Wywiad z Mateuszem Torskim M.Ś: Od dwóch lat bierzesz udział w

Transkrypt

Wywiad z Mateuszem Torskim M.Ś: Od dwóch lat bierzesz udział w
Wywiad z Mateuszem Torskim
M.Ś: Od dwóch lat bierzesz udział w ogólnopolskim konkursie "Lektury w kadrze". W
ubiegłym roku wyróżniono Cię za film na motywach średniowiecznego utworu "Rozmowa
Mistrza Polikarpa ze Śmiercią". Kilka dni temu otrzymałeś I nagrodę za film zainspirowany
"Balladami i romansami" Władysława Broniewskiego. Co jurorzy powiedzieli na temat
Twojego dzieła?
Mateusz: Przewodniczącym jury był w tym roku prof. dr hab. Janusz Tylman - operator i
reżyser filmów dokumentalnych. Niestety, nie udało mi się z Nim osobiście porozmawiać, ale
cieszę się, że doskonały operator fachowym okiem ocenił moją pracę, przyznając mi wraz z
innymi członkami jury I miejsce. Wiele osób podkreślało, że film wywołuje silne emocje.
Taki był właśnie mój cel. Miłe słowa usłyszałem od dr hab. Tomasza Komorowskiego wykładowcy na PWSFTviT, który wspominał o studiach filmowych i zachęcał mnie do
pójścia tą drogą. Przyznam, że zdarza mi się o tym myśleć, ale to odległa przyszłość i dlatego
skupię się na razie na konkursach.
M.Ś.: Dlaczego podjąłeś taki temat?
Mateusz: Uważam, że film musi dać coś odbiorcy. Wywołać emocje - śmiech, łzy, może
gniew. Chciałem też pokazać problem, który jest żywy. A, niestety, uważam, że mimo
upływu czasu problem wojny bardzo mocno nas dotyka. Wiersz Broniewskiego mówi o
Holokauście, ja poszerzyłem ten temat - pokazałem losy dziecka w czasie wojny.
M.Ś.: Poprzedni film całkowicie wykonałeś sam - byłeś scenarzystą, reżyserem, aktorem,
montażystą. Tym razem zaprosiłeś do współpracy kilkoro uczniów, wystąpił także pies. Czy
łatwo było zmotywować aktorów? Czy zwierzak chciał współpracować? Jak wyglądała praca
na planie?
Mateusz: Bartek ma u mnie stałą posadę aktorską. Grał on w większości produkcji i na pewno
zagra też w kolejnych. Karolina i Kuba także chętnie zgodzili się na udział w filmie. Co
ciekawe, niektórzy aktorzy nie spotkali się ze sobą na planie ani razu (ale montaż czyni cuda).
Aby pies zagrał w filmie, najpierw należało go przekupić… kabanosami. Dzień zdjęciowy
rozpoczynał się wyprawą do lasu. Najczęściej kończyła ona się powrotem do domu, niestety,
pewnego razu doszliśmy przez przypadek aż do Sokołowic.
M.Ś.: Czy rozwijasz swoje zainteresowanie filmem poprzez uczestnictwo w warsztatach lub
kursach czy raczej do wszystkiego dochodzisz sam?
Mateusz: Jestem samoukiem. Większość umiejętności nabywam dzięki poradnikom
internetowym. Zawsze słucham rad osób doświadczonych. Uczę też się na zasadzie prób i
błędów. Podczas tej produkcji wielką frajdę sprawiły mi ujęcia scen ucieczki. Miałem głowę
pełną pomysłów co do ujęć, jakie mogę zastosować. I tak ścigałem się z psem, goniłem
Bartka i wcieliłem się w rolę płotka podczas ucieczki (ujęcie z przeskokiem).
M.Ś.: Jaką realizację planujesz w najbliższym czasie?
Mateusz: Zaplanowałem udział w kolejnych konkursach. Będą to m.in. "Kokofy",
"Jednominutówki" i "Zabytkomania".
Pewnie nie będę odosobniona, życząc Mateuszowi wielu inspiracji i kolejnych sukcesów.
Zapraszam Was do obejrzenia nagrodzonego filmu „Słuchaj, człowieku!”.
Marzenna Śliwka