Alena Trafimava, Białorusinka, 28 lat Projektantka wystaw i form

Transkrypt

Alena Trafimava, Białorusinka, 28 lat Projektantka wystaw i form
Alena Trafimava, Białorusinka, 28 lat
Projektantka wystaw i form przemysłowych
Skąd przyjechałaś?
Pochodzę z Rahachow, małego miasta na Białorusi. Moja okolica jest znana w całym kraju
z zakładów przemysłowych produkujących mleko słodzone.
Masz polskie korzenie?
Mam, ale to nie miało wpływu na podjęcie decyzji o przyjeździe. Wychowywałam się na
wschodniej Białorusi, gdzie nie ma polskiego środowiska, ani polskich szkół, nie uczyłam się
języka.
Więc co Cię skłoniło do przyjazdu?
Studiowałam na Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuk Pięknych w Mińsku. Miałam 20 lat
i perspektywę ukończenia uczelni w następnym roku. Czułam się jeszcze bardzo młoda, zbyt
młoda, żeby zacząć pracę w biurze na cały etat. Chciałam zdobywać kolejne doświadczenia,
zwiedzać świat. Kiedy zostałam zaproszona na roczny staż w Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie nie wahałam się. Po roku zdecydowałam się zostać i tu kontynuować studia na
kierunku Wzornictwo.
Jak się czułaś w Polsce?
Miałam mieszane uczucia. Trudno było mi się połapać w wąskich uliczkach Krakowa, ciągle
się gubiłam. Pod tym względem w Warszawie czuję się znacznie lepiej. W Krakowie jest też
bardziej konserwatywnie. Ciężko było załatwiać dokumenty w urzędzie dla obcokrajowców
i wtedy ja nie znałam języka polskiego. Brakowało mi pieniędzy na kurs, i języka uczyłam się
w szkole, od znajomych, na imprezach. To mnie motywowało, żeby spędzać czas wśród
Polaków. Podobało mi się na studiach to że każdy sam wybiera czego chcę się uczyć.
Co lubisz w Polsce?
Może powiem co lubię w Warszawie, chociaż do pewnego stopnia, to dotyczy również reszty
Polski. Lubie ten moment, w którym znajduje się Warszawa, moment nastawania zmian.
Jak przyjechałam osiem lat temu przeżyłam rozczarowanie, bo wydawało mi się, że Polska
wcale się tak bardzo nie różni od Białorusi. Teraz widzę, że następują zmiany i cieszy mnie,
że mogę w nich uczestniczyć. Jest co raz więcej ciekawych działań, konkursów, festiwali,
ludzie zaczynają dbać o przestrzeń publiczną. Widzę jak powstaje kultura prowadzenia
projektów, cieszę się, że się tego uczę i mogę to dalej rozpowszechniać.
Czy projektując czerpiesz z kultury białoruskiej?
Przykładem inspiracji może być mój dyplom. Robiłam go w Pracowni Projektowania
Nowego Produktu. Podczas pobytu wraz z polskimi znajomymi na Białorusi odkryłam
z pewnym zaskoczeniem, że nikt z nich nie wie, co to jest kombucha, czyli „grzyb
herbaciany”. To rodzaj grzyba hodowanego w herbacie z cukrem. Na skutek fermentacji
powstaje musujący napój przypominający w smaku sok jabłkowy. Jest bogata w witaminy,
zwłaszcza z grupy B, oraz kwasy organiczne, detoksykuje i wspomaga trawienie. Na
wschodzie jest to bardzo popularny napój, w Polsce znają go nieliczni. Zaprojektowałam
zestaw do hodowli kombuchy dla czteroosobowej rodziny. Ten projekt dostał się do finału
konkursu Young Disagne organizowanego przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego.
Zajęłaś też pierwsze miejsce w Etnokolekcji konkursie Państwowego Muzeum
Etnograficznego w Warszawie na projekty zabawek i biżuterii inspirowanych kulturą
ludową.
Tak. Zgłosiłam na konkurs Smoka Latającego - zabawkę z tektury, którą zaprojektowałam w
pracowni Projektowania Alternatywnego. Pod okiem Mieczysława Górowskiego, znanego
twórcy plakatu, który niestety zmarł przed trzema laty, tworzyliśmy projekty używając
tradycyjnych technik i ekologicznych materiałów. Wśród zadań było stworzenie zabawki
z tektury inspirowanej kulturą regionu małopolskiego. Tak powstał Smok.
Jak on wygląda?
To konstrukcja z tektury. Gdy jest złożona zajmuje tak mało miejsca, że można ją włożyć do
kieszeni. Po rozłożeniu zamienia się w Smoka Latającego. Tektura jest zgięta w taki sposób,
że gdy trzyma się go za ogon macha skrzydłami, a ciało imituje ruch latania. Ponieważ jego
powierzchnia jest gładka, każde dziecko może samo zdecydować jak go pomalować, czy to
będzie smok, czy smoczyca, czy będzie latający, czy pływający. Dzieci mają nieograniczoną
wyobraźnię i w ich rękach smok nabiera własnego charakteru i ożywa. Prowadzę warsztaty,
na których razem z dziećmi robimy smoki. Daje mi to bardzo dużo energii, bo widzę, że to co
zaprojektowałam się podoba i sprawdza.
Smok odegrał istotną rolę w Twoim życiu.
Po zaprezentowaniu Smoka na wystawie pod czas Lodz Design Festival zaczęli się do mnie
zgłaszać ludzie, którzy widzieli Smoka. Zrobiono ze mną wywiad do proekologicznej gazety
E!stilo, zadzwoniono z propozycją prowadzenia warsztatów dla dzieci. Potem był konkurs
muzeum etnograficznego i Smok trafił do stałej kolekcji. Okazało się, że jest zapotrzebowanie
na takie działania, więc chcę ten projekt rozwijać. Teraz z kolegą piszemy bajkę, w której
Smok Latający jest głównym bohaterem. Mam zamiar wydać książeczkę o Smoku. Marzę
o tym, żeby Smok stał się kultową zabawką.
Na tym nie koniec. Po wygraniu konkursu muzeum etnograficznego zaproponowano mi
współpracę przy aranżacji pierwszego w Polsce Muzeum dla Dzieci. Z czasem zaczęłam
aranżować dla muzeum oprawy plastyczne wystaw czasowych. To bardzo ciekawa praca.
W muzeum są pokazywane wystawy z całego świata, mój rosyjski okazał się dodatkowym
atutem, ponieważ przy aranżacji wystaw z krajów byłego Związku Radzieckiego, Litwy, czy
Kazachstanu często łatwiej jest porozumieć się po rosyjsku niż angielsku.
Czy masz kontakt z kulturą Białoruską?
Tak. Od 3 lat z dziewczynami z Pracowni Etnograficznej im. Witolda Dynowskiego
organizujemy Etno-projekt. To przedsięwzięcie skierowane do polskich i białoruskich
designerów, którzy tworzą projekty przedmiotów użytkowych, rozwiązania architektoniczne
i modę inspirując się motywami zaczerpniętymi z kultury ludowej. Uczestnicy projektu biorą
udział w wyjazdowych warsztatach - tydzień spędzając w Polsce, a tydzień na Białorusi. Ich
projekty są prezentowane na obwoźnych wystawach w obu krajach.
Czy myślisz o powrocie na Białoruś?
W pewnym momencie dostałam propozycję bardo atrakcyjnej pracy na Białorusi, już byłam
gotowa wracać, gdy przyszedł kryzys i wszystko podrożało trzykrotnie. Teraz tam jest
skomplikowana sytuacja finansowa i w branży artystycznej jest ciężko. Musiałabym wkładać
całą energię w to, żeby przeżyć. W takich warunkach trudno się rozwijać. Poza tym na
Białorusi jest inna kultura pracy, od której ja się odzwyczaiłam. W Polsce sytuacja jest
bardziej rozwojowa, ludzi uczy się pracować nad umiejętnościami miękkimi, nad
komunikacją. Wszystko razem składa się na to, że bardziej niż o powrocie myślę
o współpracy, dzięki której Białorusini mogliby przyjeżdżać na wymiany, żeby czerpać z tego
co się dzieje w Polsce, uczyć i rozwijać się a Polacy odkrywać dla siebie ten piękny kraj.
Czy czujesz się osobą sukcesu?
To mocne słowa, ale mogę powiedzieć, że sukces mi towarzyszy. Dla mnie sukcesem jest to,
że mogę zaplanować swój dzień i on się odbędzie zgodnie z moim planem. Sukcesem jest
praca nad sobą. Codziennie wyznaczam sobie małe zadania i codziennie mam małe sukcesy.
Ciesze się, że wymyśliłam taką zabawkę jak Smok Latający, cieszy się powodzeniem i działa.

Podobne dokumenty