TAK-BUD

Transkrypt

TAK-BUD
CZYTA NAS STUTYSIĘCZNE BRÓDNO JUŻ 18 LAT
ROK ZAŁOŻENIA1995
Z pierwszą gwiazdką, przy wigilijnym stole,
z opłatkiem, w blasku choinki, dzielimy się życzeniami
ze wszystkimi Czytelnikami, myśląc o tym,
aby pokój zawsze gościł w naszych sercach, aby ubywało kłopotów
i zmartwień, a przybywało radości i wiary w jutro.
ISSN 1425-7645 v BEZPŁATNA v NR 12(205) v GRUDZIEŃ 2012 v ROK XVIII
Redakcja
MIESIĘCZNIK v GAZETA SPÓŁDZIELCZA
Gabinet
Stomatologiczny
n
n
JUNONA W ROZJAZDACH. BYŁY WYCIECZKI DO LWOWA,
NA LITWĘ I ŁOTWĘ. BYŁA TEŻ WYCIECZKA DO RZYMU.
N/z. JUNONA NA FORUM ROMANUM. Fot. Marzena KUJAWA.
n
n
Stomatologia zachowawcza
Protetyka
Leczenie w narkozie
Korony porcelanowe
na metalu cyrkonie
Zapraszamy:
dorosłych i dzieci
pon.-pt.: 800-2000
sobota: 800-1300
TA K- B U D
OKNA PCV
A L U
D R E W N O
ul. Wysockiego 26, paw. 3, 03-388 Warszawa
MECHANIKA POJAZDOWA „S & K”
OKNA P.C.V. do 30% RABAT
v
ROLETY v ŻALUZJE
v
VERTICALE
v
v
PARAPETY
v
v
tel. 675 05 03, 0-501 108 297
STOMATOLOGIA
Baza MPO, ul. Kopijników 13
ul. Syrokomli 10
Zaprasza w godz. 800-1600
www.stomatolog-izodent.waw.pl
tel. 814 33 43, 0-501 091 445
N A P R A W Y
FIAT P DAEWOO P OPEL P ZACHODNIE
P JAPOÑSKIE
www.sandk.prv.pl
tel. 811 65 16
H KOMPLEKSOWE LECZENIE H
H PROTETYKA H IMPLANTY H
H RTG H
Warszawa
ul. Szwedzka 37
tel. 818 07 91
2
l
l
DYŻURY CZŁONKÓW
RADY NADZORCZEJ
20.12. – Elżbieta GIERAŁTOWSKA
Andrzej GAPYS
27.12. – Bożenna JANASIAK
Teresa KOS
3.01. – Mirosława KWIATEK
Tadeusz MAŁACHOWSKI
10.01. – Wiesława MILCZAREK
Maria ODOLAK
DY¯URY: ul. Krasnobrodzka 11
Biuro Zarz¹du SM „Bródno”
Pocz¹tek dy¿urów – godz. 1700
26
listopada obradowała Rada
Nadzorcza
SM „Bródno” pod
przewodnictwem
Sławomira Antonika. W pierwszym
punkcie Rada zajęła
się dwudziestoma dwoma wniosmi o wykreśleniu z rejestru
członków spółdzielni. W punkcie drugim Rada uchwaliła
zasady o przyjmowaniu, rozpatrywaniu ofert oraz organizowaniu przetargów na najem lokali użytkowych, co oznacza, że
traci moc uchwała z 31 marca
2003 r. Następnie Rada Nadzorcza uchwaliła zasady wymiany
wraz z legalizacją wodomierzy indywidualnych jednocześnie uchylając uchwałę z 24 stycznia 2000 r. Rada Nadzorcza zatwierdziła uchwałę Rady Osiedla
„Toruńska” z 25 października
2012 r. w sprawie opłaty na remonty dźwigów, która od 1 marca 2013 r. będzie wynosić 50 groszy za 1m2 miesięcznie. Rada
Nadzorcza zatwierdziła uchwały
Rady Osiedla „Toruńska” o opłatach za mieszkania, lokale użytkowe oraz miejsca postojowe
w budynku mieszkalnym przy
Kondratowicza 11. W dwóch
ostatnich punktach porządku
dziennego Rada Nadzorcza wybrała podmiot do zbadania sprawozdania finansowego i bilansu
spółdzielni za 2012 r., a następnie wysłuchała informacji Zarządu o odszkodowaniach miasta Warszawy za niedostarczanie spółdzielni lokali socjalnych.
OBRADY
RADY
P
od koniec listopada 2012 r. w Urzędzie Dzielnicy odbyło się spotkanie mieszkańców z posłami PO: Joanną
Fabisiak, Małgorzatą Kidawą-Błońską, Lidią Krajewską,
Leszkiem Jastrzębskim i Marcinem Kierwińskim. Było to
pierwsze spotkanie od jesiennych wyborów parlamentarnych w ub. r. i dyskusja mieszkańców z posłami przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych, bo też nagromadziło się wiele różnych problemów ciągle odkładanych, a wymagających rozwiązań. Chociażby jeden z pilniejszych
jakim jest miejsce Pragi w Warszawie i w jego każdorazowych budżetach
rocznych gdyż niewiele tu zmieni II linia metra jak nie zmieniło Euro 2012.
Szczególnie ta stara Praga popada w ruinę. Nas ze zrozumiałych względów
interesowały żywotne sprawy spółdzielcze. Mieszkańcy (spółdzielcy) pytając
co koalicja zamierza zrobić z ustawą spółdzielczą autorstwa posłanki Lidii
Staroń wyrażali swoje uzasadnione zaniepokojenie o dalsze losy całej polskiej
spółdzielczości mieszkaniowej i o los ponad 3 milionów polskich spółdzielców. Małgorzata Kidawa-Błońska będąca szefową PO w Warszawie odpowiedziała publicznie, że istniejące obecnie w sejmie cztery projekty ustaw
spółdzielczych zostały zdjęte z obrad i że w najbliższym czasie nie będą rozpatrywane, ale nie odniosła się wprost do powszechnie krytykowanego projektu posłanki Lidii Staroń. Natomiast oświadczyła, że doprowadzi do spotkania posłanki Lidii Staroń i innych posłów PO odpowiedzialnych za ten projekt ustawy ze spółdzielcami Bródna. Padło też pytanie dlaczego stołeczne
władze PO zgadzają się na tak wysokie podwyżki podatku za wieczyste użytkowanie gruntu, sięgające nawet kilkuset procent? Lidia Krajewska oświadczyła, że zasady naliczania podatku od wieczystego użytkowania gruntu nie
były dotychczas uregulowane i obecnie będzie on podwyższany co roku.
MIESZKAŃCY
I POSŁOWIE
Natalia SOBIERAJ
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
BEZPŁATNE
l
l
l
DYŻURY RADNYCH
Jacek DUCZMAN
– pierwszy poniedzia³ek miesi¹ca
Andrzej GAPYS
– drugi poniedzia³ek miesi¹ca
Małgorzata KWIATKOWSKA
– trzeci poniedzia³ek miesi¹ca
Biuro Zarządu SM „Bródno”
Krasnobrodzka 11, pok. 5
Godz. 1600 -1700
Małgorzata ZIELIŃSKA
– drugi wtorek każdego miesi¹ca
Klub „Junona”
Bazyliańska 1
Godz. 1600 -1800
SPRZEDAM
MIESZKANIE
NA OSIEDLU
KORCZAKÓWKA
Z MIEJSCEM
PARKINGOWYM
NAZIEMNYM
I PIWNICĄ
602 446 423
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
l
PRALNIA
WODNO-CHEMICZNA
MAGIEL
l
l
20 LAT TRADYCJI
l
Krasnobrodzka 11
l
675 14 15
l
(wejście z tyłu pawilonu)
Wydawca: SM „Bródno”. Redaktor naczelny: Jerzy KOCHAÑSKI.
www.smbrodno.pl
E-mail: [email protected]
e-mail: [email protected]
Adres redakcji: 03-214 Warszawa, ul. Krasnobrodzka 11, pokój 17.
MATERIA£ÓW NIE ZAMÓWIONYCH REDAKCJA NIE ZWRACA; REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO
DO SKRÓTÓW, ADIUSTACJI I ZMIAN TYTU£ÓW. ZA TREŒÆ REKLAM REDAKCJA NIE ODPOWIADA.
Dr Józef J. Jefimik – wizyty domowe;
501 093 502, 818 59 65 (wieczorem)
Sylwester w restauracji CARMEN;
603 956 654
Kolekcję monet zastępczych sprzedam; 509 928 914
Wesela i przyjęcia bar CARMEN;
603 956 654
Remedium – masaże, rehabilitacja;
668 156 143
Pralnia i poprawki krawieckie;
884 649 770
Zapiszę mieszkanie za połowę wartości; 515 921 504
Fryzjer, fachowo, solidnie ze zniżkami; 22 614 34 66
Angielski: matury, egzaminy, tanio;
843 26 60
Nauka gry na gitarze; 515 967 595
Opiekunka do dziecka poszukuje
pracy; 504 217 333
Wynajmę umeblowane mieszkanie
40 m2 (RTV, AGD); 811 81 19
Tanio wynajmę na magazyn 45 m2
na Bródnie; 600 630 444
Kompleksowe remonty mieszkań.
Przystępne ceny; 517 254 388
Kompleksowa obsługa księgowa
dla firm; 674 15 55
Tokarkę uniwersalną sprzedam;
602 872 050, 811 76 51
Dyplomowana pielęgniarka, pełen
zakres usług; 516 170 205
Wynajmę garaż, Turmoncka 22;
608 611 713
Zatrudnię kucharkę do przedszkola, 1/4 etatu, mile widziana emerytka; 796 257 411
Sprzedam – zamienię 44 m2, Malborska; 780 550 500
Język polski i rosyjski u egzaminatora maturalnego; 796 546 513
Uczę rysunku i malarstwa;
600 190 540
Angielski – konwersacja;
22 296 72 83
Remonty i wykańczanie mieszkań,
tanio i solidnie; 721 554 666
Do wynajęcia M3, ul. Malborska;
515 505 826
Pranie dywanów, wykładzin, tapicerki; 519 626 202
Aranżacja wnętrz, konsultacje oraz
realizacja; 601 348 501
Malowanie na jedwabiu – rzeźba
z tkaniny; 601 348 501
Okulary z bezpłatnym sprawdzeniem wzroku; 675 23 25
Malowanie, szpachlowanie, gładź.
Szybko, czysto, dokładnie;
794 986 999
Elementy do produkcji biżuterii,
odzież damska, torebki. Rembielińska 5; 602 213 215
Wynajmę umeblowane mieszkanie
45 m2; 607 177 230
Najtańsze okna prosto z fabryki;
507 787 033, 502 108 593
Inwalidka zamieni 24 m2 przy Chodeckiej na podobne, na parterze;
506 894 317
Angielski; solidnie, tanio;
695 315 588
TEL. 510-05-22
Grafik – e-mail: [email protected]
Dział ogłoszeń: 512 509 153
3
POCZTÓWKI
Z
ŻYCZENIAMI
Święta, święta – niechaj się święci Dzień Narodzenia Pańskiego.
Tradycyjnym polskim obyczajem ślemy pocztówki z życzeniami,
które dla naszej gazety specjalnie namalowały artystki
– kochane maluszki pięciolatki – z przedszkola przy ulicy Turmonckiej
Wiktoria NOWAK, Nikola KULIŃSKA i Michalina CHODAKOWSKA.
Dziękujemy!
Mieszkańcom Bródna
życzymy radosnych Świąt Bożego Narodzenia
i osiągnięcia planowanych zamierzeń w 2013 roku.
Niech nadchodzące Święta wraz z Nowym Rokiem
przyniosą tak zawsze pożądany
wielki dar szczęścia w każdej rodzinie.
Najserdeczniejsze życzenia
świąteczne i noworoczne:
niechaj wszystkie one składane w ten piękny
Wigilijny Wieczór spełnią się
i niechaj zbliżający się Nowy Rok 2013
przyniesie nam tylko same dobre dni.
Rada Nadzorcza SM „Bródno”
Zarząd SM „Bródno”
Beata Małgorzata MONIUSZKO
PIERWSZA GWIAZDKA
Dziś Wigilia, śnieg sypie płatkami,
czas ozdobić choinkę bombkami.
Mikołaj czyta listy uważnie,
wsiada do sań i rusza odważnie.
Następnie sprawdza bardzo dokładnie,
które dzieci bawiły się ładnie.
Śnieg zasypaną drogą białą,
jedzie nasz Mikołaj przez noc całą.
Zostawia prezenty pod choinką,
grzecznym chłopcom i grzecznym dziewczynkom.
Beata Małgorzata MONIUSZKO jest członkiem Grupy Poetyckiej
AKANT z siedzibą w bibliotece przy ul. Świętego Wincentego.
Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia.
Wszelkiej pomyślności, dobrego zdrowia i osobistych sukcesów w 2013 r.
życzą mieszkańcom Bródna
C
hociaż Franciszek Karpiński
błąka się po lekturach szkolnych to jednak jest już
pokryty grubą warsJerzy
twą kurzu historycznego i nie ma się co
KOCHAŃSKI
dziwić, skoro o swoje należne miejsce
w panteonie narodowym walczą obecnie takie tuzy jak
Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, Henryk Sienkiewicz i Stanisław Wyspiański, Eliza Orzeszkowa
i Stefan Żeromski tak agresywnie wypierani przez
popkulturę.
Franciszek Karpiński – rzeczywiście żył takowy i co więcej również od młodości zajmował
się poezją. Pisał sobie a swoim muzom również
z imaginowanymi Justynkami. Od współczesnego
rocznika z pewnością może liczyć co najwyżej na
tytuł przedwiecznego wierszoklety, boć przecież
panie dzieju to typowy sarmata i jakbyśmy powiedzieli nawiedzony liryk, miejscami tak sentymentalny, że aż nawet łzawy.
Z twórczości Franciszka Karpińskiego – poety
polskiego oświecenia – można wszystko odrzucić, można go eksmitować nawet na odległy margines literacki, ale Franciszek Karpiński uporczywie do nas wraca w dniu Wigilii i w Święta
Bożego Narodzenia aż po Święto Trzech Króli
o czym nawet prawdopodobnie literalnie nic nie
wiemy. Niczym Święty Mikołaj przychodzi do nas
z workiem swoich rymów. Przez cały okrągły rok
Franciszek Karpiński jest zapomniany, nieobecny,
skreślony, zagłuszony przez wszechobecny rock
and roll, aż nagle pod koniec każdego roku wraca
całą potęgą swojego słowa.
awsze wraca wieczorem wigilijnym do polskiego domu, a na pewno do każdej świątyni
podczas pasterki. Jego młodszy o kilkanaście lat
kolega po piórze poetyckim Andrzej Brodziński
nazwał go – ho!, ho!, jak przecież ślicznie –
malarzem serc, a zmarły przed półwiekiem Benedykt Hertz w pieśni wieśniaków pytał:
Czy znacie wy Karpińskiego, Karpińskiego,
I piosneczki śliczne jego?
Był to gęślarz nad gęślarzy:
Nieprędko się taki zdarzy!
Franciszek Karpiński wyczarował Laurę i Filona, a do tęsknoty Laury za Filonem pod umówionym jaworem Stanisław Moniuszko dopisał muzykę i w ten sposób obydwaj pospołu – poeta
i kompozytor – obdarzyli tę parę nieśmiertelnością. Lura nie chcąc uronić choć jednej chwili miłosnej śpiewa słowami Franciszka Karpińskiego:
Nie będę sobie warkocz trefiła,
Tylko włos zwiążę splątany,
Bobym się jeszcze bardziej spóźniła,
A mój tam czeka kochany.
ranciszek Karpiński był człowiekiem oświecenia, jednak nie w całej pełni w tym oświeceniu
obecny. Biegli znawcy jego dorobku poetyckiego zazwyczaj pisują, że nemal całe życie mierzył
w status dworaka królewskiego, ale z powodu
temperamentu poetyckiego nim nie został jak też
i z powodu dość krętej drogi życia. Oświecenie
polskie zazwyczaj utożsamiane z okresem trzydziestoletnich rządów króla Stasia niespodziewanie wydało całą plejadę tęgich głów i w wcale nietuzinkowych ludzi pióra, a zaczęło się po nieciekawych czasach saskich od publikacji w 1763 r.
dzieła Stanisława Konarskiego „O skutecznym rad sposobie” i praktycznie zakończyło się z trzecim rozbiorem Polski w 1795 r. Koroną
tej wyjątkowej i zbiorowej polskiej myśli oświeceniowej była –
i nadal jest – Konstytucja 3 Maja.
HEJ, KOLĘDA
KOLĘDA
Z
F
Radni Dzielnicy Targówek m. st. Warszawy z Klubu Radnych „Mieszkańcy Bródna-Targówka-Zacisza”
Andrzej Gapys, Jacek Duczman, Małgorzata Kwiatkowska, Małgorzata Zielińska
Dokończenie na str. 4
4
Koniec końców Franciszek Karpiński jako tylko sporadycznie
dopraszany biesiadował
podczas legendarnych
Jerzy
obiadów czwartkowych na Zamku
KOCHAŃSKI
Królewskim z królem Stasiem zasiadając obok około
pół setki jemu podobnych ówczesnych
oświeconych mędrców.
Do tych stałych i dopraszanych biesiadników należeli chociażby, że wymienię najwybitniejszych: Franciszek Bohomolec, Hugo Kołłątaj, Stanisław Konarski, Ignacy Krasicki,
bracia Jan i Jędrzej Śniadeccy, Stanisław Trembecki, Marcello Bacciarelli, Wojciech Bogusławski, Dominik Merlini, Franciszek Smuglewicz,
Zygmunt Vogl, Tomasz Kajetan Węgierski, Józef
Wybicki, Adam Naruszewicz, Andrzej Zamojski.
Biesiadnicy króla Stasia przy królewskim stole
reprezentowali polską myśl polityczną, naukę, literaturę, malarstwo, teatr, architekturę i urbanistykę – i tylko żałować należy, że ten eksperyment biesiadny właściwie nigdy nie został skopiowany przez epigonów aż po dzień dzisiejszy.
ośród tej konstelacji gwiazd intelektualnych
epoki oświecenia obracał się też i Franciszek
Karpiński, chociaż częściej rozkoszował się wsią
spokojną i wsią wesołą czyniąc z niej źródło
inspiracji poetyckiej. Jednak podczas sporadycznych biesiad u króla Stasia radził o skutecznym
polskich rad sposobie, roztrząsał sprawy narodowe, jak dźwignąć Polskę, jak Polskę bronić i obronić, by pod koniec swojego życia – już za panowania króla Aleksandra I z rodu carów rosyjskich
i za rządów niepoczytalnego Wielkiego Księcia
Konstantego zamieszkującego Belweder – dać
wyraz takiej oto patriotycznej zgryzocie, bo
obok wierszy miłosnych, sielanek, dumek i elegii
pisał wiersze patriotyczne:
Ojczyzno moja, na końcuś upadła!
Zamożna kiedyś i w sławę, i w siłę!...
Ta, co od morza aż do morza władła,
Kawałka ziemi nie masz na mogiłę.
ranciszek Karpiński zostawił nam dzieło
absolutnie wyjątkowe i to jego dzieło można
śmiało postawić w jednym zwartym szeregu obok
„Bogurodzicy”, obok „Jeszcze Polska...” Józefa
Wybickiego (słowa) z muzyką starego mazurka,
obok „Boże coś Polskę...” Alojzego Felińskiego
(słowa) i Nepomucena Kaszewskiego (muzyka),
obok „Warszawianki” Casimira Delavigne/
Karola Sienkiewicza (słowa) i Karola Kurpińskiego (muzyka), obok „Nie rzucim ziemi...” Marii
Konopnickiej (słowa) i Feliksa Nowowiejskiego
(muzyka), obok „My, Pierwsza Brygada” Tadeusza Biernackiego i Andrzeja Tadeusza Hałacińskiego i obok „Czerwonych Maków” Feliksa
Konarskiego (słowa) i A. Schutza (muzyka). Tym
szczególnym dziełem Franciszka Karpińskiego
jest „Pieśń o Narodzeniu Pańskim” bodaj najdobitniej wyrażająca radość wszelkiego stworzenia,
a zaczynająca się od słów BÓG SIĘ RODZI... Po
raz pierwszy ta „Pieśń o narodzeniu Pańskim”
zabrzmiała publicznie w białostockim Starym
Kościele Farnym – dworskim mauzoleum rodu
Branickich – gdzie dwanaście lat temu nieopodal
tablicy ku pamięci fundatora kościoła Wielkiego
Księcia Litewskiego, starosty kowieńskiego i tykocińskiego, Piotra Wiesiołowskiego, wmurowano w 175 rocznicę śmierci poety epitafium o treści następującej:
W tymże kościele
po raz pierwszy zabrzmiały
„Pieśni Nabożne”
Franciszka Karpińskiego
(1741-1825)
HEJ, KOLĘDA
KOLĘDA
FO
BRÓ
P
F
Dokończenie na str. 5
Z dużego zbioru nadesłanych na konkurs zdjęć
wybraliśmy kilka autorstwa:
Jakuba BACZYŃSKIEGO, Marty KOWALSKIEJ
i Katarzyny MIĄSZKIEWICZ. Inne będziemy
publikować poczynając od stycznia 2013 r.
5
„Kiedy ranne wstają zorze”,
„Wszystkie nasze
dzienne sprawy”,
„Bóg się rodzi”,
„Pieśń
Jerzy
o miłosierdziu
KOCHAŃSKI
Boskim”
zanim się ukazały
w Supraślu
w oficynie OO.
Bazylianów 1792 r.
Jednak sprawiedliwość jest na świecie i Franciszek Karpiński – autor pierwszej w języku polskim i bodaj najważniejszej kolędy polskiej jako
tylko autor słów – wreszcie doczekał swojego
trwałego epitafium tam gdzie jego słowa po raz
pierwszy przy akompaniamencie organowym popłynęły pod sklepienie kościoła i wzbiły się wyżej
echem nabożnego ludu ku niebiosom.
Bóg się rodzi, moc truchleje;
Pan niebiosów obnażony;
Ogień krzepnie, blask ciemnieje;
Ma granice, Nieskończony.
Wzgardzony – okryty chwałą,
Śmiertelny – Król nad wiekami!...
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
Cóż masz niebo, nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście swoje.
Wszedł między lud ukochany,
Dzieląc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało...!
Żeśmy byli winni sami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
W nędznej szopie urodzony.
Żłób mu za kolebkę dano,
Cóż jest, czym był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy: was to spotkało,
Witać go przed bogaczami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
Potem króle i widziani
Cisną się między prostotą,
Niosąc Panu dary w dam:
Mirrę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszało
Z wieśniaczymi ofiarami!...
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
Podnieś rękę, Boże Dziecię!
Błogosław Ojczyznę miłą,
W dobrych radach, w dobrym bycie,
Wspieraj jej siłę Swą siłą.
Dom nasz i majętność całą,
I Twoje wioski z miastami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
ulian Krzyżanowski – jeden z wybitniejszych
historyków literatury polskiej – pisał: „Nie tylko
jednak na prostotę zdobyć się umiał autor Laury
i Filona. Dowiodła tego wspaniała kolęda „Bóg
się rodzi”, zbudowana z prawdziwą potęgą ze
śmiałych „konceptów”, w których autor przeciwstawił sobie łańcuch sprzeczności (Bóg się rodzi,
moc umiera, ogień w lód się ścina, blask zamienia
się w ciemność ), by w ten sposób uwydatnić
niezwykłość cudu dokonywującego się pod
strzechą stajenki betlejemskiej. Istniały podobne
kolędy łacińskie, dopiero jednak Franciszek Karpiński niezwykłe ich pomysły wyrazić
potrafił w dźwięcznym wierszu
polskim. „Niestety mimo wysiłków wielu muzykologów nie
udało się zidentyfikować twórcy muzyki, co jest przykrością
niepowetowaną gdyż „Pieśń o
HEJ, KOLĘDA
KOLĘDA
TO
DNO
Jury tegorocznego konkursu FOTO BRÓDNO 2012
zorganizowanego przez Zarząd SM „Bródno” i naszą redakcję
przyznało następujące nagrody i wyróżnienia:
pierwszą – Zbigniewowi KLIMKOWI i drugą – Marcie KOWALSKEJ.
Jury wyróżniło prace: Juliana DUŃSKIEGO,
Urszuli WASILEWSKIEJ i Mirosławy GRABOWSKIEJ.
Nagrodzonym i wyróżnionym – gratulujemy,
pozostałym uczestnikom konkursu – dziękujemy.
Za rok FOTO BRÓDNO 2013.
Elżbieta PAWŁOWSKA
CHOINKA POLSKA
Choinka zielona, pachnąca
Oczekiwany miły gość...
Zjawia się prosto z lasu –
Tu kolorami ubrana
Radosne błyski
Rzuca nam w oczy –
Rozwiesza na naszych ścianach
Ciszą, albo majestatem
Kolędowych tonów – pozdrawia nas
Rozdaje prezenty, nadzieję
przynosi świąteczny piękny czas.
Choinka jest jak zielony pamiętnik
Jak błyszczący dysk – co zbiera
Zapisy naszych lat –
Dzieciństwa, miłości, pragnień
To, co przeminęło
I to co mamy w sercach właśnie teraz.
To takie drzewko życia
Świętego Bożego obyczaju
Zostawia coś ważnego
Jakiś kształt myśli
Jakaś oczywistość istnienia...
Choć samo – potem usycha.
Zostawia coś w naszych duszach
Szczególnie tu, w polskim kraju!!!
Elżbieta PAWŁOWSKA jest członkiem Grupy
Poetyckiej AKANT z siedzibą w bibliotece przy
ul. Świętego Wincentego.
J
Dokończenie na str. 6
6
narodzeniu Pańskim” jest na
poły anonimowa. Jedni wskazują na melodię wielokroć modyfikowaneJerzy
go poloneza koronacyjnego jeszcze
KOCHAŃSKI
z czasów Stefana Batorego, inni autorstwo muzyki przypisują Karolowi Kurpińskiemu urodzonemu w 1785 r., co też wydaje się wątpliwe gdyż cała
twórczość tego kompozytora łącznie z religijną
została dobrze skatalogowana. Być może – co
nie wykluczone – do tej muzyki rękę przyłożył
mając tak frapujący tekst białostocki muzyk ze
Starego Kościoła Farnego rodu Branickich.
ranciszek Karpiński obdarzył nas jeszcze
dwoma innymi perełkami swojego pióra, które dzisiaj chyba i raczej powinny się skrywać
ciągle gdzieś głęboko w sercach starszego pokolenia. Ta pierwsza perełka ma autorski tytuł
„Pieśń Poranna”, a tak druga perełka „Pieśń
Wieczorna”. Przypomnijmy zatem choć po jednej strofie.
Kiedy ranne wstają zorze,
Tobie ziemia, Tobie morze,
Tobie śpiewa żywioł wszelki,
Bądź pochwalon, Boże wielki.
HEJ, KOLĘDA
KOLĘDA
F
H
Wszystkie nasze dzienne sprawy,
Przyjm litośnie, Boże prawy!
A gdy będziem zasypiali,
Nich Cię nawet sen nasz chwali.
ranciszka Karpińskiego talentem poetyckim
obdarzyła – podobnie jak chociażby Adama
Mickiewicza i Juliusza Słowackiego – ta wyjątkowa ziemia kresów polskich i kultura jej ludu, o której poeta z rodziny romantycznej
Bohdan Zaleski napisze:
Polskich wieszczów lot wysoki!
Mkną tam wszyscy pod obłoki.
Talent, solidne wykształcenie, uroda kresów
od Pokucia nad Prutem aż po ziemie podlaską
i grodzieńską, powołały do życia poetę wyjątkowego. Franciszek Karpiński urodził się bowiem w Hołoskowie k. Kołomyi, uczył się w Stanisławowie, studiował we Lwowie i przelotnie
w Wiedniu, sięgnął po stopień doktora filozofii
i nauk wyzwolonych oraz bakałarza teologii,
również przelotnie dzierżawił majątek Kraśnik
w Puszczy Białowieskiej, aż wreszcie pod koniec
życia osiadł na własnej posiadłości Chorowszczyzna koło Wołkowyska gdzie też zakończył się jego ziemski przebyt. Nigdy się nie ożenił
chociaż swoje poetyckie pienie kierował do imaginowanych Justynek. Pochowano go w nieodległym Łyskowie, w grobie pokrytym strzechą miniaturowej dwuspadowej chatki sportretowanej
przez Napoleona Ordę w 1877 r. Na życzenie
poety napisano:
Oto mój dom ubogi.
ie wiadomo, czy tam – do Łyskowa – zaglądają miłośnicy poezji Franciszka Karpińskiego, ale uczniowie XI Liceum Ogólnokształcącego im. Rotmistrza Witolda Pileckiego
w Białymstoku wytrwale idą śladem poety wypełniając program „Literacki Atlas Polski”, bo
Franciszek Karpiński większość swojego życia
spędził na Podlasiu, przez lat kilkanaście
przebywał w Białymstoku na dworze Branickich i to wówczas napisał owe
„Pieśni Nabożne”, a także dzierżawił mająteczek w Suchodolinie i był guwernerem u Dominika Radziwiłła w Zabłudowie.
F
N
Jerzy KOCHAŃSKI
O
O
statnimi czasy ślepłem w oczach. I oto tak się
taczający dyżurkę okulistyki i mnie akurat
złożyło, że od pewnej pani doktor – szkoda,
w tym momencie wianuszek tych starszych
że w tym wyjątkowym dla mnie osobiście dniu pań tak się zachwycił i tak się wzruszył, że sponnieznanej mi z imienia i nazwiska – otrzymałem tanicznie dał oklaski. Natomiast ja jak przystało
na gwiazdkę 2012 r. nowe oko. Tu uściślając, na dżentelmena co szybciej zadedykowałem te
właściwie nie całe oko, ale tylko jego soczew- oklaski owej bezimiennej pani doktor, bo te oklaskę (dalej oko). Przeto od niedawna mam je- ki bezspornie jej się należały za wiedzę o ludzkim
dno oko na Maroko, drugij głaz na Kawkaz. oku i za jej cudownie delikatne rączki. My już po,
Taki jest rezultat mojego trzydniowego przebytu a ona w tym samym czasie na sali operacyjnej
w szpitalu, do tego przez kilkanaście godzin
sprawiała akurat kolejny realny cud.
na czczo. Jedno moje oko jest teraz stare
Nie mówmy, że ta operacja – jak zresztą każi liczy sobie kilka dziesiątek lat, a drugie
da inna – jest tylko cudem obecnej technologii,
oko młode i liczy sobie raptem około
a cała reszta to tylko rutyna. Nie, nie i raz
trzech tygodni. Wedle diagnostów
jeszcze nie! Do technologii z całym wypodobno(?) – gdzieś za trzy miesiąposażeniem okulistycznej sali operace moje stare oko ma być jeszcze
cyjnej niezbędny jest jeszcze ten
młodsze od tego nowego i młodeczłowiek, który przez kilka ładnych
go. Ileż to emocji targało moją psylat mozoli się podczas studiów,
che przed operacją, ale już szczęśliślęczy nad książkami i szarpie nerwy
wie po wszystkim.
przed każdym egzaminem, a potem
Ta pewna bezimienna pani doktor
praktykuje pod okiem mistrza i jeszcze
licząca – tak na moje starsze oko –
ma tę szczególną cechę, która zwie się
chyba nie więcej niż trzymiłością do obranej profesji
dzieści wiosen sprawiła na ZESPOŁOWI LEKARZY I PIELĘGNIAREK oraz do chorującego i zestresali operacyjnej, że oto stał
sowanego pacjenta.
ODDZIAŁU OKULISTYKI
się realny cud. Po zdjęciu
Cóż tu dużo mówić, każdy
SZPITALA BRÓDNOWSKIEGO
opatrunku z nowego już
pacjent ze swoją chorobą
Z PODZIĘKOWANIEM
zoperowanego oka, co naidzie – jedzie – do szpitala
JAK RÓWNIEŻ Z ŻYCZENIAMI
stąpiło w towarzystwie spow stresie lecz po nadzieję.
AUTOR
rego wianuszka starszych
Stąd też każdy lekarz – lepań czekających w kolejce
karka – i każda posługująca
na ten szczególny w życiu moment, jedna z nich pacjentom siostrzyczka szpitalna wie lub nie wie,
stereńka, na pewno – już na moje zoperowane oko ale jest taką nadzieją i powinna mieć na imię
– prababcia, siwiuteńka, prawdziwa polska biało- pani Nadzieja i pan Nadzieja.
głowa, lecz jeszcze z opatrunkiem na zoperoMoja, operująca moje oko, wówczas nadal
wanym oku mnie zagadnęła:
bezimienna pani doktor taką Nadzieją zosta– Proszę pana, proszę pana, a jak pan teraz nie na zawsze. I jako panią doktor Nadzieję ją
widzi? Dobrze? Normalnie?
zapamiętam. Dodam kategorycznie jako Nadzie– Ja, proszę szanownej pani, widzę teraz świet- ję spełnioną.
nie. Powiem nawet więcej. Jak patrzę na panią to
Przebywając w absolutnym bezwładzie na stawidzę blond osiemnastkę, a do tego pani mi nie nowisku operacyjnym, podczepiony, do kroplówuwierzy, widzę panią w ślubnym welonie i w ra- ki i do różnych aparatów, z maską tlenową na
mionach swojego rycerza!!!
twarzy, doświadczyłem czegoś zgoła wspaniałego. Doświadczyłem jak te paluszki mojej pani
doktor delikatnie krzątały się koło mojego oka,
jak czymś nieustannie zakraplały, jak delikatnie
operowały bardzo ostrym promieniem lasera.
I jak ciągle słyszałem:
– Już niedługo. Jeszcze chwileczkę. Cierpliwości proszę.
odczas przebytu na tym stanowisku operacyjnym zrozumiałem, jak ważnym dodatkiem
Święty Mikołaju, przybywasz z raju,
do technologii i sztuki medycznej jest również ta
czy z jakiegoś innego kraju?
delikatność tego w końcu nadal dziewczęcia.
Może ten kraj jest nam znany,
Za mniej więcej trzy miesiące pojadę z drugim okiem do tego samego szpitala lecz już z inprzez dzieci i dorosłych uwielbiany?
nymi emocjami. Po takim doświadczeniu na
Gwiazdka na niebie świeci
pewno z radością na drugie spotkanie z panią
i reniferów wypatrują dzieci.
doktor Nadzieją.
Naraz z głębi śnieżnej bieli
odzina chwilą z taką dziewczyną, nawet
wyłaniają się polskie renifery.
na sali operacyjnej. Przy zastosowaniu loW saniach z paczkami
kalnego znieczulenia nic nie bolało podczas,
siedzi cały w czerwień ubrany
ani potem. Nie cierpiałem, chociaż wyznam
dziadek roześmiany.
szczerze, że silnie odczuwałem dwa głody.
Dzieci Mikołaja oblegają
Jeden głód (niestety, niestety! ) nikotynowy, a drui usilnie o prezenty zabiegają.
gi głód żołądkowy. Moje płuca raptownie prosiły
Nagle, chłodem powiało,
choćby o jeden dymek, a mój żołądek choćby
coś zapiszczało i chude pisklę
o jeden kęs naszego chleba powszedniego.
Wreszcie po powrocie ze stanowiska operaz wora wyleciało.
cyjnego
do pokoju z moim łóżkiem, nadal podZ krzykiem obwieszcza:
czepiony
pod kroplówkę, zakrzyknąłem (serio!)
TEN ROK BYŁ CHUDY
zdecydowanie
i po męsku:
I NIE SPEŁNIŁY SIĘ
–
Siostro!
Jestem
głodny, jeść! Schabowy proOBIECANE CUDY.
szę! Z bigosem!
OKO
NA
GWIAZDKĘ
Ryszard BRANDYS
ŚWIĘTY MIKOŁAJ
P
G
Ryszard BRANDYS jest członkiem Grupy Poetyckiej
AKANT z siedzibą w bibliotece przy ul. Świętego
Wincentego.
Jerzy KOCHAŃSKI
7
B
yło nas koło dwudziestki rozbitków, pozbieranych z różnych posiołków i obozów pracy, z bezmiarów
północnej Rosji, którym udało się dotrzeć do Armii Polskiej. Ja wiozłam
z sobą trójkę wycieńczonych, chorych
na odrę dzieci i bolesną świadomość
nieobecności męża, dotąd nie zwolnionego z więzienia.
Z mroźnej wietrznej jesieni buzłuckiej wydostaliśmy się za Czkałowem w
bezkresne stepy kazachstańskie, gdzie
gorące, południowe słońce rywalizowało z silnymi, nocnymi mrozami.
(...)
Na stacji Ans pod Taszkientem umarł
mój najmłodszy synek na skutek piorunującego zapalenia płuc, którym
często kończyła się odra rosyjska.
Sześcioletnia Dzigunia, najodporniejsza z trójki, powoli wracała do zdrowia. Najstarsza Anna podległa zarazie
ostatnia i była bardzo ciężko chora.
(...)
Nad tą przypadkową zbieraniną ludzką górowały takt, spokój i gorące serce Pana Jana (Piłsudskiego – red. JK).
szyscy podporządkowali się jego
autorytetowi i jego słowo czy
spojrzenie potrafiło uspokoić nerwowe wybuchy młodych i łagodzić rodzące się nieporozumienia. Późną jesienią 1941 roku warunki żywieniowe
w Bucharze ogromnie się pogorszyły.
Niegdyś pełne pięknych jarzyn i owoców stragany świeciły pustkami, sztuką było zdobycie 2 kilogramów rzepy
na zupę, nawet kartki chlebowe były
bezsilne wobec braku chleba, nie
istniał cukier, ani nie istniało mięso,
ani mydło. Do Delegatury Ambasady
Polskiej zaczęły dochodzić pierwsze
transporty żywności angielskiej, nie mogące jednak zaspokoić nawet cząstki
potrzeb ludności polskiej, niemniej
podniecające apetyty wszystkich.
Pan Jan, bardzo w owym czasie
osłabiony, dożywiał się paszą dla wielbłądów, makuchami bawełnianymi,
które rąbało się siekierą na drobne
kostki żuło potem godzinami. Z prowiantów Delegatury Ambasady przyjmował tylko ściśle dla wszystkich
określoną rację, np. łyżkę deserową Bowrilu, łyżeczkę mleka skondensowanego, czy 1/8 tabliczki czekolady. Któregoś dnia p. Jan Plater zaproponował mu przyniesienie pustych puszek
po Corned Beef ' ie, rozdzielanym transportom polskim na stacji w Kaganie.
bliżały się Święta Bożego Narodzenia – święta radości – tak trudne do przeżycia w naszym beznadziejnym położeniu, po ciosach, które
wydały się ponad ludzkie siły. Wtedy
to odczułam w pełni, czym była dobroć i nieporównywalna delikatność
Pana Jana. O wszystkim pomyślał
i wszystko przewidział. W swoje silne, życzliwe dłonie ujął nasze nerwy i narzucił konieczność opanowania
i spokoju.
– Pani Mario, musimy razem pomyśleć o świętach, mamy pewne obowiązki wobec naszych przyjaciół; major X jest sam, czy nie należałoby go
zaprosić na wieczerzę wigilijną, pan-
W
Wspomnienie
WIGILIA
W
BUCHARZE
Maria KRZYSZTOPORSKA
rzedstawiam Państwu fragmenty wspomnienia wigilijnego Marii Krzysztoporskiej. 28 czerwca 1940 r. Maria Krzysztoporska – będąc żoną
urzędnika państwowego – została wywieziona ze Lwowa wraz z trójką małoletnich dzieć na Syberię. Jesienią 1941 r. w drodze do wolności pociąg
zatrzymał się w Bucharze gdzie spotkała Jana i Kazimierza Piłsudskich –
dwóch młodszych braci Marszałka Józefa Piłsudskiego – aresztowanych
w Wilnie przez NKWD jesienią 1939 r. i następnie więzionych w centralnym więzieniu NKWD na moskiewskiej Łubiance. Po podpisaniu 30 lipca
1941 r. w Londynie układu gen. Władysława Sikorskiego z ambasadorem
ZSRR Iwanem Majskim polscy więźniowie, zesłańcy i Sybiracy wyruszyli
na południe ku Armii Polskiej gen. Władysława Andersa i ku wolności.
Muszę tu dodać, że w Bucharze 15 grudnia 1941 r. zmarła Ania córeczka
Marii Krzysztoporskiej – niespełna 11 lat, a 19 grudnia 1941 zmarł po
przebytym ciężkim więzieniu na Łubiance Kazimierz Piłsudski lat 70.
Fragment tego wspomnienia pochodzi z książki „Ze wspomnień tułaczych”, wyd. „Veritas”, Londyn 1981.
P
Jerzy KOCHAŃSKI
Dariusz JAWOREK
WOJENNA WIGILIA
Woldenberg Oflag IIC
rok czterdziesty trzeci
grudzień; Wigilia, zawieja
i lampka ledwo świeci.
Choinka skromnie ubrana
w sreberka z unrowskich słodyczy,
kolędy śpiewane od rana
i dni, które się liczy.
Ktoś na organkach nieśmiało
przygrywa cicho do wtóru,
wzruszenie chwyta za gardło
i łza w rękaw munduru.
Już pierwsza gwiazdka przez chmury
jasno na niebie świeci,
a w Polsce terror i Niemcy
i matka, żona i dzieci.
W baraku w misce woda zmarznięta
woda... przy żłobku zwierzęta,
a wszystko co w szopce potrzeba
zlepione z czarnego chleba.
Były jasełka i paczki z domu
i listy czytane gdzieś po kryjomu,
w kąciku – choć chwilę razem...
przesyłki co domem pachniały
i ten opłatek kruchy i biały...,
polski opłatek w wojenne święta
tak to pamiętam...
i często męczę się w upiornym śnie
to Woldenberg, Oflag II C.
1)
Z
1)
Woldenberg, obecnie Dobiegniew w lubuskim;
muzeum polskich jeńców wojennych.
Dariusz JAWOREK jest członkiem Grupy Poetyckiej AKANT z siedzibą w bibliotece przy ul. Świętego Wincentego.
na Władka coś tam przygotuje na wieczerzę... A doktorostwo Zamenhoffowie tacy dla nas życzliwi, czy nie byłoby wskazanym zaprosić ich w pierwsze święto, mam jeszcze trochę pieniędzy, może uda się zdobyć kurę na
czarnym rynku ze stołówki NKWD.
Proszę panią serdecznie o zajęcie się
obowiązkami pani domu.
więta minęły nam spokojnie wśród
życzliwych ludzi, zapełnione nieważną krzątaniną. Pasterka, odprawiona
w małym pokoiku Delegatury Ambasady, przez O. Justyniana Maciaszka,
ostatnio przybyłego z Kołymy, wlała
w nasze serca nową wiarę, ufność
prawdziwą i pewność czuwającej nad
nami Opatrzności.
(...)
Styczeń i część lutego 1942 roku to
okres wzmożonej aktywności społecznej i, że tak to określę „życia towarzyskiego”. Wśród polskich zesłańców wytworzyło się poczucie wspólnoty, konieczność widywania się, odwiedzania najnieszczęśliwszych, krzepienia się wzajemnie na duchu.
W owym czasie nie istniały wśród
nas różnice stanowe, polityczne, wyznaniowe czy rasowe. Człowiek odarty z dóbr materialnych, konwenansów,
własnego środowiska społecznego stał
się wobec drugiego człowieka nagi
w swym człowieczeństwie, ukazując
zarówno swoją słabość, jak bezcenne
skarby dobroci i charakteru. Odpadł
tynk i dekoracje zewnętrzne, zaznaczył
się jedynie kruszec istotnych wartości.
(...)
ywsza stała się również łączność
z innymi ośrodkami polskimi. Częściej przybywali kurierzy z Ambasady
w Kujbyszewie i z Armii, przenoszącej się z Buzułuka do Jangi Jul pod
Taszkientem, dochodziły numery „Polski” i „Orła Białego”, otwierały się
możliwości wstąpienia do wojska.
Goście z Jangi Jul cieszyli się naszymi
szczególnymi względami, ich obecność była widomym znakiem opieki
Armii nad ludnością cywilną.
(...)
Z czasem przerzedziły się szeregi
odwiedzających. Narastająca epidemia
tyfusu kolejno zabierała swoje ofiary,
kierowane przez naszych przezacnych
lekarzy do miejscowego szpitala. Izdebka nasza pustoszała, aż wreszcie pozostał w niej tylko pan Jan, moja córeczka i niestrudzona opiekunka: pani
Stasia. W czasie mego blisko dwumiesięcznego pobytu w szpitalu miewałam od czasu do czasu lakoniczne
wiadomości, że są zdrowi.
(...)
statnia noc w Bucharze spędzona na gorączkowym pakowaniu,
rankiem odjazd, całodzienny postój
w Kaganie, upalne i zatłoczone Kermine i wreszcie Krasnowodzk i poprzez
ładujące się statki widok na Morze Kaspijskie, za którym , daleko, kryją się wybrzeża wolnego Iranu.
Wychodziliśmy z wagonów. Polski
major żandarmerii z trzaskiem obcasów melduje się p. Janowi Piłsudskiemu jako były podkomendny Marszałka.
Ś
Ż
O
Podwaja ¿ycie, kto przesz³oœæ rozwa¿a
Ludwik KONDRATOWICZ (1823-1862)
Z życiorysu Edwarda Rydza-Śmigłego. Zawsze Uklękłyśmy wokoło łóżka modląc się o spokój
w walce o Polskę. Żołnierz Józefa Piłsudskiego. jego duszy. Następnie zamknęłam mu oczy i z poOd sierpnia 1914 r. d-ca podczas wielu bitew mocą p. Marcina i Rózi umyłam zwłoki i włolegionowych; od Lasek k. Pionek/Dęblina do żyłam bieliznę i ubranie.
Gorzko wszyscy płakaliśmy. Marszałek tuż po
Kostiuchnówki na Wołyniu w 1917. Następnie
w 1917/1918 komendant podziemnej POW. Od śmieci twarz miał spokojną, usta lekko rozchylolistopada 1918 – generał. W 1919 d-ca zwycię- ne i mogłam je zamknąć bardzo łatwo.
(...)
skiej ofensywy przeciw bolszewikom na Wilno
W południe trzeciego grudnia poszłam na poaż po Dźwinę; w maju 1920 r. d-ca wyprawy polskiej na Kijów na pomoc niepodległej Ukrainie sterunek polskiej tzw. granatowej policji i oświadzagrożonej przez bolszewików; podczas sierp- czyłam, że pewien starszy pan przyjezdny, dobry
niowej obrony Polski w 1920 d-ca III Armii i Fron- znajomy mojej matki przyszedł wynająć u mnie
pokój i nagle w czasie wizyty
tu Południowo-Wschodniego,
zmarł.
zdobywca m. in. ZambroPodałam nazwisko
wa i Białegostoku. Od
(4)
Adam Zawisza.
maja 1935 Generalny
(...)
Inspektor Sił Zbrojnych,
Żyliśmy w tym
od listopada 1935
okresie jak na wulMarszałek Polski. Jókanie i nikt z nas
zef Piłsudski: Pod
nie był pewny jutra.
względem mocy chaChcąc w jakiś sporakteru i woli stoi
sób zadokumentonajwyżej pośród gewać, że są to zwłoki
nerałów polskich.
naczelnego wodza
Grudzień
1941.
i mając nadzieję,
Warszawa. Wojna.
że może ktoś z nas
Okupacja niemiecdożyje końca wojka. Dzisiaj ostatni
ny i będzie mógł
odcinek pamiętnika
grób wskazać, napiJadwigi Maksymosałam na bilecie wiwicz-Raczyńskiej,
zytowym kilka słów
która zmarła w Krastwierdzających tożkowie w 1982 r. i
samość Marszałka,
została pochowana
Marszałek Edward RYDZ-ŚMIGŁY. Sierpień 1939.
mniej więcej jak sona Wojskowych PoJedno z ostatnich zdjęć. Fot. Archiwum.
bie przypominam
wązkach.
Dr Roguski poinformował mnie, że stan Mar- tej treści: Oświadczam, że są to zwłoki Marszałszałka jest poważny. Mimo to nie traciliśmy na- ka Edwarda Rydza Śmigłego, który wrócił do
dziei. Przy chorym starałam się zawsze być po- Polski w październiku 1941 roku by w pracy
godną, tłumaczyłam, że za kilka dni będzie już ruchu podziemnego walczyć o wolność kraju.
lepiej, że będzie sam mógł pójść do łazienki, ro- Oddał swą szlachetną duszę Bogu w dniu 2-go
biłam różne plany i udawało mi się wprowadzić grudnia 1941 roku. Zmarł w moim mieszkaniu
Śmigłego w lepszy nastrój. Pamiętam jednak, że w Warszawie przy ulicy Sandomierskiej 18 mieszw trzecim dniu choroby po południu odwiedził kania 6.
Marszałka inż. Witkowski i na wstępie zapytał go
(...)
jak się czuje. Marszałek odpowiedział:
Po południu wezwałam dozorcę, któremu
– W sam raz na cmentarz.
oświadczyłam to samo co w parafii i na policji,
Zaczęłam burczeć, że przecież nie jest poważ- dodając, że wkrótce nadejdą członkowie rodziny
nie chory, że to wstyd tak się poddawać i zno- zmarłego, którzy przywiozą trumnę i zabiorą zwłowu Marszałek się rozpogodził. Doznałam wtedy ki. Przyniesiono też dwa duże wieńce zdobne we
jednak bardzo przykrego uczucia lęku.
wstęgi Virtuti Militari, co nie było bezpieczne,
W czwartym, ostatnim dniu życia Marszałka zważywszy, że na tym samym piętrze mieszkał
znów byliśmy lepszej myśli. Śmigły noc spędził agent gestapo, a w sąsiedztwie kamienicy znajspokojnie, jak mi powiedział p. Julian, który tę dowały się koszary pełne niemieckiego wojska.
noc był przy chorym, bowiem p. Marcin miał
(...)
jakieś zajęcia i nie mógł pozostać. W tym dniu
6-go grudnia rano odbyło się uroczyste nachory był raźniejszy, miał apetyt, po raz pierwszy bożeństwo w kościele Powązkowskim. Katafalk
czytał „Biuletyn Informacyjny”, później powieść z trumną Marszałka cały był pokryty kwiatami.
Dickensa. Temperatura trochę spadła, lekarze Po nabożeństwie i egzekwiach trumnę wzięli na
byli z wizytą jak zwykle. Wieczorem przyszedł ramiona ksiądz Zapała, p. Julian, p. Marcin, pułp. Marcin, aby zostać na noc. Marszałek usnął kownik Pollak i jeszcze inni panowie. Za trumną
koło godziny 21.oo. Byłam porządnie zmęczona, szła grupa podkomendnych, lekarze i dwie kobiewięc poszłam do siebie i też wkrótce zasnęłam.
ty; p. Namysłowska i ja. Było pochmurno, padał
W nocy (było to z pierwszego na drugiego gru- śnieg z deszczem. Nie wiem, czy ksiądz prowadnia 1941 r.) obudziło mnie stukanie do drzwi dzący kondukt wiedział kogo chowa, czy też doi głos p. Marcina:
myślał się jakiejś tragedii. W każdym razie byl
– Proszę pani jest źle, Marszałek ma silne bóle, bardzo przejęty. Szliśmy wszyscy w głębokim
trzeba mu dać zastrzyk morfiny.
milczeniu i dość spiesznie. To był tragiczny poObie z Rózią znalazłyśmy się natychmiast przy grzeb. Chowaliśmy tajemnie Naczelnego Wołóżku chorego. Marszałek rzucał się niespokojnie, dza Polski. Towarzyszyli zwłokom jego żołniena policzkach miał wypieki, w oczach przeraże- rze, ukrywający się przed wrogiem, mizerni,
nie i jęczał przez zaciśnięte usta. Kiedy podcho- ubrani w znoszoną cywilną odzież. Sądzę, że
dziłam ze strzykawką napełnioną morfiną, sam wtedy czuliśmy wszyscy jednakowo. Straszliwą
gwałtownie podciągnął nogawkę piżamy, aby ob- niedolę naszego podbitego kraju.
nażyć udo do zastrzyku. Zaraz po tym pobiegłyśmy do kuchni, aby napełnić termofor gorącą
Jadwiga MAKSYMOWICZ-RACZYŃSKA
wodą i położyć na serce. Zanim zdołałam to zrobić, wpadł p. Marcin z okrzykiem:
PS. SPROSTOWANIE. Z przyczyn nam niezna– Proszę pani już...
nych w tytule wkradł się poważny błąd. PowinWbiegłam do pokoju, Marszałek już nie żył. no być: SANDOMIERSKA 18 m 6. Przepraszamy.
SANDOMIERSKA 18 m 6
O
d Karola Kaczkowskiego
w gazecie styczniowej
(1797-1867)
– naczelnego lekarza
powstania listopadowego
do Zbigniewa Religi
(1938-2009)
– aspiranta do prezydentury
w III Rzeczpospolitej.
Zamykamy 2012 rok
i zamykamy przekonaniem,
że nasze – choć lapidarne –
biogramy dwunastu lekarzy polskich
rzuciły nieco światła
w jakich to trudnych warunkach
rozwijała się polska medycyna
przez ostatnie dwa wieki
i jakie nazwiska przydały jej blasku.
Na grudzień przypada Zbigniew Religa,
lekarz współczesny, choć już nieżyjący.
Byłby on niekwestionowanym autorytetem,
gdyby nie jego skłonności polityczne.
Widocznie kochał grę polityczną
skoro w stanie wojennym
nagle zaangażował się w PRON-ie,
a po 1989 r. przeskakiwał z partii do partii,
aż nieskutecznie
usiłował reformować służbę zdrowia
na stanowisku ministra.
Szczerze mówiąc żal było patrzeć i słuchać
jak był oskubywany z mównicy sejmowej
ze swego autorytetu,
jak przeciwnicy polityczni
niszczyli jego imię jako wybitnego lekarza.
Wszystkie raczej klęski niż porażki
powetował sobie w medycynie,
a w medycynie był mistrzem.
Również jako pedagog.
Piął się po szczeblach medycyny normalnie,
coraz wyżej i wyżej,
aż 5 listopada 1985 r.
usłyszeliśmy komunikat:
w zabrzańskim
Wojewódzkim Ośrodku Kardiologii
dr Zbigniew Religa z zespołem
dokonali pierwszego udanego w Polsce
zabiegu przeszczepienia serca.
Jego nazwisko
znalazło się na czołówkach gazet.
Następnie Zbigniew Religa
zajął się
w Śląskiej Akademii Medycznej
skonstruowaniem sztucznego serca.
Obydwa te dzieła Zbigniewa Religi
stały się tym ziarnem,
z którego zaczęła wyrastać
polska współczesna kardiologia
jako już realna sztuka
ratowania życia
w sytuacjach ostatecznych.
Przynajmniej w Polsce
Zbigniew Religa mógł się szczycić
zasłużonym tytułem polskiego pioniera.
Odszedł stanowczo przedwcześnie
pokonany przez złośliwy nowotwór.
Jako pedagog
mógł wykształcić i wychować
wielu podobnych
mu mistrzów.
I on jeden
przy dobrej woli
polityków
mógł nam
zreformować
służbę zdrowia
biorąc
za punkt wyjścia
ZBIGNIEW RELIGA
dobro pacjenta. (JK)
LEKARZE
Z
KALENDARZA

Podobne dokumenty