m\263odzianki 210 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

m\263odzianki 210 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny
MŁODZI
ANKI
Nr 32 (210)
17 VI 2007
XI niedziela
zwykła
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
'
&
(
!
,
&
'
'
%
!
&
0
"
!
%
&
*
+
1
0
'
!
&
&
"
+
)
*
.
#
"
&
.
%
$
.
"
!
)
&
-
%
!
*
-
!
-
!
)
&
%
/
&
Każdy z nas mimo swoich mniejszych lub większych słabości i popełnianych grzechów może się
ciągle na nowo nawracać i rozpoczynać wszystko
od początku. Postawa Chrystusa z dzisiejszej
Ewangelii uświadamia nam, że nawet wówczas,
kiedy prowadzimy życie niegodne i oddalone od
Boga mamy zawsze możliwość powrotu do Tego,
który nie przestaje na nas czekać. Przychodzi tu
na myśl znana przypowieść Chrystusa o synu
marnotrawnym oraz wzruszające i pełne miłości
zachowanie ojca. Zapewne wielokrotnie rozważaliśmy tamtą scenę, a jednak w dalszym ciągu
skłonni jesteśmy do przyjmowania postawy owego starszego syna, który tak bardzo oburzył się na
wieść o powrocie swojego brata i hucznej uczcie.
Postawę tą prezentuje także faryzeusz – gospodarz, który zaprosił Jezusa na posiłek opisany w
dzisiejszej Ewangelii. Można powiedzieć, że sposób jego zachowania jest dość charakterystyczny i
wyraża się w niezwykłej łatwości do negatywnego
oceniania innych ludzi. Pierwsza myśl i od razu
łatwa klasyfikacja – ta kobieta jest grzesznicą, a w
domyśle – nie ma dla niej miejsca pośród nas.
Dla Chrystusa to zwyczajne „szufladkowanie” nie
ma, jak widać, żadnego znaczenia. Jedyna rzecz,
która naprawdę się liczy to wiara w przebaczenie i
miłość Boga. Tutaj znowu przychodzą na myśl
znane słowa wypowiedziane przez św. Pawła, że
Bóg jest miłością. Warto w tym miejscu dodać, że
2
!
!
#
(
!
&
)
&
$
,
$
%
"
!
*
#
&
!
&
"
)
&
!
%
(
&
,
"
(
'
'
/
&
-
*
$
&
%
#
&
!
%
"
&
%
$
(Łk 7,36-50)
*
jest miłością, która nie wymaga od nas żadnych
wstępnych warunków. Nie jest zarezerwowana
tylko dla wybranych, czy dla tych którzy się nieco
bardziej angażują. Nie jest to miłość, na którą
trzeba zasłużyć, bądź w jakiś sposób wykazać się,
aby ją zdobyć. Jest to wreszcie miłość, która nigdy nie zawodzi i nigdy nie ustaje. Trudno nam
pojąć ogrom tak wielkiej miłości Boga do człowieka, dlatego z taką łatwością potrafimy wzajemnie się oskarżać i przyczepiać sobie nawzajem
najróżniejsze „łatki”. Trudno jest nam także, jak
owemu faryzeuszowi, zrozumieć, że Ten, który
umarł za nas z miłości, może odpuścić grzechy i
dać kolejną szansę nawet największemu grzesznikowi.
Wspominając dzisiaj scenę opisaną w Ewangelii
trzeba jednak pamiętać, że możliwość korzystania
z Bożego miłosierdzia uzależniona jest od naszej
osobistej skruchy. Chrystus pragnie nam przebaczać, ale to każdy z nas powinien stanąć w pokorze i wyznać przed Nim swoje grzechy. Potrzebujemy zatem poskromić nieco swoją dumę, a czasem także ogromny wstyd i zwrócić się do Boga,
dla którego nie liczą się nasze słabości, ale wiara,
którą nosimy w sercu. Jak to dobrze, że nasze
osobiste wyznawanie grzechów, zamiast w obecności tłumu współbiesiadników, odbywa się jedynie przy kratkach konfesjonału.
Marcin Stębelski
Wakacje – sugestii kilka
Wakacje mają to do
siebie, że trzeba mieć
na nie plan. Jakąś
bajerancką strategię,
niebanalną taktykę,
jakiś niepowtarzalny
pomysł. Jeśli tego nie
masz – toś zginął.
Dwa czy trzy miesiące
samego tylko marnowania tlenu i przyczyniania się do globalnego ocieplenia nie jest
żadnym rozwiązaniem, zwłaszcza w
lecie. Dlatego dziś
proponujemy wam
zestaw propozycji,
które – mamy nadzieję
– pozwolą wam lepiej
spędzić tegoroczne
wakacje.
Na sam początek wersja „light”, czyli spanie. Spanie jest zdrowe, jest czynnością
niezwykłą (zwłaszcza
podczas sesji), wciąga
i – co tu dużo mówić – spać po prostu warto!
Podobno dowiedziono nawet, że każdy z nas poświęca o 1/3 życia na tą formę błogiego oderwania się od rzeczywistości, co oznacza, że im dłużej
będziemy spać, tym dłuższe będą nasze żywota!
W końcu nauka nie kłamie a proporcje muszą być
zachowane.
Inna opcja to wyjazd do rodziny lub odwiedzanie
znajomych. Takie objazdy zdarzają się coraz rzadziej, najczęściej spotykamy się w gronie ludzi o
bliskich nam krwinkach raz lub dwa razy do roku.
Element wyjątkowości zostanie, zatem zachowany, być może będzie się to również wiązać z atmosferą ryzyka, mocnych wrażeń i ogólną próbą
charakteru.
W trakcie wakacji można zacząć uprawiać jakiś
sport. Oczywiście w grę wchodzą wszelkie formy
aktywności ćwiczące, całą resztę ciała poza palcami i mięśniami gałek ocznych. Najłatwiej jest –
rzec jasna - biec, ale co to za frajda w porównaniu
z codziennym galopem na zajęcia! Niestety nic
nie zastąpi uroków roku akademickiego. Poza tym
w ramach postępującego rozwoju nie biega się
już, a uprawia jogging. Różnica zaś tkwi w tym,
że jogging przybył z
zachodu, czyli pewnie
zmierza na wschód, a
wiadomo, że jak coś
idzie na wschód, to po
nas.
Poza tym warto zaangażować się w wolontariat. Wolontariat to
forma wstawania rano
z łóżka w pełnej świadomości, że nic z tego
mieć nie będziesz. A i
tak dostajesz nadspodziewanie dużo. Jest,
zatem pożądany element zaskoczenia. Co
więcej są wspomniane
profity, bo cóż może
być większym skarbem od dawania za
darmo?
Inna opcja to praca,
mało zabawna niestety. Naturalnie praca
dobra jest i kropka, ale
jeśli nadmiernie opłacalna czy przewidywalna – może nie wpasować się w kategorię wakacyjnej przygody. Jednak to, jakie zajęcia będą
naszym obowiązkiem i jak je wykonamy – na
szczęście często zależy od nas. Letnia inwencja
twórcza jest jak najbardziej pożądana.
Najdoskonalsza zaś wersją pracy w wakacje jest
praca nad sobą. Jak nigdy masz okazję, by doszlifować lub zupełnie zmienić orientację swoich
odruchów (już niemal bezwarunkowych). Ogólna
życzliwość, radość i gotowość pomocy jak najbardziej wskazana. Dostajesz niepowtarzalną szansę,
by przeznaczyć czas dla ludzi, którzy są dla ciebie
ważni. Żeby się zatrzymać, porozglądać, być może dostrzec czyjś problem lub potrzebę rozmowy.
Takiej dziwnej,archaicznej formy wspólnego
spędzania czasu, kiedy komunikaty maja to do
siebie, że są bezlitośnie ulotne. Brak cyfrowego
zapisu może początkowo przeszkadzać, ale nie
poddawaj się! – warto czasem przeczyścić uszy,
nachylić twarz, przetrzymać kłującą ciszę.
A kto wie, może nawet pomyśleć... poszukać
sensu w tym, co dookoła. Wypłynąć na powierzchnię codzienności, odetchnąć, rozkurczyć
mięśnie. A wszystko po to, by na nowo wyzna-
3
WOLONTARIAT
jako forma miłości bliźniego
Grudniowe, mroźne popołudnie. Wracając z zajęć
na uczelni postanowiłam pomodlić się w kaplicy
Matki Bożej w kościele Świętego Krzyża. Już od
paru dni rodziło się w sercu pragnienie, aby coś
się w końcu zmieniło. Ta monotonia codzienności, z domu na uczelnie, z uczelni do domu zaczęła wyraźnie mi doskwierać.
Podczas rekolekcji adwentowych w Świętej Annie
usłyszałam poruszające świadectwo pewnej
dziewczyny o jej osobistym spotkaniu z Panem
Jezusem w drugiej osobie. Od tamtej pory zaczęłam uważniej obserwować to, co się dzieje dookoła mnie, a zwłaszcza to, z kim i o czym rozmawiam.
Tego zimowego popołudnia, na cztery dni przed
Wigilią Narodzenia Pańskiego, gdy powoli wsunęłam się za masywne drzwi bazyliki ujrzałam
stojącą w przedsionku kobietę. Czarne włosy
opadały jej z czoła tak, iż nie mogłam dostrzec
twarzy. Minęłam tę przygarbioną postać i ruszyłam w stronę kaplicy. Poczułam, że nie mogę
pozostać obojętna wobec tej osoby i z tą myślą
zaczęłam swoją modlitwę przed obrazem Maryi.
Modlitwa nie była prosta, gdyż wciąż przed oczami miałam postać żebrającej kobiety, która w
nadzwyczajny sposób swym wyglądem przypominała Pana Jezusa. Po dłuższej chwili wstałam i
udałam się w stronę wyjścia. Maryjo dopomóż.
Zbliżyłam się do stojącej w tym samym miejscu
kobiety. Podniosła na mnie swój zdumiony wzrok.
Wtedy zapytałam czy potrzebuje czegoś oprócz
pieniędzy. Odpowiedziała, że zbiera na leki dla
kilku miesięcznej córeczki. Pomogę Ci, odpowiedziałam bez wahania, tylko potrzebuję recept,
dodałam.
Jak się później okazało Ewa pochodzi z ubogiej,
patologicznej rodziny. Nie ma gdzie mieszkać ani
za co żyć. Ofiarowałam jej swoją pomoc dla
dziecka. Trzy razy widziałam się z Ewą i raz widziałam jej córkę. Spotkałyśmy się na dworcu w
Warszawie. Okazało się, że dziewczynka jest
poważnie chora. Twarz jej wyglądała jak jeden
czerwony strup.
Później dowiedziałam się, że mała Andżelika jest
w szpitalu. Pojechałam z pieluszkami i specjalnym mlekiem, ale jej już tam nie zastałam. Musia-
4
łam wzbudzić zaufanie pielęgniarek, bo, pomimo,
że zazwyczaj nie udzielają takich informacji dowiedziałam się gdzie obecnie przebywa dziewczynka.
W ten sposób pod koniec lutego ubiegłego roku
po raz pierwszy pojawiłam się przed bramą wjazdową Domu Małego Dziecka im. Ks. Beduina.
Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy znalazłam się na oddziale niemowlęcym tego szczególnego Domu. Stanęłam w drzwiach sali, w której
bawiła się gromadka dzieci . W tym momencie
wszystkie roześmiane buzie spojrzały na mnie.
Czułam na sobie ich badawczy wzrok i serce zaczęło mi szybciej bić. Trzeba było się ruszyć. No
dalej, śmiało. Dodawałam sobie otuchy. Miałam
przed sobą dzieci w przedziale wiekowym od 1 do
4 lat. Pani wychowawczyni wskazała ręką na małą
rozbieganą blondyneczkę wymawiając jej imię.
Nie poznałam Andżeliki w pierwszej chwili. Była
tak odmieniona. Wypielęgnowana buzia, ładna
kolorowa sukienka i błyszczące blond włoski.
Byłam otoczona przez dzieci, a każde chciało się
pochwalić swoją zabawką. Pomyślałam, że pewnie zapraszają mnie do zabawy i powoli zdenerwowanie zaczynało odchodzić. Andżelika uparcie
oddawała mi swoją zabawkę, co sprawiało jej
wielką przyjemność.
Do Domu Małego Dziecka przychodzę dwa razy
w tygodniu w czasie, kiedy dzieci nie śpią. Na
trzy godziny, nieraz dłużej. Praca wolontariusza
polega przede wszystkim na tym, aby być z dziećmi i dawać im jak najwięcej swojej uwagi, zainteresowania, czułości i bliskości. Do moich obowiązków należy między innymi wypełnianie czasu dzieci zabawą, wyjściem na spacer, nieraz
wspólnie tańczymy i wygłupiamy się. Pomagam
przy czynnościach pielęgnacyjnych, jak kąpiel,
przewijanie pieluszek itp.
Początki nie były łatwe. W domu dziecka nie
prowadzi się szkolenia wolontariuszy.
Albo posiada się już umiejętność opieki nad
dziećmi albo
tak jak w
moim przypadku nabywa się ją,
poprzez co
t ygo d n io wą
praktykę w
bezpośrednim kontakcie z dzieckiem. Jak się
bardzo szybko okazało,
Andżelika
wyróżniała
się brakiem
zaufania do
nowych osób.
Nie dawała
mi się nakarmić ani przew i n ą ć .
Wszystkie
moje próby kończyły się fiaskiem, gdyż dziewczynka wpadała w taką histerię, że nie byłam w
stanie jej uspokoić. Na spacerze nie było lepiej.
Przez pierwsze trzy miesiące, była zamknięta i
jakby nieobecna. Trudno było mi nawiązać z nią
kontakt zarówno wzrokowy jak i werbalny. Pamiętam, że pierwsze pozytywne sygnały oswajania się ze mną miały miejsce dopiero od połowy
lutego. Stała się bardziej otwarta na zabawę, wychodziłyśmy same na spacery i bawiłyśmy się na
placu zabaw na terenie Domu Małego Dziecka.
Witała mnie z otwartymi ramionami i tak samo
życzliwie mnie żegnała. To był piękny czas. Miałam poczucie, że warto było czekać na takie chwile, które dla mnie były owocem tego, że po prostu
byłam z nią jak tylko potrafiłam najlepiej. Niebawem dowiedziałam się, że pojawili się kandydaci
na rodziców adopcyjnych. Liczyłam się z faktem
odejścia dziecka od początku wolontariatu, ale tak
się złożyło, że gdy nasza relacja zaczynała się
zacieśniać nastąpiło rozstanie. Dla mnie najważ-
niejsze jest i będzie dobro dziecka, dlatego gdy
dowiedziałam się, że kandydaci na rodziców zgadzają się na bycie mamą i tatą Andżeliki poczułam radość i pokój w sercu.
Wielkim zaskoczeniem była wdzięczność za opiekę nad dzieckiem, jaką obdarzyli mnie nowi rodzice Andżeliki. Zaprosili mnie w odwiedziny do
swojego domu. Czułam wielką radość i cieszyłam
się, że historia mojej znajomości z Andżeliką nie
zakończy się za murami Domu Małego Dziecka
Ks. Boduina.
Udział w wolontariacie to wspaniała forma realizacji miłości
bliźniego.
Warto przytoczyć
słowa
Benedykta
XV I
:
„Caritas
chrześcijańska
jest
p r z e d e
wszystki m
odpowiedzią
na to, co w
konkretnej
sytuacji stanowi bezpośrednią konieczność :
głodni muszą
być nasyceni,
nadzy odziani,
chorzy
leczeni
z
nadzieją na
uzdrowienie, więźniowie odwiedzani itd.” Wolontariuszem może być każdy bez względu na wiek,
wykształcenie czy miejsce zamieszkania. Wolontariat rozwija się zarówno w różnych instytucjach
życia społecznego jak szpitale, domy opieki społecznej, domy dziecka, szkoły czy urzędy, jak i
przy organizacji różnego rodzaju imprez dobroczynnych i plenerowych. Warto abyśmy spróbowali swoich sił w działaniu na rzecz innych nie
oczekując żadnej zapłaty. W przyszłości nasz
udział w wolontariacie może zaprocentować zarówno w bardziej przychylnym spojrzeniu przyszłego pracodawcy jak i w naszej wewnętrznej
przemianie, a co więcej w nowym spojrzeniu na
służbę w społeczności, w której mieszkamy. Życzę każdemu, aby potrafił w swoim codziennym
zabieganiu znaleźć czas, który poświęci w całości
drugiemu człowiekowi, a wolontariat jest tylko
jedną z takich propozycji.
Żaneta Najda
5
Papież do młodych w Brazylii
10 maja, podczas pielgrzymki
do Brazylii, Benedykt XVI spotkał się na stadionie w Sao Paulo z kilkudziesięcioma tysiącami młodych ludzi, wśród których byli również przedstawiciele innych krajów Ameryki
Południowej. Po spontanicznym powitaniu w iście brazylijskim stylu, młodzi przedstawili
papieżowi problemy, z którymi
się stykają, m. in. wykluczenie
społeczne najuboższych, przestępczość, trudności z dostępem
do edukacji, a także zanieczyszczenie środowiska naturalnego.
Papież rozpoczął przemówienie porównując słuchaczy zebranych na
stadionie do młodzieńca, który przyszedł do Chrystusa z pytaniem: „Co
dobrego mam czynić, aby otrzymać
życie wieczne?”. Benedykt XVI powiedział:
!
"
#
(
)
%
&
'
*
%
$
%
(
Pytanie o
sens życia należy do najważniejszych problemów
nurtujących ludzi wszystkich czasów. Nabiera ono
ciężaru gatunkowego, jeśli wierzymy, że życie
człowieka nie kończy się definitywnie śmiercią.
%
%
%
,
+
(
!
(
%
%
"
#
(
'
%
'
,
(
&
(
(
-
"
#
)
&
'
Ani bogactwo materialne, ani coraz większy
zasób wiedzy, ani możliwości techniki i medycyny nie są w stanie satysfakcjonująco odpowiedzieć na pytanie o sens, o istotę życia. Dlatego,
jak kontynuował papież, ważne jest, do kogo młody człowiek zwraca się z tym pytaniem. Dobrze
robi, jeśli za swój autorytet uznał (lub chce uznać)
Chrystusa.
!
Świadectwo jest wiedzą stosowaną – to dobry
przykład stylu katechezy obecnego papieża, którzy wcześniej był cenionym przez studentów wykładowcą uniwersyteckim. Syntetyczne, świeże
sformułowania, pewna powściągliwość w gestach,
zachęcająca do spokojnej refleksji.
!
"
#
A więc przykazania – ale jak ma je „przełożyć” na
swoje życie młody Brazylijczyk czy Polak? Co
Następnie Benedykt XVI nawiązał do odpowiedzi ma czynić? Na co zwrócić szczególną uwagę? To
kolejne wątki papieskiego przemówienia na staJezusa na pytanie młodzieńca.
6
.
'
dionie w Sao Paulo. Przede wszystkim – podtrzymywać w sobie i innych nadzieję pomimo przeżywanych lęków i degradujących warunków życia,
jakie panują na przykład w dzielnicach nędzy
brazylijskich
miast. Jak trudno jest nie stracić nadziei w
ponurych
realiach
,
mogliśmy zobaczyć w relacjach
telewizyjnych z
papieskiej wizyty.
&
!
"
*
%
(
%
!
"
#
!
'
!
"
#
!
"
'
#
'
(
'
%
!
'
(
'
"
#
&
!
"
#
%
(
%
Papieżowi nie
chodzi o to, aby
miłość erotyczna była postrzegana podejrzliwie,
jako
„zakazany
owoc”. Wręcz
przeciwnie – i
dlatego odwołu, gdzie
&
$
'
O tym,
jak tragicznie może wyglądać „eros sprowadzony
jedynie do seksu”, młodzi Brazylijczycy mogą
przekonać się zwłaszcza w ubogich dzielnicach
wielkich miast, gdzie częstym zjawiskiem jest
przymuszanie nawet młodych dziewcząt do prostytucji. Młodzi – w Ameryce Południowej i w
Polsce – są poddani presji ze strony mediów i
rówieśników,
dla
których
przejawem
„nowoczesności” jest rozwiązły styl życia i unikanie trwałych zobowiązań. Na szczęście nie brakuje też ludzi, dla których miłość, trwałe małżeństwo i rodzina są źródłem szczęścia, siły i psychicznej stabilności. Tym właśnie powinni wyróżniać się uczniowie Chrystusa. Na każdym kontynencie.
'
&
(
'
.
Papież apelował do młodych o podejmowanie konkretnych działań przeciwdziałającym przemocy, narkomanii, dyskryminacji i wykluczeniu społecznemu.
je się do swojej encykliki
napisał:
%
%
(
&
&
%
%
#
"
&
&
%
%
(
&
%
%
'
&
&
'
&
'
&
&
#
'
&
'
%
Mówił też o
chrześcijańskim obowiązku ochrony środowiska
naturalnego, przywołując przykład Amazonii –
„płuc” naszej planety.
Jako podsumowanie wybrałem następujący fragment papieskiego przemówienia:
Powołaniem zdecydowanej większości młodych
jest przygotowanie do małżeństwa i życia rodzinnego. Benedykt XVI akcentował, że życiowa
pomyślność, o której marzą młodzi, zależy w
dużym stopniu od prawidłowego kształtowania tej
właśnie sfery; na pewno w większym niż od kariery i bogactwa.
(
%
&
%
&
%
'
&
%
,
%
'
%
'
'
,
%
%
(
'
Bohdan Białorucki
7
warzyszyło
mi
każdego
Moje wspomnienie podczas
spotkania z Janem
Pawłem II. Po
o Janie Pawle II
Mszy Św., zostali-
Allan Panozza
Wróciłem przed paroma dniami do Australii z
mojego pobytu w Rzymie gdzie brałem udział w
spotkaniu Komitetu ICCRS (International Catholic Charismatic Renewal Services). Przez ostatnie
7 lat miąłem zaszczyt pełnić funkcję Prezydenta
ICCRS a przedtem przez 10 lat w Komitecie reprezentowałem rejon Australii i Oceanii. Aktualnie moja kadencja jako Prezydenta dobiegła końca
i nowo wybranym Prezydentem jest Michelle
Moran z Anglii. Michell jest kobietą obdarzoną
przez Ducha Świętego wieloma charyzmatami i z
pewnością będzie wywiązywać się ze swoich
zadań wyśmienicie, jako pierwsza kobieta Prezydent ICCRS.
Podczas spotkania Komitetu miałem okazję odwiedzić grób Jana Pawła II w Bazylice Św. Piotra
i modliłem się, aby Pan Bóg dal mi podobna odwagę, jaką On obdarzył ten niezwykłego człowieka - człowieka, który, w mojej opinii, jest z pewnością w Niebie i wstawia się za nami u Ojca
Niebieskiego. Przy tej okazji przyszły mi na myśl
okoliczności, w których spotkałem Jana Pawła II,
najpierw jako członek Komitetu ICCRS, potem
jako Prezydent ICCRS a także członek Rady Papieskiej ds. Ruchów Świeckich w Kościele.
2 kwietnia 2005 Jan Paweł II odszedł odebrać
swoja wieczna nagrodę. Dzięki cudowi nowoczesnej telewizji wszyscy mogliśmy uczestniczyć w
końcowych dniach jego pontyfikatu. Widzieliśmy
go leżącego na katafalku w Bazylice Św. Piotra, a
potem uczestniczyliśmy w Mszy Żałobnej i uroczystościach pogrzebowych.
Pierwsza i jednocześnie ta, która najgłębiej zapadła mi w serce była wizyta u Jana Pawła II w
marcu 1991 r., kiedy zostałem nowo wybranym
członkiem Komitetu ICCRS. Czułem się całkowicie przygnieciony okazją, gdy znalazłem się w
prywatnej kaplica papieskiej w Watykanie. Gdy
weszliśmy do kaplicy ujrzałem go klęczącego,
zatopionego w modlitwie przed Najświętszym
Sakramentem. Ten widok Ojca Św., parę kroków
ode mnie, przychodził mi na myśl wiele razy.
Pamiętam, jak moje oczy wypełniły się łzami,
które spływały mi po policzkach. Musze przyznać, ze to doświadczenie łez wzruszenia towarzyszyło mi za każdym razem, gdy miąłem okazje
go spotykać przez następne lata. Mogę tylko powiedzieć ze miałem przejmujące uczucie, świadomość świętości tego człowieka. To wrażenie to-
8
śmy zaproszeni do
sąsiedniego pokoju, którego ściany
były przyozdobione pięknymi obrazami i półkami
pełnymi książek.
Polecono
n am
ustawić się w linii,
i parę chwil później Ojciec Święty
wszedł do pokoju
ze swoim osobistym sekretarzem i ludźmi biura. Papież najpierw
przywitał się z Charles'em Whitehead, który właśnie został wybrany na Prezydenta ICCRS. Charles z kolei przedstawił członków Komitetu ICCRS. Kiedy podszedł do mnie, uścisnął mocno
moją dłoń, a kiedy powiedziałem mu ze przyjechałem z Australii, uśmiechnął się i powiedział:
"Ah, from the very end of the earth" (ah, z samego
krańca ziemi). Pamiętam jego oczy patrzące na
mnie i było to spojrzenie jakby zaglądające do
wnętrza mojego serca, dotykające moje duszy. Papież wręczył mi różaniec i przeszedł
do następnej osoby.
To było 16 lat temu i moje wspomnienia Jana
Pawła II jako mężczyzny silnego fizycznie, radosnego o zdecydowanym uścisku dłoni i przenikliwym spojrzeniu kontrastuje ze wspomnienie mojego ostatniego spotkania z nim. Było to w listopadzie 2004, kiedy jako członek Papieskiego Komitetu do Spraw Laikatu miąłem znowu przywilej
uczestniczyć w prywatnej audiencji u Papieża.
Przy tej okazji, jak to było praktykowane w ciągu
ostatnich 2 lat, Papież siedział na fotelu na platformie na kółkach, którą wprowadzono do sali.
Tym razem Papież był przygaszony i wydawało
się ze miał trudności z mową, ale nadal miał to
głębokie spojrzenie, które przenikało mnie na
wskroś. Uklęknąłem przed nim i wziąłem w dłoń
jego rękę, która okazała się nadzwyczaj mocna i
kiedy mu się przedstawiłem, wypowiedział do
mnie parę słów, których nie mogłem zrozumieć.
Następnie mistrz ceremonii, dotykając mego ramienia wskazał, że czas spotkania się skończył i
powstałem ustępując miejsca następnej osobie.
Tak jak wspominam tamto spotkanie, przypominam sobie jak wyróżniony się czułem, gdy trzymałem w dłoni rękę następcy Św. Piotra, który
poprzez swoja odwagę i determinacje w tak wielkim stopniu przyczynił się do rozpadu komuni-
zmu we Wschodniej Europie. Ten Papież napisał
ponad 80 encyklik, konstytucji i listów apostolskich, opublikował 3 książki i odwiedził ponad
100 krajów w ciągu ponad 26 lat pontyfikatu –
trzeci najdłuższy pontyfikat po Św. Piotrze i Piusie IX.
Ten Papież mówił bez obaw o demonach naszych
czasów, które zdominowały naszą cywilizację
XXI wieku, określaną jako „cywilizację śmierci”.
Pomimo swoich ograniczonych sił fizycznych, aż
do ostatnich tygodni życia, kiedy pozostawał w
szpitalu, Papież niezmordowanie potępiał przemoc, gwałt i społeczną niesprawiedliwość występującą w rozmaitych formach. Według mnie, nie
było wątpliwości ze Papież pozostanie na swoim
stawisku do chwili śmierci, ponieważ taka była
jego relacja z Jezusem, która pozwalała nieustannie nabierać sił korzystając z obfitości Wiecznej
Miłości Pana. Tym, którzy proponowali „odejście
na emeryturę”, Papież odpowiadał: „Czy Jezus
zszedł z Krzyża?”. Podczas ostatnich tygodni
życia Papież dal nam wspaniały przykład jak głosić Ewangelię z Krzyża cierpienia i poniżenia, jak
należy ufać Bogu i w pełni oddać się w ręce Jezusa i Matki Bożej.
Często jestem pytany:, co Jan Paweł II myślał o
Odnowie w Duchu Św. Pozwólcie, że przytoczę
dwa jego stwierdzenia:
1 –
.
!
Św. Ok. 20 tys. członków Odnowy pielgrzymowało do Rzymu samochodami, autobusami i pociągami. W swojej Homilii Papież powiedział: „
$
#
$
&
$
&
*
*
%
&
Z
%
(
$
(
Z
$
&
.
'
'
”
Mogłem osobiście doświadczyć jak wysoko Ojciec Święty cenił ICCRS i Ruch Odnowy w świecie. W 2001, jako Prezydent ICCRS odwiedzałem
niektóre kraje Europy, a następnie uczestniczyłem
w Narodowej Konferencji Odnowy USA, która
odbywała się w Houston (Texas). W tej długiej
podroży towarzyszyła mi moja żona, Carmel. Po
konferencji w Houston wróciliśmy do Rzymu
gdzie miałem parę spraw do załatwienie w biurze
ICCRS w Watykanie. Dyrektor administracyjny
biura poprosił o prywatną audiencję u Papieża w
naszym imieniu. Carmel i ja byliśmy bardzo
wzruszeni, gdy otrzymaliśmy prywatne zaproszenia na Mszę Św. w prywatnej kaplicy Ojca Św. o
godz. 7 rano następnego dnia. Niestety wieczorem, z biura Watykanu zadzwoniono ze z powodu
nieoczekiwanych okoliczność zaproszenie na
Mszę Św. zostało wycofane. Następnie, jeszcze
tego samego wieczoru ponownie zadzwoniono z
zapytaniem czy Carmel i ja oraz Dyrektor biura i
jego żona nie chcielibyśmy wziąć udział w prywatnej audiencji z Ojcem Świętym następnego
dnia. Kiedy przybyliśmy okazało się ze jesteśmy
w nadzwyczajnym towarzystwie z dyplomatami,
osobistymi wysłannikami Papieża. Dopiero potem
dowiedzieliśmy się, że to dzięki osobistej interwencji Ojca Świętego zostaliśmy zaproszenie na
tę prywatną audiencję. Nie stało się to z powodu
naszych osobistych zasług, ale jako uznanie Ojca
Świętego dla ICCRS, która było założone, aby
spełniać role „Światowego Koordynatora Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym”
,
( na spotkaniu z
Liderami Odnowy 4 marzec 1992).
Podczas niezwykłego czuwania ponad 300 tys.
osób zebranych na placu Św. Piotra w wigilie
„Zesłania Ducha Św.” w 1998 roku, Ojciec Święty powitał obecnych członków rozmaitych Ruchów Świeckich w Kościele Katolickim. Założyciele czterech z tych Ruchów byli obecni i przedstawiając swoje Ruchy mówili o służbie, jaką
każdy z nich wypełniał. Tylko Odnowa w Duchu
Św. nie miała swojego założyciela obecnego w
postaci „cielesnej”, ponieważ, jak wiemy, Założycielem Ruchu Odnowy jest Duch Święty. Właśnie
ówczesny Prezydent ICCRS, Charles Whitehead,
miał zaszczyt w imieniu wszystkich Ruchów
Świeckich podziękować Janowi Pawłowi II za
jego wsparcie i błogosławieństwo.
Pod koniec maja 2004, Ojciec Święty wysłał osobiste zaproszenie dla członków Odnowy w Duchu
Św. we Włoszech (Rinnovamento nello Spirito)
aby zebrali się w Bazylice Św. Piotra w celu
wspólnego czuwania w wigilie Zesłania Ducha
'
&
$
&
( fragment z pierwszego spotkania z
Komitetem ICCRS 11 grudzień 1979).
2–
%
$
!
'
*
*
'
ICCRS Statutes September 1993).
Życie Jana Pawła II odzwierciedlało jego osobistą
relację z Jezusem i jego determinację, aby pełnić
Wolę Pana we wszystkich sprawach bez względu
jak trudnych i jakim kosztem. Papież reprezentował uniwersalną Miłość Boga do każdego z nas
bez względu na kolor skory i wyznawane poglądy.
Jan Paweł II nabierał sił przyjmując codziennie
9
Eucharystie, aby móc nieprzerwanie głosić Prawdę Ewangelii i aby odpowiadać na cale zło, które
opanowało świat naszych czasów. Jan Paweł II
zwracał się także do Naszej Matki, Marii o siły i
wytrwałość, które otrzymywał dzięki Jej modlitwom i wstawiennictwu za nim u Boga Ojca. Odpowiedział na tę Matczyną Miłość i Troskę poprzez oddanie Matce Przenajświętszej swojego
pontyfikatu słowami „Totus Tuus”.
Moje życie uległo dramatycznej zmianie, gdy w
1978 r. doświadczyłem „Chrztu w Duchu Św.”
Modle się, abyśmy wszyscy, poprzez wstawiennictwo Jana Pawła II, który teraz stoi przed obliczem Pana, otrzymali jego odwagę i determinacje.
Proszę Ducha Św., aby błogosławił Odnowie w
Duchu Św. i aby zesłał nowe doświadczenie
Chrztu w Duchu Św. w Kościele. Modle się także,
aby moi bracia i siostry Katolickiej Odnowy w
Duchu Św. w Polsce doświadczyli nowe wylania
Ognia Ducha Św. (
) podczas
tegorocznego Święta Zesłania Ducha Św. Modle
się, aby Ruch Odnowy stale dostarczał tysiącom
ludzi możliwości doświadczenie Miłości Jezusa
Chrystusa, możliwości wejścia w głębszą, pełniejszą relacje z Nim. Moja modlitwa za was jest
słowami Św. Pawła z listu do Efezjan:
„
$
'
,
*
'
'
$
*
(
(
(
(
(
(
%
%
(
'
” (Ef 3:
16-19)
Allan Panozza—Prezydent ICCRS (Melbourne,
maj 2007)
(Tlumaczył z angielskiego Rafał Bober)
Do wakacji już blisko!
Po całorocznych trudach i zmaganiach w szkole,
na uczelni i w pracy, gdy nadejdzie Maryjny miesiąc MAJ zaczynamy myśleć o wakacjach.
Wtedy zadajemy sobie pytanie – gdzie spędzić
wakacje, dokąd wyjechać, żeby wypocząć i nabrać sił na następny rok szkolny czy akademicki.
Nasza zwarta grupa rodzinno-przyjacielska składa
się z najmłodszych (szkoła podstawowa, gimnazjum) i nieco starszych osób już pracujących.
Wpadliśmy na wspaniały pomysł, żeby wakacje
spędzić troszkę inaczej w innej atmosferze, ale z
pożytkiem dla duszy i ciała, a mianowicie wśród
osób duchownych. Mają oni swoje placówki,
domy rekolekcyjne w różnych zakątkach Polski,
nad morzem i w górach.
Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
Pozwolę sobie przelać na papier fajną historyjkę o
klimacie zimowym, która miała miejsce w Zakopanem 3 lata temu… zatrzymaliśmy się wtedy u
sióstr na Krzeptówkach. Zdarzenie miało miejsce
podczas ferii zimowych w styczniu na przełomie
lutego.
Zakopane tonęło dosłownie w śniegu, na ulicach
były tylko porobione przejścia, takie wąskie ścieżki i tunele, którymi się przechodziło, a tunel taki
mierzył gdzieś 170. Wspaniałe wrażenie i piękna
zimowa aura. Gdy się wyjrzało z takiego tunelu,
w oddali widać było Giewont i oprószone śniegiem Tatry, krótko mówiąc bajka.
Cieszyliśmy się każdym dniem, niektórzy z naszej
grupy zjeżdżali na nartach, a inni cieszyli swoje
oczy pięknymi górskimi krajobrazami.
Gdy po szaleństwach dnia codziennego i pysznej
kolacji przygotowanej przez siostry, udaliśmy się
10
na spoczynek do naszego pokoju, w nocy zbudziło
nas skrzypienie chałupy i niepokojący szum.
Poderwaliśmy się wszyscy na równe nogi i ruszyliśmy w stronę okna… a tam na zewnątrz dokazywał halny. Wszystkie choinki, które rosły wkoło
domu sióstr kłaniały się nam w pas z powodu
wichury. Widok budził grozę i dreszczyk strachu.
W pewnej chwili usłyszeliśmy stwierdzenie naszej przyjaciółki Beatki, która z powodu halnego
dobrze odczuwalnego w naszym pokoju postanowiła poszukać swojej czapki… Popatrzyliśmy po
sobie: o co chodzi? co jest grane? czyżby Beatka
zamierzała się gdzieś wybierać w środku nocy?
Bynajmniej, Beatka nie wiele myśląc, ruszyła w
stronę szafy gdzie znajdowały się nasze ubrania.
Założyła na głowę czapkę i powiedziała: kochani,
teraz to dopiero możemy iść spać, przynajmniej
będę miała ciepło w głowę, a nie żeby mi jakiś
halny hulał we włosach… Trochę humoru nie
zaszkodzi, ale to był autentyk!
Bardzo polecam takie wyjazdy do domów rekolekcyjnych lub wypoczynkowych duchowieństwa.
Jest zawsze miło i wesoło. W pobliżu jest kaplica,
gdzie można iść i w każdej chwili porozmawiać z
Panem Bogiem. W takich domach panuje niepowtarzalna rodzinna atmosfera. Gdy się przyjeżdża,
to witają człowieka bardzo rodzinnie. Tak samo
jest również, kiedy się odjeżdża, tylko wtedy jest
gorzej, bo żal opuszczać miłe siostry i piękne
miejsce, gdzie się odpoczywało.
Wakacje już za pasem, więc warto pomyśleć o
takim wyjeździe. Gorąco polecam i życzę miłego
wypoczynku i powodzenia.
turystka
KULTURALNE LATO
W STOLICY
Dla tych, którzy spędzają wakacje w mieście oraz
dla przyjezdnych gości, Warszawa przygotowała
atrakcje kulturalne.
Plan A: wystawy. 16 maja abp Kazimierz Nycz
otworzył Muzeum św. Andrzeja Boboli w Sanktuarium pw. świętego na Rakowieckiej 61.
JP2 jak zawsze na topie: w Świątyni Świętej Bożej Opatrzności można oglądać ekspozycję „Jan
Paweł II w fotografii Wojciecha Milewskiego”.
Kto interesuje się tradycją sarmacką, dawnymi
strojami i uzbrojeniem do 22 lipca powinien udać
się na Zamek Królewski i zwiedzić „Pasję zbierania. Zbiory Ryszarda z. Janiaka”.
Miłośnicy historii starożytnej z przyjemnością
odnajdą się na wystawie „Skarby starożytnej Łotwy” – po raz pierwszy w Polsce będzie można
zapoznać się z jak najdawniejszą historią tego
kraju. Wystawa w Państwowym Muzeum Archeologicznym, czynna do 29 lipca.
Kościół św. Zygmunta proponuje ekspozycję
zbiorową „Malarstwo” – czynna do 26 sierpnia.
Dla łakomczuchów nadaje się doskonale wystawa
„Kuchnia polska – jak powstaje tradycyjny
smak”, czynna do 7 września w Muzeum Etnograficznym. Zapewne będzie to ciekawa wyprawa w
przeszłość dla zabieganych studentów stołujących
się na co dzień w Fast Foodach.
Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza przygotowało coś specjalnego dla miłośników miękkich
mruczących zwierząt – to „Antologia kota”, czyli
nasze poczciwe mruczki w literaturze, teatrze i na
ilustracjach (do 7 września).
Natomiast dla ścisłych umysłów aż do 15 września czynna będzie wystawa „Communico ergo
sum” w PKiNie, w pełni multimedialna i interaktywna, pokazująca m.in. najnowsze nośniki informacji.
Plan B: koncerty. To przede wszystkim różnorodne koncerty organowe w Archikatedrze św. Jana
Chrzciciela. Pierwsza tura pod nazwą „Wielkie
Organy w Archikatedrze” potrwa do 22 września.
Druga odbywać się będzie w niedziele od 1 lipca
do 16 września w ramach XIV Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej „Organy Archi-
katedry”. Natomiast w ciągu całego roku w ostatnie niedziele miesiąca można posłuchać cyklu
„Muzyka religijna w Archikatedrze Warszawskiej”.
Filharmonia im. Traugutta od 23 czerwca do 15
lipca zaprasza na VII Letni Festiwal Pieśni Kompozytorów Polskich. W programie pieśni m.in.
Wacława z Szamotuł, Ignacego Jana Paderewskiego, Fryderyka Chopina, Mieczysława Karłowicza,
Stanisława Moniuszki i Karola Szymanowskiego.
Koncerty o godz. 13 w Łazienkach
(Podchorążówka) i o 15 w Pałacu w Wilanowie
(Oranżeria).
Już tradycyjnie Warszawska Opera Kameralna
zorganizuje XVII Festiwal Mozartowski (15
czerwca – 26 lipca). W programie znajdą się najsłynniejsze i te mniej znane opery kompozytora, a
także Msza c-moll, Requiem i utwory fortepianowe.
Natomiast w niezwykle uroczym miejscu, w
Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie od maja
do września potrwa XII Międzynarodowy Festiwal Pianistyczny „Floralia muzyczne – muzyka w
kwiatach”.
I wreszcie Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki
zaprasza na Festiwal Zespołów Kameralnych – 24
czerwca – 26 sierpnia.
Na Placu Zamkowym zaplanowano też Warsaw
Summer Jazz Days.
Plan C: teatr. Teatr Adekwatny przygotował spektakle plenerowe w Łazienkach w Teatrze na Wodzie. 7 lipca o godz. 11 i 16 odbędzie się przedstawienie „Pan Tadeusz”, a 8 lipca w tych samych
godzinach – „Kopciuszek”.
Plan D: pielgrzymka. Parafia św. Elżbiety w Warszawie Powsinie serdecznie zaprasza na pielgrzymkę autokarową „Śladami św. Elżbiety i
Josepha Ratzingera”, która odbędzie się w dniach
20 – 27 sierpnia. Koszt 50 €. Kontakt: kancelaria
tel. (022) 648 38 46
W Warszawie nie można się nudzić – nawet w
wakacje!
Agata Kot
11
Dwa słowa na stronie
Wydaliśmy właśnie ostatni w tym roku akademickim numer „Młodzianków”. Przed nami otwiera
się czas odpoczynku, zagranicznych wojaży, górskich wędrówek, żeglowania po morzach i jeziorach, czas kajakowych spływów, a przede wszystkim czas pielgrzymowania. Tegoroczna Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna
odbywać się będzie pod hasłem „Pójdź za Mną!”
Pójdziemy więc—jedni piechotą na Jasną Górę,
inni w duchowej pielgrzymce, pośród codziennych obowiązków, których nie da się opuścić...
Wakacyjne wędrówki sprzyjają zwłaszcza spotkaniom z innymi, odkrywaniu, że mamy braci i siostry, że życie jest bardzo bogate, że nie wszyscy
żyją jak my, a ich wybory—choć inne od naszych—bywają bardzo dobre, odważne i piękne.
Redakcja „Młodzianków” życzy wszystkim czytelnikom jak najlepszych spotkań z ludźmi, którzy
będą mogli wnieść do życia nowe i prawdziwe
wartości, dzięki którym można będzie zbliżyć się
do Jezusa Chrystusa.
W minionym roku akademickim wydaliśmy 32
numery naszego pisma. Sukces ten jest zasługą
całego szeregu osób, a w pierwszym rzędzie ks.
Bogdana, naszego Rektora, który zagrzewał nas
do pracy i zawsze wysupływał środki finansowe.
Jednak o obliczu pisma decydują ponad wszystko
autorzy i redakcja. Udało się nam w tym roku
zebrać bardzo dzielną grupę redaktorów, którzy
nie tylko niezawodnie dostarczali do każdego
numeru nowe i ciekawe teksty, lecz także eksplodowali wręcz ciągle nowymi i oryginalnymi pomysłami, dzięki którym wydawanie
„Młodzianków” było zajęciem w pełni satysfakcjonującym.
Drodzy czytelnicy! Jak kania pragnie dżdżu, tak
my—redaktorzy Waszego pisma—pragniemy
kontaktu z Wami! Dajcie nam znać, jak odbieraliście naszą pracę, nie wahajcie się podpowiadać
nam tematy i robić uwagi. Bez Was nasza praca
nie miałaby sensu.
Przede wszystkim jednak dziękujemy Wam za to,
że co niedzielę cały nakład znikał, byliśmy chyba
jedynym w Polsce pismem, które nie miało ani
jednego zwrotu.
Radosnych, dobrych, pięknych i pełnych miłości
wakacji! Do zobaczenia w nowym roku akademickim 2007/2008!
W imieniu Redakcji
Ks. Michał Muszyński
Z
s
&
%
(
!
"
#
$
%
&
$
'
(
#
$
)
*
#
$
+
,
'
!
!
!
"
!
.
.
!
!
/
-
0
$
,
1
+
2
,
3
2
3
4
)
Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00;
19.00; 21.00.
Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00;
18.30.
12
[email protected]
-
Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt.
7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16,
18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych.
Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz
12.00