m\263odzianki 210 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
m\263odzianki 210 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny MŁODZI ANKI Nr 32 (210) 17 VI 2007 XI niedziela zwykła KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII ' & ( ! , & ' ' % ! & 0 " ! % & * + 1 0 ' ! & & " + ) * . # " & . % $ . " ! ) & - % ! * - ! - ! ) & % / & Każdy z nas mimo swoich mniejszych lub większych słabości i popełnianych grzechów może się ciągle na nowo nawracać i rozpoczynać wszystko od początku. Postawa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii uświadamia nam, że nawet wówczas, kiedy prowadzimy życie niegodne i oddalone od Boga mamy zawsze możliwość powrotu do Tego, który nie przestaje na nas czekać. Przychodzi tu na myśl znana przypowieść Chrystusa o synu marnotrawnym oraz wzruszające i pełne miłości zachowanie ojca. Zapewne wielokrotnie rozważaliśmy tamtą scenę, a jednak w dalszym ciągu skłonni jesteśmy do przyjmowania postawy owego starszego syna, który tak bardzo oburzył się na wieść o powrocie swojego brata i hucznej uczcie. Postawę tą prezentuje także faryzeusz – gospodarz, który zaprosił Jezusa na posiłek opisany w dzisiejszej Ewangelii. Można powiedzieć, że sposób jego zachowania jest dość charakterystyczny i wyraża się w niezwykłej łatwości do negatywnego oceniania innych ludzi. Pierwsza myśl i od razu łatwa klasyfikacja – ta kobieta jest grzesznicą, a w domyśle – nie ma dla niej miejsca pośród nas. Dla Chrystusa to zwyczajne „szufladkowanie” nie ma, jak widać, żadnego znaczenia. Jedyna rzecz, która naprawdę się liczy to wiara w przebaczenie i miłość Boga. Tutaj znowu przychodzą na myśl znane słowa wypowiedziane przez św. Pawła, że Bóg jest miłością. Warto w tym miejscu dodać, że 2 ! ! # ( ! & ) & $ , $ % " ! * # & ! & " ) & ! % ( & , " ( ' ' / & - * $ & % # & ! % " & % $ (Łk 7,36-50) * jest miłością, która nie wymaga od nas żadnych wstępnych warunków. Nie jest zarezerwowana tylko dla wybranych, czy dla tych którzy się nieco bardziej angażują. Nie jest to miłość, na którą trzeba zasłużyć, bądź w jakiś sposób wykazać się, aby ją zdobyć. Jest to wreszcie miłość, która nigdy nie zawodzi i nigdy nie ustaje. Trudno nam pojąć ogrom tak wielkiej miłości Boga do człowieka, dlatego z taką łatwością potrafimy wzajemnie się oskarżać i przyczepiać sobie nawzajem najróżniejsze „łatki”. Trudno jest nam także, jak owemu faryzeuszowi, zrozumieć, że Ten, który umarł za nas z miłości, może odpuścić grzechy i dać kolejną szansę nawet największemu grzesznikowi. Wspominając dzisiaj scenę opisaną w Ewangelii trzeba jednak pamiętać, że możliwość korzystania z Bożego miłosierdzia uzależniona jest od naszej osobistej skruchy. Chrystus pragnie nam przebaczać, ale to każdy z nas powinien stanąć w pokorze i wyznać przed Nim swoje grzechy. Potrzebujemy zatem poskromić nieco swoją dumę, a czasem także ogromny wstyd i zwrócić się do Boga, dla którego nie liczą się nasze słabości, ale wiara, którą nosimy w sercu. Jak to dobrze, że nasze osobiste wyznawanie grzechów, zamiast w obecności tłumu współbiesiadników, odbywa się jedynie przy kratkach konfesjonału. Marcin Stębelski Wakacje – sugestii kilka Wakacje mają to do siebie, że trzeba mieć na nie plan. Jakąś bajerancką strategię, niebanalną taktykę, jakiś niepowtarzalny pomysł. Jeśli tego nie masz – toś zginął. Dwa czy trzy miesiące samego tylko marnowania tlenu i przyczyniania się do globalnego ocieplenia nie jest żadnym rozwiązaniem, zwłaszcza w lecie. Dlatego dziś proponujemy wam zestaw propozycji, które – mamy nadzieję – pozwolą wam lepiej spędzić tegoroczne wakacje. Na sam początek wersja „light”, czyli spanie. Spanie jest zdrowe, jest czynnością niezwykłą (zwłaszcza podczas sesji), wciąga i – co tu dużo mówić – spać po prostu warto! Podobno dowiedziono nawet, że każdy z nas poświęca o 1/3 życia na tą formę błogiego oderwania się od rzeczywistości, co oznacza, że im dłużej będziemy spać, tym dłuższe będą nasze żywota! W końcu nauka nie kłamie a proporcje muszą być zachowane. Inna opcja to wyjazd do rodziny lub odwiedzanie znajomych. Takie objazdy zdarzają się coraz rzadziej, najczęściej spotykamy się w gronie ludzi o bliskich nam krwinkach raz lub dwa razy do roku. Element wyjątkowości zostanie, zatem zachowany, być może będzie się to również wiązać z atmosferą ryzyka, mocnych wrażeń i ogólną próbą charakteru. W trakcie wakacji można zacząć uprawiać jakiś sport. Oczywiście w grę wchodzą wszelkie formy aktywności ćwiczące, całą resztę ciała poza palcami i mięśniami gałek ocznych. Najłatwiej jest – rzec jasna - biec, ale co to za frajda w porównaniu z codziennym galopem na zajęcia! Niestety nic nie zastąpi uroków roku akademickiego. Poza tym w ramach postępującego rozwoju nie biega się już, a uprawia jogging. Różnica zaś tkwi w tym, że jogging przybył z zachodu, czyli pewnie zmierza na wschód, a wiadomo, że jak coś idzie na wschód, to po nas. Poza tym warto zaangażować się w wolontariat. Wolontariat to forma wstawania rano z łóżka w pełnej świadomości, że nic z tego mieć nie będziesz. A i tak dostajesz nadspodziewanie dużo. Jest, zatem pożądany element zaskoczenia. Co więcej są wspomniane profity, bo cóż może być większym skarbem od dawania za darmo? Inna opcja to praca, mało zabawna niestety. Naturalnie praca dobra jest i kropka, ale jeśli nadmiernie opłacalna czy przewidywalna – może nie wpasować się w kategorię wakacyjnej przygody. Jednak to, jakie zajęcia będą naszym obowiązkiem i jak je wykonamy – na szczęście często zależy od nas. Letnia inwencja twórcza jest jak najbardziej pożądana. Najdoskonalsza zaś wersją pracy w wakacje jest praca nad sobą. Jak nigdy masz okazję, by doszlifować lub zupełnie zmienić orientację swoich odruchów (już niemal bezwarunkowych). Ogólna życzliwość, radość i gotowość pomocy jak najbardziej wskazana. Dostajesz niepowtarzalną szansę, by przeznaczyć czas dla ludzi, którzy są dla ciebie ważni. Żeby się zatrzymać, porozglądać, być może dostrzec czyjś problem lub potrzebę rozmowy. Takiej dziwnej,archaicznej formy wspólnego spędzania czasu, kiedy komunikaty maja to do siebie, że są bezlitośnie ulotne. Brak cyfrowego zapisu może początkowo przeszkadzać, ale nie poddawaj się! – warto czasem przeczyścić uszy, nachylić twarz, przetrzymać kłującą ciszę. A kto wie, może nawet pomyśleć... poszukać sensu w tym, co dookoła. Wypłynąć na powierzchnię codzienności, odetchnąć, rozkurczyć mięśnie. A wszystko po to, by na nowo wyzna- 3 WOLONTARIAT jako forma miłości bliźniego Grudniowe, mroźne popołudnie. Wracając z zajęć na uczelni postanowiłam pomodlić się w kaplicy Matki Bożej w kościele Świętego Krzyża. Już od paru dni rodziło się w sercu pragnienie, aby coś się w końcu zmieniło. Ta monotonia codzienności, z domu na uczelnie, z uczelni do domu zaczęła wyraźnie mi doskwierać. Podczas rekolekcji adwentowych w Świętej Annie usłyszałam poruszające świadectwo pewnej dziewczyny o jej osobistym spotkaniu z Panem Jezusem w drugiej osobie. Od tamtej pory zaczęłam uważniej obserwować to, co się dzieje dookoła mnie, a zwłaszcza to, z kim i o czym rozmawiam. Tego zimowego popołudnia, na cztery dni przed Wigilią Narodzenia Pańskiego, gdy powoli wsunęłam się za masywne drzwi bazyliki ujrzałam stojącą w przedsionku kobietę. Czarne włosy opadały jej z czoła tak, iż nie mogłam dostrzec twarzy. Minęłam tę przygarbioną postać i ruszyłam w stronę kaplicy. Poczułam, że nie mogę pozostać obojętna wobec tej osoby i z tą myślą zaczęłam swoją modlitwę przed obrazem Maryi. Modlitwa nie była prosta, gdyż wciąż przed oczami miałam postać żebrającej kobiety, która w nadzwyczajny sposób swym wyglądem przypominała Pana Jezusa. Po dłuższej chwili wstałam i udałam się w stronę wyjścia. Maryjo dopomóż. Zbliżyłam się do stojącej w tym samym miejscu kobiety. Podniosła na mnie swój zdumiony wzrok. Wtedy zapytałam czy potrzebuje czegoś oprócz pieniędzy. Odpowiedziała, że zbiera na leki dla kilku miesięcznej córeczki. Pomogę Ci, odpowiedziałam bez wahania, tylko potrzebuję recept, dodałam. Jak się później okazało Ewa pochodzi z ubogiej, patologicznej rodziny. Nie ma gdzie mieszkać ani za co żyć. Ofiarowałam jej swoją pomoc dla dziecka. Trzy razy widziałam się z Ewą i raz widziałam jej córkę. Spotkałyśmy się na dworcu w Warszawie. Okazało się, że dziewczynka jest poważnie chora. Twarz jej wyglądała jak jeden czerwony strup. Później dowiedziałam się, że mała Andżelika jest w szpitalu. Pojechałam z pieluszkami i specjalnym mlekiem, ale jej już tam nie zastałam. Musia- 4 łam wzbudzić zaufanie pielęgniarek, bo, pomimo, że zazwyczaj nie udzielają takich informacji dowiedziałam się gdzie obecnie przebywa dziewczynka. W ten sposób pod koniec lutego ubiegłego roku po raz pierwszy pojawiłam się przed bramą wjazdową Domu Małego Dziecka im. Ks. Beduina. Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy znalazłam się na oddziale niemowlęcym tego szczególnego Domu. Stanęłam w drzwiach sali, w której bawiła się gromadka dzieci . W tym momencie wszystkie roześmiane buzie spojrzały na mnie. Czułam na sobie ich badawczy wzrok i serce zaczęło mi szybciej bić. Trzeba było się ruszyć. No dalej, śmiało. Dodawałam sobie otuchy. Miałam przed sobą dzieci w przedziale wiekowym od 1 do 4 lat. Pani wychowawczyni wskazała ręką na małą rozbieganą blondyneczkę wymawiając jej imię. Nie poznałam Andżeliki w pierwszej chwili. Była tak odmieniona. Wypielęgnowana buzia, ładna kolorowa sukienka i błyszczące blond włoski. Byłam otoczona przez dzieci, a każde chciało się pochwalić swoją zabawką. Pomyślałam, że pewnie zapraszają mnie do zabawy i powoli zdenerwowanie zaczynało odchodzić. Andżelika uparcie oddawała mi swoją zabawkę, co sprawiało jej wielką przyjemność. Do Domu Małego Dziecka przychodzę dwa razy w tygodniu w czasie, kiedy dzieci nie śpią. Na trzy godziny, nieraz dłużej. Praca wolontariusza polega przede wszystkim na tym, aby być z dziećmi i dawać im jak najwięcej swojej uwagi, zainteresowania, czułości i bliskości. Do moich obowiązków należy między innymi wypełnianie czasu dzieci zabawą, wyjściem na spacer, nieraz wspólnie tańczymy i wygłupiamy się. Pomagam przy czynnościach pielęgnacyjnych, jak kąpiel, przewijanie pieluszek itp. Początki nie były łatwe. W domu dziecka nie prowadzi się szkolenia wolontariuszy. Albo posiada się już umiejętność opieki nad dziećmi albo tak jak w moim przypadku nabywa się ją, poprzez co t ygo d n io wą praktykę w bezpośrednim kontakcie z dzieckiem. Jak się bardzo szybko okazało, Andżelika wyróżniała się brakiem zaufania do nowych osób. Nie dawała mi się nakarmić ani przew i n ą ć . Wszystkie moje próby kończyły się fiaskiem, gdyż dziewczynka wpadała w taką histerię, że nie byłam w stanie jej uspokoić. Na spacerze nie było lepiej. Przez pierwsze trzy miesiące, była zamknięta i jakby nieobecna. Trudno było mi nawiązać z nią kontakt zarówno wzrokowy jak i werbalny. Pamiętam, że pierwsze pozytywne sygnały oswajania się ze mną miały miejsce dopiero od połowy lutego. Stała się bardziej otwarta na zabawę, wychodziłyśmy same na spacery i bawiłyśmy się na placu zabaw na terenie Domu Małego Dziecka. Witała mnie z otwartymi ramionami i tak samo życzliwie mnie żegnała. To był piękny czas. Miałam poczucie, że warto było czekać na takie chwile, które dla mnie były owocem tego, że po prostu byłam z nią jak tylko potrafiłam najlepiej. Niebawem dowiedziałam się, że pojawili się kandydaci na rodziców adopcyjnych. Liczyłam się z faktem odejścia dziecka od początku wolontariatu, ale tak się złożyło, że gdy nasza relacja zaczynała się zacieśniać nastąpiło rozstanie. Dla mnie najważ- niejsze jest i będzie dobro dziecka, dlatego gdy dowiedziałam się, że kandydaci na rodziców zgadzają się na bycie mamą i tatą Andżeliki poczułam radość i pokój w sercu. Wielkim zaskoczeniem była wdzięczność za opiekę nad dzieckiem, jaką obdarzyli mnie nowi rodzice Andżeliki. Zaprosili mnie w odwiedziny do swojego domu. Czułam wielką radość i cieszyłam się, że historia mojej znajomości z Andżeliką nie zakończy się za murami Domu Małego Dziecka Ks. Boduina. Udział w wolontariacie to wspaniała forma realizacji miłości bliźniego. Warto przytoczyć słowa Benedykta XV I : „Caritas chrześcijańska jest p r z e d e wszystki m odpowiedzią na to, co w konkretnej sytuacji stanowi bezpośrednią konieczność : głodni muszą być nasyceni, nadzy odziani, chorzy leczeni z nadzieją na uzdrowienie, więźniowie odwiedzani itd.” Wolontariuszem może być każdy bez względu na wiek, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. Wolontariat rozwija się zarówno w różnych instytucjach życia społecznego jak szpitale, domy opieki społecznej, domy dziecka, szkoły czy urzędy, jak i przy organizacji różnego rodzaju imprez dobroczynnych i plenerowych. Warto abyśmy spróbowali swoich sił w działaniu na rzecz innych nie oczekując żadnej zapłaty. W przyszłości nasz udział w wolontariacie może zaprocentować zarówno w bardziej przychylnym spojrzeniu przyszłego pracodawcy jak i w naszej wewnętrznej przemianie, a co więcej w nowym spojrzeniu na służbę w społeczności, w której mieszkamy. Życzę każdemu, aby potrafił w swoim codziennym zabieganiu znaleźć czas, który poświęci w całości drugiemu człowiekowi, a wolontariat jest tylko jedną z takich propozycji. Żaneta Najda 5 Papież do młodych w Brazylii 10 maja, podczas pielgrzymki do Brazylii, Benedykt XVI spotkał się na stadionie w Sao Paulo z kilkudziesięcioma tysiącami młodych ludzi, wśród których byli również przedstawiciele innych krajów Ameryki Południowej. Po spontanicznym powitaniu w iście brazylijskim stylu, młodzi przedstawili papieżowi problemy, z którymi się stykają, m. in. wykluczenie społeczne najuboższych, przestępczość, trudności z dostępem do edukacji, a także zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Papież rozpoczął przemówienie porównując słuchaczy zebranych na stadionie do młodzieńca, który przyszedł do Chrystusa z pytaniem: „Co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?”. Benedykt XVI powiedział: ! " # ( ) % & ' * % $ % ( Pytanie o sens życia należy do najważniejszych problemów nurtujących ludzi wszystkich czasów. Nabiera ono ciężaru gatunkowego, jeśli wierzymy, że życie człowieka nie kończy się definitywnie śmiercią. % % % , + ( ! ( % % " # ( ' % ' , ( & ( ( - " # ) & ' Ani bogactwo materialne, ani coraz większy zasób wiedzy, ani możliwości techniki i medycyny nie są w stanie satysfakcjonująco odpowiedzieć na pytanie o sens, o istotę życia. Dlatego, jak kontynuował papież, ważne jest, do kogo młody człowiek zwraca się z tym pytaniem. Dobrze robi, jeśli za swój autorytet uznał (lub chce uznać) Chrystusa. ! Świadectwo jest wiedzą stosowaną – to dobry przykład stylu katechezy obecnego papieża, którzy wcześniej był cenionym przez studentów wykładowcą uniwersyteckim. Syntetyczne, świeże sformułowania, pewna powściągliwość w gestach, zachęcająca do spokojnej refleksji. ! " # A więc przykazania – ale jak ma je „przełożyć” na swoje życie młody Brazylijczyk czy Polak? Co Następnie Benedykt XVI nawiązał do odpowiedzi ma czynić? Na co zwrócić szczególną uwagę? To kolejne wątki papieskiego przemówienia na staJezusa na pytanie młodzieńca. 6 . ' dionie w Sao Paulo. Przede wszystkim – podtrzymywać w sobie i innych nadzieję pomimo przeżywanych lęków i degradujących warunków życia, jakie panują na przykład w dzielnicach nędzy brazylijskich miast. Jak trudno jest nie stracić nadziei w ponurych realiach , mogliśmy zobaczyć w relacjach telewizyjnych z papieskiej wizyty. & ! " * % ( % ! " # ! ' ! " # ! " ' # ' ( ' % ! ' ( ' " # & ! " # % ( % Papieżowi nie chodzi o to, aby miłość erotyczna była postrzegana podejrzliwie, jako „zakazany owoc”. Wręcz przeciwnie – i dlatego odwołu, gdzie & $ ' O tym, jak tragicznie może wyglądać „eros sprowadzony jedynie do seksu”, młodzi Brazylijczycy mogą przekonać się zwłaszcza w ubogich dzielnicach wielkich miast, gdzie częstym zjawiskiem jest przymuszanie nawet młodych dziewcząt do prostytucji. Młodzi – w Ameryce Południowej i w Polsce – są poddani presji ze strony mediów i rówieśników, dla których przejawem „nowoczesności” jest rozwiązły styl życia i unikanie trwałych zobowiązań. Na szczęście nie brakuje też ludzi, dla których miłość, trwałe małżeństwo i rodzina są źródłem szczęścia, siły i psychicznej stabilności. Tym właśnie powinni wyróżniać się uczniowie Chrystusa. Na każdym kontynencie. ' & ( ' . Papież apelował do młodych o podejmowanie konkretnych działań przeciwdziałającym przemocy, narkomanii, dyskryminacji i wykluczeniu społecznemu. je się do swojej encykliki napisał: % % ( & & % % # " & & % % ( & % % ' & & ' & ' & & # ' & ' % Mówił też o chrześcijańskim obowiązku ochrony środowiska naturalnego, przywołując przykład Amazonii – „płuc” naszej planety. Jako podsumowanie wybrałem następujący fragment papieskiego przemówienia: Powołaniem zdecydowanej większości młodych jest przygotowanie do małżeństwa i życia rodzinnego. Benedykt XVI akcentował, że życiowa pomyślność, o której marzą młodzi, zależy w dużym stopniu od prawidłowego kształtowania tej właśnie sfery; na pewno w większym niż od kariery i bogactwa. ( % & % & % ' & % , % ' % ' ' , % % ( ' Bohdan Białorucki 7 warzyszyło mi każdego Moje wspomnienie podczas spotkania z Janem Pawłem II. Po o Janie Pawle II Mszy Św., zostali- Allan Panozza Wróciłem przed paroma dniami do Australii z mojego pobytu w Rzymie gdzie brałem udział w spotkaniu Komitetu ICCRS (International Catholic Charismatic Renewal Services). Przez ostatnie 7 lat miąłem zaszczyt pełnić funkcję Prezydenta ICCRS a przedtem przez 10 lat w Komitecie reprezentowałem rejon Australii i Oceanii. Aktualnie moja kadencja jako Prezydenta dobiegła końca i nowo wybranym Prezydentem jest Michelle Moran z Anglii. Michell jest kobietą obdarzoną przez Ducha Świętego wieloma charyzmatami i z pewnością będzie wywiązywać się ze swoich zadań wyśmienicie, jako pierwsza kobieta Prezydent ICCRS. Podczas spotkania Komitetu miałem okazję odwiedzić grób Jana Pawła II w Bazylice Św. Piotra i modliłem się, aby Pan Bóg dal mi podobna odwagę, jaką On obdarzył ten niezwykłego człowieka - człowieka, który, w mojej opinii, jest z pewnością w Niebie i wstawia się za nami u Ojca Niebieskiego. Przy tej okazji przyszły mi na myśl okoliczności, w których spotkałem Jana Pawła II, najpierw jako członek Komitetu ICCRS, potem jako Prezydent ICCRS a także członek Rady Papieskiej ds. Ruchów Świeckich w Kościele. 2 kwietnia 2005 Jan Paweł II odszedł odebrać swoja wieczna nagrodę. Dzięki cudowi nowoczesnej telewizji wszyscy mogliśmy uczestniczyć w końcowych dniach jego pontyfikatu. Widzieliśmy go leżącego na katafalku w Bazylice Św. Piotra, a potem uczestniczyliśmy w Mszy Żałobnej i uroczystościach pogrzebowych. Pierwsza i jednocześnie ta, która najgłębiej zapadła mi w serce była wizyta u Jana Pawła II w marcu 1991 r., kiedy zostałem nowo wybranym członkiem Komitetu ICCRS. Czułem się całkowicie przygnieciony okazją, gdy znalazłem się w prywatnej kaplica papieskiej w Watykanie. Gdy weszliśmy do kaplicy ujrzałem go klęczącego, zatopionego w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Ten widok Ojca Św., parę kroków ode mnie, przychodził mi na myśl wiele razy. Pamiętam, jak moje oczy wypełniły się łzami, które spływały mi po policzkach. Musze przyznać, ze to doświadczenie łez wzruszenia towarzyszyło mi za każdym razem, gdy miąłem okazje go spotykać przez następne lata. Mogę tylko powiedzieć ze miałem przejmujące uczucie, świadomość świętości tego człowieka. To wrażenie to- 8 śmy zaproszeni do sąsiedniego pokoju, którego ściany były przyozdobione pięknymi obrazami i półkami pełnymi książek. Polecono n am ustawić się w linii, i parę chwil później Ojciec Święty wszedł do pokoju ze swoim osobistym sekretarzem i ludźmi biura. Papież najpierw przywitał się z Charles'em Whitehead, który właśnie został wybrany na Prezydenta ICCRS. Charles z kolei przedstawił członków Komitetu ICCRS. Kiedy podszedł do mnie, uścisnął mocno moją dłoń, a kiedy powiedziałem mu ze przyjechałem z Australii, uśmiechnął się i powiedział: "Ah, from the very end of the earth" (ah, z samego krańca ziemi). Pamiętam jego oczy patrzące na mnie i było to spojrzenie jakby zaglądające do wnętrza mojego serca, dotykające moje duszy. Papież wręczył mi różaniec i przeszedł do następnej osoby. To było 16 lat temu i moje wspomnienia Jana Pawła II jako mężczyzny silnego fizycznie, radosnego o zdecydowanym uścisku dłoni i przenikliwym spojrzeniu kontrastuje ze wspomnienie mojego ostatniego spotkania z nim. Było to w listopadzie 2004, kiedy jako członek Papieskiego Komitetu do Spraw Laikatu miąłem znowu przywilej uczestniczyć w prywatnej audiencji u Papieża. Przy tej okazji, jak to było praktykowane w ciągu ostatnich 2 lat, Papież siedział na fotelu na platformie na kółkach, którą wprowadzono do sali. Tym razem Papież był przygaszony i wydawało się ze miał trudności z mową, ale nadal miał to głębokie spojrzenie, które przenikało mnie na wskroś. Uklęknąłem przed nim i wziąłem w dłoń jego rękę, która okazała się nadzwyczaj mocna i kiedy mu się przedstawiłem, wypowiedział do mnie parę słów, których nie mogłem zrozumieć. Następnie mistrz ceremonii, dotykając mego ramienia wskazał, że czas spotkania się skończył i powstałem ustępując miejsca następnej osobie. Tak jak wspominam tamto spotkanie, przypominam sobie jak wyróżniony się czułem, gdy trzymałem w dłoni rękę następcy Św. Piotra, który poprzez swoja odwagę i determinacje w tak wielkim stopniu przyczynił się do rozpadu komuni- zmu we Wschodniej Europie. Ten Papież napisał ponad 80 encyklik, konstytucji i listów apostolskich, opublikował 3 książki i odwiedził ponad 100 krajów w ciągu ponad 26 lat pontyfikatu – trzeci najdłuższy pontyfikat po Św. Piotrze i Piusie IX. Ten Papież mówił bez obaw o demonach naszych czasów, które zdominowały naszą cywilizację XXI wieku, określaną jako „cywilizację śmierci”. Pomimo swoich ograniczonych sił fizycznych, aż do ostatnich tygodni życia, kiedy pozostawał w szpitalu, Papież niezmordowanie potępiał przemoc, gwałt i społeczną niesprawiedliwość występującą w rozmaitych formach. Według mnie, nie było wątpliwości ze Papież pozostanie na swoim stawisku do chwili śmierci, ponieważ taka była jego relacja z Jezusem, która pozwalała nieustannie nabierać sił korzystając z obfitości Wiecznej Miłości Pana. Tym, którzy proponowali „odejście na emeryturę”, Papież odpowiadał: „Czy Jezus zszedł z Krzyża?”. Podczas ostatnich tygodni życia Papież dal nam wspaniały przykład jak głosić Ewangelię z Krzyża cierpienia i poniżenia, jak należy ufać Bogu i w pełni oddać się w ręce Jezusa i Matki Bożej. Często jestem pytany:, co Jan Paweł II myślał o Odnowie w Duchu Św. Pozwólcie, że przytoczę dwa jego stwierdzenia: 1 – . ! Św. Ok. 20 tys. członków Odnowy pielgrzymowało do Rzymu samochodami, autobusami i pociągami. W swojej Homilii Papież powiedział: „ $ # $ & $ & * * % & Z % ( $ ( Z $ & . ' ' ” Mogłem osobiście doświadczyć jak wysoko Ojciec Święty cenił ICCRS i Ruch Odnowy w świecie. W 2001, jako Prezydent ICCRS odwiedzałem niektóre kraje Europy, a następnie uczestniczyłem w Narodowej Konferencji Odnowy USA, która odbywała się w Houston (Texas). W tej długiej podroży towarzyszyła mi moja żona, Carmel. Po konferencji w Houston wróciliśmy do Rzymu gdzie miałem parę spraw do załatwienie w biurze ICCRS w Watykanie. Dyrektor administracyjny biura poprosił o prywatną audiencję u Papieża w naszym imieniu. Carmel i ja byliśmy bardzo wzruszeni, gdy otrzymaliśmy prywatne zaproszenia na Mszę Św. w prywatnej kaplicy Ojca Św. o godz. 7 rano następnego dnia. Niestety wieczorem, z biura Watykanu zadzwoniono ze z powodu nieoczekiwanych okoliczność zaproszenie na Mszę Św. zostało wycofane. Następnie, jeszcze tego samego wieczoru ponownie zadzwoniono z zapytaniem czy Carmel i ja oraz Dyrektor biura i jego żona nie chcielibyśmy wziąć udział w prywatnej audiencji z Ojcem Świętym następnego dnia. Kiedy przybyliśmy okazało się ze jesteśmy w nadzwyczajnym towarzystwie z dyplomatami, osobistymi wysłannikami Papieża. Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że to dzięki osobistej interwencji Ojca Świętego zostaliśmy zaproszenie na tę prywatną audiencję. Nie stało się to z powodu naszych osobistych zasług, ale jako uznanie Ojca Świętego dla ICCRS, która było założone, aby spełniać role „Światowego Koordynatora Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym” , ( na spotkaniu z Liderami Odnowy 4 marzec 1992). Podczas niezwykłego czuwania ponad 300 tys. osób zebranych na placu Św. Piotra w wigilie „Zesłania Ducha Św.” w 1998 roku, Ojciec Święty powitał obecnych członków rozmaitych Ruchów Świeckich w Kościele Katolickim. Założyciele czterech z tych Ruchów byli obecni i przedstawiając swoje Ruchy mówili o służbie, jaką każdy z nich wypełniał. Tylko Odnowa w Duchu Św. nie miała swojego założyciela obecnego w postaci „cielesnej”, ponieważ, jak wiemy, Założycielem Ruchu Odnowy jest Duch Święty. Właśnie ówczesny Prezydent ICCRS, Charles Whitehead, miał zaszczyt w imieniu wszystkich Ruchów Świeckich podziękować Janowi Pawłowi II za jego wsparcie i błogosławieństwo. Pod koniec maja 2004, Ojciec Święty wysłał osobiste zaproszenie dla członków Odnowy w Duchu Św. we Włoszech (Rinnovamento nello Spirito) aby zebrali się w Bazylice Św. Piotra w celu wspólnego czuwania w wigilie Zesłania Ducha ' & $ & ( fragment z pierwszego spotkania z Komitetem ICCRS 11 grudzień 1979). 2– % $ ! ' * * ' ICCRS Statutes September 1993). Życie Jana Pawła II odzwierciedlało jego osobistą relację z Jezusem i jego determinację, aby pełnić Wolę Pana we wszystkich sprawach bez względu jak trudnych i jakim kosztem. Papież reprezentował uniwersalną Miłość Boga do każdego z nas bez względu na kolor skory i wyznawane poglądy. Jan Paweł II nabierał sił przyjmując codziennie 9 Eucharystie, aby móc nieprzerwanie głosić Prawdę Ewangelii i aby odpowiadać na cale zło, które opanowało świat naszych czasów. Jan Paweł II zwracał się także do Naszej Matki, Marii o siły i wytrwałość, które otrzymywał dzięki Jej modlitwom i wstawiennictwu za nim u Boga Ojca. Odpowiedział na tę Matczyną Miłość i Troskę poprzez oddanie Matce Przenajświętszej swojego pontyfikatu słowami „Totus Tuus”. Moje życie uległo dramatycznej zmianie, gdy w 1978 r. doświadczyłem „Chrztu w Duchu Św.” Modle się, abyśmy wszyscy, poprzez wstawiennictwo Jana Pawła II, który teraz stoi przed obliczem Pana, otrzymali jego odwagę i determinacje. Proszę Ducha Św., aby błogosławił Odnowie w Duchu Św. i aby zesłał nowe doświadczenie Chrztu w Duchu Św. w Kościele. Modle się także, aby moi bracia i siostry Katolickiej Odnowy w Duchu Św. w Polsce doświadczyli nowe wylania Ognia Ducha Św. ( ) podczas tegorocznego Święta Zesłania Ducha Św. Modle się, aby Ruch Odnowy stale dostarczał tysiącom ludzi możliwości doświadczenie Miłości Jezusa Chrystusa, możliwości wejścia w głębszą, pełniejszą relacje z Nim. Moja modlitwa za was jest słowami Św. Pawła z listu do Efezjan: „ $ ' , * ' ' $ * ( ( ( ( ( ( % % ( ' ” (Ef 3: 16-19) Allan Panozza—Prezydent ICCRS (Melbourne, maj 2007) (Tlumaczył z angielskiego Rafał Bober) Do wakacji już blisko! Po całorocznych trudach i zmaganiach w szkole, na uczelni i w pracy, gdy nadejdzie Maryjny miesiąc MAJ zaczynamy myśleć o wakacjach. Wtedy zadajemy sobie pytanie – gdzie spędzić wakacje, dokąd wyjechać, żeby wypocząć i nabrać sił na następny rok szkolny czy akademicki. Nasza zwarta grupa rodzinno-przyjacielska składa się z najmłodszych (szkoła podstawowa, gimnazjum) i nieco starszych osób już pracujących. Wpadliśmy na wspaniały pomysł, żeby wakacje spędzić troszkę inaczej w innej atmosferze, ale z pożytkiem dla duszy i ciała, a mianowicie wśród osób duchownych. Mają oni swoje placówki, domy rekolekcyjne w różnych zakątkach Polski, nad morzem i w górach. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Pozwolę sobie przelać na papier fajną historyjkę o klimacie zimowym, która miała miejsce w Zakopanem 3 lata temu… zatrzymaliśmy się wtedy u sióstr na Krzeptówkach. Zdarzenie miało miejsce podczas ferii zimowych w styczniu na przełomie lutego. Zakopane tonęło dosłownie w śniegu, na ulicach były tylko porobione przejścia, takie wąskie ścieżki i tunele, którymi się przechodziło, a tunel taki mierzył gdzieś 170. Wspaniałe wrażenie i piękna zimowa aura. Gdy się wyjrzało z takiego tunelu, w oddali widać było Giewont i oprószone śniegiem Tatry, krótko mówiąc bajka. Cieszyliśmy się każdym dniem, niektórzy z naszej grupy zjeżdżali na nartach, a inni cieszyli swoje oczy pięknymi górskimi krajobrazami. Gdy po szaleństwach dnia codziennego i pysznej kolacji przygotowanej przez siostry, udaliśmy się 10 na spoczynek do naszego pokoju, w nocy zbudziło nas skrzypienie chałupy i niepokojący szum. Poderwaliśmy się wszyscy na równe nogi i ruszyliśmy w stronę okna… a tam na zewnątrz dokazywał halny. Wszystkie choinki, które rosły wkoło domu sióstr kłaniały się nam w pas z powodu wichury. Widok budził grozę i dreszczyk strachu. W pewnej chwili usłyszeliśmy stwierdzenie naszej przyjaciółki Beatki, która z powodu halnego dobrze odczuwalnego w naszym pokoju postanowiła poszukać swojej czapki… Popatrzyliśmy po sobie: o co chodzi? co jest grane? czyżby Beatka zamierzała się gdzieś wybierać w środku nocy? Bynajmniej, Beatka nie wiele myśląc, ruszyła w stronę szafy gdzie znajdowały się nasze ubrania. Założyła na głowę czapkę i powiedziała: kochani, teraz to dopiero możemy iść spać, przynajmniej będę miała ciepło w głowę, a nie żeby mi jakiś halny hulał we włosach… Trochę humoru nie zaszkodzi, ale to był autentyk! Bardzo polecam takie wyjazdy do domów rekolekcyjnych lub wypoczynkowych duchowieństwa. Jest zawsze miło i wesoło. W pobliżu jest kaplica, gdzie można iść i w każdej chwili porozmawiać z Panem Bogiem. W takich domach panuje niepowtarzalna rodzinna atmosfera. Gdy się przyjeżdża, to witają człowieka bardzo rodzinnie. Tak samo jest również, kiedy się odjeżdża, tylko wtedy jest gorzej, bo żal opuszczać miłe siostry i piękne miejsce, gdzie się odpoczywało. Wakacje już za pasem, więc warto pomyśleć o takim wyjeździe. Gorąco polecam i życzę miłego wypoczynku i powodzenia. turystka KULTURALNE LATO W STOLICY Dla tych, którzy spędzają wakacje w mieście oraz dla przyjezdnych gości, Warszawa przygotowała atrakcje kulturalne. Plan A: wystawy. 16 maja abp Kazimierz Nycz otworzył Muzeum św. Andrzeja Boboli w Sanktuarium pw. świętego na Rakowieckiej 61. JP2 jak zawsze na topie: w Świątyni Świętej Bożej Opatrzności można oglądać ekspozycję „Jan Paweł II w fotografii Wojciecha Milewskiego”. Kto interesuje się tradycją sarmacką, dawnymi strojami i uzbrojeniem do 22 lipca powinien udać się na Zamek Królewski i zwiedzić „Pasję zbierania. Zbiory Ryszarda z. Janiaka”. Miłośnicy historii starożytnej z przyjemnością odnajdą się na wystawie „Skarby starożytnej Łotwy” – po raz pierwszy w Polsce będzie można zapoznać się z jak najdawniejszą historią tego kraju. Wystawa w Państwowym Muzeum Archeologicznym, czynna do 29 lipca. Kościół św. Zygmunta proponuje ekspozycję zbiorową „Malarstwo” – czynna do 26 sierpnia. Dla łakomczuchów nadaje się doskonale wystawa „Kuchnia polska – jak powstaje tradycyjny smak”, czynna do 7 września w Muzeum Etnograficznym. Zapewne będzie to ciekawa wyprawa w przeszłość dla zabieganych studentów stołujących się na co dzień w Fast Foodach. Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza przygotowało coś specjalnego dla miłośników miękkich mruczących zwierząt – to „Antologia kota”, czyli nasze poczciwe mruczki w literaturze, teatrze i na ilustracjach (do 7 września). Natomiast dla ścisłych umysłów aż do 15 września czynna będzie wystawa „Communico ergo sum” w PKiNie, w pełni multimedialna i interaktywna, pokazująca m.in. najnowsze nośniki informacji. Plan B: koncerty. To przede wszystkim różnorodne koncerty organowe w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Pierwsza tura pod nazwą „Wielkie Organy w Archikatedrze” potrwa do 22 września. Druga odbywać się będzie w niedziele od 1 lipca do 16 września w ramach XIV Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej „Organy Archi- katedry”. Natomiast w ciągu całego roku w ostatnie niedziele miesiąca można posłuchać cyklu „Muzyka religijna w Archikatedrze Warszawskiej”. Filharmonia im. Traugutta od 23 czerwca do 15 lipca zaprasza na VII Letni Festiwal Pieśni Kompozytorów Polskich. W programie pieśni m.in. Wacława z Szamotuł, Ignacego Jana Paderewskiego, Fryderyka Chopina, Mieczysława Karłowicza, Stanisława Moniuszki i Karola Szymanowskiego. Koncerty o godz. 13 w Łazienkach (Podchorążówka) i o 15 w Pałacu w Wilanowie (Oranżeria). Już tradycyjnie Warszawska Opera Kameralna zorganizuje XVII Festiwal Mozartowski (15 czerwca – 26 lipca). W programie znajdą się najsłynniejsze i te mniej znane opery kompozytora, a także Msza c-moll, Requiem i utwory fortepianowe. Natomiast w niezwykle uroczym miejscu, w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie od maja do września potrwa XII Międzynarodowy Festiwal Pianistyczny „Floralia muzyczne – muzyka w kwiatach”. I wreszcie Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki zaprasza na Festiwal Zespołów Kameralnych – 24 czerwca – 26 sierpnia. Na Placu Zamkowym zaplanowano też Warsaw Summer Jazz Days. Plan C: teatr. Teatr Adekwatny przygotował spektakle plenerowe w Łazienkach w Teatrze na Wodzie. 7 lipca o godz. 11 i 16 odbędzie się przedstawienie „Pan Tadeusz”, a 8 lipca w tych samych godzinach – „Kopciuszek”. Plan D: pielgrzymka. Parafia św. Elżbiety w Warszawie Powsinie serdecznie zaprasza na pielgrzymkę autokarową „Śladami św. Elżbiety i Josepha Ratzingera”, która odbędzie się w dniach 20 – 27 sierpnia. Koszt 50 €. Kontakt: kancelaria tel. (022) 648 38 46 W Warszawie nie można się nudzić – nawet w wakacje! Agata Kot 11 Dwa słowa na stronie Wydaliśmy właśnie ostatni w tym roku akademickim numer „Młodzianków”. Przed nami otwiera się czas odpoczynku, zagranicznych wojaży, górskich wędrówek, żeglowania po morzach i jeziorach, czas kajakowych spływów, a przede wszystkim czas pielgrzymowania. Tegoroczna Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna odbywać się będzie pod hasłem „Pójdź za Mną!” Pójdziemy więc—jedni piechotą na Jasną Górę, inni w duchowej pielgrzymce, pośród codziennych obowiązków, których nie da się opuścić... Wakacyjne wędrówki sprzyjają zwłaszcza spotkaniom z innymi, odkrywaniu, że mamy braci i siostry, że życie jest bardzo bogate, że nie wszyscy żyją jak my, a ich wybory—choć inne od naszych—bywają bardzo dobre, odważne i piękne. Redakcja „Młodzianków” życzy wszystkim czytelnikom jak najlepszych spotkań z ludźmi, którzy będą mogli wnieść do życia nowe i prawdziwe wartości, dzięki którym można będzie zbliżyć się do Jezusa Chrystusa. W minionym roku akademickim wydaliśmy 32 numery naszego pisma. Sukces ten jest zasługą całego szeregu osób, a w pierwszym rzędzie ks. Bogdana, naszego Rektora, który zagrzewał nas do pracy i zawsze wysupływał środki finansowe. Jednak o obliczu pisma decydują ponad wszystko autorzy i redakcja. Udało się nam w tym roku zebrać bardzo dzielną grupę redaktorów, którzy nie tylko niezawodnie dostarczali do każdego numeru nowe i ciekawe teksty, lecz także eksplodowali wręcz ciągle nowymi i oryginalnymi pomysłami, dzięki którym wydawanie „Młodzianków” było zajęciem w pełni satysfakcjonującym. Drodzy czytelnicy! Jak kania pragnie dżdżu, tak my—redaktorzy Waszego pisma—pragniemy kontaktu z Wami! Dajcie nam znać, jak odbieraliście naszą pracę, nie wahajcie się podpowiadać nam tematy i robić uwagi. Bez Was nasza praca nie miałaby sensu. Przede wszystkim jednak dziękujemy Wam za to, że co niedzielę cały nakład znikał, byliśmy chyba jedynym w Polsce pismem, które nie miało ani jednego zwrotu. Radosnych, dobrych, pięknych i pełnych miłości wakacji! Do zobaczenia w nowym roku akademickim 2007/2008! W imieniu Redakcji Ks. Michał Muszyński Z s & % ( ! " # $ % & $ ' ( # $ ) * # $ + , ' ! ! ! " ! . . ! ! / - 0 $ , 1 + 2 , 3 2 3 4 ) Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00; 19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00; 18.30. 12 [email protected] - Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt. 7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych. Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz 12.00