"Kawałek historii" Większość z nas zaraziła się

Transkrypt

"Kawałek historii" Większość z nas zaraziła się
Historia
"Kawałek historii"
Większość z nas zaraziła się dwoma kółkami już dawno temu, a zarażały komary, motorynki,
jawy, mzety i nieśmiertelne WSK-i .... Kilkanaście, a dla niektórych już kilkadziesiąt lat temu
kiedy w Polsce motocykl japoński był czymś niespotykanym, każdy motocyklista traktujący
jednoślad jako coś więcej niż pojazd dowożący tyłek do pracy, musiał spędzić w garażu sporo
godzin żeby stworzyć swoją dwukołową namiastkę marzeń. Najczęściej spełnieniem marzeń był
jakiś weteran, im starszy tym lepiej, im większy silnik tym milszy był jego głos i jeśli był to
czterosuw to było już super. Iże, Awo, M-72, K-750, Junaki przeżywały swoją kolejną młodość.
Niektórzy szczęściarze stawali się posiadaczami starych BMW, NSU, Harleyów WLA a nawet
Sokołów. Spędzało się długie godziny w garażu lub piwnicy remontując własnymi siłami swoją
maszynę. Jedni motocykle przerabiali (zazwyczaj na choppery), inni starali się zachować
wszystko w oryginale ale radość z jazdy była taka sama. Głos silnika w motocyklu odpalonym
po kilku miesiącach (czasem latach) pracy był wspaniałą nagrodą, a każdy kilometr przejechany
własnoręcznie odrestaurowanym motocyklem pozwalał zapomnieć o wszystkich wyrzeczeniach.
Spotykając podobnego człowieka na drodze można było być pewnym, że znajdzie się wspólny
język, ... że koleś musi być w porządku skoro tak samo jak ja dłubie w maszynie żeby tylko
poczuć wiatr we włosach... Jeżdżąc w poszukiwaniu części do swojego motocykla, bo przecież
komórki i allegro nie istnieją od zawsze, poznawało się ciekawych ludzi, czasem odkrywając że
całkiem blisko mieszka jakiś zakręcony motocyklowy maniak. I takie znajomości dawały efekty,
zaczęły się wspólne imprezy, ogniska i przede wszystkim jazda motocyklami. Wspólne wyprawy
na zabytkowych motocyklach pozwalały poznać siebie, swój sprzęt i stworzyć świetną
atmosferę... to były naprawdę fajne czasy...
Czas biegnie do przodu, ludzie zrobili się starsi, motocykle w garażach przeważnie zrobiły się
młodsze... ale większość znajomości i motocyklowa pasja pozostała.
Golub-Dobrzyń to małe miasteczko w woj. kujawsko-pomorskim i jeśli już komuś jest znane to
raczej z Golubskiego Zamku i odbywającym się na nim turniejów rycerskich. Jednak i tutaj
znalazła się grupa ludzi, która bardziej niż bojowe pokochała stalowe rumaki. Spotkania
motocyklistów z Golubia-Dobrzynia i okolic odbywały dość regularnie, powstała na tyle silna
grupa ludzi aby zorganizować zlot motocyklowy zanim zawiązał się jakikolwiek klub
motocyklowy. Pierwszy zlot motocyklowy w Golubiu-Dobrzyniu odbył się w 2001 roku i miał
miejsce praktycznie w centrum miasta na malutkim polu namiotowym ?Zacisze?. Impreza
została dobrze przyjęta przez mieszkańców miasta i była na tyle udana, że praktycznie już co
roku motocykliści z Golubia - Dobrzynia organizują ten mały sabat, co prawda już nie w
centrum miasta, a raczej gdzieś na uboczu np. nad jeziorem Grodno lub Okonin zawsze są to
jednak okolice miasteczka.
1/3
Historia
Dokładnie 21-ego września 2003r. na jednym ze spotkań padło hasło, że może warto
ugruntować i uporządkować dotychczasową działalność grupy przyjaciół zakładając klub
motocyklowy. Wymyślono nazwę, uchwalono statut i w ten sposób powstało Stowarzyszenie
Motocyklowe ?STEEL PISTONS? Golub-Dobrzyń. Stowarzyszenie zostało prawnie
zarejestrowane i chyba nie da się nie zauważyć jego istnienia. Wielokrotnie członkowie
stowarzyszenia organizowali wystawy motocykli dla mieszkańców miasta. Ludzie odwiedzający
coroczne uroczystości takie jak Dni Drwęcy zawsze mogli liczyć na podziwianie przynajmniej
kilkunastu ładnie odrestaurowanych weteranów. Stalowe Tłoki często sprawiały frajdę
dzieciakom na dzień dziecka, kolejki do przejażdżki w wózku bocznym M-ki czy Kaśki nie miały
końca i zdarzało się że dopiero spuchnięcie tłoków pozwalało na zgaszenie silnika... Czasami
występowaliśmy w poważniejszych akcjach jak choćby ratowanie szkoły przed zamknięciem w
pobliskiej Lipnicy czy też tegoroczna akcja Motoserce kiedy to 11 członków naszego klubu
oddało krew.
Oprócz działalności ogólnospołecznej członkowie Stowarzyszenia przede wszystkim bawili się
w swoim gronie. Zimą oprócz przesiadywania w barze kilka razy udało się zorganizować bardzo
udane kuligi z udziałem sanek i oczywiście radzieckich bokserów ale przecież każdy
motocyklista czeka na wiosnę.. Z racji coraz lepszych sprzętów wyjazdy stawały się coraz
dalsze, zresztą okolice i tak już były zjeżdżone do znudzenia. Oprócz wyjazdów na zloty w
Polsce, Stalowe Tłoki przekraczały już południowe granice kraju, ale póki co mamy jeszcze co
zwiedzać.
Im dalej w las tym więcej drzew. trzeba się wyróżnić. Zaczęliśmy coraz poważniej myśleć o tym
by jednak ludzie nas postrzegali jako prawdziwy klub motocyklowy, a jednocześnie chcieliśmy
odróżniać się od pojawiających się dziś jak grzyby po deszczu ?sezonowych? motocyklistów.
Postanowiliśmy zalegalizować swoje barwy i przystąpić do klubów zrzeszonych pod Kongresem
Polskich Klubów Motocyklowych. Nasz pierwszy wyjazd na kongres miał miejsce jesienią 2007
jednak mieliśmy sporo niesprecyzowanych spraw dlatego na kongres weszliśmy dopiero wiosną
2008. Przyjęliśmy polskojęzyczną nazwę ?STALOWE TŁOKI? Free Group Golub-Dobrzyń.
Zarówno nazwa jak i nasze barwy zostały zaakceptowane przez Kongres i otrzymaliśmy prawo
noszenia barw z przodu kamizelki.
Co roku mamy mnóstwo planów w głowie do zrealizowania i kilka pomysłów na dłuższe
wyprawy motocyklowe. Jedną z najważniejszych spraw jest dla nas ukończenie remontu domu
klubowego. Pomieszczenia, które otrzymaliśmy od zarządu PTTK były mocno zniszczone i
wymagają sporego wkładu pracy i finansów. Jednak mamy nadzieję, że uda nam się zakończyć
prace w najbliższym czasie.
2/3
Historia
Stalowe Tłoki od wiosny 2010 roku mają prawo do noszenia wymarzonych barw na plecach
kamizelki.
Pozdrawiamy wszystkich motocyklistów, życzymy szerokich, gładkich dróg, życzliwych
samochodziarzy, dobrej pogody i zapraszamy do odwiedzenia Golubia-Dobrzynia.
Stalowe Tłoki FG
3/3

Podobne dokumenty