Pierwsze kroki w przedszkolu
Transkrypt
Pierwsze kroki w przedszkolu
Pierwsze kroki w przedszkolu Justyna Dąbrowska W zdecydowanej większości rodzin dziecko zajmuje pozycję uprzywilejowaną. Można też sądzić, że najbardziej szczęśliwym okresem dzieciństwa zarówno dla dzieci, jak i dla ich rodziców, jest wiek przedszkolny. Dla dzieci – ponieważ jest to czas intensywnego poznawania świata, doznawania radości ze swoich w nim działań, a także okres pełnej ufności do rodziców. W poczuciu ich wszechmocy i miłości dziecko czuje się bezpieczne, a jego dziecięca tożsamość rozwija się w oparciu o pewność przynależności do określonego miejsca i ludzi. Niestety, bywa też inaczej, kiedy to w tym wczesnym okresie życia dziecko pozbawione jest nie tylko miłości i bezpieczeństwa, ale także podstawowej opieki. Psychiczne rany doznane wówczas trwale okaleczają jego psychikę.1 Dziecko zazwyczaj cieszy się swoim dzieciństwem, a rodzice witają przejście dziecka z wczesnego dzieciństwa w wiek przedszkolny zarówno z ulgą, jak i z radością. Z ulgą – ze względu na koniec okresu czujnej i niekiedy uciążliwej opieki nad niemowlęciem, a potem dzieckiem uczącym się chwytania, chodzenia oraz opanowywania czynności fizjologicznych. Z radością – bowiem rodzice z obserwacji, nieraz z doświadczenia albo z fachowych publikacji wiedzą, że wiek przedszkolny jest niezwykle interesującym okresem w życiu dziecka, a różne pojawiające się wówczas problemy wychowawcze są zazwyczaj łatwe do rozwiązania1. W życiu dziecka pójście do przedszkola jest bardzo ważnym momentem. Dziecko wchodzi w świat innych ludzi. Jest to zarazem ekscytujące i bardzo męczące. Trzylatek chce się bawić z dziećmi, ale jednocześnie bardzo przeżywa odseparowanie od mamy. Dziecko nie wie, co to znaczy, że mama przyjdzie „za pięć godzin”, czasami wydaje mu się, że mama nigdy nie przyjdzie. Dlatego tak ważne jest, by dziecko mogło w tym czasie mieć ze sobą ukochaną zabawkę z domu – daje mu ona poczucie bezpieczeństwa. Przedszkolak musi mieć opanowane wiele nowych umiejętności – nie tylko umieć rozstawać się z mamą, ale również: rozebrać się i ubrać, umyć samemu ręce przed i po jedzeniu, zgłaszać potrzeby fizjologiczne, samodzielnie korzystać z toalety, czekać na swoją kolej. Początkujący przedszkolak potrzebuje: Dobrego przedszkola – jeśli rodzice mają wybór, to powinni wybrać przedszkole, w którym jest program adaptacyjny dla dzieci, urządza się tam specjalne dni otwarte, pozwala na obecność rodziców w pierwszych tygodniach, nie zmusza dzieci do jedzenia ani leżakowania, dzieci mogą załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne, kiedy chcą. 1 I. Obuchowska Portret psychologiczny dzieci w wieku przedszkolnym, style rodzicielskiego wychowania i wychowawcze problemy w: Nigdy nie jest za wcześnie, Wyd. Fundacja Rozwoju Dzieci im. J.A. Komeńskiego, Warszawa 2004. 1 Zrozumienia – nawet dla dorosłego sytuacja wejścia w zupełnie nieznane środowisko, w którym nagle zaczyna się spędzać większość dnia, jest trudna, a co dopiero dla dziecka, które niedawno skończyło trzy lata. Poczucia bezpieczeństwa – dotrzymywania obietnic, pewności, że na rodziców można zawsze liczyć – jeśli obiecują, że przyjdą przed podwieczorkiem, to na pewno tak zrobią. Szacunku dla intymności – warto zadbać, by drzwi w przedszkolnej ubikacji były zamykane, tak by maluch mógł swobodnie załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne nieobserwowany przez osoby postronne. Lęki i koszmary nocne Pójście do przedszkola wiąże się z silnymi przeżyciami. Znajdują one czasem odbicie w lękach pojawiających się w ciągu dnia lub w nocy. Spokojne i pogodne do tej pory dziecko może nagle zacząć bać się zwierząt (zarówno psa, jak i pszczoły), ciemności, „dziadów”, a przede wszystkim zostawania samemu. Rezolutny jeszcze niedawno trzylatek zaczyna się zachowywać jak niemowlę – domaga się nieustannej obecności mamy, ciągle chce być blisko niej, nie znosi wieczornych wyjść rodziców z domu – tak jakby czas się cofnął. Zdarza mu się częściej niż kiedyś moczyć w nocy, jest marudny i niespokojny. Warto wiedzieć, że w takiej sytuacji są to zupełnie normalne zachowania. Można powiedzieć, że dziecko jest trochę przeciążone wejściem w życie społeczne i w domu musi odpocząć. Lęki wynikają z bujniejszej niż dotąd wyobraźni i większej ilości wrażeń. Nie można dziecka karać za to, że się boi – trzeba mu pomóc oswajać te lęki, okazać zrozumienie, pocieszyć, utulić. Lęki towarzyszą maluchom przez całe dzieciństwo, ale w końcu mijają. Czwarty, piąty rok życia Cztero- i pięciolatki są już zadomowione w swoim przedszkolu, zazwyczaj radosne, spontaniczne i beztroskie. Szybko się zapalają i z wielkim entuzjazmem zaczynają coś robić, po to aby szybko przerzucić się na robienie czegoś zupełnie innego. Potrafią już powstrzymać się od złoszczenia się albo od płakania. Często wypłakują się ze swoich kłopotów dopiero po powrocie do domu. Czasem trudno jest je wyciągnąć z przedszkola do domu – tak są zaaferowane zabawą. Lubią bawić się w dom, w sklep, w doktora i w mnóstwo innych zabaw, które udają prawdziwe życie. To taka przymiarka do dorosłych ról. Mają niezwykłą fantazję i wyobraźnię. Czasami wyobrażają sobie niewidzialnych przyjaciół i toczą z nimi długie dialogi. Czteroletnie dzieci nadal są bardzo związane z rodzicami – zwłaszcza płci przeciwnej. Marzą, że kiedy dorosną – córka wyjdzie za mąż za tatę, a syn ożeni się z mamą. Nie wolno tego wyśmiewać. To naturalny etap w rozwoju dziecka. Starszy przedszkolak potrzebuje: Swobody w zabawie – w tym wieku dziecko uwielbia bawić się swoją fantazją, nie można tych zabaw ośmieszać ani krytykować. Rozwijania wrażliwości plastycznej i muzycznej – zanim dziecko pójdzie do szkoły i zacznie ćwiczyć umysł, warto zadbać o rozwój zmysłów, o to, by malec brał udział w rytmice przedszkolnej, by w domu miał papier i kredki do rysowania. 2 Uszanowania intymności – to wiek, w którym mogą pojawić się pierwsze miłości i fascynacje – nie wolno tego ośmieszać ani komentować, to bardzo rani uczucia dzieci. Pozostawienia swobody wyboru zainteresowań niezależnie od płci – mamy skłonność, by dziewczynkom sugerować zabawy wyciszone i spokojne, a chłopcom zezwalać na brykanie. Tymczasem wiele dziewczynek woli mocne ćwiczenia gimnastyczne, a wielu chłopców czerpie radość z zabawy lalkami. Kontaktu z rodzicem płci przeciwnej – nie ma nic złego w tym, że córeczka fascynuje się tatą, a synek mamą, to pierwsze kroki na drodze uczenia się ról związanych z płcią. Chłopiec wyobraża sobie, jak to jest być mężczyzną, i odgrywa to wobec mamy – to zjawisko naturalne, dobre i rozwijające i nie wolno takich zachowań ośmieszać. Czasu i uwagi – nasze dziecko tylko pozornie jest już duże i samodzielne, nadal potrzebuje naszej obecności, możliwości opowiedzenia o tym, co się wydarzyło w ciągu dnia, możliwości odreagowania tego, co trudne. Oglądanie telewizji Według badań przeprowadzonych na zlecenie Senatu RP statystyczne polskie dziecko spędza dziennie cztery godziny przed telewizorem. To dość przerażająca wizja, biorąc pod uwagę nie tylko to, co dziecko ogląda, ale także to, czego nie robi w tym czasie. Nie biega, nie jest na świeżym powietrzu, nie bawi się z innymi dziećmi, nie spędza czasu z mamą i tatą, nie rysuje, nie maluje, nie lepi z plasteliny, nie fantazjuje, nie ogląda książeczek – jednym słowem, nie robi tego wszystkiego, co dla malucha w tym wieku jest najważniejsze. Telewizja (zwłaszcza komercyjna) w większości swoich programów serwuje dzieciom albo umysłową papkę, która zaśmieca dziecięce głowy, albo – co gorsza – wzorce, które są nie do przyjęcia. Wiele tzw. bajek dla dzieci tak naprawdę się dla nich nie nadaje. Są przesiąknięte przemocą, wulgaryzmami, negatywnymi wzorcami bohaterów. Małe dziecko nie potrafi odróżnić fantazji i fikcji od rzeczywistości. Jeśli widzi na ekranie, że ktoś umarł, to wierzy, że tak się stało. Przeżywa to. Jeśli kilkanaście razy z rzędu okazuje się, że te wszystkie straszne rzeczy są tylko „na niby” – dziecko zaczyna się znieczulać, przestaje reagować na czyjeś cierpienie, ból, krzywdę. Nie chce przecież ciągle się bać. Wrażliwość raz wyłączoną trudno jest potem włączyć. Dziecko pozostaje nieczułe, bo tak się nauczyło. Czy tego właśnie chcemy? Czego potrzebuje zerówkowicz? Uwagi – sytuacja nauki jest z wielu powodów stresująca, dziecko potrzebuje codziennej rozmowy z rodzicami na temat tego, co się wydarzyło w ciągu dnia, co było miłe, a co nieprzyjemne. Cierpliwości – wiele dzieci odreagowuje stres szkolny w domu. Marudzi, grymasi i kaprysi – to wyraz chwilowego obniżenia nastroju, a nie złej woli. Stawania po jego stronie – szkoła często nie stwarza wystarczająco przyjaznego środowiska dla dziecka, warto, by rodzice – zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych – starali się bardziej zrozumieć interes dziecka niż nauczyciela. 3 Pomocy w dostosowaniu się do wymagań szkoły – w pierwszych latach nauki tworzą się nawyki, które potem będą pomagać lub przeszkadzać, warto od początku uczyć malca samodzielności w sprawach szkolnych, ale nie pozostawiać go z tym całkiem samego (np. z odrabianiem trudnych lekcji). Wyrozumiałości – małe dzieci zazwyczaj startują w życie szkolne z dużym zapałem, chcą przecież być „duże”. Ten zapał mogą szybko ostudzić zbyt wysokie rodzicielskie wymagania. Warto pamiętać, że dziecko idzie do szkoły, by się uczyć, a nie po to, by od początku być we wszystkim najlepszym. Stres szkolny Pójście do szkoły to wielki przełom w rozwoju dziecka. Kończy się raz na zawsze mniej lub bardziej beztroskie dzieciństwo. Szkoła staje się miejscem, w którym dziecko będzie spędzać sporą część swojego dnia. Szkoła będzie źródłem pierwszych satysfakcji i sukcesów, ale także lęków, frustracji, niepowodzeń i porażek. To, jak bardzo dziecko będzie przeżywać wymagania stawiane przez szkołę – czy będzie się częściej bać, czy śmiać – zależy w dużym stopniu od postawy rodziców. Wielu z nich chce bardzo, by ich malec był we wszystkim świetny, by przynosił do domu same piątki, nie sprawiał kłopotu – był powodem do dumy. Dla wielu dzieci jest to zadanie ponad siły. Dobrze jest, jeśli rodzice potrafią przyjrzeć się uważnie swojemu dziecku i ocenić jego możliwości, oddzielając je od swoich ambicji i oczekiwań. Stres szkolny wiąże się najczęściej z tym, że dziecko bardzo chce zadowolić rodziców, ale z różnych powodów, mimo jego dobrej woli, nie bardzo mu to wychodzi. Czasem zaczyna mijać się z prawdą, ponieważ boi się tego, jak rodzice zareagują na wieść o słabszej ocenie czy uwadze o sprawowaniu. Dla jednego ucznia sukcesem będzie szóstka, a dla innego trzy z plusem. Warto pamiętać, że wielu wybitnych ludzi miało poważne kłopoty w szkole, a dobre stopnie nie świadczą tak naprawdę ani o wartości naszego dziecka, ani o tym, czy jesteśmy dobrymi rodzicami. Autorka jest psychologiem i redaktor naczelną miesięcznika „Dziecko”. Oprac. red. na podstawie artykułu opublikowanego w książce „Nigdy nie jest za wcześnie” (Fundacja Rozwoju Dzieci im. J.A. Komeńskiego, Warszawa 2004). 4