Pobierz - Konspol

Transkrypt

Pobierz - Konspol
Piątek, 24 Kwietnia 2009Ostatnia aktualizacja:11:42
Plan Pazgana
Polacy mogą zarabiać równowartość 2 tysięcy euro,
a dobry kurs wymiany to ok. 7 złotych za euro
Luty 2009. Prezydent Lech Kaczyński organizuje
"kryzysowe" spotkanie dotyczące "aktualnej
sytuacji społeczno-gospodarczej". Jest premier
Donald Tusk, są ministrowie, przedstawiciele
świata finansów i organizacji przedsiębiorców - w
sumie kilkadziesiąt osób. Dyskusja toczy się wokół
kryzysu finansowego. Rozważana i analizowana
jest propozycja szybkiej ścieżki wejścia do strefy
euro, zaproponowana przez rząd. Kazimierz
Pazgan - szef nowosądeckiego Konspolu i
wiceprzewodniczący
Rady
Krajowej
Izby
Gospodarczej mówi wprost: "Polacy mogą
zarabiać równowartość 2 tysięcy euro, a dobry
kurs wymiany to ok. 7 złotych za 1 euro"...
Najbardziej nerwowo zareagował minister Michał
Boni. Inni uczestnicy spotkania u Lecha
Kaczyńskiego podnieśli wzrok z zaciekawieniem,
ale wstrzymywali się z opiniami. Niektórzy z nich już po spotkaniu - wyrażali zainteresowanie, choć
mieli czas, aby zrobić krótką wyliczankę. Wynikało
z niej, że te 2 tys. euro przy kursie 7 złotych to 14
tysięcy złotych miesięcznie. Oczywiście brutto, ale
dla większości rodaków w tym przypadku byłby to
drobiazg...
Kazimierz Pazgan - szef
i właściciel firmy Konspol największego dostawcy drobiu do
polskich restauracji McDonald's
i KFC, współzałożyciel
nowosądeckiej Wyższej Szkoły
Biznesu, wiceprzewodniczący
Rady Krajowej Izby
Gospodarczej. Miłośnik
i kolekcjoner win.
- Ja nie żartowałem. Powtarzam: w ciągu 5 lat Fot. Jerzy Cebula
możemy sprawić, że średnie płace wzrosną do ok.
2 tys. euro, emerytury do 1 tys. euro, kurs wymiany
sięgnie 7 zł, a polska gospodarka będzie jedną z najbardziej konkurencyjnych na
świecie - Kazimierz Pazgan ze spokojem roztacza wizję polskiego dobrobytu
w zjednoczonej Europie i - już bardziej niespokojnie - wyjaśnia, co się stanie, jeżeli
błyskawicznie wejdziemy do strefy euro, np. po kursie z przedziału 3-4 złote.
- To może być prawdziwy kataklizm porównywalny z klęską wojenną. Staniemy się
na kilka pokoleń biedakami Europy - mówi.
***
Przeszło 40 lat temu Kazimierz Pazgan grywa na trąbce po weselach na sądeckich
wsiach. Pierwsze dochodowe zajęcie. - Wesele, poprawiny, a później kombinowanie,
jak wydać do końca tygodnia niemałe wtedy pieniądze - wspomina ze śmiechem.
Nie było łatwo. Każdy chciał się zaprzyjaźnić z orkiestrą. Każdy chciał wypić
z muzykantami...
- Kto wie, czy te wesela nie spowodowały, że wiele lat później stałem się znawcą
wód mineralnych. Kiedyś postanowiłem, że wódki do ust nie wezmę, a mam
kłopotliwy charakter. Jak coś postanowię, to nie odpuszczę - sympatia do
mineralnych wód spowodowała, że Kazimierz Pazgan po jednym łyku rozpoznawał,
czy to francuski Evian czy swojska kryniczanka.
Pewnie pozostałoby tak do dzisiaj, gdyby nie zaprzyjaźnieni lekarze. - Pij czerwone
wino - namawiali raz i drugi. Szef Konspolu wreszcie uległ. Stał się nawet importerem
wybornych, izraelskich win. Dzisiaj dba, aby po każdej zagranicznej podróży, do
Nowego Sącza trafiał transport poznanego w wojażach, nowego trunku. - Najlepsze,
które piłem, pochodziło z Gruzji, ale ostatnio doceniam chilijskie - o winach mógłby
długo rozmawiać.
***
- W życiu nie słyszałem większej bzdury, niż powtarzane od lat hasło, że wszystko
załatwi "niewidzialna ręka rynku" - Kazimierz Pazgan swój pierwszy prawdziwy
biznes otworzył w Świdnicy na Dolnym Śląsku w latach 70. ubiegłego wieku. Zarabiał
na sprzedaży kwiatów. Do dzisiaj krążą niepotwierdzone opowieści
o niekonwencjonalnych metodach marketingu, które stosował w tamtych czasach.
O "niewidzialnej ręce rynku" mówi krótko, że niewiele jest miejsc na świecie - a bywał
w wielu krajach - gdzie pod przykrywką naiwnego hasła zagraniczni inwestorzy biorą
na pniu i za bezcen wszystko, a później tak "podbitą" ziemię traktują jak jeden wielki
rynek zbytu dla nadmiaru wyprodukowanych towarów.
- Prowadzę interesy ponad 35 lat i proszę mi wierzyć - to państwo ma obowiązek
stworzyć ramy rozwoju gospodarczego, a budżet państwa wcale nie powinien być
rachityczny, aby jak najmniej pieniędzy podatników przepływało z rąk do rąk. Budżet
powinien być ogromny! - szef Konspolu pokazuje wyliczenia zespołu ekonomistów
z Łodzi kierowanego przez prof. Aleksandra Welfe. Krajowa Izba Gospodarcza
zleciła te badania prawie 3 lata temu. Założenie było z pozoru karkołomne. Pytanie
zadane naukowcom brzmiało: ile powinna kosztować nasza waluta, by Polacy mogli
zarabiać 500 euro miesięcznie, a jaki powinien być ten parytet, abyśmy zarabiali 2
tys. euro i - jednocześnie - koszty wytwarzania produktów były takie, abyśmy
zawojowali Europę konkurencyjnymi cenami. Odpowiedź brzmiała: "Przy założeniu,
że płacimy pracownikom 2 tys. euro miesięcznie, kurs równowagi powinien sięgnąć
7,5 zł za euro"...
***
Kazimierz Pazgan sugeruje, że dla zrozumienia, jakim sposobem już za 5 lat Polacy
będą zarabiać 2 tys. euro, a kurs wymiany będzie ok. 7 zł za euro, trzeba porzucić
tradycyjne myślenie o drodze wejścia do strefy euro. Przyzwyczailiśmy się myśleć:
"Im mocniejszy złoty, tym będziemy bogatsi w Europie".
- W takim razie najlepiej byłoby, gdyby kurs wymiany ustalić "jeden do jeden".
Wymieńmy każdą posiadaną złotówkę za jedno euro i będziemy bogaci jak Niemcy!
Tylko że ja następnego dnia będę musiał zwolnić całą załogę, bo nikt nie kupi
wyrobów mojej firmy i innych polskich zakładów. Będą zbyt drogie. Za to niemieckie
produkty staną się tanie jak przysłowiowa chińszczyzna. Zamiast więc myśleć
o mocnym złotym, pomyślmy, jak zrobić, aby przed wejściem do strefy euro zarabiać
wielkorotnie więcej niż teraz, a jednocześnie mieć słabszą złotówkę - szef Konspolu
pokreśla, że sugerowane obecnie szybkie wejście do strefy euro przy możliwie
mocnym złotym to nieszczęście dla wszystkich. Dla przedsiębiorców i dla
pracowników najemnych. Przede wszystkim zaś dla emerytów. - Emerytura na
poziomie 200 euro stanie się faktem, a 600 euro będziemy zarabiać przez wiele
pokoleń. Mamy przykład Grecji i Portugalii - upłynie długi czas, zanim zbliżą się do
poziomu życia niemieckiego emeryta. A ja się pytam, czy po 20 latach budowania
gospodarki rynkowej Polacy wciąż mają słyszeć, że od najbogatszych krajów Europy
dzieli ich dystans kilkudziesięciu lat? Oczywiście przy założeniu, że będzie
koniunktura, bo jak nie, to ten pościg potrwa jeszcze dłużej - Kazimierz Pazgan radzi,
aby w ciągu kilku najbliższych lat stworzyć mocne i realne podstawy naszej
gospodarki. - Prawie 40-milionowy kraj powinien mieć mocną i realną gospodarkę,
a nie wciąż martwić się o skutki odpływu kapitału spekulacyjnego. Mocna waluta to
taka, która nie zmienia wartości o więcej niż kilka procent rocznie, tymczasem złoty
w stosunku do euro i dolara skacze po kilkadziesiąt procent!
***
W 1986 roku uchwałą KW PZPR w Nowym Sączu zobowiązano wojewodę do
likwidacji Konspolu. Funkcjonujący od początku lat 80. ub. wieku biznes Kazimierza
Pazgana przetrwał (pomogły w tym sądy), choć był solą w oku ludowej władzy.
Wykorzystywał socjalistyczne środki produkcji - mięso wożone było państwowymi
kolejami, a puszki na konserwy dostarczał państwowy Opakomet. Nikt nie zwracał
uwagi na fakt, że Konspol za wszystko nieźle płacił gotówką. Prawie nikt, bo
Kazimierz Pazgan mógłby wymienić kilka postaci ówczesnej władzy na szczeblu
wojewódzkim i centralnym, które rozumiały prostą zasadę biznesu. Nie przeszkadzali
- wręcz przeciwnie - starali się zapewnić dostawy drobiowych wyrobów z Konspolu
na opustoszałe w owych czasach półki mięsnych sklepów w swojej okolicy. W tym
czasie służby skarbowe PRL gnębiły Konspol domiarami.
- Działaliśmy na pograniczu fikcji. Firma była spółką z udziałem kapitału
zagranicznego, bo wtedy nie obowiązywały nas restrykcyjne przepisy dotyczące
rzemiosła. Oczywiście kapitał zagraniczny w Konspolu wynosił 1 proc.,
a udziałowcem był mój znajomy - tłumaczy Kazimierz Pazgan i dodaje, że fikcja
gospodarcza drąży polską gospodarkę także i dzisiaj. - W niektórych branżach nawet
50 proc. obrotu odbywa się w szarej strefie. W efekcie mamy słabe państwo, niski
budżet i biednych obywateli - szef nowosądeckiego Konspolu zwraca uwagę na fakt,
że Niemcy mają budżet kilkanaście razy większy niż Polska - podobnie Francja i
Włochy. Nawet Czesi - kraj o liczbie ludności prawie cztery razy mniejszej od Polski dochody i wydatki budżetowe mają na niemal zbliżonym do nas poziomie. - Budżet
niemiecki to 1 bilion 600 miliardów dolarów. My mamy państwową kasę o wartości
70-80 miliardów dolarów, w zależności od kursu złotego - dodaje.
***
Kazimierz Pazgan, mówiąc o nowym systemie podatkowym, który pomógłby
zbudować wielokrotnie większy budżet państwa, najchętniej przywołuje przykład
niemiecki. - W Niemczech przedsiębiorcy i pracownicy mogą wybierać między
zapłaceniem fiskusowi naliczonego podatku dochodowego a jego zainwestowaniem
w nowe maszyny albo mieszkanie. To zrozumiałe, że wybierają nowe inwestycje lub
kupno innowacyjnych technologii. Gdy inwestują - odprowadzają VAT, więc
państwowa kasa pęcznieje, bo tego VAT-u jest o wiele więcej niż podatku od
dochodu - tłumaczy.
Plan Kazimierza Pazgana dla Polski jest następujący: zmieniamy gruntownie system
podatkowy na taki, który preferuje inwestowanie osiąganego dochodu. Każdego roku
administracyjnie osłabiamy złotego - tak przez 5 lat, aż osiągniemy wspomniane 7 zł
za euro. Co zrobimy, gdy stara i syta Europa zaprotestuje? Na pewno to zrobi, gdy
osłabimy złotego, nasze towary będą cenowo bezkonkurencyjne, a inwestorzy będą
do nas walili drzwiami i oknami ze względu na parytet euro do złotego. Powiemy
wtedy: "Guzik nas to obchodzi - mamy prawo budować swój dobrobyt. Nie będziemy
biedakami Europy przez następne kilkadziesiąt lat...".
- Ja miałem w życiu wiele szczęścia. Osiągnąłem sukces w biznesie i zbudowałem
swój osobisty dobrobyt. Chciałbym widzieć, jak Polacy się bogacą, a nie biedują
wykonując nisko płatne prace u bogatszych, europejskich sąsiadów - mówi Kazimierz
Pazgan i deklaruje, że gdy tylko będzie mógł (po zmianie kursów walutowych
i systemu podatkowego na proinwestycyjny) będzie płacił swoim pracownikom 2
tysiące euro. Na razie jednak (np. w połowie ubiegłego roku, gdy złoty był mocny jak
nigdy) bywa, że mięso na gotowe produkty z kurczaków Konspol sprowadza
z bogatych krajów zachodniej Europy...
JACEK ŚWIDER
Źródło: http://oko.dziennik.krakow.pl/Artykul.100+M52b33faaa73.0.html

Podobne dokumenty