Polska Zbrojna" (06.2011)

Transkrypt

Polska Zbrojna" (06.2011)
FOT. bogusław politowski
Krzysztof Szymański
Tęsknota za „starym”?
Czasy się zmieniają. Armia też i to bardzo szybko! Okazuje się jednak, że mentalność
i schematyzm w myśleniu zmienić najtrudniej.
S
łużba wojskowa nie jest już przykrym,
lecz świadomym wyborem. Do lamusa odszedł widok słusznej postury
podoficera żywnościowego nakładającego chochlą kaszę do aluminiowej menażki,
kantyn w każdej jednostce, sklepów WCH
i wojskowych gospodarstw rolnych. Niektórzy
jednak wciąż myślami tkwią w poprzedniej
epoce i „z sentymentem wspominają kasyna
oraz dawne kantyny Wojskowej Centrali Handlowej, gdzie mogli dostać bigos lub śledzia,
porozmawiać przy kawie, kupić coś z galanterii mundurowej”. (Bogusław Politowski, „Ugór
w koszarach”, PZ nr 18–19, 2011).
Rewolucyjne zmiany
Od 2003 roku wojskowa logistyka zrobiła
olbrzymi krok naprzód. Do szyku trafił nowoczesny sprzęt. Wprowadzone zostały między
innymi nowe mundury polowe i racje żywnościowe. Na misjach powszechnie korzystamy
z kateringu dostarczanego przez cywilnych
kontraktorów. Polscy żołnierze mają wreszcie
wsparcie logistyczne, którego nie muszą się
wstydzić, i które – co ważne – zapewnia im jak
najlepsze warunki do codziennej służby.
Przede wszystkim jednak zmieniła się filozofia
funkcjonowania logistyki.
Trwająca reorganizacja ma nie tylko dostosować logistykę do nowych wymagań profesjonalnej, w pełni zawodowej armii, lecz także
poprawić efektywność wydatkowania publicznych pieniędzy i zwiększyć poziom wojska
w wojsku, czyli odsetek pododdziałów bojowych w stosunku do zabezpieczających.
Jednym z kluczowych obszarów zmian jest
reforma systemu żywienia. Jeszcze w 2008 roku codziennie żywionych było około 70 tysięcy osób. Obecnie liczba ta sięga około 20 tysięcy. Dostosowując system do nowych
warunków, stworzono nie tylko możliwość zapewnienia bezpłatnych posiłków uprawnio-
nym żołnierzom, lecz także skorzystania
z oferty odpłatnego żywienia przez pozostałych wojskowych, a także pracowników wojska. Cywilnym podmiotom gospodarczym
zaoferowano dzierżawę stołówek czasowo
wyłączonych z eksploatacji. Jednocześnie
wojsko nadal jest w stanie wyżywić żołnierzy
w trakcie szkolenia w garnizonach, w polskich kontyngentach wojskowych oraz
w przypadku sytuacji kryzysowych, mobilizacji i wojny. Dzięki tym rozwiązaniom możliwe było zmniejszenie o połowę liczby wojskowych stołówek oraz zatrudnionego tam
personelu. Dało to wojsku około 247 milionów złotych oszczędności rocznie.
Oceniając zmiany wprowadzone w służbie
żywnościowej, publicysta „Polski Zbrojnej”
w cyklu „Bez morału” pisze: „W całym wojsku za grube miliony przez lata urządzano stołówki, kasyna i bufety. Po co? Aby ze względu
na stworzone później przepisy z nich nie koPOLSKA ZBROJNA NR 23 | 5 czerwca 2011
29
rzystać i radzić sobie inaczej – najlepiej jeść
kanapki przygotowane w domu” (PZ nr 11,
2011). Pamiętać należy, że istniejąca infrastruktura stołówkowa powstała w czasach,
gdy armia liczyła prawie 400 tysięcy żołnierzy, a nie 100 tysięcy – jak obecnie. Czy zatem nie lepiej zrezygnować z utrzymywania
nadmiernie rozbudowanej infrastruktury, dostosować ją do aktualnych potrzeb i stworzyć
możliwość wydzierżawienia stołówek czasowo zbędnych wojsku?
Rentowność
przede wszystkim
Żołnierz zawodowy, w przeciwieństwie do
tego z poboru, nie spędza całej doby w koszarach. Pomijając sytuację,
gdy wyjeżdża na misję,
na poligon bądź pełni
służbę dyżurną, przychodzi do jednostki, tak jak
każdy inny pracownik do
swojego miejsca pracy.
Czy zatem państwo, na
koszt podatnika, powinno zorganizować bufet
lub kantynę w miejscu
pracy? Może takie rozwiązanie miało sens przed laty, gdy żywność
była na kartki, a w sklepie mięsnym zamiast
mięsa był rzeźnik. Te problemy to jednak dawno miniona przeszłość – na szczęście. Wspominając z rozrzewnieniem dawne, w domyśle
dobre, czasy, redaktor pisze: „bufety są
w szkołach, uczelniach, większych firmach,
a nawet zakładach karnych. W wojsku stały się
ewenementem”. Zapomina o prawie 150 stołówkach wojskowych, które nie tylko żywią
żołnierzy w czasie ćwiczeń i pełnienia służb
dyżurnych, lecz także dają szansę wszystkim
tym, którym nie przysługuje bezpłatne wyżywienie, za 8–9 złotych zjeść śniadanie, obiad
lub kolację. Jeżeli chodzi o kantyny, sklepiki
czy bufety prowadzone w koszarach przez firmy cywilne, to podstawowym kryterium decydującym o ich istnieniu jest rentowność. Tam,
gdzie pracuje i służy wielu ludzi, takie punkty
mają rację bytu, lecz w jednostkach, gdzie żołnierzy jest niewielu – niestety nie. Nawet autor
przytaczanego już cyklu „Bez morału” przyznaje, „że ze sprzedaży 30 sałatek, kilkunastu
kiełbasek czy nawet stu pączków nie zarobi się
nawet na czynsz i prąd”.
Podstawowym problemem w przyciągnięciu prywatnych przedsiębiorców do prowadzenia punktów handlowych czy gastronomicznych w koszarach wcale nie są nadmiernie
skomplikowane procedury, jak sugeruje redaktor Politowski, lecz rozpoznanie rynku i czysty rachunek ekonomiczny. Czy zatem, aby
spełnić nostalgiczne marzenia niektórych
amatorów bigosu w kantynie, wojsko powinno
partycypować w kosztach ponoszonych przez
prywatnych przedsiębiorców, rezygnując na
przykład z opłat za dzierżawę czy media?
A może należałoby dotować kasyna, tak jak
bywało to dawniej?
Istotą zmian systemu żywienia w wojsku
jest dostosowanie do potrzeb profesjonalnej
armii. Właśnie w tej kwestii Wojskowe Oddziały Gospodarcze mają do spełnienia trzy
główne cele. Pierwszy polega na utrzymaniu
w wojsku tych obiektów, dzięki którym można żywić ludzi w czasie kryzysu, szkoleń poligonowych i działań kontyngentów. Drugim
celem jest powierzenie cywilnym podmiotom
zewnętrznym świadczenia usług żywieniowych lub ich uzupełnienie
w jednostkach o tak zwanych bardzo małych stanach żywionych. Trzecim
zaś całkowita likwidacja,
a tym samym zaprzestanie finansowania zbędnego potencjału powstałego
po zmniejszeniu armii.
Wdrożenie terytorialnego
systemu zabezpieczenia
funkcjonowania jednostek wojskowych w garnizonach Sił Zbrojnych RP wykorzystujące Wojskowe Oddziały
Gospodarcze oraz włączenie podsystemu infrastruktury wojskowej poprawi sytuację
w tym względzie.
Czy państwo, na
koszt podatnika,
powinno
zorganizować
kantynę w miejscu
pracy?
30
POLSKA ZBROJNA NR 23 | 5 czerwca 2011
AGD bez problemów
Na koniec jeszcze podnoszona przez cytowanego redaktora sprawa czajników. Kreśli on
katastroficzną wizję, według której „problemem stanie się nie tylko to, gdzie kupić w koszarach coś do jedzenia, lecz także czym popić przyniesione z domu kanapki”. Otóż
spieszę donieść, że normy należności sprzętu
żywnościowego umożliwiają tworzenie w jednostkach zapleczy socjalnych (aneksów kuchennych). Mogą być one wyposażane nie tylko w czajniki, lecz także kuchenki
mikrofalowe, sztućce, zastawę, a nawet ekspresy do kawy. Przywoływane „nowe zarządzenia Sztabu Generalnego WP” to nic innego
jak rozkaz nr 491/Log./IWspSZ szefa Sztabu
Generalnego WP z czerwca 2010 roku w sprawie wartości pieniężnych norm rzeczowych na
sprzęt służby żywnościowej powszechnego
użytku. Nie tylko nic w tej sprawie nie ograniczył, ale wręcz przeciwnie – rozszerzył katalog możliwości wyposażania w drobny sprzęt
AGD. Wystarczyło zapytać logistyków, bo kto
pyta, nie błądzi.

Generał dywizji KRZYSZTOF SZYMAŃSKI jest
od 2007 roku szefem Zarządu Planowania
Logistyki – P4 Sztabu Generalnego WP.
N
a początku maja na strzelnicach
w Międzyrzeczu, w tym tych należących do 17 Wielkopolskiej
Brygady Zmechanizowanej
(17 BZ), już po raz czwarty spotkali się
strzelcy długodystansowi. W tegorocznych
zawodach wzięła udział rekordowa liczba zawodników – 226. Oprócz Polaków na stanowiskach ogniowych zajęli miejsca strzelcy
wyborowi z Niemiec, Austrii, Holandii,
Czech i Słowacji.
Uczestnicy strzelali z różnych rodzajów
broni. Nie były to bynajmniej karabiny sportowe. O marce i klasie niektórych egzemplarzy snajperek i osprzętu do nich może świadczyć to, że wojskowe karabinki Sako
używane przez zawodników w mundurach
wyglądały nader skromnie.
Zawody Longshot dzięki sprawnie zorganizowanym trzem wcześniejszym edycjom
zyskały rangę największych tego typu w raju. Nic więc dziwnego, że stały się nie tylko
areną zmagań, lecz także swoistym festiwalem broni i strzelectwa precyzyjnego. Świad-