protokół posiedzenia jury konkursu artystycznego xxxi pieszej

Transkrypt

protokół posiedzenia jury konkursu artystycznego xxxi pieszej
PROTOKÓŁ POSIEDZENIA JURY KONKURSU ARTYSTYCZNEGO
XXXI PIESZEJ PIELGRZYMKI KRAKOWSKIEJ 2011
Jury Konkursu Artystycznego XXXI Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej 2011 w składzie:
ks. bp Jan Szkodoń
ks. Jan Przybocki
ks. dr Marcin Godawa
mgr inż. Andrzej Bac
dokonując podsumowania wartości artystycznej i religijnej nadesłanych prac na
konkurs przyznaje następujące wyróżnienia:
W KATEGORII ZDJĘCIE PIELGRZYMKOWE:
Marcin Szczygieł
Dariusz Łazarek „Chwalcie łąki umajone”
1
br. Marek Szumny
W KATEGORII WIERSZ PIELGRZYMKOWY:
Agata Godek „Hej pielgrzym jo se pielgrzym”
Hej pielgrzym jo se pielgrzym
Ide se polem lasem
Hej buty mi się zdarły
Dobrze, że nie z obcasem
Idziemy i śpiewamy
Modlimy się gorliwie
Byśmy tam kiedyś w niebie
Spotkali się szczęśliwie.
Śpimy sobie w namiotach
Myjemy się w balyjce
Kucharka nam gotuje
Zupki a nie pomyjce.
Mieliśmy dzisiaj gościa
Papieża kochanego
Ciałem nieobecnego
Lecz duchem wciąż żywego.
2
Justyna Skiba – „Hodegetria”
Panna z nimbem jak słomkowym kapeluszem
Rozbujanym krokiem migocąca w piasku.
W skórzanych sandałkach i żołnierskim plecakiem
Hodegetria wychodzących o brzasku.
Panna z bzu gałązką jak drewnianym berłem
Po kolana uwita w szeleszczące sitowie.
Sosnowa Madonna chroniąca przed deszczem
Hodegetria na każdą pogodę.
Panna z pajęczynką jak jedwabnym płaszczem
Wdzięcznie wijąca wianki z rumianków
Wieczorem zmęczona twarzyczka z rumieńcem
Hodegetria szeptanych różańców.
Mateusz Wojtuła – „To właśnie Mogiła”
Lewa wolna! /x4
1. Godzina szósta, bagaż nadany
O siódmej msza, szybkie śniadanie i wyruszamy
Z przodu muzyczni z ojcem Maciejem
Za nimi tuby, potem techniczni i przyjaciele
Idziemy tam, przed siebie
Czujemy się jak w niebie
Podaj rękę i chodź, chodź!
Śpiewaj z nami i chodź, chodź!
Czerwona chusta w naszych dłoniach
To właśnie MOGIŁA!
Ref.
Grupa dwadzieścia sześć – to my!
Rozmodleni, otwarci
Czerwona chusta w naszych dłoniach
To właśnie MOGIŁA!
2. Ojciec Augustyn dba o noclegi
Marcin kieruje i w naszym busie on zmienia biegi
A ojciec Krzysztof wszystkich spowiada
i z każdą siostrą, i z każdym bratem chętnie pogada
Czy słońce jest, czy pada
Cudowna z nas gromada!
Podaj rękę i chodź, chodź!
Śpiewaj z nami i chodź, chodź!
Czerwona chusta w naszych dłoniach
To właśnie MOGIŁA!
3. Niesiemy prośby, do naszej Pani
Modlimy się ufając że, Ty jesteś z nami
Droga się skraca, postój za rogiem
Idziemy tam, by mocniej trwać w komunii z Bogiem
Radując się, śpiewajmy!
Maryję tak, witajmy!
Podaj rękę i chodź, chodź!
Śpiewaj z nami i chodź, chodź!
Czerwona chusta w naszych
To właśnie MOGIŁA!
3
W KATEGORII HUMOR - ŻART PIELGRZYMKOWY:
Monika Kowalik – ” Kierowanie ruchem”
WYRÓŻNIENIE SPECJALNE
Agnieszka Wołodko „Ja jestem wdzięczna Panu Bogu …”
Pierwsze moje pielgrzymowanie to rok 1985, grupa VII Franciszkanów w V Pieszej
Pielgrzymce Krakowskiej. Szłam sama, to znaczy sama się zapisałam i wychodząc spod
Wawelu nie znałam nikogo. Byłam świeżo upieczoną absolwentką szkoły podstawowej, czyli
piętnastolatką po VIII klasie. W Polsce bieda, głodno, a na pielgrzymce chłodno. Lało nam od
samego rana, szłam więc w kaloszach cała mokra. No i pierwszy nocleg. Kwatermistrz po
odebraniu bagażów krzyknął „do tej stodoły 50 sióstr”. Poszłam. Dach przecieka, myszy
piszczą, ja z alergią na zboża i trawę kicham raz za razem. Nie wiem czy się przebierać, czy
spać w tym co jestem. Okropność. Myślę sobie: noc wytrzymam, a jutro jakoś wrócę. Pamiętać
należy, że o komórce nikt wówczas nie śnił, a rozmowy zamiejscowe zamawiało się na poczcie
lub przez centralę, więc nawet napotkanie budki telefonicznej na trasie nic by nie dało. Ale
rano wstałam i zaświeciło słonko. Pobudka była ok. 5.00, ale już zanosiło się na ładny dzień.
Kiedy zaśpiewaliśmy „Kiedy ranne”, a po nich godzinki, których nie znałam, spodobało mi się
i pomyślałam, że pójdę dalej. Poszłam. Drugiego dnia był pogodny wieczorek. Braciszkowie
opowiadali śmieszne rzeczy i śpiewaliśmy dużo piosenek. Spodobało mi się. A trzeciego dnia,
idąc przez Olkusz, kiedy wszyscy rzucili się na odpoczynek na trawie, ja wstąpiłam do
zakładu fryzjerskiego i poprosiłam o umycie głowy. Poczułam się świeżo, zwłaszcza, że miła
fryzjerka nie wzięła ode mnie pieniędzy i pozwoliła skorzystać z toalety, gdzie się trochę
umyłam i założyłam czyste ciuchy. Stwierdziłam, że pójdę dalej. Rodzicom wysłałam kartkę z
tego Olkusza pisząc, że jest dobrze. Bo było dobrze poza tym, że byłam głodna. Miałam
upieczony przez mamę kawałek mięsa, jakąś słodką chałkę, którą na postojach dzieliłam sobie,
4
by starczyło na 6 dni. Kiedyś trafiłam na poczęstunek, czyli ktoś zaprosił pielgrzymów na
zalewajkę. Załatwianie się w lasach nie było dla mnie problemem, ale spanie w stodołach tak.
Ta moja alergia, chrapanie starszych pań, harce myszy i w ogóle spanie w stodole dla mnie,
dziewczyny wychowanej w bloku, było niezbyt miłym doświadczeniem. Ale doszłam do
Częstochowy. Miałam w pamięci prośbę wielu znajomych, którzy prosili mnie o modlitwę, bo
sami pójść nie mogli. Niosłam Matce Bożej intencję pewnej pani, której syn był alkoholikiem,
myślałam o naszej Ojczyźnie, która przeżywała trudny czas, a mój tato, zaangażowany mocno
w ruch Solidarności, jasno określał w domu co się dzieje. Modliłam się za kuzyna, który
wstąpił do seminarium, no i oczywiście miałam własne intencje. Wracając do domu czułam,
mimo zmęczenia, wielką radość i postanowiłam, że pójdę za rok. Wierna temu chodziłam z
grupą XIII na następne pielgrzymki, aż do roku 1990. Zawsze w Olkuszu myłam głowę,
zawsze wysyłałam do domu kartkę że jest wszystko dobrze. Z czasem, kiedy powstały
automatyczne połączenia telefoniczne, gdzieś w połowie trasy dzwoniłam. W 1991 roku
urodziłam córeczkę, gdy podrosła – synka. W 2007 roku znów zostałam mamą, więc ta moja
przerwa w pielgrzymowaniu trwała trochę. Aż moja pierworodna córka przed maturą poszła
na 29 Krakowską Pielgrzymkę. Za rok poszłyśmy już razem. W tym roku – 2011 - również
byłam zabierając z sobą 11 – letniego synka. Doszliśmy. Spaliśmy głównie w prywatnych
domach. Kiedy na postoje podjeżdżał Toi-Toi, ja często, starym zwyczajem, szłam gdzieś
głęboko w las. Kiedy pielgrzymi ustawiali się w kolejkę do podstawionego sklepiku - ja
mrużąc oczy wspominałam swoje pielgrzymowanie sprzed 20 lat, gdzie o soczku z rurką,
pepsi w puszce, świeżych drożdżówkach nikt nie marzył.
To co było 20 lat temu jest i dzisiaj, to „Kiedy ranne” o poranku, godzinki, różaniec… Te same
w większości piosenki, które dziś śpiewam bez śpiewnika, bo słów, jak się okazało, nie
zapomniałam.
Boli mnie, kiedy dziś od młodych pielgrzymów słyszę, że „było niewygodnie”. Niewygodnie?
Dziś nikt nie śpi w stodole! Niewygodnie? Dziś każdy ma karimatę, śpiwór, jedzenie w bród!
Niewygodnie? My 20 lat temu nieśliśmy ciężkie transparenty z pisanym literami Solidarności
wezwaniem do Matki Bożej. Rozwijało się je na chwilę tuż przez Jasną Górą, aby milicja nie
zdążyła zareagować. Dziś idzie się lekko: WC podjeżdża do lasu, sklepik oferuje świeże
produkty do wyboru, do koloru. Dziś bije radość, jest wolność, dobrobyt. Owszem, trud
pielgrzymowania każdy czuje w nogach. Ale może te nogi obsypać talkiem, założyć skarpety
antyuciskowe, zastosować maści, kremy. 20 lat temu nikt o tym nie marzył. Nogi bolały , ale
niewiele można było zrobić.
Może ci, którzy nie mieli okazji poznać smaku pielgrzymowania w trudnych latach 80 – tych,
poczytają trochę o tamtych czasach i spróbują wczuć się, choć na chwilę, w atmosferę
pierwszych pielgrzymek. Ja wdzięczna jestem Panu Bogu za to, że pozwolił mi zakosztować
pielgrzymowania dawniej i dziś.
5