Drodzy Bracia i siostry
Transkrypt
Drodzy Bracia i siostry
Drodzy Bracia i siostry! Święty Pawle nieznużony w modlitwie i pokucie, módl się za nami! – wołają w codziennej, wieczornej litanii Ojcowie i bracia paulini, do swojego Patrona. W dzisiejszym rozważaniu spójrzmy na postać Św. Pawła Pustelnika jako na wzór modlitwy i poświęcenia się człowieka samemu Bogu. Dobrze znamy historię Pawła z Teb, który dziewięćdziesiąt lat swego życia spędził na samotnym trwaniu przed Bogiem. Znalazł się na pustelni z powodu prześladowania chrześcijan przez cesarzy rzymskich: Decjusza i Waleriana. Ale gdy prześladowanie ustało, jak mówi jego biograf św. Hieronim, Paweł pozostał na pustyni, ponieważ upodobał sobie w takim życiu. Ucieczka przed prześladowaniem przerodziła się w długoletnią samotną modlitwę. Św. Paweł był człowiekiem wielkiej wiary. Świadomy, że „nie człowiek wyznacza swą drogę i nie w jego mocy leży kierować swoimi krokami, (Jr 10, 23), podjął wezwanie pustyni, pamiętając słowa Jezusa o zatraceniu własnego życia dla Jego miłości (Łk 9, 24). Dramatyczna ucieczka Pawła z rodzinnego domu była przewidzianym przez Boga wydarzeniem, stanowiącym pewien początkowy etap w odkryciu jego powołania. Decyzja pójścia na pustynię i pozostania tam aż do śmierci była wezwaniem Bożym. Postawa Pawła, wypowiadająca się w porzuceniu domu rodzinnego i wszystkiego co posiadał, była jego odpowiedzią na to wezwanie. Dialog z Bogiem, zaistniały poprzez wydarzenia z prześladowaniem włącznie, stał się możliwy przez podstawowy fakt przekazany przez św. Hieronima, w twierdzeniu, że Paweł „gorąco kochał Boga". Święty Paweł przyjął wezwanie Boże i poszedł za nim. Wydarzenia, które niejako zmusiły go do opuszczenia rodzinnego domu, były dla niego Słowem Boga. Bóg bowiem przemawia przez różne wydarzenia w życiu człowieka: te radosne i te bolesne. Jego Słowo jest faktem, którego się doświadcza i który często stawia człowieka wobec konieczności wyboru. Paweł z Teb przeszedł trudną drogę wiary, obdarzając Boga najwyższym zaufaniem, porzucając środowisko, w którym wyrastał. Jego dziedzictwo wiary, otrzymane w spadku po rodzicach, musiało być bardzo autentyczne i głębokie. Wiara tego szesnastoletniego chłopca musiała być bardzo dojrzała, skoro potrafił „bardziej słuchać Boga niż ludzi" (Dz 5, 29). Głęboka miłość Boga dodawała mu sił w samotnym trwaniu przed Bogiem. Możemy zapytać jak wyglądała długoletnia, codzienna modlitwa Pawła Pustelnika. Zapewne tak jak wielu jego późniejszych naśladowców z pustyni Synajskiej, było to czytanie Pisma Świętego, głośna recytacja Psalmów, milczenie, surowe posty i cierpliwe zwalczanie pokus płynących z żądz ciała. Chciałbym dziś zwrócić uwagę słuchaczy na bardzo ważny element modlitwy, jakim jest milczenie. Człowiek współczesny skarży się często, że Bóg milczy, ale nie spostrzega, że to on sam nie przestaje mówić i nie ma dość pokory, by zatrzymać się i posłuchać, co Bóg chce mu powiedzieć. Biblijne opisy zbawczych wydarzeń są pełne prostoty. Autorzy natchnieni nie szafują słowami, przeciwnie - są w słowach oszczędni. Cała Biblia jest napełniona milczeniem, jest pełna milczących bohaterów. Wielu pragnących spotykać Boga poszło na pustynię: Abraham, Mojżesz, Eliasz, Jan Chrzciciel, czy sam Chrystus. Pustynia, o ile nie jest ucieczką od problemów, stanowi miejsce intensywnego dojrzewania. Bo cisza czyni naszą codzienność owocną: nasze słowa stają się życiodajne, nasze serce spokojne, nasze oblicze piękne, nasze dłonie życzliwe! Kłamstwo jest zazwyczaj krzykliwe. W niepokoju i hałasie trudno spotkać Boga. Nic dziwnego, że człowiek współczesny żyje w ustawicznym zakłamaniu, nie zna siebie, a nieraz nie chce siebie poznać, bo przynajmniej na razie wygodnie mu z iluzją i złudzeniem. Trzeba jednak pamiętać, że nie każde milczenie łączy z Bogiem. Jest milczenie złowrogie, nienawistne, podejrzliwe, upokarzające, wygodne, zmysłowe. Jest też milczenie, które niepokoi, krzyczy, oskarża. Wtedy trudno o pełne poznanie siebie. Ponieważ boimy się nieraz wejść w siebie - jesteśmy tym bardziej podatni na zakłamanie. W milczeniu i ciszy można odkryć swoje prawdziwe oblicze, odkryć siebie samego! „Są pewne prawdy, które można wyczytać z książek siedząc przy biurku. Ale są inne prawdy, które można jedynie pługiem odgrzebać, kilofem odkopać, pracą dorobić. I są prawdy, które osiąga się przez płacz: trzeba wylać niejedną łzę, by je móc zrozumieć. Ale do prawd najgłębszych dochodzi się zazwyczaj poprzez milczenie i ciszę, przeżyte zazwyczaj na klęczkach” – mówił ks. Józef Tiszner. Milczenie nie jest tylko sprawą zamkniętych ust ; jest sprawą uprzedniego wyciszenia wnętrza. Nie może być ono celem samym w sobie. Wtedy byłoby po prostu niemotą, pozbawieniem człowieka wielkiego daru Bożego, jakim jest mowa. Bez słów nie ma ani apostolstwa, ani wiary (por. Rz 10,11-15). Milczenie wraz z modlitwą przygotowuje do prawdziwego apostolstwa. W czasie Pięćdziesiątnicy Apostołowie, po skupionej modlitwie z Maryją, otrzymali dar języków, który był odwrotnością milczenia. Maryja tylko kilka razy odezwała się w Ewangeliach: do anioła Gabriela do Elżbiety, do Boga – przez Hymn Magnificat, do Jezusa dwunastoletniego, do Syna w Kanie i tamże do sług. Natomiast milczała: wobec Józefa o tajemnicy Wcielenia, w noc betlejemską, w dniu ofiarowania Jezusa w świątyni, pod krzyżem i w dniu Zesłania Ducha Świętego. Jest „Dziewicą Milczącą, która zadumała się nad losami Bożymi swego narodu".- powiedział znany pisarz i myśliciel Jean Guitton. Jeśli nasze słowa - jak u Niej - będą wyrastać z gleby milczenia, pełnego spraw Bożych, nie będzie u nas wielu słów „bezużytecznych", raniących i grzesznych. W Ewangeliach powtarza się wielokrotnie wezwanie Jezusa: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!" Głosu Dobrego Pasterza słuchają Jego owce. Bóg najwyraźniej oczekuje od nas tego, żebyśmy chcieli Go słuchać. Woła nas, a my najczęściej w ogóle Go nie słyszymy, tak bardzo zajęci własnymi sprawami. On zaś szanuje naszą wolność i czeka cierpliwie, aż sami umilkniemy i wreszcie usłyszymy w swym wnętrzu Jego głos. Dwie siostry, Maria i Marta, goszczące Jezusa w swoim domu, to doskonały obraz dwóch odmiennych sposobów słuchania. Obie kochają Jezusa i obie chcą Mu służyć. Marta jednak jest ciągle zaprzątnięta tysiącem drobiazgów, Maria natomiast świadomie wybiera to, co najważniejsze. Ucisza swe niespokojne serce i uczy je słuchać. Jej postawa jest pełna wewnętrznego otwarcia na Boże Słowo, płynące z ust Zbawiciela. „Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają" „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je" – mówi do nas Jezus. Musimy wyznać, że wszyscy potrzebujemy takiego milczenia, przenikniętego obecnością adorowanego Boga, potrzebuje go nasza modlitwa, aby usłyszeć w sercu cichy głos Chrystusa, który miłuje nas aż do ofiary krzyża. Współczesny świat, uwikłany w wielorakie zagrożenia płynące ze strony cywilizacji technicznej i konsumpcyjnej, z niesłabnącą nadzieją spogląda na fenomen życia pustelniczego, które wciąż wydaje dojrzałe owoce ewangelicznego zmagania się o świętość. Ludzie decydujący się dzisiaj na życie w samotności rzeczywistość pustyni muszą przystosować do warunków naszej cywilizacji. Na ogół może to być pustynia jedynie w sensie duchowym, gdyż całkowite fizyczne odosobnienie staje się już coraz bardziej niemożliwe. Samotność dla Boga, pośród zgiełku współczesnego świata, daje szansę na autentyzm w przeżywaniu duchowej pustyni i jej codziennych trudów. Chodzi o to, by dzisiejszy człowiek, czyniąc pokutę i nie ulegając pokusie łatwizny życiowej, wytrwale dążył do miłości doskonałej w duchu Ewangelii. Wydaje się, iż takiego właśnie świadectwa potrzebuje ludzkość nowego, rozpoczynającego się Tysiąclecia. Można powiedzieć, że dzisiaj konieczna jest ewangelizacja milczenia", którą od wieków szerzyli pustelnicy. Mniej słów, a więcej ciszy, osobistej medytacji i adoracji, by pośród wszechobecnego hałasu usłyszeć słowo życia, które pochodzi z ust Bożych! Wydaje się, że dziś ludzie spragnieni są milczenia i samotności. Potrzebni są jednak apostołowie, którzy - podobnie jak św. Paweł z Teb - zechcieliby całym sercem oddać się modlitwie i pokucie, znosząc wytrwale trudy codziennego życia. Amen.