Wioleta Świątek - eduportal Koszalin

Transkrypt

Wioleta Świątek - eduportal Koszalin
Wioleta Świątek
28.12.2013 15:23
uczennica klasy IIb
Uzdolniona polonistycznie, chętnie bierze udział w konkursach humanistycznych, finalistka tegorocznego konkursu
przedmiotowego z języka polskiego.
Gość
Dochodziła godzina 14:00. Do biblioteki publicznej miały zejść się tłumy ludzi. Niestety, było całkiem inaczej. W
dużej sali siedziało kilku słuchaczy: dwie starsze panie, dwie panie bibliotekarki, jakieś małżeństwo z dzieckiem i
trzy małe dziewczynki. Nie czekali w napięciu na początek wystąpienia. Było im obojętne, czy zaraz się zacznie, czy
z jakiegoś powodu wystąpienie zostanie odwołane.
Nadszedł ten moment. Wszyscy od niechcenia zaczęli bić brawo. Na środek wyszła wysoka ciemnowłosa kobieta.
Miała na sobie piękną suknię. Jej włosy opadały na ramiona. Z wyglądu przypominała jeszcze dziecko. W chwili,
kiedy brawa ustały, przedstawiła się i powiedziała, że zamierza wygłosić wykład na temat zaśmiecania naszej
planety. Rozpoczęła przemówienie. Mówiła długo i nudno. Zupełnie nie zauważyła, że w drzwiach stoi jej dawna
przyjaciółka. Ale przecież to było niemożliwe, zmarła dziesięć lat wcześniej.
- Powiedz im o mnie – szepnęła. – Powiedz im o mnie.
Nastała chwila ciszy. Kobieta zamknęła oczy i potrząsnęła głową. Otworzyła je. W drzwiach nie stała już
przyjaciółka sprzed lat, tylko mała dziewczynka. Miała około pięciu lat.
- Przez panią wszyscy usnęli – powiedziała w końcu. – Niech pani opowie coś ciekawego.
- Marysiu! To było niegrzeczne. Przeproś panią – oburzyła się bibliotekarka.
- Co mam opowiedzieć? – spytała grzecznie kobieta.
Dziewczynka uśmiechnęła się.
- Bajkę – odpowiedziała.
Minęła chwila. Pani o dziecinnej twarzy zamyśliła się. W końcu powiedziała:
- Opowiem wam historię pewnej dziewczyny, która zamieszkała w bardzo dziwnym domu…
Trochę się bała, gdyż nie mówiła o tym nigdy wcześniej. To był pierwszy raz. Wszyscy czekali niecierpliwie na
dalszy rozwój wydarzeń. Nawet mała dziewczynka usiadła na krześle w pierwszym rzędzie.
***
,,Ta historia ma swój początek w słoneczny, chodź zimowy dzień. Wszędzie było pełno śniegu, a najwięcej na
skraju miasteczka, gdzie miała właśnie zamieszkać pewna rodzina.
W samochodzie było zimno i nieprzyjemnie, więc piętnastoletnia Alicja wzięła koc i zapytała:
- Mamo, kiedy będziemy na miejscu?
- Niedługo córeczko – odpowiedział jej tata. – Mniej więcej o 9:00 ujrzymy nasz nowy dom.
- O dziewiątej? Mamy dopiero pierwszą w nocy – powiedziała dziewczyna, po czym przykryła swojego brata i siebie
kocem. Chciała zasnąć, ale nie wychodziło jej to. Wierciła się i kręciła. Po wielu próbach, około godziny 2:00
zamknęła oczy. Otworzyła je dopiero rano.
Dojechali. Ich nowy dom był duży i niezbyt nowoczesny. Przed domem znajdował się ogród. Rosło w nim dużo
kwiatków. Niestety, o tej porze roku przykryte były śniegiem.
Alicja wzięła swoje rzeczy i poszła przodem. Weszła po schodkach. Trochę skrzypiały. Otworzyła drzwi i zajrzała do
środka. Było tam całkiem przyjemnie, mimo że zewnętrzne ściany budynku nie przyciągały wzroku. Dziewczyna
poszła do swojego pokoju, który znajdował się na górze. Rozpakowywała się aż do wieczora. Później zeszła na dół
i pomogła mamie w przygotowaniu kolacji. Podeszła do szafki ze szklankami. Chciała wziąć jedną, lecz gdy
przysunęła rękę, szklanka odsunęła się. Nie mogła jej złapać. Uznała to za dziwne, ale zignorowała niesamowite
zjawisko.
Później robiła to, co zwykle. Poszła się umyć, przebrała się w piżamę i położyła się spać.
Kolejne dni mijały spokojnie. Alicja poznała nowych przyjaciół. Przyzwyczaiła się do nowego domu. Po raz pierwszy
od dłuższego czasu czuła się szczęśliwa. Aż do dnia, kiedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy, np. w nocy telewizor
włączał się sam, naczynia spadały na podłogę, regał się przewracał, a okna się otwierały.
Rodzice Alicji byli przekonani, że w domu oprócz nich ktoś jest. Dziewczyna postanowiła to sprawdzić. Pewnego
dnia, gdy nikogo nie było, zrobiła kartkę, na której zapisała alfabet, przygotowała igłę i nitkę. Do jednego jej końca
przymocowała igłę, a drugim końcem obwiązała sobie palec.
Usiadła w pokoju na łóżku i wypowiedziała te słowa:
- Jeśli są w tym domu inne istoty, proszę, by dały mi jakiś znak.
Czekała przez chwilę. Nagle igła wskazywała ciąg liter, które ułożyły się w zdanie. Brzmiało ono tak: ,,Cześć, ja i
moja rodzina mieszkamy w tym domu.”
Alicja osłupiała, po chwili jednak otrząsnęła się. Chciała porozmawiać ze swoim nowym znajomym.
- Cześć – powiedziała. – Kim jesteś?
,,Jestem duchem. Umarłem bardzo dawno temu, lecz moja dusza została tutaj.”
- Jak się nazywasz? – spytała dziewczyna. W tej chwili przestała się już bać.
,,Konrad.”
- Opowiedz mi o sobie – poprosiła Alicja.
Dowiedziała się, że ten dom zamieszkują duchy. Nocny znajomy żył w latach dwudziestych XX w. Teraz miał już
około stu lat. Mieszkał z rodzicami i z dwoma siostrami (młodszą i starszą) oraz bratem. Wszystko układało się
dobrze, lecz pewnego dnia jakiś szaleniec z pistoletem znalazł się w pobliżu ich domu i zastrzelił wszystkich, po
czym się powiesił. Rodzina Konrada nigdy nie opuściła swojego przytulnego domu.
Alicja była pod wielkim wrażeniem, gdy usłyszała tę historię. Nigdy nie miała do czynienia z czymś tak
niesamowitym. Ta rozmowa pozostała w jej pamięci do końca życia.
Następne dni były cudowne. Dziewczyna zaprzyjaźniła się z Konradem. Powiedziała rodzinie o tajemnicy domu.
Wszyscy postanowili, co może się wydać dziwne, rozmawiać z duchami. Alicja bawiła się po prostu świetnie.
Godzinami rozmawiała z Konradem, który, mimo że był dużo starszy, doskonale ją rozumiał.
Pewnego pochmurnego dnia dziewczyna spytała chłopaka, jak jest w niebie. Odpowiedział jej, że ją kiedyś tam
zabierze. ,,Tak, jasne” – pomyślała Alicja.
- Nie wierzysz mi – powiedział duch. – Zamknij oczy – dziewczyna wykonała rozkaz – i wyobraź sobie, że schodzisz
po schodach, otwierasz drzwi… a teraz otwórz oczy.
Była tam, w raju. Wszędzie rosły drzewa, śpiewały ptaki. Trawa falowała, jakby tańczyła. Uśmiechała się do
wszystkich. Na krzewach rosły owoce niesamowicie dobre w smaku. Woda w pobliskim jeziorku błyszczała od
słońca, które świeciło mocno. Powiewał przyjemny, orzeźwiający wietrzyk. Pewnie spytacie, co Alicji spodobało się
najbardziej? To, że po ogrodzie przechadzały się duchy. Miały własne ciała. Wszystkie młode, piękne i szczęśliwe.
Nasza bohaterka rozejrzała się dookoła, chciała znaleźć Konrada. Stał przy jeziorku. Był jeszcze ładniejszy niż
sobie wyobrażała. Jego włosy powiewały na wietrze i błyszczały od słońca.
- Pięknie tu. Mogłabym tutaj zostać na zawsze – powiedziała Alicja.
- Tak – odparł Konrad. – W raju nie ma cierpienia i bólu. Jest tylko miłość.
Chłopak podał dziewczynie owoc rosnący na drzewie, a ona ugryzła kawałek. Od razu znalazła się w domu.
Odpoczywała. Nie czuła niczego. Wypełniła się tylko dobrą energią. Sama nie wiedziała, jak długo przebywała w tej
pięknej krainie.
Poczuła się jak nowo narodzona. Myślała tylko o raju i o tym, że chciałaby tam zostać na zawsze.
Dni mijały, a ona stawała się coraz smutniejsza. Konrad powiedział, że tylko umarli mogą wejść do ogrodu, w
którym nie ma cierpienia.
Po paru dniach historia się powtórzyła i do domu Alicji wkradł się złodziej skuszony bogatymi zdobieniami w środku
budynku. Usłyszał syreny policyjne i spanikował. Zaczął strzelać…
Teraz cała rodzina odpoczywała na miłej w dotyku trawie w raju. Nie miała żadnych zmartwień. Chociaż tyle lat już
minęło od tamtych wydarzeń, to ja nadal wszystko dokładnie pamiętam.”
***
Kobieta skończyła mówić i pogrążyła się w myślach. Z których wyrwały ją gorące oklaski słuchaczy. Była z siebie
dumna. Nie zorientowała się, że jej oczy zaszły łzami. Wyszła z biblioteki i od razu poszła na cmentarz. Miała
nadzieję, że kiedyś dołączy do swojej przyjaciółki i inni ludzie będą o niej mówić. W tamtej chwili chciała żyć w
umysłach swoich przyjaciół wiecznie.