O problemach badawczych i perspektywach historii idei, historii

Transkrypt

O problemach badawczych i perspektywach historii idei, historii
III sympozjum z cyklu „Historyk i metoda” (Warszawa, 10 grudnia 2005)
1
O problemach badawczych i perspektywach
historii idei, historii mentalności i historii społecznej
(TEZY DO DYSKUSJI)
Maciej Janowski
Instytut Historii PAN
HISTORIA IDEI
Chciałbym przedstawić pod rozwagę kilka pytań, które nasuwają
mi się nie podczas abstrakcyjnego rozważania problemów
oderwanych, lecz w trakcie czytania rozmaitych źródeł. Na
niektóre z tych pytań udzieliłem sam sobie mniej lub bardziej
zdecydowanej odpowiedzi (pierwsze i piąte na poniższej liście), na
inne nie do końca; ale wszystkie one, jak mi się zdaje, należą do
grupy problemów, na które nie ma odpowiedzi w sposób
zdroworozsądkowy oczywistej; i jako takie warte są może chwili
namysłu. Dla większości z nich odpowiedź jest prawdopodobnie
gdzieś pośrodku (tj. „trochę tak a trochę tak”), ale próba
dokładniejszego wyznaczenia owego „środka” również może być
ciekawa.
1. Demaskować czy rozumieć? Czy mamy „dekonstruować” idee badanych
przez nas autorów, tzn. wskazywać na ich uwikłanie w interesy, ukryte
motywacje, polityczne cele, czy przeciwnie: dążyć do tego, by empatycznie
zrozumieć badaną myśl, zrekonstruować jej wewnętrzną logikę w sposób
możliwie jak najżyczliwszy. Stefan Swieżawski pisał gdzieś (cytuję z pamięci),
że historyk filozofii powinien umieć przedstawiać poglądy każdego
omawianego przez siebie autora z taką życzliwą bezstronnością, aby czytelnik
był przekonany, że badacz jest zwolennikiem poglądów tego autora, którego
idee właśnie omawia. Czy to dobra dyrektywa? (moja osobista odpowiedź:
zdecydowanie rozumieć a nie demaskować)
2. „Wieczna rozmowa” czy kontekst epoki, albo czy rozumiemy wybitnych
myślicieli z przeszłości jako mówiących „prawdy wieczne”, ważne i dla nas
dzisiaj, czy jako ludzi zamkniętych w językowych, mentalnym, politycznym etc.
kontekście badanej epoki.
3. „Brązownictwo” i „pomniejszanie olbrzymów”, albo: wyjątkowość czy
redukcjonizm? Czy w tekście analizowanym niejako z założenia doszukujemy
się treści głębokich i oryginalnych, czy przeciwnie – zakładamy a priori, że
możemy go zredukować do rzeczy trywialnych? Pierwsza postawa grozi
uniemożliwieniem sensownej interpretacji (bo każda interpretacja jest jakąś
kontekstualizacją), a czasem „wczytywaniem” w niemądry tekst głębokich
myśli, których w nim nie ma, druga zaś grozi niezauważeniem w tekście
rzeczy istotnych.
III sympozjum z cyklu „Historyk i metoda” (Warszawa, 10 grudnia 2005)
2
4.
Kategorie analityczne: wzięte ze źródeł czy wniesione z zewnątrz?
Przykład: Edward Taylor, w swej „Historii rozwoju ekonomiki”, omawiając myśl
ekonomiczną średniowiecza, pisał, że „Średniowieczna filozofia scholastyczna
i kanonistyka dały w zakresie zagadnień teoretycznoekonomicznych […] teorię
dwóch czynników produkcji wraz z powiązaniem teorii rozdziału dochodu
społecznego z teorią czynników produkcji”. Czy taki przekład myśli
scholastycznej na kategorie pojęciowe dwudziestowiecznej teorii ekonomii jest
uprawniony?
5. Czy potrzebne są definicje pojęć, których używamy w celach analitycznych
(liberalizm, inteligencja, szlachta, Romantyzm, Barok, państwo, naród, klasa,
kapitalizm, miasto, wieś, etc)? Moja osobista odpowiedź bardzo zdecydowana:
nie! „Definierbar ist, was keine Geschichte hat” (Nietzsche) zdefiniować da się
tylko to, co nie ma historii. „Słowa można określić precyzyjnie za pomocą
definicji, pojęcia można tylko interpretować” – R. Koselleck.
Małgorzata Pilaszek
HISTORIA MENTALNOŚCI
1. Jakie mamy cele prowadzenia badań nad mentalnością i
metody ich realizacji?
Skąd ten głód książek z tezą?
2. Co właściwie badamy, mentalność czy dyskurs jej
dotyczący?
3. Mentalność ― pojęcie dotyczące jednostki czy
zbiorowości?
4. Niedostrzegana dyscyplina ― Antropologia historii prawa.
Problem doboru metod.
Kiedy mowa o kontekstualizacji społecznej prawa pojawia
się kilka kluczowych pojęć: jednostka, wspólnota
(społeczność lokalna) i Herrschaft ― stosunki władzy, które
w praktyce były przede wszystkim osobiste, nawet nie
terytorialne.
Wybrane problemy:
a.
zbiorowe postrzeganie (perceptions) dobra i zła – idee dobra i zła jako
część bazowych struktur mentalnych, które pomagają ludziom tworzyć ład
b.
systemy etyczne i prawo – narzędzia spinające społeczeństwo w całość
c.
prawo jako kluczowa siła integrująca społeczeństw, które jeszcze nie w
pełni rozwinęły strukturę hierarchiczną, z aparatem państwowym na szczycie
d.
definiowanie społeczeństwa poprzez prawo (system prawny jako rodzaj
meta-komunikacji opisującej społeczeństwo, w konsekwencji którego
społeczeństwo zyskuje negatywny standard zachowania społecznego oraz
standard społecznie akceptowany)
e.
w jaki sposób ludzie na różnych poziomach społeczeństwa
uczestniczyli w aparacie przymusu?
f.
prawo jako narzędzie do rozumienia funkcjonowania społeczności
g.
problem fiaska „rewolucji sądownictwa” w Polsce
h.
honor – zdefiniowany czy niezdefiniowany obszar jurysdykcji?
III sympozjum z cyklu „Historyk i metoda” (Warszawa, 10 grudnia 2005)
3
i.
konflikt, spór, antagonizm, plotka (village discourse)
5. Mentalność – dokąd sięgają granice eksplanacji?
6. Honor – zapomniany temat historii mentalności i antropologii prawa.
Problem doboru metod badawczych i ustalenia kontekstu społecznego
zagadnienia.
Wybrane aspekty:
a.
społeczny zasięg oddziaływania honoru – honor jako zjawisko
przenikające całą strukturę społeczną społeczeństw dawnych
b.
honor – oś życia wspólnotowego społeczeństw dawnych
c.
różny zakres pojęcia honor: cześć pełna i niepełna, honor publiczny –
honor prywatny
d.
honor jako narzędzie regulujące życie codzienne mas (nie tylko wąskich
elit i wyróżniających się jednostek)
e.
honor jako narzędzie podtrzymujące wspólnotowy system wymiaru
sprawiedliwości
f.
honor - poziom postulatów, realnych zachowań i faktycznie
realizowanych wartości
g.
honor – zdefiniowany czy niezdefiniowany obszar jurysdykcji?
h.
manifestacje pełnej czci w społeczeństwach dawnych
7. Kwestionowanie od dawna przyjętych schematów periodyzacji –
konieczność czy kaprys?
8. „Jak było naprawdę?” i niektóre rodzaje relatywizmów (relatywizm prawdy,
relatywizm pojęciowy, relatywizm postrzegania, relatywizm językowy),
Językowy obraz świata w kontekście badań nad okresami historycznymi i
grupa społecznymi
9. Symbol i świat realny – interakcje. Problem doboru metod w badaniach
historycznych? (M. Douglas, C. Geertz, J. Goody).
10. Problemy metodologiczne autorów syntez
Istnieją zjawiska, np. szaleństwo czarownic, które wskazują na uwikłanie w
proces rozwoju Europy na wielu poziomach i jego zależność od szeregu
zmiennych. Zjawisko to z uwagi na wydłużony czas trwania znajdowało się na
styku wielu płaszczyzn funkcjonowania ówczesnego społeczeństwa. Dlatego
w różnych miejscach i czasie często oddziaływały nań niejednorodne i
wykluczające się wzajem bodźce. Stąd właśnie wynika niemożność
zaoferowania zadowalających wyjaśnień jednoczynnikowych i trudność w
opisaniu zjawiska, gdy kreśli się wizję paneuropejską. Uwarunkowane przez
kontekst lokalny i państwowy, bardzo wrażliwe na działanie czynników
zewnętrznych i odśrodkowych stale się wymyka próbującym je opisać. Jak
wobec wielości interpretacji formułować klarowne dla odbiorcy komunikaty?
III sympozjum z cyklu „Historyk i metoda” (Warszawa, 10 grudnia 2005)
4
Agnieszka Janiak-Jasińska
Zespół Badawczy Historii Społecznej XIX i XX wieku
HISTORIA SPOŁECZNA
Zastanawiając się nad przyszłością historii społecznej (nad
potrzebą bądź zbędnością jej kontynuacji) warto podjąć próbę
odpowiedzi na kilka pytań dotyczących zarówno jej definicji jak i
dotychczasowego dorobku polskiej historiografii w tej dziedzinie.
Pytania te nurtują, jak sądzę, nie tylko autorkę, członków i
członkinie działającego w IH UW Zespołu Badawczego Historii
Społecznej XIX i XX wieku, ale wielu historyków wychodzących w
swoich badaniach poza ramy wąsko pojętej historii politycznej. Oto
one:
1. Czy w dalszym ciągu pod pojęciem „historii społecznej” rozumiemy historię
struktur społecznych, w szczególności dużych kategorii społecznych
(klasa/warstwa)? Jeżeli tak, to wypadałoby się zgodzić z pojawiającą się od
dłuższego już czasu tezą o jej naturalnej i nieuchronnej śmierci (bo ściśle
związanej z odejściem od marksistowskiej wizji dziejów).
2. Czy jednak przez ostatnich kilkanaście lat nie dokonała się w praktyce (bo z
rozważaniami teoretycznymi w naszej historiografii krucho - nieocenione i
opublikowane przemyślenia prof. Janusza Żarnowskiego to chlubny wyjątek)
redefinicja tego pojęcia prowadząca do znacznego poszerzenia jego
zakresu? Wszystkie bowiem powstałe dotychczas prace, które opisują
codzienność i niecodzienność odmiennych grup społecznych, więzi
wewnątrzgrupowe, relacje pomiędzy płciami czy przedstawicielami różnych
kręgów społecznych, sposób postrzegania świata (bliskiego i odległego/
prywatnego i publicznego), itd. należy – zdaniem autorki - uznać za przejaw
nowego myślenia o historii społecznej, historii zajmującej się mniej lub
bardziej trwałymi grupami społecznymi, zbiorowościami, a nawet
jednostkami, wyodrębnionymi według różnych, zmiennych kryteriów, historii
opisującej jednak ich zachowania, postawy, zwyczaje i obyczaje, etc., etc. z
perspektywy społeczeństwa.
3. Tak szerokie rozumienie historii społecznej każe autorce postawić pytanie o
granice między historią społeczną a historią rodziny, historią kobiet,
historią obyczaju, historią codzienności, historią mentalności, historią
seksualności, historią kultury, nie mówiąc już o ewentualnych różnicach
miedzy historią społeczną a antropologią historyczną.
4. Przy obserwowanym obecnie w naukach społecznych odchodzeniu w opisie
współczesności od kategorii państwa i narodu warto zapytać: czy w
dalszym ciągu powinny one pozostać kluczowymi pojęciami wiążącymi
narrację historyczną? Może to nie historia decyzji dyplomatycznych,
wydarzeń politycznych i wojen, opowiadana z perspektywy rozwoju państwa
i kształtowania narodu winna dominować w podręcznikach do historii?
(Pytam o podręczniki szkolne, bo jak wiadomo piszą one o tym, co
„najważniejsze” i „najpewniejsze”). Może to właśnie szeroko pojęta historia
społeczna, przedstawiająca dzieje z punktu widzenia społeczeństwa,
III sympozjum z cyklu „Historyk i metoda” (Warszawa, 10 grudnia 2005)
5
różnych jego kręgów, grup i jednostek powinna stać się głównym nurtem w
historiografii polskiej i tym samym zająć strony podręczników szkolnych?
5. Czy nie należałoby może jednak powrócić do badań nad strukturami
społecznymi? Pamiętając przy tym, że niezbędne jest znaczne
powiększenie liczby kryteriów stosowanych do opisu społeczeństwa. Za
równoprawne z kryterium pochodzenia społeczno-zawodowego i klasowego,
i konieczne do zastosowania uznać należy – według autorki – kryterium
etniczne, wyznaniowe, płci, wieku (ujęcie pokoleniowe), pochodzenia
geograficznego, itd. Przy stosowaniu tak dużego zróżnicowania opis
społeczeństwa byłby z pewnością dokładniejszy, ciekawszy – zwłaszcza,
gdyby w centrum zainteresowania historyków znalazły się przypadki
graniczne i umykające jasnej klasyfikacji.
6. Na temat potrzeby badań interdyscyplinarnych debatowano i pisano już
niejednokrotnie. Dopominano się wówczas o współpracę z socjologami,
antropologami czy psychologami. Zanim jednak zacznie się łączyć zupełnie
różne ogródki w jedno pole wspólnej pracy badawczej warto jak sądzę
zajrzeć do własnego ogródka historycznego i zapytać: jak to się dzieje, że
nie sposób na dzień dzisiejszy wskazać choćby jednego trwałego
zespołu badawczego składającego się np. z demografów historycznych
i historyków społecznych bądź historyków sztuki i historyków
społecznych? O taką bowiem współpracę winniśmy się starać, jeżeli
poważnie myślimy o rozwoju historii społecznej.