O poczuciu krzywdy osobistej - Instytut Psychologii Zdrowia

Transkrypt

O poczuciu krzywdy osobistej - Instytut Psychologii Zdrowia
O poczuciu krzywdy osobistej
Jerzy Mellibruda
Rok: 1999
Czasopismo: Niebieska lInia
Numer: 3
Osoby zajmujące się pomocą psychologiczną mają do czynienia z różnego rodzaju
cierpieniami, będącymi konsekwencją krzywdzenia ludzi. Jeśli w procesie pomagania
przyglądamy się dzieciństwu osób potrzebujących pomocy, to okazuje się, że często
występowały w tym okresie różne formy doświadczeń traumatycznych, raniących. To jest
klasyczny nurt pomocy psychologicznej. Natomiast drugi, niesłychanie ważny, nurt dotyczy
pomocy ludziom, którzy są krzywdzeni teraz, w chwili obecnej. Dopiero od paru lat zajęliśmy się
tym właśnie nurtem pomagania. W trakcie gromadzenia doświadczeń, wynikających z
pomagania ludziom będącym ofiarami przemocy w rodzinie dokonaliśmy kilku ważnych odkryć.
Po pierwsze, sporo ludzi krzywdzonych teraz, było krzywdzonych także w przeszłości. Krzywdy
doznane w dzieciństwie od osób najbliższych wywierają wpływ na to, w jaki sposób osoby
zranione radzą sobie z aktualną sytuacją krzywdzenia.
Po drugie, czym innym jest pomaganie osobie, która była skrzywdzona przed laty i ma w
związku z tym po wielu latach jakieś kłopoty, a czymś zupełnie innym jest pomaganie osobie,
która doznała krzywdy wczoraj, doznaje jej dziś, prawdopodobnie dozna krzywdy także i jutro.
Po trzecie, ludzie zajmujący się pomocą psychologiczną i psychoterapią mieli często - i mają
nadal - pewną skłonność do koncentrowania się na przeszłości osoby krzywdzonej obecnie. A
to może utrudniać skuteczne pomaganie w zmienianiu aktualnej sytuacji. Odkryliśmy
podstawową prawdę, że jeżeli spotykamy się z człowiekiem, który dzisiaj jest ofiarą przemocy,
to trzeba się zająć przede wszystkim sytuacją bieżącą, nie przeszłością. Trzeba pomóc osobie
krzywdzonej bronić się, unikać, wycofywać albo bezpośrednio powstrzymać przemoc i dopiero,
kiedy ustanie krzywdzenie, można zająć się śladami krzywd z przeszłości. Część
profesjonalistów: psychologów i psychoterapeutów dokonuje na bieżąco tego odkrycia, często
ucząc się na skórze swoich podopiecznych; najpierw sprawdzają, czy nie uda się czegoś zrobić
tradycyjnie i zaczynają z bitymi żonami rozmawiać o ich doświadczeniach z dzieciństwa.
Dopiero później okazuje się, że takie postępowanie nie wzmacnia, przeciwnie, osłabia ofiary
przemocy, a one powinny przede wszystkim otrzymać wzmocnienie, żeby się skutecznie bronić.
Utrwalone ślady krzywd z przeszłości mogą mieć bardzo niekorzystny wpływ na bieg ludzkiego
życia. Czasem mija dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat od tych czasów, kiedy człowiek
1 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
doznawał ranienia, a mimo to ślady przeszłości zniekształcają bieżące życie. Mogą utrudniać
życie ludzi, którym aktualnie dzieje się nie najgorzej, nie mają w zasadzie większych problemów
poza tym, że zła przeszłość od czasu do czasu ich dopada. Jeśli jednak życie ludzi z
utrwalonymi śladami przeszłości jest pełne kłopotów, ciągłego stresu albo też są uwikłani w
sytuację przemocy w rodzinie, bagaż przeszłości jest jeszcze większym obciążeniem. Wpływ
śladów krzywdzenia może być ważny i dla zrozumienia sytuacji bieżącej, i dla uwolnienia się z
tej sytuacji.
Doświadczenie a poczucie krzywdy osobistej
Trzeba odróżnić, a są to ważne różnice psychologiczne - takie zjawisko jak doświadczenie
krzywdy osobistej od poczucia krzywdy. Można mieć bardzo mocne doświadczenia krzywdy
osobistej bez poczucia krzywdy. Czasem może być odwrotnie: można mieć poczucie krzywdy,
mimo że człowiek tak naprawdę nie przeżył głębokiego doświadczenia krzywdy osobistej albo
nie było ono naprawdę intensywne.
Doświadczenie krzywdy to fakt psychologiczny, a poczucie krzywdy to subiektywny stan
świadomości na ten temat. Czasami ludzie, którzy mieli bardzo mocne i głębokie, rujnujące
psychikę doświadczenia krzywdy osobistej, całymi latami żyją bez poczucia krzywdy, broniąc
się bardzo skutecznie przed uświadomieniem sobie tego. Dopiero w jakimś ważnym momencie
udaje im się dotrzeć do śladu krzywdy. Na przykład po trzydziestu latach w ich oczach pojawią
się łzy, wzruszenie, rozżalenie i do doświadczenia osobistej krzywdy dołączy także subiektywna
świadomość tego w postaci poczucia krzywdy. Z drugiej strony można spotkać ludzi,
pokazujących całemu światu swoje poczucie krzywdy, mimo że tak naprawdę specjalnie mocno
ani głęboko nie zostali zranieni, a swoim poczuciem krzywdy trochę manipulują.
A więc doświadczenie krzywdy to aktualne zjawiska, procesy zachodzące w ludzkich uczuciach,
wyobrażeniach, myślach, w ciele człowieka, w wyniku przeżywania sytuacji krzywdzącej. Zapis
tego doświadczenia utrwala się i utrzymuje w psychice czasem przez długie lata. Zdarza się, że
dwie różne osoby miały bardzo podobne doświadczenia krzywdy osobistej, a jej ślady bardzo
się różnią. Może być tak, że człowiek doświadczył krzywdy osobistej w określonych sytuacjach
od określonej osoby. Ale minął czas i od tej samej osoby uzyskał inne doświadczenia:
przeproszenie, wyrazy skruchy, sympatii itp. Oczywiście, ślad poprzedniego doświadczenia
pozostanie, ale na niego nałożą się ślady innych doświadczeń, związanych z tą samą osobą, co
może z czasem zminimalizować nawet bardzo raniące doświadczenie. W przypadku drugiego
człowieka nie tylko, że nie było pozytywnych doświadczeń, ale powtórzyły się krzywdzące
doświadczenia, a na dodatek owa osoba czuła się niezrozumiana, osamotniona. Oczywiste jest,
że podobny rodzaj doświadczeń mógł zapisać się w diametralnie różny sposób.
Wewnętrzna struktura doświadczenia krzywdy osobistej
Żeby zrozumieć doświadczenie krzywdy osobistej, trzeba spojrzeć na człowieka z trzech
2 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
różnych perspektyw, co pozwoli pojąć złożoność tego doświadczenia, a także złożoność jego
śladów czy zapisów.
Jedna perspektywa pokazuje życie emocjonalne człowieka. Z tego punktu widzenia
doświadczenie krzywdy osobistej to przede wszystkim cierpienie, ból, psychiczny czy fizyczny.
Druga perspektywa pokazuje, że człowiek jest istotą, która chce wpływać na swoje życie,
dysponować swoją energią w celu kontrolowania swojej sytuacji. Jeśli z tej perspektywy
popatrzymy na doświadczenie krzywdy osobistej, to zobaczymy, że oprócz cierpienia pojawia
się bezsilność, a więc utrata zdolności do wywierania wpływu, a w konsekwencji utrata energii.
Najczęściej bezsilność jest związana z tą osobą, która zadała nam ból. Innymi słowy: cierpię i
mam poczucie bezsilności w stosunku do źródła mojego cierpienia.
Dla człowieka istotne jest nie tylko życie emocjonalne, nie tylko potrzeba dysponowania własną
energią, ale także posiadanie jakiegoś porządku osobistego, układu odniesienia, w którym
umieszcza swoje życie, swój świat, swoje kontakty ze światem; jest to niezbędne człowiekowi
oparcie.
Trzeci i szczególnie ważny element doświadczenia krzywdy osobistej występuje wtedy, kiedy
do cierpienia i bezsilności dołączy się zburzenie porządku osobistego. Jeśli doświadczenie
krzywdy osobistej jest wynikiem przemocy stosowanej przez osoby najbliższe, można
powiedzieć: cierpię, czuję się bezsilny. Oczekiwałem od mojego ojca, matki, żony czegoś
dobrego: miłości, bezpieczeństwa, zamiast tego z ich rąk spotkało mnie zło. I wskutek tego
boleśnie został zrujnowany mój porządek osobisty. Naruszenie elementarnego porządku
osobistego najczęściej jest przeżywane jako poczucie niesprawiedliwości.
Doświadczenie krzywdy wiąże trzy niesłychanie ważne warstwy psychiki człowieka: życie
emocjonalne, energię i zdolność do decydowania o sobie oraz rozumienie porządku własnego
życia i świata.
Ciężar nieprzebaczonej krzywdy
Może się zdarzyć, że jednostkowe doświadczenie krzywdy osobistej nie pozostawi głębokiego,
rujnującego życie śladu, ale u wielu ludzi zapisuje się właśnie tak, gdyż było to doświadczenie
albo bardzo silne, albo też często się powtarzało, bez możliwości uniknięcia go. Zapis takiego
doświadczenia zaczyna żyć własnym życiem w psychice człowieka, staje się wewnętrzną
konstrukcją, wokół której koncentruje się życie emocjonalne, ważne wybory, sposób myślenia o
świecie. Niemal z reguły taka konstrukcja - ślad nieprzebaczonej krzywdy - jest dużym
ciężarem. Trudno jest z tym żyć. Oczywiście, ludzie próbują sobie z tym poradzić, ale jest to
ciężar, balast. Człowiek idzie przez życie i na plecach ma ciężki tornister z wieloma kamieniami,
które gniotą, bolą, zginają kark, utrudniają szybkie chodzenie.
Można z tym żyć. Wielu ludzi dźwiga taki ciężar, mało tego: żyje z poczuciem, że tak ma być, że
to jest ich los. Nawet sobie nie wyobrażają, że ich życie mogłoby wyglądać inaczej.
3 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
Ślady krzywdy same w sobie nie są chorobą, ale niosąc taki bagaż, człowiek bywa bardziej
podatny na różnego rodzaju zaburzenia nerwicowe, także zaburzenia somatyczne; życie w
stałym napięciu, wywołanym dźwiganym ciężarem, może wywrzeć także wpływ na zdrowie
fizyczne. Nazywam to ciężarem nieprzebaczonej krzywdy.
Powszechnie uważa się, że istotą przebaczania jest powiedzenie komuś, że mu się wybacza.
Ja uważam, że wybaczanie to uwolnienie się od śladów przeszłości, to że człowiek nie trzyma
tego bagażu w sobie, pozwala całej sprawie przejść do przeszłości. I otwiera się na przyszłość.
To jest istota przebaczania. Człowiek przebacza swoim krzywdzicielom przede wszystkim dla
samego siebie - wybaczanie nie jest prezentem dla kogoś innego. Jeśli się rozumie, jakim
ciężarem jest życie z utrwaloną nieprzebaczoną krzywdą, to łatwo zrozumieć wagę tego daru.
Warto jest kojarzyć przebaczenie przede wszystkim z procesem przemiany wewnętrznej, z
wyzwalaniem się z pułapki. Nie jest istotne, czy powie się o tym komuś innemu, a wielu
przypadkach bywa to niemożliwe do spełnienia, nie mamy kontaktu z krzywdzicielami... Ważne
jest to, co zrobimy z naszym życiem.
Wielu ludzi próbuje uwolnić się od ciężaru krzywdy, ale nie jest to łatwe, szczególnie jeśli
dźwigając bagaż przeszłości uwikłają się w inne problemy. Czasem tak się zdarza, że
dziewczynka, która była krzywdzona przez swoich rodziców, zostaje żoną człowieka, który ją
krzywdzi w małżeństwie. Albo chłopiec, źle traktowany w domu rodzinnym, zawiera związek
małżeński, w którym żona wykorzystuje swą przewagę psychiczną w krzywdzący sposób.
Bagaż przeszłości może znacznie utrudniać wyrwanie się z sytuacji aktualnej krzywdy czy
samoobronę. Kiedy pracujemy z dorosłymi ofiarami przemocy w rodzinie, bardzo często
napotykamy takie właśnie ślady, które czynią te osoby bardziej podatnymi na ból i cierpienie.
Równie często nie zajmujemy się przeszłością, bo musimy najpierw zająć się teraźniejszością,
a to czasami jest trudne, właśnie ze względu na obciążenia z przeszłości.
Droga wyzwalania
Jaką drogę musi odbyć osoba, która pragnie uwolnić się od tego bagażu, która pragnie
wyzwolić się z pułapki niewybaczonej krzywdy?
Przypomnijmy jeszcze raz, że człowiek wędrujący tą drogą musi mieć zapewnione poczucie
bezpieczeństwa w teraźniejszości, które jest niezbędne, aby móc odbyć tę wędrówkę do
przeszłości, żeby zneutralizować bolesne ślady.
Pierwszy etap tej wędrówki to zajęcie się własnym życiem emocjonalnym, ponieważ wokół
śladów i blizn po cierpieniu zawiązały się znaczące, trwałe węzły, splatając kilka podstawowych
rodzajów bolesnych uczuć z przeszłości. Te węzły powodują, że człowiekowi brakuje miejsca
na przeżywanie uczuć, które przynosi bieżące życie; jego świat uczuć jest przepełniony
zatrzymanymi, zapętlonymi, bolesnymi przeżyciami z przeszłości, a nie ma miejsca na nowe
uczucia. Dlatego musimy zbliżyć się w jakiś sposób do tego węzła, rozsupłać go, zrobić coś dla
4 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
bolesnych uczuć z przeszłości, uwolnić się...
Wtedy pojawi się wolne miejsce, by można teraz i w przyszłości przeżywać emocje, które będą
odpowiedzią na wszystko to, co przyniesie życie.
Drogę przez zapętlony albo zamrożony świat uczuć można opisać jako przechodzenie przez
cztery kręgi; czasem ludzie wchodzą wielokrotnie do różnych kręgów, niekoniecznie w takiej
kolejności, jaką tutaj przedstawiam, wchodzą tak długo, aż rozplączą swoje węzły emocjonalne.
Krąg pierwszy to spotkanie z lękiem. Kiedy zaczyna się nam przypominać, co się gdzieś kiedyś
wydarzyło, ślady przemocy, rany z dzieciństwa, pojawia się niepokój, czasem nasila się lęk,
człowiek odruchowo cofa się psychicznie przed perspektywą dotknięcia tych wspomnień czy
śladów.
Żeby przejść przez ten krąg, mimo poczucia odepchnięcia, nasilenia się niepokoju, lęku, trzeba
pójść w poprzek, trzeba z własnego wyboru zrobić krok na spotkanie z lękiem, zbliżyć do niego
po to, by go w jakiś sposób oswoić. W pewnym sensie oznacza to zrobienie czegoś wbrew
zdrowemu rozsądkowi: boję się, ale mimo to koncentruję się nad sprawami, które mój lęk
nasilą. Jeśli mimo lęku i niepokoju, które będą towarzyszyć wspomnieniom i zastanowieniu się
nad bolesnymi śladami, nie ucieknę, to lęk później opadnie. Będę miał poczucie, że go
oswoiłem, chociaż nie pozbyłem się go zupełnie, że się już tak nie boję tego, co się we mnie
kryje.
Drugie zadanie, czyli wejście w drugi krąg, to spotkanie z cierpieniem. Lęk pojawił się w nas nie
bez powodu: chronił przed zbliżeniem obszarów, które zostały kiedyś zranione. Cierpienie
zostało zapisane, utrwalone w naszej psychice. Można próbować znieczulać bolące miejsca,
ale się płaci za to jakąś cenę. I to jest powód, aby się do cierpienia zbliżyć, narazić się na to,
żeby ponownie człowieka zabolało, ale w konsekwencji przeżyć coś niesłychanie cennego,
często nieoczekiwanego.
Zbliżenie się wymagające odwagi i determinacji, już z perspektywy lat, do bolesnych miejsc,
wspomnień, niekiedy boleśnie przerażających, może spowodować, że doświadczamy czegoś
takiego: dotknąłem tego, ale to mnie nie zabiło, zbliżyłem się do bólu, ale on mnie nie zniszczył;
okazało się, że mogę to znieść, szczególnie że nie ma już nowych powodów cierpienia.
Zbliżenie do bólu może sprawić, że zacznie on się zmniejszać. Bywa to tak, jakby człowiek
przedostał się na drugą stronę, ból nie okazał się tylko taki straszny, jak nam się wydawało, ale
także osłabł; w pewnym sensie oswajając człowiek osłabił go.
Oczywiście, trudno oczekiwać, że bolesne wspomnienia staną się przyjemne. Bywają takie
wspomnienia, które nami wstrząsają i które mrożą krew w żyłach, a czasem są to po prostu
niemiłe wspomnienia, o których potrafimy opowiedzieć innym ludziom, spokojnie je sobie
rozważyć. W każdym razie ognisko bólu przestaje być aż tak mocne i żywe. Na tym właśnie
polega sens przechodzenia przez drugi krąg: na oswajaniu, odwrażliwianiu bólu nie przez
zaprzeczanie, tylko przez zbliżenie się i oswajanie.
5 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
Trzeci krąg to spotkanie z gniewem. O ile cierpienie jest naturalną reakcją człowieka na
zranienie, to gniew jest jedną z podstawowych reakcji emocjonalnych na różnego rodzaju
zagrożenia i złe rzeczy, które człowieka spotkały. Gniew powoduje gromadzenie się w psychice
człowieka energii niezbędnej do tego, żeby się przeciwstawić złu, które dotyka człowieka albo
jego bliskich. Otóż to, co spotkało ludzi skrzywdzonych w przeszłości np. ofiary przemocy w
dzieciństwie, uruchomiło w nich falę gniewu, ale że byli bezsilni, bezradni, to ta fala gniewu
została stłumiona, zapętliła się w węzeł wewnętrzny, wiążąc się z ich lękiem i cierpieniem. Ta
energia gdzieś tam w człowieku drzemie, a czasem bulgoce i często szkodzi, gdyż stłumiony
gniew zwraca się przeciwko człowiekowi, który nie był na tyle silny, żeby wyrazić go na
zewnątrz, sprzeciwić się złu, więc zwraca go przeciwko samemu sobie, zaczyna się potępiać i
oskarżać, a to jest niszczące.
Przechodzenie przez trzeci krąg bywa często przyzwoleniem, żeby gniew z dużą siłą ożył na
nowo; czasami to jest bardzo trudne przeżycie, przychodzą bowiem fale nienawiści, poczucie,
że jeśli pozwolę, żeby ten gniew na nowo się rozwinął, może mnie to doprowadzić do
agresywnych czynów.
Co zrobić z tym gniewem, w jaki sposób go wyrazić? To nie jest łatwe spotkanie, czasami
skłania człowieka do jakiejś fantazji o zemście, o nienawiści. Ale także i z tą falą można sobie
poradzić, pozwolić na to, by fantazje buchnęły płomieniem, wyrzucić je z siebie, wyrazić
werbalnie. Kiedy wierzchołek fali gniewu przepłynie, to pojawi się później trochę spokoju. Gniew
nie rośnie w nieskończoność. Trzeba mu tylko pozwolić, by ożył po latach właśnie po to, żeby
sam się mógł wypalić. I wtedy fala gniewu opada, już nie tkwi w nas z niszczącą, czasem
autodestrukcyjną siłą.
Czwarty krąg to spotkanie ze smutkiem. Smutek jest podstawową reakcją na straty. Kiedy
tracimy coś ważnego, to doświadczamy smutku. Oczywiście osoba, która doznała poważnej
krzywdy przed laty, przeżyła falę smutku, ponieważ straciła coś cennego dla siebie:
przywiązanie, jakieś nadzieje... Ten smutek nie spełnił się do końca, bo był lęk, bo było
cierpienie, poczucie bezsilności, bo fala smutku napełniła człowieka, ale nie odpłynęła, została
w nim w postaci przygnębienia, obniżenia dynamiki życiowej, braku perspektyw, pesymizmu.
Trzeba spotkać się po latach ze smutkiem i przeżyć jego odnowienie, ale przeżyć w sytuacji
aktualnej. Dla niektórych osób to jest najtrudniejsze spotkanie, gdyż oznacza, że musimy także
pogodzić się z pewnego rodzaju stratami, wobec których smutek jest czymś naturalnym. Przede
wszystkim uznać fakt, że nie można cofnąć czasu. Że nie można naprawić tego, co się
wydarzyło. Czasem trzeba się rozstać ze złudzeniami, że może to wszystko było kiedyś
pomyłką, że to może nieprawda. Rozstać się z nadzieją, że ktoś nas pokocha, skoro nas
zdradził. Rozstać się z marzeniem, że ktoś nas doceni, skoro nas deprecjonował. Takie
złudzenia żywimy w sobie całymi dziesięcioleciami, bo nie chcemy się pogodzić z tym, co już
dawno życie nam powiedziało wprost, nie przyjmujemy tego do świadomości, bo się boimy
jeszcze jednej ostatecznej utraty. Ale płacimy za to dużą cenę. Dlatego smutek, który
przeżyjemy na drodze uwalniania się od poczucia krzywdy, jest smutkiem uzdrawiającym,
przywracającym nam grunt pod nogami. Szloch i łzy nie będą napełniać goryczą, ale
oczyszczać duszę. Właśnie o to chodzi w czwartym kręgu.
6 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
Pogoda ducha, mądrość i odwaga
Cztery kręgi - spotkania z lękiem, cierpieniem, gniewem i smutkiem - to fazy rozwiązywania
węzłów emocjonalnych, zasupłanych w przeszłości tak, że człowiek ani ich nie przeżył do
końca, ani nie miał miejsca, żeby mogły się pojawiać uczucia, które nie będą echem
przeszłości, ale reakcją na teraźniejszość. Czy to oznacza, że w miejsce tamtych czterech
przykrych uczuć pojawi się od razu szczęście, radość? Nie, to byłoby zbyt piękne i mało realne.
Po prostu zrobi się miejsce na to, żeby uczucia człowieka były odpowiedziami na to, jak
człowiek żyje teraz, bez bolących śladów przeszłości. Ale to nie załatwia sprawy. Są jeszcze
dwa inne obszary oprócz splotów emocjonalnych do przerobienia.
Ważnym obszarem jest, wszystko, co się zapętliło wokół przeżytej kiedyś bezsilności, utraty
mocy. Na ogół czyni to ludzi bardzo wrażliwymi i zagubionymi w obliczu nieuniknionych
własnych ograniczeń. Nikt nie jest Panem Bogiem, nie dysponuje nieograniczoną mocą. W
związku z tym, czy prędzej, czy później, częściej albo rzadziej, napotykamy różnego rodzaju
przeszkody w życiu. Nie wszystkie pragnienia daje się zrealizować, nie wszystkie cele można
osiągnąć, nie przez wszystkie drzwi udaje się przejść, niektóre są zamknięte. Człowiek na
skutek utrwalonej krzywdy z przeszłości jest szczególnie wrażliwy, w pogotowiu ma ogromny
strach przed możliwością pojawienia się ponownie poczucia bezsilności, które kojarzy mu się z
czymś przerażającym. Trzeba tę sprawę przepracować, ideę tej pracy oddaje najlepiej modlitwa
o pogodę ducha:
Panie, daj mi pogodę ducha, abym godził się z tym, czego zmienić nie mogę. Odwagę, abym
zmieniał to, co zmienić jestem w stanie. I mądrość, abym odróżniał jedno od drugiego.
To nie jest może przepis na pieczenie ciasta, ale bardzo dokładnie pokazuje, o co chodzi.
Każdy człowiek powinien w jakiś sposób pogodzić się bez rezygnacji i rozpaczy ze swoimi
ograniczeniami, ale dla osób, które zostały dotknięte w przeszłości przemocą, to przesłanie jest
szczególnie ważne. Warto przemyśleć modlitwę o pogodę ducha na trzech poziomach,
zaczynając od ostatniego wersetu: odkrywania mądrości, od tego, co tworzy w życiu obiektywne
i realne bariery, gdzie są ściany, a gdzie drzwi. Po to, żeby nie znaleźć się w sytuacji: wszystko
albo nic, albo totalna rezygnacja, albo tłuczenie głową w ścianę. Do tego właśnie jest potrzebna
mądrość. Ale także odwaga, ponieważ w wielu sytuacjach nie mamy pewności, czy wybraliśmy
słuszną drogę, to znaczy drogę prowadzącą przez drzwi, i czy te drzwi uda się otworzyć, czy
ktoś wrogi nie stoi za nimi. Często wyruszamy w jakieś drogi, podejmujemy jakieś zadania, nie
mając gwarancji, czy nam się to powiedzie, i dlatego pewna ilość odwagi jest nam potrzebna.
I wreszcie to, co może być szczególnie trudne: byśmy znaleźli mimo wszystko na tyle nadziei i
oparcia w sobie, w ludziach, w Panu Bogu - jeżeli mamy takie szczęście - że nawet jeśli nie
będzie się nam wiodło, nawet jeżeli jakieś nasze potrzeby nie będą zaspokojone, nie
popadniemy w desperację i będziemy umieli bez rezygnacji pogodzić się z tym, że nie wszystko
jest możliwe. To jest lekcja do stałego przerabiania. Można w jakimś określonym czasie
rozwiązać swoje węzły emocjonalne, ale modlitwa o pogodę ducha jest zadaniem na resztę
życia.
7 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
Nowy porządek
Ostatni obszar jest związany z tym, że człowiek musi popracować nad odbudową swojego
porządku osobistego, jeżeli chce się naprawdę skutecznie uwolnić od śladów utrwalonej
krzywdy. Nie jest to łatwe wyzwanie. Zdarza się, że dorosły człowiek, mający za sobą czasem
trzy, cztery, czasem więcej dziesiątków lat życia, staje przed perspektywą znalezienia
odpowiedzi na podstawowe pytania, które zadają sobie młodzi ludzie: jak żyć, w co wierzę, na
czym mi naprawdę zależy? Kim jestem? Za pomocą tych pytań można budować nowy
porządek, na który składają się przede wszystkim trzy elementy: porządek w czasie, przestrzeni
i w wartościach.
Porządek w czasie oznacza nauczenie się rozróżniania teraźniejszości od przeszłości i
przyszłości. To bardzo ważne: nauczyć się zakorzeniać w teraźniejszości, w tym, co człowiek
aktualnie słyszy, czuje, myśli, czego dotyka, co je, czyli pozyskać solidny grunt. I umieć
odróżniać teraźniejszość od różnych wytworów własnego umysłu na temat spraw minionych i
przyszłości, kontrolować swoją wyobraźnię, żeby nie popadać w przerażenia, wywodzące się z
przypuszczeń, że coś kiedyś może się wydarzyć. Żeby nie być bezbronnym wobec
przygnębienia, które się pojawi na myśl o tym, co wydarzyło się trzydzieści lat temu. To właśnie
oznacza zrobienie porządku w czasie, czyli dostrzegania i zakorzeniania w teraźniejszości.
Robienie porządku w przestrzeni oznacza uporządkowanie granic własnego ja, czyli zobaczenie
i wytyczenie granicy, jaka mnie oddziela od innych ludzi. To jest nauczenie się spokojnego
odróżniania: co jest moim pragnieniem, a co obowiązkiem innych ludzi. Albo: co jest
oczekiwaniem kogoś innego, a co moim obowiązkiem. Na przykład: mam czasem pragnienie,
żeby ktoś coś dla mnie zrobił, może mi się wydawać, że jeżeli ja czegoś potrzebuję, to ktoś, kto
jest ze mną związany, ma święty obowiązek mi to dać. A jeśli mi nie daje, to jest krzywdą dla
mnie albo jego złym uczynkiem. Robiąc porządek w przestrzeni można powiedzieć: tu są moje
pragnienia, a tam są cudze decyzje. Ktoś może podjąć decyzję, że moje pragnienia będzie
zaspokajać, ale może podjąć inną decyzję. To samo dotyczy mnie. Czasem ludzie czują się
zniewoleni tym, że inni czegoś od nich oczekują, niezależnie od tego, czy spełniają te
oczekiwania, czy nie - to granice między pojęciem "ja" a innymi ludźmi są zatarte. Jeżeli ja
pozwalam komuś innemu na decydowanie o zaspokojeniu moich oczekiwań bądź nie, to także
oznacza, że mam prawo decydować w sprawie spełnienia jego oczekiwań. Możesz ode mnie
czegoś bardzo chcieć, ja mogę podjąć decyzję, żeby ci to dać, ale nie będę narzekać, że mnie
wykorzystujesz, bo to ja tak zdecydowałem. Ale także mogę powiedzieć: nie. Wtedy mam
poczucie wolności, chociaż to może być kłopotliwe. Robienie porządku w przestrzeni jest
przede wszystkim nauką budowania zdrowych, elastycznych granic. Mogę podjąć decyzję, że
otwieram się, proszę, zbliż się do mnie, ja na to pozwalam. Ale może się zdarzyć, że powiem:
nie! Wtedy zamknę drogę, chcę być trochę dalej.
I wreszcie ostatnia sprawa, czyli budowanie porządku w sferze wartości. Dla osób, którym życie
źle się układało, którzy zostali zranieni, a którzy próbują odbudować swoje życie, uwolnić się od
śladów złej przeszłości, sprawa posiadania drogowskazów, wartości, ideałów jest szczególnie
8 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
ważna i cenna. Na ogół do tego nie trzeba ludzi namawiać, takie pragnienie pojawia się często
samorzutnie. W świecie jest tyle różnych wartościowych źródeł, z których można czerpać, kiedy
człowiek jest złakniony wartości, ideałów, drogowskazów. To jest jedna z najbardziej
atrakcyjnych, choć niełatwych, części tej drogi. Kiedy człowiek wybiera, czyni swoimi jakieś
wartości, jakieś ideały, to z jednej strony otrzymuje drogowskazy, punkty oparcia, ale także
podejmuje w stosunku do samego siebie pewne zobowiązania: bo wartości, ideały, cele
domagają się spełnienia. Coś za coś. To jest bardzo ważne, ponieważ na końcu tej drogi
znajduje się poczucie sensu, poczucie znaczenia życia, które jest jeszcze przed nami.
To nie jest łatwa droga, trudno ją pokonać zupełnie samotnie; bywają ludzie, którzy próbują iść
nią w ten sposób, ale jeśli się uda znaleźć towarzyszy, którzy mają podobne problemy czy
towarzyszy w postaci profesjonalnych pracowników pomocy psychologicznej, to sprawę ułatwia,
można dalej zajść i zrobić to skuteczniej.
W końcowym etapie tej drogi człowiek stanie się zdolny do życia tym życiem, które jeszcze ma
przed sobą, nie będzie skazany na podążanie smutnymi, bolesnymi śladami z przeszłości. To
oznacza, że w pozostałej części życia mogą pojawić się bardzo różne doświadczenia, być może
znowu coś złego go spotka, a może coś dobrego. Jeżeli jednak uda mu się zdobyć więcej
mądrości, trochę więcej poznania samego siebie, to będzie miał więcej szans, by pozostałą
część życia uczynić lepszą. A że to nie jest do końca w naszych rękach, to już inna sprawa. Ale
na pewno nadzieja, która się wtedy pojawia, jest lepiej ugruntowana.
Nowoczesne programy pomagania ofiarom przemocy powinny obejmować dwa etapy: najpierw
i przede wszystkim pomóc w zatrzymaniu przemocy, a później, po ustabilizowaniu się sytuacji,
pomagać w uporaniu się zarówno ze śladami bieżącej przemocy, jak i tymi sprzed wielu, wielu
lat.
dr Jerzy Mellibruda, psycholog, Instytut Psychologii Zdrowia, Warszawa
Jerzy Mellibruda, Pułapka niewybaczonej krzywdy, Instytut Psychologii Zdrowia PTP,
Warszawa 1999, s. 128, wyd. II
Jest to książka, którą należy nie tylko uważnie przestudiować, ale często do niej wracać - dla
dobra własnego i klientów. Wedle słów autora: dla niektórych spośród nich (Czytelników - dop.
red.) moje rozważania odegrają rolę mapki konturowej ułatwiającej im nakreślenie własnej
mapy i przygotowanie się do drogi uwolnienia się z pułapki, by móc żyć w pełni świadomie w
teraźniejszości bez obezwładniających śladów przeszłości. A ci, którzy krzywdy trudnej do
wybaczenia nie zaznali, może dzięki tej lekturze uważniej spojrzą na tych, których to spotkało.
Książkę można kupić bezpośrednio w siedzibie Instytutu Psychologii Zdrowia PTP lub korzystać
z oferty wysyłkowej.
Instytut Psychologii Zdrowia PTP
9 / 10
O poczuciu krzywdy osobistej
ul. Gęślarska 3
02-412 Warszawa
tel.: (0-22)863-87-38, fax: 863-42-75
e-mail: [email protected]
http://www.ipz.edu.pl/index.php?dz=strony&op=spis&id=165&lang=pl
10 / 10