Przeczytaj fragment

Transkrypt

Przeczytaj fragment
Wstęp
Końca takowej nie ma odysei,
Przeprowadzonej krwią przez pokolenia;
Wiersz każdy z wierszem, jak krańce alei,
W perspektywiczne z-wieją się odcienia…
Cyprian Kamil Norwid, Powieść1
Zamysł napisania tej książki wypłynął z głębokiego przekonania, że dziewiętnaste stulecie naznaczyło literaturę i kulturę polską szczególnym stygmatem. Jest to oczywiście prawda znana i powszechnie podzielana. Wydaje
się jednak, że n i e w s t o p n i u w y s t a r c z a j ą c y m, że ciągle istnieją rewiry niedopowiedziane, n i e d o ś ć spenetrowane, n i e d o ś ć wyartykułowane. Nasza kulturowa świadomość zmagała się – i jeszcze ciągle przecież
zmaga się – z dziedzictwem romantyzmu. Chciałoby się zatem powiedzieć
na wstępie: nigdy n i e d o ś ć mówienia o romantyzmie. Już na początku XX
wieku zwracał na to uwagę Stanisław Brzozowski, pisząc:
Uważam, że wiek XIX, par excellence romantyczny, jest do dziś dnia źle znany i niedoceniany, że znaczenie jego w gatunkowym życiu ludzkości jest nieskończenie
i tragicznie wielkie2.
Podzielając to przekonanie, wypada podkreślić, że w „gatunkowym życiu” narodu polskiego ta „tragiczna wielkość” uległa jeszcze niezwykłemu
dramatycznemu spotęgowamiu…
C. K. Norwid, Vade-mecum, oprac. J. Fert, Wrocław 1990, s. 76.
S. Brzozowski, Głosy wśród nocy. Studia nad przesileniem romantycznym kultury europejskiej, z teki pośmiertnej wydał i przedmową opatrzył O. Ortwin, wstęp C. Michalski,
posłowie A. Bielik-Robson, Warszawa 2007, s. 92.
1
2
12
Wstęp
Można chyba powiedzieć, że romantyzm zaproponował Polakom „dobro
luksusowe”, które w czasach politycznego zniewolenia i narodowego poniżenia wywołanego przez kolejne klęski na arenie historycznej pełniło funkcję
terapeutyczną. Wzniosły mit (czy może raczej, jak powiedzieliby niektórzy,
wspaniały kostium teatralny) kompensował porażki i koił nerwy kolejnym
polskim straumatyzowanym niewolą pokoleniom, stając się narodową świętością. Ale prowokował też do rewizji, do buntu „przeciwko swoim korzeniom”, do obalenia bożków-Tytanów, będących fundatorami i kreatorami
naszej zbiorowej wyobraźni. Starcia propagatorów mitu i rewizjonistów, wyraźnie obecne w polskiej kulturze, począwszy od drugiej połowy XIX aż do
odzyskania wolności na początku wieku XX, odżywają w czasach obecnych.
Ich ślady odnaleźć można we współczesnych dyskursach politycznych, mniej
lub bardziej umiejętnie wyzyskujących ideologiczne podziały narosłe wokół
polskich „przeklętych problemów”. Bić się czy pracować? Hołubić przeszłość
czy się od niej odwracać? Okopywać się w Szańcu Świętej Trójcy czy dążyć do
nowoczesności, cokolwiek by ona miała oznaczać? W końcu: jak określić swoją tożsamość narodową wśród innych europejskich nacji? Czy Polak ma paradować po europejskich salonach i obnosić się z tradycją ojców, głosząc chwałę
bohaterskich przodków? Czy raczej, wręcz przeciwnie, przemykać chyłkiem,
wstydząc się cywilizacyjnych zapóźnień? Pytania te, ciągle przecież aktualne
w naszym życiu publicznym, wpisują się w dyskusję podejmowaną już na
przełomie XVIII i XIX wieku i decydują o żywotności romantycznych tradycji
w kulturze polskiej.
Zanim jednak we współczesnych różnorodnych przestrzeniach kultury
doszło do „przerabiania XIX wieku”3, pojmowanego jako całość, jako pewna
formacja kulturowa4, pokolenia wchodzące na arenę działalności publiczOdwołuję się tu do formuły zaproponowanej przez redaktorów książki Przerabianie
XIX wieku (Warszawa 2011) – E. Paczoskiej i B. Szleszyńskiego.
4
Propozycje takie konsekwentnie przedstawiał współcześnie J. Maciejewski. Wymienić tu należy przede wszystkim jego fundamentalną w tym zakresie pracę Miejsce pozytywizmu polskiego w XIX-wiecznej formacji kulturowej, [w:] Pozytywizm. Języki epoki, red. G. Borkowska i J. Maciejewski, Warszawa 2011, s. 11–38. Na pojęciu dziewiętnastowieczności
skupia się również uwaga autorów (m.in. J. Bachórza, T. Sobieraja, E. Paczoskiej, J. Maciejewskiego) artykułów zamieszczonych w tematycznym, poświęconym temu zagadnieniu,
numerze pisma „Wiek XIX. Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza”
2008, R. I (XLIII). Do stosowania „skali mniej więcej sekularnej”, „optyki całodziewiętnastowiecznej” przekonuje także B. Dopart (Nasz literacki wiek XIX i „izmy”, [w:] tenże, Polski
romantyzm i wiek XIX. Zarysy, rekonesanse, Kraków 2013, s. 13–36). Natomiast na kłopoty periodyzacyjne związane z wyznaczeniem takiej „megaepoki” wskazywał ostatnio W. Gutowski (Granice: „mocne”, „ostre” czy zanikające? Młoda Polska – w splątanej tkaninie stuleci,
[w:] Literackie zmierzchy dziewiętnastowieczności, red. S. Brzozowska i A. Mazur, Opole 2013,
s. 11–33), zwracając uwagę na prawdziwy „gąszcz” problemów, z jakim musi się liczyć
współczesny literaturoznawca, posługujący się takimi nieostrymi przecież pojęciami, jak
3
Wstęp
13
nej po klęsce powstania 1863 roku rozpoczęły „przerabianie romantyzmu”.
Zaznaczyć przy tym wypada, iż wyrażenie „przerabianie” może być rozumiane jako przepracowanie jakiegoś problemu, zmaganie się z dylematami,
które on ze sobą niesie, jako próba odpowiedzi na pytania, które stawia, ale
może też być odczytywane jako destruujące semantycznie „przeinaczanie”.
Wielka narracja romantyczna, jak wiadomo, była dla późniejszych pokoleń przedmiotem obu tych praktyk, a dziewiętnastowieczne imaginarium
narodowe skłaniało dwudziestowiecznych kontestatorów ufundowanych
na jego wyobrażeniach wzorców tożsamościowych do ponawiania pytań
o „polską formę”.
W przedkładanej czytelnikowi książce stawiamy pytanie o sposoby obecności polskiego romantyzmu w literaturze kolejnych dziesięcioleci po 1864
roku aż do przedproża Wielkiej Wojny i czasu odzyskania niepodległości.
Interesują nas, funkcjonujące w tym okresie, działania przekształcające zastane wzorce kultury i formuły światopoglądowe, ujawniające współistnienie
w dziewiętnastowiecznych przestrzeniach kultury napięć między wyobraźnią a rozumem, tradycją a postępem, więzią narodową a ogólnoludzkim
solidaryzmem, etosem a życiowym pragmatyzmem5. Śledzić będziemy
zwłaszcza zmiany w podejściu do zaczerpniętego z romantyzmu kodu symboliczno-metaforycznego, konstytuującego myślenie mityczne, nadające ton
ówczesnej polskiej świadomości zbiorowej. Jak pisali autorzy książki Metafory w naszym życiu, „kategorie naszego powszedniego myślenia są w większości metaforyczne, a rozumowanie opiera się na metaforycznych implikacjach i wnioskach, codzienny racjonalizm wymaga wyobraźni”6. Nawiązując
do tych słów, moglibyśmy powiedzieć, iż codzienna rzeczywistość Polaków
egzystujących w sytuacji zniewolenia politycznego wymagała szczególnych
form wyobraźni. Literatura romantyczna je zaproponowała, przyczyniając
się do wykształcenia nowożytnej polskiej tożsamości narodowej. Podglebiem
tego procesu były jednak, związane z ówczesnymi uwarunkowaniami historycznymi, „afekty zależnościowe”7, prowokujące uaktywnienie się różnych
mechanizmów kompensacyjnych, co sprzyjało – uwidocznionej w wielorakich przestrzeniach kultury XIX wieku – „wytwórczości” fantazmatycznej.
nowoczesność, modernizm czy właśnie dziewiętnastowieczność. Niemniej, używając słów
z wymienionej pracy B. Doparta (dz. cyt., s. 36), możemy na koniec powiedzieć: „Dyskusja
o literaturze XIX wieku jako całości historycznoliterackiej jest faktem”.
5
Por. B. Dopart, Nasz literacki wiek XIX i „izmy”, dz. cyt., s. 14.
6
G. Lakoff, M. Johnson, Metafory w naszym życiu, przekł. T. P. Krzeszowski, Warszawa 1988, s. 8.
7
Por. P. Tomczok, Nienawiść jako afekt zależności i postzależności w powieści historycznej,
[w:] (P)o zaborach, (p)o wojnie, (p)o PRL. Polski dyskurs postzależnościowy dawniej i dziś, red.
H. Gosk i E. Kraskowska, Kraków 2013, s. 513–523.
14
Wstęp
Postrzegając naród jako wspólnotę wyobrażoną, Benedict Anderson
akcentował, że tym, co ją spaja, jest tworzenie swoistej biografii, narracji
o własnej tożsamości8. Przywoływał też słowa Ernesta Renana:
Istotą narodu jest to, że wszystkie jednostki mają wiele ze sobą wspólnego oraz że
wszystkie o wielu rzeczach zdołały zapomnieć9.
Fundamentalna jest tu zatem kwestia „niepamięci”, świadomości i nieświadomości. Z niej – jak podkreślał Anderson – w szczególnych momentach
historycznych „płyną narracje”10. Ważną rolę w tych narodowych narracjach
tożsamościowych odgrywają fantazmaty. Maria Janion, „projektantka” krytyki
fantazmatycznej, zauważyła, że sytuują się one między mitami a stereotypami11,
co dobrze też określa charakter procesu zbiorowej identyfikacji i indywiduacji,
o którym przyjdzie nam mówić w przypadku omawianego w niniejszej pracy
fantazmatu rycerza (mit a autostereotyp walecznego Polaka). Należy przy tym
podkreślić, że posługując się pojęciem fantazmatu, definiujemy je jako szczególną kreatywość wyobraźniową, nastawioną na rekompensowanie braku. Nie
posługujemy się zatem tym terminem ani w najogólniejszym przypisywanym
mu sensie (każda aktywność wyobraźniowa), ani też w rozumieniu klasycznej ortodoksji psychoanalitycznej – czy to freudowskiej, czy to lacanowskiej
(wytwórczość represjonowanego libido). Pojęcie to bowiem można, w naszym
przekonaniu, odnieść także do innych, nie tylko libidalnych, zasobów rzeczywistości psychicznej człowieka. Istotny natomiast wydaje się nam tu związek
aktywności wyobraźniowej podmiotu z zastępczą realizacją pragnień12. Tak jest
w przypadku figury rycerza, jednego z najważniejszech fantazmatów wpisujących się w polską dziewiętnastowieczną narrację tożsamościową. Dodajmy, że
literatura romantyczna odegrała rolę szczególną tak w upowszechnianiu słowa
„fantazmat”, jak i przy opracowywaniu przez Freuda jego koncepcji13.
Pisanie o recepcji romantyzmu w literaturze późniejszych epok nie jest zadaniem łatwym, a raczej – chciałoby się powiedzieć – jest wręcz karkołomne.
Badacz zmierzyć się bowiem musi z całym konglomeratem zjawisk o różnej
8
B. Anderson, Wspólnoty wyobrażone. Rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, przekł. S. Amsterdamski, Kraków 1997.
9
E. Renan, Co to jest naród?. Cyt. za: tamże, s. 19.
10
Tamże, s. 197. Zob. także I. Surynt, M. Zielińska, Między tożsamością narracyjną a tożsamością narodową, [w:] Opowiedziany naród. Literatura polska i niemiecka wobec nacjonalizmów
XIX wieku, red. I. Surynt i M. Zybura, Wrocław 2006, s. 11–40.
11
M. Janion, Projekt krytyki fantazmatycznej. Szkice o egzystencjach ludzi i duchów, Warszawa 1991, s. 26.
12
Por. J. Laplanche, J.-B. Pontalis, Słownik psychoanalizy, przekł. E. Modzelewska,
E. Wojciechowska, Warszawa 1996, s. 52.
13
Zob. M. Janion, dz. cyt., s. 7–27.
Wstęp
15
naturze – od ideologiczno-politycznych po estetyczne, operując na niezwykle obszernym materiale literackim. Przedstawiana czytelnikom książka nie
rości sobie jednak prawa do syntetyzującego, monograficznego ujęcia tego
problemu14. Stanowi raczej propozycję odczytania wybranych utworów z literatury doby postyczniowej oraz przełomu wieków XIX i XX w kontekście
ich związków z tradycją romantyczną. Zadaniem, które sobie stawiamy, będzie dotarcie do sfery znaczeniowej konkretnych dzieł literackich, sytuując
w centrum zainteresowania badawczego przede wszystkim kwestię obecności reprezentacji symboliczno-mitycznych i mentalno-ideowych, nie zaś
atrybucji estetycznych, polskiego romantyzmu w literaturze okresu między
rokiem 1864 a 1918. Idąc za coraz wyraźniej zaznaczającymi się obecnie w badaniach historycznoliterackich tendencjami do „scalania polskiego wieku
XIX”15, nie eksponujemy cezury periodyzacyjnej, wyznaczającej epokę pozytywizmu i Młodej Polski. W przypadku podjęcia tak nakreślonego zadania
badawczego „pokawałkowanie procesu literackiego na cząstki”16 wydaje się
zresztą szczególnie bezzasadne. Akcentowanie granic periodyzacyjnych niczemu bowiem w tym przypadku nie służy, a wręcz przeciwnie – zaciemnia
obraz kształtowania się literatury tego okresu. Można wręcz stwierdzić, iż
dynamicznie prowadzony, czy to w formie polemiki, czy restytucji, dialog
z romantyzmem stanowi wątek scalający różne fazy i prądy postromantycznej dziewiętnastowieczności17. Zaznaczyć przy tym należy, iż na taką skalę
Za taką propozycję, obejmującą literaturę Młodej Polski, uznać należy książkę
T. Weissa: Romantyczna genealogia polskiego modernizmu. Rekonesans, Warszawa 1974. Podtytuł książki zdaje się wskazywać nie tylko na pierwszą podjętą na polskiej niwie próbę
przedstawienia takiego syntetyzującego ujęcia problemu recepcji romantyzmu w literaturze młodopolskiej, ale także – jak sądzę – może świadczyć o pewnym „onieśmieleniu”
tak obszernym, problemowo i materiałowo, tematem. Natomiast jeśli chodzi o literaturę
pozytywizmu, poza studiami podejmującymi pewne osobne zagadnienia związane z recepcją romantyzmu w tej epoce czy też w twórczości konkretnych pisarzy tego okresu nie
dysponujemy pracą proponującą takie całościowe, syntetyzujące ujęcie.
15
Zob. J. Bachórz, O potrzebie scalania polskiego wieku XIX, „Wiek XIX. Rocznik Towarzystwa im. Adama Mickiewicza” 2008, R. I (XLIII).
16
Tamże, s. 13.
17
Nie oznacza to jednak, iż przyjmujemy stanowisko symplifikujące różnice, zachodzące już to na płaszczyźnie światopoglądowej, już to w zakresie propozycji artystycznych, między pozytywizmem a Młodą Polską. Odwołując się do pojęcia dziewiętnastowieczności, mamy w pamięci słowa J. Bachórza, mówiące, iż: „Dziewiętnastowieczność
ta, rozciągająca się pomiędzy ostatnim rozbiorem Polski a datą odzyskania niepodległości,
nie oznacza pomniejszenia roli któregokolwiek prądu, sporu pokoleniowego czy dokonania literackiego. Oznacza natomiast szansę zintegrowania tego, co wśród schematyzacji
dydaktycznych traciło ciągłość i sztucznie się oddzielało. Wizja wieku XIX jako długiego
trwania i splotu zjawisk ze sobą ściśle powiązanych nie może zamazywać rywalizacji, konfliktów i batalii, ale powinna skuteczniej niż dotychczasowe segmentacje procesu literackiego sprzyjać pamiętaniu o ciągłości”. Tamże, s. 18.
14
16
Wstęp
prowadzony dialog ów nigdy już w literaturze polskiej późniejszych czasów
nie będzie obecny, co oczywiście wiąże się przede wszystkim z zasadniczą
zmianą w sytuacji polityczno-historycznej wraz z odzyskaniem niepodległości w 1918 roku.
Praca ta w swych podstawach metodologicznych wiele zawdzięcza koncepcjom Hansa Roberta Jaussa. Swoją teorię recepcji niemiecki literaturoznawca ufundował na przekonaniu o dialogowym charakterze dzieła literackiego. Ten dialogowy charakter uzasadnia konieczność stałej konfrontacji
z tekstem i wskazuje na to, iż wiedza filologiczna nie może ulec skostnieniu
w jakąś raz ustaloną „wiedzę o faktach”, lecz winna pozostawać w nierozerwalnym, stałym związku z interpretacją18.
Odwołując się do Jaussowskiej koncepcji, proponujemy czytelnikom taki
„ciąg dialogów” między utworami narracyjnymi z kręgu prozy postromantycznej, o których z całym przekonaniem można powiedzieć, iż w polskiej
historii literatury stanowią dzieła o szczególnym potencjale znaczeniowym.
Będą to utwory, które miały istotny wpływ na – by posłużyć się sformułowaniem wspomnianego niemieckiego teoretyka recepcji – „postępujące
przemiany horyzontu doświadczenia estetycznego”19 i które, same wyprowadzone z recypującego doświadczenia tradycji romantycznej, implikowały łańcuch kolejnych recepcji, stając się „partnerami intertekstualnej konwersacji” (sformułowanie Stanisława Balbusa) w przestrzeni literatury XIX
i początku XX wieku.
Książka, którą oddajemy do rąk czytelnikom, składa się z dwóch części.
W pierwszej koncentrujemy się na sposobach funkcjonowania w literaturze
po roku 1864 tradycji romantycznej i wyprowadzonych z niej figur wyobraźniowych. Interesować nas będą szczególnie dzieje ewolucji fantazmatu rycerza/jeźdźca na koniu, ale także, często występujące w konfiguracji z nim,
motywy mogiły i drzewa. Przypomnijmy, że literatura dziewiętnastowieczna
odzwierciedla pewną znaczącą dyspozycję zbiorowej wyobraźni Polaków,
którzy wiodąc niełatwą egzystencję w zniewolonej ojczyźnie, poddawani
licznym upokorzeniom ze strony zaborców, snuli swe fantazje o rycerskich
bojach i bohaterskich czynach. Te imaginacyjne sceny, ujawniające się w literaturze niekiedy w postaci zaledwie niuansów, aluzyjnych refleksów czy
drobnych komponentów wyobraźniowych, pełniły funkcję kompensacyjną
i pozwalały budować pozytywną tożsamość narodową. Ale – przenikając
w obszar twórczości literackiej – stanowiły również ogniskową ówczesnych
sporów ideologicznych, których kierunki zarysowały się już w romantyzmie,
Zob. H. R. Jauss, Historia literatury jako prowokacja, przekł. M. Łukasiewicz, Warszawa 1999, s. 144.
19
Tamże, s. 200.
18
Wstęp
17
by następnie ulec spotęgowaniu w dyskusjach międzypokoleniowych i międzyformacyjnych.
Rozważania nasze rozpoczynamy od Latarnika Henryka Sienkiewicza jako
utworu, który – w naszym przekonaniu – uznać można za wypowiedź programową pisarza20, zapowiadającą wybór jego dalszej drogi twórczej. Kulminacją zarysowujących się już w tej noweli tendencji – jak spróbujemy to
w trakcie analiz i interpretacji wykazać – będzie pisarstwo historyczne autora
Trylogii z przyświecającą mu formułą „pokrzepiania serc”.
Sienkiewicz, postrzegany przede wszystkim jako „inicjator neoromantyzmu”, nie zaś pozytywista czy pisarz nowoczesny21, nada ton i kierunek najpierw wewnątrzpokoleniowym, a następnie międzygeneracyjnym sporom
o żywotne kwestie bytu narodowego i zasili romantyczny z ducha fantazmat
rycerza nową energią, niezwykle mocno stymulującą zbiorową wyobraźnię
Polaków. Rozpocznie on też pewną, jak sądzę, wyraźnie zarysowującą się
w polskiej historii literatury linię dialogową. Interpretacja utworów w linię
tę wpisujących się pokazuje, iż w recypującej świadomości ich autorów dialog z tradycją romantyczną staje się też dialogiem z Sienkiewiczem. Tak jest
przede wszystkim w przypadku kolegów-pozytywistów po piórze: Bolesława
Prusa i Elizy Orzeszkowej22, ale także – choć w mniejszym stopniu – w przypadku pisarzy kolejnej generacji: Stefana Żeromskiego, Tadeusza Micińskiego czy wreszcie Stanisława Brzozowskiego. W kolejnych rozdziałach książki,
analizując takie utwory prozatorskie tych pisarzy, jak: Omyłka, Widma, Nad
Niemnem, Nietota, Uroda życia, odwołując się także do wypowiedzi krytycznych Stanisława Brzozowskiego, tendencję tę spróbujemy odsłonić.
Rozważania przedstawione w pierwszej części pracy skoncentrowane są
zatem wokół fantazmatu rycerza jako jednej z czołowych figur tożsamościowych, funkcjonujących w wyobraźni zbiorowej Polaków i prowokującej dialog
z tradycją romantyczną. To on będzie zwornikiem prowadzonych interpretacji,
podejmujących również inne wątki. Natomiast w drugiej, mniej obszernej częWarto nadmienić, że B. Dopart (dz. cyt., s. 31), wskazując na „płodną obecność neoromantyzmu w pozytywistycznej wspólnocie czasu”, rozpoczyna rejestr utworów, które
tej obecności dowodzą, właśnie od Sienkiewiczowskiego Latarnika.
21
Odwołuję się tu do dwóch zaprezentowanych ostatnio propozycji całościowego
odczytania twórczości autora Trylogii: T. Bujnicki, Pozytywista Sienkiewicz. Linie rozwojowe
pisarstwa autora „Rodziny Połanieckich”, Kraków 2007; M. Gloger, Sienkiewicz nowoczesny,
Bydgoszcz 2010.
22
O „interakcjach” między utworami powieściowymi trójcy pozytywistycznych autorów pisał w znakomitym studium J. Bachórz, Sienkiewicz – Orzeszkowa – Prus. Spotkanie
u szczytu twórczości, [w:] „Lalka” i inne. Studia w stulecie polskiej powieści realistycznej, red.
J. Bachórz i M. Głowiński, Warszawa 1992, s. 9–28. Studium to stanowiło jedną z najważniejszych inspiracji dla autorki niniejszej pracy przy projektowaniu trzech pierwszych rozdziałów książki.
20
18
Wstęp
ści książki, podejmiemy problem nieobecny, jak dotąd, w badaniach nad polską literaturą postyczniową. Chodzi mianowicie o dyskurs związany z filozofią
Hegla, która – jak wiadomo – odcisnęła swe wyraźne piętno na myśli polskich
filozofów narodowych z okresu romantyzmu. Nas jednak interesować będzie
Hegel jako przeciwnik Mickiewicza. W ten bowiem sposób sytuują niemieckiego filozofa – jak spróbujemy to wykazać – i Bolesław Prus, i Stanisław Brzozowski. Przeciwstawienie to wyraźnie zresztą zostało zaprojektowane przez
samego Mickiewicza, który wielokrotnie deprecjonował racjonalistyczną filozofię Hegla, postrzegając ją jako „truciznę” skażającą umysły i sprowadzającą
na manowce „ubóstwienia myśli”, lekceważąc sferę „czucia i wiary”. Bolesław
Prus i Stanisław Brzozowski, odwołując się do koncepcji Heglowskich, traktują
je jako propedeutykę, mającą wyzwolić Polaków spod władzy romantycznych
pojęć i wyobrażeń, spod czaru Mickiewicza. Wstępują zatem na polską arenę
publiczną jako nauczyciele rozumności.
***
Na koniec słowa podziękowania pragnę skierować do tych, którzy przyczynili się do nadania ostatecznego kształtu tej pracy. Recenzentce książki,
prof. dr hab. Marii Jolancie Olszewskiej, dziękuję serdecznie za wszystkie
cenne uwagi oraz za inspirację do zmiany tytułu niniejszej publikacji. Mam
nadzieję, że obecna jego wersja celniej oddaje zawartość treściową całości
oraz jej interpretacyjne założenia. Szczególny dług wdzięczności zaciągnęłam u dra hab. Bogusława Grodzkiego i u dr Anny Kalinowskiej, pracujących
wraz ze mną przez wiele lat w Zakładzie Literatury Pozytywizmu i Młodej
Polski lubelskiej polonistyki. Byli oni pierwszymi, wnikliwymi i życzliwymi,
co nie oznacza – bezkrytycznymi, czytelnikami poszczególnych rozdziałów,
stale mobilizującymi mnie do wytężonej pracy. Słowa serdecznego podziękowania kieruję też do pani Teresy Dunin, która zadbała o końcowe skorygowanie mankamentów tej książki.
O pisaniu ktoś kiedyś powiedział – a śmiem sądzić, że tyczy się to również
pracy naukowej – że jest ono „piękną chorobą”, męczącą i poważną, chorobą,
która sprawia, że doświadczamy na przemian rozczarowania i podekscytowania. W chorobie tej, jak zauważa Marguerite Duras, „osoba pisząca książki
musi pozostawać w stałej izolacji od innych ludzi. To najważniejszy wymiar
samotności. Samotność tekstu – samotność autora”23. Wszystkim, którzy w tej
samotności byli dla mnie wsparciem, a których imion tu wymienić nie sposób
– dziękuję.
23
M. Duras, Pisać, przekł. M. Pluta, Izabelin 2001, s. 10.