Marzena Zastawna - Dolnośląska Szkoła Wyższa

Transkrypt

Marzena Zastawna - Dolnośląska Szkoła Wyższa
Marzena Zastawna
([email protected])
Olga Pisklewicz
([email protected])
DSWE – uczelniany przegląd osobowości
„Wrocław – miasto spotkań”, kilkuset mostów, stolica Dolnego Śląska. Jednak przede
wszystkim jest to miasto studentów – młodych ludzi, którzy stawiają na wykształcenie.
W obecnych czasach posiadanie odpowiednich kwalifikacji, władanie biegle co najmniej
dwoma językami i profesjonalna praktyka, to jedyna droga do szybkiego osiągnięcia pełnej
niezależności, wyrwania się spod skrzydeł rodziców i, oczywiście, zdobycia dobrze płatnej
pracy. W XXI wieku wśród młodzieży nastała moda na realizowanie swoich ambicji,
samodoskonalenie się, zdobywanie wiedzy. Szukają więc oni uczelni jak najbardziej
prestiżowych, takich, które pomogą im wybić się ponad przeciętność, dzięki którym będą
mogli się rozwinąć i osiągnąć sukces zawodowy.
Taka jest właśnie Dolnośląska Szkoła Wyższa Edukacji TWP we Wrocławiu. Doborowa
kadra oraz doskonała oferta edukacyjna przyciągają zdolnych młodych ludzi, łaknących wiedzy i dążących do samorealizacji. Obchodzone w tym roku 10-lecie naszej uczelni dowodzi,
jak ogromny sukces odniósł prof. dr hab. Roberta Kwaśnica, tworząc ośrodek edukacyjny na
wysokim poziomie, który wciąż rozwija się i także swoim studentom daje nowe możliwości
rozwoju i kształcenia.
Jednak to nie wszystko - wystarczy wejść do budynku przy ulicy Strzegomskiej 47,
ażeby natychmiast przekonać się, iż tamtejsi studenci to twórczy indywidualiści, posiadający
swoje pasje i cele. Jednym z nich jest Tomasz Karabiniewicz kształcący się na I roku dziennikarstwa muzycznego. W swoich kręgach jest znany bardziej jako DJ Tee. To on rozkręca
masę imprez we wrocławskich klubach. Pewnie wielu z Was miało okazję bawić się przy jego
gramofonowych mixach. Co do powiedzenia ma sam DJ?
Marzena Zastawna i Olga Pisklewicz: Jak się zaczęła Twoja przygoda z DJingiem?
Tomasz Karabinieiwcz: Muzyką fascynowałem się od zawsze. Na początku były
pierwsze kroki na niewielkich imprezach wśród grona znajomych czy na szkolnych
dyskotekach. Słowem – hobby, jakim jest niewątpliwie kolekcjonowanie muzyki na różnego
rodzaju nośnikach.
Co Cię do tego zainspirowało?
Główną inspiracją była oczywiście wszechobecna muzyka. Nikt nie wydał mi polecenia, że
mam być DJ-em, to wypłynęło samoistnie z moich zainteresowań. Tak jak już wspomniałem wcześniej, wszystko narodziło się samo, początkowo przez próby grania w okrojonym gronie. Zawsze odczuwa się pewną satysfakcję, gdy ludzie poprzez dobrą zabawę na
Twoich imprezach potwierdzają słuszność tego co robisz.
Jak kształcisz swój warsztat muzyczny?
Każdy DJ robi to na swój sposób. Z własnego doświadczenia wiem, że trzeba po prostu
szukać, szperać i odnajdywać w różnych źródłach wszystko, co z muzyką jest związane. To
nie tylko słuchanie danych gatunków, ale również sięgnięcie do historii muzyki czy choćby
uczestnictwo w różnego rodzaju eventach muzycznych.
Jakie jest Twoje największe osiągnięcie muzyczne?
Mam nadzieję, że największe dopiero przede mną. A takimi, o których mogę powiedzieć, są
zagranie kilku naprawdę niezapomnianych imprez, jak i wspólne występy z czołowymi DJami w naszym kraju. Mam tu na myśli polski duet Wawa, DJ-a Matusha, DJ-a Adamusa.
Kto Cię wspiera w tym, co robisz?
Wsparcie, jak wiadomo, zawsze przychodzi od zaufanych osób, a dokładniej od przyjaciół,
którzy zawsze przychylnie oceniają to, co robię. Za to zawsze im dziękuje, bo to ważne.
Jednak zdarza się też, co jest oczywiście bardzo miłe, że obce osoby odwiedzające moje
imprezy otwarcie okazują swoją aprobatę. Odbieram to jako element wsparcia i szacunku
dla DJ-a, który zawsze w jak najlepszy sposób stara się zaprezentować swoje umiejętności
zgromadzonej w klubie publiczności.
Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Stawiam na rozwój, ale chciałbym też uczestniczyć w dużych wydarzeniach muzycznych
w roli DJ-a. Wydaje mi się, że moim kolejnym krokiem będzie produkcja muzyki, a w przyszłości chciałbym zajmować się profesjonalnie organizacją dużych imprez i wydarzeń
muzycznych. To są te podstawowe cele związane oczywiście z tym, czym się zajmuję, a więc
zawodowe. O tych prywatnych nie mówię, aby nie zapeszyć.
Tomek faktycznie jest ogromnym pasjonatem muzycznym i większość swojego czasu
poświęca na treningi i doskonalenie się w tym kierunku. Nie zapomina jednak o obowiązkach
studenta, ma dobre wyniki, angażuje się w życie uczelni. Część osób zapamiętało go jako
jednego z inicjatorów rozwoju uczelnianego Radia „Bit”. Podejmując decyzję o rozpoczęciu
studiów w DSWE, Tomek postawił na rozwój, realizację swoich marzeń i przede wszystkim
praktykę, co jest na naszej Uczelni priorytetem.
Kolejną zaletą Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji jest możliwość wyboru odpowiedniego toku nauczania spośród tych, jakie Uczelnia proponuje swoim studentom. Osoba
poświęcająca czas na realizowanie swoich pasji ma dzięki temu komfort psychiczny, a i wykładowcy są wobec niej bardzo przychylni. Diana Sadłowska jest właśnie jedną z takich osób.
Marzena Zastawna i Olga Pisklewicz: Diano, zajmujesz się profesjonalną jazdą na
snowboardzie. Wiemy jednak, że istnieje kilka stylów, w jakich można uprawiać
ten sport. Czy możesz przybliżyć nam swój ulubiony i opowiedzieć czym różni
się snowboard od innych dyscyplin sportu?
Diana Sadłowska: Zajmuję się jazdą freestylową. Freestyle składa się ze slop style’u, big
air i halfpipe’u. Mnie interesują głównie dwie pierwsze konkurencje. Generalnie snowboard
nie jest sportem tradycyjnym. Nie ma treningów z trenerem czy specjalnej diety. Każdy
sam decyduje o rodzaju treningu i sposobie odżywiania się. Jestem więc nie tylko zawodnikiem, ale również trenerem, dietetykiem, a także menadżerem. Każdy zawodnik również
załatwia sobie wyjazdy i zawody.
Twoje największe osiągnięcia sportowe to...
Dwa lata temu na Mistrzostwach Polski w slop style’u zajęłam I miejsce i II miejsce w big
air. Reszta przede mną! (uśmiecha się)
Jaki jest poziom tej dyscypliny w Polsce? I jak poradziłaś sobie z tak łagodną
zimą, jaka w tym roku panowała w naszym kraju?
Niestety, poziom nie jest rewelacyjny. Zresztą podobnie jest z warunkami treningowymi.
Niewiele dziewczyn w Polsce uprawia freestyle’ową jazdę na snowboardzie, jeszcze mniej
bierze czynny udział w zawodach. A to, wbrew pozorom, jest bardzo ważnym aspektem.
Jeśli zainteresowanie daną dyscypliną jest nikłe, to i dyscyplina słabo się rozwija. Jeżeli zaś
chodzi o śnieg – cóż, bywa to czasem niezmiernie kłopotliwe. Zwłaszcza dlatego, iż łączy się
to z częstymi wyjazdami za granicę.
No właśnie – wyjazdy. Skoro jest ich dużo, jak godzisz je ze studiami?
Cóż, muszę sobie z tym radzić, dlatego też wybrałam indywidualny tok nauczania. To bardzo pomaga. Nasza uczelnia jest przychylnie nastawiona do osób, które nie mogą pozwolić
sobie na stuprocentową frekwencję. Mam ulgi jeśli chodzi o zaliczenia kolokwiów i egzaminów, umawiam się z wykładowcami na dogodne terminy. Nie muszę bywać też na wykładach. Na szczęście kiedy kończy się sezon snowboardowy, mogę w pełni skupić się na
nauce i nadrabiać zaległości.
Jakie są Twoje plany na przyszłość? Czy traktujesz swoją pasję jako sposób na
życie?
Sądzę, że jest kilka rodzajów pasji, które nie będą trwały wiecznie – jest tak zwłaszcza jeśli
chodzi o sport. Zdaję sobie sprawę, że zostało mi maksimum dziesięć lat wytężonej pracy
i treningów – później będę jeździć tylko rekreacyjnie. Dlatego nie, nie traktuje snowboardu
jako sposobu na życie czy utrzymanie. Po to też poszłam na studia – w ręku należy mieć
fach, dzięki któremu w przyszłości będziemy mogli odnieść sukces i nie będzie to tylko
chwilowe. Oczywiście najbliższe lata łączę ze sportem. Kto wie, może kiedyś zostanę
profesjonalnym trenerem...
Diana i Tomek to tylko dwoje studentów, z jakimi udało nam się porozmawiać na
temat ich nietypowych pasji i osiągnięć. Dlaczego tylko tylu? Cóż, reszta jest tak zabiegana, że
chociaż chętnie podzieliłaby się z nami opowieścią o swoich sukcesach, zwyczajnie nie ma na
to czasu. Zbliża się sesja; kolokwia i egzaminy nabierają realnych kształtów, natomiast nasi
uczelniani indywidualiści dwoją się i troją, ażeby pogodzić swoje hobby z nauką i odrobiną
wypoczynku. Wśród nich są sportowcy, muzycy, tancerze, a nawet modelki. Wyjeżdżają,
wygrywają konkursy, otrzymują kontrakty i prestiżowe nagrody. Wszyscy oni mają jednak
wspólną cechę – oprócz wytężonej pracy, jaką wkładają w swój sukces, studiują na DSWE
TWP. Nasza uczelnia ma więc niezwykłą moc przyciągania do siebie osób, które są nietuzinkowe, charakterystyczne i oryginalne. Jak tu więc nie cieszyć się ze studiów w placówce
pełnej niezwykłych wykładowców, niezwykłych studentów i jeszcze bardziej niezwykłej atmosfery?! Przyznajcie, że to doprawdy niezwykłe!
Redakcja:
Monika Bagińska
Anna Piasecka
Artykuł autorstwa studentów I roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej w Dolnośląskiej Szkole Wyższej
Edukacji TWP we Wrocławiu powstał w trakcie zajęć z dziennikarstwa on-line.
Prowadzący: Maciej Dutko
Wrocław 2007.