„Niespodziewane” zwroty akcji - Appetite4 | horeca marketing
Transkrypt
„Niespodziewane” zwroty akcji - Appetite4 | horeca marketing
MARKETING I PROMOCJA Marketing hotelowy krok po kroku cz. II „Niespodziewane” zwroty akcji Przełom roku jak zwykle wzbudza u mnie chęć podzielenia się z Państwem przemyśleniami dotyczącymi aktualnej kondycji marketingu w branży oraz opisania jej w kategorii wyzwań na kolejne miesiące i lata. Jak postaram się udowodnić – stoimy u progu zmian, które dokonując się obok nas (bo niekoniecznie na naszych oczach) całkowicie zmieniają kontekst komunikacji na linii marka – gość, wymuszając na nas tym samym nowe sposoby działania. Czy w ogóle dostrzegamy te przemiany? Jeśli nie, to czy jesteśmy w stanie radzić sobie z nowymi wyzwaniami, które stoją przed naszymi obiektami? Rok 2015 jest jednym z ostatnich, w których będziemy mieli szansę na nadrobienie zaległości. Michał Nowakowski, dyrektor kreatywny Appetite4 N a początek należy się Państwu kilka słów wyjaśnienia. Ostatnio obiecałem (Świat Hoteli, wydanie listopad/ grudzień 2014 – przyp. red.), że zajmiemy się problemami, które mogą pojawić się podczas prowadzenia kampanii marketingowej. Otóż postaram się pokazać, że problemy, które mogą nam się przytrafić 36 l teraz, będą wynikały nie tylko z błędnych założeń, a braku strategii wykorzystującej narzędzia marketingowe XXI wieku. Do pisania w tym lekko ostrzegawczym tonie skłoniło mnie kilka wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatniego czasu. Pierwszym sygnałem alarmującym była lektura raportu 2015 marzec autorstwa Deloitte „Hospitality 2015. Game changers or spectators?”. Już w samym tytule twórcy sugerują, że przemiany, które właśnie mają miejsce, stawiają przed nami przymus wyboru – będziemy tworzyć zasady nowej gry, czy biernie się jej przyglądać? Po drugie, wydawca raportu Social Footprint poprosił nas o przedstawienie wniosków z analizy działań 20 największych polskich fanpage’y obiektów noclegowych. Po trzecie, pokusiłem się o proste porównanie poziomu technologicznego zaawansowania działań marketingowych w hotelarstwie w odniesieniu do innych sektorów gospodarki. To, co uderzyło mnie najbardziej, to fakt, że jako branża wydajemy się MARKETING I PROMOCJA nie dostrzegać lub bagatelizować zachodzenie technologicznych, socjologicznych i kulturowych zjawisk, które całkowicie zmieniły nasze codzienne życie. Co mam na myśli? Niby nic, a tak to się zaczęło W 2007 roku Steve Jobs zaprezentował światu pierwszego iPhone’a – smartfon, który zrewolucjonizował nasz system komunikacji z otoczeniem. Obecnie, strony internetowe muszą być dostosowane do wyświetlania na małych ekranach o różnej przekątnej, a ich funkcjonowanie musi być maksymalnie uproszczone, by ułatwiać szybkie odnajdywanie informacji w coraz większym ich natłoku. Korzystamy z setek aplikacji, które wcześniej nigdy nie wydawały się być nam potrzebne do życia. Założony w 2004 roku, początkowo tylko studencki, portal Facebook trzy lata później osiągnął globalny zasięg, stając się nowym medium „do dzielenia się swoim życiem” i pociągnął za sobą masę nowych platform opartych na tworzeniu społeczności. W międzyczasie na rynku pojawiła się nowa grupa pracowników i konsumentów, przez socjologów określana mianem „pokolenia Y” czy „Millenialsów” (od 1980 do 1994), czyli ostatniego pokolenia wychowującego się i dorastającego w XX wieku. Jak się niedawno okazało, mają oni na rynek większy wpływ niż jakiekolwiek pokolenie do tej pory i niebywale dynamicznie stymulują jego kolejne przemiany. Dobrze, ale co to oznacza dla nas – hotelarzy? Wzrost znaczenia marki i ścisłej specjalizacji Hotelarstwo od zawsze skupia się na namacalnej usłudze którą można poczuć, zobaczyć, dotknąć. Niestety, w pewnym sensie rynek idzie teraz w odwrotnym kierunku. Opanowujący rynek, Millenialsi to przede wszystkim pozbawieni kompleksów, świadomi konsumenci, którzy oczekują, że marka stanie się wyrazem ich preferencji i wyborów życiowych. Wszystko od jedzenia, przez modę, aż po sposoby spędzania wolnego czasu, ma nieść ze sobą ładunek informacji o sposobie ich życia. Są oni w stanie zapłacić znacznie więcej za produkt czy usługę, które wiodą prym w swojej wąskiej dziedzinie – nie wierzą bowiem w nic, co jest „dla wszystkich”. Hotel całkowicie „eko”, położony pośród lasów i łąk, segregujący odpady, wykonany tylko z neutralnych dla środowiska surowców, serwujący dania wegetariańskie i wegańskie, przygotowywane z produktów lokalnych, z bogatą ofertą zajęć ruchowych, warsztatami z jogi i medytacji oraz wykonujący zabiegi spa w oparciu o naturalne kosmetyki. Zbyt wyszukane? O to chodzi! Millenialsi są w stanie zapłacić znacznie więcej za unikatowe doznania. Muszą jednak mieć pewność, że marka staje się synonimem swoich usług. Wraz ze wzrastającym nasyceniem rynku staje się ona bowiem decydującym kryterium wyboru. Jest nośnikiem informacji o jakości usług, dlatego właśnie tak ważna staje się jej wszechobecność we współczesnym świecie. Jeśli zatem chcemy być rozpoznawalni, musimy docierać do potencjalnych gości nie tylko z ofertą sprzedażową, ale przede wszystkim z informacją typu „lifestyle” – jesteśmy tacy, jak Ty. Jest to niezaprzeczalnie duża zmiana w stosunku do tego, co obecnie dominuje w przekazie marketingowym hoteli. Komunikacja dwustronna Nie jesteśmy już tylko twórcami przekazu reklamowego. Staliśmy się partnerem w rozmowie o nas samych, pytanie tylko czy bierzemy w niej aktywny udział? Co mam na myśli? Niezadowolony gość wejdzie na portal rezerwacyjny, portal opinii dla podróżnych, a nawet nasz fanpage, napisze obszerną recenzję i zostawi swoją ocenę dla kolej- nych potencjalnych gości do wglądu. Jesteśmy, jak nigdy wcześniej, pod presją stałej oceny, możliwości sprawdzania naszej wiarygodności i odnoszenia jej do ogólnodostępnej oferty. Nasza obecność w coraz większej liczbie serwisów (nawet bez naszej wiedzy) sprawia, że coraz silniejsza staje się potrzeba „zarządzania reputacją”, czyli monitorowania i reagowania na pojawiające się o nas opinie. Doznawanie marki stało się procesem, który zaczyna się znacznie wcześniej niż po przekroczeniu hotelowego progu. Świadomi tego, powinniśmy dbać o wszystkie źródła, które udostępniają o nas informacje, co prowadzi do konieczności zredefi niowania zadań w działach sprzedaży i marketingu. Osobiście – wraz z rozwojem nowych technologii i platform społecznościowych oraz rozwojem oczekiwań konsumenckich, staję się coraz silniejszym propagatorem powierzania kreacji marketingowej podmiotom zewnętrznym, które nie są obarczone przymusem realizowania kolejnych założeń sprzedażowych. To jednak temat na odrębny artykuł. Social media to strata czasu i pieniędzy... Po analizie 20 najpopularniejszych fanpage’y obiektów noclegowych w Polsce, możemy dojść do wniosku, że jest to dominujące w branży przekonanie. Obszerniej można przeczytać o tym w pełnym raporcie na naszym blogu, ale aby wymienić tylko kilka wniosków w nim zawartych, należy napisać, że z małymi wyjątkami polscy hotelarze: • postawili znak równości między Social Media a portalem Facebook, rezygnując z innych platform, • w czasach dominacji obrazu nad słowem pisanym nie prowadzą działań na portalu YouTube, • nie wiedzą, co to jest CTA i jak je wykorzystać do utrzymywania pozytywnych relacji z gośćmi, • kompletnie nie inwestują w zwiększanie świadomości marki poprzez kanały społecznościowe. Reasumując – dopóki obecności w mediach społecznościowych nie poświęci się wystarczająco dużej uwagi, nie stworzy się dla nich budżetu oraz choćby ramowej strategii – nigdy nie uda się odczuć realnych korzyści z tego tytułu. Mało tego, jeśli nie poświęcimy na te zadania co najmniej pół etatu, raczej ciężko oczekiwać, że w ogóle jakkolwiek tam zaistniejemy… a jak wcześniej pokazałem – goście, którzy coraz silniej zaznaczają swoją obecność na rynku, oczekują od nas, że dostarczać im będziemy opowieści i emocji związanych z naszym produktem / usługą. Przestaje dziwić więc, że ci, którzy są w SM „bo wypada” uważają, że to w sumie strata czasu. marzec 2015 l 37 MARKETING I PROMOCJA Na koniec dodam tylko, że w 2015 roku Facebook ma zamiar wprowadzić funkcję „kup”. Łącząc ten fakt z ogromnymi możliwościami precyzyjnego targetowania reklam, nie trudno się domyślić, jak bardzo social media będą wkrótce decydowały nie tylko o postrzeganiu naszej marki, ale wręcz coraz mocniej przyczyniały się do stymulowania bardziej namacalnych wskaźników, jak ADR czy RevPAR. Content marketing i real time marketing Czyli marketing treści i marketing czasu rzeczywistego, które czy chcemy czy nie, zdominują również nasz rynek. Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy w ogóle odpuszczać tradycyjne metody prowadzenia naszych kampanii, ale nasz marketing mix powinien zostać zaktualizowany. Marketing treści to nic innego, jak tworzenie więzi między marką a klientem, za pomocą przekazywania mu informacji, które będą nie tylko ciekawe i angażujące, ale też edukujące i zabawne. Marketing czasu rzeczywistego to natomiast wykorzystanie aktualnych wydarzeń, kontekstów kulturowych i społecznych do własnej promocji – pokazywanie, że jesteśmy na czasie i łączy nas wspólnota doświadczeń. Czemu to służy? Wzmacnianiu najstarszej formy marketingu – polecenia, które obecnie coraz częściej wyraża się w udostępnieniu naszych informacji. Raczkować zaczynają właśnie pierwsze aplikacje, które pozwalają śledzić lojalność naszych gości, czyli polecenia naszych usług na ich kanałach społecznościowych i to, czy przekłada się to na wzrost bezpośrednich rezerwacji od ich znajomych! Wobec powyższych wyraźnym staje się, że jeśli chcemy pozostawać na bieżąco z wydarzeniami ważnymi dla naszych gości, musimy wiedzieć, o czym chcieliby z nami porozmawiać. Wymaga to nie lada znajomości swojej grupy docelowej… co w rzeczywistości znacznie ułatwiają nam właśnie tak niedoceniane przez nas Social Media. Technologia i innowacja to jeszcze rzadkość Smartfony, portale rezerwacyjne, platformy sprzedające tanie 38 l bilety lotnicze oraz te udostępniające noclegi u osób prywatnych stworzyły całkowicie nową kategorię turysty – samowystarczalnego, technologicznie zorientowanego podróżnika XXI wieku. Turysta ten, nie udaje się do biura podróży, aby kupić pakiet lot + zakwaterowanie z wyżywieniem + wycieczki. Wręcz przeciwnie – sam poszukuje informacji o interesujących go miejscach, lot rezerwuje z przesiadką, ale za to za 40 proc. wartości, hotel wybiera za pomocą portali opinii, a zwiedza w towarzystwie „lokalsów”, którzy pomagają mu lepiej poczuć atmosferę miasta. Wnioski dla hotelarzy? Jeśli zatem chcemy być rozpoznawalni, musimy docierać do potencjalnych gości nie tylko z ofertą sprzedażową, ale przede wszystkim z informacją typu „lifestyle” – jesteśmy tacy, jak Ty. Powinniśmy wyposażać naszych gości w narzędzia (aplikacje), które pozwolą im się jeszcze mocniej usamodzielnić w naszym obiekcie i jego otoczeniu. Usługa elektronicznego concierge’a nadal nie jest u nas powszechna, nawet w obiektach wyższych segmentów. Geo-lokalizacja wciąż nie jest wykorzystywana do stymulowania sprzedaży. Nie informujemy o dodatkowych usługach, o zniżkach w zaprzyjaźnionych restauracjach, muzeach i klubach, nie sprzedajemy wystarczająco dużo wycieczek, gdyż czekamy, aż goście sami przyjdą do nas z pytaniem. A przychodzą coraz rzadziej. Dlaczego? Bo mają to wszystko w swoich telefonach. Tylko, że nie kontrolujemy tego, od kogo kupują! Z tego, co mi wiadomo w Polsce nie ma jeszcze ani jednego obiektu wykorzystującego technologię iBeacon, która już teraz nazywana jest „the next big thing” (kolejna wielka rzecz), mianem ostatnio nadanym właśnie smartfonowi. Technologia opiera się na drobnych nadajnikach, które emitują sygnał w postaci powiadomienia push do naszych 2015 marzec smartfonów, co w połączeniu z aplikacją mobilną daje możliwość kreowania całkiem nowego sposobu poznawania i doświadczania obiektu. Sposoby wykorzystania są ograniczone tylko naszą wyobraźnią – od sprzedaży w restauracji, przez oprowadzanie po obiekcie, aż po udzielnie informacji o projektantach mebli, czy gatunkach roślin w spa. Futurologia? Założę się, że w tym roku niejedna sieć stworzy tego typu rozwiązanie dla swoich obiektów. Przykładowo – Starwood i Hilton umożliwią w 2015, we wszystkich swoich obiektach w USA, meldowanie za pomocą smartfona, a Marriott współpracuje z producentem aplikacji i inteligentnych mebli w ramach testowego programu, który ma zrewolucjonizować życie hotelowego lobby. W Stanach już nawet przyjęło się powiedzenie „mobile is the new walk-in” – potencjalni goście coraz rzadziej wchodzą do hotelu zapytać o to, czy są dostępne pokoje, gdyż sprawdzają to wcześniej na swoich telefonach. Oczywiście, Polska nigdy nie była i jeszcze długo nie będzie producentem innowacji w wielu dziedzinach, jednak nasz (branżowy) opór w stosunku do tego, co już coraz mniej jest abstrakcją, a staje się rzeczywistością, stawia nas w trudnej sytuacji, w której możemy przestać wystarczająco silnie zaspokajać potrzeby gości. I co wtedy? Pewnie znajdą w swoich smartfonach inne miejsca! Powściągliwość kreacji Na naszym blogu stworzyliśmy cykl „z polotem”, gdzie pokazujemy kampanie, które stały się internetowymi viralami (potężnie zwiększającymi swój zasięg poprzez szerokie udostępnianie i komentowanie w mediach społecznościowych, a przez to również i tradycyjnych). Są to zazwyczaj bardzo oryginalne, zabawne lub nawet kontrowersyjne kampanie reklamowe, które mają oddziaływać przede wszystkim na postrzeganie marki i wzbudzać wobec niej silne emocje. Niestety, nie umieściliśmy w cyklu na razie żadnej polskiej kampanii hotelowej. Dlaczego? W tym punkcie szczególnie zachęcam do przejrzenia wyselekcjonowanych przez nas przykładów, by zdać sobie sprawę z tego, o czym piszę i jak daleko nam do takiej lekkości i fi nezji. O ile coraz więcej marek i branż przekonuje się o sile guerilla marketingu czy kampanii 360, o tyle hotelarstwo wydaje się być stale dalekie od tego typu rozwiązań. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie wspomniane przeze mnie wcześniej okoliczności, uwarunkowania technologiczne i kulturowe oraz potrzeby nowej, najsilniej rozwijającej się grupy konsumenckiej – również nasz sektor musi otworzyć się na znacznie większą dywersyfi kację marketing mix’u. Budowanie wizerunku powinno stać się więc jednym z nieodłącznych elementów tworzenia budżetów marketingowych. Sporo pracy przed nami Na koniec chciałbym podkreślić, że mój tekst należy potraktować bardziej jako alarmującą refleksję, aniżeli sceptyczną wizję przyszłości. Wierzę, że tak jak w ciągu ostatnich 10 lat nasza branża przeszła wyraźną przemianę w stronę większej profesjonalizacji usług, tak kolejne lata oparte będą również o znaczny rozwój technologii i działań wizerunkowych wspierających ostatecznie najważniejsze zagadnienie – sprzedaż. Oczywiście mam też nadzieję, że uda nam się zmienić perspektywę planowania i zamiast mówić o wyzwaniach na 2015, zaczniemy uprzedzać pewne fakty i rozważać je w przedziale 2015 – 2020. Tego życzę i Państwu i sobie. O AUTORZE... Specjalista w zakresie kreacji wizerunku i e-marketingu, z branżą związany od ośmiu lat. Od 2014 dyrektor kreatywny Appetite4 - agencji marketingu zintegrowanego, wyspecjalizowanej w kompleksowej obsłudze sektora HoReCa. Jego zespół zajmuje się tworzeniem i rozwijaniem marek hotelowych, kreacją strategii komunikacji, przeprowadza złożone kampanie marketingowe (od pre-openingu po rebranding) oraz doradza w kwestiach wizerunkowych.