standardy propagandy

Transkrypt

standardy propagandy
STANDARDY PROPAGANDY
2014-10-27
Na szczycie NATO w Walii Stany Zjednoczone rozpoczęły zapowiedzianą przez
prezydenta Baracka Obamę medialną ofensywę przeciwko Państwu Islamskiemu.
Wojna to nie tylko fizyczne starcie dwóch stron, lecz także pojedynek narracji i percepcji. W świecie internetu i szybkiego przekazu informacji liczy
się nie tylko sukces w działaniach wojskowych, ale też odpowiednie zaprezentowanie „produktu” opinii publicznej. Świadomość tego miała Al-Kaida,
pierwsze ugrupowanie terrorystyczne w historii, które swoją działalność rozszerzyło na platformę internetową, stanowiącą świetne narzędzie do
zdobywania nowych sympatyków i członków, a także szerzenia propagandy.
„Im dłużej nie będziemy działać w wymiarze informacyjnym, tym większe jest zagrożenie, że medialną pustkę wypełnią nasi wrogowie”, ostrzegał
kilka lat temu ówczesny sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Donald Rumsfeld, który nakazał monitorowanie stron organizacji
terrorystycznych. Instytucjonalizacja wysiłków nastąpiła dopiero w 2011 roku, kiedy prezydent Barack Obama rozporządzaniem wykonawczym
powołał do życia Centrum do spraw Strategicznej Komunikacji Kontrterrorystycznej (CSCC).
Centrum zatrudnia około 50 pracowników. Bezpośrednim powodem powołania tej struktury była zmiana strategii Al-Kaidy, która odeszła od
zamkniętych, dostępnych na hasło forów internetowych, w stronę propagandy „masowego rażenia” – dostępnej dla każdego, także na portalach
społecznościowych (Twitter, Tumblr, YouTube oraz Facebook). Al-Kaida Islamskiego Maghrebu zaczęła publikować propagandę nie tylko po
arabsku, ale także hiszpańsku i francusku, podczas gdy Al-Kaida Półwyspu Arabskiego – po arabsku i angielsku.
Od momentu swojego powołania CSCC włączyło się w kampanię medialną, której celem jest osłabienie siły oddziaływania islamistów. Specjalna
komórka Departamentu Stanu zaczęła publikować w internecie filmy, zdjęcia i wpisy na Twitterze i Facebooku oraz artykuły – nie tylko w języku
angielskim, lecz także arabskim oraz urdu, skierowane głównie do mieszkańców Pakistanu, gdzie problem muzułmańskiego radykalizmu jest
szczególnie duży, a także po somalijsku (w Somalii rządzą islamiści, którzy przenieśli wojnę do sąsiedniej Kenii). Łącznie opublikowano ponad 20
tys. artykułów, zdjęć i filmów.
Mocne uderzenie
Dopiero teraz jednak Amerykanie zdecydowali się zaktywizować swoją działalność, której celem jest zwalczanie wrogiej propagandy. „Musimy być
twardsi, bardziej zdecydowani, szczególnie w wymiarze informacyjnym, i musimy mocno uderzać”, stwierdził Richard A. Stengel, przez siedem lat
wydawca magazynu „Time”, obecnie podsekretarz stanu do spraw dyplomacji publicznej, który odpowiada za ofensywę propagandową. Początek
nowej amerykańskiej operacji informacyjnej zapowiedział na szczycie NATO w Walii prezydent Barack Obama. Kilka dni później ruszyła kampania.
Szczegóły amerykańskiej filozofii przedstawił ambasador Alberto M. Fernandez, koordynator CSCC, który zaprezentował trzy główne cele
strategiczne. Pierwszym jest odzyskanie wirtualnej przestrzeni. Urzędnik przyznał, że w ostatnich latach islamiści niemal całkowicie przejęli strefę
internetową, co umożliwiło im nieskrępowaną aktywność. Drugi cel to zmiana narracji, a więc pokazanie zbrodni i kłamstw nieprzyjaciela, a także
jego słabych stron. To istotna zmiana, bowiem do tej pory osoby odpowiedzialne za tego rodzaju działania informacyjne nastawiały się nie na
czarną propagandę, lecz budowanie pozytywnego wizerunku Stanów Zjednoczonych i ich działalności. Innymi słowy, Stany Zjednoczone
przechodzą z obrony do ataku. Cel trzeci to atakowanie islamistów w sieci – paraliżowanie ich stron, usuwanie wpisów.
Bezpośrednim powodem zaktywizowania swojej działalności przez Stany Zjednoczone była ofensywa – zarówno na lądzie, jak i w sieci – Państwa
Islamskiego, które na masową skalę publikuje wywiady z bojownikami i przemówienia duchownych. Umieszcza także skierowane do obecnych i
przyszłych sympatyków filmy reklamowe oraz ukazujące egzekucje, mające pokazać waleczność mudżahedinów, a także zasiać strach i zwątpienie
w sercach niewiernych. W odpowiedzi na zaskakującą skalę aktywności Państwa Islamskiego sekretarz stanu John Kerry stwierdził: „Musimy
twórczo myśleć o poszerzaniu katalogu używanych instrumentów, tak abyśmy mogli odnosić się do kwestii, które popychają młodych ludzi na drogę
Autor: Robert Czulda
Strona: 1
desperacji i terroryzmu”.
Nowa jakość walki
Efektem jest kampania, wsparta kolejnymi instrumentami. Chodzi o skuteczniejsze ograniczanie „siły rażenia” internetowej propagandy islamistów.
Po pierwsze, amerykańskie służby wywiadowcze zaczęły aktywniej monitorować strony internetowe powiązane z muzułmańskimi radykałami.
Częściej niż w przeszłości podejmowane są próby ich czasowego wyłączenia. Po drugie, Amerykanie aktywnie reagują na wpisy w internecie. Gdy
więc na Twitterze jeden z użytkowników opublikował film, który określił jako „dowód na zabijacie syryjskich dzieci przez amerykańskie bomby”,
komórka Departamentu Stanu odpowiedziała natychmiast: „To kłamstwo. Na filmie mówią, że dzieci zostały ranne w nalocie Asada. Przestań
rozpowszechniać film jako antyamerykańską propagandę”.
Trzeci nowy element to działania nastawione na walkę o „serca i umysły”. Z filmów i wypowiedzi radykalnych islamistów wyłania się obraz
szczęśliwego państwa muzułmańskiego, które powinno być wsparte przez wyznawców Allaha na całym świecie. Stany Zjednoczone starają się
przekonać odbiorców, że tak naprawdę jest zupełnie inaczej. Pierwszą „ofensywą” przeciwko propagandzie Państwa Islamskiego było
opublikowanie w internecie przez Departament Stanu bardzo brutalnego filmu pod wielce wymownym tytułem „Witajcie w Państwie Islamskim”. W
krótkim materiale wideo pokazano zbrodnie wojenne – egzekucje więźniów, odcięte głowy, ukrzyżowanych nieszczęśników oraz bestialskość
mudżahedinów w Iraku i Syrii. Film ma konwencję parodii – przedstawia „użyteczne” umiejętności, które może uzyskać członek armii Państwa
Islamskiego, a więc wysadzanie w powietrze meczetów, plądrowanie i mordowanie cywilów. Całość kończy się stwierdzeniem, iż „podróż nie jest
droga, bo bilet powrotny nie będzie potrzebny”. Co ciekawe, Departament Stanu użył do przygotowania filmu materiałów wideo opublikowanych
przez Państwo Islamskie.
Ze względu na swoją brutalność film jest niezwykle kontrowersyjny. Trudno też ocenić, czy jego cel, a więc dotarcie do potencjalnych członków i
obecnych sympatyków Państwa Islamskiego, zostanie zrealizowany. Departament Stanu przekonuje jednak, że takie działanie jest
usprawiedliwione, bo obecna generacja mudżahedinów jest dużo bardziej wyrafinowana niż poprzednia. „Państwo Islamskie ustanawia standardy
propagandy terrorystów”, stwierdził anonimowo jeden z uczestniczących w projekcie pracowników Departamentu Stanu. „Realizują w praktyce to, o
czym zawsze mówiła Al-Kaida, ale czego nigdy nie zrobiła”.
Autor: Robert Czulda
Strona: 2