Miasta marnują pieniądze na bezprzewodowy internet Czy

Transkrypt

Miasta marnują pieniądze na bezprzewodowy internet Czy
forum listopad 003:Forum_samorzadowe_makieta_2008
11/15/10
12:24 PM
Strona 12
OPINIE
JESTEM PRZECIW
Miasta marnują pieniądze na bezprzewodowy internet
Dominik Batorski
socjolog, adiunkt w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania
Matematycznego i Komputerowego
na Uniwersytecie Warszawskim
Samorządy coraz częściej inwestują w bezprzewodowy internet dla mieszkańców. To dobra droga
rozwoju dostępu do internetu w Polsce?
Wbrew lansowanej modzie na internet mobilny,
Polacy korzystają z sieci przede wszystkim stacjonarnie – dziewięćdziesiąt kilka procent użytkowników korzysta z internetu w domu. Wiele jest też korzystających w pracy czy szkole, jednak internet
mobilny to wciąż rzadkość. W dodatku jest spora
grupa ludzi, około 6 proc. gospodarstw domowych,
która ma dostęp do mobilnego internetu, ale traktuje go jako substytut internetu stacjonarnego.
Użytkowników, którzy korzystają z internetu poza
tymi typowymi miejscami jest bardzo niewielu i
trudno spodziewać się, że miejskie sieci WI-Fi mogłyby to zmienić.
Czyli Wi-Fi to atrakcja dla nielicznych?
Należałoby zadać sobie pytanie, czy tego typu rozwiązanie może się przełożyć na zwiększenie kręgu
osób korzystających z internetu. Wydaje się że nie,
bo te osoby, które mają do tego motywację, dostęp to
internetu posiadają. Aby upowszechnić internet
SONDA FORUM
wśród osób, które korzystać z niego jeszcze nie zaczęły, dużo ważniejsze są inne działania. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że kilkanaście procent Polaków, którzy mają dostęp do internetu, wcale z niego
nie korzysta. Dostęp do tego medium ma sześćdziesiąt kilka procent mieszkańców kraju, ale cześć z
nich nie widzi potrzeby lub nie wie jak z niego skorzystać. Dlatego pokrywanie miasta takiego, jak
Warszawa, w którym trzy czwarte mieszkańców i tak
ma internet, rozbudowaną siecią Wi-Fi nie ma sensu.
W pewnych miejscach taki internet jest jednak
chyba przydatny.
Oczywiście. Niektóre miejsca publiczne, kawiarnie, miejsca chętnie odwiedzane przez turystów to
lokalizacje, w które warto zainwestować. Powinny
to być jednak wyselekcjonowane miejsca, gdzie
wiadomo, że pojawi się dużo osób chętnych do skorzystania z tej formy dostępu do internetu. Jak
wspomniałem wcześniej, pokrywanie całych dzielnic wydaje się bezcelowe. Natomiast fragmenty –
instytucje publiczne i miejsca odwiedzane przez turystów–jak najbardziej.
Tylko pytanie czy turyści będą wiedzieć o możliwości skorzystania z Wi-Fi, bo zdarza się, że nawet
mieszkańcy tych miejsc, gdzie sieć jest, często nic
o tym nie słyszeli.
Rzeczywiście informacja o takich usługach bardzo często zawodzi. Podobnie sprawa wygląda z
PIAP'ami (Publicznymi Punktami Dostępu do
Internetu), o których informacja zazwyczaj jest
niedostateczna.
Z tego co pan mówi, wynika, że miejskie WI-FI
to zapewnianie internetu tym, którzy i tak go już
mają. Może samorządy powinny robić więcej dla
tzw. wykluczonych cyfrowo?
Na pewno. Zresztą warto wspomnieć kilka programów unijnych w ramach PO Innowacyjna Gospodarka, w samym działaniu 8.3 jest 1,5 mld zł na
wykorzystanie przez samorządy m.in. w celu walki
z wykluczeniem cyfrowym.
Musimy mieć jednak świadomość, że niewysoki
procent osób korzystających z internetu nie wynika
tylko z braku fizycznego dostępu do internetu.
Równie ważnym, albo nawet ważniejszym problemem jest brak motywacji do korzystania z tego medium, związany z niewiedzą jak i do czego ten internet można wykorzystać i jakie problemy można
dzięki niemu rozwiązać.
Dlatego warto większą uwagę przyłożyć do szkoleń i uświadamiania ludzi. Tymczasem programy
unijne największą uwagę przywiązują do infrastruktury. Są też w dużej mierze skierowane do
osób korzystających z pomocy społecznej, podczas
gdy największą grupą wykluczoną są osoby starsze,
niekoniecznie biedne. Myślę, że warto zastanowić
się nad celowością niektórych programów i naprawdę skupić się na tych, którzy nie korzystają z
internetu z braku umiejętności lub motywacji, a dostarczaniem internetu samorząd powinien się zajmować tylko w tych miejscach, w których rzeczywiście nie ma szans na komercyjną ofertę.
Czy samorządy powinny ograniczyć swoje zadłużenie?
Tadeusz Jędrzejczak
Prezydent Gorzowa Wielkopolskiego
Tadeusz Ferenc
prezydent Rzeszowa
NIE
W tej chwili zadłużenie miasta Rzeszowa
w stosunku do dochodów wynosi niecałe
26 procent. W porównaniu do innych miast jest
bardzo małe i to właśnie mnie niepokoi.
Uważam, że w obecnych czasach, kiedy to możemy jeszcze korzystać z olbrzymich środków
z funduszy europejskich, miasta powinny jak najbardziej się zadłużać, aby zabezpieczać środki
właśnie na najważniejsze inwestycje, a nie
oszczędzać, co by oznaczało, że zrezygnujemy
z wielkiej szansy rozwoju lokalnego. Oczywiście
mówimy tu o bezpiecznym progu zadłużenia, który jest przecież uregulowany prawnie.
Dlatego myślę, że zadłużanie się miasta do poziomu około 35 procent dochodów jest bardzo
bezpieczne i wskazane pod warunkiem, że pieniądze będą przeznaczone na inwestycje prorozwojowe.
W przyszłości to właśnie te inwestycje powinny
generować zyski, które trafią do budżetu miasta
i będą służyć obsłudze zadłużenia i spłacaniu zaciągniętych kredytów.
12 Forum Samorządowe listopad 2010
TAK
Samorządy chętnie ograniczyłyby swoje
zadłużenie i miały komfortową sytuację,
gdyby ich dochody, zwłaszcza wynikające z
udziałów w podatkach od osób fizycznych, były
zagwarantowane przynajmniej na stałym poziomie. Tak nie jest, dochody samorządów z roku na
rok maleją, ponieważ państwo wprowadziło bardzo dużo ulg w podatkach. Druga sprawa to subwencja oświatowa, która nie pokrywa faktycznych potrzeb w zakresie utrzymania szkół na poziomie podstawowych standardów. Samorządom
przekazywane są też kolejne zadania niestety bez
pokrycia finansowego.
Nie sądzę, jednak żeby potrzebne były jeszcze
jakieś przepisy kontrolne nad samorządami w celu ograniczenia zadłużania. Moim zdaniem samorządy powinny się zadłużać do takiej wysokości,
która nie zakłóci płynności finansowej jednostki.
Z całą pewnością czym innym jest duże, np. w
wysokości obowiązującego 60 proc. dochodów
zadłużenie dla Krakowa czy bogatego Sopotu, a
czym innym dla małej gminy. Kraków sobie poradzi, mała gmina już nie.
Ryszard Grobelny
prezydent Poznania
NIE
Pytanie jest trochę dziwne, bo najogólniej
trzeba by na nie odpowiedzieć – jasne, że
powinny! Tylko co to znaczy, że samorządy ograniczą swoje zadłużenie? W obecnej sytuacji finansowej samorządów musiałoby się to odbyć kosztem inwestycji i jeżeli tak to ma wyglądać, to byłby to niewątpliwie błąd. Rozwój kraju zależy w
dużej mierze od tego jak skutecznie i jak wiele inwestują samorządy.
Prawda jest taka, że niestety nie ma w tej chwili innego sposobu na ograniczenie deficytów samorządów jak cięcie inwestycji. Mniej na oświatę
nie wydamy, bo nie my decydujemy o pensjach
nauczycieli, nie ograniczymy środków na pomoc
społeczną, bo po pierwsze nie wiem czy powinniśmy, a po drugie i tak nie możemy, bo to nie my
ustalamy stawki świadczeń. Z dużych wydatków
zostaje jeszcze transport miejski, ale tu też będzie
cieżko oszczędzić. Można mniej wydawać na kulturę, czy sport, ale to nie są tak duże wydatki,
a straty związane z cięciami w tych sektorach mogą być duże. Także z możliwych cięć zostają tylko
inwestycje.

Podobne dokumenty