2016.02.28 III Niedziela Wielkiego Postu Żołnierze Wyklęci

Transkrypt

2016.02.28 III Niedziela Wielkiego Postu Żołnierze Wyklęci
 III Niedziela Wielkiego Postu Bazylika Świętych Erazma i Pankracego 28 lutego 2016 roku (godz. 10:30) Homilia z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych Uczymy się tego święta… Tu i teraz, jesteśmy uczestnikami wyjątkowego wydarzenia. Trzeba nam być świadomymi, że to, w czym uczestniczymy, niesie ze sobą wielkie zadanie. Trzeba nam bowiem patrząc w przeszłość, żyjąc dniem dzisiejszym, podejmować wysiłek dobrego budowania przyszłości, przyszłości naszej osobistej i przyszłości naszej Ojczyzny! Od kilku zaledwie lat, także i w naszym mieście, uczymy się tego święta. Święta państwowego, uchwalonego przez Parlament, a obowiązującego od 15 lutego 2011 roku, którego oficjalna nazwa brzmi: Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Święto to przypada 1 marca. Warto dodać, iż zgodnie z wolą inicjatora tego aktu prawnego, śp. Lecha Kaczyńskiego – prezydenta RP, święto to „ma by wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny”. Uczymy się tego święta, bowiem w nim przywracamy pamięć o tych, którzy złożyli na ołtarzu Ojczyzny dar ze swego życia, nie godząc się na zamordowanie wolnego ducha Narodu polskiego, nie godząc się z okupacją sowiecką. Wielu zamordowano, a ci którzy przeżyli naznaczeni byli przez ówczesną władzę, przez propagandę komunistyczną, jako „bandyci” i „faszyści”. A oni? Kim byli? I kim są? To zwyczajni ludzie! Mężczyźni i kobiety, którzy nie zgadzali się na współpracę z przedstawicielami wrogiego systemu, z tymi, którzy mówiąc po polsku PRAWDZIE nie służyli! Trzeba nam, nazywając rzeczy po imieniu, jasno powiedzieć, że byli kolaborantami! Jawnie i tajnie służyli kłamstwu, mówiąc, że Polska jest wolna. A przecież okupacja sowiecka, rozpoczęta 17 września 1939 roku, trwała 54 lata, aż do 17 września 1993 roku, gdy ostatni żołnierze dawnego układu wojskowego opuścili nasze granice. Warto to wiedzieć, że w Legnicy, która była siedzibą Północnej Grupy Wojsk Radzieckich, okupanci zajmowali 1/3 powierzchni całego miasta. Pamiątki obecności owych „przyjaciół ze Wschodu” widoczne są w Legnicy do dziś. Po 16. latach mieszkania w tym mieście mogę o tym powiedzieć, myśląc zarówno o sferze materii, jaki i ducha. Kim byli Ci, których władza sowiecka i jej pachołkowie chodzący w polskich mundurach, z tak wielką determinacją zwalczali? Dlaczego na wszelkie możliwe sposoby byli tropieni, prześladowani, chwytani, katowani i mordowani? Kim oni byli? Postawmy też pytanie, co chcieli osiągnąć Ci, którzy na orła w koronie i na krzyż przysięgali? Bracia i Siostry! Uczymy się tego święta i tych ludzi się uczymy. Trzeba nam zatem coraz bardziej poznawać ich życie, poznawać ich historię, aby zrozumieć, dlaczego zdecydowali się na życie prawem wilka. Poprzez książkę Joanny Wieliczki-­‐Szarkowej pt.: „Żołnierze Wyklęci Niezłomni Bohaterowie” oddajmy im samym głos. Oto jej fragmenty: „My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej! (…) Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny czy na gruzach kochanej stolicy – Warszawy – z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską Ziemię” – tak cel tej powojennej walki przedstawiał kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, dowódca 6. Brygady Wileńskiej AK, legenda 1 Podlasia. Tak też myśleli inni dowódcy i ich podwładni pozostający w konspiracji. „Wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości. (…) Sumienie Narodu – to my!” – pisał w jednej z ulotek rozlepianych na murach Gdańska wczesną wiosną 1946 roku mjr Zygmunt Szendzielarz, sławny „Łupaszka”, dowódca odtworzonej na Pomorzu 5. Wileńskiej Brygady AK. Od wspomnianej autorki dowiadujemy się, iż „w niepodległościowym podziemiu w 1945 roku przeciwstawiało się komunistycznemu reżimowi w Polsce około 120-­‐180 tysięcy osób, z czego około 13-­‐17 tysięcy walczyło w oddziałach partyzanckich lub bojowych jednostkach dyspozycyjnych. Po amnestii, w latach 1947-­‐1950 w lasach zostało 1,8 tysiąca partyzantów, a po roku 1950 jeszcze 250-­‐400. Oddziały zbrojne nie mogłyby przetrwać w terenie bez pomocy miejscowej ludności, wśród której miały swoich zaufanych informatorów, łączników, lekarzy, aptekarzy, księży i in. Mieszkańcy wsi i miasteczek, mimo grożących im za to represji, udzielali partyzantom gościny, schronienia i zaopatrzenia, ci zaś bronili ich, często skutecznie, przed bezprawiem komunistycznych urzędników i funkcjonariuszy. O tych ludziach również musimy pamiętać, mówiąc o Żołnierzach Wyklętych”. Warto także wiedzieć, że „w czasie akcji zbrojnego podziemia, jak podają wciąż niezweryfikowane źródła komunistyczne, zginęło około 12 tysięcy funkcjonariuszy i żołnierzy służb mundurowych (UB, KBW, MO, WP, ORMO), tysiąc żołnierzy Armii Czerwonej i funkcjonariuszy NKWD oraz 10 tysięcy cywilów (działacze partyjni, agenci UB i NKWD). Według także niezweryfikowanych danych, w walce poległo przeszło 8,6 tysiąca konspiratorów, a 79 tysięcy zostało aresztowanych. Na karę śmierci w latach 1944-­‐1956 z przyczyn politycznych skazano 5 tysięcy osób, ponad połowę tych wyroków wykonano (dane z Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego 1944-­‐1956). Żołnierze antykomunistycznego niepodległościowego powstania to przede wszystkim synowie chłopów i rzemieślników, a także młodzi nauczyciele, urzędnicy, leśnicy, oficerowie i podoficerowie rezerwy, czasem oficerowie zawodowi, a nawet maturzyści i gimnazjaliści, wywodzący się z małych miasteczek i wsi. Niektórzy z nich walczyli o niepodległość Polski w latach 1918-­‐1920. Większość należała do konspiracji od 1939 roku. Wszystkich ich łączyła niezgoda na komunistyczne rządy i gotowość do walki o wolność, nawet za cenę życia. Wychowani w przedwojennej Polsce w miłości i odpowiedzialności za ojczyznę, wybierali wierność najwyższym wartościom. Trwali w podziemiu, ponieważ, jak śpiewa współczesny bard Andrzej Kołakowski, ... przysięgaliśmy na orła i na krzyż, na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy, na czystą biel i na gorącą czerwień krwi, na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych…”. Uczymy się tego święta. Coraz bardziej poznajemy prawdę o tamtych czasach, ale też i prawdę o naszych czasach, o nas samych. Najnowsza historia pokazuje, że nie jest łatwo prawdzie przekuwać się przez mur kłamstwa, działań tłamszących prawdę o dzielnym duchu Narodu polskiego. Przykładem na to jest historia „uwięzienia” przez ostatnie sześć lat pierwszego filmu fabularnego poświęconego Żołnierzom Wyklętym, filmu, który w najbliższy piątek wchodzi na ekrany polskich kin. Film ten zatytułowany jest „Historia Roja”. W ubiegły piątek wieczorem we Lwówku Śląskim, prowadząc drogę krzyżową dla słuchaczy Diecezjalnej Szkoły Stałego Lektora i Akolity, posłużyłem się rozważaniami opartymi na doświadczeniu życia i martyrologium Żołnierzy Niezłomnych. Przy stacji IX. – trzecim upadu Chrystusa, zawarte jest rozważanie zaczynające się od słów starszego sierżanta 2 Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. „Rój”. „Iluż kolegów świąt nie doczekało, z którymi razem komunistów biłem. Nas, starych partyzantów, mało pozostało. Nie wiem, dlaczego Ty mnie Boże chowasz? Tak sobie często marzę -­‐ koledzy przyjdę i ja do Was. Więc czekajcie na mnie. Wstawcie się do Boga, to spotkamy się w niebie. Ile razy mam przebaczyć drugiemu człowiekowi? Co gdy ten człowiek męczy mnie, torturuje, szydzi i poniża moją godność? Skąd mam wziąć siły, by wytrwać? Przebaczenie to być albo nie być twojego szczęścia. Uczyń przebaczenie stylem twojego życia, a zobaczysz: nie będzie takiego upadku, z którego byś nie zdołał powstać”. Rozpoczynając obchody miejskie państwowego święta, jesteśmy w murach świątyni, gdzie gromadzimy się na „Łamanie chleba”. Podczas dzisiejszej Eucharystii, gdy do ołtarza już niebawem przyniesione zostaną dary na ofiarę, ten, który przewodniczy naszej modlitwie, tak jak i w innych świątyniach katolickich, w różnych językach świata, wypowie słowa Modlitwy nad darami: „Miłosierny Boże, przez tę Ofiarę pojednania odpuść nam nasze winy, i udziel nam łaski, abyśmy umieli przebaczać naszym braciom”. Przebaczyć? Po ludzku nie jest to możliwe, ale jest to możliwe mocą Boga. Mocą Boga jest możliwe przebaczenie. Owszem nie przychodzi ono łatwo i nie dzieje się automatycznie. Dlatego trzeba nam modlić się o to: udziel nam łaski, abyśmy umieli przebaczyć! No, ale jak? Przebaczyć? Przebaczyć temu, który torturował, katował, wyrywał paznokcie, gwałcił, mordował? Przebaczyć? Przebaczyć temu, który na mnie pisał donosy, który inwigilował życie moje i moich najbliższych, takiemu mam przebaczyć? TAK! Na rany Chrystusa, trzeba nam, aby przebaczyć! Bo właśnie przez tę Ofiarę pojednania, w którą wchodzimy, na naszej wielkopostnej drodze metanoi, nawrócenia – zmiany myślenia i postępowania, właśnie przez tę tajemnicę pojednania możemy doświadczyć, więcej – przeżyć odpuszczenie win naszych. A oni? Oprawcy? Ci, którzy zdradzili Boga, Ojczyznę i Bliźniego? Co z nimi? Jeżeli słyszą te słowo, jeżeli słyszysz to słowo, Bracie i Siostro grzeszniku, jeżeli się nie nawrócisz, Ty i ja, jeżeli się nie nawrócę, zginiemy! Matka nasza Kościół święty w tę trzecią Niedzielę Wielkiego Postu daje nam lekarstwo, tak jak modliliśmy się dzisiaj słowami kolekty – głównej modlitwy dnia dzisiejszego, daje nam jako lekarstwo na grzech post, modlitwę i jałmużnę. Warunkiem zadziałania tego boskiego lekarstwa jest nasze pokorne przyznanie się do przewinień, które obciążają nasze sumienia. Stanięcie w prawdzie o nas samych, będzie mogło zaowocować podźwignięciem dokonanym przez Boga samego, który nie trudzi się w okazywaniu nam swojego miłosierdzia. On wszak jedynie jest niewyczerpalnym źródłem wszelkiego miłosierdzia i dobroci! Tak dzisiaj modli się Kościół katolicki. Jeżeli te słowa są Twoją modlitwą, to jesteś w Kościele. I owocem Twego bycia w Kościele Chrystusowym jest i będzie przebaczenie. Jeżeli zaś nie dojrzałeś jeszcze do tego, to Miłosierny Pan daje Ci szansę. Nie wyrzuca Cię i nie pali na stosie. On dopuszcza taką sytuację, że gleba Twojego serca może być dzisiaj jeszcze jałowa. „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc” (Łk 13, 9). Pan daje zatem czas, aby mógł zadziałać ów nawóz i czeka. Jest cierpliwy. Wyczekuje, aż Twoje serce otworzy się na doświadczenie Misterium Paschalnego Chrystusa. Wyczekuje, aż wejdziesz w tajemnicę tracenia i umierania w Chrystusie, aby Jego mocą powstać i móc przebaczyć, tak jak Jezus przebaczył! 3 Wielki Ojciec duchowy naszego Narodu – św. Jan Paweł II – zapytany o najważniejsze zdanie w Biblii, wskazał na słowa z Ewangelii wg św. Jana: „Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (8, 33). W wierszu wcześniejszym Jezus mówi do tych, „którzy Mu uwierzyli: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami” (8, 32). Bez prawdy, także tej bolesnej o nas samych, nie ma i nie będzie życia. W cytowanym tekście Janowym Jezus przedstawia się Żydom, używając imienia Bożego, mówiąc: „JA JESTEM”. Jest to imię, którym Bóg objawił się Mojżeszowi zlecając mu misję wyprowadzenia narodu izraelskiego z niewoli. Wiemy, że droga ta nie była łatwa i serce Izraelitów bardzo szybko odeszło od daru wolności, jaki Pan dał swemu Ludowi. Szemrali przeciw Mojżeszowi i samemu Bogu. Skutkiem szemrania, braku całkowitego zawierzenia Bogu, a przecież wielkich rzeczy ze strony Boga doświadczyli, była śmierć na pustyni. Do ziemi obiecanej mogli wejść tylko ci, którzy nie byli dziećmi zniewolenia, nie mieli mentalności człowieka zniewolonego. Bracia i Siostry! Wędrówka naszego Narodu wciąż trwa i choć licząc lata to owe symboliczne 40 lat już za nami, mimo to jednak, wciąż trwa proces oczyszczania naszego myślenia, wyzwalania się z kłamstwa i grzechu. Potrzebujemy zatem jeszcze czasu, aby umieć stanąć w prawdzie i umieć tę prawdę przyjąć. Przyjąć prawdę o innych i o sobie. Tak więc, uczymy się tego święta. Jako Polacy, jako katolicy, uczymy się tego święta. Ostatnim akordem dzisiejszego rozważania niech będą fragmenty z kazania ks. Jerzego Popiełuszki, jakie wygłosił w Krakowie – Mistrzejowicach, w czasie Mszy św. za Ojczyznę 30 sierpnia 1984 r., w czwartą rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. Słowo proroka, jakże aktualne w stosunku do tego, co było, do tego, co jest i do tego, co jeszcze przed nami. „Naród polski, od ponad tysiąca lat zjednoczony z Chrystusem i z Jego nauką, zawsze był wierny Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Hasło „Bóg i Ojczyzna” było nierozdzielnym elementem dziejów naszego narodu. Zawsze potrafił polski lud ofiarę życia złączyć z ofiarą Chrystusa, aby dzięki temu zjednoczeniu nic nie zginęło, ale by wszystko stawało się ożywczą substancją dla przyszłych pokoleń. Wielkie były cierpienia polskiego narodu i wiele krwi przelano w jego dziejach, zwłaszcza w czasie ostatnich dwustu lat, w czasie zaborów, różnych powstań i zrywów narodowych. Wielkie były cierpienia w czasie drugiej wojny światowej, zwłaszcza w powstaniu warszawskim. Wielką ofiarę cierpienia, a także i krwi, złożył nasz naród i po drugiej wojnie światowej. Ofiarę tym większą i tym boleśniejszą, że dokonywała się ona rękami braci, których ta sama ziemia -­‐ Matka Polska -­‐ wykarmiła. (…) Na cierpieniach najlepszych synów Polski podziemnej i Armii Krajowej, na więzieniu św. pamięci ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego, na cierpieniach robotników Wielkopolski w roku 1956, na bolesnym doświadczeniu młodzieży z roku 1968, na tragicznym grudniu roku 1970, na haniebnych wyrokach robotników z Ursusa i z Radomia z roku 1976, wyrósł kolejny zryw ludzi zjednoczonych we wspólnej trosce o dom ojczysty w roku 1980. Wyrosła Solidarność, Solidarność, która wykazała, że naród zjednoczony z Bogiem i braćmi zdolny jest wiele dokonać. Zjednoczony z Bogiem i z braćmi, bo wiemy, że Solidarność rodziła się na kolanach. Z różańcem w ręku, z pieśniami patriotycznymi i religijnymi na ustach, wyrosła Solidarność, która bardziej niż o chleb powszedni wołała o prawdę, o sprawiedliwość, o godność człowieka i godność ludzkiej pracy. Nie wystarczy urodzić się człowiekiem -­‐ trzeba jeszcze być człowiekiem. Zachować godność -­‐ to być sobą w każdej sytuacji życiowej, to stać przy prawdzie, choćby miałaby ona nas wiele kosztować. Bo prawda w czynach, czy prawda wypowiadana w słowach, kosztuje. Tylko za plewy się nie płaci, ale za pszeniczne ziarno często trzeba zapłacić. Prawdy nigdy człowiekowi nie wolno zdradzić. Mówił już kiedyś poeta Novalis, że człowiek opiera się 4 na prawdzie i jeżeli zdradza prawdę, zdradza siebie. Kłamstwo poniża ludzką godność i zawsze było cechą niewolników, było cechą ludzi małych. Zachować godność człowieka, to żyć bez zakłamania. Trzeba wyzbyć się leku, który paraliżuje i zniewala umysł i ludzkie serce. Powtarzam zdanie, które bardzo często wypowiadam: że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników i jałowego spokoju. Warto to zdanie sobie zapamiętać. Wiemy dobrze, że naród polski nie nosi w sobie nienawiści i dlatego zdolny jest wiele przebaczyć, ale tylko za cenę powrotu do prawdy, bo prawda i tylko prawda jest podstawowym warunkiem zaufania. Aby pielęgnować w sobie i braciach ideę, która była i jest nadzieją na lepsze jutro, potrzebne jest męstwo, potrzebna jest cnota męstwa, powtarzam cnota męstwa, która jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu. Mówił Ojciec święty, że prawdziwie roztropnym i sprawiedliwym może być tylko człowiek mężny. Zakończmy może nasze dzisiejsze rozważanie słowami Ojca świętego: Niech serce Matki sprawi, byśmy nie zaprzestali wysiłku o prawdę i sprawiedliwość, o wolność i godność naszego życia. Trwajmy na drodze prawdy, sprawiedliwości i wolności. Trwajmy na drodze budowania solidarności serc i umysłów”. Amen! 5 

Podobne dokumenty