„Kolekcjoner” nr 13 (2/2013) - Forum Kolekcjonerów Rzeczy
Transkrypt
„Kolekcjoner” nr 13 (2/2013) - Forum Kolekcjonerów Rzeczy
1 Słowo od redakcji Witamy po długiej przerwie! W tym numerze ponownie zaszły zmiany w stosunku do poprzedniego, głównie ze względu na inny skład osobowy redakcji. Numer został podzielony na różne działy, aby ułatwić znalezienie interesującego czytelnika artykułu. Nazwy działów używane już wcześniej jednak pozostały, tak jak jest to w przypadku działu „Moja kolekcja, moja pasja”, czyli prezentacji wywiadów z kolekcjonerami. Jeśli chodzi o szatę graficzną, chyba pierwszy raz w całości zrezygnowano z czcionki Comic Sans, gdyż zajmuje za dużo cennego miejsca. Poszczególne artykuły nie są też już wyszczególnione kolorowymi dodatkami na stronie - zastąpił je system numeracji działów i stron. Mamy nadzieję, iż mimo obowiązków życia codziennego nadal będziecie nam podsyłać swoje teksty :) W tym numerze pojawia się, także po raz pierwszy, Kącik botaniczny – jak się okazuje, niektórzy nasi forumowicze łączą swoją pasję kolekcjonowania z botaniką! Kącik będzie się od tej pory ukazywał regularnie w każdym wydaniu „Kolekcjonera”. Jeśli chodzi o częstotliwość wydawania, jak pokazał czas forma „rzadziej, a więcej” okazała się bardziej skuteczna, więc przynajmniej na razie tak pozostanie. Następnego numeru gazetki – zakładając, że będziecie z nami współpracować – spodziewajcie się więc dopiero (lub już, zależy jak na to spojrzeć...) w grudniu tego roku. Obecnie poszukujemy autorów artykułów dla wszystkich rodzajów działów (Kąciki – istnieje możliwość utworzenia dowolnego; Prezentacja własnej kolekcji; Moja kolekcja, moja pasja; Felieton itd.). Masz ciekawą kolekcję i chcesz się nią pochwalić? Napisz do nas, na pewno opublikujemy o niej artykuł. Zbierasz nietypowe rzeczy? Pisz! Oprócz standardowych kategorii, istnieje także możliwość wysłania nam swoich komiksów, „strip'ów” lub żartów dotyczących kolekcjonerstwa. Wszelkie artykuły oraz uwagi dotyczące np. błędów stylistycznych czy literówek proszę przesyłać poprzez PW użytkownikowi Turtwig. Jakiekolwiek pomysły, uwagi czy sugestie wymagające publicznego omówienia bądź głosowania za / przeciw proszę umieszczać zaś tutaj: http://collections.pl/gazetkakolekcjoner-co-wy-na-to-vt11969,210.htm Jeśli z kolei chcesz wspomóc tworzenie kolejnego lub kolejnych numerów gazetki, proszę pisz tutaj: http://collections.pl/poszukujemy-redaktora-do-naszej-gazetkivt18911,30.htm#91082 Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wszystkim miłej lektury :) Redakcja tego numeru gazetki „Kolekcjoner”: Redaktor naczelny: domimuseums, Turtwig Korekta, edycja i skład: Turtwig Dziennikarze tego numeru: beatkaaa119922, Beatles, Carycek1, MarcinW, Mari, Turtwig, warczp, Wizytownik. Projekt nagłówka i tła okładki: hawqu Wszystkie materiały ilustracyjne za wyjątkiem grafik zamieszczonych na okładce oraz tych, do których odniesienia nie ma w danej bibliografii czy przypisach stanowią materiały własne autorów. 2 Spis treści 1. Kącik botaniczny Kaktusy – pochodzenie, hodowla i choroby – Beatles.................................................... 4 2. Kącik filatelistyczno - numizmatyczny „Fals czy nie?- oto jest pytanie…” - T. Beszterda / Carycek1..................................... 11 Od pieniążka do pieniążka… - T. Beszterda / Carycek1.............................................. 13 Żegnaj 2 NG, witaj 5 NG! - Turtwig............................................................................ 16 3. Kącik Pokemon Tazo „Pokemon Tazo – Złap je wszystkie!”, czyli ile to właściwie „wszystkie”? - Turtwig.17 4. Giełdy, jarmarki i targi staroci Jarmark Staroci jako część gdańskiego Jarmarku św. Dominika – Turtwig................ 30 5. Moja kolekcja, moja pasja Mari – kolekcjonerka pocztówek Gotochi.................................................................... 38 Wizytownik – kolekcjoner wizytówek............................................................................ 41 6. Felieton Człowiek – chomik – Marcin Wodo / MarcinW............................................................ 46 7. Losy Bliskich i losy Dalekich – Życie Polaków w latach 1914 – 1989 Losy członków rodzin Ciupów, Jarocińskich, Malickich i Wróblewskich - cz. 4. i 5. Marcin Wodo / MarcinW.............................................................................................. 52 Errata do numeru 11 – Turtwig.................................................................................... 54 8. Kolekcjoner tez człowiek, lubi myśleć Zagadki – warczp......................................................................................................... 55 Prawidłowe rozwiązania zadań z nr 11 – warczp........................................................ 56 9. Kalendarz kolekcjonera – beatkaaa119922 październik................................................................................................................... 57 listopad........................................................................................................................ 58 grudzień....................................................................................................................... 58 3 1. Kącik botaniczny Kaktusy – pochodzenie, hodowla i choroby Kaktusy są sukulentami. Nazwa pochodzi od łacińskiego wyrazu succus („sok”). Miejscem pochodzenia prawie wszystkich kaktusów jest Ameryka. Rozpowszechnione są one na terenie Kanady, poprzez Meksyk, aż do południowych rejonów Chile. Można je spotkać również na obszarach wysokogórskich (w Andach nawet na wysokości 4000 m n.p.m.) oraz na kamienistych pustyniach. Jak wspomniano, kaktusy są sukulentami. Nie oznacza to jednak, że wszystkie sukulenty są kaktusami. Wspólną cechą tych roślin jest zdolność gromadzenia wody w grubych, mięsistych liściach lub pędach, co umożliwia im przetrwanie bez względu na to, czy rosną w suchych stepach, skalistych pustyniach czy na terenach górskich. U kaktusów zbiornikiem jest kulista lub walcowata łodyga. W odróżnieniu od innych sukulentów, kaktusy przede wszystkim nie mają liści. Pędy kaktusów w drodze rozwoju ewolucyjnego całkowicie dostosowały się do ekstremalnych warunków klimatycznych. Pierwotne liście przekształciły się w ciernie, zaś krótkie, płaskie, koliste lub kolumnowe pędy – u niektórych kaktusów częściowo rozgałęzione – przejęły rolę liści. Wiele gatunków posiada dwa, a niektóre nawet trzy dobrze rozwinięte liścienie, które opadają natychmiast po pojawieniu się pierwszych pędów. Brak liści u kaktusów jest wynikiem specyficznego dostosowania się do niesprzyjających warunków klimatycznych. Komórki miękiszowe powstające wskutek nieustającego przyrostu komórek twórczych są pokryte warstwą komórek skórki, której wierzchnia część, nieprzepuszczalna dla wody i gazów, zabezpiecza roślinę przed więdnię- 4 ciem. Podobną rolę spełnia woskowa wydzielina skórki. Niektóre gatunki kaktusów pokryte są gęstymi, wełnistymi lub jedwabistymi włoskami, tzw. kutnerem, który obniża temperaturę pędów, które w ten sposób chronią roślinę przed słońcem i zwiędnięciem. Ciernie chronią kaktusy przed zjadaniem ich przez spragnione wody zwierzęta i osłaniają przed nadmiernym nasłonecznieniem. Mają one często ciekawy kształt i atrakcyjną barwę. Kaktusy i sukulenty, wbrew pozorom, są bardzo wymagające. Potrzebują specjalnego podłoża, drenażu, oświetlenia, nawożenia, podlewania oraz specjalnej opieki podczas spoczynku zimowego. Podłoże u kaktusów powinno być przepuszczalne. Jego stopień przepuszczalności można zwiększyć poprzez dodanie gruboziarnistego piasku w stosunku 1:2 - jedna część piasku na dwie części ziemi. Kaktusy sadzimy w mieszance składającej się w 1/3 z ziemi piaszczysto - gliniastej, torfu ogrodniczego oraz gruboziarnistego żwiru z dodatkiem drobnego keramzytu, tłucznia ceglanego lub perlitu. W zależności od gatunku, kaktusy potrzebują różnej ilości światła. Pustynne wymagają stanowiska jak najmocniej nasłonecznionego, zaś kaktusy pochodzące z lasów i dżungli źle znoszą bezpośrednie światło. Wszystkie jednak potrzebują światła do prawidłowego rozwoju. Jeśli chcemy założyć kolekcję kaktusów, musimy zaplanować miejsce ich przebywania i wybrać gatunki, które wymagają takiego stanowiska, jakim dysponujemy. Najlepszym miejscem do amatorskiej uprawy kaktusów nadaje się parapet okienny 5 południowo - wschodni, na którym doskonale udają się mammillarie, rebutie, echinopsisy, agawy czy lithopsy. Na okno zachodnie najlepsze są euphorbie, które są wprawdzie roślinami sukulentycznymi, jednak ich kształty niejednokrotnie mogą konkurować z kaktusami i przez to są chętnie hodowane przez kolekcjonerów kaktusów. Północna strona nie nadaje się w ogóle do hodowli. Kaktusy przebywające po tej stronie szybko się wyciągają, są słabe i w wyniku tego będąc atakowane przez różne szkodniki szybko giną. Kaktusy starsze - pokryte gęstymi cierniami włosowatymi - należy postawić jak najbliżej okna, ponieważ lubią dużo bezpośredniego słońca. Rośliny o nielicznych cierniach oraz młode okazy należy chronić przed ostrymi promieniami słońca. Ustawiając kaktusy na parapetach okiennych należy pamiętać, aby chronić je przed przebywaniem w przeciągach. Parapet okienny możemy w miarę potrzeby powiększyć, budując na zewnątrz małą szklarenkę. Tego typu budowla powinna mieć możliwość otwarcia jednego boku w celu dopuszczenia świeżego powietrza oraz dobre zabezpieczenie przed zarwaniem się pod wpływem ciężaru roślin. Taka miniaturowa szklarnia może być pokryta szkłem lub folią, podobnie jak szklarnie znajdujące się na ogródkach. Jeżeli dysponujemy ogrodem, możemy pozwolić sobie na hodowlę w zimnym lub ogrzewanym inspekcie, ogrzewanej lub zimnej szklarni, albo po prostu bezpośrednio na dworze. Inspekt może być pokryty zarówno oknami z folii, jak i ze szkła. Szklarnię najlepiej jest budować w kierunku północ - południe, ponieważ rośliny mogą wtedy wykorzystywać promienie słoneczne od rana do wieczora. Jeśli jednak nie mamy takich możliwości, starajmy się rozmieścić rośliny tak, aby zapewnić im maksymalną ilość światła. 6 Chcąc ogrzać inspekt lub szklarnię, można wykorzystać ogrzewanie wodne, na ropę, gazowe lub elektryczne. Najprostsze, ale i stosunkowo drogie, jest ogrzewanie elektryczne. Można jednak zastosować piece akumulacyjne, utrzymujące odpowiednią temperaturę, z wbudowanym termostatem wyłączającym piec w momencie wzrostu temperatury. Dużą oszczędność ciepła daje folia podpięta pod żebra szklarni czy inspektu z pięciocentymetrowym odstępem. Grzejniki zamontowane w szklarni czy inspekcie należy zawsze umieszczać po jednej stronie. Pozwoli to na utrzymanie różnicy temperatur przy jednej i drugiej ścianie. Rozmieszczając rośliny możemy wówczas po zimnej stronie ustawić kaktusy wymagające niższej temperatury w stanie spoczynku, jak np. kaktusy pochodzące z rejonów górskich. Posiadając ogrzewaną szklarnię można pokusić się na uprawę bezpośrednio wysadzając rośliny do ziemi. W tym celu przygotowujemy zagon podwyższony o mniej więcej 20 cm w stosunku do ścieżki. Ziemia wtedy łatwiej się nagrzewa, co korzystnie wpływa na rozwój kaktusów. Zagon o głębokości ok. 60 cm wypełniamy najpierw tłuczniem ceglanym lub grubym żwirem. Na to sypiemy przepłukany gruby piasek, a dopiero na wierzch właściwą ziemię. Dobrze jest do samej ziemi dodać ok. 5% tłucznia ceglanego, kawałków węgla drzewnego, kruszywa wapiennego i piasku. Na tak przygotowany zagon możemy wsadzić kaktusy, obsypując je delikatnie grubym żwirem, którego obecność zapobiega tworzeniu się skorupy. Pamiętajmy jednak, że ogranicza on także dostęp tlenu i zbyt duża ilość nie pozwoli ziemi oddychać. Tego typu zagon zaplanować samym można na środku 7 szklarni, gdzie umieścimy kaktusy kolumnowe i wysokie. Natomiast w drugiej części szklarni można urządzić parapety z rozsypaną na nich bezpośrednio ziemią lub przygotowane do ustawiania na nich doniczek. Musimy pamiętać, aby w szklarni wydzielić sobie kąt na tzw. pomieszczenie do pracy i magazynek na środki chemiczne oraz przybory do pielęgnacji roślin. We wszystkich szklarniach i inspektach nie należy zapomnieć o zapewnieniu roślinom odpowiedniej wilgotności. Zapobiegnie to występowaniu chorób roślin wywołanych przez przędziorki, mszyce czy pajęczaki. Kaktusy, nazywane czasami „dziećmi słońca”, bardzo lubią i dobrze czują się na słonecznych stanowiskach. Wyprowadzając je jednak z domu należy stopniowo przyzwyczajać je do silnego słońca, aby nie uległy poparzeniu. Kwitną chętnie, jeśli zapewni się im odpowiednie warunki w okresie spoczynku. Od połowy listopada do końca lutego należy im zapewnić temperaturę około +10°C i wówczas wcale nie podlewać ani nie nawozić. Jeśli nie mamy warunków i nasze rośliny zimują w mieszkaniu, raz na dwa tygodnie należy je delikatnie podlać lub spryskać wodą z rozpylacza. Część osób zadaje sobie pewnie pytanie, czy kaktusy kwitną. Właściwie kwitnie każdy kaktus, jednak jego zakwitnięcie uzależnione jest w dużej mierze od przechowywania go w zimie, a więc w chłodzie i praktycznie bez podlewania. Ja nie mam niestety możliwości przechowywania kaktusów w temperaturze +7 - 10 stopni, bo „mieszkając” z nimi zmarzłbym do szpiku kości. Nawet wręcz przeciwnie – kaktusy stoją w pokoju, w którym codziennie rozpala się kominek. Aby jednak nie zmuszać ich do wzrostu, podlewam je do ziemi raz na miesiąc i to bardzo oszczędnie, natomiast raz na tydzień, a nawet na dwa tygodnie mgławicuję wodą. Kolejna kwestia, która wymaga wiedzy, to uzyskiwanie odnóżek. Kaktusy rozmnażamy ucinając ich kawałki. Należy jednak pamiętać, że zbyt ostre i radykalne cięcie może uszkodzić roślinę. Sam w ten sposób straciłem 3 kaktusy. Ale... człowiek uczy się na własnych błędach. Teraz jeśli tnę, to nie więcej jak 5 - 10cm. Powtarzając ten proces co rok uzyskuję każdego roku mniejszą roślinę i większy przyrost odnóżek przypominający piramidkę czy też bonsai. Nieumiejętne obchodzenie się z kaktusami powoduje niejednokrotnie choroby lub opanowanie ich przez różnego rodzaju szkodniki. Roślina nie ratowana lub ratowana nieumiejętnie ginie, zarażając przy okazji inne okazy z naszej kolekcji. 8 Do najczęstszych chorób kaktusów należy zgnilizna. Objawia się ona chorobliwą zmianą barwy i marszczeniem się pędów. Gdy zauważymy takie objawy, należy roślinę wyjąć z doniczki, wyciąć chore pędy aż do zdrowej tkanki, rany zasypać sproszkowanym węglem drzewnym i pozostawić przez kilka dni do przeschnięcia. Po tym zabiegu traktujemy roślinę jak sadzonkę. Szara pleśń objawia się raczej na młodych roślinach. Zaatakowane części roślin pokrywają się szarym, puszystym nalotem. Najprościej jest chore części wyciąć i spalić. Można jednak zastosować oprysk z kaptanu w stosunku 1 g roztworu na 1l g wody, lub Chinoksyzol w tabletkach – 5 tabletek na 1l g wody. Parch kaktusów objawia się szarobrunatnymi plamami, które z czasem zlewają się uszkadzając tkankę. Walka z tego typu chorobą jest bardzo prosta. Kaktusa należy przenieść w jak najbardziej słoneczne miejsce i podlać roztworem Benlute (1 g na 1l g wody). Przed każdym zakupem naszych roślin warto upewnić się z jakiego źródła pochodzą – ze sklepu czy też bezpośrednio od producenta lub hodowcy. W przypadku zastrzeżeń warto jeszcze przed zakupem obejrzeć roślinę dokładnie, stosując nawet szkło powiększające. Uchroni nas to przed zakupem zainfekowanych roślin. Do najgroźniejszych szkodników kaktusów należą: czerwony pajączek (przędziorek), mszyca wełnista, wełnowiec korzeniowy, nicienie i ślimaki. Czerwony pajączek łatwo rozwija się w suchym i słonecznym otoczeniu. Przyglądając się roślinie, najpierw zauważymy delikatną pajęczynkę rozciągniętą przy młodych pędach, a gdy przyjrzymy się uważniej, zobaczymy maleńkie czerwone pajączki i jeszcze drobniejsze białe larwy. Aby zapobiec ich rozprzestrzenianiu się i zlikwidować te już występujące, należy roślinę spryskiwać codziennie przez 3 - 4 dni preparatem Anthio, Polysect lub Afidol, następnie po tym okresie mgławicować roślinę wodą z dodatkiem 1 łyżeczki płynu do mycia naczyń. Zapewnienie roślinie bardziej wilgotnego otoczenia zapobiegnie dalszemu rozwojowi szkodnika. Mszyca wełnista jest łatwiej zauważalna, choć trudna do zwalczenia. Na pędach kaktusów i w zagłębieniach żeber pojawiają się białe kłaczki podobne do waty. Są to kokony, w których przebywają i rozwijają się larwy. Gdy zauważymy tego szkodnika, najlepiej jest usunąć go ostrym patyczkiem, po czym zastosować pędzlowanie denaturatem lub alkoholem metylowym. Z chemicznych środków bardzo dobry na mszyce jest Afidol lub Polysect. Stosować go należy zgodnie z recepturą podaną przez producenta. 9 Wełnowiec korzeniowy jest także trudny do wykrycia, ponieważ żeruje w podziemnej części rośliny. Jeśli zauważymy podobne objawy jak przy zgniliźnie, tzn. marszczenie się pędów, zmianę barwy kaktusa i zahamowanie wzrostu, należy roślinę wybić z doniczki i dokładnie przejrzeć system korzeniowy. Jeżeli zauważymy szaroniebieskie owady, jest to właśnie dorosły osobnik mszycy. Zwalczyć go można poprzez dokładne przepłukanie wodą i pozostawienie na kilka godzin do przeschnięcia. Następnie dobrze jest zanurzyć na 2-3 minuty korzenie w denaturacie, potem przepłukać w letniej wodzie i poczekać ok. ½ godziny (aż wywietrzeje zapach spirytusu). Po takim zabiegu należy roślinę dokładnie obejrzeć pod lupą i jeżeli nie zauważymy już szkodników, wsadzić ją do nowej doniczki z nową ziemią (starą ziemię należy wyrzucić, a doniczkę umyć w gorącej wodzie z proszkiem). Nicienie są najgroźniejszymi szkodnikami w uprawie kaktusów - tym bardziej, że do tej pory nie ma żadnych chemicznych środków na ich zlikwidowanie. Są to miniaturowe nitkowate robaki żerujące w ziemi, skąd przedostają się do korzeni, niszcząc w ten sposób roślinę poprzez odciąganie soków z komórek i wydzielanie substancji toksycznych. Często na korzeniach można tez zauważyć bulwiaste zgrubienia świadczące o obecności tych szkodników. Zaatakowaną roślinę należy wyjąć z ziemi, otrzepać, wypłukać, po czym zanurzyć korzenie na 20 - 30 minut w wodzie o temperaturze 40 - 50°C. Należy to jednak zrobić bardzo ostrożnie, aby nie narazić rośliny na szok termiczny lub po prostu jej nie sparzyć. Prostym rozwiązaniem jest usunięcie korzeni i potraktowanie rośliny jako nowej sadzonki. Ślimaki żerują najczęściej w nocy i przeważnie na kaktusach bezkolcowych lub z kolcami miękkimi. Ich obecność można zauważyć po nadgryzionych dziurach. Likwidujemy je sypiąc wokół doniczki koks lub żużel. Innym sposobem jest wysypanie na niskich miseczkach preparatu Mesurol, a rano usuwanie odurzonych lub nieżywych szkodników. Możemy też do niskich miseczek nalać piwo. Skutek jest identyczny jak po Mesuralu - z tą różnicą, że ślimaki po spożyciu piwa nie giną. Osobniki odurzone alkoholem trzeba po prostu fizycznie usunąć. W lecie należy kaktusy podlewać częściej, ale musimy pamiętać, aby czynność tą wykonywać wieczorem lub późnym popołudniem, gdy nie są już poddane silnym promieniom słonecznym. Nawozimy w lecie rośliny co 2 tygodnie nawozem wieloskładnikowym zawierającym - oprócz mikroelementów – także żelazo, magnez, bor, miedź, azot i fosfor. Można również stosować obornik, ale bardzo mocno rozcieńczony (dwukrotnie, jak np. pod pomidory). 10 Niektóre sukulenty pochodzące z naszej hodowli wymagają jedynie rozproszonego światła. Wystawione na ostre słońce ulegają poparzeniu i giną. Wymagają też większej ilości wody, niż pozostałe kaktusy. Przypołudniki, takie jak np. Faucaria Lithops (potocznie tzw. „żywe kamienie”) czy Plejospiros wymagają dużo słońca i ciepła, ale w zimie należy zapewnić im temperaturę w granicach +15°C. Kolekcjonerom i hobbystom udało się ostatnio wyhodować kaktusy mrozoodporne, zdolne do przezimowania w naszych warunkach klimatycznych w gruncie przez cały rok. Doświadczenia i próby przekonały pasjonatów tych ciekawych roślin, że potrafią one przetrzymać w gruncie nawet przy nawet -20°C. Należy jednak pamiętać, aby odpowiednio przygotować je do zimy. Kaktusy najlepiej zimują na skalniakach lub specjalnie do tego celu usypanych pagórkach. 2. Kącik filatelistyczno - numizmatyczny „Fals czy nie?- oto jest pytanie…” Prawdopodobnie wielu spośród nas - kolekcjonerów zastanawiało się, jaką drogę przebyły posiadane przez nas przedmioty, zanim trafiły w nasze ręce. Być może jeszcze częściej zastanawialiśmy się, czy rzeczywiście są one tymi banknotami czy znaczkami, za które je uważamy. Z drugiej strony, słysząc o licznych i dobrze wykonanych fałszerstwach obawiamy się, czy nie wydaliśmy pieniędzy na falsyfikat. Sam, będąc początkowym kolekcjonerem znaczków pocztowych, spotkałem się z podrobionymi walorami. Chcę zatem podzielić się swymi doświadczeniami z innymi, którzy dopiero zaczynają swą kolekcjonerską przygodę. Podstawowym problemem w razie pojawienia się podejrzeń, iż staliśmy się posiadaczami falsyfikatu, jest posiadanie autentycznego materiału porównawczego. Idealną sytuacją byłby dostęp do takiego samego znaczka jak ten, który może być podrobiony. Najczęściej 11 jednak poszukujemy brakujących znaczków do serii, co utrudnia identyfikację. Z pomocą mogą przyjść inne elementy tej samej serii, co do których autentyczności nie mamy wątpliwości. Jeszcze większą skarbnicę wiedzy stanowią katalogi znaczków czy monet, opisujące wszelkie odmiany i ewentualne usterki drukarskie. Cenną wiedzę na temat znaczków można także zdobyć poprzez dokładną obserwację techniki drukowania konkretnych egzemplarzy. Zazwyczaj kiepskie falsyfikaty są jedynie zeskanowanymi i wydrukowanymi kopiami oryginałów. Nie posiadają zatem cech charakterystycznych dla druku oryginałów. Osobiście spotkałem się z częstymi podróbkami popularnych polskich znaczków z 1966 roku z serii „Turystyka”. W przeciwieństwie do gładkich falsyfikatów, oryginalne znaczki drukowano techniką stalorytową, pozwalającą na wyczucie w dotyku charakterystycznych nierówności. Znaki wodne są znanymi od dawna elementami znaczków, banknotów czy dokumentów, które są niewidoczne albo słabo widoczne w świetle dziennym. Znaczki pocztowe często posiadają znaki wodne nie tylko widoczne po przyłożeniu ich do jasnej płyty lub lampy, ale również takie, które są widoczne po ustawieniu tylnej części znaczka pod odpowiednim kątem do światła lampy. Dotyczy to na przykład znaczków maltańskich czy włoskich. Podobne znaki wodne mają banknoty, a monety charakterystyczne „ząbki”. Mając tę wstępną wiedzę na temat znaczków i ich autentyczności, może nurtować nas pytanie: Jak uniknąć zakupu falsyfikatów albo dokonania wymiany na falsyfikaty? Z reguły najpewniejszymi miejscami są sklepy filatelistyczne i numizmatyczne. Przeważnie nie powinniśmy się również obawiać o autentyczność przedmiotów „wygrzebanych ze strychu” - zazwyczaj są najlepszymi możliwymi do uzyskania egzemplarzami. Najmniej bezpieczne wydają się być zatem „okazyjne” zakupy na aukcjach internetowych oraz wymiany na odległość z nieznanymi nam osobiście kolekcjonerami. Ponadto tego typu zakupy czy wymiany są pozbawione możliwości reklamacji czy zwyczajnego „dogadania się”. Częstą praktyką osób sprzedających falsyfikaty, zwłaszcza za niewielką kwotę, jest zmieszanie ich z tanimi i popularnymi egzemplarzami np. znaczków czy monet. W wypadku zakupu albo zdobycia znaczków kasowanych (stemplowanych) należy uważać na znaczki posiadające ślady stempla nie tylko z przodu znaczka - co jest oczywiste, ale również, o dziwo, z tyłu. Jeżeli stemple te są identyczne, to możemy być spokojni, gdyż mamy do czynienia jedynie ze zbyt silnym przybiciem stempla. Gorzej, jeżeli z jednej strony stempel jest zupełnie inny niż z drugiej. Istnieje wtedy prawdopodobieństwo, że znaczek z takimi śladami także jest falsyfikatem. 12 Jaka metoda jest zatem najlepsza, by uniknąć falsyfikatów? Jedynej słusznej odpowiedzi nie ma. Teoretycznie z podrobionym walorem możemy spotkać się wszędzie. Możemy jedynie zmniejszyć lub zwiększyć prawdopodobieństwo zdobycia oryginałów poprzez wybór miejsca zakupu albo wymiany. Moim zdaniem warto czasem nabrać nieco dystansu do swojej pasji kolekcjonerskiej i nie starać się jej powiększać zbyt szybko i nieostrożnie. Zwykle zdobycie brakującego obiektu wymaga pewnej ilości czasu i szczypty cierpliwości. Po drugie, niepełna kolekcja jest także kolekcją w pełni żyjącą i w każdej, nawet (a raczej zazwyczaj) najmniej spodziewanej chwili, gotową do powiększenia się. Od pieniążka do pieniążka… Pomimo żywych - od lat wczesnoszkolnych - zainteresowań szeroko pojętą historią, filatelistów i numizmatyków traktowałem zawsze z dużym dystansem. Sądziłem wręcz, że ta forma zainteresowań nawet jeśli nie odejdzie do przeszłości, to pozostanie marginalnym typem hobby. Początkiem zmiany była chęć uporządkowania posiadanych przeze mnie monet 2 zł NordicGold. Wkrótce, z powodu „młodego wieku” tych monet, sięgnąłem jednak po starsze monety z okresu PRL, których miałem sporo w domu. Moja pasja numizmatyczna wkrótce utkwiła jednak w martwym punkcie, ponieważ stwierdziłem, że większość z tych monet jest do siebie zbyt podobna. Na domiar złego dokonałem niezbyt udanej wymiany, wskutek której pozbyłem się kilku tanich, lecz ciekawych marek RFN. Pewnego dnia, chcąc pozbyć się reszty kolekcji, trafiłem na 13 złomowisko, którego pracownik jest numizmatykiem. Ów człowiek nie był, co prawda, zainteresowany moimi monetami, ale opowiedział mi nieco o swoim zbiorze monet PRL z każdego rocznika. Początkowo wydało mi się to nieco dziwne, ale stwierdziłem, że mając dużą ilość monet z PRL i NRD mogę stworzyć podobny zbiór i uzupełniać go. Szybko zorientowałem się, iż wielu roczników monet nie mogę znaleźć. W końcu zdecydowałem się więc na zakup „Katalogu monet polskich” autorstwa J. Parchimowicza i łatwo zauważyłem, że wielu roczników po prostu nie ma. Kolejnym etapem była chęć powiększenia i uzupełnienia zbioru. Zacząłem godzinami przesiadywać przed komputerem, śledząc aukcje internetowe i kupując od czasu do czasu tanie, lecz ciekawe okazy. Kolejnymi okazjami do powiększenia kolekcji były wizyty na złomowiskach. Kierownik jednego z nich zdecydował się przez kilka miesięcy odkładać dla mnie monety (traktowane jako złom). Dzięki temu znacznie powiększyłem swą kolekcję - głównie ilościowo, ale jedno- cześnie zdobyłem kilka bardzo cennych okazów. Pewną ilość monet uzyskałem również od rodziny i znajomych. Wreszcie mogłem określić nieco obszar swoich zainteresowań. Zdecydowałem się zbierać przede wszystkim monety państw Europy, które wyszły z obiegu i 14 pochodzą z 2. poł. XIX w. oraz wieku XX. Hobby to było tanie z uwagi na ilość wyemitowanych monet dawnych państw socjalistycznych czy dawnych walut państw będących obecnie w strefie Euro. Coraz mniej interesowały mnie monety 2 zł NordicGold, które zacząłem wymieniać na inne przedmioty. Kolekcja następnie powiększyła się dzięki wymianom dokonywanym poprzez internetowe forum kolekcjonerskie. Udało mi się również usunąć z domu niepotrzebne rzeczy - nie wyrzucając je, lecz przekazując innym kolekcjonerom. W czasie jednej z wymian pewien kolekcjoner zaoferował mi kilka starych banknotów za część moich powtarzających się monet. Zacząłem interesować się pieniądzem papierowym, który pod pewnymi względami wydał się nawet ciekawszy niż monety. Być może moja kolekcja banknotów również powiększy się, ponieważ na razie jest dość skromna. Numizmatyka stała się dla mnie nie tylko zwykłym zbieraniem. Złożyło się na nią gromadzenie wiedzy - początkowo na temat monet, później również znaczków pocztowych i banknotów. Dzięki wymianom dokonywanym za pośrednictwem internetowych stron kolekcjonerskich nauczyłem się nie tylko szybkiego wysyłania przedmiotów przeznaczonych do wymiany, ale również umiejętnego pakowania. Nowe hobby bez wątpienia wzbogaciło moje życie a także doprowadziło do powiększenia kolekcji innych zbieraczy. 15 Żegnaj 2 NG, witaj 5 NG! Uważni obserwatorzy nowości na stronie Narodowego Banku Polskiego mogli już zauważyć, że w maju następnego roku szykowane są spore zmiany. NBP planuje zakończyć emisję 2 zł Nordic Gold wydawanych od 1995 roku i zastąpić je monetami kolekcjonerskimi o nominale 5 zł, także ze stopu zwanego Nordic Gold. Nie są to jednak jedyne zmiany. Czeka nas jeszcze pięć monet 2 zł NG w 2013 roku. Są to kolejno: – 200. rocznica śmierci księcia Józefa Poniatowskiego – 9.10.; – 50-lecie działalności Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym – 24.10.; – Zwierzęta świata – żubr – 24.10.; – 200-lecie urodzin Hipolita Cegielskiego – 20.11.; – Historia Polskiej Muzyki Rozrywkowej – Agnieszka Osiecka – 5.12., czyli w sam raz przed Mikołajkami. W następnym roku zostaną jeszcze wybite trzy ostatnie serie kończące emisję 2 zł NG: - Polska Reprezentacja Olimpijska - Soczi 2014 – styczeń; – Zwierzęta Świata – konik polski – luty; – 100. rocznica urodzin Jana Karskiego – kwiecień. Wszystkie z tych monet (za wyjątkiem żubra - 1 000 000 sztuk oraz ostatniej – 700 000 sztuk) mają mieć szacowaną wielkość emisji do 800 000 egzemplarzy. Jeśli plany emisyjne nie zmienią się, łączna liczba motywów dla monet 2 zł NG wyniesie 259 sztuk. W maju natomiast ma zostać zaprezentowana nowa, wspomniana już seria monet 5 zł NG. W roku 2014 mają to być: – Odkryj Polskę – maj; – Odkryj Polskę – listopad. Przewidywany nakład to 1 200 000 sztuk, a więc o połowę większy niż dotychczasowe monety kolekcjonerskie 2 NG. Jak łatwo też zauważyć, zmienia się także ich częstotliwość emisji – mają być wydawane tylko dwa razy do roku. Według innych źródeł niż sam NBP, seria „Odkryj Polskę” będzie przedstawiać różne atrakcje naszego kraju, a ich projektanci zostaną wyłonieni za pomocą ogólnokrajowego konkursu dla szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Dlatego też nie zostały na razie ujawnione szczegóły ich wyglądu. Wśród kolekcjonerów już zawrzało – podniosły się głosy, że może to najwyższy czas skończyć zbierać monety okolicznościowe typu Nordic Gold. Jednocześnie w oddziałach 16 NBP nadal będzie można uzupełnić swoją kolekcję monet 2 zł NG kupując je po cenie nominalnej, więc wiadomość ta nie wywołała większej paniki wśród ich entuzjastów. Jak długo emitowana będzie seria 5 zł NG na razie nie wiadomo. Bibliografia http://m.interia.pl/biznes/news,1938858,1023 http://nbp.pl/home.aspx?f=/banknoty_i_monety/monety_okolicznosciowe/plan_emisyjny.html http://pl.wikipedia.org/wiki/Monety_okoliczno%C5%9Bciowe_2_z%C5%82ote_(III_RP) 3. Kącik Pokemon Tazo Chyba każdy z nas mniej lub bardziej celowo zetknął się z Pokémon Tazo w okolicach roku 2000, kiedy żetony te ochoczo wyskakiwały zza każdego chipsa w większej paczce chrupek. Niektórzy szczęśliwcy potrafili znaleźć nawet dwie sztuki w jednym opakowaniu, gdy akurat wystąpił błąd pakowaczki. Naczelne hasło anime brzmiało "Zbierz je wszystkie!" i w myśl tego część fanów postanowiła - widocznie z braku możliwości na realne zbieranie "zmutowanych zwierząt" – zadowolić się tym skromnym substytutem i zebrać chociaż wszystkie Pokémon Tazo. O my naiwni, nie wiedzieliśmy w co się pakujemy... 1. Wyłaniając się z mroku historii, czyli pochodzenie tazo jako fenomenu kolekcjonerskiego 17 Wbrew pozorom, korzenie tazo sięgają dość daleko zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Jak podaje Wikipedia [http://en.wikipedia.org/wiki/Pogs, http://pl.wikipedia.org/wiki/Tazo], ich prawdopodobny początek kształtowania się możemy zarejestrować w XVII – wiecznej Japonii. Znane wówczas jako gra Menko, miały być to dekorowane krążki ceramiczne, drewniane lub ołowiane. Kilkaset lat później, bo w latach '20 lub '30 XX wieku, przypuszczalnie przybyły razem z falą emigrantów na Hawaje. Zmieniło się tworzywo, z którego były wyrabiane – ceramika, drewno i ołów zostały zastąpione papierem i kartonem. Tam też zostały one określone w latach '70 terminem POG wywodzącym się od skrótu nazwy nowego wówczas napoju – "passion fruit, orange, guava" (ang. "męczennica, pomarańcza, gujawa") produkowanego przez lokalną mleczarnię. Kartonowe uszczelki od tego napoju miały na sobie nadrukowane te trzy litery. Inne źródła [http://www.themoderndaypirates.com/pirates/2005/02/the-rise-and-fall-of-pogs/] podają, iż POGman miał być rodzajem hawajskiej legendy, mitycznego stworzenia. Tak czy inaczej, dwadzieścia lat później Światowa Federacja POG (World Pog Federation) mająca prawa autorskie do tej nazwy oraz Canada Games Company zaczęły masową produkcję oficjalnych żetonów. Wkrótce rynek zalała fala podróbek i POG stały się dodatkiem już nie tylko do napojów, ale przede wszystkim do innych artykułów spożywczych (najczęściej chipsów). Jak można się łatwo domyślić, Pokémon Tazo są dopiero którąś z rzędu generacją krążków dodawanych do przekąsek. 2. Sposoby podziału Pokémon Tazo Pokémon Tazo możemy podzielić ze względu na różne kryteria. Należą do nich: 1. Kraj pochodzenia. 2. Produkt, do którego były dołączane. 3. Materiał, z którego zostały wykonane. 4. Oryginalność (rozumiana jako licencja na produkcję serii). 5. Kształt. 6. Rozmiar. 7. Grubość. Poniżej przedstawiono, w miarę możliwości, opis i przykłady Tazo z każdej kategorii. 18 2.1. Kraje pochodzenia Fenomen Pokémonów – gry na GameBoy'a, anime, mangi, karcianki i wszystkiego co z tym związane, objął znaczne połacie globu, dlatego (nieco przesadzając) "ile krajów, tyle tazo". W poniższym rozdziale, z oczywistych względów, skupiono się na polskich Pokémon Tazo. Wybrane, inne kraje, zostały uwzględnione głównie jako tło porównawcze dla naszych rodzimych żetonów. 2.1.1. Polska W Polsce wydano kilka serii żetonów z chipsów oraz kilka innych, nieoficjalnych. Jedyna znana mi i jednocześnie "oficjalnie" opublikowana w sieci próba klasyfikacji tych pierwszych jest autorstwa niejakiego Absola [http://www.tazomania.cba.pl/]. Jest ona powszechnie znana wśród kolekcjonerów tazo. Każda przedstawiona seria jest opatrzona krótkim, ogólnym opisem kapsla (materiał, wymiary, podstawowe cechy), a następnie szczegółowo sfotografowana (zdjęcie + numer katalogowy). Jedyną wadą tejże klasyfikacji jest jej niekompletność – nie obejmuje czterech (lub sześciu, w zależności od rodzaju podziału) ostatnich serii. Poniższe informacje opierają się zarówno na danych opracowanych przez Absola, jak i na wiedzy autorki artykułu. Nazwa setu (serii) Ilość Numeracja Tazo, Set 1 (tzw. "zwykłe") 51 1 - 51 Tazo, Set 2 (tzw. "zwykłe") 50 52 - 101 Tazo 2, Set 1 (tzw. "trójwymiarowe") 50 1 - 50 Tazo 2, Set 2 (tzw. "trójwymiarowe") 40 51 - 90 Tazo 2, Master Tazo (tzw. "trójwymiarowe") 10 100 - 110 Flash Tazo (tzw. "świecące w ciemnościach") 33 1 - 33 Duo Tazo (tzw. "z naklejkami") 40 (+ 40 naklejek) 1 - 40 Trio Tazo (tzw. trójkątne) 10 1 - 10 Zapper Tazo, Set 1 ("tzw. grube") 10 1 - 10 Zapper Tazo, set 2 (tzw. "grube") 10 11 - 20 Advanced Metal Tazo 50 1 - 50 19 Advanced Mega Metal Tazo 10 51 - 60 Metal Tazo 50 61 - 110 Mega Metal Tazo 10 111 - 120 Metal Tazo Attack (tzw. "ataki") 50 1 - 50 Rocks (tzw. "z gumową obwolutą") 40 1 - 40 W większości polskich serii jej nazwa znajduje się na rewersie kapsla (wyjątkiem jest np. Pokémon Rocks), co nie jest normą dla tazo zagranicznych. Ciekawy jest także fakt, że w polskim tłumaczeniu pierwszej serii żetonów słowo opisujące typ Pokémona zostało przetłumaczone błędnie jako "siła", prawdopodobnie sugerując się ich angielskojęzyczną wersją ("power") i nie biorąc pod uwagę oficjalnego tłumaczenia z anime [http://tazosmaniac.weebly.com/artyku322y.html]. Zostało to w późniejszych setach zmienione na "typ", jednak w większości nadal błędnie tłumaczono już same typy (zamiast np. "trawiasty" – "roślina", zamiast "ognisty" – ogień" itd.). Inną serią wydaną w Polsce, a która była oficjalna, to żetony Dunkin. Znajdowały się one na wieczku opakowania rozwijalnej gumy do żucia o tej samej nazwie i trzeba je było odkleić. Kapsle te prezentują ten sam rodzaj "hologramu", jak tazo z polskich chipsów. Jako jedyna znana mi seria nie posiadają rewersu (jest on biały) – jak łatwo można się domyślić na fakcie tym zaważył sposób umiejscowienia na produkcie. 2.1.2. Japonia Jako druga w kolejności - w końcu stamtąd pochodzą Pokémony zostaje omówiona Japonia. Bardzo ciężko jest uzyskać jakiekolwiek informacje o japońskich żetonach mieszkając w Polsce, a tym bardziej je zdobyć. Pewne jest, że tam także wydano kilka serii. Znaczna część japońskich żetonów ma cztery nacięcia, prawdopodobnie służących do tworzenia z nich konstrukcji. Serie dotyczą nie tylko pierwszego sezonu anime, ale również późniejszych (czego przykładem jest żeton przedstawiający Jessie - 20 ten typ uniformu został założony pierwszy raz przez Jessie i Jamesa dopiero w pierwszym odcinku serii Best Wishes). 2.1.3. Stany Zjednoczone Do Polski Pokémony trafiły dzięki ich adaptacji w Stanach, dlatego też przyszły do nas już w zmienionej wersji językowej – także jeśli chodzi o nazwy. W Stanach również wydano kilka serii, bliższe dane są jednak nieznane jeśli chodzi o ich ilość (zarówno tych pochodzących z chipsów, jak i innych). Te także ciężko jest zdobyć. 2.1.4. Różne kraje europejskie W większości krajów, gdzie Lay's (lub ich odpowiedniki) są w powszechnej sprzedaży, pierwsze kilka serii nie różniło się za bardzo od tych polskich. Różne są oczywiście wersje językowe jeśli chodzi o "typ" i "ataki" oraz hasło "Złap je wszystkie", natomiast sposób wykonania żetonów i wizerunek pozostają przeważnie bez zmian. Jednakże im dalsza seria, tym większe są różnice pomiędzy poszczególnymi krajami. Inne może być ułożenie ciała stworka lub dany Pokémon może nie zostać przedstawiony wcale w danym kraju. Te egzemplarze są najcenniejsze dla potencjalnego kolekcjonera. Jeśli chodzi o żetony trójwymiarowe, jeszcze więcej kolekcjonerów niż wcześniej skarży się, że w ich kraju są inne wizerunki niż "u sąsiada" – inna jest postać lub sposób jej wykonania. Dla przykładu, Hiszpanie (lub Portugalczycy) otrzymali od producentów chipsów zupełnie inny żeton Butterfree niż Polacy. Nawet holograf jest zupełnie innego typu – polski Butterfree zmienia pozy, natomiast tamten jest bardziej trójwymiarowy. Takie egzemplarze są dość cenne dla Kolekcjonerów. Niektóre kraje zdecydowały się na wydanie własnych serii nie mających nic wspólnego z tymi z chipsów, jak np. Rosja. Żetony te są zrobione z kartoniku, a nie tworzywa sztucznego. Pierwsza seria zawiera minimum 151 kapsli, nie wiem niestety czy kiedykolwiek wydano drugą. Jakość nadruków jest dobra, wykonania również. 21 Ciekawy jest natomiast fakt, do czego służyły owe tazo. Ten, który pomyślałby o grze srogo by się pomylił – odpowiedź widnieje na rewersie. Dla tych z naszych forumowiczów, którzy nie znają języka rosyjskiego już tłumaczę: "Zbierz od 1 do 151 i wygraj rower Pokémon." (sic!). Nie wiem, czy w momencie zebrania trzeba było odesłać te 151 żetonów czy istniał jakiś inny sposób weryfikacji osiągnięcia celu, natomiast współczuję rosyjskim dzieciom. Jeśli trzeba było się pozbyć swojej kolekcji to na miejscu tych najmłodszych i najbiedniejszych miałabym pewnie poważny dylemat – bardzo niesprawiedliwe rozwiązanie. Możliwe jednak, że faktycznie trzeba było je odsyłać w zamian za rower, gdyż żetony te są obecnie super rzadkie... W większości krajów żetony Pokémon miały rewers przedstawiający Pokéball (jego podstawową odmianę) – urządzenie w kształcie piłki do łapania stworków (obecne w grze na GameBoy'a, anime i mandze). Było to bardzo sprytne posunięcie ze strony projektantów, gdyż w ten sposób mamy wrażenie faktycznego "złapania" nowego okazu w Pokéball po odwróceniu żetonu na awers. Takie rozwiązanie graficzne ma nie tylko większość oryginalnych, ale również większość podrabianych kapsli. 2.2 Produkt, do którego były dołączane 2.2. 1. Lay's 22 Znaczna większość oryginalnych żetonów była dołączana do chipsów Lay's, Smith's lub ich innych lokalnych odpowiedników. Ten typ kapsli jest najczęściej kolekcjonowanym rodzajem. Niektórzy kolekcjonerzy wręcz nie uznają zbierania innych żetonów, uważając je za "podróbki" lub gorszej kategorii. Ze względu na ich ogólnoświatową dostępność najprawdopodobniej są najbardziej rozpowszechnionym i znanym typem Pokémon Tazo. Czasami zdarza się, że postacie na polskich żetonach są mniejsze niż w ich zagranicznych wersjach, jak np. w stosunku do żetonów angielskich. Minimalnie też różnią się odcieniami poszczególnych kolorów. 2.2.2. Oryginalne figurki firmy Tony / Nintendo Wyszło kilka serii dodawanych do figurek Nintendo (przypuszczalnie cztery). Dwie z nich (prawdopodobnie pierwsza i trzecia) rozróżnić można po rewersie (widnieje na nim napis drobnym drukiem "Pokémon is a trademark of Nintendo. ©1998 Nintendo, Creatures, Game Freak." lub seria cyfr, tym samym drobnym drukiem). W wypadku, gdy dany Pokémon jest przedstawiony przez obie serie, ma on inną pozę. Prawdopodobnie druga chronologicznie seria jest nieco większa rozmiarowo od innych tego typu, jednak nie różni się niczym innym od pierwszej. Być może nastąpił błąd w drukarni i po prostu zbyt "rozjechała" im się grafika, może więc chodzić o jakiś dodruk, a nie osobną serię. Ostatnia (prawdopodobnie) wydana seria ma już inną szatę graficzną niż wszystkie wcześniejsze. W Polsce żetony te można było oficjalnie zdobyć kupując figurkę, do której były dołączane. Ze względu 23 na poniesione koszta finansowe oczywiste jest, że nie były zbyt rozpowszechnione. Także do dzisiaj są zbierane przez bardzo wąską grupę osób. 2.2.3. Zestaw z lizakiem i Tas 4 Te żetony pochodzenia prawdopodobnie łotewskiego lub tureckiego (zależy, czy zwracać uwagę na napisy na opakowaniu, czy na żetonie) niewątpliwie trzeba zaklasyfikować jako podróbki. Wydano kilka serii, nie istnieje niestety ich żadna oficjalna klasyfikacja mi znana. Dwie serie można odróżnić od siebie zwracając uwagę na wielkość loga "Pokémon" na awersie (pierwsza – większe, druga – mniejsze), podpis stworka (pierwsza – zwykłą czcionką, druga – drukowanymi literami) oraz napisy na rewersie (to samo kryterium, jak w wypadku logo). W wypadku, gdy na obu występuje ten sam stworek, jest on przedstawiony w innej pozie. W Polsce można było je dość łatwo zdobyć – zakładając, że znało się odpowiedni sklep spożywczy, gdzie można było kupić cały zestaw, w którym były dodawane do jedzenia. Nie doczekały się jednak takiej popularności, jak te tazo dodawane do chipsów. Nawet w dniu dzisiejszym nie znam żadnej innej osoby poza mną, która by je zbierała. Seria ta – zaskakująco - doczekała się nawet własnych podróbek. Można więc powiedzieć, że żetony te są "podróbką podróbki". Nie różnią się one niczym oprócz koloru podpisu stworka – litery są otoczone niebieską zamiast czarną linią. Kolejną ciekawostką są błędy występujące niektórych pierwszej na żetonach z tych serii. Chodzi o sytuacje, gdy dany Pokémon na niektórych kapslach został podpisany nie swoim imieniem a na innych prawidłowo, jak np. w wypadku Kangaskhana. Seria ta co prawda nie słynie ze swojej poprawności względem nazw (często zdarzają się literówki), jednak jest to jedyny przypadek, gdy popełniono i zarazem nie popełniono błędu (czyżby pokémonowa wersja kota Schrödingera?). 24 2.2.4. Jakiś produkt spożywczy i Caps'y Pokémon Caps to kolejna seria, która została wydana bez zgody Nintendo (firmy posiadającej prawa autorskie do anime "Pokémon"). Jest to oczywiste dla każdego, kto na nie patrzy, bowiem stworki na nich przedstawione często mają albo niewłaściwe kolory, albo ich wizerunek został dziwnie spłaszczony. Pokémon Caps było równie łatwo dostać na naszym rynku, jak serię podróbek opisaną w pierwszym akapicie ostatniego punktu. Nie pamiętam niestety, do czego była dodawana. Większość kolekcjonerów w ogóle ich nie zbiera - nie tylko ze względu na ich pochodzenie, ale także ze względu na wątpliwe walory estetyczne. 2.2.5. Fanowskie wydania Przeglądając tematyczne strony internetowe już kilkakrotnie natrafiłam na serie wydawane przez fanów dla fanów, nie mające żadnego związku z oficjalnymi twórcami anime. Większość z nich nie jest drukowana – projektowane są jedynie awersy i przeważnie pozostają one tylko w wersji cyfrowej (i strefie marzeń), nie istniejąc "namacalnie". W większości przypadków prezentują one wysoką jakość i dla laika są praktycznie nie do odróznienia od oryginalnych. Na naszym "rodzimym podwórku" projektami tego typu tazo zajął się kiedyś na zamówienie innej osoby kolekcjoner Hikomikos, natomiast nic mi nie wiadomo o innych osobach. 2.3. Materiał, z którego zostały wykonane Większość producentów tazo była widocznie zgodna jaki materiał się nada, gdyż nie występują jakieś znaczne różnice ani ze względu na serie, ani kraje. Istnieje jednak pewna różnorodność i materiałem do tazo mogą być (w kolejności od najczęstszego do najrzadszego): ● tworzywo sztuczne – w większości wypadków zarówno żetonów oficjalnych, jak i podróbek, np. polskie serie tazo od pierwszej do ósmej, tureckie / łotewskie tazo; warto dodać, iż w tym wypadku podróbki były wykonane nieco inaczej (być może to kwestia 25 naniesionej farby) i przez to były bardziej – o ironio - odporne na jakiekolwiek otarcia niż oryginalne żetony; ● plastik - w wypadku "zapperów"; ● pokrycie hologramem 3D – występujące jedynie na tazo pochodzących z chipsów; ● pokrycie błyszczącym hologramem – występujące jedynie na żetonach zagranicznych, np. japońskich, serii specjalnej Pokémon Waps itp.; ● pokrycie materiałem fluorescencyjnym – prawdopodobnie jedynie Flash Tazo; ● papier dobrej jakości – w wypadku naklejek będących częścią każdego DUO Tazo; ● tektura – wydaje się najmniej używanym materiałem – głównie Cap Tazo oraz żetony rosyjskie. 2.4. Oryginalność Mówiąc o oryginalnych żetonach większość osób ma na myśli, czy wydano licencję na ich produkcję nie łamiąc przy tym praw autorskich. Najbardziej popularne tazo, jak już podkreślano powyżej, są właśnie oryginalne. Należą do nich tazo z chipsów oraz dodawane do oficjalnych figurek. Podróbkami są natomiast Pokémon Caps, Tas 3, Tas 4, Pokéron Paso... Można by wymieniać w nieskończoność. Da się też zauważyć, iż występuje tendencja do podrabiania tych żetonów, które przedstawiają najwcześniejsze stworki o numerach 1 – 151. Widocznie z upływem czasu, gdy boom na Pokémon Tazo mijał, nieopłacalne stało się podrabianie czegoś, co kupuje coraz mniej osób. Nie udało mi się zdobyć w tej kwestii informacji na temat żetonów rosyjskich, których przykład był prezentowany powyżej. Jak już wspomniano, istnieje także taka kategoria, jak "podróbki podróbek". Kolejnym przykładem tego typu serii jest żeton prezentowany obok. "Oryginalną podróbką" jest ten z logiem "Pakémone", a jego fałszerstwem ten prezentowany po jego prawej stronie. Druga seria różni się od swojego "oryginału" materiałem, z jakiego została wykonana (przypomina pod tym względem Cap Tazo, gdyż jest to materiał 26 kartonikopodobny) oraz odcieniem nadruku. Z loga zostało usunięte – i tak zbędne – "e", natomiast na rewersie usunięto cyfrę "4" z napisu "Tas 4" oraz dodano symbole typów innych stworków (na białej części Pokéball'a). Innym sposobem oceny oryginalności jest sposób przedstawienia danego stworka. Większość póz przybranych przez nie na żetonach jest zgodnych z oficjalnym wizerunkiem z Pokédex'u (rodzaj przenośnego katalogu komputerowego w anime i jednocześnie oficjalny katalog twórców anime). Im poza jest bardziej inna, tym lepiej. 2.5. Kształt 99, 9% tazo ma kształt okręgu lub okręgu o ponacinanych brzegach. Rocks'y mają dodatkowo gumową obwolutę, która sprawia, że ich rewers jest niewidoczny. Jedyna znana mi seria trójkątna to TRI tazo wydane przez Lay's / Smith's itd.. Istnieją też bardzo rzadkie żetony kwadratowe, takie jak np. Pokémon Waps wydane przez Panini i zawierające stworki i postacie z serii Advanced w anime. Do jednych z najdziwniejszych należą natomiast indonezyjskie Tazos Smash (http://bulbapedia.bulbagarden.net/ wiki/Pok%C3%A9mon_in_Indonesia), które mają kształt pięcioboku i zostały wydane przez tamtejszy odpowiednik chipsów Lay's. Nie znam żadnego innego kraju, który zdecydowałby się na pięciobok. Swoją drogą, w jaki sposób przechowywać tak oryginalny żeton? 2.6. Rozmiar W większości przypadków okrąg mierzy Ø 40 mm. Tazo dołączane do figurek Nintendo mierzy 35 mm (oprócz "powiększonej" serii – 41 mm). W wypadku nietypowej serii TRI Tazo jest to trójkąt równoboczny o zaokrąglonych wierzchołkach, który ma 50 mm dł. boku. Mega Metal Tazo są najwięjszymi znanymi mi kapslami i mierzą Ø 53 mm. Brak danych o rozmiarach Waps'ów oraz indonezyjskiej serii. 2.7. Grubość Większość zarówno oryginałów, jak i podróbek, ma grubość ok. 1 mm. Serie, które są grubsze, to Zapper Tazo – 3 mm oraz żetony wyproduko 27 wane prawdopodobnie przez chińską fabrykę Dongguan Miaote Plastic Product Co., Ltd. - ok. 3,5 mm. Możliwe, że zostały stworzone na potrzeby gry w pokera w wersji z Pokémonami (przypuszczenie to podsunął mi forumowicz kemustek – wielkie dzięki!). Co ciekawe, widnieje na nich podpis Nintendo (bez logo), więc są prawdopodobnie ich oficjalnym produktem (być może wydanym w niskim nakładzie). Pochodzą one z roku 2006. 3. Wartość zbiorów Trudno ocenić wartość każdego tazo, ponieważ dla każdego kolekcjonera dany żeton oznacza co innego - inny sposób zdobycia go czy wartość sentymentalną. Prawa rynku są jednak nieugięte i część osób sprzedaje swoje zbiory zastanawiając się, na ile je można wycenić (lub na ile sztuk czegoś innego wymienić). Po pierwsze, ważny jest oczywiście stan zachowania – im bliższy idealnemu, tym lepiej. Szczególnie cenione są żetony nadal zapakowane w oryginalną folię (w wypadku tych z chipsów). Każda rysa oznacza mniejszą wartość, tak samo jak rdza, odpadnięcie farby w wypadku tazo metalowych (niestety szczególnie częste...) czy zdarcie papieru w wypadku kapsli kartonikowych. Po drugie, liczy się oczywiście kraj pochodzenia (im dalszy od naszego, tym lepiej) oraz seria. Większość kolekcjonerów zbiera jedynie oryginalne egzemplarze i nie będzie chciało żadnych innych, nawet jak będą miały nadrukowany ciekawy wizerunek. Z drugiej strony, dla kolekcjonerów każdego rodzaju tazo, do których sama się zaliczam, każda podróbka jest warta często nawet więcej niż oryginał, który łatwiej zdobyć. Wszystko zależy więc od podejścia. Jeśli chodzi o rynek wtórny, ceny ustalają sami sprzedający i nie ma jakiegoś ogólnego wzoru, czym się kierują. Kiedyś usłyszałam od pewnego sprzedawcy, że każdy Zapper (polski) kosztuje u niego 5 zł – cena wzięta chyba "z kosmosu", z kolei innym razem udało mi się kupić zbiór ok. 60 podróbek w stanie idealnym za ok. 15 zł. Jak widać, nie ma więc reguły. 4. Gdzie obecnie można zdobyć tazo? Nie dalej niż miesiąc temu spotkałam się 20-parolatkiem, który na skutek tęsknoty za dzieciństwem czy też szeroko pojętej nostalgii zdecydował się ponownie uzbierać swoją 28 kolekcję Pokémon Tazo. Chłopak zaczynał od zera (na co ja bym się już chyba nie odważyła w chwili obecnej...), więc praktycznie każda oferta go interesowała. Dla takich początkujących osób najlepszym miejscem na zdobycie okazów są aukcje internetowe. Mogą tam kupić np. całe serie, które ciężko znaleźć gdzie indziej. Z kolei, dla "starych wyjadaczy" aukcje to koszmar. Człowiek widzi "ten jeden potrzebny żeton" w stosie innych, które już się ma, zaś zbiór ten jest przeważnie sprzedawany tylko razem... W tej sytuacji albo się rezygnuje, albo niestety kupuje całość, dodając kolejnych ileś-dziesiąt powtórek do swojej kolekcji. Najlepszym w takiej sytuacji sposobem są wymiany z innymi kolekcjonerami. Można wybrać interesujące daną osobę Tazo i jednocześnie pozbyć się swoich powtórek w albumie, robiąc tym samym wolne miejsce na nowo zdobyte sztuki. "W jakim albumie?" - zapyta Czytelnik. Cóż, nie o tym tutaj mowa, to już temat na zupełnie inny artykuł... P.S. Artykuł o przechowywaniu Pokémon Tazo ukaże się w następnym numerze Gazetki. P.P.S. Autorka zdaje sobie sprawę, że zagadnienie to nie zostało całkowicie wyczerpane, jednak jest to temat – rzeka i jakiekolwiek próby streszczenia wszystkiego w jednym artykule muszą być w góry skazane na niepowodzenie. Skupiono się więc na najważniejszych – w subiektywnym odczuciu autorki – zagadnieniach. Podziękowania Dziękuję mojej mamie za przetłumaczenie mi z jęz. rosyjskiego napisu na rewersie żetonu z Vaporeon'em oraz wieloletnią cierpliwość i wsparcie w poszukiwaniu nowych okazów :) (szczególnie, gdy byłam jeszcze dzieckiem i sama bym tyle nie osiągnęła). Bibliografia http://alexmercury16.deviantart.com/art/Pokemon-Tazos-Starters-Tipo-Fuego-383694516 na dzień 16.10.2013 http://bulbapedia.bulbagarden.net/wiki/Pok%C3%A9_Ball na dzień 16.10.2013 http://bulbapedia.bulbagarden.net/wiki/Pok%C3%A9mon_in_Indonesia na dzień 14.10.2013 http://en.wikipedia.org/wiki/Pogs na dzień 14.09.2013 http://pl.wikipedia.org/wiki/Tazo na dzień 14.09.2013 http://www.tazomania.cba.pl/ na dzień 13.09.2013 http://tazosmaniac.weebly.com/artyku322y.html na dzień 16.10.2013 http://www.themoderndaypirates.com/pirates/2005/02/the-rise-and-fall-of-pogs/ na dzień 14.09.2013 29 Giełdy, Jarmarki i Targi Staroci Jarmark Staroci jako część gdańskiego Jarmarku św. Dominika 1. Rys historyczny Jarmark św. Dominika to wspólna nazwa dla ogółu jarmarków, które są organizowane w miastach posiadających konwent dominikański [http://pl.wikipedia.org/wiki/Jarmark_ %C5%9Bw._Dominika 3.09.2013]. Największym jarmarkiem św. Dominika w Polsce jest ten odbywający się w Gdańsku. 1.1. Jarmark św. Dominika Dominikanie zostali sprowadzeni z Krakowa do Gdańska w 1227 roku i umiejscowieni w nieistniejącym już dziś (bo rozebranym w 1840 r.) klasztorze, do którego dobudowano później kościół św. Mikołaja. Budowę tego drugiego rozpoczęto po 1348 r., a zakończono w 1487 r. [Klimek 1999: 10]. W 1260 r. papież Aleksander IV udzielił zakonnikom przywileju odpustowego na dzień święta ich patrona (4. sierpnia) [Gołąbek i in. 1999: 88]. W ramach tego odpustu zaczął być organizowany Jarmark, a jego tradycja sięga już 753 lat. W latach '90 Jarmark trwał dwa tygodnie i był organizowany na przełomie lipca i sierpnia. Obecnie trwa już trzy (w tym roku: 27.07. - 18.08.) i są plany przedłużenia go o kolejny tydzień. Jest to dość zaskakujące, gdyż większość tematycznych części Jarmarku, jak np. stoiska odzieżowe, z roku na rok mają coraz mniej klientów. Jedynymi wyjątkami są części z zabawkami, jedzeniem oraz właśnie “starociami”. 1.2. Jarmark Staroci Jarmark Staroci, zwany przez niektórych Pchlim Targiem chociaż pchlich rozmiarów nie jest już od dawna :) , jest integralną częścią Jarmarku. Ciężko jest prześledzić na przestrzeni wieków, jak rozwijał się Jarmark Staroci, gdyż w większości publikacji poświęconych miastu sam Jarmark albo w ogóle nie jest wspominany, albo jest jedynie wzmiankowany bez wgłębiania się w szczegóły. Starsze osoby twierdzą, iż Jarmark zanikł na okres drugiej wojny światowej do połowy lat '70 lub początku lat'80. Wtedy to zwyczaj organizowania go wrócił, wywołując gigantyczne kolejki chętnych na kupno czegokolwiek tworzące się już od 5 rano. 30 Jeśli chodzi o Jarmark Staroci, to z własnych doświadczeń autor może stwierdzić, iż rozciąga się on niezmiennie od kilkunastu lat na przestrzeni kilku ulic. Chociaż nie ma tu wewnętrznego podziału tematycznego, da się jednak zauważyć pewne tendencje jeśli chodzi o lokalizację. Przykładowo, sprzedawcy mebli zajmują głównie ulicę Straganiarską, a osoby prywatne (o nich więcej w dalszej części tekstu) ul. Podwale Staromiejskie. 2. Pisane i niepisane zasady panujące na Jarmarku, czyli poradnik turysty Poniższe zasady są uniwersalne i odnoszą się zarówno do Jarmarku jako całości, jak i do Jarmarku Staroci. 2.1. Ruch samochodowy Na większości ulic będących w zasięgu Jarmarku ruch samochodowy podczas jego organizacji jest wstrzymany, a na niektórych nie ma go cały rok, więc potencjalny kupiec może bez obawy przechadzać się środkiem wypatrując zdobyczy :) Na bardziej ruchliwych odcinkach oglądający / kupujący poruszają się dwukierunkowo zgodnie z zasadami ruchu drogowego :) , jednak słabnąca popularność większości części tematycznych Jarmarku sprawia, że nie trzeba się już bać ani o zmiażdżenie wśród tłumu (tak jak to kiedyś było, szczególnie w wypadku małych dzieci), ani o chodzenie “pod prąd”. Wieczorami bywa, że można spokojnie przechadzać się dosłownie środkiem ulicy nikomu nie przeszkadzając, co jeszcze kilka lat temu uznane by było za cud. 2.2. Uwaga, złodzieje! Kolejną niepisaną zasadą Jarmarku jest noszenie torebek czy plecaków “przed sobą”. Niechlubną tradycją jest coroczny spory odsetek osób, które do tej zasady się nie stosowały i 31 zostały niestety okradzione. Giną przeważnie portfele (znajdowane potem albo na ziemi, albo w skrzynkach pocztowych osób mieszkających nieopodal). Czasami łupem padają kurtki lub rzeczy nabyte na Jarmarku, a wyglądające na drogie (choć drogie być nie muszą; przykładowo, w tym roku został komuś skradziony dopiero co nabyty aparat analogowy warty ok. 20 zł; gdy złodziej zorientował się w jego rynkowej wartości porzucił go... w pobliskiej skrzynce pocztowej). Co do portfeli i nabytych przedmiotów, są one przeważnie kradzione po kryjomu, gdy właściciel jest nieświadomy – torba czy plecak jest rozcinany z boku nożem. Kurtki i inne większe przedmioty są już oczywiście porywane “na bezczelnego”, jednak aby swobodnie biec potencjalny złodziej nie może być w tłumie, więc dominuje raczej ten pierwszy sposób. 2.3. Jak, gdzie, z kim i kiedy handlować W przeciwieństwie do większości “oddziałów” Jarmarku, gdzie ceny są odgórnie ustalane przez producenta, na Jarmarku Staroci panuje dowolność. Często zdarza się, że u kogoś można dostać coś 100% taniej niż u konkurencji (mającej swój stragan kilkaset metrów dalej), warto więc – jeśli nie ma ryzyka, że ktoś w międzyczasie kupi nasz obiekt zainteresowania – obejść najpierw całą część ze starociami, a dopiero potem kupować poszczególne rzeczy. Zawsze można też, na modłę arabską, próbować utargować cenę danego produktu. Często sprzedający, szczególnie ci detaliczni którzy nie mają własnego stoiska a jedynie kocyk na trawie, nie wiedzą ile właściwie powinni dostać za jakiś przedmiot. Bywa więc, że to u nich można dostać za złotówkę coś, co jest warte kilkanaście złotych. Z drugiej strony to właśnie oni żądają czasami irracjonalnej wartości za swoje produkty, nie zdając sobie sprawy, że nie tylko stan zachowania danej rzeczy wpływa na jej wartość. Osobną kategorię stanowią starsi ludzie, sprzedający kolekcje swojego życia. Mają oni przeważnie dwa podejścia do handlu. Pierwsza grupa sprzedaje kolekcje aby móc np. kupić leki, pomóc finansowo rodzinie itp. i u tych osób ceny nie wyróżniają się w stosunku do reszty. Druga, liczniejsza grupa, sprzedaje kolekcje z nastawieniem, że naliczają sobie swego rodzaju podatek od “sprzedania kawę - na - ławę” – gotowych, pełnych kolekcji. Często wiąże się to z tym, jaką wartość sentymentalną mają dla nich dane przedmioty, więc poniekąd nie można im się dziwić. Ceny u nich są jednak niestety zawyżone, a wszelkie próby targowania się pozostają nieskuteczne, przez co potencjalnych klientów tracą sami zainteresowani. Jeśli chodzi o generalną zasadę większości osób handlujących, to najwyższe ceny są w pierwszym tygodniu Jarmarku a najniższe w ostatnim, gdy sprzedającym nie chce się wracać 32 z wszystkim co przywieźli. Każda sytuacja ma oczywiście swoje plusy i minusy – w pierwszym tygodniu jest bardziej urozmaicony towar, w ostatnim jest już często na wyczerpaniu lub “przebrany”. 2.4. Stoiska – czy są zawsze? Zacznijmy może od podstaw, czyli na jakiej zasadzie potencjalny sprzedawca może brać udział w Jarmarku. Po pierwsze, w zależności od branży, jaką się zajmuje, dostanie stoisko na różnych ulicach. Stoiska te różnią się wielkością w zależności od przepustowości danej ulicy oraz od wykupionego standardu – im większe, tym droższe. Przykładowo, jak podaje oficjalna strona organizatora (http://www.old.mtgsa.pl/x.php/16,pl,4702/Informacje-dla- Handlowcow.html na 3.09.2013), cena na rok 2010 za powierzchnię 6 m² pod stoisko kolekcjonerskie wynosi 1 171, 20 zł. Jest to największy typ stoisk jeśli chodzi o Jarmark Staroci, można oczywiście wykupić mniejszą przestrzeń. Przejdźmy zatem do czasu trwania Jarmarku, a w tym stoisk. Sprzedający może wynająć miejsce na cały okres Jarmarku, kilka dni albo nawet na jeden dzień - wybór należy do niego. Z obserwacji autora wynika, iż te największe stoiska o powierzchni 6 m² nie zmieniają właścicieli przez całe trzy tygodnie, natomiast na ul. Podwale Staromiejskie, gdzie dominuje handel osób prywatnych, sprzedający potrafią zmieniać się nawet codziennie. Taki handel jednodniowy kosztuje ich 65 zł za 1 m². Nie wiem jak było to organizowane w ubiegłych latach, ale w tym roku autor dowiedział się, iż dzieci wystawiające swoje przedmioty na sprzedaż na takim właśnie jednometrowym kocyku nie wnoszą żadnych opłat. Podsumowując, większe stoiska osób które posiadają własną firmę są przez cały okres Jarmarku - czy to weekend, czy jakieś święto. Stoiska te zawierają przeważnie meble, ceramikę, płyty winylowe, militaria, egzemplarze filatelistyczne oraz numizmatyczne. Osoby zajmujące się handlem detalicznym pojawiają się natomiast i znikają, więc często fakt, że kupiło się u nich jakąś “perełkę”, można uznać za wielkie szczęście. Niemożliwym jest tu sprecyzować, co można u nich kupić – bywają, przykładowo, maskotki dla dzieci, bywają także stare drogocenne obrazy. Zarówno weekendy, jak też święta (np. 15.08.), nie mają wpływu na odbywanie się Jarmarku jako takiego. 3. Jarmark Staroci 2013 – raport z polowania 33 4. sierpnia bieżącego roku autor był na Jarmarku kilka godzin i dokładnie przeszukał każde stoisko znajdujące się w obrębie Targu Staroci. Tak jak zostało wspomniane, część straganów może się zmieniać w zależności od dnia odwiedzin, więc należy o tym pamiętać przy ogólnej ocenie zasobów oraz rozpiętości tematycznej. 3.1. Co można było upolować? Na dzień 4. sierpnia można było znaleźć: ● butelki - mało, a jeśli już bez etykiet, raczej flakoniki; ● ceramika, fajans – naczynia czy figurki zajmowały dwie - trzy uliczki wypakowane straganami. Osoby prywatne miały pojedyncze sztuki, jednak często bardzo elegancko wyglądające. Stoiska firmowe eksponowały całe kolekcje, nawet pochodzące z XIX wieku, i niestety cenowo także odpowiednie do wieku i stanu zachowania; ● długopisy - pojedyncze sztuki na jednym straganie prywatnym; ● dokumenty - jeden stary dowód sprzed ostatniej wymiany na jednym stoisku; ● kapsle piwne - kilka stoisk, na każdym jakieś kilka - kilkanaście sztuk; ● karty do gry - jedna talia, klasyczna; ● karty telefoniczne japońskie - zasadniczo były tylko dwa stoiska, na których można je było zdobyć. Jedno z nich prowadzone było przez mężczyznę w stanie nie do końca trzeźwym, który donośnie i z nienawiścią do pytających się o cenę od sztuki deklarował, iż sprzedaje jedynie całość (ponad 60 tysięcy kart oraz innych różności...). Wielka szkoda, gdyż w jego zbiorach były, oprócz sporej ilości powtórek, niesamowite perełki. Drugie stoisko za główny przedmiot sprzedaży miało polskie karty telefoniczne, a wszelkie inne były niejako kilkustronicowym dodatkiem w segregatorze; ● karty telefoniczne polskie - stoisk z kartami telefonicznymi było sześć - jedno miało jedynie ok. 20 sztuk trzymanych w recepturce, natomiast reszta przechowywała już swoje zbiory fachowo, w tym spore ilości w klaserach. Z tego co autor się zorientował, można było uzupełnić swoją kolekcję w naprawdę korzystnych cenach; na wszystkich stoiskach karty były w dobrym stanie – wyglądały praktycznie jak nowe; ● książki - białych kruków raczej nie było, ale można było znaleźć sporo taniej literatury w całkiem dobrym stanie; na ul. Rybackie Pobrzeże (będącej poza obrębem Targu Staroci) swoje zbiory wystawiał z okazji Jarmarku antykwariat. Na całym Targu Staroci bardzo starych książek niemieckich znajdowało się jednak dosłownie kilka sztuk; 34 ● meble - trzy uliczki pełne stoisk z antykami, po kilkaset zł za sztukę, w większości w bardzo dobrym stanie. Czasami można było zauważyć jakieś pojedyncze sztuki, w gorszym stanie i odpowiednio tańsze, na stoiskach osób prywatnych; ● medale, ordery, militaria jakieś kilkanaście, może ponad dwadzieścia stoisk z przedmiotami w różnym stanie zachowania. Część z nich się często powtarzała, jednak autor nie zna się na tyle, aby móc się wypowiedzieć bardziej szczegółowo; ● minerały - kilka stoisk, kilkadziesiąt oszlifowanych egzemplarzy do wyboru. Tego typu stoiska znajdują się także w części Jarmarku poświęconej biżuterii i ubraniom; ● monety - od kilkunastu do kilkudziesięciu bardzo różnych tematycznie stoisk. Można tam było nabyć 2 NG na ok. 6 - 7 stoiskach oraz stare monety (te najczęstsze nawet od 1 zł za sztukę). 2 NG u większości osób były przechowywane w klaserach, natomiast ze starymi monetami bywało już różnie; ● odznaki - głównie militarne, czasami z biegów i pielgrzymek. Militarne odznaki znajdowały się na kilkunastu (może nieco ponad dwudziestu) stoiskach, w stanie zachowania różnym. Odznaki z biegów czy pielgrzymek dało się znaleźć na czterech czy pięciu stoiskach, zaś na dwóch czy trzech występowały odznaki miast; ● opakowania od zapałek - oryginalnych brak, aczkolwiek w tym roku zapanowała nowa moda - decoupage na pudełkach stylizowanych na bardzo stare. Przedstawiały one podobizny np.... Hitlera albo Marilyn Monroe, stare modele samochodów itp. Na jednym stoisku znajdowały się same wycięte boki prawdziwych pudełek po zapałkach (wycięto części z napisami) i te naprawdę miały już ok. kilkanaście lat; ● otwieracze do piwa – ok. siedem – osiem stoisk, na których gdzieś po boku były rzucone otwieracze. Większość z nich była typowa i współczesna, jedynie kilka wyglądało na co najmniej kilkunastoletnie i dla takiego laika jak autor na nietypowe; ● pamiątki sportowe - patrz punkt: odznaki, medale; 35 ● pocztówki - dziesięć, może kilkanaście stoisk. Sprzedawano raczej polskie egzemplarze, natomiast w jednym miejscu (na straganie detalicznym) można było nabyć pocztówki z Taj Mahal w kilku wersjach; ● podstawki do piwa - dwa czy trzy stoiska, na każdym jakieś kilkadziesiąt sztuk; ● stare aparaty - dwa stoiska z kilkunastoma sztukami na każdym; ● stare zabawki - “stare” z pokolenia urodzonego w latach '50 - kilka straganów; z pokolenia lat '80 i '90 - jakieś kilkanaście stoisk prywatnych; "stare" z XIX i początku XX wieku - kilka stoisk; ● tazo / pogs z dowolnej serii - jedno stoisko z kilkoma sztukami, w dodatku pochodzącymi z różnych serii; ● zabawki z Kinder Niespodzianek, McDonalda itp. - jakieś cztery czy pięć stoisk osób prywatnych. Zabawek na każdym z nich było raczej mało (ok. 20 - 30). Jeśli chodzi o cenę, to najmniejsze można było nabyć nawet od 1 zł, większe dochodziły do 7 zł; jedynie jedno stoisko było typowo kolekcjonerskie, gdzie figurki z Kinder Niespodzianek były skatalogowane za szybkami; ● zdjęcia - ok. pięć – sześć stoisk. Prezentowane były w większości czarno-białe zdjęcia osób prywatnych, a na jednym straganie jakieś samoloty (chyba z II wojny światowej); ● znaczki - od około kilkunastu do ponad dwudziestu stoisk. Wszystkie prezentowane egzemplarze (polskie i zagraniczne) były w idealnym stanie w klaserach lub w idealnym stanie z pieczątką użycia. Jeden stragan miał wielki wybór zagranicznych znaczków z postaciami Disney'a. Autor niestety nie zna się na znaczkach, więc więcej dodać nie może. Jeśli chodzi o baterie, bilety, opakowania po różnych typach jedzenia, obrazki z gum, kalendarze czy zakładki, autor nie zauważył niczego z tej listy. 4. Podsumowanie Pomimo różnych negatywnych aspektów związanych z Jarmarkiem św. Dominika jako całości, autor uważa iż korzyści płynące z odwiedzania Targu Staroci nad nimi przeważają. Często można zdobyć przedmioty unikatowe, trudne do zdobycia gdzie indziej, bądź też nabyć nowe pozycje dla swojej kolekcji tanim kosztem. 36 Łup z jednej wizyty na Targu wciąż zapakowany w woreczki... … i po rozpakowaniu (na zdjęciu same figurki bez kart). Chociaż Jarmark jako całość podupadł na przestrzeni ostatnich kilku lat, to Targ Staroci nadal cieszy się niesłabnącym powodzeniem. W związku z tym pragnę życzyć każdemu kolekcjonerowi odwiedzenia go chociaż raz i zdobycia na nim nowych okazów dla swoich kolekcji :) Bibliografia Gołąbek M. i in., Polska na weekend, 1999 Klimek S., Gdańsk – Architektura i historia, 1999. ----------------------------------------http://jarmark.trojmiasto.pl/ https://maps.google.com/ http://pl.wikipedia.org/wiki/Jarmark_%C5%9Bw._Dominika http://www.old.mtgsa.pl/x.php/16,pl,4702/Informacje-dla-Handlowcow.html ---------------------------------------materiały własne autora 37 Moja kolekcja, moja pasja Mari – kolekcjonerka pocztówek Gotochi Witaj, Mari. Twój wątek "Moje pocztówki Gotochi" założony w dziale Pub jest bardzo popularny - ma ponad 5, 5 tysiąca wyświetleń (http://collections.pl/moje-pocztowkigotochi-vt17151.htm)! Wspominasz w nim, iż japońska poczta od 2009 r. wydaje corocznie tylko po 1 pocztówce w każdej prefekturze, przedstawiając jakieś charakterystyczne dla niej rzeczy. Skąd narodził się pomysł ich zbierania? Pierwszą pocztówkę Gotochi zobaczyłam przypadkowo w 2009 roku w jednym Urzędzie Pocztowym w Yokohamie, kiedy to wysyłałam paczkę do domu. Kupiłam ją, bo mi się spodobała. Udało mi się kupić jeszcze kilka innych pocztówek, każdą z innej prefektury. I tak sobie leżały między innymi pocztówkami. Od kiedy właściwie trwa Twoja pasja? Przeczytałam wątek Rose [http://collections.pl/pocztowki-z-japonii-vt17041.htm? highlight=rose – dop. Turtwig] i pomyślałam, że może warto by było zebrać ich więcej? A może nawet wszystkie? To było na wiosnę 2012 roku, więc każda prefektura miała już 4 pocztówki. Ponieważ jest 47 prefektur było co kompletować mając na uwadze, że miałam "tylko" okolo 20 pocztówek. Ale od czego są przyjaciele i przyjaciele przyjaciół??? Ile posiadasz egzemplarzy na chwilę obecną? W chwili obecnej mam komplet pocztówek Gotochi z lat 2009 – 2012, sztuk czyli plus 188 26 z edycji 2013 roku. 38 Brakuje mi więc 21 pocztówek! A czasu dużo nie ma, bo przecież na wiosnę 2014 będzie znowu edycja 47 Gotochi pocztówek! Oprócz pocztówek z prefektur mam jeszcze w kolekcji jedną pocztówkę Fuji-sana [Fujisan to japońskie określenie góry Fuji będącej świętą górą oraz jednym ze „znaków charakterystycznych” Japonii – dop. Turtwig] z tej samej serii oraz pięć pocztówek skrzynek pocztowych z różnych regionów Japonii. Mam również serię pocztówek przedstawiającą różne pociągi z wyspy Kyushu. Nie wiem, czy można je zaliczyć do pocztówek Gotochi sensu stricto, ale także są wydane przez japońską pocztę i mają różne kształty, więc przeze mnie są traktowane jako pocztówki Gotochi. W sumie mam więc 230 pocztówek. Jak zdobywasz takie pocztówki? W wątku przez Ciebie założonym napisałaś, że nie ma ich w sprzedaży elektronicznej ani ogólnokrajowej, są dostępne tylko w lokalnych urzędach pocztowych... Ponieważ moim "miejscem wypadowym" w Japonii jest prefektura Kanagawa, więc pocztówki z Kanagawy i sąsiednich prefektur kupuję sama podczas każdego pobytu tam. Trudno jednak, na przykład, pojechać na Hokkaido albo Okinawę tylko po jedną pocztówkę. I tu właśnie pomagają znajomi, przywożąc pocztówki z odległych prefektur przy okazji wyjazdów służbowych albo urlopów. Poza tym wymiana - Japończycy (znalezieni w Internecie) posyłają mi pocztówki, a ja im się rewanżuję różnymi drobiazgami związanymi z dziełami Alfonsa Muchy. W Japonii malarz ten jest bardzo popularny a mało kto wie, że był Czechem. Czy jest jakiś egzemplarz, z którego zdobycia jesteś szczególnie dumna? Nie mam żadnego egzemplarza, z którego byłabym szczególnie dumna... A właściwie to mam - jest nim zawsze ten ostatni, który do mnie dotarł! 39 Pocztówki te mają ciekawe kształty, natomiast zastanawia mnie, czy są one w jakiś sposób wypukłe? Pocztówki są płaskie, po prostu każda z nich ma inny kształt. No, i są one grubsze od zwykłych pocztówek. W jaki sposób przechowujesz swoją kolekcję? Kolekcja ma na szczęście małe rozmiary i spokojnie mieści się w pudełku średniej wielkości. Czy segregujesz ją ze względu na prefektury, czy rok wydania? Pocztówki są posegregowane według prefektur oraz roku wydania. Każda prefektura ma swój numer i jest to numerowanie japońskiej poczty, nie moje. Jedynka to Hokkaido, kończy nr 47 – Okinawa. Pocztówki z tego roku jeszcze nie są złożone na swoje miejsce - powędrują tam dopiero, gdy będę miała komplet! Czy znasz innych kolekcjonerów pocztówek Gotochi, którzy pochodzą z Europy? Trzeba przyznać, że to unikalna pasja. Nie znam innych kolekcjonerów z Europy. Wiem natomiast o jednym studencie medycyny (teraz już chyba jest lekarzem) z Łodzi, który ma około 40 pocztówek. Jeden kolekcjoner z Tajwanu ma dużą kolekcję, ale nie ma wszystkich! Jest także jeden Rosjanin mieszkający na stałe w Japonii. Ma sporo na wymianę, ale na mój mail odpowiedział, że za granice nie wysyła wymienia się tylko na terenie Japonii. Mari, dziękuję bardzo za poświęcenie czasu na udzielenie wywiadu. Życzę w takim razie sukcesów w uzupełnianiu swojej kolekcji o nowe egzemplarze :) Z Mari rozmawiała Turtwig, 12 X 2013 r. 40 Wizytownik – kolekcjoner Wizytówek Witam Cię, Wizytownik. Jesteś kolekcjonerem wizytówek, i to szeroko znanym na naszym forum. Jak zaczęła się Twoja przygoda z nimi? Witam. Od małego rodzice zachęcali mnie do jakiegokolwiek hobby. Na początku zaczęło się od zbierania monet. Niestety, ale moja kolekcja zatrzymała się na kilkudziesięciu monetach z PRL. Miałem wspaniałe plany uzbierania całej kolekcji 2 NG, lecz w okolicznym banku można było spotkać się tylko z dwoma - trzema monetami z tej serii. Wtedy przerzuciłem się na znaczki pocztowe. Od kuzyna dostałem jego zaniedbaną kolekcję i dzięki kilku zakupom w sklepie filatelistycznym dostała ona "nowe życie". Jednak tak jak w przypadku monet, brakowało funduszy na dynamiczny rozwój mojej kolekcji. Po kilku latach przerwy postanowiłem znowu coś zbierać. porządków znalazłem Podczas w szafce kilkanaście wizytówek. Zaintrygowały mnie - różniły się między sobą w każdym detalu. Wtedy wpadłem na pomysł ich kolekcjonowania. To od ilu lat trwa właściwie Twoja obecna pasja? Dokładnej daty nie pamiętam. Określiłem czas rozpoczęcia mojego hobby na rok 2006. To już 7 lat! Widzę, że pozostajesz wierny wizytówkom :) Jak duża jest Twoja kolekcja? Moja kolekcja na dzień dzisiejszy liczy 11 884 sztuk. Ta liczba ciągle rośnie, ponieważ pracuję i nie mam zawsze czasu, aby zaktualizować ich ilość. Zdarza się, że kilkaset 41 wizytówek czeka w szufladzie na dołączenie do zbioru. Jakby nie patrzeć, wizytówki nie jest tak łatwo zdobyć, bo większość ludzi nie ma z nimi styczności w życiu codziennym. W jaki sposób zdobywasz nowe egzemplarze? Niestety, ale nie zgodzę się z tym, że ludzie nie mają styczności z wizytówkami - bardziej można wysunąć teorię, że nie zwracają na nie uwagi. Sam mieszkam na wsi i w naszym sklepiku nie raz zdobyłem wizytówki miejscowych przedsiębiorstw. Ja, jako kolekcjoner wizytówek, wypatruję ich w każdym miejscu gdzie jestem, tj. w banku, sklepie, urzędzie itp. Dla zwykłego człowieka jest to tylko kawałek kartonika z imieniem, nazwiskiem, adresem i numerem telefonu, który może się przydać w najbliższym czasie. Wizytówki zdobywam także dzięki wymianom z innymi kolekcjonerami lub poprzez aukcje internetowe. Od rozpoczęcia mojej kolekcjonerskiej przygody spotkałem wielu kolekcjonerów przeróżnych rzeczy (większość poznałem przez Forum Kolekcjonerów Rzeczy Najróżniejszych), dzięki którym rzeczy które dla mnie były bezużyteczne wymieniłem na wiele wizytówek. Czy zbierasz wszystkie rodzaje wizytówek? Obecnie istnieją one nawet w postaci karty microSD wbudowanej w kartonik, stąd moje pytanie. 42 Zbieram wszystkie rodzaje wizytówek oprócz kalendarzyków listkowych. Wiem, że taki kalendarzyk pełni wizytówek, ale odrębną kolekcję. egzemplarza w uznaję funkcję to jako Takiego postaci karty microSD wbudowanej w kartonik jeszcze nie spotkałem, ale wiem, że postęp technologiczny idzie do przodu i już nic nas nie może zaskoczyć. Z takich nowoczesnych form wizytówek posiadam tylko prostokątną płytkę CD. Czy posiadasz jakieś unikatowe egzemplarze? Ciężko w moim hobby znaleźć unikat. Wizytówki mają na celu trafienie do jak największej liczby osób, więc są drukowane w znacznych ilościach. Określenie "unikat" można wizytówkom zachowały czasów przypisać starym, się wojny. internetowych sprzed które lub z Na aukcjach jest wiele wizytówek sprzed kilkudziesięciu lat, które można uznać za rarytas. Ja jednak wolę wydać te 20 - 50 zł na większą ilość niż na pojedynczy egzemplarz. Dla mnie unikatowymi wizytówkami są takie, których nie zdobędę np. podczas zwykłej wycieczki na zakupy, lecz trzeba się nagimnastykować, aby takową otrzymać. Jedną z takich jest na pewno wizytówka Pana Donalda Tuska. Minęło trochę czasu, zanim po kilku e-mailach otrzymałem list z wizytówką z Kancelarii Premiera. Ogólnie cennymi wizytówkami są dla mnie wizytówki polityków i znanych ludzi oraz wizytówki z zagranicy. 43 W jaki sposób przechowujesz swoją kolekcję? Na początku mojego hobby wizytówki trafiały do notesu formatu A4 do zapisywania telefonów. Stąd wziął się pomysł na segregowanie wizytówek według alfabetu. Niestety, ale wraz ze wzrostem kolekcji miejsca w albumie zaczęło brakować. Wtedy postanowiłem naklejać wizytówki za pomocą taśmy klejącej na kartki bloku technicznego i umieszczać je w koszulkach. Dokładne uporządkowanie wizytówek zajmowało jednak wiele czasu, dlatego część kolekcji trafiła do plastikowych pudełek. Od kilku miesięcy przymierzam się do kupna specjalnych koszulek foliowych do wizytówek i tam umieszczenia kolekcji (odeszłaby „zabawa” z taśmą i kartkami). Niestety, przy mojej ilości wizytówek jest to ogromny koszt i taka pełna realizacja projektu musi być rozłożona w czasie. Twoja kolekcja jest naprawdę ogromna. Jak radzisz sobie z zapamiętaniem takiej ilości materiału? Jak wspominasz, wizytówki są ułożone alfabetycznie, jednak na pewno masz wiele takich, które zaczynają się na tę samą literę. W jaki sposób sprawdzasz np. przed wymianą, czy masz już daną wizytówkę? 44 Każdy egzemplarz jest sfotografowany. Następnie w formacie .jpg trafia do folderu, gdzie podpisuję go nazwą firmy i/lub imieniem i nazwiskiem, które widnieją na danej wizytówce. Gdy dostaję nowe kartoniki to poprzez funkcję wyszukiwania odnajduję dublety. W ten sposób w ciągu kilku sekund mogę odnaleźć każdą sztukę z mojej kolekcji. Czy masz jakąś radę dla początkujących kolekcjonerów wizytówek? Po pierwsze, nie można się zniechęcać. Mnie osobiście podobało się kilka aukcji internetowych lub ciekawych ofert wymiany, które niestety nie doszły do skutku. To tylko mnie zmotywowało do dalszych poszukiwań z myślą, że znajdę więcej i będą to jeszcze bardziej interesujące wizytówki. Po drugie, trzeba być cierpliwym. Nic na siłę. Zdarzały mi się kilkumiesięczne przerwy, kiedy nie zaglądałem do kolekcji. Zawsze jednak przychodził taki dzień, że zacząłem za nią tęsknić. Po trzecie i najważniejsze: należy pamiętać, że kolekcjonujemy dla siebie. To jest nasze hobby a nie dziwactwa, jak niektórzy z otoczenia twierdzą. Róbmy to co sprawia nam przyjemność, BO KOLEKCJONOWAĆ MOŻNA WSZYSTKO. Dziękuję za udzielenie wywiadu i rzucenie nowego światła na hobby, jakim jest kolekcjonowanie wizytówek. Życzę w takim razie wielu ciekawych i zagranicznych okazów oraz dalszej wytrwałości :) Z Wizytownikiem rozmawiała Turtwig, 13 X 2013 r. P.S. Osoby zainteresowane kolekcją Wizytownika http://wizytowki.hpu.pl 45 odsyłam do jego strony: Felieton Człowiek - chomik Nabywało się je wtedy w Pewexie i były bardzo drogie. Potaniały dopiero po '89. roku. Zbiegło się to w czasie z tym, że mój starszy syn wszedł w wiek, w którym mógł się już nimi bawić, czyli nie gryzł ich i nie połykał. Kupowałem mu je przy każdej okazji, właściwie nie miał co liczyć na prezent innego rodzaju. Kiedy przestawał się nimi interesować to akurat młodszy syn wchodził w odpowiedni wiek i nadal miałem komu je fundować. Widzę po latach, że dzieci były mi potrzebne jako alibi do zdobywania klocków Lego, bo tak naprawdę to ja miałem z nich największą radochę. Ludzie od do nich osobiście, co też uczyniłem samego początku swego istnienia tworzyli przeprowadzając serię piętnastu wywiadów zbiorowości. Z czasem jedne stawały się z pasjonatami mieszkającymi w całej tak potężne, że nazywano je metropoliami, Polsce. Nie skupiłem się jednak tylko na inne tak marginalne, że były określane tradycyjnych kolekcjonerach, subkulturami. Te drugie, o charakterze zawędrowałem również bardziej indywidualnym, charakteryzowały zainteresowaniach bardzo rzadkich oraz do się tym, iż ludzie wchodzący w ich skład hobbystów, chcieli za wszelką cenę odróżnić się czymś etykietką od otaczającego ich świata. posiadają oni ogromne kolekcje. Jedną kolekcjonerzy jako z istoty takich stadne grup nazywani są których byśmy Zapraszam rzadziej interesującej na nie ludzi co dzień określali, więc podróży, wiele do lecz Was podczas o tą choć do której zbieraczami, ogólniej - hobbystami lub po poznacie prostu pasjonatami. Ludzie ci to jednostki dowiadując ciekawe, bardzo barwne i oryginalne. kolekcjonerstwo może oddziaływać na Patrzą oni na rzeczywistość w specyficzny człowieka. się ciekawych ludzi jednocześnie, jak dla siebie sposób, który jest jednocześnie bardzo wyjątkowy i subiektywny. KOLEKCJONER CZY ZBIERACZ? Z tego też powodu, zaciekawiony kolekcjonerskim światem, postanowiłem Myślę, że najlepiej jest zacząć od napisać ów reportaż, chcąc Wam pokazać rozważań nad kwestią nazewnictwa. Bój jak z tymi kolekcjonerami jest naprawdę. toczy Uznałem, że najlepiej ukażę to, gdy dotrę 46 się o to, czy terminy „kolekcjonerstwo” oraz „zbieractwo” to wskazuje jednocześnie na jego bardziej synonimy. specjalistyczne Odpowiedzi zazwyczaj jakie wyglądały wypowiedziane tak, przez ukierunkowanie. Warto otrzymałem również zauważyć, że często owe terminy jak są używane zamiennie i nie powoduje to słowa Łukasza z większych problemów ze zrozumieniem Bydgoszczy - kolekcjonera przedmiotów przekazu. związanych z cyrkiem. Powiedział on, iż określenie „kolekcjonerstwo” kojarzy MIEJSCE, W KTÓRYM MIESZKAM mu się z pasją i hobby, natomiast termin „zbieractwo” z osobami, które nie Czynnikiem znaczącym potrafią jasno ukierunkować tego co kolekcjonerstwa gromadzą - które zachowują wszystko, zamieszkania co wpadnie im w ręce, nawet rzeczy zajmują. Mam tu na myśli nie tylko kompletnie ich poszczególne miasta, lecz także większe myśli połacie terenów jak powiaty, a nawet całe niezwiązane zainteresowaniami. Do z tej nawiązują także słowa Joli z Sieradza, jest ludzi, także dla którzy miejsce się nim terytorium kraju. która kolekcjonuje wykonane przez siebie Jeżeli chodzi o ten ostatni zdjęcia. Uważa ona, że zbieractwo budzi przypadek, to dobrym przykładem jest w niej nutę łapania tego co popadnie - tutaj postać Konrada z Częstochowy - zważywszy na natomiast kolekcjonera płyt kompaktowych. Większe kolekcjonerstwo wywiera na niej wrażenie znaczenie dla jego hobby ma właśnie kraj większej szlachetności, doboru i rozwagi. niż przetrwanie, miejscowość w której mieszka. Co ciekawe, Pawłowi z Józefowa - Całkiem inaczej wygląda sytuacja u Pawła kolekcjonerowi, a raczej budowniczemu z Radomska - nietypowego kolekcjonera, konstrukcji z klocków Lego, zbieractwo który jako dziennikarz zbiera informacje kojarzy się z ludami koczowniczymi, a do tworzonych przez siebie artykułów. Ze Danielowi z Warszawy - kolekcjonerowi względu na swoje zajęcie polegające na gier komputerowych, ze zbieraniem puszek pisaniu o rodzinnym mieście jest mocno lub złomu. przywiązany do obszaru miasta Radomska Analizując powyższe wypowiedzi i pobliskiego regionu. W podobnym dochodzę więc do wniosku, że określenie położeniu jest Heniek z Wielunia - „kolekcjonerstwo” obejmuje semantycznie kolekcjoner wieluńskich pocztówek, dla mniej którego głównym motywem kolekcji jest znaczeń niż „zbieractwo”, co 47 miejsce, w którym się urodził i obecnie odpowiedni kapitał, a co za tym idzie mieszka. Powiedział on, że przez to, iż dobrze płatną pracę. zbiera pocztówki z Wielunia, poznaje Niekiedy zdarza zajmują się, historię swojej miejscowości, swojej kolekcjonerzy okolicy, a im więcej wie, tym bardziej rzeczami związanymi bezpośrednio ze jest dumny z miasta, w którym żyje. swoim hobby. Tak się że zawodowo właśnie jest w Jednakże miejsce zamieszkania to przypadku Adama z Częstochowy - nie tylko inspiracja dla kolekcji, lecz specyficznego kolekcjonera, który zbiera również czynnik, który umożliwia jej notatki na zajęcia, a który to na co dzień powiększanie. Tak też się dzieje w jest studentem. Twierdzi on, że jest niemal przypadku Dominika z Warszawy - zmuszany, aby łączyć swoje osobliwe kolekcjonera odznak muzealnych, który hobby dzięki temu, że mieszka w stolicy, ma profesją. Przeciwnie jest natomiast u dostęp do wielu muzeów. Tym samym Krzysztofa z Radomska - kolekcjonera istnieje więc możliwość zdobywania broni białej, który pracuje w Miejskim nowych okazów do swojego zbioru. Domu Kultury. Tam, jak sam mówi, Tymczasem - samodzielnie poszerza swoje wiadomości komunikacji związane z historią, ponieważ spotyka miejskiej twierdzi, że to, iż mieszka w wielu starszych ludzi, którzy dzielą się z dużym mieście, znacząco ułatwia jej nim opowieściami o przeszłości. Monika kolekcjonerka zdobywanie z biletów okazów Krakowa do kolekcji. z wykonywaną Inny, zawodowy poruszony przez aspekt został Wystarczy, że przespaceruje się na natomiast krakowski dworzec PKP, a tam z Włodzimierza pewnością znajdzie bilety z innych miast nieprzeciętnego kolekcjonera, który jako (a nawet i krajów), których nie ma w genealog zbiera informacje o swojej swoim zbiorze. rodzinie. Jego zawód - inspektor BHP - z w siebie wypowiedzi Radomska - pomaga mu zachować nie tylko trzeźwy ZAWÓD - KOLEKCJONER umysł, ale i pamiętać o ostrożności. Odnosi się do do stosowania rękawiczek i Co prawda kolekcjonerstwo potrafi masek ochronnych podczas przeglądania pochłonąć cały czas wolny, jednakże - aby starych, papierowych dokumentów oraz je kontynuować - trzeba mieć także często ksiąg w archiwach pokrytych kurzem, a niekiedy także grzybami i roztoczami. 48 Kolekcjonerstwo potrafi również W ten też sposób przeszliśmy wpłynąć na życie zawodowe, co doskonale płynnie do kwestii opisującej to, jak to się widać na przykładzie Artura z Myszkowa stało, że dany człowiek przeobraził się w - kolekcjonera płyt winylowych, który jest kolekcjonera. nauczycielem akademickim. Powiedział Niekiedy wszystko zaczyna się od on, że jego zamiłowanie do muzyki, przypadku, tak jak to było u Dominika z a szczególnie do „Sztuki Fugi” Jana Warszawy, Sebastiana Bacha (przejawiające się w przygotowywania dla swojego ojca gabloty słabości wobec muzycznej konstrukcji) jest zawierającej m. in. wojskowe medale i widoczne w jego pracy na każdym kroku - odznaki zauważył, że po wykonanej pracy w szczególności, gdy przetwarza on pewne zostało mu kilka zbędnych, muzealnych tematy pisząc rozprawy naukowe. odznak. Jak mówi, naszła go wtedy myśl, Basi który podczas Odmienna sytuacja występuje u aby wrócić do porzuconego dawniej z kolekcjonowania. Traf chciał, że padło na Radomska - niecodziennej kolekcjonerki, która jako harcerka zbiera odznaki. wspomnienia ze swoich podróży. Działając Innym powodem może być nuda w charakterze instruktora ZHP ma ona lub chęć zrobienia czegoś kreatywnego. wiele możliwości, aby razem ze swoimi Tak właśnie było u Pawła z Józefowa. podopiecznymi zwiedzać ciekawe miejsce, Twierdzi on co prawda, że swoje pierwsze gdy nadarzy się ku temu odpowiednia klocki Lego otrzymał dopiero od swojej okazja. żony, jednakże już wiele lat wcześniej Niestety, czasami wykonywane budował różnorakie konstrukcje zajęcie uniemożliwia spełnianie swoich korzystając najpierw z klocków swojego marzeń. Tak właśnie jest w przypadku młodszego brata, a następnie swoich dzieci Pawła z Częstochowy - kolekcjonera (które - jak sam uznał - służyły mu za alibi modeli samochodów. Przez to, iż jest do kupowania zestawów do budowy). studentem i nie ma stałej pracy, nie może Podobnie wygląda sytuacja u Daniela z poświęcić się całkowicie swojej pasji, jaką Warszawy, który swoją kolekcję traktuje jest motoryzacja i kolekcjonowanie aut w czysto praktycznie i rozrywkowo, uznając normalnej skali. przy tym, że gry komputerowe pomagają mu rozwijać wyobraźnię oraz wpływają na JAK TO SIĘ ZACZĘŁO jego sprawność psychoruchową. 49 Czynnikiem sprawczym może być uczęszczając do szkoły muzycznej stał się także czysta ciekawość, tak jak to odbyło wielkim fanem muzyki klasycznej w się Od szerokim tego słowa znaczeniu, począwszy młodzieńczych lat interesował się on od klasycznego jazzu, aż po klasyczny sztuką cyrkową. Pozostało mu to do dziś, rock 'n' roll. u gdyż, Łukasza jak z Bydgoszczy. opowiada, w przerwach wakacyjnych pracuje w cyrku upajając się PO CO KOLEKCJONOWAĆ? baśniową oprawą tamtejszych spektakli. Analogicznie sytuacja wygląda w Innym zagadnieniem, przypadku Krzysztofa z Radomska, który poruszałem przez swoją dociekliwość i zamiłowanie do kolekcjonerami było to, jakie są cele i historii został powiernikiem artefaktów z założenia ich kolekcji. Część odpowiedzi przeszłości. Zdobią one jego dom gęściej, pokrywała się z tym, co mówił Paweł z niż ma to miejsce w niejednym muzeum. Częstochowy (marzy on, by zebrać Bardzo podobnie wygląda też sytuacja wszystkie kiedykolwiek wyprodukowane Włodzimierza z Radomska, który zajął modele samochodów) oraz z tym, co się genealogią ponieważ irytowały go luki powiedziała i występujące (chciałaby zdobyć jak najwięcej biletów w opowieściach jego rodziców. Jak sam z miast zarówno polskich, jak i ze mówi, zwyciężyła u niego ciekawość świata). Mamy poznania. czynienia z kryterium ilościowym, które znaki zapytania Część pasji mogła się również z Radomska, Monika tu z z Krakowa niewątpliwie do często spotykane. większej rangi, tak jak to miało miejsce w Basi rozmowach w świecie kolekcjonerów jest bardzo narodzić od przymusu mniejszej lub przypadku w które Niekiedy zdarza się także, że która kolekcjonerzy są jeszcze bardziej zmuszała się, aby wraz z harcerzami ambitni. Jedną z takich osób jest odhaczać kolejne obozowiska. Z czasem Dominik zrozumiała, że to co kiedyś uznawała za zdobyć, skatalogować oraz publicznie mało tak zaprezentować - najlepiej w swoim która własnym muzeum - wszystkie muzealne nigdy się nie kończy – wszak harcerzem odznaki świata. Inne pragnienie ma jest się po kres swoich dni. Podobnie było Łukasz z podstawie swoich eksponatów chce w przyjemny naprawdę obowiązek największą Arturem z jest przygodą, Myszkowa, który 50 z z Warszawy, Bydgoszczy, który który chce na przyszłości wydać album o historii podróż w głąb siebie, odnajdując tym polskiego cyrku, aby zostawić spuściznę samym sedno każdej fotografii. dla przyszłych pokoleń. Podobny cel ma również który Włodzimierz chciałby swojego Radomska, spisać rodu rozpowszechnić z i w WIZJA ŚWIATA monografię ten zdobytą sposób wiedzę Ostatnim i najważniejszym w zagadnieniem, które spróbuję dla Was rodzinie, a także zachować ją dla omówić jest to, jak hobby wpływa na potomnych. postrzeganie świata. Niemniej bywały i inne, dość Zacznę od waloru edukacyjnego, zaskakujące odpowiedzi, jak chociażby który zaistniał w wypadku Moniki z założenie Pawła z Radomska, aby być po Krakowa. Jak sama stwierdziła, dzięki prostu najlepszym w swojej dziedzinie, kolekcjonerstwu biletów lepiej poznała gdyż - jak powiedział - zawsze trzeba się geografię Polski i świata. W podobnym rozwiać i stawiać sobie coraz wyższe kierunku rozwinął cele. Wielunia, który Oryginalnie wypowiedział się się - Heniek pośrednio widokówek z przez również Daniel z Warszawy, który kolekcjonowanie chciałby w przyszłości przekazać synowi miasta - wszedł w skład Wieluńskiego swoją kolekcję gier. Warto zaznaczyć, że Towarzystwa Naukowego, gdzie dalej takowego jeszcze nie ma, ale wszystko poszerza jest jeszcze przed nim. Dość prosty cel Ojczyźnie. wiedzę o swojej swojego małej ma też Basia z Radomska, która po Biorąc pod uwagę perspektywę prostu nie chce siedzieć cały czas w psychologiczną warto przytoczyć słowa jednym miejscu. Receptę ma na to Włodzimierza prostą – spakować plecak i wskoczyć do stwierdził, że jego pasja pomogła mu pierwszego lepszego pociągu. nabrać Najbardziej z dystansu Radomska, do który rzeczywistości. abstrakcyjnym Podobnie jest w przypadku Daniela z celem wydaje się być jednak marzenie Warszawy, który stwierdził, że niektóre Joli z Sieradza, która chciałaby odnaleźć gry wciągnęły go na tyle, że zmienił on swój postrzeganie pewnych rzeczy. Natomiast własny, ósmy kolor tęczy, rozumiany jako „Jolowy” kolor, który Krzysztof pomógłby jej - jak sama mówi - utrwalić kolekcjonerstwo jest jak furtka przez 51 z Radomska uznał, że którą można zobaczyć, jak zmieniała się Warszawy, która zamyka całe te przez wieki rzeczywistość. Wielu rozważania – są muzea i reszta świata... kolekcjonerów zaczęło także spoglądać na świat przez dosłowny BĄDŹ KOLEKCJONEREM pryzmat swoich kolekcji. Dobrym tego dowodem jest postać Pawła z Józefowa, W taki właśnie sposób dotarliśmy który widząc na ulicy ciekawy detal do końca. Mam nadzieję, że udało mi się w architektoniczny od razu zastanawia się, przystępny sposób przedstawić Wam to, jak można by go zbudować z klocków. jak kolekcjonerstwo wpływa na koleje Trochę u ludzkich losów. Nie pozostaje mi nic Łukasza z Bydgoszczy, który otwarcie innego jak życzyć wam, byście i wy stali się przyznał, że nie ma dnia, aby chociaż się raz nie pomyślał o cyrku. Wisienką na szczęśliwymi. inaczej sprawa wygląda torcie zdaje się wypowiedź Dominika z 52 kolekcjonerami, czyli ludźmi z załogi przeżył tylko jeden członek. Eugeniusz został ciężko ranny i po przewiezieniu do szpitala zmarł. Jego grób znajduje się w Silloth w Anglii. Pośmiertnie został odznaczony orderem Virtuti Militari. Załącznik 21. Fotografia z 1935 r. przedstawiająca Eugeniusza Malickiego (z prawej strony) wraz siostrami podczas budowy Kopca im. Marszałka Piłsudskiego na Sowińcu w Krakowie. Piątym z nich jest oficer Zdzisław Wróblewski. Urodził się 6 grudnia 1915 r. w Gorzkowicach. Był to wujek mojej babci. Posiadał stopień oficera kawalerii. Uczestniczył w starciach z wojskami niemieckimi w 1939 r. Został schwytany i przewieziony do obozu KL Auschwitz w Oświęcimiu. Dnia 16 lutego 1943 r. został rozstrzelany pod ścianą śmierci. Jego prochy zostały przesłane do jego rodziców w Gorzkowicach. Podsumowując, tak jak deklarowałem we wstępie, przedstawiłem Państwu historię pięciu ludzi walczących o Wolną Polskę. Jestem dumny, że moi przodkowie walczyli o wolność - wolność nas wszystkich, wolność naszego Państwa, naszej Polski. Duża część Polskich żołnierzy walczyła także o wolność dla innych narodów, z czego pozostaje być tylko dumnym. Mimo, że ludzi takich jak Wacław, Zygmunt, Antoni, Eugeniusz i Zdzisław było wielu, to i tak będę ich darzyć szacunkiem po kres moich dni. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że zasłużymy sobie na to, aby nasi potomkowie mieli takie zdanie o nas... 53 Podziękowania Przy spisywaniu historii pomagali mi: - Bogusława Wodo – moja babcia; - Grażyna Wodo – moja mama; - Zbigniew Wodo – mój tata. Bibliografia Zebrane informacje uzupełniłem o dane z internetu. Korzystałem z następujących stron: - www.docs.google.com - na tej stronie znalazłem obrazek przedstawiający brązową odznakę „Wzorowy Kierowca”, który posłużył mi jako przykład przy jednym z załączników odnośnie Zygmunta Jarocińskiego (patrz: część 2, „Kolekcjoner nr 11 / 2012). - www.pl.auschwitz.org.pl - na tej stronie znalazłem informacje dotyczące śmierci Zdzisława Wróblewskiego, jego stopnia oraz dokładną datę urodzenia. - www.pl.wikipedia.org - na tej stornie znalazłem informację dotyczącą dywizjonu, do którego należał Eugeniusz Malicki. - www.polishforums.com - na tej stronie znalazłem informacje dotyczące miejsca pochówku Eugeniusza Malickiego oraz nazwę dywizjonu, w którym służył. - www.stankiewicze.com - na tej stronie znalazłem stopień wojskowy Eugeniusza Malickiego oraz informację, że został on uhonorowany orderem Virtuti Militari. ---------------------------------Wszystkie zdjęcia i dokumenty pochodzą z prywatnych, rodzinnych zbiorów. Errata do numeru 11: Załącznik 11. W numerze 11. wkradł się błąd - pominięto skan legitymacji Zygmunta Jarocińskiego, który powinien być umieszczony w załączniku 11, poniżej rysunku odznaki „Wzorowy kierowca”. Wszystkich zainteresowanych serdecznie przepraszamy! 54 8. Kolekcjoner też człowiek, lubi myśleć 8.1. Zagadki Zadanie 1 Mira12 zbiera kapselki i zakrętki, a Rundi bilety. Na początku wymian ustalili umowne wartości przeliczeniowe kapselków, zakrętek i biletów (każdy walor ma inną wartość) i trzymają się tego „co do grosza”. Wiedząc jak przebiegły dwie pierwsze wymiany podaj, ile biletów teraz musi wysłać Mira12. Zadanie 2 Ci panowie chyba się nie lubią. Znajdź 20 szczegółów różniących (prawie) lustrzane odbicia. 55 Odpowiedzi możecie podawać w tym wątku: http://collections.pl/gazetka-kolekcjoner-co-wy-nato-vt11969.htm. Nie sugerujcie się odpowiedziami poprzedników, bo nigdy nie wiadomo, kto ma rację ;) Prawidłowe rozwiązania oraz nick najszybszej osoby, która zgadnie poprawnie, podamy w następnym numerze „Kolekcjonera”. 8.2. Prawidłowe rozwiązania zadań z nr 11/2012 Zadanie „Znajdź różnice” Prawidłowe rozwiązanie: Prawidłowe rozwiązanie jest zespołowe: monika_z i beatkaaa119922 dzielnie znajdowały kolejne różnice, a na końcu domimuseums podsumował wszystko i podał prawidłowo 15 różnic. 56 Można powiedzieć, że prawidłowe rozwiązanie podał/a Forumowicz/ka (pamiętając o kolejności alfabetycznej) „beatkaaa119922domimuseumsmonika_z” ;-) Zadanie logiczne „Monety” Prawidłowy jest wariant "B", gdyż wtedy każda moneta występuje 2 razy położona rewersem i 2 razy awersem. Prawidłowe rozwiązanie podał gilus32. Gratulujemy szybkich i prawidłowych odpowiedzi! 9. Kalendarz kolekcjonera 55 58