojęzyczne kazachskie społeczeństwo będzie: po pierwsze; o wiele bardziej izolowane
od świata i postępu niż społeczeństwo wielonarodowościowe. Po drugie; mimo woli zacznie ono
zamykać się w sobie z powodu nieznajomości lub słabej znajomości innych języków. Po trzecie;
natychmiast po całkowitej kazachizacji powinna nastąpić całkowita islamizacja, a ta z powodu
naszych cech charakteru nie zdoła uniknąć charakteru fundamentalistycznego. A to znaczy, że
znowu zwrócimy się w stronę przeszłości. Podobnie, jak to ma miejsce dzisiaj w Egipcie, którego
nowy prezydent chce wprowadzić nową Konstytucję na prawie szariatu.
Wszystko to uczyni z naszego kraju i całego narodu, ludzi niezdolnych do stawiania czoła
konkurencji, a co za tym idzie, ludźmi zacofanymi. Przy zachowaniu światowych cen na produkty
naftowe na zadowalającym poziomie, tym bardziej w sytuacji zwiększenia ich wydobycia i
eksportu, rządząca elita przyjmie taki wariant z dużym zadowoleniem, ponieważ znacznie łatwiej
jest sterować ludźmi niewykształconym, biernymi, zaplątanym w religijnym gąszczu.
Ale to znaczy, że oprócz wszystkiego innego, zostanie zakonserwowany nie tylko dzisiejszy
system polityczny, ale też poziom i jakość życia większości Kazachów. Mnie osobiście to nie
zadowala. Czy zadowala kazachskich nacjonalistów? Nie wiem. Jedno mogę powiedzieć na pewno
— ci, którzy w swoich snach widzą państwo narodowe, gdzie wszyscy mówią i piszą wyłącznie po
kazachsku, powinni się modlić do Nazarbayeva i jego następców.
Dlatego, że dzięki prowadzonej obecnej w kraju polityce społecznej i gospodarczej oraz polityce
wewnętrznej, obserwuje się odpływ rosyjskojęzycznych obywateli, w tym również Kazachów. Już
dziś średnia wieku Rosjan w Kazachstanie wynosi 45 lat, podczas gdy średnia wieku Kazachów
wynosi 25 lat. Jeśli liczyć, że Kazachstańczyk średnio żyje 69 lat, to można prognozować, że za 25
lat etniczni Rosjanie po prostu u nas wymrą.
Drugi wariant, to kształtowanie kazachskiej nacji jako obywatelskiej. Czyli takiej, dla której
znaczenie ma nie przynależność etniczna, a obywatelstwo. Osobiście popieram ten wariant,
ponieważ stawia on na czele wszystkiego prawa człowieka, niezależnie od narodowości, ojczystego języka, wykształcenia, miejsca urodzenia i tak dalej. Najbardziej jaskrawy przykład
stanowi USA, chociaż teraz tą drogą podąża coraz więcej krajów, w tym także Francja i wcale nie
w mniejszym stopniu Rosja.
Dla Nazarbayeva taki wariant jest śmiertelny, ponieważ jego kluczowym elementem jest ludzka
masa, wśród której każdy obywatel ma świadomość posiadania niezbywalnych praw i swobód
obywatelskich, a co więcej, jest gotów ich bronić i o nie walczyć. A do tego jeszcze wszyscy ci
obywateli posiadają niezbędne instrumenty — poczynając od wolnych i uczciwych wyborów do
możliwości posiadania broni palnej. Fakt, to ostatnia możliwość jest dostępna, nie wszędzie i nie
zawsze.
Sądząc z tego, jak rozwijają się wydarzenia, wybierzemy najgorszy możliwy wariant. Chociaż przy
odpowiedniej woli politycznej i zjednoczeniu wysiłków ze strony państwa i społeczeństwa można
by było go uniknąć. Przecież posiadamy wszystkie potrzebne zalety — duży obszar w centrum
kontynentu euroazjatyckiego, który w pewien sposób łączy Wschód z Zachodem, stosunkowo
niewielką liczbę ludności, wiele bogactw naturalnych, nadmiar petrodolarów, niezagospodarowane nisze na rynku światowym i regionalnym, które moglibyśmy zająć.
Wprawdzie boję się, że swoją szansę już straciliśmy, ale o tym dokładniej napiszę w kolejnym
materiale. Na koniec tego artykułu chciałbym jeszcze zauważyć: sądząc na podstawie
wszystkiego wokół, dzisiejszy zryw aktywności wśród nacjonalistów należy tłumaczyć, że
przeczuwają oni katastrofę grożącą Kazachom, chociaż nie pojmują ani jej rozmiarów, ani jej
źródeł pochodzenia, ani tego, w co może się ona przekształcić.
Autor: Muratbek KETEBAYEV
Źródło: respublika-kaz.info
facebook.com/OpenDialogFoundation | [email protected] | www.odfoundation.eu

Podobne dokumenty