Tendencyjność czy partyjność? - Instytut Filozofii UW
Transkrypt
Tendencyjność czy partyjność? - Instytut Filozofii UW
György Lukács Tendencyjność czy partyjność? Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski) WARSZAWA 2006 György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) Artykuł György Lukácsa „Tendencyjność czy partyjnośc?” („Tendenz oder Parteilichkeit”) został pierwotnie opublikowany w piśmie „Die Linkskurve” nr 6 z 1932 roku, a następnie ukazał się drukiem w Georg Lukács – Literatursoziologie pod red. Petera Ludza, Luchterhand Verlag, Neuwied 1963, wyd. II, ss. 109-121. Podstawa niniejszego wydania: „Pisma krytycznoteoretyczne Georga Lukácsa 1908-1932”, wybór Stefan Morawski, wyd. Instytut Kultury, Warszawa 1994. Przełożyła z języka niemieckiego Zofia Rybicka. -2© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) Zagadnienie, czy nasza literatura jest tendencyjna, nie jest wcale sprawą terminologii. Jeżeli na określenie jednej z najbardziej istotnych cech tej literatury proponujemy słowo „partyjność” (zamiast „tendencyjności”), to jasne, że zawarte jest w tym nowe teoretyczne rozpoznanie istoty naszej literatury. Chcemy tym samym wykluczyć z naszej koncepcji literatury pewien kompleks teoretycznych wykoślawień i półprawd; chcemy jaśniej i bardziej jednoznacznie sformułować swoistość naszej literatury. Co więc oznacza wyrażenie „tendencyjność”? I jak ono weszło do naszej terminologii literackiej? Po pierwsze: słowo tendencja jest bardzo wieloznaczne. Oznacza ono przede wszystkim „prawo, którego absolutną realizację powstrzymują, opóźniają i osłabiają przyczyny przeciwdziałające”1; znaczenie, które tu dla nas wchodzi na razie w rachubę, o którym jednak trzeba było wspomnieć, ponieważ akurat ono nie powinno zniknąć z naszej terminologii. Ważniejsze i bliższe problemowi jest znaczenie, według którego tendencja nazywa się: zmierzaniem, dążeniem. Rozpowszechniło się ono już w pierwszej połowie XIX wieku w języku rządowym i policyjnym; tendencję wichrzycielską itd. znajdujemy co rusz w ówczesnych instrukcjach dla cenzury, w indeksach zakazanych książek. Istotne przy tym jest dla nas to, że ta tendencja nabiera do tego jeszcze subiektywnego znaczenia. W swojej krytyce najnowszej pruskiej instrukcji o cenzurze młody Marks piętnuje właśnie ten aspekt jako znamię despotyzmu „jurysdykcji opartej na podejrzeniu”; bo są to prawa, „dla których głównym kryterium jest nie działalność jako taka, lecz przekonania działającego” (Anekdota, 1843)2. Dokładnej historii tego, jak – widocznie – z tej terminologii prawniczo-policyjnej zrobiła się terminologia estetyczna, nie mogłem niestety prześledzić. (O ile mi wiadomo, chodzi tu głównie o jej rozwój niemiecki; francuskie dramaty tendencyjne nazywały się w połowie XIX wieku drames á thèse.) Pewnym jest, że określenie to zaczyna się szerzyć już w latach czterdziestych. Engels mówi np. w tym sensie w r. 1841, w czasie, gdy był jeszcze pod wpływem „Młodych Niemiec”, o tendencyjności u Arndta (recenzja z „Telegraph”, MEGA II, 96). Wśród „wierszy okolicznościowych” Heinego również znajdujemy jeden zatytułowany Tendenz („Tendencje”), którego ostatnia zwrotka brzmi następująco: Trąb, grzmij i klnij co dzień że ha! Aż ostatni ciemięzca w nogi – Śpiewaj tylko w takim duchu, Lecz poezja twoja3 zuchu Uniwersalny niech sens ma.4 Ta szydercza konkluzja Heinego, który akurat w tym okresie oddalił się od „czystej sztuki”, od „nietendencyjności” bardziej niż kiedykolwiek przedtem czy potem, wskazuje na to, że Heine – dzięki temu swojemu iście poetyckiemu instynktowi – miał duże zastrzeżenia wobec istoty ówczesnej „sztuki tendencyjnej” i właśnie dlatego wobec wyrażenia „tendencja”. A nawet zwalczał tu (jak i za pomocą innych wypowiedzi w swoich ówczesnych pismach) subiektywizm, nastawienie światopoglądowe, i dlatego właśnie abstrakcyjną uniwersalność literatury „tendencyjnej”. Przejdziemy zaraz do omówienia społecznych przyczyn tej abstrakcyjności. Tu chcemy tylko owo prawo do takich szyderczych zastrzeżeń wesprzeć jeszcze jednym przykładem, i to ze strony innego poety, który także pojmował poezję jako środek walki. W trakcie bardzo ważnego dla historii literatury pojedynku Herwegh-Freiligrath o partyjność czy ponadpartyjność poety (1843) Herwegh pisze: Por. z problemem prawo-tendencja: Karol Marks. Kapitał I, Wstęp do 1. wydania, w: Karol Marks/Fryderyk Engels, Dzieła, Warszawa 1968, Książka i Wiedza, t. 25, s. 7. 2 Karol Marks, Uwagi dotyczące nowej pruskiej instrukcji o cenzurze, w: Karol Marks/Fryderyk Engels, Dzieła, Warszawa 1976, Książka i Wiedza, t. I, s. 16. 3 U Lukácsa jest „diese Dichtung” (ta poezja), a powinno być „deine Dichtung” (twoja poezja) – por. Heinrich Heine, Gesammelte Werke, hrs. von W. Harich, 2. verm. u. verb. Aufl., Berlin (Aufbau) 1956, Band I, s. 503. 4 Ten i inne przekłady fragmentów wierszy w artykule są autorstwa Zofii Rybickiej. 1 -3© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) ...Mieczem w waszym ręku ma być wiersz. O wybierzcie sztandar, a ja będę rad, Choćby nawet inny, bo mój będzie...5 Walczy on zatem o partyjność w ogóle, przeciwko ówczesnemu poglądowi Freiligratha: Der Dichter steht auf einer höheren Warte, als auf der Zinnen der Partei6 („Poeta stoi na wyższej warcie, niż na blankach partii”). Dwie cechy są przy tym godne uwagi. Po pierwsze, że według Herwegha zagadnienie partyjności czy ponadpartyjności (a więc według późniejszej terminologii: „sztuki tendencyjnej” czy „czystej sztuki”) jest sprawą subiektywnego wyboru, a nie nieuchronną prawidłowością każdej literatury, jako produktu i broni walki klasowej. Po drugie, że on każdą partyjność – a więc także i przeciwnika – uznaje za postęp w rozwoju; pojmuje więc zagadnienie partyjności („tendencyjności”) formalnie. Zbytecznym by było szczegółowo wykazywać, jak bardzo ten cały pogląd Herwegha opiera się na złudzeniu. Trzeba go było jednak przytoczyć i pokrótce zanalizować, bo takie iluzje służą mniej lub bardziej za podstawę każdej mieszczańskiej teorii [opowiadającej się]7 za „sztuką tendencyjną” lub przeciw niej, i nie tyle nam zależy na zdemaskowaniu tych złudzeń, co na tym, by odsłonić ich korzenie w mieszczańskim bycie klasowym. Jest to dla nas już choćby z tego względu ważne, że decydujące dla proletariackorewolucyjnego ruchu literackiego sformułowania tego kompleksu zagadnień u Franza Mehringa powstawały pod bardzo silnym wpływem mieszczańskiej „sztuki tendencyjnej” i mimo wszelkich usiłowań Mehringa nie wyszły poza nie zniesione sprzeczności mieszczańskiego sposobu stawiania problemu. Jest rzeczą zrozumiałą, a nawet zrozumiałą samą przez się, że powstająca literatura proletariacka nawiązywała do tej skromnej spuścizny po postępowym mieszczaństwie i tym samym też przejmowała teorię i praktykę „tendencyjności”. Tym bardziej, że już u swoich początków musiała coraz bardziej schodzić na te same pozycje bojowe, na których ta mieszczańska literatura stale się znajdowała. „Tendencyjność” bowiem jest czymś bardzo względnym. To znaczy w burżuazyjnej teorii literatury, co dziś nawet oficjalnie się uznaje, występuje jako „tendencyjność” takiego dzieła literackiego, którego ugruntowanie klasowe i cel klasowy jest – klasowo – wrogi kierunkowi panującemu; „własna tendencyjność” nie jest zatem żadną „tendencyjnością”, [jest nią] tylko „tendencyjność” przeciwnika. Takie same pozycje bojowe, jakie poszczególne frakcje literackie mieszczaństwa zajmują przeciwko sobie, przy czym oczywiście temu bardziej postępowemu pod względem polityczno-społecznym kierunkowi zarzucało się przeważnie większą „tendencyjność” niż kierunkom reakcyjnym, zajmowano [już] wobec pierwszych zalążków literatury proletariackiej ze zdwojoną zaciętością. Każdy opis literacki społeczeństwa, czy to samego proletariatu, czy burżuazji, jeżeli tylko dokonywany był z klasowego punktu widzenia proletariatu czy z pozycji mu bliskich, uchodził za „tendencyjny” i wytaczano zaraz przeciwko niemu wszystkie [możliwe] argumenty w rodzaju: „nieartystyczny”, „wrogi sztuce”, „sztuka tendencyjna”. W tych warunkach, szczególnie jeśli się zważy, że ta mieszczańska „czysta sztuka” stawała się po pierwsze coraz uboższa w treść i coraz dalsza od rzeczywistości, a po drugie właśnie dlatego – coraz bardziej tendencyjna, tak że potępianie proletariackiej „sztuki tendencyjnej” stawało się coraz bardziej zakłamane, to aż nadto jest zrozumiałe, że młoda literatura proletariacka przyjmowała to wszystko, czym obrzucał ją wróg klasowy, jak order, tak jak w XVI i XVII stuleciu przyjmowali swe wyzwiska niderlandzcy gueuseni (żebracy) czy podczas rewolucji francuskiej sankiuloci. Tak więc z polemiczną dumą nazywaliśmy naszą literaturę przez długi czas „literaturą tendencyjną”. Ale choć zajęcie takiego teoretycznego stanowiska wydaje się zrozumiałe, to jeszcze wcale nie dowód, że jest ono pod względem teoretycznym właściwe. Wręcz przeciwnie. Wraz z burżuazyjnym Herwegh w wierszu Partia (Die Partei. An Ferdinand Freiligrath), w: Herwegh Werke, hrs. von H. Tardel, Berlin-LeipzigWien-Stuttgart O. J., l. Teil, s. 122. 6 F. Freiligrath, Z Hiszpanii (Aus Spanien) (Nov. 1841), w: F. Freiligraths Werke in neun Bänden, Berlin-Leipzig, O. J., Band IV, s. 11. 7 W nawiasach kwadratowych dopowiedzenia tłumaczki dla utrzymania poprawności stylu. 5 -4© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) sformułowaniem tego problemu [bowiem], wraz z burżuazyjną terminologią przejmuje się na ślepo cały ten burżuazyjny eklektyzm w stawianiu problemu, jego burżuazyjno-eklektyczne, wcale nie zniesione, tylko częściowo zaklajstrowane, a częściowo nieodmiennie spolaryzowane sprzeczności. Mamy na myśli owo przeciwieństwo między „czystą sztuką” a „tendencyjnością”. Na tym gruncie istnieje dwojaka odpowiedź. Po pierwsze: gwiżdżemy na „czystą sztukę”, na „doskonałość formy”; literatura pełni funkcję społeczną w walce klasowej i ta określa jej treść; pełnimy świadomie tę funkcję i nie przejmujemy się zdegenerowanym burżuazyjnym problemem formy (zawężanie literatury do aktualnej agitacji; stanowisko materializmu mechanistycznego w teorii literatury). Po drugie: uznaje się „estetykę” i próbuje się pogodzić z nią „tendencję” – zaczerpniętą z dziedziny „społecznej”, „politycznej”, a więc z dziedziny „sztuce obcej”. Oznacza to, że stawia się – eklektycznie – nierozwiązywalne zadanie włączania w dzieło sztuki składnika „sztuce obcego”. Z jednej strony uznaje się (milcząco) estetyczną immanencję, „czysto” artystyczną spójność dzieła sztuki, tzn. dominację formy nad treścią; z drugiej strony zaś żąda się, żeby – zgodnie z tą koncepcją – uwydatniała się jednak pozaartystyczna treść („tendencja”). Powstaje [w ten sposób] eklektyczny idealizm. Te [właśnie] nie zniesione – i na tym gruncie nie dające się znieść – sprzeczności decydują o niepewności Franza Mehringa w tej kwestii. Jak wiadomo, Mehring także uważa decydującą dla teorii sztuki degradującego się mieszczaństwa estetykę Kanta za teoretyczny fundament. Wyrażony w niej fundamentalny pogląd: „celowość bez celu”, wykluczenie wszelkiej „interesowności” z kontemplowania sztuki, jest wyraźnie teorią „czystej sztuki”. Dalsze rozwijanie tej teorii przez Schillera, które Mehring przejmuje, „tępienie treści przez formę”, potęguje jeszcze tylko tę subiektywno-idealistyczną tendencję. Jest to więc całkiem konsekwentne, gdy teoria sztuki degradującego się mieszczaństwa wykorzystuje te poglądy jako broń w walce z „tendencyjnością”. Mogła ona to czynić całkiem skutecznie, gdyż przeciwnicy tej praktyki, zwolennicy „tendencyjności” (jeżeli [tylko] nie byli reprezentantami materializmu mechanistycznego), sami stali na gruncie tej teorii i dlatego byli w stanie tylko bardzo niekonsekwentnie i eklektycznie odpierać owe konieczne i nieodparte wnioski, jakie z tej teorii wyciągano. Najbardziej jaskrawe jest to u Mehringa, najwybitniejszego niemieckiego teoretyka literatury z przełomu wieków. Eklektyzm Mehringa dochodzi całkiem wyraźnie do głosu w tym, że na centralny problem treść-forma potrafił on znaleźć tylko takie rozwiązanie: „z jednej strony – z drugiej strony”. Mehring czuje, że bezwarunkowe uznanie (subiektywno-idealistycznego) rozwiązania problemu w duchu Kant-Schiller prowadzi do uznania „bezczasowości”, „ponadczasowości” sztuki i tym samym do prymatu formy i odrzucenia wszelkiej „tendencyjności”. Kiedy broni się przed tą konsekwencją (nie krytykując jej założeń), pisze: „...smak zależy więc także od treści, a nie tylko od samej formy” 8. Eklektyzm ten, który akurat w tej rozstrzygającej kwestii daje absolutnie nic nie mówiącą odpowiedź, wskazuje wyraźnie [na to], jak nieznacznie Mehring wychodzi poza to fundamentalne postawienie problemu przez Kanta-Schillera i tym samym poza estetykę burżuazyjną. Ograniczenia tej koncepcji przejawiają się mianowicie w tym, że problem „tendencyjności” stawiany jest jako problem stosunku sztuki do moralności, tzn. że wyraźnie występuje [tu] subiektywno-idealistyczny charakter „tendencyjności”: „tendencja” jest postulatem, powinnością, ideałem, który pisarz przeciwstawia rzeczywistości; nie jest ona tylko świadomie przez pisarza przedstawioną (w sensie Marksowskim) tendencją samego rozwoju społecznego, lecz (subiektywnie wymyślonym) nakazem, którego spełnienia żąda się od rzeczywistości. Za takim stawianiem zagadnienia stoją rzeczy następujące: po pierwsze, uparte, dokładne odgraniczanie od siebie poszczególnych dziedzin działalności ludzkiej, a więc ideologiczne odbicie kapitalistycznego podziału pracy, które nie jest jednak po marksistowsku analizowane i krytykowane jako stan rzeczy, jako konsekwencja tego podziału pracy, lecz wręcz przeciwnie, pojmowane jest czysto ideologicznie jako „wieczna” zasada oddzielania „istoty rzeczy” i niehistorycznie traktowane jako punkt wyjścia do wszelkich dalszych analiz; po drugie to, że ludzka działalność, praktyka, ujmowana jest nie w swej rzeczywistej, obiektywnej, nastawionej na produkcję materialną i zmienianie społeczeństwa postaci, lecz w swym skrzywionym, postawionym na głowie Franz Mehring, „Zur Literaturgeschichte von Hebbel bis Gorki”, Band II der Gesammelten Schriften und Aufsätze, in Einzelausgaben, hrs. von Eduard Fucht, Berlin 1929, s. 264. 8 -5© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) ideologicznym odzwierciedleniu (jako „moralność”), z którego to powodu – znowu niehistorycznie – wykoślawiony ideologiczny rezultat traktowany musi być jako punkt wyjścia dla teorii; po trzecie, w tym przeciwstawianiu sztuki i moralności kryje się bezkrytyczne ideologiczne złudzenie, iż każdy poszczególny człowiek to „atom” społeczeństwa (por. to złudzenie ze Świętą rodziną9), i jednocześnie fetyszystyczne rozumienie społeczeństwa jako czegoś „urzeczowionego”, jako czegoś, co otacza człowieka (teoria środowiska) niby „obca” rzeczywistość, jako czegoś, co nie jest sumą i systemem, lecz rezultatem (oczywiście w kapitalizmie nie uświadamianym sobie i niepożądanym) ludzkiej działalności; po czwarte, temu upartemu, mechanistycznemu przeciwstawianiu jednostki ludzkiej społeczeństwu, które [to przeciwstawianie] leży u podstaw całej burżuazyjnej koncepcji „moralności”, odpowiada izolowanie dzieła sztuki od praktyki społecznej, od produkcji materialnej i walki klasowej, pojmowanie zadania sztuki jako urzeczywistniania „ideału estetycznego”; po piąte, sztuka i moralność w tym ujęciu nie są rezultatem tejże praktyki społecznej, lecz urzeczywistnianiem różnych, rozbieżnych, uparcie sobie przeciwstawianych ideałów (u Kanta: „interesowność” i „bezinteresowność”). Stosunku między nimi zatem, rozwiązania problemu literatury i „tendencyjności” („moralności”) dotyczy to, co powiedział Hegel o niedialektycznym pojmowaniu ciała i duszy: „W istocie, jeśli założyć z góry, że dusza i ciało stanowią absolutnie samoistne względem siebie zasady, to one będą dla siebie nieprzenikliwe, jak każda materia dla każdej innej”10. Wystarczy przywołać w pamięci pierwsze lepsze dzieła literackie i teorie literatury XIX wieku, a od razu widać, że żadne z nich nie mogło uniknąć nieuchronnych konsekwencji takiego stawiania problemu, które nieuchronnie wynikało ze społecznego bytu klasy mieszczańskiej, a zwłaszcza [bytu] pisarzy (fetyszyzm itd.). Pozostawało tylko do wyboru, albo świadomie (lecz właśnie dlatego: tylko pozornie) wyrzec się „tendencyjności” i tworzyć „czystą sztukę”, wskutek czego powstawał tendencyjnie spreparowany opis rzeczywistości, a więc „literatura tendencyjna” w najgorszym tego słowa znaczeniu11. Albo subiektywistycznie, moralizująco, po kaznodziejsku przeciwstawiać „tendencyjność” przedstawianej rzeczywistości, wskutek czego stawała się ona w utworze literackim elementem obcym. Mehring również – teraz bardziej jest to zrozumiałe – nie może znaleźć wyjścia z tej matni sprzeczności. Gdy na przykład gani „nieartystyczną tendencję” w Wilhelmie Tellu Schillera12 czy „nieartystyczne środki” u Heinricha von Kleista13, to te odpowiedzi są tylko rozwiązaniami eklektycznymi, bo on nie jest w stanie i przy swoich założeniach nie może być w stanie, konkretnie wykazać, czym jest w sensie teoretycznym i praktycznym ta „artystyczna tendencja”. Nie może być w stanie, bo z burżuazyjnej koncepcji sztuki, z pozycji, z której nie potrafił konsekwentnie zejść, wynika [przecież], że „ideałem” sztuki jest właśnie „nietendencyjność”, że tylko nie sprzyjające rozwojowi sztuki okoliczności (a więc: zaostrzanie się sprzeczności klasowych) narzucają sztuce „tendencyjność”. Jako uczciwy rewolucjonista Mehring stara się wyciągać właściwe, klasowe wnioski, tzn. akceptuje „tendencyjność”. Ale ta polityczno-klasowa postawa stoi w nierozwiązywalnej sprzeczności z jego poglądami na sztukę. Mehring wypowiada się też na temat tego związku, nie umiejąc naturalnie w całej rozciągłości ogarnąć jego znaczenia, całkiem jasno: „W czasach wszystkich rewolucji, u wszystkich walczących o swoje wyzwolenie klas smak jest zawsze mocno przyćmiewany przez logikę i moralność, co przełożone na język filozofii oznacza, że gdzie władze poznawcze i pragnienia są mocno napięte, władze estetycznego osądzania popadać będą zawsze w rozterkę.”14 Karol Marks/Fryderyk Engels, Święta rodzina, w: Karol Marks/Fryderyk Engels, Dzieła, Warszawa 1961, Książka i Wiedza, t. 2, ss. 148-149. 10 G. W. F. Hegel, Encyklopedia nauk filozoficznych, Warszawa 1990, PWN, s. 409, § 389. 11 Takie tendencyjne poprawianie rzeczywistości, oby tylko artystycznie-organicznie wpleść „tendencję” w utwór literacki, nie wypływającą wcale organicznie z materii rzeczywistości, znaleźć można nie tylko w kiepskiej literaturze degradującej się burżuazji. Żeby przytoczyć choćby tylko kilka przykładów: znajdujemy je w drugiej części Powinowactw z wyboru Goethego, po roku 1848 w dramatach Hebbla, u Dostojewskiego, o którym Gorki słusznie mówi, że on swoich bohaterów szkaluje. 12 Franz Mehring, „Zur Literaturgeschichte von Calderon bis Heine”, Band I der Gesammelten Schriften und Aufsätze, a.a.O., s. 259. 13 Mehring, tamże, s. 276. 14 Mehring, Band II der Gesammelten Schriften, a.a.O., s. 263. 9 -6© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) Mamy tu już w zalążkach teorię literatury trockizmu. Bo jasnym jest, że jeżeli według Trockiego „dyktatura proletariatu nie jest produktywną pod względem kulturowym organizacją nowego społeczeństwa, lecz [jest] rewolucyjnym ustrojem walki w celu stworzenia go”15, i jeżeli Trocki później uparcie socjalizm i walkę klasową wzajemnie sobie przeciwstawia16, to kultura, odpowiednio do zaostrzania się walki klasowej i konkretyzowania się w niej wszelkich problemów, zajmuje u niego w ogóle to samo miejsce, jakie u Mehringa zajmowała (Kantowska) „czysta sztuka”. „Literatura rewolucyjna musi być przeniknięta duchem nienawiści społecznej... (a zatem jest tylko „sztuką tendencyjną” – G.L.). W socjalizmie podstawę społeczeństwa stanowi solidarność (a więc „czysta sztuka”, „prawdziwa kultura” jest możliwa – G.L.).”17 To nie przypadek więc, że ta przejęta bezkrytycznie po Mehringu spuścizna wspierała w naszej teorii literatury i kultury trockizm. I tym bardziej nie przypadek, gdy każde mechanistyczne szarganie celów naszej literatury – świadomie czy nieświadomie, w sposób zamierzony lub nie – wpada w nurt trockizmu. Nie może tu być naszym zadaniem analiza wszystkich teoretycznych błędów tej koncepcji; to przecież już i tak w dużej mierze w walce z trockizmem zostało zrobione. Musimy tylko zwrócić tu uwagę na decydujący dla naszego współczesnego problemu błąd w tym całym kompleksie zagadnień: na fałszywe, niedialektyczne pojmowanie czynnika subiektywnego. Marks i Engels wielokrotnie całkiem niedwuznacznie, w prawidłowy, dialektyczny sposób, formułowali dialektykę czynnika subiektywnego i obiektywnego w rozwoju społecznym. Przytoczę tu tylko niektóre z tych sformułowań, te które są szczególnie ważne dla wyjaśnienia naszych problemów: „Klasa robotnicza... Nie miała ona wprowadzać par décret du peuple [na mocy dekretu ludu] żadnych gotowych i raz na zawsze ustalonych utopii. Klasa robotnicza wie, że aby osiągnąć własne wyzwolenie, a wraz z nim ową wyższą formę, do której dzisiejsze społeczeństwo nieodparcie zmierza pod wpływem własnego rozwoju ekonomicznego, musi przejść przez okres długich walk, szereg procesów historycznych, które przeistoczą ludzi i warunki. Klasa robotnicza ma urzeczywistniać nie jakieś ideały, lecz wyzwolić pierwiastki nowego społeczeństwa, które się już rozwinęły w łonie chylącego się do upadku społeczeństwa burżuazyjnego.”18 A więc to poznanie społecznej właśnie konieczności jest tym, co wbrew koncepcji mechanistycznej, jak i idealistycznej określa właściwe (i ważne) miejsce czynnika subiektywnego w rozwoju. I to określa je dla proletariatu inaczej niż dla innych klas. Zdanie: „Klasa robotnicza ma urzeczywistniać nie jakieś ideały...” odnosi się tylko do proletariatu. Do innych klas (także i do burżuazji z jej rewolucyjnego okresu) odnosi się wypowiedź Engelsa: „Ideologia jest procesem dokonywanym przez tak zwanego myśliciela, wprawdzie ze świadomością, ale ze świadomością fałszywą” (List do Mehringa z 14 lipca 1893 r.)19. Ta „fałszywa świadomość” ma zaś taki skutek, że świadomemu ludzkiemu działaniu nie przypisuje się w procesie historycznym albo w ogóle żadnego aktywnego znaczenia, albo przesadną niezależność, albo zgoła rolę wiodącą; co się przejawia także w tym, że czynnik subiektywny występuje w formie „moralności”; a zakładanie przez niego celów przyjmuje postać „ideału”. Nawet ci pisarze i myśliciele mieszczańscy, którzy stosunkowo głęboko wniknęli w dialektykę historii, gubią się w mglistym mistycyzmie albo wikłają w nierozwiązywalne dla nich sprzeczności. (Na przykład Hegel, u którego Marks stwierdza zarówno „bezkrytyczny idealizm”, jak i „bezkrytyczny pozytywizm”.) Jeżeli nawet dochodzą przy tym do poznania obiektywnych, rzeczywistych sił napędowych rozwoju społecznego, to dochodzą do tego z „fałszywą świadomością”, bez wyraźnych zamiarów, często nawet wbrew własnej woli, wbrew świadomości i wbrew swym zamiarom. Tak więc Engels podkreśla u Balzaka („Linkskurve”, numer z marca 1932 r.)20, że jego świadomym zamiarem było gloryfikowanie ginącej klasy francuskiego ancien régime, ale że „był zmuszony Trocki, Literatur und Revolution, Wien 1924, ss. 119-120. Trocki, tamże, s. 150. 17 Trocki, tamże. 18 Karol Marks, Wojna domowa we Francji, w: Karol Marks/Fryderyk Engels, Dzieła, Warszawa 1968, Książka i Wiedza, t. 17, ss. 390-391. 19 W: Karol Marks/Fryderyk Engels, Dzieła, Warszawa 1979, Książka i Wiedza, t. 39, s. 114. 20 Por. Engels Do Małgorzaty Harkness. (Początek kwietnia 1888), w: K. Marks/F. Engels, Dzieła, t. 37, ss. 52-56. 15 16 -7© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) wbrew własnym sympatiom klasowym i przesądom politycznym” dać prawdziwy i wyczerpujący obraz społeczeństwa swoich czasów. Jego „tendencja” znalazła się w kolizji z opisem literackim, opis ten jest tak znakomity pomimo swojej „tendencji”, a nie wskutek swej „tendencji”. (Podobnie było z Tołstojem i z całym szeregiem innych wybitnych pisarzy mieszczaństwa.) Ta bariera ideologiczna dla proletariatu nie istnieje. To znaczy jego byt społeczny umożliwia proletariatowi (a tym samym i pisarzom proletariacko-rewolucyjnym) wychodzić poza tę barierę, za sfetyszyzowanymi formami społeczeństwa kapitalistycznego wyraźnie dostrzegać stosunki klasowe, rozwój walki klas. Jasno widzieć te związki, jasno widzieć prawa ich rozwoju oznacza jednocześnie zdawać sobie jasno sprawę z historycznej działalności samego proletariatu, z roli czynnika subiektywnego w tym rozwoju. Zarówno z tego, że ów czynnik subiektywny jest określany przez obiektywny rozwój ekonomiczno-historyczny, jak i z tego, że czynnik subiektywny pełni aktywną funkcję w przekształcaniu warunków obiektywnych. Rozeznanie w tym nie jest automatycznie bezpośrednim produktem bytu społecznego. Trzeba go się dopracować. Ale proces tego dopracowywania się jest jednocześnie także produktem wewnętrznego (materialnego i ideologicznego) zróżnicowania proletariatu, a zarazem mecenasem rozwoju proletariatu, od „klasy w sobie” do „klasy dla siebie”21; mecenasem jej wewnętrznego organizowania się w celu wypełnienia swej misji dziejowej (powstanie związków zawodowych, partii, ich dalszy rozwój itd.). Jeśli czynnik subiektywny w historii tak jest pojmowany – a proletariacko-rewolucyjny pisarz, który opanował materializm dialektyczny, tak go musi pojmować – to wszystkie problemy, któreśmy powyżej w związku z „tendencyjnością” rozpatrywali, przestają być dla niego [w ogóle] problemami. Odrzuca on dylemat: „czysta sztuka” czy „sztuka tendencyjna”. Bo w jego dziele literackim, które jest zobrazowaniem rzeczywistości obiektywnej wraz z jej rzeczywistymi siłami napędowymi, z jej rzeczywistymi tendencjami rozwojowymi, nie ma miejsca na „ideał” ani moralny, ani estetyczny. Nie wnosi on do swojego opisu rzeczywistości żadnych postulatów „z zewnątrz”, bo jego opis rzeczywistości musi [już] w sobie zawierać los tych postulatów, które konkretnie i realnie wyrastają z walki klasowej, jako integrujące rzeczywistość obiektywną, łącznie ze swym powstawaniem z niej, jak i z oddziaływaniem na nią, jeżeli pisarz chce prawidłowo – dialektycznie – odzwierciedlać tę rzeczywistość. Odrzuca on jednak tym samym i ten drugi dylemat: co do „tendencyjnego” wmontowywania „tendencji” w opis literacki czysto bezpośredniego przeciwstawiania „tendencji” obrazowi rzeczywistości. Nie musi rzeczywistości zniekształcać, poprawiać, „tendencyjnie” przefarbowywać, bo jego zobrazowanie – jeżeli jest prawidłowe, dialektyczne – opiera się właśnie na zrozumieniu tych tendencji (w uzasadnionym Marksowskim znaczeniu tego słowa), które w obiektywnym rozwoju wysuwają się na czoło. I żadna „tendencja” jako „postulat” nie może i nie musi być tej obiektywnej rzeczywistości przeciwstawiana, bo cele, które pisarz stawia, są integralną częścią składową samoistnego ruchu tej rzeczywistości, a zarazem skutkami i przesłankami tego jej ruchu. Z tego wszystkiego wyraźnie także wynika, że odrzucanie „tendencyjności” w żadnym wypadku nie oznacza identyfikowania się z ową Freiligrathowską „wyższą wartą” pisarza, która ma być rzekomo wyższa „niż blanki partii” (ku czemu mimo entuzjastycznej obrony „tendencyjności” Mehring raz po raz się skłania22). Wręcz przeciwnie, prawdziwe dialektyczne odbicie i literackie ukształtowanie rzeczywistości wymaga od pisarza partyjności. Oczywiście znowu nie tej Herweghowskiej, abstrakcyjnej, subiektywistycznej, jakiejkolwiek „partyjności w ogóle”, lecz partyjności [opowiadającej się] za tą klasą, która jest w naszej epoce nosicielką historycznego postępu: za proletariatem; partyjności [opowiadającej się] za tą „częścią klasy, za partią, której członkowie tym tylko od innych proletariuszy się różnią”, że „po pierwsze, w walkach toczonych przez proletariuszy różnych narodów podkreślają i wysuwają na czoło wspólne, niezależne od narodowości interesy całego proletariatu, po drugie tym, że na rozmaitych Por. Karol Marks, Nędza filozofii. Odpowiedź na Proudhona „Filozofię nędzy”, w: K. Marks/F. Engels, Dzieła, Warszawa 1962, Książka i Wiedza, t. 4, ss. 197-198. 22 Mehring, Band II der Gesammelten Schriften, a.a.O., s. 107. 21 -8© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) szczeblach rozwoju, przez które przechodzi walka między proletariatem a burżuazją, reprezentują stale interesy ruchu jako całości.”23 Taka partyjność nie wchodzi – tak jak „tendencyjność”, jak „tendencyjne” przedstawianie – w kolizję z obiektywnością w odtwarzaniu i artystycznym kształtowaniu rzeczywistości. Przeciwnie, jest ona warunkiem [osiągnięcia] prawdziwej – dialektycznej – obiektywności. W przeciwieństwie do „tendencyjności”, w wypadku której opowiadanie się za czymś oznacza idealistyczne wychwalanie tego czegoś pod niebiosa, a opowiadanie się przeciw czemuś zniekształcanie tego czegoś, w przeciwieństwie do „ponadpartyjności”, której (w praktyce nigdy nie zrealizowane) motto brzmi: „wszystko zrozumieć to wszystko przebaczyć” [i] która zawiera w sobie nieświadomą i dlatego prawie zawsze zakłamaną postawę, przy tej partyjności wywalcza się taką właśnie postawę, która umożliwia poznanie i artystyczne ukształtowanie procesu globalnego jako całości jego sił napędowych, jako stałej reprodukcji rozszerzonej leżących u jego podstaw dialektycznych sprzeczności. Obiektywność ta zaś zasadza się na prawidłowym – dialektycznym – określaniu stosunku subiektywności do obiektywności, czynnika subiektywnego do obiektywnego rozwoju; na dialektycznej jedności teorii i praktyki. Analizy Marksa, Engelsa i Lenina stanowią dla nas wzorce tego, jak należy pojmować tę dialektyczną jedność. Przytoczę tylko jeden przykład: „Rzeczą burżuazji jest rozwijanie trustów, zapędzanie dzieci i kobiet do fabryk, znęcanie się tam nad nimi, deprawowanie ich, skazywanie na skrajną nędzę. Nie «żądamy» takiego rozwoju, nie «popieramy» go, walczymy przeciwko niemu. Ale jak walczymy? Wiemy, że trusty i praca kobiet w fabrykach są zjawiskiem postępowym. Nie chcemy się cofać do rzemiosła, do kapitalizmu przedmonopolistycznego, do domowej pracy kobiet. Naprzód poprzez trusty itp., i dalej niż one – ku socjalizmowi!”24 Partyjność w tym znaczeniu nie jest więc jakimś nowym określeniem na starą rzecz. Nie chodzi zatem o to, żebyśmy wstawiali teraz na miejsca słowa „tendencyjność” słowo „partyjność” – i wszystko zostanie po staremu. Nie. Terminologia nie jest sprawą przypadku. To, że przejęliśmy z teorii i praktyki literatury opozycyjnego mieszczaństwa (i to nawet nie z okresu świetności jego rewolucyjnego rozwoju) słowo „tendencja”, było, jak to zostało wykazane, oznaką tego, że również w tej dziedzinie przejęliśmy wraz z tym słowem wcale niebagatelny bagaż ideologiczny. Dziś, gdy ideologiczne dziedzictwo po II Międzynarodówce poddajemy w naszej własnej teorii i praktyce punkt po punkcie gruntownej rewizji, musimy także w tej naszej teorii i praktyce literatury pilnie baczyć na to, abyśmy dalej nie wlekli ze sobą przekazanego nam przez II Międzynarodówkę burżuazyjnego bagażu, który nam utrudnia marsz naprzód. Co oznacza teoria „tendencyjności”, usiłowaliśmy [tu] pokrótce zasygnalizować. Na koniec chcemy jeszcze tylko postawić pytanie: Czy ta teoria nie miała wpływu na naszą praktykę? Ma się rozumieć, że miała [na nią] wpływ. Mamy przy tym na myśli nie tylko literacką praktykę trockizmu we wszystkich jej – świadomych i nieświadomych – odmianach, ale i naszą dotychczasową najlepszą literaturę. Czy rzeczywiście udał się w niej ten przełom w kierunku partyjności, który umożliwia dialektycznie obiektywne przedstawianie całościowego procesu naszej epoki? Wyjaśnienie tego problemu jest równoznaczne z odpowiedzią przeczącą. Literatura nasza, nawet w swych najlepszych produktach, jest [ciągle] jeszcze pełna „tendencyjności”. Bo wcale nie zawsze to, czego uświadomiona klasowo część proletariatu dzięki zrozumieniu sił napędowych procesu globalnego chce i co robi jako przedstawicielka wielkich dziejowych interesów klasy robotniczej, udaje się jej przedstawić jako jedno pragnienie i działanie, które wynikły z procesu globalnego, które są koniecznymi momentami tego obiektywnego procesu rzeczywistości. Zamiast przedstawiania subiektywnego czynnika rewolucyjnego rozwoju występuje jedynie aż nazbyt często samo subiektywne (ponieważ nie przedstawione) „życzenie” autora: „tendencja”. I gdy autor demonstruje to życzenie jako obiektywne i już spełnione zamiast przedstawić czynnik subiektywny wraz z jego zamiarami i działaniem, zgodnie z prawdą, dialektycznie, to takie zobrazowanie staje się „tendencyjne”. My nie mamy Karol Marks/Fryderyk Engels, Manifest Partii Komunistycznej, w: Dzieła, Warszawa 1962, Książka i Wiedza, t. 4, ss. 527528. 24 W. I. Lenin, O haśle „rozbrojenia”, w: O walce przeciwko wojnie imperialistycznej, Warszawa 1950, Książka i Wiedza, ss. 229-230. 23 -9© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl György Lukács – Tendencyjność czy partyjność? (1932 rok) powodu zapierać się tych błędów i mankamentów. A tym bardziej nie mamy powodu składać ich na karb „błędów technicznych”, „technicznej nieporadności”. Metoda, która obnaża nasze błędy, odsłania ich korzenie – nie zlikwidowany [jeszcze] spadek po II Międzynarodówce – jest zarazem metodą, która nam pomaga te błędy przezwyciężać: dialektyką materialistyczną, marksizmem-leninizmem. Partyjność zamiast „tendencyjności” jest tym – ważnym – punktem, w którym możemy i musimy dokonać przełomu w kierunku spożytkowania marksizmu-leninizmu dla naszej metody twórczej. - 10 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl