C - Home.pl
Transkrypt
C - Home.pl
Ł O O R G A N W I E C P O L S K I E G O P ZWIĄZKU O L S K Ł O W I E C K I E C, O D W U T Y G O D N I K Nr 18 (1381) 16-ao WRZEŚNCA 1<^70 CENA ZŁ 2.50 I JÓZEF J. SZCZEPKOWSKI MYŚLIWI W SŁUŻBIE PRZYRODY O rokAi obchodzimy w Polsce Tydzień Ochrony Prsyrody, który ma za cel popularyzowanie w społeczeństwie aktualnych potrzeb - i zadań w tej dziedzinie oraz w c i ą g a n i e do w s p ó ł p r a c y sze rokiego k r ^ u obywateli. W tym roku będzie on poświęcony podstawowym prcblemorn z w i ą z a n y m z realizacją na terende naszego kraju m i ę d z y n a r o d o w e g o proeramu ..C^cwiełt i środowisko". Jak wiadomo, w 1972 r. odbę dzie się na ten temat w Sztokholmie ś w i a t o w a konferencja O r g a a i z ^ j l N a r o d ó w Zjednoczo nych. między nowoczesnym towieotwem a o c h r o n ą przyi-ody nie ma sprzeczności, w w i e l u zaś wypadkach zachodzi p e ł n a ztMeżność intere sów. Nastąpiło to z a r ó w n o pod wpływem przemian w pojmowaniu i' wykonywaniu ło wiectwa ;ak i zmiany poglądów na sposób re alizowania ochrony przyrody przee ósłowiekaLudowe łowiectwo polskie postawiło sobie ja ko generalny cel zachowsmie dla przyszłych pokoleń ojczystej fauny ł o w n e j w t y m samym składzie gatunkowym i przybliżonej liczeisności, p o d p o r z ą d k o w u j ą c temu z a ł o ż e n i j pozys kanie zwierzyny. W ochronie przyi"ijdy zwy ciężył pogląd, że tzw. odirona bierna, polega j ą c a wyłącznie na restrykcjach, daje o wiele gorsze efekty niż ochrona czynna, zmierzająca do zapewnienia poszczególnym gatunkom zwierząt optymalnych w a n m k ó w oytowania i nie w\'kluczająca ich racjonalnego, kontro lowanego u ż y t k o w a n i a . O sobiście u w a ż a m , że można sią na wet pokusić o s f o r m u ł o w a n i e ramowego programu takiej w s p ó ł p r a c y , b a z u j ą c e gu zresztą na t y m , co w tej dziedzinie k o n kretnie od dłuższego czasu robimy. Podstawowym zagadnieniem w t y m pi-ogramie będzie kontynuowanie dotychczasowych zasad gospodarowania zwierzyną. Polegają one, jak wiadomo, na uzależnieniu r o z m i a r ó w u ż y t k o w a n i a populacji od wielkości zrealizo wanego przyrostu, jwrzy założeniu, że uzasad niona przyrodniczo i gospodarczo eksploatacja pc>glow:a nie może namaszać liczebności stada podstawowego, a nawet powinna gwai'antow a ć jego stały wzrost W razie gdy wskutek W celu sKoordynowania wszystkich poczy w y j ą t k o w o niesprzyjających warunków atmo n a ń w zakrestie ochrony naturalnego ś r o d o sferycznych lub klęski żywiołowej liczebność wiska człowieka i w s p ó ł p r a c y w tej dziedzinie siada podstawowego uŁegnie zmoiejszeniu, z organizacjami nitodzynarodowyml, p o w o ł a podstawowym zadaniem staje się jego odbu no w bieżącym roku P o l ^ Komitet Ochrony dowa, a pozyskanie zostaje ograniczone lub Ś r o d o w i s k a Człowieka, jako organ rządowy, na pewien cAres zawieszone. Wydaje się, że o pod przewodnictwem wiceprezesa Rady M i n i realizację tego p u n k t u możemy być spokojni Ten układ stosunków n a k ł a d a na nas szcze strów, Z d z i s ł a w a Tomala. Dla koordynacji gdyż opisane zasady są przez kola łowieckie gólny obowiązek współdzóałania w realizacji działalności naukowej utworzcno Polski K o generalnie przestri5egane, o czym m.in. swia:iprogramu , ^ ^ w t e l c i ś r o d o w i s k o " , j a k r ó w mitet Alrademil Naiuk „CzSowfteik i ś r o d o w i czy masowe zamykanie w bieżącym sezonie nież .«lalego uwzględniania w naszej praktyce sko", k t ó r e m u przewodniczy członek zwyczaj polowania na kuropatwy i w j ^ t ę p o w a n i e hodowianei i myśliwskiej i n t e r e s ó w orhron^' ny PAN, prof. dr Włodzimierz Mlchajłow. przez koła z wnioskami o ograniczenie pozys przyrody. Sam fakt p o w o ł a n i a wspomnianych Działalność tych k o m i t a t ó w o b e j m o w a ć bę kania sam. na wstęplf k o m i t e t ó w koordynacyjnydi nie dzie m.ia. tałcie, szozegóinte nas i n t e r e s u j ą c e Na d r u g i m miejscu trzeba postawić popra rozwiąże bowiem żadnego problemu, jeśli nie zagadnienia, j a k : wianie aytuaucM bytowej zwierzyny przea będzie poparty ogólnospołecznym w y s i ł k i e m — gospodarowanie naturalnymi zasobami ulepszanie aktualnych warunków środowisko konkretnym działaniem ludzri dobi-ej woli, pnzyrody, wych. M a m tu na myśli takie zabiegi, jak za wśród któr>'ch w pierwszym szeregu powinna — skutki u p r z e m y s ł o w i e n i a ixdfuctwa, krzewianie i zadrzewianie n i e u ż y t k ó w , odna s t a n ą ć pięćdziesięciotysięczna rzesza my&ii— problemy zatruwania i zanieczyszczania wianie remiz., wprowadzanie w jednogatuokowych. środowiska, wych lasach owocodajnych drzew i ki-zewow! — cdnowa ś r o d o w i s k a naturalnego, uzdatnianie śródleśnych ł ą k z r ^ u l y zanie Potwierdzeniem reprezentowanego tu stano— problemy k s z t a ł t o w a n i a ekosystemów, _ wi-ska może być w y p o w i e d ź wybitnego dzia dbanych i zakwaszcMiych itp. — o ś w i a t a i wychowanie w duchu ochrony 'liv,ecim niemniej istotnym punktem tego łacza ochrony przyrody, członka rzeczywiste środowiska przyrodnicz^o. programu powinno b y ć prowad/eni e t>rzez go P A N , pro*, dra W a i e r e ^ Goetla; ... hoia P Z L działalności o ś w i a t o w o - w y c h o w a w c z e j w dołłtość potrzeb- ścistej współpracy pracowducliu uciiroay ł>rxyrody, i iej z a s o b ó w . nikóio ochrony przyrody z touńectm^m doj W r o z w i ą z a n i u tych p r o b l a n ó w jesteśmy ga^nlenie to ma dwa aspekty. Jeden z nich rzała po obu stronach. Rzetelny myiUwu po bezpośrednio zainteresowani nie t y l k o j a k o otrafi uwziflędTiić potrzeby ochrony przyrody, dotyczy myśliwych, wsrod k t ó r y c h trzeba w y bywateJe, lecz przede wsizystkim jako myśli r a b i a ć 1 u t r w a l a ć poszanowanie dla ^cwierz^i a pracownik ochrony przyrody postulaty ra w i , c z ł o n k o w i e organizacji, k t ó r e j ustawo objętych o c h r o n ą g a t u n k o w ą , w szczególności cjonalnego towiectioa. W naszych ustawach, wym zadaniem jest gospodarowanie zwie ochrony przyrody i łowieckiej, mamy podsta dla chronionych p t a k ó w d r a p i e ż n y c h , łącznie rzyną zgodnie z potrzebami gospodarstwa ze szkoleniem w zakresit; u m i e j ę m o ś c i rozróż wy do U5uti»inia wszelkich nieporozumień i narodowego i w y m a g a n i a m i o c h r oniania g a t u n k ó w nie o b j ^ y c h o c h r o n ą od trwatej współpracy. n >• p r z y r o d y . Wbrew pozorom bowiem. chronionycti, gdyż na t y m odcinku obserw uje my jeszcze wiele niedociągnięć. Drugi aspekt dotyczy wychowawczego o d d z i a ł y w a n i a my Fot. Z b i g n i e w A d a m s k i śliwych na ś r o d o w i s k o wiejskie, w szcze gólności na wiejską młodzież szkulną. W tej dziedzinie mamy kilkimasioletnie doświadcze nie i p o w a ż n y dorot>ek Po pi-zekazanta fimkcji organizatora w s p ó ł p r a c y z młodzieżą L i dze Ochrony Przyrody, zainteresowanie my sliwych l y m zagadnieniem w y r a ź n i e zmalało. Ostatnio jednak coraz więcej kół łowieckich dochodzi d(> przekonania, że p r a c ę z młodzie żą trzeba pi'owadzić samemu, niezależnie od lego kto t ę a k c j ę i i r m u j e Czwarty wi-eszcie i ostatni punkt iego pro gramu to konieczność ściśle>szego powiązania Polskiego Związku Łowieckiego t organiza cjami ochruny przyrody. Jegii i-ealizar-j*; .\'idzę w jak najliczniejszym udziale nasze^io akty wu i u s z v s t k i c h eiauiwych s t r a ż n i k ó w łowieckich w Straży Ochrony Przyrody, w powszechnej przynależności myśliwyeli do L i gi Ochrony Przyrody {v: charakter/e człon ków indywidualnych bądź zbiorowyv!i) oraz w ściślejszym p o w i ą z a n i u o r g a n ó w P Z L z ui-ganami LOP na wszystkich szczeblach or ganizacyjnych IW powiecie, w o j e w ó d z t w i e l na szczóblu centralnym). Wydait .się. że lak pojęta w s p ó ł p r a c a m i ę :',?.y ł o w i e c t w e m a o c h r o n ą przyrody pMWohlaby na r o z w i ą z y w a n i e zjednoczonymi siłami wielu istutnych dla obydwu stron p r o b l e m ó w , s t a n o w i ą c jednocześnie nasz w k ł a d w realiza cję programu ochiony ś r o d o w i s k a przyrodni czego człowieka. Może więc w a i t o pomyśleć o ujęciu .iej w ramy konkretnego, dwustron nego porozumienia. Józef i. Szczepkowski C 2 M>GUMtU OliCH POGŁOWIE KUROPATW W 1970 ROKU K u n t y n u u l ą c a k c j ę rozpoczętą w ro> k u ubiegłym, staiamy się w trakcie sezcmu polowań podać myśliwym aktualne dane dotyczące populacji kuropatw, a więc ś m i e r t e l n o ś ć w okresie ubiegłej zimy, zrealizowany przyrost, przy bliżoną g l o b a l n ą liczebność i dopuszczalną w lej konkretnej sytuacji wysokość odstrzału, nie n a r u s z a j ą c ą stada podstawowego, W b i e ż ą c y m roku dane nasze pochodzą ł trzech źródeł: z p u n k t ó w skupu „Las", gdzie w każdą niedzielę bada się wiek dostar czonych przez m y ś l i w y c h kuropatw, z dwóch powierzchni p r ó b n y c h {po ok. 400 ha k a ż da) położonych w w o j . warszawskim, na k t ó r y c h trzy razy w roku prowadzi się do k ł a d n ą i n w e n t a r y z a c j ę kuropatw, i z da nych ankietowych o w y n i k a c h p o l o w a ń na kuropatwy w okresie od 1-20 w r z e ś n i a br. (Ankieta dotycząca polowania na kuropat wy, rozesłana l w r z e ś n i a br. do 3000 m y ś l i wych obejmuje cały okres polowania; tu zostały wykorzystane jedynie w y n i k i na d e s ł a n e do dnia 20 w r z e ś n i a br.). W punktach skupu uzyskujemy dane do tyczące s t r u k t u r y wiekowej odstrzelonych kuropatw, a z nich wielkość zrealizowanego przyrostu i ś m i e r t e l n o ś c i , na powierzch niach p r ó b n y c h znana jest ś m i e r t e l n o ś ć z i mowa i przyrost, m a t e r i a ł y ankietowe u /.upclniają dane z p u n k t ó w skupu co do wielkości zrealizowanego przyrostu. D y s p o n u j ą c w y n i k a m i z trzech różnych źródeł m o ż n a — j a k się wydaje — z dos tatecznie d u ż y m p r a w d o p o d o b i e ń s t w e m ocenić a k t u a l n ą s y t u a c j ę populacji kuropatw. Nie jest dla nikogo n i e s p o d z i a n k ą , że l i czebność kuropatw jest w bieżącym sezonie bardzo niska. Z a p o w i e d z i ą tego były j u ż w y n i k i majowej ankiety na temat prognozy liczebności zajęcy i k u r o p a t w (por. . ^ w i e c Polski" n r 11/70), w k t ó r e j m y ś l i w i p r z e w i dzieli stan k u r o p a t w nieco niższy, lub po dobny do zeszłorocznego na p o ł u d n i u kraju iwoj. opolskie, katowickie, krakowskie i rzeszowskie), natomiast znacznie niższy w pozostałych regionach Polski. Istotnie, ś m i e r t e l n o ś ć zimowa kuropatw była w t y m roku wyjątkowo wysoka; w województwach centralnych wynosiła ona ok. 90»/» (»2»'» w Luszynie i 94" » w Dziekanowie), podczas gdy p r z e c i ę t n a ś m i e r t e l n o ś ć /.imowa na terenie Polsłd wynosi 50*''(i. W południowej części kraju, ze względu na k r ó t s / y okres zalegania i m n i e j s z ą g r u b o ś ć pokrywy śnieżne], ś m i e r t e l n o ś ć zimowa by ła niższa, nie dysponujemy jednak d o k ł a d n y m i danymi. Jeśli dla ostrożności przyjąć dla całego kraju ś m i e r t e l n o ś ć 90"'u, to do lęgów p r z y s t ą p i ł o w t y m i'oku 20"" zeszło rocznej liczby par. a SS^/o p r z e c i ę t n e j liczby, par na wiosnę. D r u g i m w a ż n y m czynnikiem kształtują cym liczebność populacji w jesieni j e s t przebieg lęgów, a ściślej ś m i e r t e l n o ś ć za r o d k ó w w okresie wysiadywania j a j oraz ś m i e r t e l n o ś ć piskląt, gdyż wielkość zniesień jest wysoka i stosunkowo bardzo dtala. Is totne znaczenie ma tu ilość o p a d ó w w d r u giej polowie czerwca. Mimo pesymistycznej opinii n i e k t ó r y c h m y ś l i w y c h , sezon lęgowy okazał się w t y m roku p o m y ś l n y ; przyrost zrealizowany na podstawie danych punk t ó w skupu wynosi 2,2, na podstawie ankie ty t a k ż e 2,2, na powierzchniach p r ó b n y c h 2,a. Wprawdzie dane z p o l o w a ń (skup i an kieta) pochodzą g ł ó w n i e z w o j e w ó d z t w po ł u d n i o w y c h , gdyż w większości w o j e w ó d z t w Henryk Białas centralnych odstrzał rozpoczął się później i wskutek tego dysponujemy zbyt s k ą p y m m a t e r i a ł e m , jednak ścisłe — i j a k sądzimy reprezentatywne dane z powierzchni p r ó b nych p o z w a l a j ą nam p r z y j ą ć , nawet z pew nym marginesem ostrożności, w s k a ź n i k 2,2, jako średni w s k a ź n i k iwrzyrostu dla całego kraju. Jest to w y n i k p o w y ż e j ś r e d n i e j wielo letniej, k t ó r a w y n o s i ł a : 1965 1966 1967 1968 1969 1970 2.0 1,8 1,4 2,4 2.2 2,2 Jesienna liczebność kuropatw jest w y p a d k o w ą ś m i e r t e l n o ś c i zimowej : przyrostu zrealizowanego. Z n a j ą c te dwie w a r t o ś c i można obliczyć, że w roku oietiicym wyno si ona około 22*'(» stanu zeszłorocznego / N 1970 (N 1969 —90»'o) • przyrost zrealizowa ny - 10V. • 2,2 = 22<'/b/. P o n i e w a ż o zmianach w liczebności k u ropatw ś w i a d c z ą t a k ż e różnice w ilości po zyskanych ptaków, można przy pomocy proporcji obliczyć, ile odstrzelono by k u r o patw w bieżącym sezonie, gdyby nie wtirowadzano żadnych o g r a n i c z e ń i polowano tak. j a k w latach poprzednich. Ta teorety cznie wyHczona liczba wynosi 200 tys. sztuk (por. rysunek). W rzeczywistości liędzic ona znacznie niższa, gdyż w większości obwo d ó w nie poluje się w ogóle. l u b poluje się z d u ż y m i ograniczeniami. Powstaje teraz zagadnienie: czy i ile wolno odstrzelić kupropatw, oy w możliwie k r ó t k i m czasie d o p r o w a d z i ć stado podsta wowe do p r z e c i ę t n e j liczebności. Dla populacji o znanej proporcji p i c i i znanych w a r t o ś c i a c h ś m i e r t e l n o ś c i i rozrodu potrafimy obliczyć m a k s y m a l n ą eksploata cję, nie n a r u s z a j ą c ą stada podstawowego (por. ,3kologia Polska" B, 1967, IX). PrzeItształcając odpowiednio podany tam wzór można t a k ż e obliczyć m a k s y m a l n ą eksploa t a c j ę przy założeniu, że stado podstawowe w n a s t ę p n y m roku ma b y ć dwukrotnie, trzykrotnie i t d . większe, n i ż w r o k u wyj ściowym. Niestety do w z o r ó w tych trzel>a podstawiać przewidywaną śmiertelność z i m o w ą i przyrost. Stosując w t y m celu ś r e d nie wieloletnie (1965-1969), czyli p r z e w i d u j ą c w 1971 roku p r z e c i ę t n ą ś m i e r t e l n o ś ć z i m o w ą i p r z e c i ę t n y przyrost, m o ż n a obliczyć, że nawet przy c a ł k o w i t y m z a m k n i ę c i u polo wania w b i e ż ą c y m sezonie nie uda się pod woić stada podstawowego w ciągu jednego roku, podczas gdy do osiągnięcia stanu p r z e c i ę t n e g o należałoby go potroić (por, r y sunek). Oczywiście w i e l k i w p ł y w b ę d ą tu m i a ł y w a r u n k i n a d c h o d z ą c e j zimy. Np. przy śmiertelności zimowej nie < 50* u, a 30*/* mo ż n a by u z y s k a ć podwojenie stada podstawo wego, nawet przy odstrzale 10"".stanu ot>ecnego i p r z e c i ę t n y m przyroście. Biorąc jed nak pod u w a g ę , że w a r u n k i w p r z y s z ł y m r o k u m o g ą się o k a z a ć nie t y l k o p r z e c i ę t n e , lecz nawet gorsze od p r z e c i ę t n y c h , należy p o c h w a l i ć k a ż d ą i n i c j a t y w ę p r o w a d z ą c ą do ograniczenia, a nawet z a m k n i ę c i a polowa nia w t y m sezonie. Na zakończenie w a r t o s p o j r / e ć trochę wstecz, by s p r a w d z i ć w j a k i m tempie w rzeczywistości o d b u d o w y w a ł y się populacje kurapatw po takich nagłych załamaniach się liczebności. Znana jest np. d o k ł a d n i e dynamika Uc/.ełMiości południowo-angielskich populacji k u r o p a t w w latach 1863—1931 (patrz . ^ o u r n a l of A n i m a l E c o l o ^ " 1934, 3) l u b populacji holenderskiej w latach 19301964 (patrz „Zeitschrift fiir Jagdwissenschaft" 1968. 14, 1). W obu tych populacjach w y s t ę p o w a ł y nagłe g w a ł t o w n e spadki l i czebności, np. w latach l90a. 1910. 1917. 1927, 1934, 1943, 1949, 1956 i we wszystkich wypadkach w ciągu dwóch lub trzech lat, a często nawet w ciągu jednego; roku nas t ę p o w a ł o w y r ó w n a n i e liczebności do stanu przeciętnego, l u b nawet wyżej. utuh 900 800 700 SOGf 400 900 200 100 m 65 66 fi? 6& 60 70 liosc kuropEtlw o d s i r z e l o n y c t l g l o b a l n i « w P o i s c t w l A t a c h 18A4~1M9 i p r o p o r c j o n a l n a (k> n i i - j i i o ś 6 I c u r o p a t w , k t ó r e b y ł y b y o d s t r z e l o n e w r . 197U, g d y by nie b y ł o o g r a n i c z e ń w p o l o w a n i u . O ś pozio ma - lata. o ś pionowa - o d s t r z a ł w tys. sztuk. Tak więc g w a ł t o w n e , z sezonu na sezon apadki liczebności, w y s t ę p u j ą c e co k i l k a — k i l k a n a ś c i e łat, najczęściej po ostrej zimie z d u ż ą ilością o p a d ó w są zjawiskiem nor m a l n y m dla populacji kuropatw, k t ó r a dys ponuje dostatecznym p o t e n c j a ł e m rozrod czym, by w okresie od 1—3 lat całkowicie ten ubytek s k o m p e n s o w a ć . Tempo odbudo wy pogłowia ^ależy jednak w dużej mierze r ó w n i e ż od naszej gospodarki w łowisku — od nasilenia zabiegów ochronnych i hodow lanych oraz racjonalnej eksploatacji. dr Boąumila Olech Z a k ł a d Efcoioffii P A \ HENRYK RUSEWICZ G O D Z I N A D O II nagrodo w konkursie na wspomnienie E RZYPADKOWO zdobyłem odfres starego przyjaciela mojego ojca - pana Michota Kaługi. Z ckazj: mojej wizyty pan M i chaf zaprosił swoich priyjar'ół i zrobił coś w rodzaju małego przyjęcio. W wesołej C'mosfe.-ze zaczęto wspominać dawne czasy. - Bedqc jeszcze małym chłopcem — cpcwiadat jecen z gość" pen Baszuro - chodziłem na łowieclcie wyprawy w Puszczy Nolibcckiej ze starym myśliwym, emerytcwanym gajowym Dufciclc'm. Nie rorstowol się on ze swoją pctężnq jednolu^owg ltap:szcnówl<q. Strzelbo miaJa. jck pamiętam, sto osiemdziesipt centymetrów długości. W wyiot jej lufy swobcdn:e wWodalem Icciulc mojej ręki. 2 cie!<owościq priypotrywałem się ładowaniu tej strzelby. Dubiciti wsyp>wQł do lufy dymny proch z czarnego rogu, wpychał poltuty, o na stępnie ubijoł to stemplem tak długo aż stempel silnie wrzucony do pionowo stcjgcej ilufy sam wyskcikiwol, co ornoczato, że proch jest prawidło wo ubity. Po tych czynnościach, stc-y wsypywał do lufy go.ść śrutu, c'bo wpycha! jednq lub dwie kułe otcwione - w zależności od tego na jo^iego ;tv'ierza się wybierał. Tym razem, g:dy towarzyszy łem staremu, zalodowoł jednq kułę w ksT^ałcie wolco o średnicy wylotu lufy. Później usiadł na zydlu i poczqt rozsznurowywać lipowe fopcie no noącch. Skingł na mnie rekq i polecił; ,,Podaj mi te (cpcie, co wiszq koto ganku na płocie, sq z ło zy, tych I łipy mi trochę szkoda. Tam, gdzie pój dziemy, jest mokro, o łoza się wody nie boi, sa mo rośnie w wodzie", Po zmianie obuwio, story wzigt plecak, tok wyszmelcowany, że bardziej przypominoł skórę niż brezent, dopełnił torbę machorkq, o zza pieca wyciqgnq( kawałek suchej huby brzozowej. Ruszyliśmy w drogę. Rys. Stanisław ftozwadowskj Z M R O K U myśliwskie Dzień był pogodny, tylko po n.iebte gdzie niegdzie płynęły ktębiaste obłoczki wskazujące kie.^cnek wiatr\j. SzUśmy w milczeniu. Znajpc matcmówność starego, wołałem o nic nie pytać, że by się nie rozzłościł i nie odesłał mnie do domu, Dcpiero przy drodze na Koryto Dubicki odezwał się; „Dzień jest dziś dobry, łosie powinny postę kiwać. Pójdziemy no ich ulubione miejsce". Brnęliśmy po podmokłych wertepoch porośnię tych łozq, olszyng i jesionem, na wyższych miejscoch brzezinq z rzodlto pnerykanq świerkami. Szliśmy wolno i ostrożnie. Dubicki zwróciwszy w mojq stronę głcwę, szeptem powiedział; „Stgpaj w moje ślody i trzymaj równo krcłt, Idż tak, że bym ciebie ni« słyszał, o wzrokiem badaj każdy krzak łozy, wszyst^kie zarośla, wytężaj także słuch bo łosio można teraz prędzej usłyszeć niż zoboczyć. W okresie godów byk ogarnięty iqdzq pró buje swych sit no drzewkoch i łozowych krzokach". Rzeczywiście wc'(ół widziałem połamane łozo we pnie; odorte z kory świeciły nagimi kikutami, „zemszcicne" - jak to ipowiedział story - przez łosie. Na małym wzniesieniu Dubicki zaprcpcnowol odpoczynek. Usiadł na wywróconym pniu brzozy, z którego wyrastaty dwie młode brzózki, z zonodrza wyciqgnqł boraniq torbę z mochorkg i raczql łodcwoć olszynową fajkę. Petem zotorol sie dc krzesa'nia ognia. Wydobył krzesiwo uro bione z pręto kosy, -krzemień : brzozcwą hubę sprepcrowcng w popiele drzewnym i wodzie, o następnie dobrze wysuszonq. Urwał kawałek hu by, ukłodojgc ją no krzemieniu i przytrzymując kciukiem lewej ręki, a trzymając krzesiwo w prowym ręku, począł krzesać nim o krzemieri. Iskry zopoirly hube- Ukazał się siwy strumyk dvmu o specyficznym zupochu. Dubicki rozgarnął wąsy i zaczął dmuchać w hubę, aż się rozżarzyła szybko włożył jq do fajki, pykając i wypuszczając kłęby machorkowego dymu. Siedzieliśjmy jakiś czas w milczeniu, tylko w faj ce storego syczało, skwierczało i pykało, ^4ad na mi śmigłym lotem przecięły powietrze dzikie kacz ki, tądowoly no bobrowej tomie. Inne podrywoty sio z kwokaniem i przelotywoły no zalewy Iżloci, też zatamowanej przez bobry. Zapytałem szeptem: „Dziadku, długo tu będziemy siedzieć'. - „A no widzisz - odpowiedział stary - słorv1co już no czubkach drzew wisi, powinno coś tu do nas przyjść, Zostało nom nie więcej niż gcdzirta do zmroku. Najświętsza Panna pcwirmo mi coś dobrego na muszkę skierować. Jam wierny jej sługa, bo po udonej wyprcwie lojny udziec daję staremu proboszczowi, który gciiwie modli się o szcręś''wy powrót i o udong następną wypra wę. Dziad mój mawiał, że i Hubert, poi-ując, Pan nę łoćkowie prosił o udaną wyprowę, a jak powiodoli starsi, to niby zo jej protekcją świętym został, zaś wierrri towarzysze patronem myśliwych go obra'i. Teraz siedź bez ruchu i o nic nje py taj, bo nie my zwierzo, a!e on nos zobaczy". Siedziałem tak jak mi przykazał. Fojko sta..'ego wygasła. Wsodzit ją zo tasiemkę od zgrzebnych spodni r też siedział bez ruchu. Narox zatizeszczaly gatęz e w olszynowych wywrcMch, Story wolnym ruchem ręki przyłożył patce do uit. Z olszyn wyszła locha z dziewięcicmo wcchlakomi. Dziczki gwirdkami żwawo rozrzucały liście na •ziemi, opetycznie mlaskały, przebiegały z miejsca no miejsce, barcszkcwoly z pc!(wik'wan'em. Warchlaki podeszły blisko nas. Przyglądałem się im z cie!<owośc;ą. notomiost Dub'cki zerkał no KOro, która z dala nos żercwoła, W pewnym mo mencie locho gwałtownie uniosło potężny gwizd, fuknęlo głośno i skoczyła zo krzak łozy, Mote natychmia>t rozpierzchły się wśród kęp tra,wy. No skroju krzaków zobaczyłem klępę, Roz po raz podnosiło (eb, ocząc w kicunku, z którego pfiyszła. Po chwil' zaczęło żerowoc Pochyliłem sit; cstrożnie do starego i izeptem do ucho ozflojmilem, że w jesionach stoi tez łojzok. Story też gc musiał dojrzeć, be kiwnął głową. Zoroa po tem dobiegło nos łomotanie dość jeszcze odległe, loszek znikł v.- gęstwinie Klępa lat stało bfcz ru chu, to znów niezgrabnie podskakiwała i wydawało dziwny gtos. jak t potężnej beczki. Oczyla w kieriMcku trzech ogromnych swiep'ków. Patrząc w tomlą stronę zobaczyłem, jak ipod świerku wyco^wot się na o'.wa'tą przestrzeń zadyszany, robiący bokomi. byk. Cofot się ccra-z szybciej - aż nagle potężnym susem uskoczył w bek. Ze świerttów wyłonił się właściwy wlcdco bukcwi-«ka. No potężi-.ym karku mocno osodzony łeb z go.-botym iiosem, btodo jak u potriarchy - o wyże,' wsponiołe icsocliy. Nie mogłem wzrcku od mego odenwoć, Wpotnony w i w i e u ę nie zwiacaiem uwogi no to co tcbi story, Ncraz 'usłyjzaleni metolic2ny trzask, krótki syk i slroszny huk rozdarł poy^ietrze; zwaliło noi z kiedy. Znaioilem się no zifcmi przygniecioiiy przez Dubickiego. Stoiy steknąl, zabaTmytol, o wstatąc spylo'; „Nic ci się (lie stolo? - Nie - odpowiedziałem, - To dobrze, izekl stary, ł a d u n e k byJ dobry, a czy strzał by! ceiny, to sprowdzimy". doszliśmy pod świerk. Dubicki pov*ediiaJ: „Szukoj kuii w świerku, jok nie mo, to jest w ło siowym karku". Po dokładnych oględzinach świetko, stwierdziliśmy, że drzewo było nietknięte przez pocisk. Starzec riekł: „Nte momy chwili dc stiocer-io. zapoda zmrok' W idiewielkiej odległości od świerka iiołknęliśmy sie no obfite rozbryzgi forby josnego koloru z piopą. zobaczywszy to Dubicki powiedział: - ..t^lusimy go dojść szybko, zeby nie wyzionął ostatniego ducha". 4 Spiesznie podqźatem za słarym, zoistanowiojąc • się co mojq inoczyć te stówo, Czyżby storzec mysiolem - żałował tego co uczynił j teraz chce uzdrowić ło«ro, czy co? Wędrówka długo nie tfwoła, ślady farby doprowodziły nas do leżącego byka. Jeszcze lirgat od czasu do czosu, Dubicki szybko zdjął 2 romienio srtrzeibę i kortiec lufy wetknął w chrapy łosio móiwiąci „bądź szczęśliwa i przynoś je mi, i niech idq zwierzęta do ciebie, tak jok resztki ducho tego zwierza". Byłem mocno wzruszony, ole wiedziałem co do mnie należy: skoczyłem do świerka i odiamoiem gcłazkę, którą najpierw zanurzyłem w farbie ło sia, o potem ułożyłem na nożu myśliwskim. Sta rzec przeszedł na drugq stronę leżqcego łosia, zdjql z głowy baronig czapkę i nad martwym zwierzem złom z powagą przyjął. Potem odciepil sygriolowy rog, w który zadął z wielkim wysił!(ie«n ole bardzo wprawnie, Qzna)miojąc kniei śmierć łosio. Następnie wziął nóż i jednym wprownym cięciem usunął strój łosia, po czym zotwoł się do potroszenio. Jo rozniecałem ogieii. Dubicki koń czył patroszyć już przy świetle ogmisko. Wyjąwszy norogi, podał mi serce, mówiqc: ,,Weż serce i no rożnie nad ogniem upiecz". Umyt w kałuży ręce i przystąpił do wykłodonia zowartości plecaka: soli w pudełku zrobionym 2 brzo zowej kory, toporka i wreszcie glimianego hłoko oplecionego wikliną zawierającego żytnią gorzołkę. Potem norąbał świerkowych gałęzi, storonnie ułożył je przy ognisku i usiodt wygodnie, pykając fajką. Po chwili rzekł: „A smożyłeś już tóedyś no fożnie serce? - Tok dziadku, A na ciąłeś je? - Tok dziadku. A nacięcia solq sprószyłeś? - Tok dziadku, - To weź jeszcze i opiecz kcwotek wątroby, będzie zamiast chirfw". Sam wziqf dwa suche patyki i zac2qł je strugać. Słu żyły nom zamiast widelców. Dubicki wprawnie podzielił serce i zoprosif mnie do jadło. Dał mi też łyk gorzałki. Sam często pociggoł przekąsajqc sercem t wątrobą, Uczto była wsponioła. Du bicki cporty o pień świe"ka łyknął jeszcze maty łyk, o odjąwszy od ust naczynie z gcrzołką. ci chym głosem powiedział: „ChiDpcze Usiądź tu". Wskazał mi miejsce obok siebie. „Jestem bardzo szczęśliwy - rzekł starzec - bo żyłem w puszczy wśród zwierzgt, świergotu ptoków, w lesie, który mi śpiewał debrze, a nieroz y\e. LuŁnę to wszy stko, co tu mnie wokół otoczą". Wziqł rtom, tę małą gołqikę świerkowq i powiedział: „Popatrz na tę szczyptę świerka, ile w niej urody, joka prosta i piękna". Mówił jeszcze o zwierzętach, leśnych rzekach, rylsoch, co'az trudniej było mi jednak nadqżyć zo biegiem jego myślti. Mówił i wciąż się uśmie chał -wpatrzony w agnfsko, lecz głos jego był coraz słabszy, Głowo opadło mu na piersi, Usr*qł, a ja przy nrm. Henryk Rus»wici SPROSTOWANIA W opracowaniu „Wynilti b a d a ń nad w p ł y w e m sposobu pozyskania na l i czebność z a j ę c y " {„Łowiec Polsłci", nr 15—16/70) zostały przestawione wykresy o b r a z u j ą c e odstrzał na 100 ha opolowanego terenu i pozyskanie na 100 ha całości obwodu. Rysunek nazwany wykresem 2 obra zuje pozyskanie na 100 ha całego obwo du, a rysunek nazwany wykresem 3 — odstrzał na 100 ha opolowanego terenu. Przepraszamy. * Redakcja pragnie przeprosić t a k ż e autora barwnych zdjęć ilustrujących a r t y k u ł „ Ł o w i e c t w o opolskie na wysta wie „Opolszczyzna 25" („Łowiec Polski' nr 17/70) — k o l . Ryszarda Chojnow skiego, k t ó r e g o nazwisko zostało pomi nięte, a autorstwo wspomnianych zdjęć przypisane o m y ł k o w o kol. C z e s ł a w o w i W el cerowi. Rys. Słonisłow RoiwadowskJ ERWIN DEMBINIOK N a a m b o n i e Jlł nogroda w konkursie na wspomnienie myśliwskie S TOI w stotrzyd z iestym szóstym no Potempowej Łqce. Zbudowano z grubych okrqg1aków, zodaszono, 2 wygodnymi ławkami i podłużnymi okienkomi do obserwacji. Trzy kar łowate świerki sięgojg koślawymi csubami jej podtogi. a dwJe sosny, niby straż przyboczna, stoją po lewej i po prowej. Am!bor>a mo sołiidną drotwnę, do której prowadzi z ^ini•i leśnej wydeptona ścieżko. Od wczesnej wlcsny do późney jesienii źenjją no Pctempcwej jelenie. Spotkasz je nie tylko w nocy. nad ranem czy wieczorem, ole nierzadko i w godzinach popołudniowych. No początku lipca, kiiedy pierwsza trawo została już skoszona łąka przystroiła llę w nową zieloną szatę, ;hętnie przychodzą tu tanie ze swoim przychów kiem. Sierpniowe wieczory w poniedziałki i piątki spędzctem wraz z Inką no ombcnie. Widzę ją jak dziś: powoli i ostrożnie, krok zo krokiem, pokonuje dziesięciometrową przeszkodę i z pewnym nie pokojem potrzy w dół, ozy podążam zo mq. O g l ą d a kożdy kąt skromnie orządionej onubcny, potem siada naprzecw mnie, a jej ciem^ne oczy Drzdcbione długimi fzęsami 1 dpbrze zoznaczooynt brwiami mówią o przeźywoniu w:e'kiej przygoly. 2 zapartym oddechem obserwuje przeciwleg,ą ścionę losu, gdzie zeruje kościsto tanio 2 dwo rno figlarnymi cietęromi. Pom.imo> że nie siedzimy tak blisko siebie, słyszę bicie jej serca. Bije z emocji. Nagrzany promieniami sierpmiowego słońca drien dobiega konco, Stcneczna ku'a stacza się po ozłoccinych wierzchoSkoch sosnowego boru. Za cf>w'lę nadejdzie riwierzch i codriemna walka dnia i nccą. Wysoko no niebie szybuje klucz dzikich kaczek. Po kilku minutoch dzwoniącej w oszoch c.szy z dtągowmy, pfiyiegajqc©j do przeciwległego boku prostofkątnej tqki, wychodzi --lasz rnojomy dwunastek. Stonąt na zielonym Jywonie, obej rzał się za siebie, opuścił ciężki łeb ozdobiony py.sznym, przysztcściowym wie.icem, Bialowe cdnogi wspaniałego poroża ostro zary,owoiy się na tle ciem.niejqcego już losu, Inka n e odrywa od niego wzroku. Byk podchodzi killkadiiies;qt kro ków w kierunku naszej ombony. Odruchowo pod noszę lornetkę i pomimo zapadającego zmierzchu widzę grube perty ciemnec-o wieńca. Jeszcze kilko kroków i piędcny obraz zniko nom z polo widzenia. Tymczasem orta « sposób bezszelestny, w jaki to tylko może 7:cbić stoły bywalec kniei, z 7 a porlym oddechem przechodzi na mojq toWkę, by jeszcze choć kilko sekund podziwiać wspaniale zwierzę. Białe odnogi zamajaciyły w storodrzewiu i byk utopii się w ciemność, Z lewej, od strony towu meliorocyjnego. mignęła smukła sylwetko lisa, o potem już gęsty welon nocy pokrył tqkę. Doleko za MtikuiLnomi krzyknął spłoszony żurcw. No niebie pokazała się wyrcźnie Wenus, 0 od st'cny Krywotdu zcwtoło chłodem, No tok, to już dwa dni po świętej Honce. Ona usiadło no moich kolonach i pizytulilo siią do mn'e. Noc już zupełnie ipoikcna;to dzień 1 niepodzielnie zoponowoło nad świotejn. Głębo ko cisza, nieco inno od tej porannej czy popołudnioweij zoponowoło nad losem, l^i-^bo wyiskrzyło się filuternie mir>ugaJQcyn-,i gwkizda>Tii, a my siedzieliśmy bez ruchu praw^e już godzJnę. 2csnęła... Nie bedę jednak jej budził. Po siedzimy tOik scbie do północy, a może 1 dłużej. Przecież szcrstkcwlosa jamniczko nie woży oż t y l e , bym me mógt utrzymoć jej no kolcnoch na wet do saimego rana, Erwin Dembintok 5 ADAM CHLEWSKi ZIMOWANIE KUROPATW W WOLIERACH lCZEBNCtóC kuropatw w naszych ł o w i s k a c h ulega w p o szczególnych latach znacznym wahaniom, p j ^ czym decydu j ą c y w p ł y w na sta.*i pogłowia w y w i e r a j ą u b y t k i w stadzie podstawowym w okresie zimy, tzw. straty zimowe, oraz uoytki w zniesieniach i wAród ipiskiąft w okresie l ę g o w y m . Przyczy ną tych u b y t k ó w są przede wszystkim niekorzystne w a r u n k i pogo dowe (wysoka i długo zalegająca p o k r y w a śnieżna w p o ł ą c z e n i u ze znacznymi spadkami temperatury w okresie zimy oraz ulewne de szcze b ą d ź t r w a j ą c e przez k i l k a dni bez przerwy opady c i ą ^ e w po rze lęgowej, p o w o d u j ą c e zamieranie z a r o d k ó w w zniesieniach i w y s o k ą ś m i e r t e l n o ś ć p i s k l ą t ) . Ubytkom w okresie lęgów, spowodowa nym niepogodą — nie ipotrafiray jeszcze przeciwdziałać, można na tomiast odpowiednimi zabiegami hodowlanymi wydatnie ( g r a n i c z y ć straty zimowe, k t ó r e w naszych w a r u n k a c h w y n o s z ą ś r e d n i o 50»/», a podczas ostatniej zimy b y ł y znacznie wyższe. L Jednym z naibardziej skutecznych zabiegów, wydatnie r e d u k u j ą cym straty zimowe w p o g ł o w i u kuropatw, jest ich o d ł a w i a n i e , prze trzymywanie przez okres najkrytyczniejszych w a r u n k ó w atmorferycznyoh i wypuszczanie na p r z e d w i o ś n i u w łowisko. O d ł o w y i iprzetrzymywanie kuropatw nie s ą niestety u nas zaibiegiem powszech nie stosowanym, g ł ó w n i e chyba z p o w o d u obawy większości k ^ łowieckich przed kosztami tego p r z e d s i ę w z i ę c i a i k ł o p o t a m i z w i ą z a n y m i z jego prowadzeniem. Tymczasem koszty te i Idopoty nie s ą a n i tak wielkie, ani tak uciążliwe, alby uniemożliwiały większości kół prowadzenie t e j a k c j i , chociażby p o c z ą t k o w o na n i e w i e l k ą skalę. Dlatego w a r t y k u l e t y m zeijrano d o s t ę p n e w i a d o m o ś c i i praktyczne w s k a z ó w k i dotyczące c a ł o k s z t a ł t u tego zagadnienia, (^arte na donie sieniach krajowych i zagranicznych, a przede wszystkim na w y n i kach d o ś w i a d c z e ń prowadzonych w S t a c j i Badawczej P Z L w Czem piniu. ODtX>WT K U B O P A T W Termin o d ł o w ó w zależy od w y s t ą p i e n i a jilekorzystnych dla k u ropatw w a r u n k ó w bytowania, spowodowanych n a r a s t a j ą c ą ipokrywą śnieżną, niskimi temperaturami i m r o ź n y m i w i a t r a m i . W zależności od w a r u n k ó w lokalnycłi, o d ł a w i a m y k u r o p a t w y w grudniu, niekie dy dopiero w styczniu. Technika odłowu kuropatw jest bardzo z r ó ż n i c o w a n a . P r a k t y k a w y k a z a ł a , że najskuteczniejszy jest odłów k u r a p a t w na tzw. k r a t ę czy „ r a m ę " , u m o ż l i w i a j ą c y o d ł o w i e n i e od razu c a ł e g o s-tadka. Do tego ceiu służy zbita z listew l u b ł a t p r o s t o k ą t n a r a m a o w y m i a r a c h 2 X 1,5 m , k t ó r ą obijamy d r o b n ą s i a t k ą b a w e ł n i a n ą <np. z k a w a ł k a sieci, rybackiej). Dobrze jest wpleść w s i a t k ę nieco s ł o m y czy drob nych g a ł ą z e k . R a m ę t ą ustawiamy w [pobliżu miejsc przebywania k u r < ^ t w w ten sposób, że jednym « dłuższych b o k ó w i ^ i e r a się ona o ziemię, a drugi, uniesiony na w y s o k o ś ć około 50 cm, podpieramy palikiem, do k t ó r e g o p r z y w i ą z u j e m y k i l k u d z i e s i ę c i o m e t r o w y cien k i , mocny sznurek l u b ż y ł k ę n y l o n o w ą . Sznurek r o z c i ą g a m y na ziemi do miejsca ukrycia się (za krzakiem, drzewem, w rowie itp.) osoby d o k o n u j ą c e j odłowu. Pod r a m ę sypiemy p o ś l a d z p l e w a mi i gdy k u r o p a t w y z n a j d ą się pod n i ą , usuwamy przez pociągnięcie sznurka p a l i k - p o d p o r ę , a r a m a opada n a k r j r w a j ą c s i a t k ą p t a k i . N a j ważniejsze jest doprowadzenie do tego, aby k u r o p a t w y w e s d y pod r a m ę . Dlatego najpierw r a m ę t a l t ą podpiera s i ę dwoma k o ł k a m i na 6 stałe, a dopiero po k i l k u dniach, gdy k u r o p a t w y z a c u i ą k o r z y s t a ć z wyłożonej pod nią k a r m y , usuwamy podpory z a s t ę p u j ą c je p a l i kiem ze M n u r k i « n i dokonujemy odłowu. Stosuje s i ę też n a p ę d z a n i e k u r o p a t w pod r a m ę . Wówczas jedna osoba przez odpowiednie p o r u szanie się w terenie stara się, aby stadko w y c i e k a ł o w k i e r u n k u ramy, druga zaś czeka w t i k r y c i u na odpowiedni moment by szarp n ą ć sznurkiem. Przy pewnej w p r a w i e n a g a n i a j ą c e g o (chodzi zwłasz cza o to, aby nie s p o w o d o w a ć poderwania się stada), uzyskuje s i ę bardzo dobre w y n i k i . Inna metoda odłowów polega na stosowaniu samoczynnych p u ł a p e k ustawionych pod b u d k a m i , w k t ó r y c h dokar miamy k u r o p a t w y (opis i stosowanie tej p u ł a p k i wg. J. Sikorskiego podane s ą w ,.ŁP" nr 23/M z 1963 r.). O d ł o w i o n e k u r o p a t w y najlepiej t r a n s p o r t o w a ć w p ł a s k i c h o k r ą g ł y c h koszach w i k l i n o w y c h , obciągniętych z wierzchu p ł ó t n e m w o r k o w y m , stosowanym w b a ż a n t a r n i a c h . M o ż n a r ó w n i e ż u ż y w a ć innego rodzaju koszy czy skrzynek z a p e w n i a j ą c y c h ptakom d o s t ę p powietrza i za bezpieczonych od góry m i ę k k i m p r z y k r y c i e m z£^oblegającym roz bijaniu się kurapatw, pod w a r u n k i e m , że nie b ę d ą m i a ł y s ^ a r na r a ż a j ą c y c h ptaki na w y k r ę c e n i e czy h a m a n i e nóg, ani w y s t a j ą c y c h do w e w n ą t r z ostrych części. W ostateczności m o ż n a do k r ó t k o t r w a łego transportu użyć nawet m i ę k k i c h p u d e ł kartonowych o odpo wiednich rozmiarach <np. po margarynie), w k t ó r y c h wierzchu w y cinamy otwory wentylacyjne. WOLIERY ZIMOWE Przetrzymywanie k u r o p a t w przez okres niekorzystnych dla nich w a r u n k ó w t r w a z w y k l e około 2—3 miesięcy. A i i y d a ł o ono m o ż l i w i e najlepsze efekty, trzeba s t w o r z y ć ptakom w ł a ś c i w e w a r u n k i , a prze de wszystkim z a p e w n i ć odpowiednie pomieszczenie. Wprawdzie pod czas u b i e g ł e j zimy przetrzymywano nieraz z powodzeniem k u r o patwy w oborach, na poddaszach, w stodr^ach i l p . , są to jednak r o z w i ą z a n i a prowizoryczne, nie g w a r a n t u j ą c e p o m y ś l n e g o w y n i k u . Pomieszczenia dla k u r < ^ t w powinny z a p e w n i a ć tm o c h r o n ę przed d r a p i e ż n i k a m i i szkodnikami, nie o g r a n i c z a ć dostępu' ś w i a t ł a (bezpo ś r e d n i c h p r o m i e n i słonecznych) i d o p ł y w u świeżego powietrza, a jednocześnie osłaniać przed w i a t r a m i , deszczem i śniegiem. Ptalci nie powinny się s t y k a ć ze z w i e r z ę t a m i gospodarskimi (zwłaszcza z drobiem), m i e ć zapewniony s p o k ó j i m o ż l i w o ś ć korzystania z r u chu, a jednocześnie b y ć zabezpieczone przed e w e n t u a l n o ś c i ą rozbi jania się o p u ł a p czy ściany pomieszczenia. Ponadto pomieszczenia te m a j ą u m o ż l i w i a ć s p r a w n ą i p r o s t ą o b s ł u g ę h o d o w l a n ą , być ł a t w e w k o n s t r u k c j i oraz tanie. W a r u n k i te Sipelnia wolierka przedstawiona na zamieszczonym niżej rysunku. Jest ona przeznaczona do przetrzy m y w a n i a 25, n a j w y ż e j 30 kuropatw. S k ł a d a się o n a z część: zada szonej i osiatkowanego wybiegu. Do w y k o n a n i a sz)cieletu wytriegu m o ż n a u ż y w a ć różnych m a t e r i a ł ó w drzewnych ( k r a w ę d z i a k i , o k r ą g l a k i , żerdzie). Z e w n ę t r z n e hoki wybiegu stanowi metalowa s i a t k a o oczkach 2 X 2 cm. Przy budowie zestawu k i l k u s ą s i a d u j ą c y c h z sobą wolier ś c i a n k i działowe najpraktyczniej w y k o n a ć z desek. Na p r z y krycie całego wybiegu m o ż n a z powodzeniem s t o s o w a ć tzw. s i a t k ę króliczą z cienkiego d r u t u o sześciokątnych oczkach — ł a t w ą do nabycia i t a n i ą . Siatka t a doskonale amortyzuje uderzenia usiłują cych się p o d e r w a ć kuropatw, nie p o w o d u j ą c ich obrażeń. Jeśli nie ma obaw o w t a r g n i ę c i e na teren przełbywania kuropatw d r a p i e ż n i - k ó w . to na pokrycie woliery m o ż n a użyć mocnej siatki rytjackiej o drobnych oczkach, silnie r o z p i ę t e j , jest to jednak zawsze połączone z ryzykiem. W szczytowym bolcu woliery powinny z n a j d o w a ć się drzwiczki o wymiarach 50x50 cm. Do budowy części zadaszonej u ż y w a m y tanich desek, tzw. s z a l ó w k i o k r ó t k i c h wymiarach, a daszek obijamy p a p ą . T a częś6 woliery jest zabudowana z trzech stron. Strona p r z y l e g a j ą c a do wybiegu pozostaje wolna. Daszek nie jest przybity na stale, lecz osadzony od strony wybiegu na zawiasach u m o ż l i w i a j ą cych jego podnoszenie i ł a t w y d o s t ę p do obudowanej części woliery. Dolne k r a w ę d z i e woliery ( z a r ó w n o wybiegu, jak i części zadaszonej) powinny s t y k a ć się na c a ł y m obwodzie z w p u s z c z o n ą w grunt na głębokość co najmniej 20 cm p i o n o w ą ś c i a n k ą , k t ó r ą m o ż n a w y k o n a ć z cegieł, p u s t a k ó w , s ł a b e g o betonu, ułożonych szczelnie starych da c h ó w e k , p ł y t e k eternitowych. siatki drucianej, blachy, a ostatecznie z desek. Zapotrlega to podkopywaniu się z z e w n ą t r z d r a p i e ż n i k ó w , a przy budowie wolier przylegających do siebie (wówczas ściankę wpuszczamy pdycej, na 10—15 cm) zapobiega się przechodzeniu k u ropatw, k t ó r e nieraz w y g r z e b u j ą d o ś ć głębokie paprzyska. Woliery m o ż n a b u d o w a ć j a k o stale b ą d ź też stosować okresowy m o n t a ż wolier z e l e m e n t ó w s k ł a d a n y c h . Możliwość stosowania róż nych m a t e r i a ł ó w i r ó ż n y c h r o z w i ą z a ń wykonawczych u ł a t w i a w y branie n a j w ł a ś c i w s z e g o w a r i a n t u dla danych w a r u n k ó w . Budowa pomieszczeń do przetrzymywania k u r e s t w nie wymaga specjalnych k w a l i f i k a c j i , poza u m i e j ę t n o ś c i ą p o s ł u g i w a n i a >ię podstawowymi n a r z ę d z i a m i ciesielskimi. Miejsce pod woliery powinno być w m i a r ę możliwości osłonięte od w i a t r ó w ( u n i k a ć tzw. w y d m u c h ó w ) , zabezpieczone przed p e n e t r a c j ą ciekawskich oraz z w i e r z ą t gospodarskicb i d r a p i e ż n i k ó w . Podłoże glebowe powinno b y ć przepuszczalne (lekka gleba); nie wolno sibw i a ć wolier na gruncie podraoltłym. Korzystny jest teren o l e k k u n nachyleniu (skłonie) p o ł u d n i o w y m . Woliery lolsalizujemy najczęściej w ogrodzonych parkach, sadach czy ogrodach — w pewnym oddale niu od z a b u d o w a ń , ale w zasięgu stałej k o n t r o l i człowieka, przy czym powinny być tak usytuowane, aby otwarta część zadaszenia skierowana była w s t r o n ę p o ł u d n i o w ą . Wybiegi wysypuje się gru boziarnistym piaskiem lub ż w i r e m , t w o r z ą c w a r s t w ę grubości .i--8 cm na c a ł e j powierzchni. Woliera musi b y ć ponadto zaopatrzona w pojnik, najlepiej t y p u u ż y w a n e g o w fermach drobiarskich; rolę pojnika może też s p e ł n i a ć inne niewywrotne naczynie, ł a t w e do de zynfekcji i u n i e m o ż l i w i a j ą c e k u r o p a t w o m wchodzenie do nalanej wody. Na wybiegu m o ż n a umieścić k i l k a n a ś c i e gałązek i m i t u j ą c y c h k r z a k i b ą d ź p o s t a w i ć pęczki trzciny. OSADZANIE KUROPATW W WOLIERACH Odiowione k u r o p a t w y przenosimy do wolier natychmiast pi> p r z y wiezieniu z ł o w i s k a . P t a k i wyjmujemy pojedynczo z koszy i po podniesieniu daszka wypuszczamy na wybieg. Jeśli użyty do trans portu pojemnik ma rozsuwany czy odłączany bok. w ó w c z a s wsta wiamy go wraz z k u r o p a t w a m i do woliery i otwieramy, a kuropatwy same w y j d ą na wybieg. N a j w a ż n i e j s z e jest, aby p t a k i m a j ą c e przeby w a ć w jednej wolierce były do niej wpuszczane w t y m samym dniu a w ostateczności w ciągu p a r u najbliższych dni. PcKtniejsze u z u p e ł nianie otisady woliery powoduje z reguły p r z e ś l a d o w a n i e (gonienie i dziobanie) wpuszczonych p t a k ó w przez osobniki wcześniej osadzo ne, k o ń c z ą c e się nierzadko 'śmiercią p r z y b y s z ó w . Dlatego należy tak r e g u l o w a ć o d ł ó w , aby pozyskana ilość p o z w a l a ł a na skompletowanie p e ł n e j obsady woliery w ciągu paru dni. W przeciwnym razie lepiej jest poczynić pewne o d s t ę p s t w a od podanych norm zagęszczenia k u ropatw w jednej wolierze ( z a r ó w n o w dół. j a k i w gót~ę>, niż uzu p e ł n i a ć o b s a d ę w terminie późniejszym. W razie tiezwzględnej ko nieczności późniejszego łączenia kuropatw w y ł a p u j e m y wszystkie ptaki dotychczas zasiedlające wolierę i przetrzymujemy je p a r ę go dzin w koszu transportowym. W t y m czasie do opustoszałej woliery wpuszczamy kuropatwy przeznaczone do dołączenia, a po ich uspo kojeniu s i ę uwalniamy p t a k i przetrzymywane w koszu. Zabieg ten w y w o ł u j e u o s o b n i k ó w w y ł a p y w a n y c h i przetrzymywaaycii pewien rodzaj szoku, k t ó r y prawdopodobnie w p ł y w a na częściowe zatarcie utrwalonych w poprzednim okresie s t o s u n k ó w dominacyjnych. K A R M I E N I E I OBSŁUUA KUROPATW W WOLIERACH Przy ż y w i e n i u k u r o p a t w umieszczanych w wolierach musimy po d a w a ć i m k a r m ę jak najbardziei zbliżoną do żeru, k t ó r y p o b i e r a j ą na swobodzie. P o d s t a w o w ą k a r m ę s t a n o w i ć b ę d ą soczyste części roślin m o ż l i w e w t y m okresie do uzyskania, a więc całe części nad ziemne j a r m u ż u , kapusty pastewnej i kapust jadalnych, brukselki, korzenie b u r a k ó w cuicrowych, postewnych, m a r c h w i pastewnej i ja dalnej, bulwy topinamburu. Nie podajemy natomiast kuropatwom surowych bulw ziemniaka, ze względu na z a w a r t o ś ć szkodliwej suł a n i n y . U z u p e ł n i e n i e m karmy soczystej b ę d ą poślady jęczmienia, pszenicy i owsa oraz prosa i g r y k i , a przede wszystkim wszelkie od pady zbożowe z a w i e r a j ą c e jak n a j w i ę c e j nasion c h w a s t ó w polnych. Nie należy w ż y w i e n i u stosować żyta, k t ó r e zresztą kuropatwy nie c h ę t n i e zjadają. Ponadto kuropatwy powinny u t r z y m y w a ć n i e w i e l k ą ilość suszu z liści lucerny, koniczyny czy dobrego siana ł ą k o w e g o . Wszystkie wymienione rodzaje karmy m u s z ą być dobiej j a k o ś c i , u n . bez o b j a w ó w zepsucia. K a r m ę soczystą podaje ^ię w ilości nie mniejszej niż około tiO—80 g dziennie na jednego ptaka. Dzienną d a w k ę karmy ziarnistej na j e d n ą k u r o p a t w ę możemy określić na około 20 g. K a i m ę należy u r o z m a i c a ć . Pomimo zadawania k a r m y so czystej staramy się codziennie p o d a w a ć k u r o p a t w o m świeżą w o d ę do picia. Jeśli t y l k o w a r u n k i atmosferyczne (miózj na to p u z w a l a j ą . Wszystkie rodzaje karmy oraz w o d ę do picia podajemy pod c z ę ś ścią z a d a s z o n ą woliery. Na w i ę k s z e i części powierzchni podłoża ż w i rowego pod daszkiem rozsypujemy p a r o c e n t y m e t r o w ą wai'stwę- plew zbożowych, w k t ó r e s y p a ć t>ędziemy k a r m ę z i a r n i s t ą oraz w y k ł a d a ć JLOwńc PCLSKT' przekrojone korzenie b u r a k ó w czy marchwi, łodygi kapust z liśćmi itp.. z a w s z e płaszczyzną przecięcia do góry. Na pograniczu zadasze nia i wybiegu wysypujemy nieco m i a ł k i e g o popiołu, najlepiej drzew nego, co u m o ż l i w i a .ptakom .,papranie się'' w razie niemożności ko rzystania z paprzysk na wybiegu. K a r m i m y ptaki dwa razy dzien nie: rano około godz. 8 oraz po p o ł u d n i u na godzinę przed zacho dem słońca, aby ptaki najadły się przed nocą. Dt^juszczalne jest jednorazowe podawanie całej d a w k i k a r m y dziennej. O b s ł u g a kuropatw w wolierach polega, poza k a r m i e n i e m , na sys tematycznej obserwacji w y g l ą d u i zachowania się p t a k ó w , izolowa n i u o s o b n i k ó w podejrzanych o c h o r o b ę czy silnie podziobanych oraz ewentualnym usuwaniu padlych sztuk P r z e s t r z e g a ć należy zasad h i gieny i p o r z ą d k u , t j . u s u w a ć w m i a r ę możności (przymarznięcie) spod zadaszenia i wybiegu (za pomocą grabek na d ł u g i m trzonku) kal. p i ó r a i resztki nie zjedzonej karmy soczystej. W razie nawiania śnie g u do wyłiiegów czy pod zadaszenie, trzeba go z wolier i m i w a ć . K u r o patwy stopniowo p r z y z w y c z a j a j ą się do obecności o b s ł u g u j ą c e g o i stają się mniej dzikie. Niemniej należy u n i k a ć g w a ł t o w n y c h r u c h ó w , p o r u szać się w z d ł u ż części zadaszonej wolier i l>ez istotnej potrzeby nie podchodzić od strony w y b i e g ó w . Nie należy więc s t w a r z a ć sytuacji, do k t ó r y c h kuropatwy nie są przyzwyczajone, aby nie p o w o d o w a ć rozbijania się p t a k ó w . Szczególne n i e b e z p i e c z e ń s t w o rozbijania się kuropatw w wolierach powstaje w razie pojawienia się w pobliżu d r a p i e ż n i k a , a t a k ż e psa l u b kota, UBYTKI KUROPATW W OKRESIE PRZETRZYMYWANIA I ŚRODKI Z A P O B I E G A W C Z E U b y t k i wśród kuropatw przetrzymywanych w wolierach mogą pow s t a ć z r ó ż n y c h przyczyn. 1. Choroby- Okres zimowy w zasadzie nie stwarza groźby w y s t ą p i e nia c h o r ó b p a s o ż y t n i c z y c h czy z a k a ź n y c h , chociaż z d a r z a j ą się w y p a d k i ś m i e r t e l n e spowodowane uprzednim op^mowaniem organizmu ptaka przez s y n g a m o z ę . Coroczna dezynfekcja woliery w r a z z w y m i a n ą warstwy żwiru, przestrzeganie na co dzień podstawowych zasad hi gieny, p r a w i d ł o w e i urozmaicone ż y w i e n i e , u m o ż l i w i e n i e k u r o p a t w o m stałego korzystania z paprzysk w celu pozbywania się p a s o ż y t ó w skóry i piór — to czynniki, k t ó r e w o l b i z y m i m stopniu o g r a n i c z a j ą możli wość w y p a d k ó w powodowanych chorot>ami. Należy jeszcze p o d k r e ś l i ć , że nie wolno o d ł a w i a ć kuropatw z r e j o n ó w , gdzie w y s t ę p u j ą choroby drobiu (głównie p o m ó r rzekomyj. Zaleca się ponadto n a w i ą z a n i e k o n t a k t u z lekarzem w e t e r y n a r i i w celu zapewnienia oprieki weteryna ryjnej nad p r z e t r z y m y w a n y m i k u r o p a t w a m i . 2. Urazy mechaniczne spowodowane rozbijaniem się p t a k ó w , Straty te m o ż n a prawie c a ł k o w i c i e w y e l i m i n o w a ć przez stosowanie w ł a ^ i wych u r z ą d z e ń hodowlanych i przestrzeganie zasad p r a w i d ł o w e j opie k i i obsługi. 3. Upadki powodowane dziobaniem się o s o b n i k ó w . U t r z y m u j ą c w jednej wolierce t ę s a m ą o b s a d ę kuropatw ograniczamy do m i n i m u m możliwość w y s t ę p o w a n i a tego zjawiska i jego ujemnych sltutków, 4. D r a p i e ż n i k i i szkodniki. T c h ó r z , kuna, łasica, łaska, gronostaj, lis oraz pies, kot i szczur m o g ą w t a r g n ą ć do wolier przy n i e d t t a ł y m ich wykonaniu i w y r z ą d z i ć znaczne szkody z a r ó w n o przez zabicie p t a k ó w , jak 1 spowodowanie w ś r ó d nich paniki, w w y n i k u k t ó r e j kuropatwy rozbijają się. Rozbijają się one t a k ż e w w y p a d k u samej t y l k o obec ności tych z w i e r z ą t przy wolierach. Zapobieganie tego t y p u stratom IDołega na starannym wykonaniu .yolier, lokalizowaniu ich na terenie ogrodzonym, a ponadto na znanych ogólnie zabiegach zwalczania dra pieżników i szkodników. Ł ą c z n a wielkość strat w ś r ó d przetrzymywanych w ł a ś c i w i e k u r o p a t w jest niska i i w y k i e nie przekracza k i l k u procent. W e d ł u g d o n i e s i e ń radzieckich straty te w y n o s z ą o k o ł o •* p r o c , a w Czechach w a h a j ą sie w granicach 3—O proc. U b y t k i przetrzymywanych kuropatw w Stacji Badawczej P Z L w Czempiniu w ciągu ostatnich trzech sezonów nie udlsiegają od podanych wielkości. W¥PtJi«ZCZANIE K U R O P A T W T e r m i n wypuszczenia w ł o w i s k o przetrzymywanych k u r o p a t w za leży od w a r u n k ó w pogodowych i narastania u tego g a t u n k u tendencji do rozbijania się stad i łączenia się p t a k ó w w pary. Z c h w i l ą rozpo częcia okresu parkowania, co ŁV/ykle ma miejsce w drugiej p * ^ w i e lutego, chifciaż niekiedv przeciąKa sie do p o c z ą t k ó w marca, p r z y s t ę pujemy do wypuszczenia k u r o p a t w . W t y m celu w y ł a p u j e m y k u r o oatwy z wolier, o b r ą c z k u j e m y je, umieszczamy w koszach i transpor tujemy do miejsc wypuszczenia. Przy w y ł a p y w a n i u kuropatrA' trzeba u w a ż a ć , aby nie s p o w o d o w a ć rozbijania s i ę p t a k ó w . Możemy do tego celu użyć samoczynnych p u ł a p e k (stosowanych przy o d ł o w a c h ) lub od powiednio mniejszych r a m chwytnych o b c i ą g n i ę t y c h s i a t k ą , wstawia nych pod zadaszenie wolier. Można r ó w n i e ż po otA'arciu drzwiczek w szczycie wolier dostav;ić do nich odpowiedniej wielkości k l a t k ę o b c i ą g n i ę t ą s i a t k ą b a w e ł n i a n ą , w k t ó r ą w p ę d z a m y kuropatwy. Najodpowiedniejszą do wypuszczania p o r ą dnia jest p ó ź n e p o p o ł u d nie — w ó w c z a s ptaki nie o d d a l a j ą sie zbytnio od miejsca wypuszcze nia. Ptaki z koszy transportowych u w a l n i a m \ kolejno. Pierwsza osv.'ottodzona kuropatwa zwykle udfruwa na k i l k a d z i e s i ą t m e t r ó w i za czyna często c z y r y k a ć . W k i e r u n k u t y m ściągają na oeół n a s t ę p n e uwalniane kuropatwy i z c a ł e j p a r t i i pochodzącej z jednej woliery formuje się na pewien okres stadku. N a s t ę p n ą p a r t i ę ( z innej woliery) wypuszczam.Y .v p e w n y m oddaleniu od poprzedniej. Warto zaznaczyć, ż e przez przetrzymywanie i wypuszczanie k u r o patw możemy planowo z a s i e d l a ć t y m gatunkiem poszczególne partie łowiska. DOKOŃCZENIE NA STR. 14 7 i Z EKOLOGII JARZĄBKA w PUSZCZY BIAŁOWIESKIE A J M N I E J S 2 Y z k u r a k ó w leśnych j a r z ą b e k , m i m o że w pewnych regio nach kraju w y s t ę p u j e dość kicżnie. jest stosunkowo m a ł o 2xany więk szości naszych m y ś l i w y c h . Dlatego wydaje się celowe z a p o z n a ć c z y t e l n i k ó w „ Ł o w c a Polskie go" z w y n i k a m i b a d a ń nad t y m gatunkńem. prowadzonych w latach 1948—1952 aa obsza rze «6 000 ha radziedtiej części Puszczy B i a ł o wieskiej przez W, F, Gawrina, k t ó r e zostały opublikowane w tomie I I I w y d a w n i c t w a „Bleloweżskaja Puszcza — issJedowanija" za rok 1969. a r z ą t i e k zasiedla około 60*/« powierzchni l e ś n e j Puszczy, w y s t ę p u j ą c g ł ó w n i e w starszych drzewostanach, lecz t a k ż e w m ł o d n i k a c h i zapustach, na siedli.-iku lK>ru Świeżego, olsu, olsu jesionowego i g r ą d u . W twrach mieszanych s o s n o w o - d ę b o w y c h wy s t ę p u j e w y ł ą c z n i e w partiach obfitujących w czernicę, w borach suchych spotyka się go rzadko, a w tłorach bagiennych i na t o r f c w i skacłi wysokich nie ma go •zupełnie. Sfąd też rozmieszczenie j a r z ą b k a na terenie Pusz czy cechuje m o z a i k o w o ś ć , w y n i k a j ą c a z roz mieszczenia poszczególnych biotopów. W ba danym okresie zagęszczenie populacji na 100 ha w poszczególnych biotopach wynosiło w jesieni: w wielogatunkowych m ł o d n i k a c h (za pustach) — 24,8 szt., w starszych drzewosta nach na s i e d l ż ^ u : g r ą d u — 24.3 szt.. Olsu i o l su jesionowego — 20,3 sza,, boru świeżego — 11.2 szt., boru sosnowego — 4,3 szt. Ś r e d n i o na 100 łia zasiedlonych przez j a r z ą b k a bioto pów jego Uczebn<^ w y n o s i ł a 21 szt. Ś r e d n i ciężar j a r z ą b k a na terenie Puszczy Bialowieskiei w>'nosi; samca 362 g (303—454), samicy 374 g (297-436). J Rozmieszczanie w poszczególnych biotopacn jaik i pokarm ulegajn zmiarwm zależnie od po ry roku Na wiosnę, w okresie lęgów i wysia d y w a n i a z n i e s i e ń ( I V — V ) , j a r z ą l i k i przebywa j ą g ł ó w n i e w mlodoilŁach wielogatunkowych, borach s o s n o w o - ś w i e r k o w y c h t borach mie szanych, r z a d z i e j na g r ą d a c h , w olsach i o l sach jesionowych, z a ś w borach bagiennych i suchych s p o t y k a s i ę j e sporadycznie. Pokarm w tyan okreaie s k ł a d a się g ł ó w n i e z p ą c / k ó w i p ę d ó w twrówfci czernicy. Od poł<;wy maja jarząlDiki z a c z y n a j ą .się żywić k w i a i a m i i za w i ą z k a m i o w o c ó w czernicy. Uzupełniający żer stisnowią k w i a t y i liście zawilca, szr-iawikd -zajęczego i innych roślin tnp. Uścit koniczy ny, kiwiaty przylaszczki oraz t>ąki Kaczeńca). L a l o (VI—VIII) jest okresem w y c h o w y wania młodych. J a r z ą b k i p r z e b y \ i e i ą w t y m okresie na ogół w tych samych biclcpuch co na wiosnę, z tym że na g r ą d a c h I w boiach d ę b o w o - s o s n o w y c h spotyka się je r^r-id/iej. W ciągu pierwszych trzech a t i e s i ę c r Ż V L ' » mtode j a r z ą b k i korzystają, oprócz pckarmu roślin nego, r ó w n i e ż z p o k a n n u pocliod/enia zwie rzęcego, jednak jego udział w jadIosp:'^ie je^t niewielki. Stwierdzono zjadanie pr/.ez j a r z ą b k i w t y m okresie 20 g a t u n k ó w roślin. Wa te renie Puszczy Białowieskiej ja i ząbki rozpo czynają się o d ż y w i a ć jagodami b o r ó w k i czer nicy od 2fi czerwca, poziomki od -W czerwca. 10 łtamionki od 10 lipca, maliny od 22 lipca i brusznicy od U sierpnia, Z pokarmu pocho dzenia zwierzęcego stwierdzono pobieranie chrząszczy, g ł ó w n i e ryjkowców, rzadziej spi"ężykćw, biedronek i stonkowatych. Szczątki chrząszczy w wolach spotyka sdę do połowy lipca. Ponadto j a r z ą b k i z j a d a j ą w t y m okra sie g ą s i e n n i c e oraz sporadycznie m r ó w k i , prostosłćrzydle i pająki. W j e s i e n i (IX—XI) dolMega k o ń c a okres o d ż y w i a n i a s i ę jagodami, ptalci p r z e c h o d z ą na pokarm drzewiasty, W związku z t y m n a s t ę puje zmiana w rozmieszczeniu j a r z ą b k a w po szczególnych biotopach. W t y m okresie spoty ka się je w olsach i olsach jesionowych oraz na g r ą d a c h , rzadziej w lx>rach s o s n o w o - ś w i e r kowych i dęl>owo-sosnowych. W m ł o d n i k a c h i zapustach liczetiność j a r z ą b k a nie ulega zmia nie. J e r i e n i ą ptaki żywią się przede wszyst k i m pokarmem r o ś l i n n y m , owady spotyka się w wolach tylko do polowy września, jagody czernicy do końca I I dekady września, po dobnie jest z poziomką. Po t y m terminie w wolach spotyka się jedynie p ę d y i pączki czernicy i poziomki. W a ż n ą r o l ę w jesiennym o d ż y w i a n i u j a r z ą b k a odgrywa brusznica, k t ó rej jagody spotyka się w wolach prawie do k o ń c a listopada. Tak więc w pierwszej poło wie jesieni jagody o d g r y w a j ą jeszcze w a ż n ą rolę w pukarmie j a r z ą b k a . W p a ź d z i e r n i k u iarzabki p r z e c h o d z ą na pączki i kwiatostany (baTiie) leszczyny, olszy czarnej i brzozy, k t ó re stopniowo — z w y j ą t k i e m brzozy — stają się licli zasadniczym pokarmem podczas zimy. Inny pokarm, np. na.siona baldaszkowatych lub pączki wierzb, spotyka się t y i k o we w r z e śniu, W okresie z i m y ( X U — [ I I ) j a r z ą b k i naj częściej p r z e b y w a j ą w olsach i olsach jesio nowych oraz na g r ą d a c h z a ś w m ł o d n i k a c h , zapustach, tiorach s o s n o w o - ś w i e r k o w y c h i de lio w o-sosnowych spotyka się je rzadziej. Pod s t a w ę ich zimowego jadłospisu s t a n o w i ą p a c ki 1 bazie leszczyny i olszy z dodatkiem wydobywanych spod śniegu pączków i pędó.y czernicy oraz sporadycznie listków poziomki i szczawika zajęczego S k ł a d a n i e jaj w waruniutch Puszczy B i a ł o wieskńej rozpoczyna się między 13 a 15 k w i e t nia. Liczba j a j w /niesieniu waha się od ft—12 szt., ś r e d n i o wynosi 8,2 szt. P i s k l ę t a wylęgają się w zależności ud roku pomiędzy 15 maja a 1 azerwca. Wzrost i rozwój piskląt t r w a od 3—3,5 miesięcy. Rozmiary i w a g ę p t a k ó w do rosłych m ł o d e j a r z ą b k i osiągają w pcczątkar,-h września. Naturalny ubytek wśród m ł c d y c h rozpoczyna się nO pierwszych dni po wylęgu i wynosi w różnych Łatach ud 25-58'^/„ Araal zajmowany pri-ez poszczególne stadka obej muje powiei-zchnię od ft—10 łia, poszczególne stadka są od siebie oddalone o 400—500 m. • Ś m i e r t e l n o ś ć p t a k ó w w y s t ę p u j e w ciągu ca łego roku. n a s i l a j ą c się na w i o s n ę i w lecie. Najwięks/.e straty powodują dra-pieżniki skrzydlata, g ł o w n i e j a s t r z ą b (gołębiarz), k t ó r y poluje na nie przez cały rok, najbardziej ak tywnie w okresie od lutego do usizdziernika. Tylko \v okresie czerwca i lipca k a ż d a lęgowa para gołębiarzy niszczy p r z e c i ę t n i e do 24 j a r z ą b k ó w . W stosunku rocznym gołębiarz nisz czy około lO^/b populacji. Szczątki j a r z ą b k a stwierdzono t e ż w gniazdach myszołowa, p u szczyka i orlika krzykliwego. Z czworonogów systematycznie polują na j a r z ą b k i : rys. Us i kuna leśna. P opulacja jarząbka powinna teore tycznie w z r a s t a ć w jesieni pięciokrot nie, praktycznie przyrost ten wynosi w różnych latach od 150—260% Czynnikami z m n i e j s z a j ą c y m i rzeczywisty przyrost popula cji s ą : niebranie u d z i a ł u w rozrodzie przez p e w n ą część samic (prawdopodobnie do 15%), niszczenie lęgów ws.kutek rozdeptywania przez ziwierzynę i b y d ł o oraz w w y n i k u gos podarki ludzkiej j p o ż a r ó w (20%), działalność d r a p i e ż n i k ó w polujących na m ł o d e i dorosłe p t a k i (nie mniej n i ż 15—20%). W latach o du żej ilości o p a d ó w ś m i e r t e l n o ś ć piskląt w pier wszych tygodniach życia g w a ł t o w n i e wzrasta, wskutek p r z e c h ł o d z e n i a i głodu. Prócz tego w latach tych p i s k l ę t a są bardziej podatne na choroby infekcyjne i pasożytnicze. Jak r ó w nież, p a d a j ą częściej ofiarą d r a p i e ż n i k ó w . W rezultacie, nawet w warunkach zakazu polo wania na jarząl>ki wio 1956 r. radziecka część Puszczy B i a ł o w i e s k i e j była ścisłym rezerwa tem, obecnie prowadzi się tam gospodarstwa rezerwatawo-lowieckie), populacja jarząbka rae p r z e j a w i a ł a tendencji wzrostowych. Co więcej, na wiosnę, przed okresem lęgów, l i czebność >ai'ząbkow wynosiła w różnych l a tach od 10,6 do 6,4 sztuk na l O - k i l o m e l r o w y m pasie obserwacyjnym. Na t a k ą liczebność w p ł y w a ł a p rzede wszyst k i m 'gospodarcza działalność człuwieka oi-az wzrost liczetmości drapieżników w warun kach rezerwatu. Wieloletnia dynamika liczeb ności j a r z ą b k a na terenie Puszczy B i a ł o w i e skiej wykazuje nwiiejsze wahania aniżeli w stiefie tajgi, co tłumaczy sdę większą stabil nością w a r u n k ó w ś r o d o w i s k o w y c h w idrelie lasów mdeszanych. Autor opracowania, na podstawie przepro wadzonych badan, doohodz^. do wniosku, że w strefie lasów mieszanych i liścias:tych. w k t ó r y c h leży Puszcza Białowieska, roczny od strzał iai*ząbków nie powinien p r z e k r a c z a ć 25—30»/» stanu stwierdzonego w terenie w po c z ą t k a c h sierpnia. Z należącej do PoUkj zachodniej częśpi Pusvczy Białowieskiej n i t mamy tak dokładnych maiteriałów dntyczacycn ekologii j a r z ą b k a . W y s t ę p u j e on tu w pudabnych biotopach, CM W czę-ici radzieckie.;. Sza cunkowy stan j a r z ą b k ó v w p.ilskiej części Puszczy Białowieskiej w ostatnich latach p r z e d s t a w i a ł się n a s t ę p u j ą c o : 1958 r. - 150 sza., 1964 r. - 470 szt.. 1968 r - 10% ś i l Stwlei'<lzcn\ w ostatnich latach przeszło d w u krotny wzrost liczby jar/ąbkow nastąpi! wskutek zmniejszenia się liczby drbijieżników,^wlaszcza jastrzębi (gołębiarzy). w mniejszym stopniu lisów. W y s l ę p u i e natomiast w Pusz czy - i to coraz l i c t n i ^ j - now> gatunek dra p i e ż n e g o ssaka - jenoi. k t ó r e g o wpływ na l i czebność }arząbkow będzie z p e w n o ś c i ą ujem ny, aczkolwiek nie mamy jesizcze konkretnych danych na ten itiinai. opracv»wał dr inż. Czesław Okołów •*1 łowiectwo OBSERWAOE KftZY20WEK W OKRESIE L Ę G O W Y M za r z y nJe K4 p e w n i , c z y w k o n s e k w e n c j i t e j k ą pieb jaja zostają zwUione, czy t e ż woda ścieka z piór zanim kaczka usiądzie na rinleidzle. w Anglii przeprowadzono niedawno wielodnio we u l i s e r w a c j e n a d l ^ o w ^ p o p u l a c j ą krzyżówek na J e d n y m , n l e w l e l k i i n z b i o r n i k u w o d n y m , p o z oawionym osłony roślinne]. Obserwacje prowa dzono w d w ó c h o k r e s a c h o d 3S k w i e t n i a d o 4 m a j a 1 o d 30 m a j a d o 5 c z e r w c a . W p i e r w s z y m o k r e s i e o b s e r w a c j e p r o w adEono o d 8.00-17,00, w drugim o d S.00-19.00, przy czym obserwatorzy zmieniali s t ę co trzy godziny. Niekiedy prowa d z o n o o b s e r w a c j ę r ó w n l e i w g o d z i n a c h o d 6.00 d o I.00. U wysiadujących kaczek c z ę s t o obserwowano gesty z w i ą z a n e z b u d o w ą gniazda. P o l e g a ł y one n a s l ę g s m l u p o m i ę k k i e c z ę ś c i ro*liri i r z u c a n i u I c h za siebie. Gesty te c z ę s t o w y k o n y w a ł a kaczka s t o j ą c z dala o d gniazda. B y ł y o n e bezcelowe, g d y t r z u c a n y m a t e r i a ł s p a d a ł n a t r a t w ę g n i a z d o w ą ftib d o wody. K a c z k i w o d z ą c e k a c z ę t a w y r a ź n i e I r y t o w a ł y k a c z k i w y s i a d u j ą c e . O b s e r w o w a n o k a c z k ę ze s t a d kiem ośmiodniowych kacząt, która ulokowała się na t r a t w i e z gniazdem i w y s i a d u j ą c ą krzyżówką. P o k a l e k i e j ctaiwUi w y s i a d u j ą c a k a c E k a p o d n i o s ł a się z gniazda i p r z e p ę d z i ł a i n t r u z ó w . NApaHtowanie I t a r z e k p r 7 « c k a c x < ł r y b y ł o najczt;stsze p o d k o n i e c k w i e t n i a . O b & e r w o w a n o 29 wypadków wymuszone) kopulacji nc w o d z i e , p r z y c z y m w j e d n y m z n i c h k a c z k a z o s t a ł a za b i t a . W 10 w y p a d k a c h k a c z k i były ^cii|gane z g n i a z d przez Jednego ł u b k i l k a k a c z o r ó w . G r u r py k a c z o r ó w p o z o s t a w a ł y stale w g o t o w o i c i . czei u j i i c n a s p o s o b n o ś ć z ł a p a n i a n i e o s t r o ż n e j kacz k i . Wysoka koncentracja pogłowia 1 brak pokry w y roślinnej na zbiorniku pogarszały t i ; sutuację. W p i e r w s z y m okresie obsenwacJI w i d y w a n o n i e wiele stadek w o d z o n y c h k a c z ą t , w d r u g i m — sporo. N a j m n i e j s z a l i c z b a k a c z ą t w s t a d k u w y n o s i ł a 2 szt.. n a j w i ę k s z a — 14 s z t . , ś r e d n i o 4 s z t . R o z p o z n a w a n i e p o s z c z e g ó l n y c h s t a d e k Jest u - u d n e . J e d n a k i e w i ę k s z o ś ć stadek m o t n a z i d e n t y f i k o w a ć na p o d s t a w i e c h a r a k t e r y s t y c z n y c h cech z a c h o w a n i a s i ę lub ubar wienia w o d z ą c e j kaczki. O b s e r w o w a n o , te n i e k t ó r e k a c z o r y e s k o r t o w a ł y awoje kaczki w drodze z gniazda 1 d o gniazda, s k u t e c z n i e b r o n i ą c Je w t e n s p o s ó b przed b i n y m i k a c z o r a m i . K i e d y J e d n a k i c h o b o w i ą z k i es kortowania k o ń c z y ł y s i ę , przyłączały s i ę do k a (.•zorów o c z e k u j ą c y c h na inne, nie eskortowane k s c z k t . G o n l t ¥ r y za t a k i m i k a c e k a m i w y s t ę p o w a ł y b j r d z o c z ę s t o 1 c z a s e m t r w a ł y a2 d c z n i k n i ę cia p t a k ó w z p o ł a w i d z e n i a o b s e r w a t o r a . Najbardziej niebezpieczne dla hodowli jest w y c i ą g a n i e przez kaczory w y s i a d u j ą c y c h kaczek ze s k r z y n e k l ę g o w y eta. czego n i e o b s e r w o w a n o przy stosowaniu koszy. T o w ł a ś n i e , łącznie z drap i e t n i c t w e m ze s t r t m y w r o n , spowodowało, tc zmodyfikowano modele skrzynek ł ę g o w y c h . W drugim okresie o b s e r w a c j i , n<i p o c z ą t k u czerwca, o ł w e r w o w a a o trUco 3 w y p a d k i wymu s z o n e j k o p u l a c j i , p r z y c z y m Jedno k a c z k a , a t a kowana p r z e z ID k a c z o r ó w , została utopiona. Nie prowadzono o d s t r z a ł u nadliczbowych k a c z o r ó w , g d y t s t r z e l a n i e z m a ł o k a l i b r ó w k ł b y ł o b y nlet>ezpleczne d l a otoczenia, a o d l e g ł o ś c i b y ł y z b y t d u że l u strzał ś r u t o w y . O d ł ó w w okresie oblltości t e r u Jest t r u d n y , a p o n a d t o p o w o d o w a ł b y n i e p o kojenie wysiadujących kaczek, które mogłyby zostać schyrytane w p u ł a p k i Podczas d r u g i e g o okresu otiserwticji kaczory pięciokrotnie aukowaly kaczki wodzące młode, lecz n i e s t w i e r d z o n . i s t r a t w k a c z ę t a c h , a r o z p r o szone s t a d k a s z y b k o s i ę z b i e r a ł y . Z i n n y c h ob^ i e r w a c j i w y n i k a J e d n a k , 2e w p e w n y c h wypad k a c h s t a d k a c a ł k o w i c i e r o r b i t e przt?z a g ; ' « s y w n e go kaczora J u ż s i ę p o n ó w nie n i e p o ł ą c z y ł y . Rozwiązaniem tych problemów byłoby zapew nienie p t a k o m lepszej o s ł o n y , rozmieszczonej w taki sposób, aby z a r ó w n o kaczki, j a k i kaczęta miały do niej łatwy dostęp. W z w i ą z k u z t y m p r z e s u n i ę t o t r a t w y gniazdCwt bliżej brzegów, w pierwszym okresie obserwacji zajętych było 19 g n i a z d (Z t e g o IS kBC2ek wysiadywało), w d r u g i m o k r e s i e — 10 gniszc* (10 k a c z e k w y s i a d u j ą c y c h ) . W o k r e s i e s k ł a d a n i a Jaj k a c z j t l otiserwowano rzadko, gdy2 o d w i e d z a ł y gniazda tylko na k r ó t k o , w c z e s n y m r a n k i e m . Ł j t t w o n a t o m i a s t ot>serwowano w y s i a d u j ą c e kaczki, b o w i e m otwo ry w s z y s t k i c h .skrzynek K g u w y c h odwrócono w kierunku schronu obserwacyjnego. Wysiadujące kaczki spędzały większość czasu nieru<:homo, z dziobem s p o c z y w a j ą c y m g o d z i n i i m i na piersi. Z m i a n y pozycji n a s t ę p o w a ł y p r z y p a d k o w o i nie r e g u l a r n i e ; czasem p o r u s z a ł y s i ę c o 30 m i n u t , kiedy indziej nie obserwowano żadnego ruchu p r z e z 3 g o d z i n y . Czas p o z o s t a w a n i a poza g n i a z dem w y n o s i ł z w y k l e o d 30 m i n u t d o g o d z i n y , lecz Jedna k a c z k a o p u ś c i ł a g n i a z d o n a 2 g o d z i n y i 40 m i n u t i m i m o t o p i s k l ę t a wylęgły się pomyślnie. Prawdopodobnie o długości okresu n i e o b e c n o ś c i starki na gnieldzle decyduje stopień zaawansowania inkubacji. Przed p o w r o t e m do gniazda kaczka zwykle bieize kąpiel. Obserwato w pierwszym okresie obserwacji liczebność po s z c z e g ó l n y c h stadek b y ł a bardzo z r ó ż n i c o w a n a , nie m o Z n a b y ł o jednaJc ś c i ś l e u s t a l i ć p r z y c z y n y t y c h r ó ł n i c . g d y ł n i e znano liczby w y k l u t y c h kacząt. T y m niemniej muszą w y s t ę p o w a ć pewne straty wśród Jednodniowych kacząt, prawdopodobnie w ciągu pierwszych k i l k u godzin po wylęgu, ponie w a ż n a podstawie i n w e n t a r y z a c j i z n i e s i e ń ustalono, że przeciętna liczba -kacząt wyprowadzonych z g n i a z d a b y ł a w y t s z a . n i ż Itczba w i d z i a n y c h n a wodzie, w d r u g i m okresie obserwacji straty w ł r ó d kacząt byty znikome. O t i s e r w o w a n y z b i o r n i k w o d n y był p o z b a w i o n y r o ś i i n n o ń c i n a w o d n e j , toteż p o k a r m kaczek s t a n o w i ł y g ł ó w n i e o w a d y w o d n e . L i c z o n o le s t o p e r e m Jak k a c z ę t a p o t y k a ł y d r o b n e , n i « r o z p o z n a n e p r z e z o t a e r w a t o r ó w o w a d y w t e m p i e I3b — 200 szt, n a m i m * l ę . Z e r o w a n i e o d b y w a ł o się z r e g u ł y p r z y ijezw l e t r z n e j pogodzie, g d y i podczas w i a t r u owady się vtkrywają. P r z y w i e t r z n e j pogodzie k a c z ę t a t r z y m a ł y s i ę o d w i e t r z n e j a t r o n y w o d z ą c e j Je k a c z k i . G d y p o z o s t a wały z łylu, natychmiast zaczynały w y d a w a ć głosy p r z e s t r a c h u . W a ż n e Jest w z w i ą z k u z t y m u s y r u o wasile t r a t w g t i i a z d u w y c h blisko orzegu. Podj>ływaJące tyaki i kurki wodne były oatyctimiast o d p ę d z a n e przez w o d z ą c e kaczki, a czasem r ó w n i e ż p r z e * p a r y k r z y ż ó w e k beż p i s k l ą t . G d y s p o t y k a ł y s i ę d w a s t a d k a . Jedna z k a c z e k z r e g u ł y w y k o n y w a ł a agresywne r u c h y woliec' drugiego s t a d k a i p r z e p ę d z a ł a Je t>ez p r ó b y o b r o n y ze s t r o ny drugiej kaczki. Nie obserwowano złego trakto w a n i a Obcych k a c z ą t , c l i o c i a i w F i n l a n d i i s t w i e r d z o n o z a b i j a n i e w t e n s p o s ó b k a c z ą t bez J a k i e j k o l w i e k Obrony z e s t r o n y m a t k i . D u ż e z n a c z e n i e m ą z a t e m p o k r y w a roślinna, p o z w a l a j ą c a na w z a j e m n e unikanie s i ę stadek 1 ucieczkę kacząi przed atakiem. Oczywiście, wiele p r o b l e m ó w w y s t ę p u j ą c y c h na b a d a n y m z b i o r n i k u w y n i k a ł o z l a k t u , że k r z y ż ó w k a nie jest p t a k l e n i l ę g o w y m o t w a r t y c h wód i d a l e k o bardziej w o l i w y p r o w a d z a ć lęgi na m a ł y c h sta wach. Najwyższą p r o d u k c j ę ptactwa wodnego na świecie o s i ą g n i ę t o w regionie p r e r i a w y m w A m e ryce P ó ł n o c n e j , gdzie w ś r ó d g r u n t ó w r o l n y c h znaj d u j ą s i ę s e t k i t y s i ę c y , . o c z e k " o powiej-zctani o d kilku metrów kwadratowych do kilku nektarów. Sztuczne u t w o r z e n i e podobnego ś r o d o w i s k a (oa p r z y k ł a d p r z e z w y k o p a n i e l u b w y s a d z e n i e za p o m o c ą ś r o d k ó w w y b u c h o w y c h m a ł y c h s t a w ó w na mokrych ł ą k a c h lub bagnach) stwarza większą przestrzeń dla populacji lęgowych krzyżówek o du-* ż y m z a g ę s z c z e n i u , n i ż j e d n o wleUcJe j e z i o r o . S t w o rzenie na w i ę k s z y c h powierzchniach wody mozaiki o s ł o n y I ż e r o w i s k Jest k o n c e p c j ą y y a r t ą z b a d a n i a , g d y ż w i e l e t a k i c h t e r e n ó w n i e Jes< u ż y t k o w a n y c h w stopniu, w jakim mogłyby by< wykorsystatw łowiecko. granicą W okręcie obserwacji nie zanotowano ż a d n y c h strat w ś r ó d j a j a n i k a c z ą t . Jedno t t a d k o czterech kacząt, zaobserwowane po raz pierwszy W w i e k u c k o t o 10 d n i . w i d z i a n o w i e l o k r o t n i e pod o p i e k ą m a t k i przy d u ż y m p a ś n i k u d l a kaczek, z k t ó r e g o również korzystały sroki i gawrony. Kaczęta żero wały przy paśniku w obecności krukowatych i żad na ze s t r o n n i e z w r a c a ł a u w a g i n a d r u g ą . N i e w ą t p l i w i e Jednak d r a p i e ż n i c t w o m e w i w r o n może s p o w o d o w a ć znaczne straty w ś r ó d k a c z ą t w p i e r w szym okresie i c h życia. P o d c z a s c z e r w c o w y c h o b s e r w a c j i ^sdarzyt s i ę c i e k a w y incydent. K t ó r e g o ś dnia o godzinie U przed p o ł u d n i e m wszystkie kaczki na zbiorniku naglA się ożywiły I zaczęły płynąć w kierunku Jednego brzegu, o p u s z c z a j ą c k a c z ę t a . O ł j s e r w a t o r zabaczyt w ó w c z a s na skraju wody, blisko zgromadzonych kaczek — lisa. P o c h w U l l i s z n i k n ą ł , a k a c z k i p o wróciły do kacząt. dr Ryszard Dzięciotowski DROBIAZGI ZE ŚWIATA w północno-wschodniej Argentynie, w prowincji Salta, u t w o r z o n o p a r k n a r o d o w y ,,et R e y " , i . p o w i e r z c h n i 44 OUu h a . W y s t ę p u j ą l u pra^i^ie wsz>-stkie w i e l k i e z w i e r z ę t a tego kraJu; j a g u a i , p u m a 1 pomniejsze dzikie koty Jeleń, taplr i dzik — pekari, a ponadto moc przeróżnego ptactwa, m , i n . t u k & n y 1 p a p u g i , W paj-ku n i e woŁiio .-jciywiście p o l o w a ć , możx>fi n a t o m i a s t u p r a w i a ć w ę d k a r s t w o . Rezerwat stanowi wielką atrakciję turysiycznop r ^ y r o d n i c u i , p<>nieważ o k a l a j ą c e g o ł a ń c u d i y g ó r skie Cresia dei G a l i o i E l P i ą u e t t e t w o r z ą n a t u ralny amfiteatr, z k t ó r e g o przy pomocy lorneUci molna ^ w s z e obserwować życie ceworonocnych I skrzydlatych mieszkańców parku. Tiilardzo niewiele wiemy o roiinrtozy niedźwiedzi, ż y j ą c y c h w n a t u r a l n y c h w a r u n k a c h n a .swobodzie. Ostatnio grupa a m e r y k a ń s k i c h biologów prowa dziła wieloletnie badania w t y m zakresie l wiele spraw w y j a ś n i ł a . Badania p i o w a d z o n o na Alasce X o b j ę t o n i m i p o n a d 200 n i e d ź w i e d z i , g ł ó w n i e sa mic- 1 m ł o d z i e ż y . U s t a l o n o , ż e n i e d ź w i e d z i c e o s i ą gają dojrzałość płciową między trzecim a szóstym rokiem życia, przeważnie w t-zwaitym i'»ku, Okies godowy trwa u d p o ł o w y maja do połowy l i p c a , a o k r e s n o s z e n i a p ł o d u • - 245 d n i . N i e d ź w i e d z i c a p o m i a t a ś r e d n i o 2,2 m ł o d y c h . Niedźwiadki pozostają przy matce d u trzech lat, a w gawrze z i m o w e j k o r z y s t a j ą z J e j p o k a r m u jesKc:'.e u. d r u gUi^ r o k u ż y c i a . N a j p r a w d o p o d o b n i e j n i e . 1 ź w i e d f i ca m a p o t o m s t w o c o tr2e>ci r o k . W s t a n i e C o l o r a d o < U S A } u z i i a i i u u b i e g ł y ^eton ł o w i t c k l za r e k o r d o w y p o d w z g l ę d e m p o z y s k a n i u J e l e n i - w a p i t i , k t ó r y c h o d s t r z e l o n o IJtOSił s z t . . p r z y czj-ni p o l o w a ł o n a n i e <^oU> * i t y s . m y ś l i w y c h . P o n a d t o o d s t r z e l o n o t a m 83 S44 j e l e n i e w a g i n i j s k i e . S4ih< a n t y l o p w l d ł o r o g i ^ , 3 i o w i e c gruborcgich 1 IS k ó z ś n i e ż n y c h . W Szkocji p r o w a i z ) s i ę ciekawy bksper>'ment d l a z b a d a n i a , c z y p o . ' o m s t w o J e l e n i a m n i c h a Jest t>ezcogie, c z y t e ż n o r m a U i e . W t y m c e l u o d ł o w i o n o Jednego b y k a - m n i c h a w ł o w i s k u , gdzie p r z y sta n i e p o n a d 800 j e l e n i w y s t ę . o u j ą c z t e r y b y k i - m n i - h y . W i e k Jcgu o k r e ś l o n o n a s i e d e m l a i . U m l e s z c z o i u i go w z a g r o d z i e n o d o w l a n e j , w k t ó r e ) na p « w i e r z c h n i 12 h a p i z o b y w a J e d e n a i c i e ł a n i j e d e n wysierytizowaiiy b y k . Zagroda znajduje się n s n i e w i e l k i e j wysepce K h u m . Podczas n a j b l i ż s z e g o rykowiska o b s e r w o w a n e b ę d z i e bt-z p r z e r w y z a chowanie s i ę Joyka-mnicha w okresie godowym, w t y n i r ó w n i e e jego stosunek d o diugieg*. b y k a . Ciekawsze m o m e n t y o s t a n ą uirwalome przez k a mert; f i l m o w ą i magnetofon. Kiedy potomstwo te go m n i c h a d o ż y j e d w ó c h ł a t , o t r z y m a m y o d p o w i e d ź na p o ł i a w i o o e n a wstępie pytanie. 1.8, U z DOŚWIADCZEŃ GDAŃSKIEGO SĄDOWNICTWA ŁOWIECKIEGO B E Z P I E C Z E Ń S T W O - PRZEDE WSZYSTKIM KAZIMIERZ E Z P I E C Z E Ń S T W O iia polowaniach wciMż jeszcze stanowi n a j w a ż n i e j s z y problem polskiego łowiectwa. Byt czas. i to nie tak dawno, kiedy nies ł a w n y p r y m w naruszaniu zasad tego bezpiei;zeń3twa w i o d ł o woj. g d a ń s k i e , o czym ś w i a d czyła nie tylko liczba ś m i e r t e l n y c h p o s t r z e l e ń l e c z , t a k ż e t o w a r z y s z ą c e i m szczególne oko liczności. Oto k i l k a p r z y k ł a d ó w : (V'ti dworze w tym czasie panował juz iinierzch (...}. W momencie, udy Franciszek K.. Mieczysław B. i Tadeusz B. znaleźli sifr na skraju lam, sylwetki ich zostały zauważo ne przez oskarżonego. Oskarżony bez upew nienia sitf, czy zauważone przez niego sylwet ki stĄ dzikami, mimo iż mial ograniczoną wi doczność panującym już zmierzchem i uno>izącą się nad ziemtą mglą. me rozpoznawszy celu oddał w tym kierunku strzał z fuzji przy użyciu rwboju u^ia^łiej produkcji, tzw. loftek i...). W następstwie tego będący na linii strzału Tadeusz B. trafiony został loftkami uglowę, przy czym jedna loftka trafiła go uczoło, a druga w prawą cz^ść twarzy poniżę) skront. (Fragment w y r o k u s k a z u j ą c e g o S ą d u Powiatowego w Kartuzacłi). Eugeniusz Z. lo czasie polowania na dziJzj strzelił „na szum w świerkach", skąd docho dziły go odgłosy. Nie widział w ogóle celu, do którego mierzył i strzelając w świerki trafił człowieka, który w konsekwencji tego zmarł, (Fragment referatu prezesa W R Ł z 1966 r.) Syn mój, Sławomir, oświadczył mi, że coś w zagajniku się porusza. Miejsce to zauwa żyłem róuJTtici, Zdawało mi się, że jest tam lis względnie koziołek, gdyz zauważyłem gło wę w kolorze rudym i...). Strzeliłem z naboju zawierającego loftki. Następnie chcąc się przekonać do czego strzelałem, udałem się w to miejsce. Po przybyciu na dane miejsce (...) wskazał mi syn leżącą w lesie (...) kobietę, do której zaraz podszedłem mówiąc do niej: „żyjesz kobieto?" (Fragment przesłucłiania podejrzanego). Zabitą dziewczynę wspólnie ze swym sy nem lat 15 przeniósł z miejsca wtypadku i uk rył w głębi lasu pod świerkiem, po czym udał się dalej polować. Nazajutrz wspólnie z sy nem udali się na miejsce, gdzie leżała ukryła przez nich dziewczyna. Obwiniony wykopał dól. w którym akryl zwłoki. Siady świeżego kopania dokładnie zamaskował mchem. (Fra gment dokumentacji P Z Ł w tej sprawie). W Z W I Ą Z K U z tego typu skandaliczny mi w y p a d k a m i oraz uzasadnionymi alarmami s p o ł e c z e ń s t w a . W o j e w ó d z ka Rada Ł o w i e c k a odbyła w początkacti 1966 r. n a r a d ę z udziałem p r e z e s ó w i lowczycti kół pod łiasiem: „Rok 1966 ~ rokiem b e z p i e c z e ń s t w a " , a Wojewódzki Sąd P Z Ł p r z y s t ą p i ł do energicznej akcji represyjnej i profilaktycznej. P e ł n i ą c j u ż przez d r u ga k a d e n c j ę f u n k c j ę p r z e w o d n i c z ą c e g o k o m pletu orzekającego tego s ą d u m o g ę z ca łą odpowiedzialnością stwierdzić, że znacz ną p o p r a w ę b e z p i e c z e ń s t w a na polowaniacłi osiągnięto m. in. na skutek wysiłku g d a ń skiego s ą d o w n i c t w a łowieckiego. Przede wszystkim uznaliśmy za kuuieczne zaostrzyć represje we wszystkich wypadkach postrze leń, nawet takich, k t ó r e nie s p o w o d o w a ł y po w a ż n i e j s z y c h s k u t k ó w dla zdrowia p o k r z y w dzonego. Szybko rozniosła się po kolach w i a d o m o ś ć , że to. co dawniej uchodziło bardzo często bezkarnie, obecnie grozi d w u l e t n i m za wieszeniem, a nawet wykluczeniem z szere gów P Z Ł . Z a r z ą d y kół, aczkolwiek jeszcze nie wszystkie, n a u c z y ł y się m e l d o w a ć o w y padkach n i e o s t r o ż n e g o obcłiodzenia się z bro nią na polowaniach. 12 W trakcie rozpraw stwierdzono wielokrot nie, że n i e k t ó r z y m y ś l i w i — i to z a r ó w n o „ s t a r z y p r a k t y c y " jak i niedawno przyjęci v.' szeregi P Z Ł — nie w y k a z u j ą dostatecznej znajomości p r z e p i s ó w b e z p i e c z e ń s t w a ani re gulaminu p o l o w a ń . Na w s p ó l n y c h naradach całego s k ł a d u S ą d u z u d z i a ł e m prezesa W R Ł i u r z ę d u j ą c e g o członka Z a r z ą d u W o j e w ó d z kiego p r z e d s t a w i a l i ś m y postulaty pod adre sem komisji egzaminacyjnej co do koniecz ności zaostrzenia w t y m zakresie r y g o r ó w . W sprawach o naruszenie p r z e p i s ó w bezpieczeń stwa, podobnie zresztą j a k i w innych w y padkach r a ż ą c y c h p r z e w i n i e ń łowieckich, szerzej niż dotychczas zaczęliśmy s t o s o w a ć przepis § 48 Regulaminu S ą d ó w P Z Ł . up r a w n i a j ą c y s ą d y ł o w i e c k i e do tymczasowego zawieszania w prawach c z ł o n k o w s k i c h obwi nionych m y ś l i w y c h . N i e k t ó r e egzemplarze brom m y ś l i w s k i e j , złożone do depozytu na skutek zawieszenia w prawach c z ł o n k a P Z Ł , o k a z a ł y się nieprzy datne do polowania. W ten sposób ujawniono dalszą p r z y c z y n ę z a g r o ż e n i a b e z p i e c z e ń s t w a na polowaniu — problem niesprawnej broni K I L K A l a t w s p ó l n e g o w y s i ł k u doprowa dziło do tego, że w w o j . g d a ń s k i m w y padki podobne do zacytowanych na w s t ę p i e już się nie z d a r z a j ą . Dzisiaj ż a d e n m y ś l i w y z naszego terenu nie o d w a ż y się od d a ć s t r z a ł u „na szum w ś w i e r k a c h " , do „ r u d e j p l a m y " czy innego nie rozpoznanego celu. Niemniej na polowaniach m o ż n a się jeszcze s p o t k a ć z nieostrożnością i l e k k o m y ś l n o ś c i ą — dyktuje je najczęściej zachłanność, k i ó r a jest zawsze złym d o r a d c ą . W y p a d k i te trak towane są przez g d a ń s k i e s ą d o w n i c t w o ł o wieckie surowo 1 w m i a r ę możliwości w t r y bie przyspieszonym, aby u t r w a l i ć w ś r ó d my śliwych przekonanie, że dla l e k c e w a ż e n i a bezpieczeiisiwa na polowaniach nie m u ż e być usprawiedliwienia. Trzeba w t y m miejscu p o d k r e ś l i ć , że G ł ó w ny S ą d P Z Ł swoim orzecznictwem podtrzy muje i popiera nasze stanowisko, cu nas ut wierdza w przekonaniu, że idziemy w pra w i d ł o w y m k i e r u n k u . N i e z a l e ż n i e od tego w a r to się z a s t a n o w i ć , czy nie należałoby u z u p e ł nić paragrafu 50 regulaminu p o l o w a ń (strzał po l i n i i lub inny strzał z a g r a ż a j ą c y bezpie c z e ń s t w u ludzit, n a k ł a d a j ą c na p r o w a d z ą c e KRETOWICZ go polowanie o b o w i ą z e k zawiadamiania u tych wypadkach rzecznika, g d y ż sprawa jest czasami zbyt p o w a ż n a , aby s k w i t o w a ć ją k a r ą pieniężną, T A R T O jeszcze k i l k a słów poświęcić ' sprawie przechowywania broni w do mu. W w o j . g d a ń s k i m z d a r z y ł o się k i l ku tragicznych w y p a d k ó w z b r o n i ą m y ś l i w ską nie na polowaniu, lecz w domu, czy kolo domu. B r o ń m y ś l i w s k a zawieszona na ścianie - to bardzo ł a d n y w i d c t . Ale d o s t ę p do niej m a j ą i dzieci i postronne osoby, a wreszcie .sam myśliwy ł a t w o ją spostrzeże w c h w i l i zamroczenia czy depresji. Przed k i l k u tygo dniami w y d a r z y ł się kolejny tragiczny wypa dek: m y ś l i w y w stanie depresji sięgnął po stojącą w k ą c i e duł>elŁówkę i strzelił sobie w głowę. A nie tak dawno temu inny m y ś l i w y w p r z y s t ę p i e f u r i i pozbawił życia z d u b e l t ó w ki żonę 1 dzieci. Wydaje się, że przy okazji wzmagania dyscypliny i bezpieczeństwa na polowaniach zbiorowych i indywidualnych trzeba t a k ż e p a m i ę t a ć u o b o w i ą z k u należytego zabezpieczenia broni m y ś l i w s k i e j w domu myśliwego, jak r ó w n i e ż o rozszerzonej inter pretacji § 10 p 1 statutu PZL, w y m a g a j ą c e g o od kandydata na członka kola łowieckiego „ w a l o r ó w etycznych i moralnych, dających rękojmię prawidlower^o wyf^onywania łowiec twa". R ę k o j m i a ta zachowana będzie t y l k o w ó w c z a s , gdy kandydat w y k a ż e się zdrowiem fizycznym i psychicznym, zwłaszcza w zakre sie w z r o k u i n e r w ó w , a — jak na razie — nikt czymś podobnyni w y k a z y w a ć się nie musi. W szeregach P Z L znajduje się około 50 000 m y ś l i w y c h , d y s p o n u j ą c y c h co najmniej s e t k ą tysięcy egzemplarzy broni palnej ś r u t o w e j i kulowej. Jeśli każdy m y ś l i w y wystrzeli t y l k o jedna p a c z k ę naboi w roku, m o ż n a sobie w y obrazić, ile to stwarza sytuacji z a g r a ż a j ą c y c h zdrowiu i życiu ludzi. Dlatego też problwn b e z p i e c z e ń s t w a musi się w naszym ś r o d o w i s k u z n a j d o w a ć stale w centrum uwagi w ł a d z i o r g a n ó w P Z Ł na wszystkich szczeblach or ganizacyjnych — od koła łowieckiego po w ł a d z e centralne, zaś p r o f i l a k t y k a i podnie sienie dyscyplinj w t y m zakresie zależą w dużej mierze od o p e r a t y w n o ś c i i bezkomprom i s u w o ś c i s ą d ó w Zrzeszenia. Kailmierz KreU»wicz co p i s z ą inni... Felieton S t a n i s ł a w a Grzeleckiego Zawo dowcy, opublikowany w „ 2 y c i u Warszawy" (nr 135), wywolaJ ż y w ą r e a k c j ą myśUwyoti. Ś w i a d c z ą o t y m liczne listy jakie do naszej redakcji w tej sprawie n a p ł y n ę ł y . T r e ś ć ich na ogól jest podobna — wsizystkie przytacza ją liczne argumenty przeciwko tezom a r t y k u ł u , w s k a z u j ą c przy t y m na jego społeczną szkodliwość. Na łamacłi, ,.Zycia Warszawy" (•nr 219) o d p o w i e d z i a ł na wspominiany felie ton Z y g m u n t G o l a ń s k i . Jego a r t y k u ł pt. Za i przeciw jest celnie wymierzony nie t y l k o w a r g u m e n t a c j ę Grzeleckiego, ale i tych wszystkich, którzy w zwaJczaniu Łowiectwa posługują się podobnymi argumentami. Re dakcja ,,Lowca Polskiego" dala w y r a z swemu i swoich c z y t e l n i k ó w stanowiisku w a r t y k u le Przeciw obsesyjnej nietolerancji, zamiesz czonym w poprzednim numerze. I chyba więcej u w a g i p o ś w i ę c a ć tej sprawie nie warto. W tygodniku jStolica'* (nr 34) w rubryce „ G a w ę d y o k s i ą ż k a c h " u k a z a ł się a r t y k u ł pt. Łowiectv)o polskie. Autor (T.S.) omawia w nim Slovmik języka łowieckiego Stanisława Hoppe, p o d k r e ś l a j ą c przy tej okazji w k ł a d ł o w i e c t w a polskiego do k u l t u r y narodowej. Autor p o w o ł u j e się na Aleksandra B r u c k n e ra, k t ó r y w „Dziejach k u l t u r y polskiej" stwjerdza, że nasza l i t e r a t u r a ł o w i e c k a prze w y ż s z a ł a bogactwem o d p o w i e d n i ą l i t e r a t u r ę zagraniczną. Musimy Jednak sprostować d r o b n ą nieścisłość, k t ó r a w k r a d ł a się do ar t y k u ł u . Wydany w 1595 T . poemat Tomasza Bielawskiego z a t y t u ł o w a n y jest „ M y ś l i w i e c " , a nie „ M y ś l i s t w o " , Miesięcznik „Pnsyrodn Polska" tnr 8) pub l i k u j e m. ta, dwa aritykuly Piotra S u m i ń skiego o dziku i lisie. Z a w i e r a j ą one pod stawowe w i a d w n o ś c i o tych gatunkach, nie w ą t p l i w i e i n t e r e s u j ą c e dla szerokiego k r ę g u c z y t e l n i k ó w m i e s i ę c i n i k a , dla m y ś l i w y c h są to na ogół rzeczy znane. Warto jednak zacy t o w a ć to, co S u m i ń s k i m ó w i o lisie; Lis jest zwierzęciem łownym chyba niesłusznie poz bawionym czasu ochrony. Niesłusznie nte tylko dlatego, że Jutro jego w lecie nie ma imrtoici przemysłowej, ale przede wszystkim dlatego, że zabicie lisicy w okresie gdy kar mi ona młode, jest barbarzyństwem, gdyż >skazuje młode liski na śmierć z głodu. Lis powinien mieć tKhronę przynajmniej w kwietniu i maju — postuluje autor. W t y m samym numerze pisma zna>dujemy a r t y k u ł p i ó r a Kazimierza DoLińskiego p i . Orzeł przedni. A u t o r podaje w i e l e interesu jących w i a d o m o ś c i z ekologii tego ptaka, końoząt; s m u t n y m stwierdzeniem: Obecnie urzet przedni prawdopodobnie już się u nas nie gnieździ. Spotykane w Polsce okazy na leżą zwykle )uz tylko do przelotnych... Wychodzący w Olsztynie miesięc-cnik k u l turalny „Warmia i Mazury" (nr 8) w dziale „Z mazurskiej k n i e i " zamieścił a r t y k u ł pt Zanim będzie za późno napisany przez P. Bogusza. W a r t y k u l e czytamy: Parę milionów ludzi w Polsce słyszało, lub już wie na pew no, że w naszym kraju żyje i grasuje (!) po nad 4 miliony psów (których łupem notabene padu więcej zwierząt łownych niż pozyskują ich myśliwi!), że w okresie powojennym . umiera na wścieklizna średnio 66 osób rocz nie, a szczepieniom profilaktycznym poddaje się 15 tys. osób. I co z tego? — zapytuje autor ~ skoro w miejsce działających daw niej rakarzy Towarzystwo Opieki nad Zwie rzętami zorganizowało kosztem dotacji się gających kilkudziesięciu milionów złotych rocznie schroniska dla bezpańskich psów.. A gdyby tak skierować wysiłek zacnego skądinąd Towarzystwa i nie tylko tego to warzystwa do społecznej troski o nasze zwierzostany bytujące w polu i kniei? Np. kosztem zredukowania pogłowia piesków do rozmiarów notowanych w Anglii — 600 lys., lub w Bułgarii — 200 tys. oraz zobowiązanie wszystkich instytucji i organizacji społecz nych do praktycznego kształcenia swoich członków w zakresie ochrony przyrody i umiaru w szafowanru dobrami przyrody? Że jest to celoi^e i realne świadczy wiele chwa lebnych przykładów z okresu ostatniej zimy. Ale czy koniecznie trzetw czekać na dramat, który poruszy sumienia? W „Trybunie Ludu" (nr 261) \ikazal się arty4tul pt. Przedostatnie przybobranie p i ó r a Zbigniewa Siedleckiego. A u t o r za p u n k t w y j ścia do swoich r o z w a ż a ń p r z y j ą ł zabicie przez samochód c i ę ż a r o w y w k o ń c u sierpnia; d w ó c h wilkćrw w Puszczy Piskiej. W y c i ą g a z tego wniosek, że zwierzyna szybko się oswaja z m o t o r y z a c j ą do tego stopnia, że w p o r ę me usuwa się z drogi. Autor przypuszcza, że w rejonach o d u ż y m nasileniu ruchu dr<^owego pod kotami s a m o c h o d ó w gmie w i ę c e j zajęcy niż pozyskuje się Ich na polowaniach. Z w i e rzyna — zdaniem autora — w znacznym sto pniu p r z y s t o s o w a ł a się do zabiegów gospodarczycłi c z ł o w i e k a w lesie i jego ekonomicz nej penetracji, nie może natomiJKt znieść grzybiarza, turysty — w s z ę d o b y l s k i e g o czło wieka w lesie. Z przyrodniczego p u n k t u widzenia szcze gólnie ujemne s k u t k i p o c i ą g a za s o b ą jesien na inwazja na las a m a t o r ó w grzybobrania, zbiegająca się z rykowiskiem Jeleni. W okre sie ffodóuj zwierzyna wymaga spokoju. Jest to warunek róiynie niezbędny, jak m i n i m u m pożywienia zimą. Ale rykowisko zbiepa się z grzybobraniem. Więc ludzie idą t y r a l i e r ą w las. Cieszą się ci, którym udoło się zobaczyć jelenie. Nie wiedzą, że wypłoszyli je z dzien nej ostoi, że z r o b i l i lo, co można porównać do wyrzucenia człowieka nocą z ciepłego łóżka na ulicę. Chmara jeleni ucieka, szuka jąc nowej ostoi w młodniku. Ale w młodni kach rosną maślaki, więc są tam ludzie Chmara się rozbija, pojedyncze sztuki ucie kają dalej — i wszędzie trafiają na ludzi. (...) I tak przez cały dzień ZMOierzyna miota się w panice (...) A skutki? Wiele lań pozo staje nie zapłodnionych. Inne kojarzą się z przypadkowymi bykami — praioo doboru na turalnego zostaje naruszone, a gatunek po nosi konsekwencje... Ujemne s k u t k i tej i n w a z j i na lae w y s t ę p u ją nie t y l k o w świecie z w i e r z ą t . S ł y c h a ć już narzekania, że grzybów nie tyle co dawniej. Nic dziwnego. W wielu rejonach dno lasu jest już tak wydeptane, że grzybnia uległa zniszczeniu. Jadąc na grzybobranie pamiętaj my, że to już może przedostatnie — ostrzega autor. S z u k a j ą c wyjścia z tej sytuacji. Siedlec k i proponuje ujęcie tej żywiołowej t u r y s t y k i w pewne ramy organizacyjne: ruch masowy nie powinien odbywać się w lesie inaczej, niż za wiedzą i zgodą lokalnych władz leś nych, na wskazanych terenach, pod k o n t r o l ą służby leśnej. A wtedy Inidzie ani nie wcho dziliby do ostoi zwierzyny, ani nie deptaliby sadzonek na uprawach — kończy autor A.B. KĄCIK FILATELISTYCZNY Nowa G w i n e a , wyspa na Oceanie S p o k o j n y m , i r u g a p o d w z g l ę d e m o b s z a r u (885 t y s . k m s ) ns w i e c i e , jeat p o d z i e l o n a na i r t y r ó ż n e Jednostk: łdminlsiracyjne: I r i a n Z a c h o d n i (4iij y s , k m i , o k , 700 t y a . m i e s z k a ń c ó w ) , b . k o l o n i a l o l e n d e r s k a p r z e k a z a n a w 1963 r. p r z e z O N Z Indonezji; P a p u a (234 l y s . k m 2 . o k . SM tys iiieszkanców). w administracji Związku Austra lijskiego: N o w a Gw i n e a A u s t r a l i j ska (240.9 t y s . k m i . o k . 1,3 m i n m i e s z k a ń c ó w ) , b. k o l o n i a niemiecka, obecnie t e r y t o r i u m po wiernicze ONZ pod administracja Australii. O d 1949 r . N o w a G w i n e a A u s t r a l i j s k a l P a p u u . - a r z ą d z a n e sq w s p ó l n i e m a j ł i w s p ó l n ą siedziba; w ł a d z w P o r t M o r e s b y i t/tasny parlament. W ubie^m r o k u tamtejsza poczta wydała l e r i ^ z ł o ż o n ą z c z t e r e c h w i e l o b a r w n y c h atnac/kdw, przedstawiającą rajskie ptaki: i c ' ptak rajski emaliowy lU c - p t a k r a j s k i Ijrólewski is c — p t a k rajski czerwony 25 c ~ p t a k r a j s k i z ł o c l S t o c z u D y J O T ES 1. cienkim śrutem Czpsto trywa, że Gdy myśliwy, co-c strzeit (lub dostanie). To trofeum preparuje I zawiesza w mig na ścianie. Czasem to poroże kozia, Czasem cietrzew lub myszołów, (Który poległ jako jastrząb Gdy udawał się na polów). Domownicy, najpierw radzi, Cieszą się w rodzinnym kole, Ale zachwyt szybko mija, Kiedy sie pokażą mole. I tu problem się zaczyna Bo do akcji wkracza żona, (Która zresztą polowaniem 1 tak nie jest zachwycona). Zaraz m ó w i ; „ Z r ó b porządek. Bo ja na to nie pozwolę. By przez twoje widzimisię W całym domu byty mole". Drogie panie, nie tak ostro, Jest na mole przecież rada, (JeśU także pan małżonek Trochę trudu sobie zada). Trzeba tylko Złożyć ładnie Później klucz No i uiynieść te trofea na miednicy, wziąć, drzwi utworzyć do... piwnicy. S p o s ó b p r o s t y i skuteczny. tMtwy także xv stosowaniu. Tylko później zamiast mólt Siedzi smutny mąż w mieszkaniu Zanim Panie skorzystacie Jednak ze sposobu tego, Z a i t a n ó t i i c i c się chwileczkę Cu by wybiać... z dwojga złego SZARAK 13 ZIMOWANIE KUROPATW W WOLIERACH dokońcłcnie tt rtr. 7 KOSZTY PRZETRZYMYWANIA KUROPATW P r ó b a takiej oceny jest dość trudna, g d y ż poszczególne kola ło wieckie maja r ó ż n e możliwości budowy urzĄdzeń, nabywania mate r i a ł ó w i k a r m y czy r o z w i ą z a n i a sprawy obsługi kuropatw, toteż za mieszczone n i ż e j zestawienie n a l e ż y t r a k t o w a ć jako orientacyjne. Na koszty z w i ą z a n e z przetrzymaniem k u r o p a t w s k ł a d a ć się będą: 1- W y d a t k i z w i ą z a n e z b u d o w ą nowych wolier, ewentualnie z adap tacją innych pomieszczeń. Jest to n a j w i ę k s z a pozycja w y d a t k ó w . Przy wliczaniu jej do k o s z t ó w przetrzymywania kuropatw należy podzielić ją na tyle czę.ści, ile lat m o g ą b y ć wykorzystane woliery. A oto zesta wienie k o s z t ó w budowy jednej w o l i e r y : •Materiały: siatka o oczkach 2x2 cm. 6 m k w . a 80 zł — 480 zi siatka .Jtrólicza" 8 m k w . a 18 zł — 144 zł gwoździe, zawiasy, skoble — 30 zł deski szaJówki 20 m m . 0,1 m k w a 1200 zł — 120 zl papa 2,5 m k w . — 30 zł m a t e r i a ł y do k o n s t r u k c j i wybiegu {łaty. żerdzie, słupki) — 100 zl żwir 0,5 m sześć, z dowozem — 50 zl cement 50 kg — 30 zl razem m a t e r i a ł y Robocizna: 16 godz. a 20 zł 984 zł 320 zł O g 6 ł e m koszty budowy 1304 zł Wydaje m i s i ę . że k w o t ę tę m o ż n a obniżyć, stosując m a t e r i a ł y t a ń sze oraz w y k o n u j ą c w o l i e r ę sUami c z ł o n k ó w koła b ą d ź przez s t r a ż n i k a łowieckiego. 2. W y d a t k i na k a r m ę . P r z y j m u j ą c jako d z i e n n ą d a w k ę p o k a r m o w ą na j e d n ą k u r o p a t w ę 60—80 g k a r m y soczystej oraz 20 g pośladów koszt w y ż y w i e n i a Jednej k u r o p a t w y przez 70 dni wyniesie około 8y50 zł, co w y n i k a z wyliczenia; karma soczysta 80 g x 70 dni = 5,6 kg x 0,80 zł/kg — 4.48 zl karma ziarnista 20 g x 70 dni ^ 1,4 kg x 3 zł/kg ~ 4,20 zł razem koszt w y ż y w i e n i a 8,68 zł Jest to w y d a t r i i niewielki, a przy t y m r ó w n i e ż możliwy do o b n i ż e nia. 3. W y d a t k i na opłacenie k o s z t ó w obsługi. Wykonywanie tych prac n a j w t a ś c i w i e j jest włączyć do o b o w i ą z k ó w s ł u ż b o w y c h s t r a ż n i k a ło wieckiego i w ó w c z a s koło unika dodatkowych kosztów. J e ś l i zajdzie konieczność zatrudnienia innego pracownika, wtedy jego wynagrodze nie uzależnione będzie od ilości godzin dziennej pracy, a t y m samym od liczby o b s ł u g i w a n y c h kuropatw. Orientacyjnie m o ż n a p r z y j ą ć , że na p e ł n ą o b s ł u g ę 150 k u r o p a t w w 6 wolierach w y s t a r c z a j ą 2 godziny dziennie, a zatem miesięczno Wynagrodzenie w a h a ć się będzie w za leżności od miejscowych w a r u n k ó w od 250—400 zl. Jak z tego wszystkiego w y n i k a koszt przetrzymywania p r z y p a d a j ą c y na j e d n ą k u r o p a t w ę nie przekracza 24, zl w g n a s t ę p u j ą c e g o w y l i . czenia: amortyzacja wolier (1300 zł:5 l a t ^ 260 zi:26 szt.) — 10.00 zł/szt karma — 8,50 zi/szt. obsługa (2,5 m i e s i ą c a A 300 zł ^ 750 z ł : 150 szt.) — 5,00 zł/szi. Razem 23,50 zł/szt. Jak j u ż wspomniano przedstawiona p r ó b a oceny kosztów przetrzy mywania kuropatw ma charakter orientacyjny, niemniej daje pewien pogląd na to zagadnienie, a ewentualne odchylenia pójdą raczej w dól niż w górę. ' A zakończenie c h c i a ł b y m podkreślić, że przetrzymywanie k u ropatw powinno być podstawowym zabiegiem hodowlahym sio• sowanym powszechnie przez wszystkie koła łowieckie, w k t ó r y c n obwodach w y s t ę p u j ą kuropatwy, z a r ó w n o podczas ciężkiej j a k i lek kiej zimy. Jeśli bowiem zależy nam na licznym pogłowiu tych pta k ó w , nie m o ż e m y godzić s i ę ze s t r a t a m i z i m o w y m i , k t ó r e nawet w w a r u n k a c h l e k k i e j zimy nie s p a d a j ą poniżej 30 proc., a w krytycznych sytuacjach docłiodzą do 90 p r c c , oodczas gdy u b y t k i w ś r ó d kuropatw orzetrzymy wanych w wolierach nie o r z e k r a c z a j ą 5—6 proc. W y m o w a tych liczb jest tak p r z e k o n y w a j ą c a , że utoruje chyba temu zabiegowi drogę do szerokiej p r a k t y k i hodowlanej. Adam Chlewski atacja Badavir.za PZŁ w Czempiniu. N Dnia 19 sierpnia 1»70 r. po ciężkich cierpieniacn zmarł w w i e k u 67 lat Kolega JAN FRYC d ł u g o l e t n i członek Koła i jego założyciel. W z m a r ł y m stra ciliśmy drogiego przyjaciela, etycznego myśliwego, wzorowe go h o d o w c ę i opiekuna naszych łowisk, zegnamy Go z żalem i smutkiem. Cześć Jego p a m i ę c i ! Zarząd, esłonkowie i strssnłcy Ko2& Łowieckiego „Szarak" w Nowej Wst, pow. Pajęczno 14 WOLNA TRYBUNA Co myślę o upowszechnianiu psa myśliwskiego M Y Ś L I W I kynolodzy m a j ą wiele satysfakcji, że od w i e l u lat w działalności naszej organizacji zagadnieniu psa m y ś l i w s k i e go poświęca się bardzo wiele uwagi. Ś w i a d c z y o t y m m. i n . podejmowanie przez n i e k t ó r e rady łowieckie u c h w a ł zabra niających polowania na ptactwo l>ez psa, a — j a k w y n i k a z ostatnich obrad N R L — myśli się r ó w n i e ż o zobowiązaniu etatowych s t r a ż n i k ó w łowieckich do posiadania psa m y ś l i w s k i e g o . Na ten temat abso lutna większość m y ś l i w y c h , k t ó r z y z r ó ż n y c h względów nie m o g ą u t r z y m y w a ć psa, nie zabiera głosu choćby dlatego, że upowszechnia nie psa m y ś l i w s k i ^ o u w a ż a za słuszne — ja r ó w n i e ż słuszności tej nie neguję. Powstaje Jednak pytanie, czy metoda upowszechniania „ n a siłę", w drodze r y g o r ó w organizacyjnych, jest w t y m w y p a d k u w ł a ś c i w a ? Mam r ó w n i e ż wątpliwości, czy w świetle ot»owiązujących przepisów prawnych w o j e w ó d z k i e rady łowieckie m o g ą z a b r o n i ć m y ś l i w e m u polowania na ptactwo t>ez psa, a ponadto nikogo nie wolno w ten sposób zmuszać do jego u t r z y m y w a n i a . Wiem z w ł a s n e g o d o ś w i a d czenia, że nawet bardzo o g l ę d n a forma narzucania psa przynosi smutne w y n i k i . Utrzymywanie psa przez m y ś l i w e g o , nawet gdy ma on odpowiednie w a r u n k i materialne i mieszkaniowe, ale nie ma czasu na o p i e k ę nad psem i odpowiednie jego ułożenie — mija się z celem. T a k i pies tiędzie utrapieniem m y ś l i w e g o , a jeśli przebywa w ł o w i s k u może stać się gorszym szkodnikiem n i ż z w y k ł y kundel wiejski, tio ma w r o d z o n ą p a s j ę i „nos". O takie upowszechnienie psa m y ś l i w s k i e g o chyba nam nie chodzi. Z tych samych w z g l ę d ó w niepokoi mnie koncepcja w ł a d z naczel nych P Z Ł , aby zobowiązać s t r a ż n i k ó w łowieckich do posiadania psa m y ś l i w s k i e g o . Wiadomo, że są to w większości drobni rolnicy. S t r a ż nik dobrze p r a c u j ą c y ma przez cały rok dość roboty w obwodzie, a przecież musi u p r a w i a ć r ó w n i e ż swój k a w a ł e k r o l i . Kiedy zatem znajdzie czas na u k ł a d a n i e psa i czy potrafi go ułożyć? Gdyijy nawet przydzielić s t r a ż n i k o w i psa ułożonego, to wobec braku w ł a ś c i w e j opieki i n i e u m i e j ę t n e g o prowadzenia pies p r ę d z e j czy potniej straci formę, przestanie spełniać funkcję, do k t ó r e j jest przeznaczony, a w szczególnych warunkach może się nawet s t a ć szkodnikiem. Wreszcie, Jeśli s t r a ż n i k łowiecki nie jest m y ś l i w y m , to po co mu pies? Czy pies pomoże m u w w y k o n y w a n i u jego o b o w i ą z k ó w s ł u ż b o w y c h ? Nadzieje na to, że przy pomocy psa s t r a ż n i k będzie w y s z u k i w a ł gnia zda b a ż a n t ó w i k u r o p a t w przed sianokosami, ażeby z a b r a ć pod nasiadki zagrożone zniesienia, są złudne. Siedzące na gniazdach kury m a j ą bardzo słaby odwiatr i niewiele psów t a k ą k u r ę wystawi, a po nadto sam s t r a ż n i k nie obsłuży całego obszaru — p o w i n n i to robić w sposób zorganizowany członkowie kola, gdyby rzeczywiście wyszu k i w a n i e gniazd przez dobrego wyżia d a w a ł o j a k i e ś rezultaty. W upowszechnianiu psów m y ś l i w s k i c h nie może być r ó w n i e ż otx>j ę t n a sprawa ich rasy i p r z y d a t n o ś c i w polowaniach. D o t ą d w ł a ś c i w i e nie wiemy, j a k i e rasy p o w i n n y być upowszechniane, d e c y d u j ą t u natomiast upodobania i subiektywne z a m i ł o w a n i a h o d o w c ó w . Czy nie należałoby określić ras, k t ó r y c h to ma dotyczyć? Wskazane byłoby chyba wyeliminowanie psów ras trudnych do ułożenia, gdyż żle u ł o żony pies przynosi tylko szkodę w łowisku. N i e z b ę d n e wydaje się t a k ż e wprowadzenie o b o w i ą z k u uczestniczenia w p r ó b a c h polowych przez w s z y s t k i e psy ras m y ś l i w s k i c h oraz niedopuszczanie do u ż y t k o w a n i a psów nie rejestrowanych i niedosta tecznie ułożonych. 1 wreszcie, n a w i ą z u j ą c do tego co j u ż poprzednio na ten temat powiedziałem, p r o p o n u j ę z r e z y g n o w a ć ze stosowania wszelkich form nacisku organizacyjnego w upowszechnianiu psa m y ś l i w s k i e g o . Na k y n o l o g i ę m y ś l i w s k ą wydajemy z funduszów Zrzeszenia około 700 tys. zł — trzeba więc zrobić wszystko, aby tak znaczne n a k ł a d y nie mijały się z celem. Stefan Zotnlerzak Warszawa W dniu 13 w r z e ś n i a 1970 roku z m a r ł w wieku 69 lat po ciężkiej i d ł u g o t r w a ł e j chorobie Kolega JAN KURZAWA długoletni członek Koła Ł o w i e c k i e g o Racjonalnego Polowa nia w Siedlcach. W z m a r ł y m u t r a c i l i ś m y drogiego przyja ciela i wiernego towarzysza łowów. Cześć Jego p a m i ę c i ! Zarząd ł crionkowie Kola Łowieckiego Racionalnego Polowania w Siedlcach i ROZRYWKI UMYSŁOWEJ DIAKROSTYCH 1 M 2 J 34 H H 66 Y 7& F W P 97 z G y m i 56 A a? 96 A fo$ L m K A [> ts G \25 26 3Ł d7 K 47 H 57 6 H 16 C 77 78 sa 89 m o t20 E A 99 121 t P S 38 N 4S R 69 J 90 K Kto H m 122 L / i m F B (41 142 143 f52 153 154 F 164 *C Y L fl D 18 1 28 29 3S 4o C *• 49 D 59 K 7o G y Z C y 19 M 60 t 3o E 4/ D 71 D 81 Ł 92 113 H L S 83 33 42 43 44 52 0 63 A 53 54 64 65 74 7Ś 34 O 85 Y S C F H 73 N Z S ^4 95 102 103 t04 KS 106 114 115 rm 117 Z H R U S 135 144 145 f46 F m G A H P m 1 ae Z P 127 Z fi a S 146 G 7 U W A G A f P i K7 / m y ś l i w i ZJEDNOCZENIE PL „L A Ś'' POMYŚLNYCH ŁOWÓW W BIEtACYM SEZONIE I PRZYPOMINA. l E PUNKTY POZYSKANIA ^AS" titlH 08 H m G T M 159 169 O N 96 M 147 157 1f>7 o y W K N 12 7 K 93 £ M S2 A H A 165 2f Jt F K 125 1 A 82 i34 t m 62 72 y 11 2o N 51 6/ to Ł S 5o 91 O 101 T 9 C ffj 132 Y 7 H n T 79 131 T 15} t M 63 L u ?/ 50 B N 162 A hi H t p 46 67 ISO ttl i< ^ U C Ś J 4 y y > 23 45 55 S W 13 £ 3 tae L 149 Z m t 171 W N « l e t y odgtuiii^ć M wyrazy pomocnicze o p o d a n y m niżej znaczeniu i w p i !iać Je w m i e j s c e l i c i t o z n a j d u j ą c y c h s i ę p r z y k a f e d y m z n i c h . D r u g i e l l t e i > t y c h w y r a z ó w , c z y t a n e z g ó r y n a d ó l , u t w o r z e i m l e l n a z w i s k o a u t o r a <iruz t y t u ł Jego u t w o r u . P o p r e e n l e a i e n l u w s z y s t k i c h l i t e r o d g a d n i c t y c l i w y r a z ó w d o k r a t e k d i a g r a m u n a m i e j s c a o d p o w i a d a j ą c y c h i m l i c z b o d i d o 171. n a l e ż y i z ^ a m l p o z i o m y m i o d c z y t a ć f r a g m e n t tego u t w o r u . K r a t k a z Jed.n^ l i n i i u k o t e ą oznacza koniec w y r a z u a z d w o m a - koniec wiersza. W roxwłHxa• i « u l « t y p d d a ć i m t ę 1 oazwiako p i s a r u , t y t u ł n t w o m orat UcVtowaii> PRZYGOTOWANE SA 00 PRZYJĘC«A UPOLOWANEJ ZWIERZYNY: W PAŻDZlEfiMlIUJ KACZEK, KUBOPATW I 2 A ^ Y Sxczegółowe infonnacje we wszystkich punktach pozyskania , , L U Ś " (ragmeni. Knaewnie wyraiAw pomocniccycH: A) B) C) D) E) K| G) H) I) J) K» L,> LI małżeństwo kobiety ł—II—tis—(57—S8—53—«8—)»—42—135—7ii—laapopleksja 132—47—16»—3; gołębiarz 1!1—1»—101—154—tó—2*—28: roŁum. intelekt 4ft—a»—e—71—41; d ł u b i e p a s y l a s u = 133—123—120—30—13; d z i e ń l y g o d n i a - Ul—43—7*—10—U»-^4S; randka ' 15«—7—148—S2—iIS—170—15—70: równcwartość, równoważnik - 100—47—34—04—.130—04—6—114—51—U; Aarzedze rolnicze 155—107—ijj—Bs—JM; dyscyplina sportowa 87—^121—69—46—24—158—2—-lOO—33 o k r e s 25 l a t 9S—30—14—2I—119—164—5&—39—168—«w—25—02: maszyna rolnicza 138—01-153—^—77—122—liOO: mimowolne rytmiczne drżenie gałek ocinycti lOO—60—20—81—151—27—150 144; M) koaó z u z ę b i e n i e m 1—»«—1*7 -185—137—5«—il7; V} u r z ą d z e n i e w samochodzie s ł u ż ą c e do przenoszenia r u c h u 42—iSjt—54— ;»— 1* 0—38—73—103. 0) prezes, ł o w c z y , S k a r b n i k 1 s e k r e t a r z tl—llO-^K^—Ud—35—M; P) s y i w w i e j e g o s y n a 75—104—86—1«2—.itn; R) j e d w a b i s t a t k a n i n a Ł J e d n e j s t r o n y t r i y s z c z ą c a . t rirugiej - matowa ^ 103—161—48—146—22; S| w ą s k i e , d ł u g i e p a s y ^ l e m i u p r a w n e j l»4-^28—72—74—«3—10; T) n c t e p ł e n i e połąctsone z t o p n i e n i e m ś n i e g u «5—113—141—157-^12—17; U) J a p o ń s k a z ł o t ó w k a -= 4f.—88—115; W i obszar u b e j m u j ą c y dorzecze górniej N o i e c i , m i e d z v N i z i i i i Wielki>polsk<i a Niziną Mazowiecką 93—97—i7i~i66—:t7; Y | w y n i k = 31—9—13E—40—82—56—139—44—112—132-79; 1) p o z o s t a ł o ś ć po r o z b i t y m s a m o l o c i e IOH—lił-un—136—83—102—127—143. Kozwiązania p r o s i m y n a d s y ł a ć do dnia 5 listopada br. pod adresem; K e d a k c j a „ t - o w c a P o l s k l e ł j o " , W a r s z a w a , u l . N o w y S w i a t 35, z d u p l s k i e i r . iia Kopercie „ R o z r y w k i u m y s ł o w e " . W ś r ó d c z y t e l n i k ó w , którzy nadeślt) prow i d l u w e .rufwiązanle. rozlosujemy n a g r o d ę - n i e s pod stan ki; i pięć nagród ksiąikowycłi opr. Wiesław Zieliński O G Ł O S Z E N I A D o s k o n a ł y w a b i k ze s r e b r n a m e m braną (knlazienie zająca) na lisy, k u n y i inne. Karta dżwit;kowa do n a u k i z i n s t r u k c j i t . K o m p l e t 272 zt. W a b l k n a k o z ł a ze s r e b r n a m e m b r a n ą 120 z ł . W y s y ł k a za /allczentem pocztowym. Koman Billlk. Niepoło m i c e . 1 M a j a 35. 257/70 Sprzedani wyżła krotkowlo.sego, pięcioletniego, ułożonego. Wartizawa. P o z n a ń s k a 13/4. Z47/7U K u p i e cze^^ki b o k z w y m i e r n ą ' l u f ą gwintowaną Ścibiur. Warszawa Na r u s z e w i c z a 3 m . 9. Dnia 12 sierpnia 1970 r. z m a r ł nagle w wiejcu M łat Kolego JERZY JANISZEWSKI były d ł u g o l e t n i łowczy powiatowy i członek Kola Ł o w i e c k i e go nr 2 w Racitjorzu. Z m a r ł y byl odznaczony Srebrnym Medalem Zasługi Ł o w i e c k i e j , K r z y ż e m K a w a l e r s k i m Orderu Odrodzenia Polski i i n n y m i odznaczeniami p a ń s t w o w y m i . W zmarłym Kolegę. straclHimy etycznego m y ś l i w e g o i dobrego Cześć Jego p a m t ę c i i Zajntąd 1 (-.ilunkowłe Koła Ł o w ł e r k ł e s o nr 2 w Raciborzu O G Ł O S Z E N I A K u p l e buk Merkei lub Simpson, k a l i b e r 12, Wiktor Gotz. Wes<.la k / W a r s z a w y , u l Ż ó ł k i e w s k i e g o 3. 151 <7U Nprzedam l o r n e t k ę j a p o ń s k ą lOicM ( w y s o k i e j k l a s y , n o w ą l 4500 d , K a z i mierz OUzewskl. Gdahsk. ul. Rajska 4e, t e l e f o n 31-14-57. Okazja — rodowodowe foksteriery -'zorstkowlose; pies d w u l e t n i cena 1700 z ł , s u k a p ó ł r o c z n a — 1400 zł. Ryszard Rachelskł, N a d l e ś n i c t w o Sta wiguda, pow, Olsztyn 254/70 Wyłly szorilkowłose, szczenięta p e ł n o r ^ K l u w u d o w e . po r o d z i c a c h ; Asie E m i r z e z w y c i ę z c y P o l s k i 1960 r . i C e rt zie z n a d K a n i . Do n a b y c i a oo 19 października ciak, Gostvn n i k a ny Ł br, S t a n i s ł a w W I k p . , u l tn UrgauiśPaździer 245/70 N o w ą b r o n - s z t u c e r c z e s k i 7x64 t l u n e l ą oraz d u b e l t ó w k ę ..Sauer" Ical. !•). .^.przeda i n ż . Jar.- R o n i a s z k i e wlcz, MaikuS7jOW. ul. Szopena lu. pow. P u ł a w y . 2od/7<J UniewaŚBiaiu zgubioną it^^ltymację P Z L , w y d a n ą przez Zarząd Woje w ó d z k i L u b l i n . T a d e u s z S i c z e k , L-uolin M o r s z t y n ó w 15/1. SS9/T0 Uuiewaiitiau zgubionit legitymację P7T.. wydana przez Z a r z ą d Woje wódzki Lublin. Bogusław Crłonka, B u s ó w n o , p - i a Wierzbica, pow. Cliełm i.ub. 26U/70 W Y D A W C A : P o l s k i '/.^Yi^zek c o u i e c k i — Z a r z ą d O M w u y , W a i a z a w ; - . .Nowy S w i a i aa, l e l . io-2u-5l-3 i 2it-4(>-U, k o n t o N B P X V O M 1552-9-156906 o r a z k o n t o P K O n r 1-9-120-010. K O M I T E T R E D A K C Y J ^ • ^ : \ . B r K e z i c k i , E . F r a n k i e w i c z , Z . G o l a ń s k i , A , K r y ń s k i ( s e k r . R e d . ) . J . e . K u c ł u r & k i , M ' . M u u r e k , T . P a s ł a w s k i , i. J . S c c a e p k o w s k i < r e d . uacK.t, B . Z i e l i ń s k i . R e d a k t o r . . Ł O W C A P O L S K I E G O " p r z y j m u j e w e w t o r k i i c z w a r t k i w g o d z . 10—12; w i n n e d n i I g o d z i n y p o u p r z e d n i m t e l e f o n i c z n y m porozumieniu. S e k r e t a r s R e d a k c j i p r z y j m u j e c o d z i e n n i e od godz. lO—u. R e d a k c j a zastrzega sobie p r a w o s k r ó t ó w , p o p r a w e k 1 u z u p e ł n i e ń w p r z y ^ p a d k u wykurzyiitania w d r u k u n a d e s ł a n e g o m a t e r i a ł u redakcyjnego. R ę k o p i s ó w nie z a m ó w i o n y c ł t Redakcja nie zwraca. P r e n u m e r a t a r o c z n a so,— z l . C e n n i k o g ł c s z e ń : za c e n t y m e t r k w a d r a t o w y zl 20,—, D r o b n e d o 25 w y r a z ó w za w y r a z 7\ 4,—. Nekrologi zl 10.— za c m k w a d r a t o w y . M i e j s c a z a s t r z e ż o n e 50'/i d r o ż e j . Z a k ł a d y G r a f i c z n e D o m S ł o w a P o l s k i e g o , W a r s z a w a , — N a k ł a d 49 5«o. p a p i e r r o t o g r , k i . V , I n d e k s 3«*51. K a m , B487 K-«» 15