Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa

Transkrypt

Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
Urodziły się w stajni, nadano im imiona Natasza i Tamara, były siostrami bliźniaczkami. To, że
miejscem ich urodzenia była stajnia (nawet tak stara i uboga) w ogóle im nie przeszkadzało, bo
były jałówkami - dwiema długonogimi, czerwonymi jałówkami z ciemnofioletowymi oczami i
dużymi, miękkimi uszami.
To prawda, że ich stajnia była uboga, ale zawsze ciepła i przytulna. Jak tylko jakaś deseczka
zsunęła się z sufitu albo odpadła ze ściany, Wasyl natychmiast przybijał ją z powrotem.
Największym otworem na zewnątrz, jaki pozostawiał, był malutki trójkącik w ścianie. Przez ten
otwór siostry widziały skrawek nieba: niebieski trójkącik i gwiazdę, która błyszczała jak diament,
kiedy spadł śnieg, a latem płonęła jak złocisty płomień świecy.
Jakże przyjemnie było w stajni: siano i słoma suche i przebrane, uklepane w sam raz do
leżenia; słodko pachnące ściany sosnowe; zawsze dobra pasza i wiadro czystej wody do picia.
W dzień Natasza i Tamara wychodziły na pole. Jednak z tajemniczych powodów Wasyl nigdy
nie pozwalał, aby opuszczały stajnię razem. Gdy jedna była zamknięta w środku, druga
wylegiwała się w słońcu na zielonej trawie. Gdy tylko jałówka, która nie mogła wyjść, zaczynała
muczeć, choćby nawet bardzo cicho, przypominając w ten sposób o swojej obecności, Wasyl
natychmiast przychodził i delikatnie ją beształ:
– Cicho, kochana, nie rób hałasu, bo będę musiał zbić cię kijem! Jednak żadna z nich nie
dostała nigdy kijem. Tak naprawdę słowa te miały oznaczać, że muczenie jest niebezpieczne.
Czasami Wasyl przyprowadzał ze sobą do stajni małego chłopca. Był to Michaś, jego wnuczek.
W pewnym sensie przypominał troszkę Tamarę i Nataszę: tak jak one miał duże, ciemne oczy
oraz bardzo łagodne i subtelne ruchy. Jednak bliźniaczki całe pokryte były szorstką,
czerwonobrązową sierścią, natomiast włosy chłopca znajdowały się tylko na jego główce, były
delikatne jak jedwab, jasnozłote i równo obcięte jak włosy aniołka z obrazka. Siostry uśmiechały
się, gdy Michaś je głaskał, bo jego rączki na ich włochatych bokach były chłodne i lekkie jak
płatki róży.
Rodzice Michałka oddali go jego starym dziadkom, gdy był jeszcze niemowlęciem. Ojciec
chłopca, postawny żołnierz Armii Czerwonej, rzekł kiedyś do starego Wasyla:
1/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
– Zajmij się nim. Ja muszę iść walczyć, a Wiera będzie pracowała w fabryce. W przeciwnym
razie państwo umieści go w sierocińcu i chociaż zapewni mu wszystkie te rzeczy, których ja
nigdy nie miałem, nie stworzy mu atmosfery prawdziwego, rosyjskiego domu. U ciebie będzie
miał wszystko, czego potrzeba, aby być szczęśliwym na tym pięknym świecie. A potem będzie
czekało go Niebo. Po tych słowach młodzi rodzice ucałowali maleńkiego Michałka, który spał
twardo, i odeszli ze łzami na policzkach.
Gospodarstwo Wasyla składało się z pola, zagonu warzyw, kilku kur, krowy oraz niskiego
domeczku z salonem i kuchnią. Tutaj babuszka, jak Michaś wołał na swoją babcię, wyrabiała w
swojej maselnicy masło i śmietanę. Wypiekała też bochenki czarnego chleba, a od święta
słodkie ciasteczka o nazwie bubliczki.
Obie izby miały bielone ściany, a w rogu salonu znajdowała się ikona Matki Boskiej z
Dzieciątkiem – bardzo piękny obraz o żywych kolorach. Z wyjątkiem miejsc ukazujących twarze,
pokryty był metalowymi zdobieniami z kwiatami, wiciami pnących roślin, liśćmi i snopami
kukurydzy, a także owieczkami i aniołkami i świętym tekstem po rosyjsku. Przed obrazem
płonął zawsze rządek zielonych lampek. W Rosji
zielony kolor symbolizuje życie. Wasyl i babuszka często rezygnowali z różnych rzeczy, aby
zawsze mieć trochę pieniędzy na olej do lampek.
Ponieważ w owym czasie rolnicy nie mogli mieć więcej niż jedną krowę, Wasyl nie chciał
ryzykować, pozwalając, aby jego dwie identyczne jałówki widziano razem. I chociaż istniało
niewielkie ryzyko, że jakiś szpieg zboczy tak daleko z głównej drogi, Wasyl zakazał Nataszy i
Tamarze wychodzić i bawić się razem na zielonych łąkach, tak jak zwykle bawią się ze sobą
małe siostrzyczki. Jałówki smuciły się z tego powodu, bo bardzo się kochały i nie lubiły się
rozstawać. Za każdym razem, gdy siostra, która zostawała w stajni, zaczynała muczeć, stary
Wasyl zwracał się do niej surowo:
– Cicho, kochana – zwykł mówić – bo będę cię musiał zbić!
Ale oczywiście nigdy tego nie zrobił.
Pewnego dnia wydarzyła się rzecz mało prawdopodobna. W okolicy pojawił się Mietek, blady i
nerwowy, niewysoki urzędnik państwowy. Oparty o parkan, przyglądał się leżącej na polu
2/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
Tamarze, gdy nagle dobiegło go z obory muczenie. Mietek nie był szczególnie bystry.
Wychowywał się bez ojca i matki w państwowym sierocińcu i tak naprawdę w całym swoim
życiu nikt nie okazał mu nigdy życzliwości. Od czasu gdy dorósł i został inspektorem
gospodarstw (a raczej został zmuszony do tego), nigdy nie zrobił niczego, aby zasłużyć sobie
na pochwałę rządu. Ani razu nie przyłapał nikogo na łamaniu prawa i, prawdę mówiąc, wcale
tego nie chciał, bo z natury był bardzo nieśmiały i życzliwy. Jednak tak się zdarzyło, że dwa,
trzy dni wcześniej dostał ostrą reprymendę i czuł się teraz rozżalony. W tych okolicznościach
ciche muczenie, które usłyszał z obory, byłoby dla niego – gdyby tylko wierzył w Boga –
zrządzeniem Opatrzności. Jak się później okaże, było to rzeczywiście zrządzenie Boskie!
Idąc sztywno do stajni, Mietek przybrał swój najgroźniejszy wyraz twarzy i narzucił sobie
zdecydowany krok, bo chciał dodać sobie odwagi. Gwałtownym ruchem otworzył drzwi stajni, a
gdy ujrzał w środku Nataszę, zaczął krzyczeć na cały głos, aby wyszedł do niego gospodarz.
Tym samym ostrzegł go o swoim przybyciu i w czasie, gdy Wasyl wybiegał z domu, aby
odpowiedzieć na jego wołanie, babuszka ukryła ikonę i lampki.
– Dobrze wiecie – oznajmił Mietek – że nie można mieć dwóch krów. Będę musiał aresztować
was.
Na te słowa mały Michaś, który również wybiegł z domu, zaczął płakać, a Tamara i Natasza
muczeć żałośnie. Stary Wasyl wziął wnuczka na ręce, aby go uspokoić, i zwiesił smutno swoją
starą, siwą głowę na wtuloną w niego złotą główkę Michałka.
Mietek zrozumiał, jak grubiańsko i nieuprzejmie zachował się, i samemu zebrało mu się na
płacz. Przestał krzyczeć.
– W porządku – wymamrotał niepewnie. – Nie chcę być niegrzeczny, ale jedna z waszych krów
będzie musiała zostać komunistką i pójść ze mną. Chociaż nie powinienem tego robić, sam
będę musiał pociągnąć tę krowę przez taki szmat drogi, bo gdybym przysłał po nią kogoś
innego, z pewnością odkryłby tu więcej niedozwolonych rzeczy. Ten mały chłopiec powinien być
w państwowym sierocińcu, w którym dostałby wszystko, czego potrzebuje, zamiast tej biedy, w
której tkwi tutaj.
Mietek ułamał sobie kijek z drzewa i zaczął oddalać się, prowadząc ze sobą Nataszę, a
3/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
wszyscy mieszkańcy małego gospodarstwa stali i patrzyli, jak jedna z siostrzyczek odchodzi,
ale widzieli tylko brązową rozmazaną plamkę, bo ich oczy tonęły we łzach.
Biedna Natasza zmęczona i wystraszona znalazła się w ogromnej stajni olbrzymiego
gospodarstwa komunistycznego. W rządku stała setka innych krów, każda w pomalowanym
boksie. Maszyna napełniała jedzeniem setki koryt. Inna maszyna doiła krowy. Nigdzie ani śladu
silnej ludzkiej ręki, łagodnego ludzkiego głosu czy pocałunku małego dziecka na miękkim,
wyczekującym nosie. Z oczu Nataszy popłynęły łzy, ciemne strumienie ukazały się na jej
czerwonej sierści.
– Co ci jest? – spytała radosna, wypasiona, młoda krówka w sąsiednim boksie.
– Chcę do domu – powiedziała Natasza.
– Do domu? Co to jest dom? Zawsze mi powtarzano, że to takie miejsce, gdzie panuje bieda i
żadna krowa nie może mieć pewności, że dostanie jedzenie. Tu natomiast możesz należeć do
światowego związku krów i dostawać regularne posiłki.
– Cały światowy związek krów jest niczym w porównaniu z jedną, kochaną siostrzyczką we
własnym przyjemnym, ciepłym domu – zaszlochała Natasza. Zatęskniła za swoją ciemną oborą
i płonącą gwiazdą, starym człowiekiem, który okrywał ją pledem i malutkim dzieckiem u jej stóp.
Pragnęła przycisnąć swój bok do boku swojej siostry i uśmiechać się prosto w jej fioletowe oczy
i czuć jej oddech pachnący koniczyną.
– Ależ z ciebie nieoświecona krowa – powiedziała komunistyczna krowa i wzruszywszy
potężnymi ramionami poszła spać.
Natasza jednak nie mogła zasnąć. Rozmyślała nad tym, w jaki sposób mogłaby stąd uciec i
wrócić do domu. W tym samym czasie daleko stąd, w jej domu zasypiał maleńki Michaś,
modląc się za nią do Dzieciątka-Króla, które narodziło się w ubogiej stajence.
4/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
Mietek przestraszył się, gdy w południe następnego dnia powiedziano mu, że schwytana przez
niego krowa zniknęła. Na pewno była w drodze do domu i trzeba wysłać kogoś, aby ją zawrócił.
Ale wtedy z pewnością odkryłby wszystkie te rzeczy, które, jak podejrzewał, są niezgodne z
przepisami. I on sam mógłby pójść do więzienia za to, że o nich nie zgłosił. „Nie mam wyboru” –
pomyślał. „Sam muszę ją przyprowadzić.”
W nocy spadł śnieg, łatwo więc można było odnaleźć ślady racic Nataszy i podążyć nimi aż do
jej domu. Była to jednak długa droga i Mietek szedł całe popołudnie, aż do późnego wieczoru.
Pod wieczór znów zaczął padać śnieg, sypiąc coraz szybciej i coraz grubszymi płatami; gdy
Mietek zbliżył się już do gospodarstwa, w oknie kuchni ujrzał płonący ogień, który jakby
zapraszał do środka osoby żyjące w świecie zimna, bieli i samotności, i ogarnęło go uczucie
tęsknoty.
Mietek przybył dokładnie w momencie, gdy szczęśliwa rodzina wśród łez i pocałunków witała w
stajni Nataszę, ich radość tym większa, że było właśnie Boże Narodzenie i bez Nataszy wieczór
ten zapowiadał się na najsmutniejszy ze wszystkich. Rodzina zasiadała właśnie z ciężkim
sercem do świątecznego posiłku, na który staruszkowie pracowali w trudzie i oszczędzali
tygodniami, gdy pojawiła się Natasza mucząc radośnie (aczkolwiek cicho z powodu
wyczerpania), bo bardzo cieszyła się, że znowu jest w domu. Poszła wprost do drzwi
kuchennych. Wasyl, babuszka i Michaś nie zaczęli posiłku, dopóki nie ogrzali jej, nakarmili i
zaprowadzili do obórki, gdzie usadowiła się wygodnie.
Dlatego gdy Mietek otworzył drzwi ich domu, w środku nie zastał nikogo. Mimo to powitał go
widok, jakiego nigdy wcześniej nie widział. Stół ubogiego gospodarza uginał się od
świątecznych potraw: na półmisku rumieniło się i skwierczało pieczone kurczę, obok niego
miseczka białych, parujących ziemniaków, świeży, chrupiący bochenek chleba domowego
wypieku, owoce w polewie cukrowej, bubliczki w białoróżowej polewie, a na środku niewielka
choinka, na której zawieszono malutkie paczuszki owinięte fantazyjnym papierem i przewiązane
kolorowym sznureczkiem. Naturalnie lampki stojące przed obrazem napełniono nowym olejem i
paliły się teraz jasno zielonym płomieniem życia. Świąteczny stół również oświetlały świece. W
efekcie wydawało się, że pokój pełen jest gwiazd. Wielki piec wypełniał stos pachnącego słodko
drewna, a otwarte drzwiczki ukazywały jasny płomień i niebieskawy dym płonącego drzewa
sosnowego.
Dźwięk śmiechu powracającej do kuchni rodziny wyrwał Mietka z transu. Przybyli stanęli z
utkwionym w niego wzrokiem, który wyrażał pytanie: „Co zamierzasz teraz zrobić?”.
5/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
Mietek spochmurniał.
– Zdajecie sobie sprawę – powiedział – że powinienem was teraz aresztować.
Stary Wasyl skinął głową.
– Oczywiście – powiedział – ale dopiero rano, bo jeśli wyruszycie, ty i twoi więźniowie, dziś w
nocy, zginiecie w śniegu. Zostań więc na noc z nami i świętuj Boże Narodzenie. Jutro
pójdziemy wszędzie, gdzie nam każesz.
Nagle stara babuszka roześmiała się.
– Nie smuć się, synu! – powiedziała. – Być może nigdy nie widziałeś świątecznej uczty. Nigdy
nie miałeś własnego domu, ojca ani matki. Dzisiaj jednak należysz do naszej rodziny! Bóg jest
także twoim ojcem, Przenajświętsza Panna matką, Dziecię Jezus braciszkiem. Usiądź więc
teraz i wesel się razem z nami.
Wkrótce wszyscy zaczęli się radować. Mietek ogrzał się winem domowej roboty babuszki i
zasmakował takiego jedzenia, o jakim nawet nie marzył. Nie myślał o jutrzejszym dniu, gdy
wraz z innymi śmiał się i śpiewał kolędy, których nauczył go mały Michaś. Potem przyszedł czas
na rozdanie prezentów. Było przy tym mnóstwo szeptów i śmiechu ze strony starego Wasyla i
Michałka, a na koniec chłopiec obdarował Mietka jedną ze swych malutkich paczuszek. W
środku była krówka, którą Wasyl własnoręcznie wyciął w kawałku drewna i pomalował.
– Wybacz – zaśmiał się stary Wasyl – ale ta krówka została zrobiona specjalnie dla małego
dziecka.
– Ależ on jest dzieckiem – powiedziała babuszka całując i ściskając go.
6/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
Po posiłku, gdy uprzątnięto ze stołu, wszyscy tańczyli w kółeczku pokrzykując radośnie i
śpiewając, aż się zmęczyli zabawą. Stanęli wtedy przed obrazem, aby podziękować Bogu za
tak pięknie spędzone Boże Narodzenie i za to, że narodził się Jezus Chrystus, Syn Boży.
Mietek stał razem z nimi ze spuszczona głową i przepełnionym sercem, chociaż nie znał żadnej
modlitwy.
Rano Wasyl wyjął swój kapelusz, szal babuszki i kaptur Michałka.
– Teraz – powiedział – znajdujemy się w rękach Bożych, ruszajmy więc. Jesteśmy twoimi
więźniami, Mietku.
– Nie, nigdy! – zawołał Mietek. – Czy zamiast tego nie mógłbym zostać z wami tutaj, być dla
was jak syn i pomagać wam przy waszych kochanych, niekomunistycznych krowach?
– A jeśli będą cię szukali?
– Trudno im będzie znaleźć to miejsce, ja sam trafiłem tu tylko przez przypadek. A nawet jeśli
mnie znajdą, cóż, sam mówiłeś, drogi ojcze, że jesteśmy w rękach Bożych. Teraz gdy już wiem,
co to prawdziwy dom i jak cudowna jest rodzina Boga, nawet gdy będę cieszył się tym przez
krótki czas, to i tak wolę to, niż gdybym miał żyć długo tak jak wcześniej!
– Masz rację – zawołała babuszka. – Nie wiesz jednak wszystkiego. Po życiu na ziemi czeka
nas prawdziwy dom. Ten tutaj jest tylko kopią prawdziwego domu i jest to tak niedoskonała
kopia jak rysunek słonecznika wykonany przez Michałka. Tak jak powiedziałeś, chociaż
mieszkamy tu z dala od widoku ludzi, Bóg zawsze na nas patrzy i chroni nas swoją miłością.
Weź synu wiadro i napełń je świeżą wodą dla Tamary i Nataszy. A gdy to zrobisz, przyjdź
posłuchać razem z twoim malutkim braciszkiem Michałkiem opowieści o tym, jak Chrystus
narodził się w stajence.
Caryll Houselander
7/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
Powyższy tekst jest fragmentem książki Caryll Houselander Groźny pan Oates oraz inne
fascynujące opowieści
.
Czytaj więcej z tej książki:
Groźny pan Oates
W arce
Poganin Bernarda
Niekomunistyczna krowa
Nogi osła
Ucieczka Modesta
Tańczący niedźwiedź
Bochenki chleba i malutkie rybki
Płaszcz chłopca stajennego
Historia białej myszy
8/9
Rodzina katolicka - Niekomunistyczna krowa
piątek, 30 stycznia 2009 15:30
Anna Kluyer
Piotr
Oglądaj ilustracje z tej książki:
Groźny pan Oates - galeria
Przedruk tekstu jest możliwy jedynie za podaniem klikalnego źródła.
9/9

Podobne dokumenty