Baśń o o¶le (PSP Nr 32 Radom)

Transkrypt

Baśń o o¶le (PSP Nr 32 Radom)
Ba¶ñ o o¶le (PSP Nr 32 Radom)
W nie tak jeszcze dawnych czasachsta³a w szkole o¶la ³awka.By³a ca³a w ró¿nych plamach.Mia³a dziurkê na
ka³amarz.Na pulpicie mia³a rowkina stalówki i o³ówki.Pod pulpitem za¶ by³ schowekna tornister oraz worek.By³a ciasna.
W k±cie sta³a.I do tego siê kiwa³a.Zasiada³y w niej nieuki.I siedzia³y tam dopókiinne ich nie wymieni³ylub siê same
poprawi³y.W niej sadzano te¿ psotników, utrapieñców i oprychów. Siedzieli w niej te¿ pyskacze,ha³aburdy i pieniacze.
Wszyscy siê z nich na¶miewali :- Osio³! Osio³! – wytykali.Nie ma gorszej kary w ¶wiecie,ni¿ byæ os³em.
Przyznajecie? Mo¿e ba¶ñ to, mo¿e plotka:król zamieni³ syna w os³a. Wieki temu to siê sta³o.W kraju, jakich w ¶wiecie
ma³o(mo¿e nawet nie ma wcale),mieszka³ król, co z ¿on mia³ harem.Mia³ on tak¿e du¿o dzieci.Kocha³ je, jak nikt na
¶wiecie.Wszystko jedno: syn czy córabyli oczkiem w g³owie króla.Ka¿de mi³e, piêkne, grzeczne,u³o¿one i
stateczne,wychuchane, wypieszczonei starannie wykszta³cone.„Bardzo proszê” i
„dziêkujê”, „przepraszam” i „gratulujê”,by³y zawsze w ich s³ownikunawet
wobec niewolników.Tak¿e u¶miech niewymowny,uk³on niski i pokornyi maniery salonowe.Wszystko by³o wprost
wzorcowe. Tylko Jan by³ nieco inny.Nie przystawa³ do rodzinychoæ by³ bardzo piêkny, grzeczny,u³o¿ony i
stateczny,wychuchany, wypieszczonyi starannie wykszta³cony.„Bardzo proszê” i
„dziêkujê”,„przepraszam” i „gratulujê”te¿ znajdowa³ w swym
s³ownikunawet wobec niewolników.Ale Jan by³ bardzo ch³odny,obojêtny, niepokorny.Czêsto miewa³ muchy w nosie.I
na wszystko mia³ odpowied¼.Jan najlepiej mieczem w³ada³.Konia w biegu Jan dosiada³.Gra³ w warcaby, w bingo, w
szachy.Uwielbiany by³ przez panny.Król by³ dumny z swego syna.Dumna by³a te¿ rodzina.A ¿e Jan by³ niepokorny?Mo¿e wys³aæ go w legiony? Mo¿e go poducz± ¿ony? - czêsto my¶la³ król zmartwiony. Duma³ król i o królestwie,jego sile,
bezpieczeñstwie.My¶la³ o nastêpcy tronu.Kiedy¶ wezwa³ do salonuwszystkie ¿ony, córy, synów.Pozaprasza³ te¿
kuzynów.Siad³ na tronie i zapyta³:- Moi drodzy! Czas umyka. Który z synów zechce po mnie, na królewskim zasi±¶æ
tronie?Ka¿dy z ch³opców o tym marzy³.W króla siê od dziecka bawi³i na tronie przesiadywa³.Wszczyna³ wojny i
wygrywa³.Liczy³ ³upy i chor±gwie... Popatrzyli wiêc po sobie. Poklepali siê po plecachlecz ... siê ¿aden nie odezwa³.
Wreszcie Jan przed ojcem klêkn±³: - Ja chcê zostaæ twym nastêpc±. Bêdê królem nad królami!Bracia w g³os siê
roze¶miali.Ojciec wszystkich przeszy³ wzrokiem.Z tronu wsta³ i tak mu odrzek³:- Bêdê, synu, z tob± szczery: znasz
siê na niejednej rzeczy, jeste¶ m±dry, jeste¶ grzeczny, u³o¿ony i stateczny lecz brakuje ci jednego.- Czego, ojcze?
Powiedz – czego?Ojciec d³ugo medytowa³,d³ugo mierzy³, wa¿y³ s³owa,w±sem krêci³, brew napina³.Nie
chcia³ wszak obraziæ syna.- Sprawa nie jest taka prosta. Musia³by¶ wej¶æ w skórê os³a. Tylko wtedy by¶ zrozumia³...
Osio³, synu, to nie rumak, to nie ogier wy¶cigowy w stajni przy obroku zdrowym. Osio³, synu, to wyzwiska, juki, baty,
wyzysk, krzywda. Os³a o grzbiet nikt nie pyta, póki nios± go kopyta. Osio³, synku, to pokora. Nie nauczysz siê jej w
szko³ach.Jan, za¶ na to, zlany potem:- Chcê byæ królem, bêdê os³em! W oka mgnieniu tak siê sta³o:Zaszumia³o,
zahucza³o -z Jana pozosta³a plama...By³a jak zaczarowana:¶mia³a siê, a potem r¿a³a,k³ad³a siê, to znów
skaka³a,a¿ z niej powsta³ piêkny osio³.- I-aaa!! I-aaaa!! – rycza³ g³o¶no.Skoro nikt go nie rozumia³,osio³ z
domu odej¶æ musia³. Poszed³ w ¶wiat. Od razu ruszy³.Smêtnie mu zwisa³y uszy.Nos opu¶ci³. Zwiesi³ ogon.Szed³ nie
patrz±c jak± drog±.Pierwsz± spotka³ bia³± kozê.- Mo¿e pani mi pomo¿e ...- Z g³upszym ja siê nie zadajê - koza mu
przerwa³a zdanie. Biedny, chcia³ zaprotestowaælecz uciek³a – jak to koza.Zebra w bia³o-czarne paski,widz±c
os³a rzek³a: - Z takim ¿adna zebra nie rozmawia. Mo¿e hiena, albo pawian.I zrobiwszy g³upi± minêpopêdzi³a gdzie¶
w go¶cinê.Lew odezwa³ siê zdziwiony: - Chyba jeste¶ pomylony. Tu nie znajdziesz sobie ¿ony.Biedny osio³!
Odtr±cony,spojrza³ w cztery ¶wiata stronyi zap³aka³ zrozpaczony.- Tyle wa¿nych spraw na ¶wiecie. A ja jestem
zwyk³ym ¶mieciem.Niewyspany, chory, g³odny.Pewny, ¿e ju¿ bêdzie po nim, szed³ i ³zy za sob± roni³. Przelecia³o
stado koni.¯aden z nich siê nie zatrzyma³.Dla nich osio³ – nie rodzina. Doszed³ osio³ do strumyka.Ledwo siê
na nogach trzyma³.Patrzy, a nad brzegiem cielêledwo dyszy. - Przyjaciele! Wody! – b³aga. – Choæ
³y¿eczkê, naparsteczek, kropeleczkê...Osio³, widz±c je w niemocy,chcia³ udzieliæ mu pomocy,ale stan±³ tylko nad
nim.Zala³ siê rzewnymi ³zamii z rozpaczy w g³os zarycza³. Ojciec syna g³os us³ysza³.Szybko wezwa³ wszystkie
wiatry:- Zdj±æ mi z syna o¶le szaty! -król nakaza³ gromkim g³osemchoæ na chwilê straci³ oddech.Jeden z wiatrów siê
poderwa³.Z Jana o¶l± skórê zerwa³,potem ukry³ j± pod p³otem... Wiecie, co siê dzia³o potem...
http://walentyna-pawelec.radom.pl - Strona domowa Walentyny Pawelec
Powered by Mambo
Generated: 3 March, 2017, 13:35

Podobne dokumenty