drożdzówki w bufetach szkolnych Piekarnia Legnica
Transkrypt
drożdzówki w bufetach szkolnych Piekarnia Legnica
Związek Rzemiosła Polskiego, W związku z nazywaniem bułek piekarskich i cukierniczych śmieciowym jedzeniem, bardzo prosimy o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Prowadzimy w Legnicy rodzinny cukierniczy zakład rzemieślniczy od 1967 r. i nigdy, nawet za czasów poprzedniego ustroju, nie spotkało nas takie poniżenie jak obecnie – nazywanie bułek drożdżowych czy pączków śmieciowym jedzeniem jest karygodne. Nasza cukiernia istnieje już prawie 50 lat i przez cały ten czas utrzymujemy wysoką jakość naszych wyrobów, do których produkcji używany najlepszych składników. Tysiące polskich cukierników i piekarzy robią zapewne to w taki sam sposób. Jakież było nasze zdumienie, gdy pod koniec sierpnia pojawiły się informacje prasowe i inne wypowiedzi medialne o „śmieciowym jedzeniu” w sklepikach szkolnych, do którego zostały zaliczone również pączki i bułki drożdżowe. Podstawą do tych wypowiedzi stały się postanowienia rozporządzenia ministra zdrowia z 28 sierpnia 2015r. określające grupy środków spożywczych dozwolonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w placówkach oświatowych. Uważamy, że postawienie w jednym rzędzie chipsów i sztucznie słodzonych napojów koloryzowanych z produkowaną tylko z naturalnych składników bułką drożdżową jest chyba nieporozumieniem. Jak zwykle - wylano dziecko z kąpielą. Obecnie dochodzi do paradoksów: w sklepikach szkolnych można sprzedawać genetycznie modyfikowaną kukurydzę w postaci popcornu (ważne, że jest bez soli), która nie ma żadnych wartości odżywczych albo sztucznie barwiony chleb „wieloziarnisty” (mąki żytniej jest tam może 5%) z przemysłowych piekarni podawany w formie „zdrowych” kanapek” a nie wolno sprzedawać bułek drożdżowych. Kilkakrotnie już mieliśmy sytuację, że dietetycy zajmujący się sportowcami zamawiali nasze bułki drożdżowe czy placki drożdżowe, aby uzupełnić zasoby energetyczne swoich podopiecznych – jak zatem wytłumaczyć obecne prawo nazywające nasze wyroby śmieciowym jedzeniem. Poza tym taka mała bułka drożdżowa daje niezły zastrzyk energetyczny przed lekcją w-f. Sprawdza się ponownie stara zasada, że najlepiej jest edukować społeczeństwo przez wprowadzanie zakazów - tylko, że my nie godzimy się, aby nas przy tej okazji nazywano naszych produktów śmieciami.. Nasze wyroby spokojnie możemy podawać swoim dzieciom, podczas gdy właściciele popularnych restauracji z fastfoodami, bardzo często nie dają jedzenia przygotowywanego w swoich restauracjach własnym dzieciom. O czymś to chyba świadczy. Taka histeria medialna na temat zdrowego jedzenia jest delikatnie mówiąc niewłaściwa, bo „wsypuje” się do jednego worka śmieci i rzeczy dobre. A z drugiej strony to, co to za walka ze śmieciowym jedzeniem, skoro przy szkole (poza jej obrębem) są sklepy sieciowe, w których można kupić czipsów i słodzonych napojów do woli i przynieść do szkoły – czyżby posłowie znowu zadbali o duże sieci handlowe a przyczynili się do likwidacji jednej z ostatnich form polskiej przedsiębiorczości, czyli sklepików szkolnych? Przecież takie sklepiki istnieją w większości szkół polskich, i może nie przynoszą prowadzącym dużych dochodów, ale dają pewną stabilizację. Nam chodzi wyłącznie o to, aby nasze wyroby pozostawić w sprzedaży w sklepikach szkolnych, bo był to dotychczas minimalny kanał naszej dystrybucji, ale zależy nam przede wszystkim, aby wyroby polskich cukierniczych i piekarniczych zakładów rzemieślniczych nie były nazywane śmieciowymi, bo takimi nie są. Pozdrawiamy Marta i Mirosław Kosowan Cukiernia TRADYCYJNA Zielińscy s.c. Legnica P.s. podobny głos zostanie skierowany do czasopisma „Przegląd Piekarski i Cukierniczy” – może wspólnie podjęte działania spowodują, że drożdżówki nie będą nazywane śmieciami.