Komin babiloński - selmac youshondar

Transkrypt

Komin babiloński - selmac youshondar
KOMIN BABILOŃSKI
1
Osoby:
Andrzej – wysoki, łysy, koniecznie w okularach ze złotymi oprawkami, typ
yuppies
Czesław – sympatyczny
Kelnerka – wybitnie dobrze zbudowana
Pi 206 – osobnik bez płci i wieku
Głos z offu
2
(Na scenie samoistnie wznosząca się budowla w kształcie komina. Dwie
przenośne ubikacje - toi toi. Krzesła i stół nakryty obrusem do posiłku. Budowa
co jakiś czas wydaje dźwięki właściwie budowie, ale nie natrętnie. Na scenie
stoi Andrzej ubrany w strój roboczy i nerwowo spogląda na zegarek. Wpada
Czesław.
CZESŁAW (zziajany)
Uszanowanie panu.
ANDRZEJ
Uszanowanie. Jest pan punktualny (pochwalił). Oto pańskie ubranie robocze.
(Czesław ubiera się). Tu jest plakietka, na której muszę napisać twoje imię.
Jakie?
CZESŁAW
Czesław.
ANDRZEJ
Czesław? To nie może być. Widzisz, my się do siebie zwracamy w firmie po
imieniu. Ja jestem Endrju. A ty, czy ja wiem... może Slał?
CZESŁAW
Wolałbym Czesław.
ANDRZEJ
Dla mnie to możesz być Czesław, ale jak się będą zwracać do ciebie prezesi? oni
są obcokrajowcami. Anglicy, oni tego nie wymówią.
CZESŁAW
Jak miał na imię Guevara?
ANDRZEJ
Oczywiście Che.
CZESŁAW
A jak jest po angielsku wolno?
ANDRZEJ
Slow.
3
CZESŁAW
No, to ja jestem Czeslał.
ANDRZEJ
A jak ja to zapiszę?
CZESŁAW
Cheslaw.
No, niby może być. A ja jestem Endrju.
CZESŁAW
A możesz być And jak Warchoł i jej jak didżej i byłoby Andrzej.
ANDRZEJ
Możliwe do przyjęcia, ale ja wolę Endrju. Tu są kaski, ten jest twój – zapamiętaj
– numer, trzy tysiące sześćset pięćdziesiąt (wręcza Czesławowi czerwony kask,
sam zakłada biały). Ja jestem dozór techniczny i dlatego mam inny kolor, inną
liczbę. Mam trzy tysiące sześćset czterdzieści. Chodź na śniadanie.
(siadają przy stole. Czesław zdejmuje kask)
ANDRZEJ
Kasku nie zdejmuj aż do fajrantu, bo na nim masz numer.
(Czesław zakłada kask. Wchodzi kelnerka w stylu mocno seksy, notuje w notesie
numery z kasków i bez słowa wychodzi.
CZESŁAW
Ale to dobry pomysł z tym śniadaniem, w domu ledwo łyknąłem kawę. Czy za
to się płaci?
ANDRZEJ
A skądże. Firma daje śniadanie darmo
CZESŁAW
Dobrzy szefowie są w tej firmie.
ANDRZEJ
4
Dobrzy i mądrzy, bo wiedzą, że ludzie rano pędzą jak szaleni do pracy i nie
jedzą. Poza tym jedzą byle co i z tego mogą chorować. A tak to przychodzisz
pół godziny przed pracą, spokojne, zdrowo jesz i z chęcią zaczynasz pracować.
(Wchodzi kelnereczka i stawia jedzenie. Czesław dostaje jajka, szynkę, chleb,
bułki, masło, Andrzej jakieś małe danka)
CZESŁAW
Skąd ona wiedziała, co ja lubię?
ANDRZEJ (z wyższością)
Ona nie kieruje się twoim gustem, a zapotrzebowaniem energetycznym. Ty
dostajesz zestaw robotnika. Kalorie.
CZESŁAW
A ty?
ANDRZEJ
Ja kierownika, to znaczy magnez itd., inaczej owoce morza. To wzmacnia mózg.
CZESŁAW
To dobrze, bo ja nie cierpię tych trupożerców.
ANDRZEJ
Dlatego jesteś robolem.
CZESŁAW
Możliwe, ale już w biblii pisze, by jeść ryby tylko te z łuską.
ANDRZEJ
Kończmy, picie, kupka i do roboty.
(Czesław kieruje się do toia)
ANDRZEJ
Nie do tego, idź do tego czerwonego
CZESŁAW
Aa, rozumiem, ten to kierowniczy.
ANDRZEJ
5
Żebyś źle nie zrozumiał, to nie ma nic wspólnego z segregacją, broń Boże, to
jest po prostu praktyczne. Ty jesz co innego, więc wydalasz co innego, i to co
wydalasz ma inną konsystencję i gabaryty, dlatego wymaga innych metod
utylizacji i dlatego te rozgraniczenia.
(Czesław wchodzi do toia, a Andrzej układa jakieś narzędzia na stole. Budowa
wyrzuca deski, deseczki, śrubki i tym podobne barachło. Czesław wychodzi z
toia, Andrzej patrzy na zegarek)
CZESŁAW
Zaczynamy?
ANDRZEJ (patrząc cały czas na zegarek)
Jeszcze piętnaście sekund (po chwili). Zaczynamy. Slał – jednak będę cię tak
nazywał – tu masz miarkę. Pod tę miarkę masz przyciąć wszystkie te deseczki, a
to twoja siekiera.
(Czesław rąbie deseczki pod miarkę i układa, Andrzej stoi i patrzy).
ANDRZEJ
Coś ty skończył? (Czesław rąbie cały czas). Slał, pytałem cię.
CZESŁAW
To można rozmawiać?
ANDRZEJ
Oczywiście, to nawet jest zalecane, to pomaga w kształtowaniu załogi.
CZESŁAW
Andrzej, co my właściwie budujemy?
ANDRZEJ
Ekologiczny komin.
CZESŁAW
We dwóch?
ANDRZEJ (z politowaniem)
6
To, co budujemy, to jest ogromne przedsięwzięcie. Największe na naszym
globie. Otóż firma buduje komin stratygraficzny, który ma uzupełnić ubytek
ozonu w stratosferze.
CZESŁAW
Nie pojmuję. Przecież ze spalania otrzymujemy odpady, które właśnie niszczą
ozon i tworzą dziurę ozonową.
ANDRZEJ
I właśnie nasi naukowcy z naszego konsorcjum wymyślili metodę
otrzymywania ozonu z dwutlenku węgla, tlenku siarki i innych tlenków, a
otrzymany ozon bezpośrednio będą transportować właśnie tym kominem do
dziury ozonowej.
CZESŁAW
To gdzie są ci naukowcy?
ANDRZEJ
W kominie, oczywiście. Montują urządzenia, a my jesteśmy od utrzymywania
porządku.
CZESŁAW
Nasermater, toż to ogromne przedsiębiorstwo!
ANDRZEJ
Ogromne? Olbrzymie! My jesteśmy tylko Ekokom, a oprócz tego wszystko na
całym świecie, co ma związek z ekologią, jest w naszej firmie. Widzisz, nas jest
trzy tysiące sześćset pięćdziesiąt kategorii pracowników. Ty jesteś najniższą
kategorią, podstawową.
CZESŁAW
No to podstawową już do końca życia będę.
ANDRZEJ
A mylisz się. Firma popiera rozwijanie naszych umiejętności. Możliwość
awansu jest niespotykana. Tu się liczy kreatywność, zdolności, przebojowość,
7
inteligencja. Tu masz możliwości zawrotnej kariery. Ja też zaczynałem tak jak
ty, a teraz jestem w klasie menedżerskiej. Myślę, że chcesz awansować.
CZESŁAW
No pewnie.
ANDRZEJ (mierzy suwmiarką deseczkę)
Przycinaj dokładnie, a te wiórki pakuj do tego pojemniczka. No to się cieszę, że
chcesz awansować, firma ci to ułatwi. Dlatego pytałem, kim jesteś z
wykształcenia.
CZESŁAW
Ee, nie ma o czym mówić. Jestem po filmoznawstwie.
ANDRZEJ
Co ty marudzisz. Firma potrzebuje różnych ludzi. Ja jestem po nauczaniu
początkowym, a dzięki firmie ukończyłem management, a jestem aktualnie na
kompozycji krajobrazu.
CZESŁAW
Ale filmoznawstwo?
ANDRZEJ
Oczywiście,
ciężko
coś
znaleźć,
niemniej
może
coś
z
przekazem
audiowizualnym?
CZESŁAW
Dobrze by było, ale jak to załatwiać?
ANDRZEJ
To samo przyjdzie. Po pół roku pracy zgłoszą się do ciebie z propozycjami i
wtedy coś wybierzemy.
CZESŁAW
To szefowie tak dbają o personel?
ANDRZEJ
Ty jesteś członkiem wielkiej rodziny, ciebie nikt nie zostawi bez opieki, dopóki
się będziesz czuł członkiem tej rodziny i dla niej będziesz uczciwie pracował.
8
CZESŁAW
O Boże, jestem w raju. I oni tak sami od siebie, za darmo?
ANDRZEJ
Za darmo to nie ma nic. W siebie trzeba inwestować. Ale należności za
szkolenia są rozłożone na raty i nawet nie poczujesz, jak je spłacisz. Tak, tak, za
naukę trzeba płacić. Dzieci masz?
CZESŁAW
Tak, troje.
ANDRZEJ
Trochę za dużo, ale jak będziesz uczciwym i sumiennym pracownikiem, to i na
naukę dla dzieci zarobisz. Bo widzisz, od wieków wszyscy mądrzy inwestowali
w naukę dzieci. Królowie, magnaci od maleńkości wpajali w dzieci wiedzę.
Nawet, jak które było nie najwyższych lotów, to cierpliwością i uporem wpajano
dzieciom wiedzę, i trwały dynastie. Do tego teraz zdążamy, a mając demokrację,
każdy
może
zapewnić
dzieciom
najwyższe
stanowiska.
Nawet
nasi
komunistyczni bonzowie wysyłają dzieci i wnuki do ekskluzywnych szkół.
CZESŁAW
Oczywiście, za dziesięć tysięcy dolarów rocznie. Ja z całą rodziną mam połowę
tego na rok.
ANDRZEJ
Jak chcesz, jak chcesz, ale trzeba się oczywiście starać, starać, dbać o dzieci.
CZESŁAW
Endrju, co zrobić z tymi nakrętkami?
ANDRZEJ (ogląda nakrętki)
Szmelc, koniec dwudziestego wieku, będzie kłopot z utylizacją. Z takich stopów
już nie produkujemy.
CZESŁAW
Jest dopiero początek dwudziestego pierwszego wieku.
ANDRZEJ
9
No i co z tego. My myślimy już o dwudziestym drugim wieku.
CZESŁAW
My?
ANDRZEJ
No my, firma.
CZESŁAW
To my produkujemy też nakrętki?
ANDRZEJ
Sloł, jesteś nowy, to nie wiesz, że konsorcjum, to znaczy my, produkuje od pereł
rzecznych do rakiet balistycznych, od połowów kryla do rozbefów, od wózków
dziecinnych po czołgi...
CZESŁAW
Rany boskie, to my rządzimy światem. Nic o tym nikt nie wie.
ANDRZEJ
Nie rządzimy, na razie nie rządzimy.
CZESŁAW
Na razie? Co to znaczy?
ANDRZEJ
Znaczy to, co znaczy. Jeżeli coś się nie rozwija to ginie. Tak było od
starożytności do teraz. Rzym zaczął ginąć, jak zaprzestał ekspansji, to samo z
innymi mocarstwami. Człowiek tak jak firma – jak walczy, to żyje pełnią życia.
My mamy jeszcze przeciwników, dlatego walczymy i rozwijamy się.
CZESŁAW
No, nie zawsze tak było. Faszyzm niemiecki, komunizm bolszewicki walczyły
jak diabli i diabli je wzięli.
ANDRZEJ
Bo to były systemy ahumanitarne, to były reżimy, a my dążymy do wiecznej
szczęśliwości, do równości w szczęściu. Dążymy do pełnego szczęścia dla
każdego człowieka.
10
CZESŁAW
No fakt. Hitler dążył do szczęścia każdego Niemca, bolszewizm do szczęścia
każdego biednego, co kosztowało życie dziesiątki milionów, ba, razem setki
milionów wrogów. Nawet rewolucja francuska ubabrana jest we krwi. Ale
przecież już jest od dwóch tysięcy lat katolicyzm, który dąży do ogólnego
szczęścia. Jest Bóg chrześcijański, Bóg miłości i sprawiedliwości.
ANDRZEJ
Bóg umarł.
CZESŁAW
Co ty powiesz? Kto to powiedział?
ANDRZEJ
New York Times już kilkadziesiąt lat temu. Poza tym istniały cywilizacje, które
dobrze prosperowały bez chrześcijaństwa. Na przykład Aztekowie.
CZESŁAW
Zżerali się nawzajem
ANDRZEJ
Hinduizm...
CZESŁAW
Ofiary z ludzi.
ANDRZEJ
Państwa kościelne w koloniach portugalskich, hiszpańskich to co to było? To
było niewolnictwo połączone z terrorem. Mówię ci, Slow, Bóg umarł.
CZESŁAW
A Bin Laden o tym wie? On też jest monoteistą. Niech go przekona New York
Times.
ANDRZEJ
Pieprzysz. Jak można porównywać ludzi myślących z szaleńcami bożymi. To się
nie mieści w ramach cywilizacji. To są chore umysły, które grożą światu. Trzeba
11
to eliminować i tworzyć cywilizację rozumu, dobrobytu, przyjemności. A to się
kłóci z dogmatami, często bzdurnymi. Ty jesteś chrześcijaninem, Slow?
CZESŁAW
Tak, katolikiem.
ANDRZEJ
To przepraszam cię, jak ty, człowiek po studiach, może wierzyć na przykład w
niepokalane poczęcie?
CZESŁAW
Endrju, jak u nas zaczęły się opozycje, te, no wiesz, podpisywanie listów,
protesty do KC, to Zachód zaczął to wspierać i zaczął zapraszać na stypendia
twórcze tych pisarzy, tych protestujących. A żeby mieli z czego żyć, to w tych
zachodnich skupiskach, na campusach, w klubach itd. organizował płatne
spotkania z tamtejszą zachodnią ekipą takich samych jajogłowych. Spotkania
były tłumne, bo ci zachodni schodzili się podziwiać tych kolegów z komuny jak
małpy w średniowieczu w Krakowie. I na takim jednym zebraniu spytali
katolickiego pisarza, jak on może wierzyć w Pannę Najświętszą. I wiesz, co on
odpowiedział? On powiedział: spróbuj ją o coś poprosić, a przekonasz się.
ANDRZEJ
Aleś ty naiwniutki. Nawet dyskutować się nie chce.
CZESŁAW
Bo wiara polega na tym, że się wierzy, a nie docieka. Każda wiara jest po prostu
wiarą.
(Z budowy wyłania się osobnik w różowym kasku na głowie, na którym widnieje
grecka litera pi i numer 206. Jest dokładnie bezpłciowy. Osobnik bez słowa
biega po scenie na czworakach. Czesław i Andrzej zastygają w bezruchu. Po
jakimś czasie osobnik przyjmuje postawę stojącą)
PI
Uszanowanie. Jak leci, dzieci?
ANDRZEJ
12
A właściwie...
PI (pokazuje na kask)
Pi dwieście sześć. Jestem na rekreacji, a wy? Zresztą to nieważne. Ze mną
możecie rozmawiać na wszystkie tematy pod warunkiem, że milczycie lub
odpowiadacie tak jest. Powinniście naśladować mnie, ćwicząc czworakowanie.
Tak (biegnie na czworakach normalnie) i tak (biegnie jak innochodziec). Tak
biegają wilki i psy. Psy są najlepszymi przyjaciółmi człowieka, zrozumiano?
ANDRZEJ i CZESŁAW
Tak jest.
PI (wskazuje na Andrzeja).
A wiesz, dlaczego czworakowanie to najlepsze ćwiczenie?
ANDRZEJ
Myślę, że rozwija wszystkie mięśnie i wynika z atawizmu
PI
Idiota. Jaki atawizm? Gdzieś widział człowieka latającego bez potrzeby na
czworaka?
ANDRZEJ
No a ewolucja? Homo erectus...
PI
Milcz, błaźnie. Ewolucja to przebrzmiała teoria dziewiętnastego wieku. Czy ty
wiesz, że geny takie same ma myszka gdzieś w Australii i wieloryb? Być może,
być może, że jakieś tam ewolucje są i relikty się zachowały. Na przykład ty
możesz pochodzić od wymarłego homo erectusa, ale ja na pewno nie. Ja jestem
homo sapiens i na sto procent mam w sobie pierwiastek irracjonalny. Jestem
człowiekiem myślącym, my-ślą-cym (skanduje). Zresztą genetyka udowadnia,
że na świecie nie ma identycznych genów z ludzkimi. Ja sprawdzałem to
empirycznie. Miałem w domu szympansa. Najbliższego genetycznie ze mną, i
co się okazało? Kretyn po prostu, nieznośna małpa, zwierzę, i wysłałem go po
paru latach ciężkiego współżycia do zakładu dla małp, a sam kupiłem sobie psa i
13
jestem oczarowany. Zwierzę to zwierzę, człowiek to człowiek (Pi wyjął jakiś
przyrząd podobny do komórki). Pi dwieście sześć. Jestem na rekreacji przy
fizycznych, na zewnątrz. Proszę o relaks. (Zwraca się do Andrzeja i Czesława).
Czemu stoicie jak te żony Lota? Pracujcie!
(Andrzej i Czesław zaczęli się krzątać bez sensu. Wchodzi kelnerka z tacą, na
której jest ogromny kolorowy drink, mała przekąska, kupka ziela, bibułki i
maszynka do robienia skrętów)
PI
Rozstawcie mi wahadło!
CZESŁAW
Co?
ANDRZEJ
Cicho, Sloł, chodź!
(Wychodzą i wracają z huśtawką, rozstawiają ją. Pi robi sobie skręta, zapala go
i z drinkiem w ręku zaczyna się bujać)
PI
Kto wam nabił łeb ewolucją? Rozwojem? Ogólną szczęśliwością? Przecież
wszystko już było. Najlepszy ustrój to niewolnictwo. Dobry pan dbał o to, by
niewolnik był zdrowy, najedzony, wygodnie mieszkał i wykonywał pracę, którą
lubi i na której się zna, bo tylko szczęśliwy człowiek jest maksymalnie
produktywny. Pewno, że trafiali się też panowie zwyrodniali, ale takie jest życie.
I co? Po tysiącach lat znowu wróciliśmy do tego samego. Wprawdzie nie ma
przymusu niewolnictwa, ale jest przymus uszczęśliwiania wszystkich na siłę, a
wynik i tak zależy od pana. Albo panem jest dobry kongres i prezydent, albo zły
Fidel, Husajn czy jakiś kolejny Dzong. I po co to było? Hekatomby ofiar.
Zresztą jakby ogłosili dobre warunki życia i pracę, to ciekaw jestem, ilu
bezrobotnych sprzedało by się w niewolę?
CZESŁAW (pociąga nosem, mówi cicho do Andrzeja)
Gandzia.
14
ANDRZEJ
Ciicho, Slał!
PI
Zgadza się. Gandzia. Dobry gatunek. Ale trudno, ona jest zakazana. Niemniej,
jak wszystkie lekkie, jest powszechnie używana i pewnym ludziom nie szkodzi.
Aczkolwiek masie szkodzi – uzależnia. Podobnie zresztą jak alkohol, który
narody niszczy, ale jednostce nie szkodzi, bo wyszczy. (Zszedł z huśtawki,
podszedł do stołu. Ugryzł kanapkę, żuł chwilę)
Ohyda! Co ja bym dał za marynowanego śledzia. Takiego prawdziwego
żydowskiego marynowanego śledzia i setkę pejsachówki. Och, gdzie tego
szukać? A gdzie czulent, gęsi pipek, makagigi? Przepadło, tak jak przepadła cała
kultura jidisz. Wiesz, o czym mówię? (wskazał na Czesława).
CZESŁAW (ochoczo)
Wiem, wiem, to taka gwara niemiecka, którą posługiwali się europejscy Żydzi.
PI
Głupiś, ale nie całkiem. Jidisz to język oparty na dialekcie niemieckim, ale
kultura jidisz to coś, co znikło. Coś, co powstało w wyniku nędzy, ciemnoty i
zacofania. Coś, co w koszmarze życia w nędznych miasteczkach, w cyklicznych
nieszczęściach, takich jak wojny, pożary, rzezie, stworzyło muzykę, przy której
się tańczy i płacze. Jedzenie dla którego chce się żyć i religię dla ludzi. Czy ty
wiesz, co radził cadyk ze Złoczowa człowiekowi, którego w czasie modlitwy
nawiedzał uporczywie obraz nagiej kobiety? No, no? Kto zgadnie? Czy on kazał
pościć, biczować się? Nie, on kazał pomyśleć, że taka zjawa to też
potwierdzenie wszechmocy i potęgi Pana, i było gut. I to wszystko znikło,
wyjechało, zostało wymordowane. Po prostu nie ma kultury jidisz.
ANDRZEJ
No, ale Nowy Jork, Jerozolima, tam też są chasydzi.
PI
15
Chasydzi z Nowego Jorku i Jerozolimy tak się mają do chasydów ze Złoczowa,
jak jeździec numidyjski do czołgisty amerykańskiego. Ech, w tych Nowych
Jorkach, Jerozolimach nie ma szteteł. Nie ma sąsiadów ponurych chłopów ani
zwariowanych puryców. Nie ma Polaków, Rusinów, Niemców, Tatarów. Nie ma
zawieruch zimowych i oszalałych wiosen. Nie ma rzek, lasów i jezior. Nie ma
ducha tych ziem, gdzie dobra opowieść kończyła się tragicznie. Gdzie nie było
happy endu, bo w prawdziwym życiu nie ma happy endu.
(Przerwał, zamyślił się, zrobił skręta, zapalił)
Gaz, wszystko jest gazem. Gaz daje życie i zabija (Podszedł do huśtawki, zaczął
się bujać). Gaz zabił dinozaury.
CZESŁAW
Przepraszam, Pi, ale pierwszy raz słyszę, żeby gaz zabił dinozaury.
PI
I masz rację, że słyszysz pierwszy raz, bo to jest moja teoria. Otóż, jak wiesz,
dinozaury były ogromne. To były kilkutonowe gady i one żarły ogromne ilości
zielska. Z kolei te zielskożerne zżerane były przez równie ogromne mięsożerne.
I z tych ogromnych ilości żarcia powstawały ogromne ilości cholernie
zjadliwych gazów, które w efekcie doprowadziły do katastrofy. Bo z tych
gazów, z tych gigantycznych pierdnięć powstała dziura ozonowa i szlag trafił
świat dinozaurów. Bo musisz wiedzieć, że wszystko powstało ze światła,
ciemności i gazu.
ANDRZEJ
A jak powstał świat po dinozaurach?
PI
Oczywiście z inwencji Stwórcy. Według Kabały do tej pory było coś z
pięćdziesiąt sześć światów, które się znudziły Stwórcy, aż zapragnął Pan
człowieka. Stworzył go na obraz i podobieństwo Swoje. Dał rozum , wolną wolę
i się zaczęło. Aż Pan się zdenerwował tym bardakiem i wybrał jeden naród,
któremu dał wytyczne wyryte w kamieniu, ale i ten wybrany naród znowu
16
nabroił. No to Pan zesłał odkupienie dla wszystkich, ale ludzie znowu swoje.
Przez tę pieprzoną wolną wolę, przez nieograniczony rozum. I to się musi
skończyć tragicznie. Będzie pięćdziesiąty ósmy świat i być może nowy
wszechświat.
ANDRZEJ
Wszystko? Nawet wszechświat?
PI
Oczywiście. No? skąd się wziął wszechświat?
ANDRZEJ
Z wielkiego wybuchu.
PI
A wielki wybuch? A co było przed wybuchem?
ANDRZEJ
Naukowcy jeszcze do tego nie doszli.
PI
Naukowcy do niczego nie dojdą, ale ludzie myślący już znają prawdę. Otóż
wszechświat wziął się z pierdnięcia Pana Boga. (Pi zszedł z huśtawki, zaciągnął
się). Eter, eter, eter. (Gwałtownie skończył. Zaczął pląsać, idąc, i mówić sam do
siebie). Funkcja reaktywności tlenu do biotopu i introdukcja jest oczywiście
tym, co powinno być priorytetem dalszego konwertorowania... (Zbliżył się do
budowy i wskoczył do środka)
CZESŁAW
Ale odjazd. Kto to był?
ANDRZEJ
Dwieście sześć. Wybitny naukowiec od gazów. On co jakiś czas wychodzi na
takie rekreacje.
CZESŁAW
Skąd to wiesz?
ANDRZEJ
17
Bo żeby to wiedzieć, trzeba być długo w firmie, a tak dokładnie, to trzeba być w
zarządzie.
CZESŁAW
A zarząd to ty? To znaczy chciałem powiedzieć - kierownictwo.
ANDRZEJ
Poniekąd, poniekąd, a dokładnie - to numery od jeden do sto.
CZESŁAW
Ale oni muszą mieć hajcu.
ANDRZEJ
Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Nie masz im co zazdrościć. Czy
milion to dla ciebie dużo?
CZESŁAW
Żartujesz. Milion? Nieosiągalny.
ANDRZEJ
Mylisz się. Oszczędzając ty też zostałbyś milionerem.
CZESŁAW
Pieprzysz jak potłuczony. Zarabiam dwa tysiące, to ile musiałbym oszczędzać?
ANDRZEJ
Pięćdziesiąt lat, i miałbyś nie milion, a milion dwieście tysięcy.
CZESŁAW
Nie dożyłbym.
ANDRZEJ
A mylisz się. Pracujemy nad klonami. Klony dostarczać będą organizmów do
przeszczepów i człowiek żyć będzie trzysta lat.
CZESŁAW
Endrju, a nie można organów do przeszczepów kupować od Chińczyków, ich
jest ponad miliard? Zresztą słyszałem, że już sprzedają części ludzkie ze
skazańców.
ANDRZEJ
18
Wiesz, Slał, ja ciebie nie rozumiem. Jak ty możesz o czymś takim myśleć? To
by było najlepszym razie nieetyczne.
CZESŁAW
Ja nie chciałem, byś tak to odebrał. Ja po prostu tak palnąłem, bo gdzieś
czytałem opis egzekucji w Chinach, i w tym reportażu pisali, że oni przed
egzekucją faszerują skazańca....
ANDRZEJ
Ble ble ble. Powiem ci tak od serca. Ty nie wierz we wszystko, co piszą. To by
było ludobójstwo i taki kraj nie należałby do wielkiej rodziny narodów. Byłby
wyklęty, a przecież wszyscy handlują z Chinami. Nic ci to nie mówi?
CZESŁAW
Oczywiście, masz rację. Chciałbym, byś o tym, co powiedziałem, zapomniał.
ANDRZEJ
Już nie pamiętam. Pilnuj tych długości (mierzy drewienka suwmiarką). A tak na
marginesie, w przeszczepach ważne są geny. I dlatego najlepiej nadaje się klon,
bo geny są identyczne.
CZESŁAW
Być może, ale ja bym wolał jak Abraham z łaski boskiej żyć nawet sześćset lat.
Jak bym już uskładał milion dwieście, to poszedłbym do banku, wziął szmal i
baletował dwadzieścia lat, a potem znowu do harówy i tak cyklicznie – harówa i
balety.
ANDRZEJ
Jak bank dałby ci ten kesz do ręki.
CZESŁAW
Jak to bank może mi nie dać moich pieniędzy?
ANDRZEJ
A po co ci taka kupa szmalu?
CZESŁAW
19
Bo chciałbym wziąć ten milion w banknotach, przynieść do domu i usiąść na tej
kupie pieniędzy.
ANDRZEJ
Jakby na gotówce opierał się świat, to zabrakłoby całych lasów deszczowych
nad Amazonką. A tak bank zakłada ci konto, daje kartę kredytową, a ty nią
płacisz. Czy tak nie jest wygodniej?
CZESŁAW
A jak mnie bank oszuka? Już nie raz tak było. Krach na giełdzie. I co się
okazało? Najlepiej wyszli ci, co mieli w skarpecie.
ANDRZEJ
Teraz tak nie będzie, bo banki też są w naszym konsorcjum i dobrze pilnują,
żeby oszustw nie było. Zresztą każdy w konsorcjum ma konto w banku, w
naszym banku.
CZESŁAW
Endrju, a mnie się widzi, że my nawet nie wiemy, czy jesteśmy w rozwoju, czy
w kryzysie. Bo jeżeli nie istnieje pieniądz rzeczywisty, to ten wirtualny można
tak księgować, że nie wiadomo, czy jest plus, czy minus. Jak było złoto, srebro,
platyna, kamienie to było wiadomo, kto bogaty, a kto biedny.
ANDRZEJ
Slow, wtedy, to byle drań, co miał dostęp do tych walorów, był bogiem, i takie
Ruskie czy Afrykanery rzucali kilkaset ton kruszcu do Zurychu i trzymali
wszystkich za gardło, a teraz nie. Teraz liczą się technologie, myśl, informacja,
łączność. To potęga, i to są walory.
CZESŁAW
A jak ktoś z głodu użyje broni jako myśli?
ANDRZEJ
To zginie.
CZESŁAW
To my mamy armię?
20
ANDRZEJ
Nie, wojska nie mamy, ale mamy światły zarząd i on zawsze znajdzie kogoś, kto
wykona wyrok.
CZESŁAW
Endrju, skończyłem.
ANDRZEJ
Pozamiataj i zetrzyj ścierką do sucha.
CZESŁAW (zamiata i wyciera do sucha)
Endrju, ty mówiłeś, że dzięki klonom i przeszczepom żyć będziemy trzysta lat.
To przecież długo, ale i tak grozi nam kres. A nie lepiej by było żyć wiecznie?
ANDRZEJ
Niestety nie. Mózg się starzeje nieodwracalnie.
CZESŁAW
A jakby tak przeszczepiać głowy?
ANDRZEJ
Te, cwaniak, przenieś te śmieci i grube wsyp do tego kubła, a cienkie do tego
(wskazuje ręką). Slał, ciekawe były studia?
CZESŁAW
Czas stracony, bez szansy na zatrudnienie. Wystarczyłby fakultet z
filmoznawstwa na jakimś wydziale humanistycznym. A profesorowie ...
ANDRZEJ
Slał, ty masz dziwną jakąś awersję do rzeczywistości. Tobie mało co się podoba.
Czuję w tobie złość nieudacznika.
CZESŁAW
Ależ nie, nie o to chodzi. Sam byś był uciekł po pięciu latach, gdybyś przekonał
się, że tak zwani profesorowie uczyli cię rzeczy nikomu niepotrzebnych i to z
takim zadęciem, jakby chodziło o prawdy zasadnicze. I w dodatku fałszywie.
Oczywiste jest, że film, jak żadna inna dziedzina sztuki, został na całym świecie
wprzęgnięty w propagandę. Bez wyjątku wszyscy, dosłownie wszyscy,
21
umaczani są w propagandzie, i nieważne, czy Eisenstein, który – prawda, robił
dobre filmy – chwalił ludobójczą bolszewię w Rosji, czy Reni Riefenstahl, która
robiła jeszcze lepsze filmy gloryfikujące ludobójczą machinę faszyzmu w
Niemczech. Oboje są winni, ale z jakiś dziwnych powodów Eisenstein jest cacy,
a Reni be.
ANDRZEJ
A kto jej kazał nago tańczyć przed Hitlerem?
CZESŁAW
Była posągowo zbudowaną tancereczką, i może ekshibicjonistką, ale jej film o
olimpiadzie to arcydzieło do tej pory. A tak na marginesie, Chruszczow, mały
gruby, łysy, też tańczył przed Stalinem hopaka, tylko że nie goły, a na przyjęciu
dyplomatycznym.
ANDRZEJ
Możliwe, że masz rację, ale są przecież filmy ponadczasowe, na przykład
Charlie....
CZESŁAW
O tuś trafił. Mówisz, jak moi profesorowie – Charlie, Charli. Charli tramp,
wielki Charlie, boski Charlie, a ja widzę w nim najgorszego propagatora
przemocy i rewolucji.
ANDRZEJ
Odbiło ci, czy co?
CZESŁAW
Nie odbiło. Przypomnij sobie, kogo on zaczepiał, kogo ośmieszał? Ot, dużego,
brzydkiego faceta z brzuchem mającego pieniądze. Ja całe życie chciałem być
duży, bogaty i chodzić z pięknymi dziewczynami do knajpy, a tam siedzi
Chaplin i albo mnie tortem, albo krzesłem. Ja bym tego gnoja rozerwał na
strzępy.
(Budowa wyrzuciła nową porcję odpadów)
ANDRZEJ
22
No to zacznij od deseczek, tylko pilnuj gabarytów i kontowania. A swoją drogą,
ta Reni to żywotna baba. Widziałem ją z jakiejś okazji, jak po
dziewięćdziesiątce nurkowała..
CZESŁAW
A jakie piękne filmy z tego nurkowania robi.
ANDRZEJ
A widzisz? Dokumenty się zawsze obronią.
CZESŁAW
A wała!
ANDRZEJ
Coś się tak wściekł?
CZESŁAW
Bo tu zdarzają się jeszcze większe nieporozumienia. Jest taki film z okazji
jakiejś rocznicy. Otóż istniejąca wtedy u nas komuna wysłała reżysera, ekipę do
reżimowego kraju, by utrwalić siłę i potęgę tego komunistycznego reżimu.
Reżyser sumiennie skręcił materiał, nagrał muzykę i już miał pokazać w
telewizji, a tu masz – komuna upadła. No to on puścił plotę, że robił film w celu
obnażenia bezwzględnej, nieludzkiej siły komuny. Krytycy złapali i powstał
bojownik z reżimem.
ANDRZEJ
Dużo masz takich opowieści?
CZESŁAW
Prawie o każdym z wielkich.
ANDRZEJ
To zapomnij o tym, bo my też siedzimy czasem w filmie, a ci wielcy jednak
wielkimi filmowcami są. A nasze konsorcjum też ma udział w produkcji filmów.
(Andrzej patrzy na zegarek i wykrzykuje). Lunch time! No, myjmy ręce, będzie
papu.
23
(Wchodzą do toi, po wyjściu siadają przy stole. Dziewczę przepiękne, kuso
odziane, nakrywa, podaje każdemu co innego)
CZESŁAW
Znowu pod mój gust.
ANDRZEJ
Firma wie, co dobre dla każdego.
CZESŁAW
Ja mówię o kelnerce.
ANDRZEJ
Do załatwienia, ale po pracy.
CZESŁAW
Nie rozumiem.
ANDRZEJ
Co tu rozumieć. Chcesz, to ona ci usłuży, a należność potrącą przy wypłacie.
CZESŁAW
Niesamowite. To ona też firmowa?
ANDRZEJ
Firma dba o ciebie wszechstronnie.
CZESŁAW
Ja nie chciałbym, tak ot, za pieniądze, ja bym chciał się zakochać.
ANDRZEJ
Miłość nie w modzie.
CZESŁAW
Endrju, a chłopców nie ma?
ANDRZEJ
Slał, niesamowite, jesteś gejem?
CZESŁAW
Nie, nie jestem gejem, ale myślę, że firma przecież zatrudnia też kobiety, i co
dla nich?
24
ANDRZEJ
Nie bój się, o nich też myśli. Trzydzieści procent to panie, a u nas wszyscy
muszą być szczęśliwi. Co robisz w weekend?
CZESŁAW
Czy ja wiem?
ANDRZEJ
W sobotę musisz być na grilowaniu integracyjnym.
CZESŁAW
Co to jest?
ANDRZEJ
No, wszyscy z tego komina spotykają się na przyjęciu, i my z zewnątrz, i ci ze
środka. Grilujemy, pijemy, bratamy się, można usunąć zadrażnienia, animozje,
lepiej się poznać. W niedzielę trzeźwiejemy, a w poniedziałek znowu praca.
CZESŁAW
To niedziela cała wolna?
ANDRZEJ
A jakże. Ja piwkuję. Czytam coś ciekawego. Teraz mam Władcę pierścieni,
wcześniej Harry Pottera. Pasjonujące książki. A co ty robisz w weekendy?
CZESŁAW
A ja sobie robię taki mały performers.
ANDRZEJ
Slał, niemożliwe. Ty jesteś artystą. Opowiedz, co robisz? A może lepiej zaproś
na to wydarzenie.
CZESŁAW
Wybacz, Andrzeju, ale ja przy tym muszę być sam.
ANDRZEJ
Rozumiem, artysta, ale opowiedzieć możesz, bo nie uwierzę, by na świecie
istniał choć jeden artysta, który by tworzył dla siebie i nie myślał o odbiorcach.
No, opowiedz.
25
CZESŁAW
Co tu gadać, ale jak nalegasz... Otóż ja mam za domem staw, taki mały,
nazywam go Żabie oczko. Bo w nim faktycznie jest zatrzęsienia żab. Biorę z
domu butlę helu, haczyki, cieniuteńką i niewidoczną żyłkę i słoik wcześniej
nałapanych koników polnych.
ANDRZEJ
Slał, ty po prostu idziesz na żaby.
CZESŁAW
Poczekaj, to nie koniec. Nabijam na haczyk konika polnego i puszczam. Żaby,
jak wiesz, polują wysuwając język na odległość i w ten sposób łapią owada. To
ja je wtedy zacinam. Szybko napełniam balonik helem, wiążę żyłką żabę z
balonikiem i wypuszczam w powietrze. Po jakimś czasie unosi się w powietrzku
kilkanaście żab, a ja im gram Reqwiem Mozarta na syntetyzatorze.
ANDRZEJ (zawył i pobiegł do toia. Głośno wymiotował, wyszedł)
Ty zboczeńcu, niewinne żabki...
(Jeszcze raz pobiegł do toia. Kelnereczka wniosła po kawałku tortu. Andrzej
wrócił) Już po moim deserze. Ty, Slał, ja się ciebie boję. Jestem twardzielem, ale
ciebie się boję.
ANDRZEJ
Smaczne (wypluwa deser). We łbie mi się nie mieści, żeby katolik takie rzeczy...
A święty Franciszek?
CZESŁAW
Ja błądzę jak każdy człowiek. Endrju, czy ty wiesz, jakie życie wiedli święci,
nim zostali świętymi? Paweł był Szawłem, tępił i mordował chrześcijan. Ale co
tam prehistoria. Ojciec profesor Bocheński był kawalerzystą i Monte Cassino
zdobywał z karabinem w ręku. Bóg ich wybrał i przeobraził.
ANDRZEJ
Ale żabki? Jeszcze raz powtarzam, niewinne stworzonka...
CZESŁAW
26
Chrześcijaństwo to nie wieczny różaniec i wieczne umartwianie. To wybór
między grzechem karalnym a wybawieniem. To też ludzkie słabości i możliwość
odkupienia. To Bóg ludzki, można by się tak wyrazić, ale też groźny, boski.
CZESŁAW
A czym to się różni od hodowli klonów?
ANDRZEJ
Ty jesteś zboczony i w dodatku idiota. Czy ty nie widzisz, że klony mają
przedłużyć ci życie i że są czołowym osiągnięciem człowieka, że przyczynią się
do powszechnej szczęśliwości, a ty te biedne żabki, ot tak sobie, w powietrze.
CZESŁAW
A jak ty sobie wyobrażasz hodowlę organów do przeszczepu? Ot tu, w tym
laboratorium serca, w tym wątroby, w tym nogi itp. Przecież sam wiesz, że
trzeba wyhodować całego klona. Wiesz, że najlepsze organy są w wieku
dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat. Taki klon musi się prawidłowo odżywiać,
musi być wytrenowany, musi być zdrowy i zadowolony, bo stresy szkodzą, i
musisz mieć przynajmniej pięciu takich w różnym wieku, by cię nie zaskoczył
choćby zawał. A co zrobić ze starymi klonami? Do rzeźni? Na karmę? To co to
jest w porównaniu z moimi żabami?
ANDRZEJ
Czesiu, jak długo byłeś na bezrobociu?
CZESŁAW (tokuje)
A jak się klony zbuntują, zwyciężą i wezmą ciebie na podroby? Czym one się
będą różniły. Jest jeszcze jeden problem – czy te klony mają duszę? Bo jeśli
mają, to przeszczepy będą ludobójstwem, a jeśli nie mają, to będą jak te moje
żabki.
ANDRZEJ
Dusza, dusza, co to jest ta dusza?
CZESŁAW
27
Duch jest metafenomenem materii. Duch jest zupełnie różny, oddzielony od
materii.
ANDRZEJ (osłupiały)
Skąd to u ciebie?
CZESŁAW
Z antropogenezy Teilharda de Chardin, geologa, paleontologa, przyrodnika,
filozofa, teologa, jezuity...
ANDRZEJ
A zresztą, co mnie obchodzą dyrdymały katolickie. Najważniejsze, że już ten
twój Bóg był prekursorem klonowania.
CZESŁAW
Endrju, dobrze się czujesz?
ANDRZEJ
Cudownie. Bo jeśli sobie dobrze przypominasz, to Bóg stworzył Ewę z żebra
Adama. To klasyczne klonowanie.
CZESŁAW
Coś nie bardzo identyczne są te twoje osobniki, a twoje rozumowanie jest na
poziomie sekretarza gminnego po wieczorowym uniwersytecie marksizmu i
leninizmu.
ANDRZEJ (powtarza)
Czesiu, jak długo byłeś na bezrobociu?
CZESŁAW
Od skończenia studiów. Pięć lat. Ale czemu nie mówisz mi Slał?
ANDRZEJ
Bo ty jesteś jednak Czesław. Ja jestem twardziel i muszę napisać raport, że tobie
się nic nie podoba. Nie podoba ci się postęp, nie podoba język, nazewnictwo,
nawet ci się nie podoba Chaplin.
CZESŁAW
28
O przepraszam. Filozofia Chaplina, to fakt, nie podoba mi się, ale chaplinada –
owszem (nabiera łyżeczką kawałek tortu i pstryka w twarz Andrzeja)
ANDRZEJ
Co robisz?
CZESŁAW
Bawię się w małego trampa.
(Andrzej chce go uderzyć, Czesław rzuca całym tortem. Zaczyna się chaplinada.
Czesław zwinnie unika ciosów wściekłego Andrzeja, w końcu ten go dopada,
bije bez litości, prawie zabija)
GŁOS
Dość! Znowu przez tych głupków nie zbuduję budowli babilońskiej!
(Komin się wali. Huk, kłęby kurzu))
29

Podobne dokumenty