Maluchy zyskują bezpieczny dom i kochających je ludzi
Transkrypt
Maluchy zyskują bezpieczny dom i kochających je ludzi
31 10 Rodziny adopcyjne (8) ◊ rp .pl 10/29/07 5:18 PM Page 3 Ś roda – czwarte k | 31 paź dz ie rnika – 1 l istopada 2007 3 Rodziny adopcyjne Maluchy zyskują bezpieczny dom i kochających je ludzi chcą przyjąć do swojej rodziny dziecko. Innym razem wys∏uchali wyk∏adu na temat prawa adopcyjnego czy pielęgnacji dziecka. Raz spotkali się z rodziną, która już adoptowa∏a dzieci. – Ta rozmowa to najcenniejszy element kursu – podkreśla Elżbieta. Pod koniec szkolenia każdy z przysz∏ych rodziców odbywa indywidualną rozmowę z pracownikiem ośrodka adopcy j n eWed∏ug danych Katolickiego mieć biologicznych dzieci. Nie- go, który potem odwiedza ka nOśrodka Adopcy j n o-Opiekuƒ- którzy już je mają, a mimo to de- dydatów na rodziców w ich doczego, ok. 20 – 25 procent par w cydują się na adopcję, by mu. – W Internecie spotkaliśmy Polsce jest bezp∏odnych i to oszczędzić dzieciom cierpienia. się z opiniami, że ta wizyta jest w∏aśnie jest najczęstszym po- – Podobnie by∏o w naszym jak trudny egzamin – opowiada wodem ubiegania się o adopcję. przypadku – mówi Elżbieta, Grażyna z Krzysztofem. – Ale – Mieliśmy określoną wizję na- która wraz z mężem adoptowa- my nie czuliśmy się jak na teście. szej wspólnej przysz∏ości. Naj- ∏a trójkę dzieci. Z potrzeby po- To by∏a zwyk∏a wizyta i ro z m opierw ślub, potem rodzina siadania dziecka zabiegaliśmy o wa o tym, jak żyjemy. To prze– opowiada Krzysztof, ojciec Grzesia, potem po prostu chcie- cież oczywiste, że ośrodek adopcyjny sześcioletniego Jan- l i ś my uratować, wyrwać z sie- sprawdza warunki, w jakich ka i czteroletniej Oli. Ale w pew- roctwa, następne dzieci. dziecko będzie wychowywane nym momencie okaza∏o się, że – mówi Grażyna. Podczas kursu Od rę k i nie możemy mieć w∏asnych pary piszą także list do „swo j edzieci. Zaczęliśmy wtedy zadaPo zg∏oszeniu się do ośrodka go” dziecka. – Mogliśmy go piwać sobie poważne pytanie: adopcyjnego para rozpoczyna sać osobno, ale zdecydowalidlaczego chcemy mieć dziecko? niemal dziewięciomiesięczny śmy z mężem na wspólny list. W Dla wielu, w takim momencie kurs przygotowawczy. - Sk∏ada trakcie pisania uświadomiliśmy decyzja o adopcji jest naturalna się on z comiesięcznych spo- sobie nawzajem, dlaczego chce– mówi. tkaƒ w kilkunast oosobowych my adoptować dziecko, i opisa˚eby się utwierdzić, poszu- grupach – mówi Anna, matka l i ś my nasze intencje na papiekali wśród znajomych rodziny adopcyjna dziesięciomiesięcz- rze – mówi Anna. adopcyjnej i spotkali się z nią. - nego Bartka. Jak i pozostali nasi Poza szkoleniem należy doPytaliśmy g∏ównie o sprawy for- rozmówcy korzysta∏a z pomocy pe∏nić wiele formalności. Przymalne, ale nie to by∏o najwa ż- Katolickiego Ośrodka Adopcy j- szli rodzice dostają kartkę z listą niejsze. Chcieliśmy zobaczyć n o-Opiekuƒczego. – W jednym dokumentów, które muszą z∏ojak to wygląda. I zobaczyliśmy miesiącu zajęcia dotyczy∏y na- żyć. – Potrzebowaliśmy zazwyk∏y, szczęśliwy dom ko c h a- szej motywacji – opowiada An- świadczeƒ z miejsc, o których jących się ludzi – opowiada żo- na. Wspólnie z prowadzącymi s∏yszeliśmy pierwszy raz w żyna Krzysztofa, Grażyna. spotkanie psychologami i peda- ciu – żartuje Grażyna z Krzys zAle na adopcję decydują się gogami przyszli adopcyjni ro- tofem. W wykazie m. in. znalaz∏y nie tylko pary, które nie mogą dzice mówili o tym, dlaczego się poradnia zdrowia psychicz- Adopcję wciąż często kojarzy się ze sporą ilością formalności, przez które trzeba przebrnąć. Jest w tym trochę praw dy, ale z drugiej strony od podjęcia decyzji o adopcji do jej zrealizowania mija nie więcej niż pó∏tora roku. To okres porównywalny do ciąży nego i poradnia uzależnieƒ. – Na szczęście pracownicy ośro dka ca∏y czas byli chętni do pomocy – mówi Anna. Wsparcie jest szczególnie ważne na etapie za∏atwiania adopcji w sądzie. Pierwszy formalny krok to tzw. preadopcja – zgoda sądu na to, by para zab ra∏a dziecko z ośrodka opiekuƒczego do domu. Wnioski o preadopcję czasami czekają na rozpatrzenie dużo d∏użej, niż to konieczne. – W przypadku Janka obaw i a l i ś mysię, że bez naszej interwencji będziemy d∏ugo czekać – wspominają G rażyna i Krzysztof. – Nasze podanie przez kilka dni wędrowa∏o z parteru na drugie czy trzecie piętro budynku sądu, a sędzia, której przydzielono naszą sprawę, akurat by∏a na urlopie. Ostatecznie do preadopcji dosz∏o po tygodniu nas z ych st a raƒ. Wciąż py t a l i ś my, kiedy sprawa zostanie ro z p atrzona, czy można zmienić sędzię. – Kiedy my staraliśmy się o adopcję Bartka, wręcz zaskoczy∏a nas przychylność sądu. A od z∏ożenia wniosku o preadopcję Oli do wydania post anowienia, minę∏y dwa dni – mówi Anna. W urzędzie stanu cywilnego odpis aktu urodzenia za∏atwili od ręki. Coraz ∏atwiej więc za∏atwić formalności związane z adopcją. W y st a rczy uśmiech Sąd to ostatni etap. Po nim rodzice adopcyjni stają się pe∏noprawnymi rodzicami dziec- ka. Kiedy ośrodek adopcyjny wype∏ni swoją misję, rodzina dzia∏a i decyduje sama, bez ing e rencji z zewnątrz. – Ale już wcześniej, w pierwszym etapie, kiedy czekając na preadopcję odwiedza∏am Bartka, wszyscy pracownicy traktowali go jako moje dziecko i pozwalali mi się o niego troszczyć – mówi Anna. Oczywiście w każdej chwili rodzice adopcyjni mogą zawsze liczyć na pomoc ośrodka. Nowy cz∏onek rodziny bardzo szybko w nią wrasta. – W perspektywie tych sześciu lat zdaję sobie sprawę, że moje początkowe obawy by∏y bezpodstawne – przyznaje Grażyna. Baliśmy się na przyk∏ad czy nawiążemy z dzieckiem kontakt – mówi. – Janek już przy pierwszym spotkaniu poczu∏, że jesteśmy jego rodzicami. Ale z Olą by∏o inaczej. Podczas kilku spotkaƒ w ośrodku zdawa∏a się nas nie zauważać. By∏a niesamowicie spięta, zamknięta na świat. Zaskoczy∏a nas i zmartwi∏a taka reakcja. Sytuacja zmieni∏a się jednak diametralnie po przyjeździe do domu. Ola przesz∏a pozytywną przemianę o 180 stopni, znów wprawiając nas w zdumienie – koƒczy Grażyna. Ola jest teraz radosną, otwartą na świat czterolatką. Czasem pojawia się dodatkowa trudność po stronie przysz∏ych dziadków. - Rodzice zapewniali, że szanują naszą decyzję i będą nas wspierać, ale czul i ś my, że mają sporo obaw. Kiedy jednak pojawi∏ się Grześ, w s z ystko minę∏o. Obie babcie <Happening rozpoczynający kampanię na rzecz rodzin z a stępczych, Kielce 2006 r. pokocha∏y s∏odkiego niemowlaka – uśmiecha się Elżbieta. To nie wyjątek – To prawda, że pracownicy ośrodka opiekuƒczego wybrali dla nas dziecko. Wcześniej jednak konsultowano z nami decyzję – mówi Anna. - Paniom z ośrodka bardzo zależa∏o na tym, by poznać nasze oczekiwania. Wiedzia∏y na przyk∏ad, że nie czujemy się na si∏ach, by przyjąć dziecko niepe∏nosprawne. – Znam wiele rodzin adopcyjnych – mówi Elżbieta. Pracownicy często st a rają się dobrać dziecko także pod względem fizycznego podobieƒstwa do przysz∏ych rodziców. Zresztą z doświadczenia wiem, że z biegiem czasu dzieci i tak przyjmują powierzchowność rodziców, powielają ich gest y, mimikę, przyzwyczajenia. Dosyć często występuje obawa, że dziecko adopcyjne może mieć problemy rozwojowe czy ukryte schorzenia. Tymczasem ośrodek informuje przysz∏ych rodziców o wszystkim, co wie na temat dziecka, zw∏aszcza pod kątem zdrowia. – Jasne, że adopcja jest pewną niewiadomą, jednak w takim samym stopniu niewiadomą jest biologiczne dziecko – konkluduje Anna. – Jesteśmy rodzicami także po t o, by pomagać synowi lub córce w ich problemach zdrowo tnych – przypomina Grażyna. Poza tym rozpoznane choroby nie zawsze są tak groźne, jak wyglądają na pierwszy rzut oka. – Kiedy decydowaliśmy się na adopcję Kasi, wiedzieliśmy, że będzie wymaga∏a operacji – mówi Elżbieta. Do tego, później rozpoznano u niej porażenie mózgowo-rdzeniowe. Po dog∏ębnej diagnozie u kilku specjalistów okaza∏o się, że powodem tak niepokojących symptomów by∏a choroba sieroca. Do okie∏znania jej wyst a rczy∏o zapewnić dziecku kilkumiesięczną rehabilitację oraz otoczyć je mi∏ością i troską. Prowadzący kurs uczą, że adopcja jest czymś najzupe∏niej normalnym i nie należy się jej wst ydzić. – Nie będę og∏aszać wszem i wobec, że adoptowa∏am dziecko, ale też nie będę tego ukrywać. To nie temat tabu – stwierdza Anna. – Chcemy Bartka upewnić w tym, że przez fakt adopcji nie jest nikim gorszym. Po prostu w inny sposób do nas tra fi∏. Starsze dzieci Elżbiety – jedenastoletni Grześ i dziewięcioletnia Kasia – są już świadome, że ich naturalni rodzice zdecydowali się je oddać. Wiedzą o tym także ich rówieśnicy. – Czasem pojawiają się w związku z tym p ewne problemy – mówi Elżbieta. – Dzieci w tym wieku są wrażliwe na wszelką inność. Jak się okazuje, bezcenne są kontakty i przyjaźnie z innymi rodzinami adopcyjnymi. Grześ i Kasia wiedzą, że ich sytuacja to nie wyjątek – dzieci wujka Stasia i cioci Zosi też są adoptowane. —m.c. Imiona zosta∏y zmienione