Kasia Moryc Honor i patriotyzm 2009

Transkrypt

Kasia Moryc Honor i patriotyzm 2009
 
Czym jest współczesny honor i patriotyzm?
X OGÓLNOPOLSKI KONKURS POŚWIĘCONY
MARSZAŁKOWI JÓZEFOWI PIŁSUDSKIEMU
W 91 ROCZNICĘ ODZYSKANIA PRZEZ
POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI
Katarzyna Moryc
II KLASA GIMNAZJUM
SPOŁECZNE GIMNAZJUM NR 1
IM. ZBIGNIEWA HERBERTA
UL.FORTECZNA NR 54
30-437 KRAKÓW
praca napisana pod kierunkiem Joanny Słobody-Żaby
 
1
Skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy...
Polskie słowo “honor” zostało przejęte z języka łacińskiego, w którym honor (jak i
jego poprzednik honos) znaczył pierwotnie tyle, co uczciwość1. Z czasem “honor” nabrał
znaczenia bardziej ogólnego i dziś określa się jego sens przy pomocy takich słów jak:
godność, cześć, dobre imię, poważanie czy szacunek.
Czym tak naprawdę jest honor? Najczęściej traktowany jest jako jedna z cnót
moralnych, jednak cnotą - w ścisłym sensie - nie jest. Honor jest dobrem - celem
przedmiotem cnoty, dziś zapomnianej, którą nazywa się wielkodusznością. Cnota ta pozwala
honor zdobyć i ciągle go rozwijać. Aby zdefiniować honor posłużmy się określeniem Ojca
Jacka Woronieckiego: „Wśród dóbr duchowych na pierwsze miejsce wysuwa się honor albo
cześć, czyli innymi słowy uznanie przez innych tej godności ludzkiej, jaka znajduje się w
każdym człowieku, i która nabiera coraz większej wartości w miarę jak rozwija on swoją
potencjalność duchową i rozbudowuje swój charakter”2. Honor jest zatem dobrem duchowym
związanym z godnością człowieka jako „korony stworzenia”. Nie można jednak honoru
utożsamiać z godnością osoby ludzkiej jaka przysługuje każdemu z nas od urodzenia, lecz
należy go rozumieć jako godność osobistą, która z szacunku do swej natury (ludzkiej,
osobowej) wyrasta, ale wypracowana jest przez cnoty, a zwłaszcza wielkoduszność. Poczucie
godności nie wystarcza do tego, by być człowiekiem honoru, tak jak nie wystarczy wiedzieć,
że ma się rozum, żeby być mądrym. Co więcej, do tego by być mądrym nie wystarczy nawet
– jak przekonywał Heraklit z Efezu – dużo wiedzieć. Honor stanowi duchową i moralną
wielkość, jaka wyróżnia ludzi odznaczających się cnotami i dlatego o takich osobach
mówimy, że są godni czci.
Od ogólnej charakterystyki honoru przejdźmy teraz do określenia, jakich konkretnych
czynów i postaw wymaga się od człowieka honoru. Zauważmy najpierw, że wielkoduszność
jest cnotą z grupy męstwa i właśnie męstwo polegające na panowaniu nad uczuciami przede
wszystkim strachu i bojaźni oraz odwaga były warunkiem honoru dla np. starożytnych
Greków. Rycerz w średniowieczu ze względu na swoją godność nie mógł dopuszczać się
czynów niegodnych takich jak: ucieczki z pola walki; opuszczania przyjaciela w potrzebie;
niedotrzymania przysięgi; niewdzięczności za udzieloną gościnę; chciwości; skąpstwa,
natomiast musiał przestrzegać reguł walki: oszczędzania tego, kto się korzy i prosi o litość;
szanowania posła; przestrzegania rozejmu; zezwalania na pogrzeb poległych;
powstrzymywania się od przechwałek nad ciałem poległego. To ponadczasowe zasady,
dzisiaj odnajdujemy w naszym prawie krajowym i konwencjach międzynarodowych, celem
których jest poszanowanie praw człowieka, ochrona ludności cywilnej w czasie działań
wojennych. Honor przypisywano początkowo wyłącznie stanowi rycerskiemu. Arystoteles
natomiast podkreślał również, że dążenie do honoru winno być cechą każdego wolnego
człowieka, nie tylko tego, który przeznaczony jest do prowadzenia walki zbrojnej.
Zauważmy, że postawa honoru obejmuje nie jakieś jedno konkretne zachowanie, ale wielu
różnych cnót i czynów, stąd mnogość typów honoru, np. honor żołnierza, policjanta, posła,
szlachcica, Polaka. Cnota wielkoduszności, która wcześniej charakteryzuję, mająca za cel
honor, posiada charakter cnoty obejmującej wszelkie cnoty.
Mianem honoru określa się poczucie godności osobistej, dobre imię, cześć.
Człowieka, który ma takie poczucie godności osobistej, dba o swoje dobre imię i jest godnym
czci, nazywa się zwykle człowiekiem honoru. Mimo, że pojęcie honoru wiąże się czasem
z przynależnością do określonej klasy społecznej (określonego stanu), to jednak nie jest on
czymś niezmiennym, danym raz na zawsze; honor można bowiem splamić lub, jak niektórzy
mówią, stracić. Istnieją dwa przeciwstawne poglądy na temat tego, co plami honor. Według
najbardziej rozpowszechnionego mniemania czyjś honor doznaje uszczerbku wtedy, gdy ten
2
ktoś zaznaje jakiejś zniewagi ze strony kogoś innego. Taka obraza była często w przeszłości
powodem do pojedynku. Czasem kończyło się to nawet śmiercią jednej ze stron. W miarę
upływu czasu pojedynki były jednak zakazywane przez prawa poszczególnych państw. Ale
mimo to do dziś pozostało przekonanie, że obrazy nie można puścić płazem. Znajduje to
odzwierciedlenie w powiedzeniu „ta zniewaga krwi wymaga”. A więc panuje
przeświadczenie, że splamiony honor można oczyścić poprzez odwet na znieważającym.
Drastycznym przykładem takiej postawy w obecnych czasach było dokonywanie tzw.
„honorowego zabójstwa” we Włoszech. Zdradzony małżonek (zwykle mąż) miał splamiony
honor dopóty, dopóki nie zamordował współmałżonki. Ciekawe, że w tym katolickim kraju
taki barbarzyński zwyczaj był dość powszechnie akceptowany. Znajdowało to swój wyraz
nawet we włoskim prawie, które za tego rodzaju zbrodnie przewidywało śmiesznie niskie
wyroki.
Według drugiego poglądu honor plami sam zainteresowany poprzez niegodne
postępowanie. Pojęcie człowieka honoru jest wtedy bliskie pojęciu człowieka szlachetnego
i oznacza tu tego, na kim można polegać, którego postępowanie jest czyste moralnie, bez
podłości i intryg. W historii bliskie temu rozumieniu było poczucie honoru u japońskich
samurajów, który czuli się czasem tak bardzo splamieni z powodu np. niewypełnienia swoich
obowiązków, że byli zmuszeni do popełnienia rytualnego samobójstwa. Chociaż czasy
samurajów już dawno minęły, to jednak współcześni Japończycy mają wciąż duże poczucie
wstydu z powodu niegodnego postępowania.
A więc kiedy naprawdę brudzi się nasz honor, czy wtedy, gdy ktoś nas znieważa, czy
też wówczas, gdy to my znieważamy innych? Szukając odpowiedzi na to pytanie wewnątrz
naszych sumień musimy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że chodzi o ten drugi
przypadek. Tak głoszą również najwyższe autorytety moralne. Jezus powiedział, że „nie to
jest nieczyste, co do człowieka wchodzi, ale to co z niego wychodzi”. A więc jeśli ktoś nas
obraża, to plami swój honor, a nie nasz. Nasz honor zależy tylko od tego, z czym my
wychodzimy do świata.
Spróbujmy więc zestawić znaczenie honoru kiedyś z honorem współczesnego
człowieka. Rozpatrzmy teraz wreszcie pojęcie honoru w zestawieniu ze słowem Polak.
Nasuwa nam się natychmiast jakże znana ze sztandarów fraza „Bóg, Honor, Ojczyzna”. To
takie nierozerwalne z Polską. Być może dlatego , że mamy tak piękną historię naszego
narodu. Bogatą, a być może i jedną z najbogatszych , w honor, historii europejskich. Weźmy
za przykład Józefa Piłsudskiego, oraz honor piłsudczyków, a honor współczesnego człowieka,
jeśli taki jeszcze istnieje.
Świadomość człowieka rozwija się pewnymi etapami. Dla Józefa Piłsudskiego takim
pierwszym etapem dojrzewania politycznego, uczenia pojęć takich jak patriota, wolność,
honor, ojczyzna – były rozmowy, czy raczej pouczenia matki – świadka i nauczyciela
patriotycznej szkoły Powstania Styczniowego. Pamięć tego powstania, cztery lata po którym
po którym urodził się Piłsudski. „Gdzie są ci Polacy ze śpiewów Historycznych, z poezji
Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego? Ci rycerze i ofiarnicy, wymarzeni przez matkę? Te
duchy płomienne, groźne, gotowe porywać za broń na pierwszy dźwięk walki o wolność?” –
mówił rozgoryczony Piłsudski.
Syn powstańca, wychowany w popowstańczej atmosferze, już od najmłodszych lat nie
potrafił pogodzić się z niewolą ani zrozumieć przyczyn takiego stanu rzeczy. Marząc ciągle
o powstaniu, zaczął zastanawiać się, czemu dotychczasowe się nie udały. Książek wówczas
odpowiednich nie było, młody Józef ze szczególną więc uwagą czytał wszystko to co tylko
mógł dostać o rewolucji francuskiej. Podłoża społecznego tego ruchu naturalnie nie rozumiał,
natomiast zachwycił się zapałem i zajadłością rewolucyjną wielkich mas ludowych, pytając
samego siebie, czemu my Polacy, nie zdobyliśmy się na taką energię rewolucyjną.
3
Po wielu latach , gdy miał już za sobą i lata syberyjskiej zsyłki i czas konspiracji, gdy
był już doświadczonym działaczem Partii Socjalistycznej potrafił odpowiedzieć sobie na
nurtujące go tak niegdyś pytania. W 1902 roku napisał do genewskiej „Swobody”: „ Cała
historia narodu polskiego – zarówno w stuleciu ubiegłym, jak i teraz – to historia najbardziej
dzikiej samowoli i ucisku z jednej a bohaterskiej walki z drugiej strony. Każde pokolenie
wytężało swe siły żeby się uwolnić od ciężkiego i hańbiącego jarzma. Powstania polskie
wybuchały jedno po drugim, oddzielały je jedynie lata uporczywej pracy przygotowawczej.
Ostatnie z tych powstań, najkrwawsze i najbardziej bohaterskie – powstanie z 1863 roku
trwało dwa lata”.
Pisać o Józefie Piłsudskim jest trudno, a teraz jeszcze o wiele trudniej. Kiedyś
Dostojewski powiedział: „Dlaczego portret jest lepszy od fotografii? Bo fotografia daje
człowieka takim , jakim jest w danej chwili, a człowiek tak rzadko jest do siebie samego
podobny.”
W przypadku Józefa Piłsudskiego słowa Dostojewskiego są chybione. Wódz nosił
bowiem w sobie nie jedną, lecz wiele ludzkich osobowości. Piłsudskiego nie można
stylizować na żaden szablon. Może dlatego tak źle go rozumieją uczeni, których zajęciem jest
znalezienie w katalogu odpowiedniego wzoru i zakwalifikowania w odpowiednim
alfabetycznym porządku. Józef Piłsudski jest jedną z najciekawszych postaci jakie wydała
historia naszego narodu.
Są w dziejach narodu godziny, w których zbierają wszystkie złe siły, burzą się
i wytwarzają stan zapalny. Wówczas powstaje niebezpieczeństwo rozkładu psychicznego
i materialnego. Organizm narodu nawykły do wykonywania pewnych stałych funkcji
codziennych jest niezdolny do zahamowania swych ruchów i nadania im nowego rytmu.
Duch, wchłonąwszy w siebie wszystkie przejawy dodatnie i ujemne kultury przemijającej
doby, nie dostrzega, że staje się zwykłym niewolnikiem formy, w której już jego organizm nie
może się rozwijać a tylko się wypacza – jeśli zaś nawet dostrzega własne błędy i swoje
położenie krytyczne, nie jest w stanie zrzucić z siebie przestarzałej formy, które zbliżają
nieuchronnie z każdą godziną katastrofę historyczną.
Szczęśliwy naród, którego intuicja, instynkt życia dziejowego i sumienie skupią się
i wybuchną olśniewającą żądzą czynu w jednym opatrznościowym mężu – który temu
właśnie rozkładowi, tej właśnie strupieszałej formie, zabijającej zdrowie i rozrost państwa –
przeciwstawia się całą mocą swej genialnej indywidualności – bierze na siebie
odpowiedzialność za przyszłość kraju i za przyszłe wieki, i nie lęka się być chirurgiem
własnego społeczeństwa.
Gdy w Polsce niemal wszystko spało snem spokojnym, gdy oficjalna polityka polska
zginała kark przed majestatem wszystkich tronów zaborczych, tylko nieliczne grono ludzi,
duchów niezależnych ofiarnie podnosiło protest przeciw ulegalizowanemu stanowi rzeczy.
Do grona tych wiecznych bojowników należał Józef Piłsudski. Jeden cel miał w życiu:
wywalczyć Polsce wolność i do tego celu dążył z nieubłaganą, żelazną konsekwencją.
Wychowany na świeżych jeszcze wspomnieniach powstańczych, chciał wychować żołnierza
polskiego, duchem powstań naszych przejętego, rycerza z nieskazitelnymi ideałami. Będzie
wiekopomna zasługa Piłsudskiego fakt, iż prowadzony przez niego młody żołnierz polski nie
zatracił swego charakteru, nie poddał się niwelacyjnym wpływom otaczającej go armii obcej,
że odgrodził się siła swego ducha. Gdy po rewolucji w Rosji żołnierze polscy na wiecu
żołnierskim chcieli zaznaczyć, iż duchem są z Polską i prezesem honorowym zjazdu wybrali
Piłsudskiego, podniosły się w Polsce głosy , żądające, aby odtrącił ten hołd. Aby odtrącił
żołnierza, któremu wdziano przemocą szynel rosyjski, ale duch jego nie przestał być polskim.
Te setki szarych legionistów, wpatrzonych wiernie w swojego Wodza, wzięła już na ogromne
swe skrzydła historia a oni nie wiedzieli na wyżynę jakich zasług ich podniosła. Spełnili
wielkie przeznaczenie, co więcej, że przeznaczenie to odkryli krótkowzrocznym oczom
4
ogółu. Można dziś spokojnie powiedzieć, że towarzyszyło im od zarania poczętego dzieła to
wszystko, to towarzyszy trudom bohaterów. Jeślibyśmy żyli w czasie legend, to legenda
potężna owionęłaby głowy tych żołnierzy już za ich życia, bowiem istotnie legendarne jest i
wielkie to czego dokonali.
Szli w huraganach walki szeregiem, który co raz to śmierć rozrywała, nie pomni
śmierci, a tak pewni powołania swego, jak ludzie którzy wieczną jakąś tajemnicę i tylko im
znaną tajemnicę posiedli. A tą tajemnicą ich prosta była prawda, że w boju jedynie,
w przelewie krwi, w doznaniu śmierci, żywy Naród ma prawo sięgać po wolność
i sprawiedliwość. Otóż tę prawdę głęboką i szlachetną uczynił Józef Piłsudski podwaliną
młodego militaryzmu polskiego, z jemu tylko właściwą prostotą i czarem umiejąc zgromadzić
podobnych sobie żołnierzy.
Wojnę prowadził brygadier i jego oficerowie, oraz jego żołnierze. Za „Tego”
brygadiera niejednokrotnie szydzono, ale on człowiek honoru umiał być ponad to. Toczył
wojnę z nie dość dojrzałym do heroicznych czynów społeczeństwem, z obojętnością, i ze
śmiechem, i z drwinami, wojnę z brakiem środków materialnych na prowadzenie organizacji.
Wreszcie skrytą, straszliwą wojnę z ustrojem państwa rosyjskiego, na którego przestrzeniach
ustawicznie wiązał sieć bojowego pogotowia Polski. Tę sieć nieraz udawało się wrogowi
rozerwać. Wówczas ginęły jednostki i trzeba było mieć olbrzymią moc ducha, ogromny hart
serca, aby nie zaprzestać dalszej pracy w obawie przed ofiarami.
W 1923 roku powiedział Józef Piłsudski „Honor służby jest jak sztandar żołnierza,
z którym żołnierz rozstaje się wraz z życiem.” Gdy chcielibyśmy zobaczyć tego wielkiego
Wodza w momentach, w których niczego ukryć nie zdołał, należało patrzeć na niego podczas
bitwy. Wówczas, gdy cała praca Brygadiera, gdy wysiłki całego jego życia, gdy idea
wszystkich jego idei – gdy I Brygada I Legionu – szła w ogień.
Kiedy myślimy czym był honor dla pokolenia piłsudczyków, czyli dla naszych
prapradziadków nasuwa się wspomnienie, otwiera się karta z historii pięknej i strasznie
smutnej. Kiedy po deklaracji dwóch cesarzy 5 listopada 1916 roku gdy okazało się, że nie ma
szans na rozbudowę wojska rzeczywiście polskiego, Piłsudski polecił wstrzymać napływ do
Legionów. Konsekwencją deklaracji dwóch cesarzy było przekazanie przez Austrię Legionów
Radzie Stanu, a następnie próba tworzenia przez Niemców Polskiej Siły Zbrojnej
z niemieckim generałem von Beslerem na czele i z niemieckimi instruktorami
w poszczególnych oddziałach. Piłsudski odrzucił tą formułę. Przyczyny jego decyzji były
znacznie bardziej złożone, nie chodziło tu tylko o zmiany dokonywane w Legionach. Było już
po rewolucji lutowej w Rosji i zdaniem Piłsudskiego stało się oczywiste, ze Rosja przestała
już zagrażać Polsce. Był tez okres w którym wyraźnie widać było, ze państwa centralne nie
wyjdą z tej wojny zwycięsko. Szukał więc Piłsudski powodu – czy wręcz pretekstu – do
zerwania z dotychczasowymi sojusznikami i znalazł go w decyzji władz niemieckich
o obowiązku złożenia przez legionistów przysięgi na wierność krajom sprzymierzonym.
Piłsudski wbrew Tymczasowej Radzie Stanu, wbrew komendzie Legionów wezwał
żołnierzy do nie składania przysięgi. Podporządkowując się jego stanowisku, żołnierze I i III
Brygady stwierdzili, ze niezbędne jest utworzenie rządu narodowego wyposażonego w pełnię
władzy. Oddanie Legionów pod władzę narodowego rządu i uczynienie kadrami Armii
Polskiej. Gdy do zbuntowanych żołnierzy przybyli przedstawiciele Tymczasowej Rady Stanu
i Komendy Legionów, aby nakłonić do złożenia przysięgi, miała miejsce scena, jakby wyjęta
z Sienkiewiczowskiego „Potopu”. Pod nogi przybyłych, na oczach uformowanych oddziałów,
oficerowie I Brygady rzucili swoje szable. II Brygada przysięgę złożyła i był to praktycznie
koniec Legionów Polskich. II Brygadę przekształcono w Polski Korpus Posiłkowy
i przekazano Austrii. W przypadku I i III Brygady oficerów i żołnierzy pochodzących
z Królestwa Polskiego internowano w obozach jenieckich. Oficerów z Galicji zwolniono
z szeregów, a żołnierzy wcielono do jednostek austriackich.
5
Z Wiosną 1917 roku Piłsudski polecił POW przejście do działalności podziemnej. Po
kryzysie przysięgowym ośrodek dyspozycyjny POW przeniesiono do Krakowa, a na czele
Komendy Głównej stanął pułkownik Edward Rydz-Śmigły. Utworzono tak zwana
Organizację A, pomyślaną jako zalążek przyszłego rządu, oraz zbierający się regularnie
w odstępach miesięcznych Konwent. Powstały Komendy Naczelne w Królestwie, Galicji i na
Ukrainie i rozpoczęto przygotowania do ostatecznej walki z Niemcami zakładając, że końca
wojny należy się spodziewać jesienią 1918 roku.
Za Józefem Piłsudskim 22 lipca 1917 roku zamknęły się wrota twierdzy
w Magdeburgu, gdzie przyszło mu przebywać do zakończenia działań wojennych.
Kiedy w ubiegłym roku w Krakowie przy ulicy Piłsudskiego zakończono wreszcie,
pomnik Marszałka poszłyśmy z mamą go zobaczyć. Spotkałam tam wówczas panią
Kościńska3 –stała z bukietem niebieskich kwiatków, podobnych do sasanek. Tam poznałyśmy
się i serdecznie zaprzyjaźniłyśmy się. Pani Kinga Kościńska włożyła bukiet sasanek do
wazonika i położyła u stóp pomnika, usiadłyśmy na pobliskiej ławeczce. Pamiętam kiedy
powiedziałam, że te sasanki przypominają mi wspomnienia Zułowskie o Marszałku, wydane
nakładem własnym Profesora Odona Bujwida4, ze sprzedaży której dochód miał być
przeznaczony na konserwację Zułowa. Na to Pani Kinga zaskoczona powiedziała: - coś
podobnego i ty to dziecko znasz, ja znam na pamięć fragment, kiedy profesor pisze:
„Zobaczyłem wówczas Marszałka po raz ostatni, nie przemówił ani słowa. Tylko
spojrzeliśmy sobie w oczy. Ja skłoniłem się głęboko. Ach te oczy. W kwietniu następnego
roku byłem jeszcze w Zułowie. Choroba daleko się posunęła. Powiedział mi o tym poufnie
Minister Marian Kościałkowski. Zabrałem bukiet sasanek i przywiozłem do Belwederu
prosząc sierżanta Wójcika , ażeby Mu sasanki z Zułowa doręczył. Pan Marszałek –rzekł
Wójcik –szukał sasanek w Belwederze! Odgadłem więc myśl ! A te litewskie sasanki są tak
piękne jak nigdzie.” Spojrzałyśmy na oblicze Marszałka skierowane na swoich legionistów
z jednej strony trochę pochmurne a z drugiej pełne troski o swoich żołnierzy i wydawało się,
że się uśmiechnął. Sadzę –powiedziała Pani Kinga, że uśmiecha się do nas kiedy widzi mnie
starą prawie 78 lat i ciebie Kasiu młodą i obydwie zafascynowane jego osobą. Po czym
westchnęła nostalgicznie.
- w ubiegłym roku podczas mojej prezentacji gimnazjalnej poświęconej Marszałkowi
Piłsudskiemu, zajęłam się też zagadnieniem „Marszałek a kobiety” –uśmiechnęłam się
zawadiacko spoglądając na milczący pomnik.
- Wiesz dziecko dzisiaj już nieliczni tak naprawdę chcą o Nim pamiętać- powiedziała ze
smutkiem pani Kinga –Dzisiaj jak patrzę na ten pomnik Marszałka z Legionistami, cieszę się
że tutaj powstał i że Kraków kultywuje tradycje legionowe obchodząc święto ich wymarszu,
że są tak piękne uroczystości na Wawelu przypominające o narodowych rocznicach
i o Józefie Piłsudskim – mówiła z przejęciem starsza pani spoglądając raz na odlaną z brązu
postać Marszałka a raz na jego legionistów.
- Józef Piłsudski był człowiekiem wielkiego honoru, dzisiaj po śmierci Naszego Papieża5 ,
trudno o autorytet na takim poziomie - kontynuowała pani Kościńska- Jak teraz patrzę na
Niego z Legionistami, to wiem na pewno, że tylko człowiek nadzwyczajny, wódz urodzony,
może z takim humorem, z taką radością i nieopisaną subtelną pychą – słać najdroższych sobie
ludzi do walki. Jeden z Jego legionistów pisał : „Widziałem Go, jak szedł tak prosto na strzały
ku kochanej piechocie swej, wpisany w syczącą parabole biegu granatów, z fruwającymi nad
głową obłokami szrapneli, szedł z góry, w słońcu po śnieżnej drodze, rycerskim zaiste
jaśniejącym obliczem. Zsunięte nad oczami oszronione brwi, nieruchome jak bruzda. Oczy
niebieskie, bystre, straciły w tej chwili tę złotą iskrę dobrotliwości i humoru, która zazwyczaj
w nich wybłyska. Okrutna twardość i najszanowniejsza troska biły z owych tak romantycznie
niebieskich źrenic. Pochylony naprzód, z czołem tak bajecznie sklepionym, iż wyklucza ono
wszelką pomyłkę planu, szedł, jakby musiał iść ojciec na pomoc, gdyby tam przed nim dzieci
6
jego walczyły” 6 - Nie ukrywając wzruszenia mówiła dalej- Niezrozumiany w ciągu całej
niemal swej działalności, często odosobniony w swych zamierzeniach, gdy wróci do
zrywającej kajdany Polski wprost z więzienia pruskiego, oczy całego społeczeństwa zwróciły
się na niego. Ujął władzę, wyprowadził Polskę z chaosu, uwolnił ja od okupacji Trzech
Mocarstw. Tak spiskowiec Piłsudski - westchnęła- komendant skromnego oddziału
legionowego, utorował drogę dla swej wielkiej idei. Józef Piłsudski był uosobieniem czynu
polskiego, był zawsze wyrazem niezależnej myśli polskiej. I zawsze będzie tej myśli
nieustraszonym stróżem. Ten pomnik jest bardzo ładny - spojrzała na mnie z sympatią pani
Kinga.
- Tak –mnie też się podoba – grzecznie odpowiedziałam - Ja chodziłam do szkoły
podstawowej im Józefa Piłsudskiego i zapewniam Panią, że dzięki zainteresowaniu Pana
Dyrektora Jerzego Gizy i grona nauczycielskiego oraz przy udziale naszych rodziców,
w naturalny sposób zainteresowano nas historią okresu międzywojennego, piłsudczykami
i zainspirowano do własnych badań. Wydaje mi się, że nie potrzeba wprowadzać na siłę
pomysłu patriotycznego wychowania, tylko zainspirować młodzież ludźmi z tamtych czasów,
którzy stawali przed poważniejszymi wyzwaniami niż my dzisiaj. Mogę Pani pochwalić się,
że mamy piękny hymn szkolny7- kontynuowałam- mogę Pani zadeklamować, -Bardzo proszę,
jestem bardzo ciekawa-z zainteresowaniem odpowiedziała Pani Kinga. Zaczęłam
deklamować, słońce rzucało swoje refleksy raz na nas a raz na twarz Marszałka – „ Rośniemy
dla Ciebie Polsko,
Ojczyzno wolna od nowa,
Chcemy tę wolność umacniać
zdobywać jak Pierwsza Kadrowa.
Staniemy pierwsi w szeregu,
nauka, praca czy walka,
nosimy przecież w tornistrach,
buławę Pierwszego Marszałka!
- a refren brzmi tak kontynuowałam Zaśpiewajmy zgodnym chórem naszą pieśń,
W szkolnych murach tak jak w domu dobrze jest,
Dla człowieka i Ojczyzny wspólny trud,
Więc z radością przekraczamy szkolny próg.
Bóg, Honor, Ojczyzna,
Dziś każdy z nas przyzna,
że ciernie się ścielą do gwiazd,
więc w górę niech wiedzie nas szlak,
więc w górę niech wiedzie nas szlak!”
Słońce rzucało swoje refleksy raz na nas a raz na twarz Marszałka, sprawiając że
zdawał się być bardzo zadowolony z tego spotkania przedstawicielek dwóch pokoleń. Pani
Kinga była oczarowana słowami.
- Bardzo cię proszę Kasiu następnym razem jak się spotkamy przynieść mi ten piękny tekst poprosiła. Potem zaprosiła mnie i mamę do siebie aby pokazać znajdujące się w jej
posiadaniu obrazy i pamiątki. Tak rozpoczęła się nasza przyjaźń. W lutym tego roku byłyśmy
na wernisażu Marii Płonowskiej z kolekcji państwa Kościńskich, przy tej okazji poznałam Jej
znajomych: kolekcjonerów pamiątek po Józefie Piłsudskim, pasjonatów jego historii.
Bez wątpienia Józef Piłsudski to bardzo złożona postać. Obrośnięta legendą, pozostała
w świadomości niemałej części narodu przede wszystkim jako ten, który Polskę wywalczył,
a szedł – jak pisał w swej książce „50 lat” Konstanty Grzybowski – „ od klęski do klęski ,
każda klęska była równocześnie jego zwycięstwem, pozostawał po niej mit Wielkiej Sprawy
i mit człowieka – symbolu tej sprawy.”
7
Kim był? Niepoprawnym romantykiem, mierzącym siły na zamiary, czy też trzeźwo
kalkulującym człowiekiem czynu, opierającym swe zamierzenia na racjonalnych
przesłankach? W I Brygadzie cieszył się ogromnym autorytetem moralnym i jego to właśnie
uważano za ojca samodzielnego czynu polskiego. Na drodze do niepodległości jawi się więc
Józef Piłsudski jako postać wybitna, godna uwiecznienia w kronikach narodowych tradycji.
Nie stanął na czele państwa, kto wie czy nie mając na myśli casusu Legionów, gdzie
formalnie nimi nie dowodząc, wywierał na ich morale przemożny wpływ. W najtrudniejszych
dla narodu chwilach – w agonii rozbiorów i narodzinach Drugiej Rzeczypospolitej wielką
odegrał rolę, dając przykład patriotyzmu najwyższej klasy. Był wybitnym Polakiem – i tej
wybitności odmówić Piłsudskiemu nie można.
W Krypcie Srebrnych Dzwonów Wawelskiej Katedry, przy trumnie Marszałka leżą
świeże kwiaty i niejeden przechodzień zatrzyma się w skupieniu. Być może w zadumie,
starają się z tej jakże złożonej postaci wyodrębnić cechy najszlachetniejsze, aby służyły
przyszłości.
Mamy teraz własne niepodległe państwo z jego małą lub dużą polityką ale nie mamy
człowieka pokroju Józefa Piłsudskiego.
Czyżby to oznaczało, iż cechy tak piękne, wzniosłe i wielkie jakie towarzyszyły
legionom dziś nie maja już ani naśladowców, ani miejsca wśród definitywnie materialnego
świata. Dziś już nie mówi się o honorze tyle, co dawniej. Wygląda więc na to, że nie jest on
wartością tak istotną, jak dawniej. Nie mogę się z tym zgodzić. Istnieje dość spora grupa
młodych ludzi dla których honor jako kategoria społeczna jest nadal mile widziany. Każdy
chętnie użyłby tytułu „człowiek honorowy” jednak nie bardzo umie wytłumaczyć na czym ta
honorowość polega. Zresztą trudno się dziwić. Dawniej o honor walczyło się podczas
pojedynków, nie można było uciekać z pola walki, albo nie przyjąć wyzwania bo to
świadczyło o braku honoru. Dziś już nie żyjemy w epoce miecza i krzyża wiec nie bardzo jest
jak udowadniać swoje rycerstwo Z drugiej jednak strony honor to w pewnym sensie też
uczciwość, szlachetność i nacisk na pielęgnowanie ważnych dla siebie wartości. Człowiek bez
wartości, to niestety zjawisko częste w XXI wieku. Abstrahując już od tego w co kto chce
wierzyć i co wyznawać, chodzi o to, żeby swoich wyborów i świętości nie szargać, a w razie
potrzeby ich bronić.
Kiedyś w jakiś zimowy wieczór, w zułowskim salonie zasłuchany w słowa matki,
chłonął młody Piłsudski, bolesne opowiadania powstańcze. Matka świadomie przekazywała
mu dziedzictwo – ideały.
Autorytety zawsze miały miejsce w rzeczywistości. Istnieją ludzie, którzy twierdzą, że
są one niepotrzebne. Ja z pewnością do nich nie należę i chciałabym udowodnić, że nieliczni,
którzy tak uważają, mylą się. Bo moim zdaniem ludzie, a szczególnie my młodzi,
potrzebujemy autorytetu. Potrzebujemy "drogowskazu". Zacznę od tego, że autorytet
mobilizuje młodego człowieka do pracy nad sobą, podejmowania różnego rodzaju działań,
które pomagają mu wydorośleć, być lepszym. Takim autorytetem jest na przykład nauczyciel.
W moim domu, nikt już nie opowiada o powstaniach. Ale opowiada o wojnie.
I to dzięki mojej mamie poznaję ludzi, których niemal całe młode lata przebiegły na walce z
okupantem i system ustrojowym, odkłamaniu historii. Okazuje się, iż są to ludzi wspaniali,
których życie kształtowało się właśnie w oparciu o wartości takie jak honor, patriotyzm.
Można ich porównać do legionistów Piłsudskiego.
Do czego zmierzam. Wielu młodych ludzi staje dziś przed problemem wyboru, które
wartości traktować jako pierwszoplanowe: wartości konsumpcyjne, materialne czy wartości
moralne – wyznaczające stosunek do drugiego człowieka i samego siebie. Mówiąc
o wartościach moralnych, należy zwrócić uwagę na przeżycia jednostki, których treścią jest
wiedza oraz ustosunkowanie się moralne. Treść wartości i zasad moralnych pochodzi
z kultury. Sądzę, że tutaj, dochodzę do sedna sprawy. Uważam, że wartości te dostajemy jako
8
dziedzictwo, swoistego rodzaju spadek, po rodzicach, dziadkach, pradziadkach. Darowują
nam zasady moralne o najwyższych priorytetach, darowują kawałek własnego życia
wpleciony w historię narodu. Są to wartości moralne, które w znacznym stopniu wyznaczają
i wyznaczą moje przyszłe życie. Dziś przekazują mi te wartości ludzie którym kiedyś
wyznaczały one największe priorytety w życiu. Kiedyś ja już, jako tylko i wyłącznie narrator
przekaże je swoim dzieciom.
Honor to według słownika dobre imię i godność osobista. Często przysięga się na swój
honor, daje się słowo honoru. Już od najmłodszych lat uczymy się takiej frazeologii. Jednak
wydaje mi się, że jest w wielu przypadkach bezmyślne powtarzanie, na co przysięgamy.
Znakiem naszych czasów są obietnice bez pokrycia i wygoda. Często obiecujemy, wiedząc
nawet, że nie uda nam się obietnicy dotrzymać. Jeśli coś nam nie pasuje, zazwyczaj się
wycofujemy, bo przecież nie ma obowiązku tkwienia w niewygodnym przyrzeczeniu. Dziś
liczą się umowy, podpisy i paragrafy. Jeśli nie ma dowodów na zobowiązanie, nie musimy
się wywiązywać. Poczucie honoru w wielu przypadkach ulega dewaluacji.
Czy honor nam jest dziś do czegoś potrzeby? Nie udzielę jednoznacznej twierdzącej
odpowiedzi. Nasze czasy są inne. Liczy się pragmatyka. W obronie honoru zabijają się Żydzi,
Muzułmanie. I po co? Dla Muzułmanów dżihad, czyli święta wojna, jest jedynym celem
życia. I właśnie dlatego nie mogę się podpisać pod tak pojmowanym honorem, według nich
równoznacznym z rycerskością. Nie można usprawiedliwić morderstwa bezbronnego Polaka
Piotra Stanna uprowadzonego przez Pakistańskich terrorystów wyznawanymi przez nich
ideami,bowiem sprawiedliwość honor wielkoduszność mają charakter ponadczasowy
i uniwersalny. Z drugiej jednak strony, należy mieć jakieś wartości, według których się żyje.
Bez tego jesteśmy puści. Warto też ich umieć i chcieć bronić, ale może niekoniecznie
zabijając.
Jako przedstawicielka współczesnego, młodego pokolenia muszę powiedzieć, że nam,
młodzieży, nie jest łatwo znaleźć własne ideały. Od najmłodszych lat bierzemy udział
w ,,wyścigu szczurów”. Ciężko jest nam zatrzymać się na chwilę i zastanowić się nad sensem
własnego istnienia, celem w życiu. Taki przystanek może nas zbyt dużo kosztować. Tempo
naszego życia ledwie pozwala nam na kilka godzin snu, a co dopiero na bezczynność! Na to
nie możemy sobie pozwolić. Po drugie nie zawsze mamy skąd czerpać wzorce. Dramaty
małych grup społecznych, jak przemoc w rodzinie, odrzucenie przez rówieśników nie
dostarczają nam pozytywnych doświadczeń. Zachowanie urzędników, władz państwowych
oraz innych polityków również pozostawiają wiele do życzenia.
Jak powiedział kiedyś Jaen Anouilh ,,Jesteśmy niewolnikami wskazówek zegara,
więźniami kalendarzy, gońcami kont bankowych.” Wygląda na to, że w naszym
współczesnym świecie jesteśmy zbyt zaganiani, by zatrzymać się na chwilę, wyznaczyć sobie
cel. Brak ideałów to nasze prawdziwe, bo nie jedyne, nieszczęście. Szkoda.
To, że moje pokolenie nie żyje w czasie politycznego ucisku czy wojny, nie sprawia,
że nie możemy być ludźmi honoru. Dziś nie musimy ginąć na barykadach, aby udowodnić że
kochamy swój kraj. Możemy to udowadniać swoim życiem. Współczesny człowiek honoru,
to człowiek, który pracuje na rzecz swojej ojczyzny i siebie samego, płaci podatki, dba
o środowisko naturalne, nie łamie prawa i chodzi na wybory. Postępując w ten sposób
szanujemy pamięć naszych przodków, którzy niejednokrotnie ginęli, aby kolejne pokolenia
mogły w tym kraju żyć i mówić w ojczystym języku. Będąc odpowiedzialnym i uczciwym
człowiekiem i obywatelem nie marnujemy ich ogromu poświęcenia. W jakimś sensie
jesteśmy im to winni. To nasze dziedzictwo. To jest ta mała nasza iskierka, którą następne
i każde kolejne pokolenia biorą z płonącego stosu historii i niosą dalej i dalej przekazując
następnym pokoleniom.
Podsumowując, uważam że ideał człowieka sukcesu jest pozytywny i godny
naśladowania, o ile nie przysłania ponadczasowych i podstawowych wartości, które czynią
9
nas ludźmi. Bez nich stalibyśmy się maszynkami pochłoniętymi pracą, nie zwracającymi na
nic innego uwagi i głęboko nieszczęśliwymi
Jak podawałam na początku moich rozważań, honor to poczucie godności osobistej,
dobre imię. Jednak słowo to ma tyle znaczeń, ilu jest ludzi, gdyż każdy zdefiniuje je inaczej.
Dla mnie honor to przestrzeganie własnych zasad, trzymanie się swoich poglądów, swojego
zdania. Ale ktoś inny zrozumie to inaczej. Honor nie jest interpretowany tak samo przez cały
czas dziejowy. Jego znaczenie zależy od kultury otaczającej społeczeństwo. Od czasu
i wydarzeń w jakich żyje to społeczeństwo. Jednak patrząc w naszą historię można sobie bez
trudu przypomnieć właściwe znaczenie słowa honor i jego potrzebę we współczesnym
świecie. Więc zabierzmy się za siebie i zacznijmy być honorowi i imię naszej historii i tego
co przekazali nam rodzice.
Post scriptum
Wspaniałym przeżyciem są spotkania z ludźmi –świadkami historii. W styczniu 2008
roku spotkałam się z Panią Krystyną Jurgielewicz–Bielczykową, mieszkającą w Piwnicznej,
gdzie mieszka babcia Ania (mama mojej mamy). Ja również spędziłam dzieciństwo
w Piwnicznej. Miło wspominam to spotkanie. Usiadłyśmy przy stole na krzesłach
przywiezionych ze Spały majątku rodziców gdzie bywał również Marszałek Piłsudski, może
siedział na jednym z tych krzeseł a przy stole na pewno. Pani Krystyna przygotowała również
oryginalne zdjęcia z rodzinnych albumów. Miałam możliwość osobiście wziąć do ręki szkic
Odona Bujwida, dziadka pani Krystyny, wykonanego przez Józefa Mehhofera. Podziwiałam
zachwycający obraz tego malarza przedstawiający mamę Pani Krysi, Panią Helenę jako
nastolatkę, oraz unikatowe zdjęcie z imienin Marszałka Piłsudskiego z 1926r. Marszałek był
ojcem chrzestnym Pani Krystyny i blisko przyjaźnił się jej dziadkiem prof. O. Bujwidem,
zaangażowanym w odbudowę majątku rodzinnego Marszałka w Zułowie. Rodzina Bujwidów
mieszkała w bliskim sąsiedztwie Fieldorfow, przy ul. Lubicz 28 (obecnie 34). Jej mama, jako
studentka (pierwsza i wówczas jedyna kobieta na wydziale weterynarii Uniwersytetu
Lwowskiego) brała udział w walkach o Lwów, była dwukrotnie ranna. Ojciec był 163
żołnierzem w Pułku Ułanów Beliny –Prażmowskiego, do 1939 roku pozostawał w służbie
wojskowej, początkowo u boku Marszałka, później Prezydenta Ignacego Mościckiego.
Dziadek Pani Krystyny prof. Odon Bujwid (1857-1942) był wybitnym polskim
bakteriologiem, lekarzem, pionierem profilaktyki i higieny. Dzięki jego wysiłkom założono
w Warszawie "Zakład Szczepień przeciwko wściekliźnie". Kraków zawdzięcza mu
nowoczesne wodociągi, a prowadzone przez niego "Zakłady produkcji surowic i szczepionek"
uratowały zdrowie i życie wielu ludziom. Bezinteresownie udzielał medycznej pomocy
legionom. Pani Krystyna Jurgielewicz–Bielczykowa urodziła się 15 sierpnia 1921roku
w Krakowie. Wychowana w atmosferze szczerego patriotyzmu, umiłowania ojczyzny
i szacunku dla pracy ludzkiej. Okoliczności II Wojny sprawiły, że maturę zdawała w Paryżu,
w Grenoble Dwuletni Instytut Handlowy. Tam zaangażowała się aktywnie w prace
konspiracyjną, pomagając w przerzutach żołnierzy przez Alpy i Pireneje. Aresztowana
wspólnie z mamą Heleną we Francji przeżyła gehennę dwóch więzień niemieckich i obozów
koncentracyjnych Ravensbruck i Neubrandenburg. Od 1978 roku mieszka w uroczym
10
góralskim domu w Piwnicznej wraz z mężem Prof. Zygmuntem Bielczykiem działaczem AK
w czasie II Wojny, rektorem Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Przeczytałam
wydane przez Panią Krystynę książeczki: „ Na ścieżkach losu”, „Na zakrętach życia”, „Liście
na wietrze”, stanowiących opowieść o Jej życiu, ale i opisujących sytuacje społeczno
polityczna przed 1939 oraz po wojnie.
W tym roku z kolei miałam przyjemność napisać pracę o autorce naszego hymnu
szkolnego pani Annie Dąbrowa –Kostka z domu Stahl. Postać Pani Anny przedstawił jej mąż
Stanisław Dąbrowa-Kostka. Pani Anna Stahl urodziła się 31.01. 1925 we Lwowie, zmarła
6.04.2003r w Krakowie. Była wnuczką wiceprezydenta Lwowa, córką obrońcy Lwowa.
Żołnierzem Armii Krajowej, redaktorem wielu wydawnictw, poetką. Wielką patriotką, całym
sercem oddaną Ojczyźnie. Wieloletnią i oddaną działaczką Związku Sybiraków. Cała rodzina
począwszy od pradziadka Klemensiewicza – powstańca styczniowego oddana była Polsce.
Wychowanie w kulcie miłości do ojczyzny, pozwoliło przetrwać najtrudniejsze chwile.
Dzisiaj wiem, że warto poznawać takich ludzi i nie wolno zapominać o ofierze którą ponieśli.
Ojczyzna, to ściany mojego domu, miejsce na ziemi, którego nikt i nic nie potrafi nam
odebrać. Poprzednicy nasi dali dowody swojej miłości. Zadaję sobie czasem pytanie czy moje
pokolenie jest tak samo ofiarne i odważne?. Chciałabym twierdzącej odpowiedzi. Ze stosu
ognia płonącego dla każdego pokolenia, następne zawsze zabiorą iskierkę i poniosą dalej. My
tworzymy Polskę, a kraj tworzy nas. To są dwie nierozerwalne ze sobą rzeczy, jedno nie
istnieje bez drugiego. „Ojczyzna to ziemia i groby” a „narody które tracą pamięć”, czyli
zapominają o własnej historii, „ tracą życie” - tracą własną tożsamość.
Zdaniem Pana Stanisława Dąbrowy-Kostki w czasach komunistycznych, co zabrzmi
paradoksalnie, zainteresowanie historią, oraz klimat patriotyczny był generalnie bardziej
wyrazisty. Od lat 60-tych po „polskim październiku” Pan Stanisław miał wiele wykładów
oraz spotkań z młodzieżą. Niejednokrotnie skutkiem tych wykładów, zafascynowana
opowieściami młodzież wracając do domu i przekazując zasłyszane opowiadania o czasach
wojny, mobilizowała własnych rodziców do odkłamania życiorysów i historii. Pan Stanisław
prowadził wykłady i prelekcje w szkołach w wojsku, na sesjach naukowych
i popularyzatorskich. Nawet w okresie „komuny”, prowadził działalność odkłamania historii.
Państwo Anna i Stanisław Dąbrowa-Kostka przez cały okres powojenny postawą i czynami
konsekwentnie bronili dobrego imienia Armii Krajowej – w czasopismach fachowych
i popularnych ukazywały się dziesiątki artykułów, Pan Stanisław wydał własne książki: m.in.
W okupowanym Krakowie, Hitlerowskie afisze śmierci, Rozkaz: zdobyć więzienie. Pasją
życia Stanisława Dąbrowy-Kostki pozostaje dokumentowanie historii Armii Krajowej
a szczególnie Okręgu Krakowskiego. Zgromadził ogromne prywatne archiwum i wciąż
pracuje nad monografią Okręgu Krakowskiego AK. Obecnie takie spotkania należą do
rzadkości. Uważam, że za mało jest również dokumentalnych filmów i reportaży
historycznych.
Nie możemy zapominać o takich ludziach honoru, których trudno znaleźć
w podręcznikach. Pani Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa i cała jej rodzina. Państwo Anna i
Stanisław to ludzie szczerze kochający swój kraj, prawdziwi patrioci. Dla takich młodych
ludzi jak ja, mogą być przykładem patriotyzmu, pracowitości, szacunku dla innych ludzi,
nawet wrogów. Innymi słowy można by powiedzieć, że honor ukształtował ich postawę
i dlatego mogą być dla nas młodych autorytetami. A przede wszystkim pozostaną ludźmi
niezwykłej skromności, pomimo wiedzy i ogromnego doświadczenia życiowego a także
znakomitego pochodzenia. Możemy być dumni, że na kartach naszej historii pojawiają się
ludzie, którzy ze swojego życia nie zmarnowali ani minuty, żyli tak intensywnie i co
najwspanialsze nie żyli tylko dla siebie. Pozostawili nam wspaniałą spuściznę. Pokolenia nie
doświadczające zawieruchy wojennej i tej powojennej szczególnie powinny ich wkład
docenić, uszanować i pamiętać...
11
Dzięki takim niezłomnym ludziom, znanym z imienia i nazwiska a także tym
nieznanym, którzy byli gotowi oddać życie w obronie wolności, dzisiaj po transformacji
ustrojowej, nie możemy zapomnieć, że demokratyczna ojczyzna to nic innego jak ojczyzna
wierna idei solidarności. Oparta na prawdzie, prawie i wsłuchująca się w głos swoich
obywateli. Uważam, że bez solidarności nie ma miłości, nie ma wolności i demokracji. To
wcale nie jest odkrywcze, należy tylko wyciągać mądre wnioski z przesłania, które przynosi
historia. Jak podkreśla Pani Anna Dąbrowa-Kostka w swoim wierszu „Pamiętaj...”, Polska nie
jest przedsionkiem Europy. Z uwagi na fakt, że wiersz ten nie był opublikowany i znany jest
wąskiemu kręgowi osób pragnę zacytować go w całości:
Pamiętaj!
To nie Europy przedsionek służalczy...
Polska o swą tożsamość
modli się i walczy.
Modli się bez pośredników do swojej Królowej,
której koroną Polski uwieńczono głowę.
Nie kolonia Rotschildów, nie wschodu janczary
to bastion Westerplatte i Wawel prastary,
to Szczerbiec i Jasna Góra
Polaku! Pamiętaj!
To Narwik, Racławice, Rossa i Orlęta
kraj Chrobrych, Jagiellonów na kultury straży
i sukman kosynierów i ułańskich szarży
To twoja woła ziemia krwią bitewną święta
Przed nikim nie chyl czoła!
To twój kraj!
Pamiętaj!
PAMIETAJ ... Anna Dąbrowa -Kostka
12
(Anna Dąbrowa- Kostka Hymn Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1, im. J. Piłsudskiego i
Gimnazjum Społecznego inr 1., im. Z. Herberta)
Rośniemy dla Ciebie Polsko,
Ojczyzno wolna od nowa,
Chcemy tę wolność umacniać
zdobywać jak Pierwsza Kadrowa.
Staniemy pierwsi w szeregu,
nauka, praca czy walka,
nosimy przecież w tornistrach,
buławę Pierwszego Marszałka!
Refren :
Zaśpiewajmy zgodnym chórem naszą pieśń,
W szkolnych murach tak jak w domu dobrze jest,
Dla człowieka i Ojczyzny wspólny trud,
Więc z radością przekraczamy szkolny próg.
Bóg, Honor, Ojczyzna,
Dziś każdy z nas przyzna,
że ciernie się ścielą do gwiazd,
więc w górę niech wiedzie nas szlak,
więc w górę niech wiedzie nas szlak!
Anna Dąbrowa – Kostka zd. Stahl – zdjęcie ze „Sprawozdanie Dyrekcji Społecznej Szkoły
Podstawowej Nr 1 im .J. Piłsudskiego i Gimnazjum nr1 im, Z. Herberta rok 2002/2003”.
13
Przypisy:
1 - Por. J. Puzynina, O honorze w języku i nie tylko, “Więź” 9 (1999), s. 40-41)
2 - J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. II cz. 1, Lublin 1995, s. 450.
3- kolekcjonerka malarstwa, wielka pasjonatkę historii Marszałka Piłsudskiego, która udostępniła mi bardzo
rzadkie materiały publikowane w okresie międzywojennym
4- Prof. Odon Bujwid (1857-1942) był wybitnym polskim bakteriologiem, lekarzem, pionierem profilaktyki i
higieny. Dzięki jego wysiłkom założono w Warszawie "Zakład Szczepień przeciwko wściekliźnie". Kraków
zawdzięcza mu nowoczesne wodociągi, a prowadzone przez niego "Zakłady produkcji surowic i szczepionek"
uratowały zdrowie i życie wielu ludziom. Bezinteresownie udzielał medycznej pomocy legionom. blisko
przyjaźnił się Marszałkiem. O.Bujwidem, zaangażowany był w odbudowę majątku rodzinnego Marszałka w
Zułowie to z jego inicjatywy powstał Komitet Odbudowy Zułowa. Rodzina Bujwidow mieszkała w bliskim
sąsiedztwie Fieldorfow, przy ul. Lubicz 28 (obecnie 34). Osobiście miałam okazję poznać wnuczkę profesora
Panią Krystynę Jurgielewicz Bielczykową mówiącą o sobie jako o ostatniej z rodu, z którą w styczniu 2008
przeprowadziłam wywiad.
5- Chodzi naturalnie o Papieża Polaka(Karola Wojtyłę) Jana Pawła II –16.10.1978do 02.2005.
6- Zenon Janusz Michalski „Siwy Strzelca Strój, Rzecz o Józefie Piłsudskim”.
Krajowa Agencja Wydawnicza Łodź 1989r.
7- Anna Dąbrowa- Kostka z domu Stahl autorka Hymnu I Społecznej Szkoły Podstawowej im. J.Piłsudskiego, I
Gimnazjum Społecznego im. Z. Herberta. Pani Anna Stahl urodziła się 31.01. 1925 we Lwowie, zmarła
6.04.2003r w Krakowie. Była wnuczką wiceprezydenta Lwowa, córką obrońcy Lwowa. Żołnierzem Armii
Krajowej, redaktorem wielu wydawnictw, poetką. Wielką patriotką, całym sercem oddaną Ojczyźnie. Wieloletnią
i oddaną działaczką Związku Sybiraków. Cała rodzina począwszy od pradziadka Klemensiewicza – powstańca
styczniowego oddana była Polsce.
Zachęcam gorąco do przeczytania wydanych przez Panią Krystynę książek: ”Na
ścieżkach losu”, „Na zakrętach życia”, „Liście na wietrze”, stanowiących opowieść o Jej
życiu, ale i opisujących sytuacje społeczno polityczna przed 1939 oraz po wojnie. W książce
pt. ”Na zakrętach życia” opatrzonej mottem „Polsko,Ojczyzno miła w Tobie jest moja siła!
Pani Krystyna wpisała dla mnie pamiątkową dedykacje cyt: „Życie bez zakrętów byłoby
nieciekawe, ale prosta droga dla Ojczyzny jest najważniejsza, dla Kasi autorka” , W książce
pt. ”Na ścieżkach losu”:„Kasi życzę by zawsze szła droga prostą i szczęśliwie zakończoną –
Krystyna Bielczykowa”.
14

Podobne dokumenty