Taki wstyd

Transkrypt

Taki wstyd
Taki wstyd...
Grażyna Płachcińska
Rok: 2004
Czasopismo: Niebieska linia
Numer: 2
Pijące matki ponoszą większe koszty emocjonalne zarówno swego picia, jak i trzeźwienia. Za
ojca rodzina robi różne rzeczy, żeby tylko nie pił - matce dokłada pracy i obowiązków, żeby nie
piła.
O mężczyźnie alkoholiku ludzie mówią: pijak, nie ma głowy do wódki, ciężkie życie ma z nim
kobieta, ale jak nie pije to dobry z niego facet. Kiedy problem nałogu dotyczy kobiety, większość
społeczeństwa oburza się, uważa, że to "straszny wstyd, dno dna". Nadmierne picie mężczyzny
świadczy o pewnej nieumiejętności, picie kobiety jest oceniane głównie w kategoriach
moralnych. Zostaje ona osądzona w każdej dziedzinie życia, najsurowiej w kwestii
macierzyństwa, nazywa się ją wyrodną matką. Wyrodny ojciec to dość rzadkie określenie dla
taty-pijaka.
Kiedy z domu zabierane są dzieci, to zdaniem opinii społecznej, nie odbiera się ich ojcu i matce,
ale przede wszystkim matce. "Bo chłop, wiadomo, i tak przy dzieciach niewiele umie zrobić, ale
żeby matka tak piła, że aż jej dzieci zabrali, to wstyd".
Paradoksalnie, kiedy ojciec podejmuje leczenie, wszyscy się cieszą. Cała rodzina chodzi na
palcach, żeby "tylko wytrwał". Wszyscy śpieszą mu z pomocą: żona, rodzice, krewni i znajomi,
bo "sam sobie nie poradzi". Gdy matka idzie się leczyć, to pierwsza reakcja jej najbliższych
brzmi często tak: "A kto się zajmie dziećmi?". Jeśli mimo to wytrwa w postanowieniu, słyszy:
"Najpierw piła i nic z niej nie było, a teraz znowu idzie na to leczenie i dalej jej nie będzie. A kto
będzie się zajmował dziećmi i mężem?". Rzadko otrzymuje jakąś konkretną propozycję pomocy
na czas leczenia. Nie może więc "zawiesić" swego macierzyństwa i skupić się tylko na terapii.
Jakkolwiek by owo wypełnianie roli matki dotychczas wyglądało, musi nadal ją wypełniać.
Dlatego na przepustce z ośrodka pierze, gotuje na zapas, nadrabia zaległości w porządkach
domowych. A kiedy kończy podstawowe leczenie odwykowe, nie ma okresu ochronnego.
Rodzina uważa, że już się wyleczyła i teraz wszystko powinna wiedzieć i umieć. Odrobić czas
nie tylko za okres picia, ale również leczenia.
Można dokonać różnych podziałów pijących matek: ze względu na ich wiek, wiek dzieci,
zamożność i wykształcenie. Te podziały jednak nie mają większego znaczenia dla ocen, jakim
podlegają te kobiety. Jedyna różnica polega na tym, że te bogatsze i lepiej wykształcone piją
lepsze alkohole, a ich uzależnienie później wychodzi na światło dzienne. Fakt bycia matką
powstrzymuje wiele pijących kobiet przed decyzją sięgnięcia po pomoc. Spełnianie
podstawowych funkcji opiekuńczych, nawet jeśli ich jakość jest kiepska, wpisuje się w
1/5
Taki wstyd...
system iluzji i zaprzeczeń
choroby alkoholowej. Matki mówią: "Dzieci są oprane i nakarmione, to przecież nie mogę być
alkoholiczką". Albo szukają wymówki: "Nie mogę iść na leczenie, bo kto się zajmie dziećmi".
Często też, gdy np. zabierają im dzieci, są zdziwione i zaskoczone. Mówią, że to było
jednorazowe zdarzenie. "Napiłam się i zasnęłam, a w tym czasie przyszedł ktoś z opieki
społecznej i zabrali mi dzieci. A ja byłam tylko trochę wypita". Odpowiedzialnością za zabranie
im dzieci obarczają policję, sąd czy opiekę społeczną. Dla tych matek często bezpośrednią
przyczyną podjęcia leczenia jest fakt zabrania im dzieci i zobowiązanie sądowe. Inne matki
podejmują leczenie, bo grozi im pozbawienie praw rodzicielskich. Matki, którym zabrano już
dzieci i chcą je odzyskać, decydują się na terapię, bo pragną, żeby dzieci do nich wróciły. W
trakcie leczenia często okazuje się, że nie są gotowe emocjonalnie i materialnie na ich powrót.
Mieszkają "kątem" u kogoś, nie mają pracy, nie mogą się utrzymać. Chodzi raczej o zewnętrzną
opinię, ocenę środowiska: "Co ludzie o mnie powiedzą?", "Jak dziecko jest w domu dziecka czy
w pogotowiu opiekuńczym jestem matką, bo mam prawa rodzicielskie. Nie mogę ich utrzymać i
dlatego tam są. Taki podły los". Mogą wówczas żyć w iluzji, że los się odmieni, odzyskają dzieci
i wszystko będzie dobrze. "Jak mi zabiorą prawa, ludzie mnie potępią" - iluzja przestaje działać.
Choć bywa i tak, że częściowe lub całkowite odebranie praw rodzicielskich jest powodem do
dalszego rozpaczliwego picia.
Większość kobiet ma dużą trudność w dostrzeżeniu związku przyczynowo-skutkowego między
piciem alkoholu a faktem odebrania im dzieci, bądź odsunięcia się emocjonalnego dzieci, które
z nimi jeszcze są.
W naszej kulturze matka to osoba pełna poświęcenia,
niemal święta.
Samo bycie matką sprawia, że należy się jej szacunek, bez względu na możliwości i
umiejętności wykonywania tej roli. Zatem dla wielu kobiet posiadanie dzieci przy sobie jest
jednocześnie dowodem na człowieczeństwo. Z gotowością do macierzyństwa dziewczynki się
rodzą, ale z umiejętnościami do pełnienia roli matki - nie. Umiejętności tych muszą się dopiero
nauczyć. Niestety, nie we wszystkich domach mogą uczyć się od swoich matek. Często
otrzymują złe wzorce. Część kobiet pochodzi z domów alkoholowych, w których uwaga matki
była skierowana na pijącego męża i na alkohol, a nie na dzieci. Takie doświadczenie wyniosły z
domu ich córki. Inna grupa kobiet, to osoby bardzo młode, które wcześnie zaczęły pić i nie
zdołały się nauczyć, jak być matką. Kolejna to kobiety, u których koncentracja na piciu
spowodowała, że zaprzestały wykorzystywać swoje umiejętności.
W wielu domach, i to nie tylko alkoholowych, pierwszą i najważniejszą nauczycielką była matka
- dobra i gospodarna, i ciągle zabiegana, zapracowana, a tak naprawdę jakby jej nie było.
Zatem wiele pijących kobiet zdobywa pewne techniczne sposoby bycia matką: wiedzą, jak
ugotować, posprzątać, uprać. Ale nie nabywają umiejętności emocjonalnych. Otrzymują z domu
wzorzec
matki-robota.
Trudno się dziwić, czy mieć do nich pretensje, że taki właśnie wzorzec realizują w swoim
2/5
Taki wstyd...
dorosłym życiu, że nie umieją utrzymywać i rozwijać więzi emocjonalnych. Alkoholizm tylko
pogłębia rozziew między umiejętnościami technicznymi a brakiem umiejętności emocjonalnych.
Wielokrotnie matki alkoholiczki, które same nie doświadczyły w dzieciństwie odpowiedniej
emocjonalnej opieki i wsparcia, są w tej sprawie jak małe, głodne dzieci. Dopiero w trakcie
leczenia odwykowego uczą się rozpoznawania swoich potrzeb emocjonalnych i zdrowych
sposobów ich zaspokajania.
Matki, które mają dzieci przy sobie, wraz z rozpoczęciem leczenia starają się jeszcze bardziej
udowodnić otoczeniu i sobie, że są dobrymi matkami. Jednak robią to przede wszystkim na
technicznym poziomie: jeszcze lepiej sprzątają, piorą, gotują, dogadzają i nadrabiają zaległości
wychowawcze np. poprzez wzmożoną kontrolę nad nauką dzieci. W procesie terapii dowiadują
się
o roli uczuć
w życiu człowieka. I, jak mówią terapeuci, kiedy się tego nauczą, to zaraz chcą dzieci a to
przytulać, a to pocałować - okazać im swoje uczucia. Dzieci zaś niezwyczajne takich zachowań
matki, opędzają się od niej jak od uprzykrzonej muchy. Matki oczekują też, że dzieci
odwdzięczą się im tym samym, czyli przytulą je, ucałują, okażą wdzięczność za ich wysiłki w
trzeźwieniu. Doświadczają rozczarowania, bo nic z tych rzeczy się nie dzieje. Bo tak jak matki
na początku terapii próbują się przytulać bardziej z powodu tego, że się dowiedziały, że dobrze
jest z dziećmi rozmawiać, wziąć je na kolana, czyli okazywać serdeczne uczucia, tak i dzieci,
jeśli pozwalają się do siebie zbliżyć, robią to, żeby spełnić ich oczekiwania. Tulą się, bo "ona tak
chce". Trzeba czasu i dalszej terapii, by to, czego kobiety dowiedziały się, stało się naturalne,
płynące z ich wewnętrznej potrzeby serca. Matki,
podejmując abstynencję,
oczekują od dzieci zapomnienia i wymazania z pamięci faktów i zdarzeń związanych z piciem.
Oczekują, że dzieci będą widziały tylko to, jaka jest teraz, i będą miłe, grzeczne i serdeczne.
Często też wraz z trzeźwieniem zauważają, że ich dzieci mają rozmaite problemy, z którymi nie
umieją sobie poradzić.
W swoim leczeniu i abstynencji kobiety koncentrują się głównie na roli matki i na dzieciach. Fakt
ten i pomaga w leczeniu, i jednocześnie je utrudnia. Bo przecież nie można nakazać matce, by
koncentrowała się na sobie, nie myśląc jednocześnie o swych dzieciach. To częsty błąd
pomagaczy, którzy mówią: "Teraz nie myśl o dzieciach, skoncentruj się na sobie". Takie
oczekiwanie wobec matek jest prawie niemożliwe do spełnienia. Przecież te kobiety latami
istniały jedynie w roli matki czy żony.
Czego zatem potrzebują pijące matki w trakcie i po leczeniu?
1. Zrozumienia ich trudnej i złożonej sytuacji. Pomocy w tworzeniu sprawiedliwego systemu
społecznego i rodzinnego. Przywracania porządku oraz nauki sensownego podziału
odpowiedzialności w rodzinie.
Matki doświadczają niesprawiedliwości społecznej. Bo choć dzieci są obojga rodziców, to
przede wszystkim matki są obciążane odpowiedzialnością za nie. Nawet jeśli oboje rodzice się
3/5
Taki wstyd...
leczą, to w opinii społecznej "matce odebrano dzieci, bo jakby nie piła, dzieci nie zostałyby im
odebrane".
To matka ma się starać o ich powrót do domu, ojciec albo wcale w tym nie uczestniczy, albo
angażuje się w niewielkim stopniu. W trakcie leczenia mężczyźni alkoholicy, a czasem też
terapeuci, nieświadomie, niewerbalnie (gestem, niedomówieniami, specyficznym rodzajem
spojrzeń) okazują im, że to kobiety są odpowiedzialne za zabranie im dzieci bądź problemy z
nimi.
2. Wzmacniania, wspierania i budowania nadziei na lepsze macierzyństwo. Stałego
dowartościowywania w wypełnianiu roli matki.
Zauważenia i wzmacniania tego, co robi dobrze. Konkretnej i systematycznej pomocy, życzliwej
kontroli, kurateli, zwłaszcza przez pierwsze dwa, trzy lata niepicia. Uświadamiania, że leczenie
jest konieczne do odzyskania sił do pełnienia przez nią roli matki, że leczenie będzie jej w tej
sprawie pomocne, nie będzie karą za to, że piła.
W rzeczywistości pijące matki najczęściej są straszone groźbami odebrania pomocy: "Jak nie
podejmiesz leczenia, odbiorą ci dzieci". Mówi im się, że są bardzo złymi matkami, wręcz złymi
ludźmi.
3. Konsekwencji w obietnicach. Kiedy kurator i opiekun społeczny deklaruje pomoc w
odzyskaniu dzieci, powinni tej obietnicy dotrzymać. Nie zostawiać matki samej w gąszczu
sądowej machiny.
4. Skoordynowanego działania między kuratorem, opieką społeczną a placówką odwykową.
Żeby matka nie zgubiła się w plątaninie przepisów, procedur, których przecież nie ma
obowiązku znać.
5. Dalszej opieki terapeutycznej. Wspierającego czuwania nad postępami w przekładaniu nowo
nabytych umiejętności na codzienną praktykę.
6. Pomocy całego środowiska, w tym rodzinnego, w przywracaniu zaufania i szacunku dla niej
jako kobiety i matki.
Żony alkoholików, otoczenie bliższe i dalsze pomagają mężczyźnie odbudowywać wizerunek
ojca. Tymczasem
trzeźwienie matki
jest mniej cenione, mniej wspierane przez mężów i otoczenie. Czasem są nadal poniewierane i
poniżane przez mężów. W stosunku do trzeźwiejącej matki zwiększają się wymagania i
oczekiwania, natomiast ojcu prawie wystarczy nie pić.
Jak mówi jedna z terapeutek:
"W przypadku pijących matek, których mężowie nie pili, taka kobieta jest pomiotłem, kimś
4/5
Taki wstyd...
gorszym. Nawet gdy to pomiotło przestało pić, nadal zostanie pomiotłem". Aby przestać nim
być, matka potrzebuje ogromnej pomocy i wsparcia wielu ludzi. Kobiety, matki o wiele dłużej
muszą wręcz walczyć o możliwość zaspokojenia swoich potrzeb. Ponoszą większe koszty
emocjonalne zarówno swego picia, jak i trzeźwienia. Za ojca rodzina robi różne rzeczy, żeby nie
pił - matce dokłada pracy, żeby nie piła. Często tych obowiązków dokładają sobie same matki z
poczucia winy za czas picia. Tym samym wracają do wzorca matki-robota. A to z kolei jest
groźne dla ich abstynencji. Siostry, matki, kuratorzy, pracownicy socjalni przychodzą do matek
alkoholiczek celem dokonania negatywnej kontroli. Żeby znaleźć coś, co źle funkcjonuje, albo
czego jeszcze nie zrobiły, zamiast życzliwie spytać, jak im jest, w czym mogą pomóc. Otoczenie
nieustannie sprawdza jakość macierzyństwa, zazwyczaj z nastawieniem, że kontrola wypadnie
negatywnie, natomiast jakość ojcostwa sprawdzana jest bardzo rzadko albo wcale.
I na koniec najważniejsze - zmienić myślenie i nastawienie do pijących matek w kierunku
bardziej pozytywnego myślenia o nich, o ich rodzinach. A to oznacza, że wszyscy zajmujący się
pomaganiem, w tym pomaganiem matkom alkoholiczkom, powinni pracować nad zmianą swych
przekonań i myślowych nawyków, by móc sensowniej i skuteczniej pomagać.
5/5

Podobne dokumenty