Prokura: warto naśladować Niemców

Transkrypt

Prokura: warto naśladować Niemców
Prokura: warto naśladować Niemców
Rzeczpospolita, Robert Gawałkiewicz
Szkoda, że Sąd Najwyższy nie poszedł tropem niemieckiego Trybunału, który zaakceptował
obowiązującą od lat praktykę powoływania prokury łącznej mieszanej – piszą prawnicy.
Mija rok od podjęcia przez Sąd Najwyższy uchwały w sprawie tzw. prokury łącznej niewłaściwej. W uchwale Sąd
stwierdził, że bez stosownej zmiany statutu „niedopuszczalnyjest wpis do rejestru przedsiębiorców w Krajowym
Rejestrze Sądowym jednego prokurenta z zastrzeżeniem, że może on działać tylko łącznie z członkiem zarządu”.
Zdaniem Sądu taka zmiana statutu, która dopuszczałaby reprezentację łączną mieszaną przez prokurenta wespół
z członkiem zarządu, jest możliwa tylko w odniesieniu do prokury łącznej (tj.gdy w spółce powołano więcej niż
jednego prokurenta), ale już nie w przypadku prokury samoistnej. Uchwała SN spotkała się głównie z
dezaprobatą. My do głosów krytycznych dołożymy kilka argumentów wynikających z pragmatyki biznesu oraz
analizy prawno-porównawczej.
Zarządzanie ryzykiem
Uchwała ignoruje jedną z ważniejszych funkcji nowoczesnych przedsiębiorstw – zarządzanie ryzykiem, które jest
jednym z ważniejszych zadań organów spółki. Współcześnie ogromną wagę przywiązuje się do jego właściwego
zrozumienia i kontroli. W tym celu w spółkach działają specjalne jednostki zajmujące się kontrolą oraz audytem
wewnętrznym. Ryzyka powinny być dokładnie analizowane. Wprowadzane są procedury, których celem jest
upewnienie się, że organizacja nie ponosi ryzyka niepotrzebnie, a to podejmowane jest dostatecznie zrozumiane i
opłacalne.
Z uwagi na ilość pracy spoczywającą na barkach zarządów ustanowienie prokury jest często koniecznym
sposobem zwiększania sprawności działania zespołu. Mądre zarządzanie ryzykiem nakazuje, aby każda umowa
była podpisywana przez co najmniej dwie osoby (zasadaczterech oczu). Nie zawsze mogą to być dwaj członkowie
zarządu, którzy też nie mogą znać się na wszystkim ani zajmować się osobiście wieloma sprawami. Dlatego muszą
korzystać z pomocników i specjalistów, zachowując jednocześnie kontrolę nad ich poczynaniami. Nie w każdej
spółce jest możliwe powoływanie wielu prokurentów, którzy cieszyliby się zaufaniem zarządu. Pamiętajmy też, że
odpowiedzialność prokurenta, choć może wynikać np. z umowy o pracę lub kontraktu menedżerskiego, ma jednak
inny charakter niż surowa odpowiedzialność korporacyjna, której podlegają członkowie zarządu. Udzielając
prokury, której zakres reprezentacji jest bardzo szeroki i nie może zostać ograniczony (rzeczowo),członek zarządu
musi zważać na związane z tym ryzyko. Stąd zawieranie umów przez dwie osoby – członka zarządu i prokurenta –
jest tak popularne, gdyż roztropnie owo ryzyko kontroluje i równoważy potrzeby dobrej organizacji pracy.
Uchwała SN prowadzi zatem do nielogicznej konkluzji. Zarząd może ustanowić prokurę samoistną, zwiększając
wydatnie ryzyko związane z zawieraniem umów, gdyż uprawnienie do reprezentacji uzyskują wtedy osoby
podlegające łagodniejszej odpowiedzialności, np. wynikającej tylko z umowy o pracę. Nie może jednak tego ryzyka
ograniczyć przez umocowanie prokurenta do zawierania umów wyłącznie z członkiem zarządu. Taki wniosek jest
sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem i szkodliwy, bo niepotrzebnie zwiększa ryzyko prowadzonej działalności.
Dobry przykład
Argumenty prawno-porównawcze prowadzą do równie krytycznych wniosków. Polskie prawo spółek od początku
było inspirowane przez prawo niemieckie, a niektóre rozwiązania, w tym instytucja prokury, były wręcz jego
wiernymi kopiami. Niemieckie przepisy regulujące prokurę i reprezentację spółki są właściwie takie same jak
polskie. Musi zatem zastanawiać, dlaczego na rynku niemieckim, na którym zarówno kultura prawna, jak i kultura
zarządzania gospodarką są na bardzo wysokim poziomie, prokura łączna niewłaściwa funkcjonuje z powodzeniem
już od kilkudziesięciu lat i jest w pełni aprobowana przez orzecznictwo Federalnego Trybunału Sprawiedliwości
(BGH)i naukę prawa, a u nas SN zdecydował się ją odrzucić.
Co istotne, w prawie niemieckim brak jest konkretnych przepisów prawa regulujących taki typ prokury. BGH
pozostaje jednak konsekwentnie na stanowisku, że brak wyraźnej regulacji ustawowej nie przemawia przeciwko
jej dopuszczalności (np.uchwała BGH z 14.02.1974, II ZB 6/73;uchwała BGH z 06.11.1986, V ZB 8/86). Główne
argumenty, których używa BGH, są przy tym odwrotnością tez wyrażonych w uchwale Sądu Najwyższego.
Po pierwsze, o ile SN nie znajduje podstaw do usankcjonowania prokury łącznej mieszanej w drodze
analogicznego zastosowania art. 205 § 1 i art. 373 § 1 k.s.h.,które dopuszczają organiczną reprezentację mieszaną
spółki (tj. przez członka zarządu i prokurenta), w przypadku gdy w spółce jest zarząd wieloosobowy, to BGH
dopuszcza taką wykładnię. Uzasadnienie BGH jest przy tym proste i logiczne. Skoro przepisy prawa dopuszczają
w przypadku zarządu spółki reprezentację łączną mieszaną, tj. że spółka może co do zasady być reprezentowana
przez jednego członka zarządu i prokurenta, to taka zasada reprezentacji mieszanej może być stosowana także w
drugą stronę, tj. w przypadku gdy zarząd powołuje prokurenta (zarównogdy zarząd składa się z jednego, jak i
większej liczby członków). Zarząd może ustanowić taki sposób reprezentacji mieszanej, ponieważ należy to do
jego kompetencji jako piastuna spółki i nie ma potrzeby, by był on uprzednio przewidziany w statucie. BGH
stwierdza jasno, że przeciwny wniosek byłby nie do pogodzenia z nadrzędną rolą zarządu w stosunku do
prokurenta.
Po drugie, SN traktuje ograniczenie reprezentacji prokurenta jako niedopuszczalne ograniczenie jego
samodzielności i kompetencji. Prokurent nie może być, zdaniem SN, tylko podporządkowanym pomocnikiem
zarządu (choćtaka z reguły jest potrzeba praktyki). W ten sposób SN przyznaje szeroką swobodę osobom, które
nie podlegają surowemu reżimowi odpowiedzialności wobec spółki. Taka wykładnia prawa budzi poważne
zastrzeżenia z punktu widzenia celu regulacji, w tym ochrony interesów spółki. Prowadzi to do absurdalnego
wniosku, że kompetencja członka zarządu do reprezentacji spółki może być ograniczona poprzez obowiązek
współdziałania z prokurentem, ale prokurenta, w drugą stronę, już nie. Takie rozumienie obowiązujących
przepisów jest także sprzeczne z dotychczasową wykładnią ograniczeń zakresu reprezentacji na gruncie
przepisów dotyczących piastunów spółek, jak i samej prokury (zakresreprezentacji można zawsze ograniczyć
osobowo – przez obowiązek współdziałania z inną osobą, co podlega ujawnieniu w rejestrze, ale nie rzeczowo –
poprzez ograniczanie zakresu kompetencji merytorycznych, co ujawnieniu w rejestrze już nie podlega). BGH
uważa natomiast, że wymóg wspólnej reprezentacji spółki przez prokurenta wespół z członkiem zarządu jest
naturalną konsekwencją jego podległości zarządowi. Jest to tylko personalne ograniczenie kompetencji
prokurenta w zakresie reprezentacji spółki, które jest w pełni dopuszczalne. Podlega ono ujawnieniu w rejestrze
handlowym, a zatem jest transparentne i nie narusza pewności obrotu.
Po trzecie, BGH podkreśla, że za dopuszczalnością prokury łącznej mieszanej przemawiają praktyczne potrzeby,
w tym w szczególności konieczność zapewnienia kontroli poczynań prokurenta przez zarząd, podczas gdy SN
podnosi, że „(...) w istocie brak potrzeb dla takiego rozwiązania”.
SN skoncentrował się na argumentach formalnych i wydał uchwałę, która nawet jeżeli jurydycznie zawiera wiele
ważkich argumentów, w kwestii zasadniczej jest błędna. Co gorsza, dokonuje ona wywrotu w dotychczasowej linii
orzeczniczej, która aprobowała prokurę łączną mieszaną. Cierpią na tym poczucie stabilności prawa i potrzeby
obrotu gospodarczego. Trudno wytłumaczyć środowiskom biznesu dlaczego instytucja, która w polskim porządku
prawnym była z powodzeniem stosowana od lat 30. ubiegłego wieku, nagle utraciła aprobatę SN, choć przepisy
prawa są zasadniczo takie same.