Bohaterowie są zmęczeni
Transkrypt
Bohaterowie są zmęczeni
Bohaterowie są zmęczeni "Kurier Podlaski" 21-23 VI 1985 Praca dyrygenta i szefa orkiestry, która wiele koncertuje i nagrywa jeżdżąc po całym świecie, jest niezwykle wyczerpująca. Utrzymywanie się niezmiennie na najwyższym poziomie — niezależnie od dnia, klimatu, samopoczucia — wymaga największego wysiłku. Toteż nic dziwnego, że bohaterowie poczuli się zmęczeni: Jerzy Maksymiuk rozluźnił swe więzy z Polską Orkiestrą Kameralną, a Karol Teutsch z Zespołem Kameralistów Filharmonii Narodowej. Ukazała się właśnie płyta (Pronit SX 1812) nagrana przez Zespół Teutscha oraz świetnego skrzypka Krzysztofa Jakowicza. Ukazała się — jak zwykle u nas — z pięcioletnim opóźnieniem (nagrana w maju 1979r.), świadcząc podobnie jak blask odległych gwiazd o tym, co było w przeszłości. Na płycie utrwalono dwa koncerty skrzypcowe Wolfganga Amadeusza Mozarta oznaczone w katalogu dzieł (KV) numerami 211 i 213 — oba w tonacji D-dur. W odróżnieniu od dwudziestu kilku koncertów fortepianowych, pięć koncertów skrzypcowych napisał Mozart w jednym roku 1775. Był to okres zainteresowania grą skrzypcową i koncerty te pisał z myślą o sobie jako wykonawcy. Pierwszy z nich (KV 211) pozostaje wyraźnie w kręgu muzyki dworskiej; nie można mu odmówić lekkości, wdzięku i świeżości, ale niewiele tu jest jeszcze prawdziwego Mozarta. Skomponowany zaledwie kilka miesięcy później Koncert D-dur KV 218 należy obecnie do najczęściej grywanych. Zachwyca w nim już nie tylko mozartowska finezja i wdzięk; dojrzałość stylu dostrzegamy w wyrazistych tematach części pierwszej, we wspanialej melodyce środkowej części i specyficznym, muzycznym dowcipie finałowego ronda. Bardziej rozwinięta została także strona wirtuozowska partii solowej. Z koncertem tym wiąże się ciekawa historia. Specjaliści od twórczości Mozarta uważali, że kompozytor wzorował się na wcześniejszym o dziesięć lat Koncercie skrzypcowym D-dur Luigi Boccheriniego. Podkreślano zbieżności w budowie obu dzieł, podobieństwo tematów itd. Opinię tę prezentuje nawet Alfred Einstein w wydanej przed dziesięciu laty u nas książce pt. Mozart — człowiek i dzieło. Broni tam nawet Mozarta pisząc: "Trzeba było dopiero Mozarta, żeby do zmysłowości muzyki Boccheriniego dodać polot i dowcip". Tymczasem najnowsze badania odkryły niemal aferę. Otóż ów rzekomy pierwowzór nie został skomponowany przez Boccheriniego i nie dziesięć lat przed koncertem Mozarta, lecz przez Mariusa Casadesus, który lubował się w tego rodzaju apokryfach. Rodzina francuskich muzyków Casadesus miała ośmiu sławnych przedstawicieli, z których najbardziej znanym był Robert, wybitny pianista o rozległym repertuarze (szczególnie był ceniony jako interpretator muzyki Debussy'ego i Ravela). Natomiast Marius (obdarzony jeszcze dwojgiem dalszych imion Robert Max) zyskał także niemałą sławę jako skrzypek. Podczas recitali akompaniował mu właśnie Robert. Ukończył z I nagrodą Konserwatorium Paryskie, koncertował w Europie i Ameryce Północnej. Zainteresowanie muzyką dawną realizował grając przez dziewiętnaście lat (do wybuchu II wojny światowej) na historycznych instrumentach (quintonie i violi da gamba dyszkantowej). A że jednocześnie był kompozytorem, pozazdrościł sławy swym wielkim kolegom. Nie ma nic gorszego dla twórcy, od braku zainteresowania jego dziełami. Postanowił więc "odkryć" rzekomo nieznane kompozycje innych sławnych już kompozytorów. W ten sposób powstał także inny znany jego apokryf — tzw. "Adelaide-Konzert", uważany za dzieło Mozarta do 1978 roku, kiedy Casadesus sam przyznał się do jego autorstwa. Widocznie 86-letni dowcipniś czuł się zmęczony podwójną rolą, a może także chciał zażyć kompozytorskiej sławy. Na marginesie warto dodać, że takie mistyfikacje "popełnił" również inny znany skrzypek - Fritz Kreisler. W odróżnieniu od Casadesus kompozycje jego są powszechnie grywane i lubiane. Płytę z dwoma koncertami skrzypcowymi Mozarta w wykonani Krzysztofa Jakowicza i Zespołu Kameralistów Filharmonii Narodowej pod dyr. Karola Teutscha zaprezentuje red. Zofia Gładyszewska w audycji Rozgłośni Białostockiej PR w najbliższą niedzielę o godz. 10.15 (program II UKF Stereo). STANISŁAW OLĘDZKI