Jennie Dielemans Witajcie w raju

Transkrypt

Jennie Dielemans Witajcie w raju
REPORTAŻ
Jennie Dielemans
Witajcie w raju
Reportaże o przemyśle
turystycznym
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
Seria REPORTAŻ
Paweł Smoleński Izrael już nie frunie
Mariusz Szczygieł Gottland
Włodzimierz Nowak Obwód głowy
Maciej Zaremba Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji
Renata Radłowska Nowohucka telenowela
Martin Pollack Dlaczego rozstrzelali Stanisławów
Jacek Hugo­‑Bader Biała gorączka
Klaus Brinkbäumer Afrykańska odyseja
Jean Hatzfeld Strategia antylop
Włodzimierz Nowak Serce narodu koło przystanku
20. 20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła
Jacek Hugo­‑Bader W rajskiej dolinie wśród zielska
Wojciech Tochman Bóg zapłać
t
Peter Fröberg Idling Uśmiech Pol Pota
en
Witold Szabłowski Zabójca z miasta moreli gm pl
fra tek.
Wojciech Górecki Planeta Kaukaz y
w
ar
oma zwksobie
Swietłana Aleksijewicz Wojnarnie
nic z kobiety
m
e
a w.b śmierć
Dnarysujemy
Wojciech Tochman Dzisiaj
ww Opowieści prawdziwe. Chiny
Liao Yiwu Prowadzący umarłych.
z perspektywy nizin społecznych
Marcin Michalski, Maciej Wasielewski 81:1. Opowieści z Wysp Owczych
Francisco Goldman Sztuka politycznego morderstwa,
czyli kto zabił biskupa
Jennie Dielemans Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym
Mariusz Szczygieł Niedziela, która zdarzyła się w środę
W serii ukażą się m.in.:
Paweł Smoleński Pochówek dla rezuna (wyd. 2 rozszerzone)
Necla Kelek Słodko-gorzka ojczyzna. Raport z serca Turcji
Barbara Demick Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy
mieszkańców Korei Północnej
Lidia Ostałowska Akwarele
Filip Springer I nikt tam nie wie, kim jestem (tytuł roboczy)
Jennie Dielemans
Witajcie w raju
Reportaże o przemyśle turystycznym
Przełożyła Dominika Górecka
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
Tytuł oryginału szwedzkiego VÄLKOMMEN TILL PARADISEt –
REPORTAGE OM TURISTINDUSTRIN
Projekt okładki AGNIESZKA PASIERSKA / PRACOWNIA PAPIERÓWKA
Fotografia na okładce © by MARTIN PARR / MAGNUM PHOTOS / EK PICTURES
t
Copyright © by JENNIE DIELEMANS, 2008 en
m l
Published by agreeement with SALOMONSSON
ag .pAGENCY
r
y f rtek
Copyright © for the Polish edition
ow zbykaWYDAWNICTWO CZARNE, 2011
m
r
Copyright © for the Polish
a translation
.be by DOMINIKA GÓRECKA, 2011
D ww
w
Redakcja WOJCIECH GÓRNAŚ / redaktornia.com
Korekty MAGDALENA KĘDZIERSKA i ZUZANNA SZATANIK / D2D.PL
Projekt typograficzny, redakcja techniczna i skład ROBERT OLEŚ / D2D.PL
Złożono pismami Minion Pro i Scala Sans Pro
Dziękujemy STATENS KULTURRÅD za sfinansowanie przekładu książki
ISBN 978-83-7536-390-6
Cena 32,00 zł
Spis treści
Przedmowa /6
Tak stałeś się turystą /8
Powstaje model /30
W poszukiwaniu „autentyczności” /44
Podróże w wyobraźni /56
nt
Ucieczka od codzienności /78
mepl
g
k. ” /98
fra tetrip! „Hurrah for the trip – the cheap,ycheap
r
w
ka /112
„In Paradise – everythingrm
isoincluded” ez
b
a
.
D ww /138
A wszystko dzięki uchodźcom w
Wszystko, co chcesz kupić, jest na sprzedaż /154
Plaża, która zniknęła /186
The sky is the limit! /208
Świat jest nasz /216
Źródła /222
Podziękowania /228
Przedmowa
Po raz pierwszy zaczęłam zastanawiać się nad turystyką ro‑
zumianą szerzej niż tylko „wreszcie mam wolne”, czyli nad
jej istotą i konsekwencjami, w roku 2004, w trakcie mojej
podróży na Filipiny. Właśnie dostałam stypendium, byłam
wykończona i powtarzałam wszystkim dokoła, że „muszę
nt
się wyrwać, oderwać od tego wszystkiego”,
a przyjaciele
mepl
g
a
.
potakiwali ze zrozumieniem,
mam taką okazję,
k
fr żeeskoro
wy kart
powinnam sobie na to
pozwolić.
o
rm.bez
Miesiąc później
ze swoim ówczesnym chło‑
Dasiedziałam
ww
pakiem na rajskiejwplaży na wyspie Malapascua. Było cu‑
downie, właśnie tak, jak się spodziewaliśmy. Wynajęliśmy
prosty bungalow pod palmą, nocami dochodził nas kojący
szum fal, a ja przeczytałam wszystkie książki, na które
wcześniej nie znalazłam czasu, i jeszcze nauczyłam się
nurkować.
Powoli jednak zaczęły pojawiać się pierwsze wątpliwości.
Poznaliśmy Bardo, który codziennie chodził wzdłuż plaży,
próbując wyżebrać jakąś pracę – „Może masaż?”. Właści‑
cielami restauracji i szkół nurkowania okazywali się tury‑
ści, którzy przyjechali tu i zapuścili korzenie. O lokalnej
ludności mówili „dzieciaki” albo „chłopcy”.
6
Gdzieś wtedy rozpoczęła się ta podróż. Reportaże skła‑
dające się na niniejszą książkę powstały w latach 2005–2006
(Wietnam, Tajlandia, Dominikana), 2007 (Gran Canaria)
oraz 2008 (Tajlandia) we współpracy z Shababem Sale‑
him i dzięki wsparciu finansowemu, którego udzieliły nam
För­fattarfonden (Szwedzki Związek Pisarzy) oraz LO­‑TCO
Biståndsnämnd*. W żaden sposób nie wpłynęły one jednak
na kształt tej książki.
Spotkaliśmy bardzo wielu ludzi, z których zaledwie nie‑
wielka liczba została tutaj wspomniana. O niektórych spra‑
wach wiedzieliśmy, zanim wyruszyliśmy w podróż (prob‑
lemy związane z hotelami all­‑inclusive), niektóre były dla
nas zupełnym zaskoczeniem (sytuacja uchodźców birmań‑
skich w Tajlandii). Nie zdawaliśmy sobie również sprawy
z tego, jaki wpływ na środowisko mają samoloty – w cza‑
nt
sie naszych podróży emitowaliśmy tony
mepldwutlenku węgla –
g
. ta książka pewnie
i gdybym wiedziała to, co wiemfra
dzisiaj,
y artek
w
nigdy by nie powstała. mo zk
r .be
Byliśmy tam jednak
–w
ja zapisałam to, co zobaczyłam i co
Daw
w
usłyszałam, Shabab zrobił
zdjęcia i oto efekt.
Miłej podróży!
Jennie Dielemans, maj 2008
* LO­‑TCO Biståndsnämnd – instytucja utworzona przez szwedzką izbę hand­
lową i konfederację pracodawców, której celem jest wspieranie działań na
rzecz równouprawnienia, walki z ubóstwem i rozwoju demokracji (wszyst‑
kie przypisy pochodzą od tłumaczki).
Tak stałeś się turystą
Odwilż, niebo zasnute chmurami. Jest siódma rano, zwykły
poranek na początku marca – jeden z tych dni, kiedy pro‑
mienie słońca nie docierają na ziemię. Śnieg spływa po ok‑
nie hali odlotów, zostawiając za sobą mokre szlaczki. Kilku
młodych mężczyzn pcha do samolotu wózek z bagażami.
nt
Wieje wiatr i choć mają na sobie ciepłe
mepl ubrania, widać, że
g
marzną. Kulą się z zimna. fra ek.
y art
–
No, moja droga –mmówi
przy bramce mężczy‑
ow zkstojący
r .be
a
zna. Spogląda przez
D wokno.
w – Jeszcze chwila i zapomnimy
o całym tym syfie.w
Jego żona patrzy na niego przez chwilę, a potem wzdy‑
cha z wyraźną ulgą.
–
Ach! Będzie wspaniale. – Akcentuje każde słowo.
Kolejka powoli przesuwa się w stronę stanowiska odpraw.
Takich jak oni jest tu więcej – ubranych na jasno starszych
par, które rozglądają się dokoła ciekawskim i niecierpli‑
wym wzrokiem. Są tu również dwie dziewczyny z pełnymi
książek fioletowymi reklamówkami z Pocket Shopu („Kup
cztery – zapłać za trzy”). I jeszcze dziewczynka z plecakiem
w kształcie misia. Jej tata mówi, żeby wybiegała się na zapas,
to potem będzie jej łatwiej usiedzieć na miejscu.
8
Wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie – perso‑
nel sprawdza karty pokładowe i dokumenty i gdy wresz‑
cie przychodzi kolej na dziewczynkę, ta upuszcza z emocji
paszport. Nic się nie stało – stewardesa podnosi dokument,
a potem pyta dziewczynkę, czy cieszy się, że będzie lecieć
samo­lotem.
Dziewczynka potakuje.
–
Cieszysz się, że jedziesz na wakacje?
–
Bardzo, bardzo, bardzo!
Dziewczynka w podskokach wbiega do tunelu.
Uśmiechnięte stewardesy stoją w równym rządku i z otwar‑
tymi ramionami witają pasażerów, kierując ich na miejsca.
W przejściu panuje harmider, bagaże podręczne i siatki z za‑
kupami ze sklepów wolnocłowych upychane są w lukach
nt
nad siedzeniami. Przez tłum przeciska
mepl się krótko ostrzy‑
g
. i czterech synów.
żona blondynka w towarzystwie
ra matki
y f artek
w
–
Przepraszam pana…
oPrzepraszam…
k
rm.bez
a
Przy takiej czwórce
niezłej logistyki. Wzdy‑
D wpotrzeba
w
cha, gdy już uda sięwjej posadzić chłopców na miejscach,
przypiąć pasami, a do kieszeni foteli włożyć komiksy. Od
niedawna są z mężem w separacji. Jak to dobrze, że się zde‑
cydowała: tydzień w słońcu na Gran Canarii – nie mog­ła
nie jechać.
–
Po prostu musieliśmy się wyrwać.
Zaczynają pracować silniki, samolot toczy się w stronę
pasa startowego. Chłopcy zastygają w napięciu, a gdy ma‑
szyna wreszcie odrywa się od ziemi, najmłodszy otwiera
szeroko oczy i usta ze zdumienia.
– Leciiimy!
*
9
Zamówienia przyjmuje opalony, uśmiechnięty steward. Za‑
trzymuje się przy jednej z par – kobieta, która już kilka‑
krotnie zdążyła upomnieć męża, że są na urlopie, zamawia
cosmopolitana.
–
A ty czego się napijesz?
–
Sam nie wiem, chyba tylko piwa. Albo ginu z toni‑
kiem?
Steward mówi, że drink jest jak najbardziej na miejscu.
–
Nie martwcie się – uspokaja – jeśli nogi odmówią wam
posłuszeństwa, to was wyniesiemy.
Zanoszą się śmiechem, podobnie jak przed chwilą dwie
przyjaciółki z tyłu samolotu, grupa znajomych w zeszłym
tygodniu i jeszcze inna miesiąc wcześniej. Już od lat sześć‑
dziesiątych, gdy podróże zagraniczne przestały być przy‑
wilejem nielicznych, a stały przemysłem na masową skalę,
nt
rytuał lotów czarterowych „Zalej się
mepljuż w samolocie” wy‑
g
wołuje śmiech, czasem oburzenie.
ra .
y f artek
w
W 1950 roku w podróże
o kzagraniczne udało się na ca‑
rm.bez
a
łym świecie dwadzieścia
D ww pięć milionów osób. Piętnaście
w już sto trzynaście milionów. Jeśli cho‑
lat później było ich
dzi o Szwedów, to dawniej podróżowali do innych części
Europy autobusami, a wraz z upowszechnieniem się lo‑
tów czarterowych liczba podróżujących znacznie wzrosła.
W roku 1960 już sześćdziesiąt sześć tysięcy siedemdziesię‑
cioro ośmioro Szwedów korzystało z czarterów, po pięciu
latach było ich pięć razy więcej. W roku 1970 ich liczba
wyniosła ponad pół miliona.
Było po temu co najmniej kilka powodów. Druga wojna
światowa zostawiła po sobie wysoko rozwinięty przemysł
lotniczy, który zamiast wojsku zaczął służyć turystom.
10

Podobne dokumenty