Clarimania we Wrocławiu
Transkrypt
Clarimania we Wrocławiu
E w a 2 Festiwale, warsztaty i konkursy Clarimania we Wrocławiu To już piąty międzynarodowy festiwal „Clarimania”, którego twórca, dyrektor artystyczny, klarnecista i dyrygent w jednej osobie – Jak Jakub Bokun – nie byłby sobą, gdyby nie opracował go maksymalnie perfekcyjnie. Zawsze najwyraźniej zależało mu na tym, by klarnet zaprezentować jak najbardziej wszechstronnie. Dlatego też i tym razem nie ograniczył się do koncertów, tylko je wkomponował w ciąg imprez edukacyjnych, czyli lekcji mistrzowskich, warsztatów metodycznych, wykładów, a nawet wystawy akcesoriów klarnetowych. Ukazał też Bokun klarnet nie tylko solo, bo także w duetach z akompaniamentem (fortepianu, marimby lub akordeonu), jako partnera w kameralistyce („Arte Combo”, trio czesko-słowackie), w solowej partii koncertu (z orkiestrą „Leopoldinum” i Akademicką Orkiestrą Kameralną), a zespoły klarnetowe („Les Bons Becs”, polski zespół dęty) poddał konfrontacji z zespołem saksofonowym („The Saxenemble”). Od powagi – do zabawy Program koncertów festiwalowych okazał się niezmiernie urozmaicony. W sumie była to całość utrzymana w historycznych ramach od klasyki (Mozart) do aktualnych nowości (prawykonania światowe i europejskie), a pod względem charakteru muzyki – „Od powagi – do zabawy”. Jego głównym celem stało się objawienie nam – słuchaczom – bezgranicznych wprost możliwości wyrazowych muzyki klarnetowej. Przekonaliśmy się, że instrument ten jest tak sugestywny, iż potrafi nie tylko pięknie śpiewać i wzruszać, radować i zasmucać, także niepokoić, straszyć, brzmieć wręcz gniewnie, potrafi też szemrać nieomal bezgłośnie, kaprysić, rozśmieszać, prowokować do tańca, do marsza, do podskoków, pogadywać sobie z partnerami albo nawet przekomarzać się sam z sobą, sterować nastrojami słuchaczy tak władczo, że nie sposób było słuchać tych koncertów obojętnie. Zadania wymagały mistrzów klarnetu czarodziej dźwięku – Jeremy Reynolds z USA, w podziw wprawiała nas młoda Tajwanka – Mei-Hung Lu, celująca w urokliwej mikrodynamice, no i właściwie wszyscy klarneciści, bo w sumie nikt nie zawiódł. Imponująco wysoki poziom gry zdołało wyznaczyć już pierwszym utworem festiwalu dwoje młodych polskich klarnecistów (Maksymilian Gruchlik i Kaja Dubiel). Wszelkie atrakcje zapowiedziane przez Bokuna we wstępie programu sprawdziły się w stu procentach. A były to atrakcje rozmaitego rodzaju. Nie tylko wysublimowane interpretacje wzbudzały nasz zachwyt, bo niezwykła wirtuozeria wielu wykonawców zdołała nas zawojować. Przykładem – niezapomniane również Rondo Capriccioso Mendelssohna w aranżacji na zespół dęty. To był wykonany w szalonym tempie majstersztyk precyzji i zgrania zespołu „Arte Combo”. Szczególną satysfakcję sprawili nam polscy akompaniatorzy (pianiści: Anna Otwinowska-Płaza i Marek Werpulewski), bo okazali się tak zgrani w duetach z zagranicznikami, jakby łączyła ich z nimi stała współpraca. Pod tym względem niezwykły okazał się też występ J. J. Bokuna w roli dyrygenta, bo będąc klarnecistą, prowadził dzieła z partią solową klarnetu, więc byliśmy świadkami nadzwyczajnego porozumienia dyrygenta i solisty we wzajemnym odgadywaniu intencji intepretacyjnych. Kulminacją atrakcyjności stał się program zespołu klarnetowego „Les Bons Becs” z Francji zakomponowany jako impreza z pogranicza koncertu, teatru, pantomimy, rewii i komedii, w którym wirtuozowska muzyka była grana zawsze w jakimś ruchu, np. w czasie stepowania (!). Cały ten program – to była najbardziej lubiana muzyka, ekwilibrystyka, scenki aktorskie i wyjątkowo inteligentny dowcip – wszystko w wykonaniu klarnecistów. Aż nie do wiary! Wrocławska „Clarimania” cieszy się już tak świetną opinią, że Bokun mógł dla niej pozyskać honorowy patronat samego prezydenta RP oraz rektora wrocławskiej Akademii Muzycznej, no i jeszcze ponad 20 sponsorów (!). Ale też ostatnia „Clarimania” w pełni zasługiwała na takie wsparcie. Kryjące się w tym repertuarze arcytrudne nawet zadania wykonawcze wymagały mistrzów klarnetu. Skąd ich wziął Bokun? Z różnych „punktów” świata, bo nie tylko z Polski i Europy (Francja, Czechy, Słowacja), lecz także z obu Ameryk (USA i Brazylia) oraz z bliskiej i dalekiej Azji (Izrael, Japonia, Tajwan). A były wśród nich światowe sławy, tryumfatorzy renomowanych konkursów, uczestnicy rozlicznych festiwali, wybitni pedagodzy, utalentowani studenci klarnetu i inne znakomitości. Kto był najlepszy? Nie sposób tego rozstrzygnąć. Wirtuozi najwyższego lotu to już nieporównywalne indywidualności. Wedle Bokuna należało do nich dwóch Francuzów: Florent Héau i Jean-Michel Bertelli oraz Shirley Brill z Izraela, ich występ miał tytuł „Wie- Solista – Florent Héau, dyrygent – Jan Jakub Bokun czór gwiazd”. Ale niemniej zachwycał istny www.twojamuza.pl kofin_clarimania.indd 2 K o f i n Fot. Adam Hawałej nr 3/2013 2013-05-21 13:35:32