SàUEBNO û PASTWA WOBEC CZàOWIEKA I JEGO PRAW JAKO

Transkrypt

SàUEBNO û PASTWA WOBEC CZàOWIEKA I JEGO PRAW JAKO
MAREK PIECHOWIAK
S U!EBNO"# PA$STWA WOBEC CZ OWIEKA I JEGO PRAW
JAKO NACZELNA IDEA KONSTYTUCJI RP Z 2 KWIETNIA 1997 ROKU
— OSI%GNI&CIE CZY ZADANIE?
I. UWAGI WPROWADZAJ%CE
Z
okazji pi ciolecia Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r. Pawe! Sarnecki pisa!:
„W nowej konstytucji — gdyby chcie" w sposób ogólny scharakteryzowa"
jej cechy — na czo!o wysuwa si konstruowanie pa#stwa «s!u$ebnego» wobec zamieszkuj%cych je ludzi, a zw!aszcza, cho" dalece nie wy!%cznie, wobec jego obywateli”1. Przy takim uj ciu, cz!owiek i przys!uguj%ce mu prawa s% oczywistym celem
i fundamentem konstytucji i opartego na niej pa#stwa.
Chcia!bym najpierw dokona" problematyzacji tego pogl%du, uzasadniaj%c, $e jest
on dalece nieoczywisty. W drugiej kolejno&ci podam jednak argumenty na jego rzecz,
sk!aniaj%ce do zaakceptowania tezy o s!u$ebno&ci pa#stwa wobec jednostki i o jej
centralnym miejscu w porz%dku konstytucyjnym. Kierowa" b d si nieco upraszczaj%cym problem pytaniem, czy w &wietle Konstytucji z 1997 r. to cz!owiek jest dla
pa#stwa, czy pa#stwo dla cz!owieka. Zmierzam do uzasadnienia tezy, $e s!u$ebny
charakter pa#stwa i pierwsze#stwo cz!owieka z jego prawami nie jest w konstytucji
czym& nieproblematycznym, a to prowadzi do postulatu, $e je&li zasada s!u$ebno&ci
i centralne miejsce jednostki i jej praw ma si osta", trzeba o to zadba", np. poprzez
podkre&lanie w konstytucji tych w%tków, które na rzecz tej zasady przemawiaj%.
Z uwagi na podj ty problem, obok postanowie# konstytucji dotycz%cych miejsca
jednostki w pa#stwie, przedmiotem zainteresowania b d% regulacje dotycz%ce praw
cz!owieka. Na u$ytek niniejszego opracowania przyjmuj , $e kategoria „prawa cz!owieka” jest kategori% najszersz%. Obejmuje ona zarówno prawa w w $szym tego s!owa znaczeniu, jak i wolno&ci (mówi%c j zykiem konstytucji — „wolno&ci i prawa”).
Z punktu widzenia postawionego problemu istotne znaczenie ma zagadnienie ugruntowania praw cz!owieka, obejmuj%ce przede wszystkim problematyk godno&ci.
Podejmuj%c postawiony problem, trzeba wzi%" pod uwag dwa aspekty badania konstytucji. Z jednej strony, nale$y przyjrze" si konstytucji w kontek&cie jej dziesi cioletniego funkcjonowania, z szerokim uwzgl dnieniem orzecznictwa Trybuna!u
Konstytucyjnego. Z drugiej, mo$na spojrze" na tekst konstytucji „sam w sobie”,
w oderwaniu od jej funkcjonowania, w tym tak$e w oderwaniu od orzecznictwa
Trybuna!u Konstytucyjnego. Ten drugi punkt widzenia jest mniej oczywisty. Jest on
typowy dla analiz tekstu na etapie przygotowywania projektu, gdy formu!uje si
1
P. Sarnecki, Idee przewodnie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 r., „Przegl%d Sejmowy” 1997, nr 5, s. 11. Autor argumentowa!, $e „w!adza pa#stwowa nie posiada na jej podstawie w!a&ciwie
$adnych autonomicznych celów, a wszystkie wskazane w konstytucji kierunki dzia!ania tej w!adzy polegaj%
b%d' na bezpo&rednim za!atwianiu indywidualnych lub zbiorowych potrzeb ludzkich, b%d' na stwarzaniu warunków s!u$%cych samozaspokajaniu ich przez wszystkich tym zainteresowanych”, tam$e. Zdaniem P. Sarneckiego, konstytucja jest oparta na trzech g!ównych ideach, które przenikaj% ca!o&" jej przepisów: pa#stwa s!u$ebnego, praworz%dno&ci i demokracji, tam$e, passim, zw!aszcza s. 30.
66
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
uwagi de lege ferenda. Wydaje si , $e przyjmowanie takiego punktu widzenia po 10
latach jest bezzasadne. Czy warto sobie dzi& zawraca" g!ow przepisami, które dobrze funkcjonuj%, mimo $e odbiegaj% od mo$liwej do osi%gni cia doskona!o&ci czy
poprawno&ci?
Branie pod uwag tego drugiego punktu widzenia jest celowe z kilku przyczyn.
Interpretowanie konstytucji „na korzy&"” jednostki i jej praw, gdy interpretacja jest
lepsza od tekstu, jest bowiem jedn% stron% medalu (przyk!adem wyrównania „deÞcytu” tekstu mo$e by" dobre funkcjonowanie art. 32 dotycz%cego równo&ci, który —
literalnie rzecz bior%c — nie uwzgl dnia fundamentalnych rozró$nie# funkcjonuj%cych w doktrynie praw cz!owieka). Mo$e jednak by" tak, i moim zdaniem jest tak
w kwestii fundamentalnej, bo dotycz%cej art. 1, $e tekst jest lepszy od interpretacji.
Wzi cie pod uwag tekstu, w oderwaniu od jego funkcjonowania, jest te$ zasadne
z punktu widzenia oczywistej tezy, $e pierwszym punktem odniesienia jest tre&",
a nie interpretacja, i w imi tekstu mo$e nast%pi" rewizja linii orzeczniczej czy doktryny. Warto mie" &wiadomo&" tego, $e inaczej jest, gdy pewne gwarancje s% umocowane w jasnych regulacjach konstytucji, a inaczej, gdy gwarancje te s% oparte na —
cho"by utrwalonej — linii orzeczniczej.
Nie bez znaczenia jest kulturowy wymiar konstytucji, który — jak si zdaje —
nie zawsze jest doceniany. Konstytucja powinna by" elementem wspó!okre&laj%cym
to$samo&" obywateli i to$samo&" narodu, powinna przemawia" „jako taka”. W szeroko poj tej edukacji obywatelskiej uzna" trzeba za stan zadowalaj%cy, gdy obywatele si gaj% do konstytucji, gdy chc% pozna" jej tekst. Je&li ten tekst ma wady, to b dzie
przemawia! w!a&nie jako taki, i trudno si z$yma", $e obywatele nie znaj% orzecze#
Trybuna!u Konstytucyjnego czy subtelnych kwestii wyk!adni konstytucji. Wreszcie,
konstytucja jako taka, brana niezale$nie od jej pó'niejszego funkcjonowania, jest
&wiadectwem pewnego momentu dziejów w ogóle i elementem historii prawa.
II. PROBLEMY Z PIERWSZE$STWEM JEDNOSTKI WOBEC PA$STWA
Je&li bez uprzedze#, abstrahuj%c od od&wi tnych deklaracji czy wyra$anych intencji wspó!autorów konstytucji, przyjrze" si temu dokumentowi, to teza, $e naczeln% jego ide% jest uznanie s!u$ebno&ci pa#stwa wobec cz!owieka, zdaje si niemo$liwa do obrony. Przeciwko niej &wiadczy systematyka aktu, przyjmowana konstrukcja
poszczególnych przepisów, ich tre&", tak sama w sobie, jak i w &wietle orzecznictwa
Trybuna!u Konstytucyjnego. Oto zasadnicze argumenty.
1. Systematyka konstytucji
Z punktu widzenie okre&lenia miejsca jednostki w pa#stwie istotne znaczenie ma
systematyka konstytucji. Rozdzia! dotycz%cy praw cz!owieka „Wolno&ci, prawa i obowi%zki cz!owieka i obywatela” jest dopiero rozdzia!em drugim; pierwszy, zatytu!owany „Rzeczpospolita”, dotyczy zasadniczo rzecz bior%c pa#stwa2. Zatem pierwsze jest
2
Na temat ogólnego charakteru postanowie# rozdzia!u pierwszego zob. S. Gebethner, Rzeczpospolita w !wietle postanowie" rozdzia u pierwszego, [w:] Podstawowe poj#cia pierwszego rozdzia u Konstytucji RP, red. E. Zwierzchowski, Katowice 2000, s. 13–38.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 67
pa#stwo, potem jednostka. Artyku! fundamentalny dla jednostki i jej praw, wskazuj%cy na przyrodzon% i niezbywaln% godno&" jako ich 'ród!o, jest dopiero art. 30.
W rozdziale pierwszym pojawiaj% si niektóre gwarancje typowe dla praw cz!owieka (np. art. 11, 12, 14), jednak s% one wplecione w dyskurs o pa#stwie, s% umieszczone w kontek&cie tego, co pa#stwowe lub ponadjednostkowe. Gwarancje te nie
kszta!tuj% w sposób generalny relacji mi dzy jednostk% a pa#stwem. W przypadku
art. 6 ten kontekst ponadjednostkowy jest wprost wskazany w tre&ci regulacji. Mowa
jest o tworzeniu warunków upowszechniania i równego dost pu do dóbr kultury, zatem o typowym elemencie praw kulturowych; niemniej jednak towarzyszy temu
wskazanie celu, jakim jest to$samo&", trwanie i rozwój narodu, a nie jest jasno powiedziane, czy naród jest dla jednostki, czy jednostka dla narodu.
2. Cele pa'stwa w (wietle preambu)y
Preambu! i jednocze&nie ca!% Konstytucj z 1997 r. otwieraj% s!owa: „W trosce
o byt i przysz!o&" naszej Ojczyzny, [...], my, Naród Polski — wszyscy obywatele
Rzeczypospolitej”. Wskazuj% one, $e celem jest byt i przysz!o&" Polski jako ojczyzny.
Na pierwszym miejscu jest ojczyzna, przy czym zasadnicz% warto&ci% jest jej trwanie,
a o tym, czemu czy komu ma ona s!u$y", si nie wspomina. Ponadto, zasadniczym podmiotem stoj%cym wobec Polski jako ojczyzny jest naród, pewna rzeczywisto&" ponadjednostkowa. O prawach cz!owieka wspomina si po raz pierwszy dopiero poza pierwsz% po!ow% preambu!y, i to w kontek&cie ubolewania nad tym, $e by!y one w minionym
okresie !amane. Nast pnie, gdy wskazuje si na jeden z celów: „pragn%c na zawsze zagwarantowa" prawa obywatelskie, a dzia!aniu instytucji publicznych zapewni" rzetelno&" i sprawno&"”, mówi si o prawach obywatelskich, które s% jedynie jedn% z kategorii praw cz!owieka, kategori% bardziej ni$ inne powi%zan% z dobrym funkcjonowaniem pa#stwa.
3. Cele pa'stwa w (wietle art. 5
Jednego z fundamentalnych argumentów na rzecz tezy, $e w Konstytucji
z 1997 r. na pierwszym miejscu jest dobro pa#stwa a nie jednostki, dostarcza art. 5
wskazuj%cy wprost cele pa#stwa: „Rzeczpospolita Polska strze$e niepodleg!o&ci
i nienaruszalno&ci swojego terytorium, zapewnia wolno&ci i prawa cz!owieka i obywatela oraz bezpiecze#stwo obywateli, strze$e dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochron &rodowiska, kieruj%c si zasad% zrównowa$onego rozwoju”. W propozycji zg!oszonej przez opozycj , wolno&ci i prawa cz!owieka by!y na pierwszym
miejscu, w przyj tym brzmieniu s% jednym z kilku celów pa#stwa3. Na pierwszym
miejscu znowu jest to, co dotyczy pa#stwa — niepodleg!o&" i nienaruszalno&" terytorium. Kolejno&" wyliczenia warto&ci w art. 5 zgodna jest zasadniczo z kolejno&ci%
warto&ci wskazanych w preambule. Prawa cz!owieka s% jednym z celów — z kolejno&ci wnioskuj%c — nie najwa$niejszym4.
3
P. Winczorek, Dyskusja nad podstawowymi zasadami ustroju RP, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 1995, z. 2, s. 24.
4
Wyrok TK z 3 lipca 2001 r. (sygn. akt K 3/01): „jeden z zasadniczych celów Rzeczypospolitej
Polskiej, jakim jest ochrona niepodleg!o&ci i nienaruszalno&ci jej terytorium, uzasadnia wprowadzanie
ogranicze# w wykonywaniu konstytucyjnych praw i wolno&ci s!u$%cych jednostkom”.
68
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
4. Koncepcja praw cz)owieka
Problemy z uznaniem pierwsze#stwa jednostki przed pa#stwem pot gowane s%
tym, $e w Konstytucji RP w niektórych punktach wyra'nie porzucono paradygmat
praw cz!owieka wypracowany w prawie mi dzynarodowym.
A. Ogólna koncepcja praw cz!owieka
Problemy z prawem podmiotowym
Konstytucyjna koncepcja praw cz!owieka, w porównaniu z prawem mi dzynarodowym, w istotny sposób zmieni!a normatywn% struktur s!u$%c% ochronie tych
praw. Zasadniczo rzecz bior%c, bo ustrojodawca nie by! konsekwentny, zrezygnowano z formu! typowych dla prawa podmiotowego, na rzecz formu! typowych dla prawa w sensie przedmiotowym. Zamiast mówi" o „prawie do”, mówi si o obowi%zkach pa#stwa. Klasycznym przyk!adem jest tu art. 38, który zamiast mówi" o tym,
$e ka$dy ma prawo do $ycia, mówi jedynie o obowi%zku pa#stwa do prawnej ochrony $ycia5, co w debatach nad nowelizacj% konstytucji zmierzaj%c% do wzmocnienia
ochrony $ycia w zasadzie nie by!o przedmiotem dyskusji6. Literalnie rzecz bior%c,
standard sformu!owany w art. 38 jest niski w porównaniu ze standardem mi dzynarodowym tak$e przez to, $e mówi jedynie o obowi%zkach do prawnej ochrony $ycia,
natomiast standard mi dzynarodowy wymaga ochrony $ycia tak$e przez inne ni$
prawotwórcze dzia!ania pa#stwa7; nie wspomina si tak$e wprost o tym, $e ochrona
prawna powinna osi%ga" poziom ustawowy.
Generalnie w&ród teoretyków prawa dominuje dzi& pogl%d, $e struktura normatywna prawa podmiotowego nie daje si adekwatnie prze!o$y" na zespó! norm,
na prawo w sensie przedmiotowym, $e próba takiego przek!adu nieuchronnie zuba$a tre&ci zawarte w prawie podmiotowym. Je&li zwolennicy tego pogl%du (tak$e
do nich si zaliczam) maj% racj , to formu!owanie katalogu wolno&ci i praw za pomoc% struktur typowych dla prawa w sensie przedmiotowym (formu!owanie obowi%zków) prowadzi do obni$enia standardu ochrony w porównaniu ze standardem
odpowiadaj%cym prawu podmiotowemu. Warto tak$e nadmieni", $e teza o pierwotno&ci prawa przedmiotowego wzgl dem prawa podmiotowego i powi%zana z ni%
teza o przek!adalno&ci praw podmiotowych na prawo w sensie przedmiotowym jest
charakterystyczna dla pozytywizmu prawniczego i z tego punktu widzenia — maj%c na uwadze zasadnicz% dominacj tego nurtu w intelektualnej formacji prawniczej — si gni cie po formu!y prawa przedmiotowego jest zrozumia!e z historyczne5
Na problem ten i kwesti odmienno&ci sformu!owania w porównaniu ze standardami mi dzynarodowymi zwraca!a uwag m.in. Alicja Grze&kowiak ju$ 30 wrze&nia 1994 r. na posiedzeniu Podkomisji
praw i obowi%zków obywateli; zob. Komisja Konstytucyjna Zgromadzenia Narodowego, „Biuletyn”
1995, nr IX, (dalej jako „Biuletyn”, z podaniem numeru i roku wydania), s. 31.
6
Cho" nie by!o niezauwa$one; zob. B. Banaszak, Co wyniknie z wprowadzenia do konstytucji zasady ochrony $ycia od momentu pocz#cia, „Rzeczpospolita” z dnia 10 stycznia 2007 r.
7
Zob. np. wyrok Europejskiego Trybuna!u Praw Cz!owieka z dnia 3 kwietnia 2001 r. w sprawie
Keenan przeciwko Wielkiej Brytanii (27229/95), gdzie w uzasadnieniu Trybuna! przyj%!, $e prawo do
$ycia obejmuje efektywn% opiek medyczn% wi 'niów chorych psychicznie.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 69
go punktu widzenia8. Zauwa$y" te$ trzeba, $e ustrojodawca nie by! konsekwentny i wiele praw wys!owi! w sposób klasyczny dla praw podmiotowych (np. art. 39,
40, 45, 64, 66–68 i in.). Swoiste zmaganie si tych dwóch typów formu! mo$e by"
uznane za &wiadectwo zmagania si ró$nych generalnych podej&" do praw cz!owieka, zmaganie typowe dla czasów „ewolucyjnego prze!omu”.
Niezale$nie od sposobu rozstrzygni cia sporów wokó! mo$liwej przek!adalno&ci
prawa podmiotowego na prawo w sensie przedmiotowym, za przyj tymi formu!ami
kryj% si problemy ogólniejsze, &ci&le zwi%zane z problemem relacji jednostki do pa#stwa. Sprowadzenie praw cz!owieka do problematyki zobowi%za# pa#stwa do prawnej ochrony stawia problematyk praw cz!owieka w perspektywie etatystycznej —
najpierw jest pa#stwo ze swym obowi%zkiem, prawa cz!owieka s% wtórne, okre&lone
przez obowi%zki pa#stwa. Poprzez stosowanie konstytucji, jak i rozwijan% doktryn ,
mo$na w pewnej mierze przezwyci $y" wskazane wady9, ale tekst pozostaje tekstem
i pewne problemy mog% powróci", a z punktu widzenia okre&lenia ogólnego charakteru konstytucji, jej zasadniczych idei, sposób sformu!owania pozostaje istotny10.
„ Wo l n o & c i i p r a w a ”
W odró$nieniu od ca!ego prawa mi dzynarodowego11, polska konstytucja konsekwentnie mówi o wolno&ciach i prawach, a nie o prawach i wolno&ciach. Postawienie
w tytule rozdzia!u II, na pierwszym miejscu wolno&ci, a nie praw, przyj to na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej w dniu 18 wrze&nia 1996 r. Argumentowano, $e
Podkomisja redakcyjna proponuje zmian „Wychodz%c z za!o$enia, $e wolno&ci s%
wy$sze w hierarchii ontologicznej”12, a w samej podkomisji w uzasadnieniu ograniczono si do stwierdzenia, $e grupa ekspertów13 zaproponowa!a zmian „zgodnie
8
Istotn% rol odgrywaj% tu z pewno&ci% prace Zygmunta Ziembi#skiego, na których kszta!ci!y si pokolenia prawników. Na przyk!ad w Problemach podstawowych prawoznawstwa, Warszawa 1980, s. 369 pisa!:
„Gdy przepisy przyznaj% jakim& podmiotom prawa, a przepisów tych nie udaje si w sposób bezsporny prze!o$y" na normy nakazuj%ce innym podmiotom korelatywne obowi%zki — system prawny jest w tym zakresie
zbiorem deklaracji werbalnych, a nie zbiorem norm”. Wyra'nie te$ dystansowa! si wobec, typowego dla mi dzynarodowej ochrony praw cz!owieka, pogl%du „jakoby prawa podmiotowe nie by!y konsekwencj% obowi%zuj%cych norm prawnych, lecz «istnia!y» w jaki& sposób samoistny z «samej natury» — a rol% «prawa przedmiotowego» by!o tylko lepiej albo gorzej zabezpiecza" owe «prawa naturalne»”, tam$e.
9
Por. A. Preisner, Prawo do ochrony $ycia i do zachowania naturalnej integralno!ci psychoÞzycznej cz owieka, [w:] Wolno!ci i prawa jednostki oraz ich gwarancje w praktyce, red. L. Wi&niewski, Warszawa 2006, s. 131–151.
10
Zob. B. Banaszak, Co wyniknie z wprowadzenia do konstytucji zasady ochrony $ycia od momentu pocz#cia, „Rzeczpospolita” z dnia 10 stycznia 2007 r. Autor stawia tez , z któr% — moim zdaniem — trudno si nie zgodzi", i$ z art. 38 nie wynika jednoznacznie, $e prawo do ochrony $ycia jest
prawem podmiotowym.
11
Tendencja jest trwa!a i trudno wskaza" jakiekolwiek sygna!y jej zmiany; na p!aszczy'nie europejskiej zob. np. Konwencj o ochronie praw cz!owieka i podstawowych wolno&ci z 1950 r. i Kart
Praw Podstawowych Unii Europejskiej z 2000 r. (maj%c% du$e szanse uzyskania rangi traktatowej). Podobnie w ochronie praw cz!owieka na poziomie uniwersalnym.
12
„Biuletyn” 1997, nr XXXIX , s. 33.
13
Grup ekspertów, której zadaniem by!o przeprowadzenie szczegó!owej analizy poprawno&ci redakcyjnej projektu konstytucji, powo!a! przewodnicz%cy Komisji Konstytucyjnej ZN, pose! Marek Mazurkiewicz, zarz%dzeniem z dnia 22 maja 1996 roku. Pracami tej grupy kierowa! prof. Andrzej Gwi$d$,
70
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
z ogóln% tendencj% do preferowania wolno&ci”14. Propozycja nie wzbudzi!a kontrowersji. Z teoretycznego i ÞlozoÞcznoprawnego punktu widzenia kontrowersje s% jednak istotne. Nie jest po prostu tak, $e konstytucja wys!awia za!o$enia teoretyczne
i ÞlozoÞczne przyj te w prawie mi dzynarodowym; $e twórcy projektu wyrazili to,
czego twórcom instrumentów prawa mi dzynarodowego wyrazi" si nie uda!o, bo
nie poj li dostatecznie ró$nic mi dzy prawami a wolno&ciami. Konstytucja 1997 r.
przyjmuje inne za!o$enia15, a autorzy projektu kontrowersji wokó! tych za!o$e# byli
&wiadomi16. Trudno przes%dza", jakie to mo$e mie" znaczenie dla interpretacji przepisów. O ile wiem, na razie nikt do tej polskiej specyÞki si nie odwo!ywa!. Niemniej
jednak mamy tu do czynienia z kolejnym sygna!em — polska konstytucyjna koncepcja praw cz!owieka jest swoista i nale$y by" ostro$nym przy si ganiu do paradygmatu mi dzynarodowego.
Sprawy nie ratuje art. 9 dotycz%cy mi dzynarodowych zobowi%za# Polski
(„Rzeczpospolita Polska przestrzega wi%$%cego j% prawa mi dzynarodowego”),
gdy$ art. 8 stanowi%cy, $e „Konstytucja jest najwy$szym prawem Rzeczypospolitej
Polskiej” i umo$liwiaj%cy jej bezpo&rednie stosowanie, jak i okre&lony w rozdziacz!onkami byli profesorowie: Maciej Zieli#ski oraz Piotr Winczorek; ponadto senator Kazimierz Dzia!ocha oraz przedstawiciele Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu i pracownicy sekretariatu Komisji.
W cz &ci obrad uczestniczy! tak$e prof. Jerzy Bralczyk, ekspert w dziedzinie j zyka polskiego, „Biuletyn” 1997, nr XXXVII, s. 142.
14
„Biuletyn” 1997, nr XXXVII, s. 82.
15
Twórcy konstytucji poszli, zasadniczo rzecz bior%c, za teoretycznoprawnymi pogl%dami jednego
ze sta!ych ekspertów Komisji Konstytucyjnej, prof. Leszka Wi&niewskiego; zob. np. posiedzenie Podkomisji praw i obowi%zków obywateli dnia 30 wrze&nia 1994 r., „Biuletyn” 1995, nr IX, s. 29–30; szerzej:
L. Wi&niewski, Prawo a wolno!% cz owieka, [w:] Podstawowe prawa jednostki i ich s&dowa ochrona,
red. L. Wi&niewski, Warszawa 1997, s. 51–63; tego$, Zakres ochrony prawnej wolno!ci cz owieka i warunki jej dopuszczalnych ogranicze" w praktyce, [w:] Wolno!ci i prawa jednostki oraz ich gwarancje
w praktyce, red. L. Wi&niewski, Warszawa 2006, s. 21–34. L. Wi&niewski pod%$a za stanowiskiem
Z. Ziembi#skiego, absolutyzuj%c, jak si zdaje, niektóre pogl%dy tego ostatniego, konsekwentnie uznaj%c, wbrew mi dzynarodowemu paradygmatowi pojmowania praw cz!owieka, $e tylko wolno&ci mog%
mie" przyrodzony charakter jako nie b d%ce korelatem norm; nie dostrzegaj%c przy tym, $e w kontek&cie
praw cz!owieka nie chodzi o wolno&ci jako po prostu zdolno&ci dzia!ania w okre&lonych dziedzinach, ale
o wolno&ci jako pewne struktury normatywnie zdeterminowane, i to bynajmniej nie tylko przez normy
zakazuj%ce adresowane do innych podmiotów. Por. pogl%d Z. Ziembi#skiego: „wolno&ci nie trzeba dowodzi", powo!uj%c si na jakie& normy [...]. Natomiast uprawnienia do pozytywnych &wiadcze# oraz
kompetencje powstaj% w takim i tylko takim zakresie, w jakim przewiduj% to unormowania zawarte
w tekstach prawnych czy unormowania zwyczajowe”; ten$e, Problemy podstawowe prawoznawstwa,
op. cit., s. 371. Polemicznie wobec pogl%dów L. Wi&niewskiego, zob. M. Piechowiak, Prawo a wolno!%,
[w:] Prawa cz owieka — Prawa rodziny. 30 lat Pozna"skiego Zak adu Instytutu Nauk Prawnych PAN,
red. R. Hliwa i A. Schulz, Pozna# 2003, s. 37–54.
16
Na forum Podkomisji praw i obowi%zków obywateli, 23 listopada 1994 r., krytycznie wobec
przyj tej koncepcji praw cz!owieka wypowiada!a si A. Grze&kowiak: „Zwracam wi c uwag , $e prof.
L. Wi&niewski jako ekspert chce podkomisji podsun%" swoj% autorsk% koncepcj , która nie jest jednak
przyjmowana powszechnie w literaturze praw cz!owieka”, „Biuletyn” 1995, nr X, s. 98. Na forum tej
samej podkomisji, 8 grudnia 1994 r. A. Grze&kowiak wskazywa!a na problem zgodno&ci konstytucji
z europejsk% Konwencj% o ochronie praw cz!owieka i podstawowych wolno&ci i z Mi dzynarodowymi
Paktami Praw Cz!owieka, z uwagi na odmienno&" koncepcji praw cz!owieka przyjmowanej w tych instrumentach, „Biuletyn” 1996, nr XI, s. 55.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 71
le III system 'róde! prawa, jasno sytuuj% standard mi dzynarodowy poni$ej konstytucyjnego. Art. 9 nie nadaje konstytucyjnej rangi standardom mi dzynarodowym
wi%$%cym Polsk .
B. Problemy z klauzulami limitacyjnymi
J zyczkiem u wagi w ochronie praw cz!owieka s% klauzule limitacyjne, okre&laj%ce warunki, pod którymi dopuszczalne jest ograniczanie praw i wolno&ci. Có$ bowiem po gwarancjach, którym towarzyszy!aby mo$liwo&" szerokiego ich ograniczania. Od mi dzynarodowego standardu wyra'nie odbiega przyj ty w konstytucji
sposób uregulowania limitacji, i to zarówno od strony formalnej, jak i tre&ciowej.
Przygl%daj%c si od strony formalnej, mo$na zauwa$y", $e — zasadniczo rzecz
bior%c — ustrojodawca przyj%! jedn% klauzul limitacyjn% dla ca!ego katalogu,
umieszczaj%c j% w zasadach ogólnych rozdzia!u II, w art. 31 ust. 3: „Ograniczenia
w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolno&ci i praw mog% by" ustanawiane
tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy s% konieczne w demokratycznym pa#stwie dla
jego bezpiecze#stwa lub porz%dku publicznego, b%d' dla ochrony &rodowiska, zdrowia i moralno&ci publicznej, albo wolno&ci i praw innych osób. Ograniczenia te nie
mog% narusza" istoty wolno&ci i praw”.
Przyj cie jednej klauzuli dla ca!ego katalogu odpowiada sposobowi regulacji tej
kwestii w Powszechnej Deklaracji Praw Cz!owieka z 10 grudnia 1948 r. Przypomnie"
wypada, $e deklaracja ta nie jest traktatem i stopie# jurydyzacji ochrony praw odpowiada jej charakterowi jako deklaracji. W pó'niejszych traktatach, instrumentach
o charakterze bardziej jurydycznym, jak europejska Konwencja o ochronie praw cz!owieka i podstawowych wolno&ci z 1950 r. czy Mi dzynarodowy Pakt Praw Osobistych
i Politycznych z 1966 r., porzucono taki sposób regulacji dopuszczalnych ogranicze#
na rzecz przypisywania klauzul limitacyjnych do poszczególnych artyku!ów. Niektóre
artyku!y nie s% w ogóle zaopatrzone w takie klauzule, np. dotycz%ce prawa do $ycia
czy wolno&ci od tortur. Tam, gdzie te klauzule si znalaz!y, s% one niekiedy ró$nicowane, np. dopuszczalne ograniczenia uzewn trzniania przekona# religijnych ró$ni%
si od dopuszczalnych ogranicze# uzewn trzniania innych pogl%dów.
Takie precyzyjne podej&cie do klauzul limitacyjnych lepiej ni$ przyj cie jednej
klauzuli zabezpiecza jednostk , gwarantuj%c w tej kwestii bezpiecze#stwo prawne,
gdy$ kwestii tego, czy i w jakim zakresie stosuje si klauzul limitacyjn%, nie pozostawia w r kach stosuj%cych przepisy. W Konstytucji 1997 r. bezpiecze#stwo to jest
naruszone. Przytoczona wy$ej klauzula z art. 31 ust. 3 znalaz!a si w zasadach ogólnych rozdzia!u II. Z formalnego punktu widzenia, potencjalnie stosuje si do wszystkich konstytucyjnych wolno&ci i praw17. Stosuje si tak$e do wolno&ci i praw zawartych w innych rozdzia!ach, i w oczywisty sposób do — zawartych tak$e w rozdziale
drugim — praw ekonomicznych, socjalnych i kulturalnych, nale$%cych do drugiej
rodziny (tzw. drugiej generacji) praw cz!owieka. Jest to kolejn% specyÞk% polskiej
regulacji, gdy$ w prawie mi dzynarodowym klauzule tego typu, jak w art. 31 ust. 3
17
Potwierdzi! to Trybuna! Konstytucyjny w wyroku z 10 kwietnia 2002 r. (sygn. akt K 26/00).
72
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
Konstytucji, s% formu!owane na u$ytek niektórych praw z rodziny praw osobistych
i politycznych.
Problemy z uznaniem stosowalno&ci klauzuli z art. 31 ust. 3 do wszystkich wolno&ci i praw pojawiaj% si zw!aszcza w zwi%zku z tymi prawami cz!owieka, z którymi prawo mi dzynarodowe nie wi%$e klauzul limitacyjnych. Dotyczy to np. prawa
do $ycia czy zakazu tortur. W Konstytucji 1997 r. odpowiednie artyku!y (art. 38
i art. 40) nie maj% do!%czonej klauzuli limitacyjnej. Problem w tym, $e klauzuli tej
pozbawione s% tak$e prawa, do których w prawie mi dzynarodowym klauzule takie
si do!%cza, jak np. wolno&" tworzenia i dzia!ania zwi%zków zawodowych (art. 12)
czy prawo do poszanowania $ycia prywatnego i rodzinnego (art. 47). Uznanie stosowalno&ci ogólnej klauzuli limitacyjnej do tego typu wolno&ci i praw poci%gn !o konieczno&" uznania, $e klauzula ta jest stosowana, co do zasady, do wszystkich konstytucyjnych wolno&ci i praw18. W konsekwencji konstytucyjny standard ochrony
praw cz!owieka jest ni$szy od mi dzynarodowego, gdy$ dopiero interpretacji i stosuj%cemu konstytucj powierza rozstrzygni cie, czy i w jakim zakresie stosowa"
klauzul limitacyjn%.
Zamieszanie wokó! stosowalno&ci klauzuli z art. 31 ust. 3 zwi ksza fakt, $e przy
wielu artyku!ach — zgodnie ze sposobem regulowania typowym dla traktatów —
znalaz!y si specyÞczne dla tych artyku!ów klauzule limitacyjne, niekiedy zawieraj%ce wszystkie elementy w!a&ciwe tym klauzulom, czasami tylko niektóre. Powa$ne
problemy ze zgodno&ci% standardu konstytucyjnego z prawnomi dzynarodowym
zwi%zane s% z klauzul% z art. 37 ust. 2 dotycz%c% dopuszczalnych ogranicze# wolno&ci i praw cudzoziemców19.
To, $e Trybuna! Konstytucyjny i doktryna jako& sobie radz%20, nie przekre&la
tego, $e w sprawie tak fundamentalnej dla ochrony praw cz!owieka, jak% jest kwestia
klauzul limitacyjnych, patrz%c z punktu widzenia prawnomi dzynarodowego, w kon18
Generalnie rzecz ujmuj%c, nie by!o dobrego wyj&cia. Z punktu widzenia prawa do $ycia i zakazu
tortur, narzucaj%ce si by!o rozumowanie, $e poniewa$ do tych praw nie stosuje si klauzuli limitacyjnej, to
nie mo$na uzna", $e jest ona stosowalna do tych konstytucyjnych wolno&ci i praw, które chronione s% przepisami bez do!%czanych klauzul limitacyjnych; oczywist% konsekwencj% akceptacji tego wnioskowania by!yby trudno&ci np. z art. 47. Trybuna! Konstytucyjny przyj%! inn% drog (wyrok z 10 kwietnia 2002 r., sygn.
akt K 26/00), uznaj%c, $e klauzul stosuje si do wszystkich wolno&ci i praw, co w konsekwencji prowadzi
do problemów z okre&leniem konstytucyjnego standardu ochrony tych praw cz!owieka, do których ochrony
w prawie mi dzynarodowym klauzul limitacyjnych si nie stosuje.
19
Zob. L. Garlicki, Wolno!ci i prawa jednostki w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997
roku. Bilans pi#ciu lat, [w:] Pi#% lat Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Materia y z konferencji na
Zamku Królewskim w Warszawie 17 pa'dziernika 2002, red. H. Jerzma#ski, Warszawa 2002, s. 67.
20
Nowszy stan dyskusji referuje Joanna Zakolska, Problem klauzuli ograniczaj&cej korzystanie
z praw i wolno!ci cz owieka w pracach konstytucyjnych, w pogl&dach doktryny i orzecznictwa, „Przegl%d Sejmowy” 2005, nr 5, s. 11–30; tam równie$ mo$na znale'" wiele wskazówek bibliograÞcznych.
Nie podzielam wyra$onej w tym artykule generalnie pozytywnej oceny sposobu regulacji limitacji praw
cz!owieka w konstytucji. Na przyk!ad trudno pogodzi" tez o uznaniu klauzuli art. 31 ust. 3 za „klauzul
generaln%, maj%c% zastosowanie do wszystkich konstytucyjnych wolno&ci i praw [zatem potencjalnie
tak$e do art. 38 i 40 — M.P.] oraz b d%c% samodzieln% podstaw% wprowadzania przez ustawodawc ich
ogranicze#” (tam$e, s. 28–29) z tez% o zasadniczej zgodno&ci polskich rozwi%za# z mi dzynarodowymi.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 73
stytucji panuje po prostu ba!agan, cho" z prawnego i prawniczego punktu widzenia
wej&cie w $ycie konstytucji zmieni!o ów ba!agan w wytwór racjonalnego prawodawcy i zmusi!o interpretuj%cych do subtelnych analiz nadaj%cych spójno&" i sens temu,
co pierwotnie by!o, moim zdaniem, b! dem autorów projektu, naruszaj%cym zasady
przyzwoitej legislacji21. Niezale$nie jednak od tego, czy zamieszanie wokó! klauzul
limitacyjnych nale$y do sfery subtelnej racjonalno&ci, czy do sfery ba!aganu, z punktu widzenia jednostki bezpiecze#stwo prawne w dziedzinie praw cz!owieka jest obni$one z uwagi na niejasno&" regulacji, co w konsekwencji obni$a poziom ochrony,
pozostawiaj%c rozstrzygni cia konkretnych w%tpliwo&ci pa#stwu, czy to jako ingeruj%cemu w konstytucyjne prawa i wolno&ci za pomoc% ustaw, czy to oddaj%c w r ce
Trybuna!u Konstytucyjnego kwestie, które mog!y by" z powodzeniem rozstrzygni te w tek&cie konstytucji.
Konstytucyjna klauzula limitacyjna z art. 31 ust. 3 obni$a standard ochrony praw
cz!owieka w porównaniu ze standardem mi dzynarodowym nie tylko ze wzgl du na
problemy z okre&leniem jej stosowalno&ci, ale tak$e ze wzgl du na jej tre&". Polska
klauzula limitacyjna wskazuje na ochron &rodowiska jako na jeden z prawowitych
celów, usprawiedliwiaj%cych stosowanie ogranicze#. Mo$na spekulowa", czy jest to
zgodne z ogólniejszymi tendencjami prawnomi dzynarodowymi czy konstytucyjnymi. Jednak jak dotychczas, takiego celu prawowitego nie znajdziemy w klauzulach
limitacyjnych podstawowych traktatów chroni%cych prawa cz!owieka. A zasada jest
prosta — im wi cej prawowitych celów, tym mniejsza ochrona. I z punktu widzenia
jednostki, zw!aszcza tej zabieganej za zezwoleniem na wyci cie na swojej dzia!ce
drzewka, które sama posadzi!a, sprawa te$ jest prosta — konstytucja daje gorszy
standard ochrony ni$ prawo mi dzynarodowe, a pa#stwo bez potrzeby roztacza swoje wp!ywy, abym nie poczu! si zbyt dobrze w swoim ogródku.
Znowu jednak niezale$nie od tego, jak rozstrzygniemy spór o granice ingerencji
pa#stwa w imi ochrony &rodowiska naturalnego, z punktu widzenia podj tego problemu relacji cz!owieka do pa#stwa znacz%cy jest sposób uregulowania tego zagadnienia. Chc%c konstytucyjnie dowarto&ciowa" ekologi , mo$na by!o wprowadzi",
znane z doktryny praw cz!owieka, prawo do zdrowego i zrównowa$onego &rodowiska. Wówczas ewentualne ograniczenia wolno&ci i praw maj%ce na celu ochron &rodowiska by!yby ograniczeniami ze wzgl du na wolno&ci i prawa innych osób. W dodatku zasadniczym podmiotem zobowi%zanym z tytu!u ochrony &rodowiska by!oby
pa#stwo i mo$na by by!o argumentowa", $e ochrona &rodowiska, o której mowa
21
Wyra$ony tu pogl%d podziela!a tak$e prof. Anna Michalska (zob. Kilka uwag o prawach cz owieka, „Rzeczpospolita”, z dnia 25 sierpnia 1995 r.). Na problemy z klauzulami limitacyjnymi w trakcie
dyskusji przedkonstytucyjnych wskazywa!em m.in. w artyku!ach: Prawa cz owieka w projekcie konstytucji, „Rzeczpospolita” z dnia 23 maja 1995 r.; Kszta towanie nowego systemu ochrony podstawowych praw
i wolno!ci obywatelskich w Polsce. Uwagi krytyczne o przyj#tych zasadach, [w:] Prawo w okresie przemian
ustrojowych w Polsce. Z bada" Instytutu Nauk Prawnych PAN, Warszawa 1995, s. 95–96; Uwagi do referatu L. Wi!niewskiego, [w:] Projekt Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w !wietle bada" nauki prawa konstytucyjnego. Materia y konferencji, Gda"sk, 7–9 marca 1997 r., red. K. Dzia!ocha i A. Pu!!o, Gda#sk 1998,
s. 133–136.
74
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
w art. 5, ma — za po&rednictwem zasady godno&ci jako 'ród!a praw — na celu dobro cz!owieka, i o tyle jest uzasadniona. Zachowana by!aby zasadnicza perspektywa,
okre&laj%ca, co jest dla kogo. A tak mamy ochron &rodowiska jako cel prawowity
ograniczania praw cz!owieka i jako jeden z celów pa#stwa, obok ochrony praw cz!owieka i innych celów.
5. Konstytucyjne gwarancje dochodzenia praw
A. Skarga konstytucyjna
Przeciwko uznaniu tezy o pierwsze#stwie cz!owieka i jego praw &wiadcz% regulacje konstytucyjne dotycz%ce mo$liwo&ci dochodzenia naruszonych praw. Celowi
temu na poziomie konstytucyjnym s!u$y" ma skarga konstytucyjna. Jednak jej konstrukcja wskazuje na to, $e jej pierwszym i zasadniczym celem jest dobro pa#stwa,
a nie jednostki. Zaskar$eniu podlegaj% bowiem akty normatywne (art. 79 ust. 1),
a nie konkretne naruszenie; nie mo$na wnie&" skargi w „swojej sprawie”. W pierwszym rz dzie chodzi zatem o poprawienie systemu prawnego. Ponadto skarga nie
obejmuje sytuacji, w których naruszenie wynika z braku aktu normatywnego lub
jego wadliwego stosowania. Trybuna! mo$e w pewnych sytuacjach wyda" postanowienie o zawieszeniu lub wstrzymaniu wykonania orzeczenia w sprawie, której skarga dotyczy. Ale jest to jedynie postanowienie tymczasowe, a poza tym umiejscowione jest ju$ na p!aszczy'nie ustawowej a nie konstytucyjnej22. Nawet je&li Trybuna!
przyzna racj skar$%cemu, to z punktu widzenia regulacji konstytucyjnych wcale nie
s% oczywiste mo$liwo&ci dochodzenia naruszonych wolno&ci i praw23.
B. Problem z prawem do &rodka odwo!awczego
W konstytucji brak jest ogólnego prawa do &rodka odwo!awczego, z którego mo$na korzysta" w przypadku naruszenia praw cz!owieka. Z wy$ej wskazanych przyczyn,
prawa tego nie zawieraj% w zadowalaj%cy sposób regulacje dotycz%ce skargi konstytucyjnej. Jest jeszcze art. 77 ust. 2 Konstytucji, który stanowi: „Ustawa nie mo$e nikomu zamyka" drogi s%dowej dochodzenia naruszonych wolno&ci lub praw”. W odniesieniu do praw osobistych i politycznych podstawowy standard mi dzynarodowy
jest wy$szy. Na przyk!ad Konwencja o ochronie praw cz!owieka i podstawowych
wolno&ci z 4 listopada 1950 r. w art. 13 (Prawo do skutecznego &rodka odwo!awczego) stanowi: „Ka$dy, kogo prawa i wolno&ci zawarte w niniejszej Konwencji zosta!y naruszone, ma prawo do skutecznego &rodka odwo!awczego do w!a&ciwego organu pa#stwowego tak$e wówczas, gdy naruszenia dokona!y osoby wykonuj%ce swoje
funkcje urz dowe”24. Mamy tu do czynienia z klasycznym prawem podmiotowym.
Istnieje zasadnicza ró$nica mi dzy „niezamykaniem” a „zapewnieniem”.
22
Art. 50 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z dnia 1 sierpnia 1997 r. (Dz.U. Nr 102, poz. 643
z pó'n. zm.).
23
Zob. L. Garlicki, Wolno!ci i prawa jednostki w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997
roku, op. cit., s. 73–74.
24
Podobnie Mi dzynarodowy Pakt Praw Osobistych i Politycznych z 16 grudnia 1966 r., art. 2
ust. 3.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 75
6. Dobro wspólne
Rozstrzygaj%cego argumentu na rzecz pierwsze#stwa pa#stwa przed jednostk%
i przekre&lenia mo$liwo&ci uznania s!u$ebnego charakteru pa#stwa wobec jednostki
za g!ówn% ide Konstytucji RP zdaje si dostarcza" art. 1, zatem fundamentalny dla
ca!o&ci: „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Artyku! ten, na pierwszy rzut oka, zdaje si wprost nawi%zywa" do Konstytucji kwietniowej z 1935 r., któr% otwiera!a formu!a: „Pa#stwo Polskie jest wspólnym dobrem
wszystkich obywateli.” (art. 1 ust. 1)25. W Konstytucji kwietniowej zasada wspólnego dobra ewidentnie s!u$y!a podkre&leniu prymatu pa#stwa i obowi%zków obywateli wzgl dem pa#stwa26.
„Ducha” Konstytucji kwietniowej w interesuj%cej tu kwestii, wprost i jednoznacznie oddaj% s!owa Wac!awa Makowskiego z jego Nauki o pa"stwie: „pa#stwo
nie jest zwi%zkiem politycznym dla zachowania praw przyrodzonych cz!owieka”27.
Kategoria „wspólnego dobra” mia!a w Konstytucji kwietniowej s!u$y" tak$e wyrugowaniu z my&lenia konstytucyjnego idei praw przyrodzonych. Konstanty Grzybowski pisa!, $e „wspólne dobro” mia!o by" „nie tylko przeciwstawieniem cezarystycznej
nadrz dno&ci, ale jest przede wszystkim (wszak przychodzi jako poj cie polemiczne
wobec zasad Konstytucji marcowej) przeciwstawieniem poj ciu przyrodzonych i nadpa"stwowych praw jednostek”28.
Trybuna! Konstytucyjny interpretuje art. 1 w duchu Konstytucji kwietniowej
i wprost wykorzystuje go jako przeciwwag wobec wolno&ci i praw cz!owieka i obywatela. Na przyk!ad w wyroku z dnia 25 listopada 2003 r. Trybuna! Konstytucyjny
argumentowa!: „Zapewnienie bezpiecze#stwa kraju stanowi jeden z zasadniczych
obowi%zków obywateli, co wynika ju$ z art. 1 Konstytucji, zgodnie z którym Polska jest «dobrem wspólnym wszystkich obywateli». Troska o to wspólne dobro oznacza konieczno&" ponoszenia takich obowi%zków przez obywateli, zarówno po&rednio,
jak i bezpo&rednio, które s% niezb dne dla zapewnienia bezpiecze#stwa pa#stwa”29.
W art. 1 Trybuna! poszukuje oparcia nie tyle dla idei s!u$ebno&ci wobec jednostki
i praw cz!owieka jako fundamentu pa#stwa, ile oparcia dla celów publicznych stanowi%cych — wskazane w klauzuli limitacyjnej zawartej w art. 31 ust. 3 — prawowite
racje ograniczania wolno&ci i praw cz!owieka30.
W wyroku z dnia 30 stycznia 2001 r. czytamy: „Przy interpretacji art. 20 konstytucji [dotycz%cego spo!ecznej gospodarki rynkowej jako podstawy ustroju gospodarczego]
25
Cyt. za: Konstytucje Rzeczypospolitej oraz komentarz do Konstytucji RP z 1997 roku, red. J. Bo",
Wroc!aw 1998, s. 15.
26
Zob. W. T. Kulesza, Ustawa konstytucyjna z 23 kwietnia 1935 roku, „Przegl%d Sejmowy” 2005,
nr 2, s. 43–44.
27
W. Makowski, Nauka o pa"stwie, cz. 1, Teoria pa"stwa, Warszawa 1939; cyt. za K. Complak,
Normy pierwszego rozdzia u Konstytucji RP, Wroc!aw 2007, s. 52.
28
K. Grzybowski, Deklaracja praw z 23 kwietnia 1935 r. Komentarz prawniczy do cz#!ci I ustawy
konstytucyjnej, „Czasopismo Prawnicze i Ekonomiczne” 1938, nr 31, s. 23; cyt. za: S. Gebethner, Rzeczpospolita w !wietle postanowie" rozdzia u pierwszego, op. cit., s. 26–27.
29
Sygn. akt K 37/02.
30
Tam$e; zob. tak$e np. wyrok z dnia 16 kwietnia 2002 r., sygn. akt SK 23/01.
76
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
nale$y uwzgl dni" jego zwi%zek z art. 1 i art. 2 konstytucji. Art. 1 konstytucji stanowi,
$e «Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli». Wynika z niego dyrektywa przed!o$enia w razie potrzeby dobra ogólnego ponad dobro indywidualne
czy partykularny interes grupowy. Dyrektywa ta powinna by" podstawowym kryterium
dzia!ania w przyj tym przez konstytucj modelu spo!ecznej gospodarki rynkowej”31.
Zauwa$y" przy tym trzeba, $e Trybuna! dostrzega niebezpiecze#stwa zwi%zane
z postawieniem na pierwszym miejscu dobra ogó!u i w wyroku z dnia 10 pa'dziernika 2001 r. zauwa$a, $e „Nadmiernie uproszczona interpretacja tej zasady prowadzi"
mog!aby bowiem w konsekwencji do swoistego usprawiedliwienia wszelkich narusze# konstytucji w imi ochrony wspólnego dobra”32.
Powy$szy przegl%d argumentów zdaje si czyni" rzecz% beznadziejn% obron tezy
o s!u$ebnej roli pa#stwa jako zasadniczej idei Konstytucji 1997 r. Jakie mo$na znale'"
racje na rzecz tej tezy?
III. W OBRONIE PIERWSZE$STWA
1. Charakter konstytucyjnej ochrony praw cz)owieka
Oceniaj%c Konstytucj 1997 r. z punktu widzenia kierunków zmian polskiego konstytucjonalizmu, nale$y podkre&li" ogólnie znane zalety ochrony praw cz!owieka.
Postanowienia konstytucyjne dotycz%ce tej ochrony s% nie tylko rozbudowane. Z historycznego punktu widzenia, za istotny post p w dowarto&ciowaniu jednostki mo$na
uzna" usytuowanie ochrony praw cz!owieka w rozdziale II, a nie VIII, jak to mia!o miejsce w Konstytucji 1952 r. Jednak z punktu widzenia podj tego zagadnienia trudno takie
rozwi%zania uzna" za w pe!ni zadowalaj%ce i za rozstrzygaj%ce podj ty problem.
Istotna z punktu widzenia jednostki jest mo$liwo&" bezpo&redniego stosowania
wielu postanowie# dotycz%cych praw cz!owieka (art. 8 ust. 2). Ponadto ochronie praw
cz!owieka po&wi cony jest rozdzia!, którego przepisy, podobnie jak przepisy rozdzia!u I i XII, trudniej zmieni" ni$ pozosta!e (art. 235 ust. 5 i 6). Zauwa$y" jednak trzeba,
$e tak bezpo&rednie stosowanie, jak i dodatkowe warunki zmiany, dotycz% tak$e przepisów odnosz%cych si wprost do pa#stwa, wi c nie mo$na tu doszukiwa" si argumentów
w sprawie rozstrzygni cia kwestii s!u$ebno&ci pa#stwa wobec jednostki.
2. Zasada pomocniczo(ci
Fundamentalne znaczenie dla relacji mi dzy pa#stwem a jednostk% ma zasada
pomocniczo&ci, która jest swego rodzaju tarcz% dla jednostki i mniejszych wspólnot
przeciwko ingerencji pa#stwa w ich sprawy. W &wietle tej zasady wspólnoty wy$szego rz du s% s!u$ebne wobec jednostek i wspólnot ni$szego rz du (np. pa#stwo wobec rodzin33). Zasada ta jest dobrze osadzona w nauce spo!ecznej Ko&cio!a katolickiego. Jej klasyczne sformu!owanie znale'" mo$na w encyklice Piusa XI Quadragesimo
31
Sygn. akt K 17/00.
Sygn. akt K 28/01.
33
Zob. wyrok TK z dnia 18 maja 2005: „pa#stwo powinno wspiera" rodzin , a nie zast powa" j%
w realizowaniu jej funkcji” (sygn. akt K 16/04).
32
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 77
anno z 1931 r.: „nie wolno jednostkom wydziera" i na spo!ecze#stwo przenosi" tego,
co mog% wykona" z w!asnej inicjatywy i w!asnymi si!ami, podobnie niesprawiedliwo&ci%, szkod% spo!eczn% i zak!óceniem porz%dku jest zabiera" mniejszym i ni$szym
spo!eczno&ciom te zadania, które mog% spe!ni", i przekazywa" je spo!eczno&ciom
wi kszym i wy$szym” (79). Zasada ta jest tak$e obecna w prawie europejskim, tak$e
w kontek&cie praw cz!owieka34.
Pró$no jednak szuka" tej zasady w artyku!owanej cz &ci konstytucji. Znalaz!a si
ona w preambule, któr% — jak wiadomo — przyj to, gdy tekst by! ju$ gotowy. Nie mo$na zatem wskazywa" na t zasad jako argument na rzecz tezy, $e ca!a konstytucja pisana by!a w perspektywie idei s!u$ebno&ci pa#stwa wobec obywateli. Cho" wspiera
ona ide s!u$ebno&ci pa#stwa wobec jednostki, to jednak sama dalece nie wystarcza, by
obroni" tez dotycz%c% charakteru ca!ej konstytucji. Dotyczy ona bowiem nie tylko relacji pa#stwa do jednostek, ale tak$e szerzej — wspólnot (spo!eczno&ci) wy$szego rz du do wspólnot (spo!eczno&ci) ni$szego rz du. Ponadto stanowi ona uj cie tylko niektórych aspektów dotycz%cych relacji mi dzy jednostk% a pa#stwem. Trzeba tak$e zwróci"
uwag na miejsce wys!owienia tej zasady. Jest ona wskazana jako oparcie dla konstytucji, jednym tchem, i to na samym ko#cu, obok poszanowania wolno&ci i sprawiedliwo&ci, wspó!dzia!ania w!adz i dialogu spo!ecznego; gdzie& po&rodku w drugiej cz &ci preambu!y, w miejscu w $aden specjalny sposób nie wyró$nionym.
3. Godno(* i prawnonaturalne ugruntowanie praw cz)owieka
Uznanie w art. 30 przyrodzonej i niezbywalnej godno&ci (tak$e preambu!a mówi
o przyrodzono&ci godno&ci) za 'ród!o wolno&ci i praw w du$ej mierze pozwala przezwyci $y" wskazan% wy$ej trudno&" zwi%zan% z etatystycznym charakterem wys!awiania praw cz!owieka za pomoc% prawa w sensie przedmiotowym, gdy$ formu!a ta rozprasza w%tpliwo&ci co do tego, czy pa#stwo jest 'ród!em wolno&ci i praw.
Niemniej jednak zauwa$y" trzeba, $e jeszcze w projekcie z 19 czerwca 1996 r. akurat
formu!y o godno&ci jako 'ródle praw brakowa!o35, st%d trudno uzna", $e autorom projektu ci%gle towarzyszy!a &wiadomo&" potrzeby przezwyci $ania etatystycznego uj cia praw cz!owieka36. Zauwa$y" te$ trzeba, $e rozstrzygni cie uznaj%ce pierwotno&"
praw cz!owieka wobec pa#stwa nie rozstrzyga o celu pa#stwa i o jego s!u$ebno&ci.
34
Zob. M. Piechowiak, Aksjologiczne podstawy „Karty praw podstawowych Unii Europejskiej”,
„Studia Prawnicze” 2003, nr 1, s. 23.
35
Wówczas art. 24 brzmia!: „Przyrodzona i niezbywalna godno&" cz!owieka jest nienaruszalna. Jej
poszanowanie i ochrona jest obowi%zkiem w!adz publicznych”, Projekt 19.06.1996, Biblioteka Sejmowa. Problem braku powi%zania praw z godno&ci% w debacie konstytucyjnej by! znany znacznie wcze&niej, zob. M. Piechowiak, Prawa cz owieka w projekcie konstytucji, „Rzeczpospolita” z dnia 23 maja
1995 r., s. 15; tego$, Kszta towanie nowego systemu ochrony podstawowych praw i wolno!ci obywatelskich
w Polsce. Uwagi krytyczne o przyj#tych zasadach, [w:] Prawo w okresie przemian ustrojowych w Polsce.
Z bada" Instytutu Nauk Prawnych PAN, Warszawa 1995, s. 94–95.
36
Raczej by! to brak &wiadomo&ci problemu ni$ zdecydowany sprzeciw wobec innej — ni$ etatystyczna — koncepcji. Nie wzbudzi!a kontrowersji, zg!oszona przez ekspertów, sugestia dodania, i$ godno&" cz!owieka stanowi 'ród!o wolno&ci i praw obywatela. Zosta!a przyj ta przez Podkomisj redakcyjn% 13 sierpnia 1996 r., „Biuletyn” 1997, nr XXXVII, s. 82–84; a przez Komisj Konstytucyjn% ZN
18 wrze&nia 1996 r. W g!osowaniu nad ca!o&ci% artyku!u (wówczas 24, obecnie 30) oddano 36 g!osów
za, bez g!osów przeciwnych, przy jednym wstrzymuj%cym si , „Biuletyn” 1997, nr XXXIX, s. 33–34.
78
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
Problemu pierwsze#stwa jednostki wobec pa#stwa nie rozwi%zuje tak$e uznanie
godno&ci za nienaruszaln% (art. 30). Formu!a mówi%ca o nienaruszalno&ci mo$e by"
przywo!ana jako argument na rzecz zakazu czysto instrumentalnego traktowania jednostki, nie rozstrzyga jednak o zasadniczym celu pa#stwa. Formu!a nienaruszalno&ci
dotyczy dopuszczalnych sposobów osi%gania celów, a nie samych celów.
Z punktu widzenia pozycji jednostki wobec pa#stwa nie jest bez znaczenia miejsce, w którym znalaz!a si zasada godno&ci. Jest to obecnie art. 30, otwieraj%cy rozdzia! II i zawarte tam ogólne zasady. Cho" z pewno&ci% artyku! ten jest fundamentalny dla pojmowania praw cz!owieka, jednak nie dla pojmowania ca!ego porz%dku
konstytucyjnego. Na jego podstawie trudno argumentowa", $e zasada ta w zasadniczy sposób rozstrzyga o miejscu jednostki wobec pa#stwa. Sprawa przedstawia!aby
si zupe!nie inaczej, gdyby to by! artyku! pierwszy, analogicznie jak w Ustawie
Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec z 1949 r., gdzie zasada godno&ci otwiera
artyku!owan% cz &" konstytucji jako art. 1 ust. 137.
Nie jest tak$e prost% spraw% uzasadnienie szczególnego miejsca zasady godno&ci
w polskim porz%dku konstytucyjnym na podstawie preambu!y. O godno&ci mowa
jest tam w ostatnim zdaniu: „Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej
t Konstytucj b d% stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbaj%c o zachowanie przyrodzonej godno&ci cz!owieka, jego prawa do wolno&ci i obowi%zku solidarno&ci z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszon% podstaw Rzeczypospolitej
Polskiej”. Zdanie to mo$e by" z powodzeniem interpretowane jako okre&laj%ce nie
tyle zasadniczy cel pa#stwa, co sposób osi%gania tego celu i trudno konkurowa" tej
formule z jasnymi sformu!owaniami z art. 5.
Przy okazji problematyki godno&ci warto wskaza" na pewn% zalet rozwi%za#
przyj tych w konstytucji z punktu widzenie pozycji praw cz!owieka. Pozycja jednostki i jej praw jest mocniejsza przy przyj ciu perspektywy uznaj%cej ugruntowanie
praw w czym&, przynajmniej co do zasady, niezale$nym od woli ustrojodawcy (prawodawcy), od woli narodu, od reakcji emocjonalnych, dominuj%cych przekona# itp.
Tak% perspektyw b d okre&la" ogólnie jako perspektyw prawnonaturaln%. Obok
uj cia godno&ci, na konstytucyjne uznanie takiej perspektywy wskazuj% tak$e postanowienia dotycz%ce innych zagadnie# — przede wszystkim preambu!a uznaj%ca
prawd , sprawiedliwo&", dobro i pi kno za warto&ci uniwersalne. Uniwersalno&",
czyli powszechno&" okre&lonych warto&ci, jest w!a&ciwo&ci%, która sygnalizuje niezale$no&" warto&ci od tego, co subiektywne. Wa$ne dla konstytucyjnego pojmowania tych warto&ci s% zmiany tekstu, jakie mia!y miejsce w trakcie prac nad
projektem. W projekcie przygotowanym przez Komisj Konstytucyjn% Zgromadzenia Narodowego znajdowa!a si formu!a: „zarówno wierz%cy w Boga b d%cego
'ród!em prawdy, sprawiedliwo&ci, dobra i pi kna, jak i nie podzielaj%cy tej wiary, a u z n a w a n e p r z e z s i e b i e warto&ci wywodz%cy z innych 'róde!”
37
„Die Würde des Menschen ist unantastbar. Sie zu achten und zu schützen ist Verpßichtung aller
staatlichen Gewalt”; <http://www.bundestag.de>.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 79
[podkr. M.P.]38. Druga cz &" w sposób oczywisty godzi!a w powszechno&" wymienionych warto&ci jako podstawy porz%dku konstytucyjnego, gdy$ niewierz%cy
w Boga mogli uznawa" inne warto&ci, które na mocy tej formu!y by!yby konstytucjonalizowane. Drug% cz &" zacytowanej formu!y zast%piono ostatecznie fraz%: „jak
i nie podzielaj%cy tej wiary, a te uniwersalne warto&ci wywodz%cy z innych 'róde!”,
która wprost mówi o powszechno&ci wskazanych warto&ci konstytucyjnych i odrzuca relatywizm w okre&laniu fundamentu konstytucji39. Z punktu widzenia prawnonaturalnego ugruntowania warto&ci, znacz%ca jest kolejno&" wyliczenia. Postawienie
prawdy przed sprawiedliwo&ci%, dobrem i pi knem sugeruje ugruntowanie sprawiedliwo&ci w poznaniu, a nie w woli czy po prostu w dominuj%cych przekonaniach.
Istotnym zmianom z punktu widzenia prawnonaturalnej perspektywy podlega!a
tak$e redakcja art. 31. W projekcie z dnia 19 czerwca 1996 r. ust p pierwszy (wówczas art. 25) brzmia!: „Ka$dy mo$e czyni" to, czego nie zabrania ustawa. Nikogo nie
wolno zmusza" do tego, czego ustawa nie nakazuje”40. W trakcie dalszych prac zrezygnowano z pierwszego zdania41. Formu!a w nim zawarta jest typowa dla skrajnego
pozytywizmu prawniczego uznaj%cego prawo pozytywne za jedyny istotny regulator
zachowa# spo!ecznych42.
Zauwa$y" trzeba, $e uznanie prawnonaturalnego ugruntowania niektórych warto&ci konstytucyjnych nie rozstrzyga jeszcze o tym, $e prawo naturalne „samo z siebie” stanowi kryterium przynale$no&ci okre&lonej normy do systemu prawa i nie jest
równoznaczne z uznaniem prawa naturalnego jako 'ród!a prawa w sensie &cis!ym43.
Takie uznanie, w swej skrajnej formie, mog!oby podwa$y" bezpiecze#stwo prawne
w ochronie praw cz!owieka.
Analizowane tu rozstrzygni cia prawnonaturalne, cho" nie determinuj% wprost
relacji mi dzy jednostk% a pa#stwem i nie rozstrzygaj% wprost o celu pa#stwa i jego
s!u$ebno&ci wobec jednostki, niemniej jednak s% istotne dla pozycji jednostki i praw
cz!owieka w porz%dku konstytucyjnym; m.in. w przypadku pojawienia si kolizji
warto&ci konstytucyjnych. Od rozstrzygni " tych zale$y np. to, na ile warto&ci, któ38
Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego o projekcie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1997, s. 3.
39
Trybuna! Konstytucyjny okre&li! je mianem „uniwersalnych warto&ci konstytucyjnych”, wyrok
z dnia 11 maja 2005 r., sygn. akt K 18/04.
40
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej: projekt z dnia 19 czerwca 1996 r., Komisja Konstytucyjna Zgromadzenia Narodowego [udost pniany w Bibliotece Sejmowej].
41
Zob. M. Piechowiak, Koncepcja wolno!ci w projekcie konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, [w:]
Wolno!% we wspó czesnej kulturze. Materia y V (wiatowego Kongresu FilozoÞi Chrze!cija"skiej, red.
Z.J. Zdybicka i in., Lublin 1997, s. 523–532.
42
Zob. dyskusj na forum Komisji Konstytucyjnej ZN dnia 18 wrze&nia 1996 r.; „Biuletyn” 1997,
nr XXXIX, s. 34–36.
43
Por. P. Winczorek, Problem prawa naturalnego w dyskusjach konstytucyjnych, [w:] Powrót do
prawa ponadustawowego, red. M. Szyszkowska, Warszawa 1999, s. 131–137; K. Dzia!ocha, O prawie
i jego 'ród ach z perspektywy pi#ciolecia obowi&zywania Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, [w:]
Pi#% lat Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Materia y z konferencji na Zamku Królewskim w Warszawie 17 pa'dziernika 2002, red. H. Jerzma#ski, Warszawa 2002, s. 46–49.
80
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
rych dotycz prawa cz!owieka, ust pi woli wi"kszo#ci powi zanej z warto#ci partycypacji, demokracji, suwerenno#ci narodu itp. Maj c na uwadze skonstytucjonalizowan perspektyw" prawnonaturaln , za oczywi#cie fa!szyw mo$na uzna% tez",
która pojawi!a si" w sferze publicznej, g!osz c , $e „s"dziowie Trybuna!u zostali
wybrani przez si!y polityczne, które znalaz!y akceptacj" spo!ecze&stwa w poprzednich wyborach, acz niekoniecznie w ostatnich. W tym sensie, s"dziowie Trybuna!u
s jak upiory przesz!o#ci, które w imi" cofni"tej ju$ legitymacji demokratycznej,
uniewa$niaj ustawy uchwalane na podstawie aktualnej zgody spo!ecze&stwa”44.
Przy skonstytucjonalizowaniu prawnonaturalnego ugruntowania podstawowych warto#ci konstytucyjnych, demokratyczna czy proceduralna legitymizacja jest niewystarczaj ca, i to z konstytucyjnego punktu widzenia. Mutatis mutandis poruszona tu
kwestia odnosi si" do prawa do obywatelskiego sprzeciwu, którego w przyj"tej perspektywie nie mo$na odmawia% w imi" demokratycznej czy proceduralnej legitymizacji prawa.
4. Dobro wspólne
A. Art. 1 jako zasada interpretacyjna
Najmocniejszy i — moim zdaniem — jedyny w pe!ni konkluzywny argument na
rzecz tezy, $e u podstaw Konstytucji 1997 r. le$y idea s!u$ebno#ci pa&stwa wobec
obywateli, $e to pa&stwo jest dla cz!owieka, a nie cz!owiek dla pa&stwa, mo$na wyprowadzi% z art. 1. Jako otwieraj ce cz"#% artyku!owan konstytucji, postanowienia
tego artyku!u mo$na traktowa% — si"gaj c do analogii z dziedziny matematyki —
jako wyra$enie przed nawiasem, które kszta!tuje sposób pojmowania wszystkiego,
co dalej nast"puje. My#l t" jasno wyrazi! Marek Safjan jako prezes Trybuna!u
Konstytucyjnego: „Istotne znaczenie dla nowego postrzegania chronionych warto#ci
maj postanowienia art. 1 konstytucji stanowi ce, $e Rzeczpospolita jest dobrem
wspólnym wszystkich obywateli. Wynika z tego m.in. nakaz my#lenia kategoriami
dobra wspólnego przy rozstrzyganiu ka$dej sprawy. Obejmuje on tak$e konsekwencje poszczególnych rozstrzygni"% Trybuna!u”45. To w!a#nie artyku! pierwszy nale$y
uczyni% zasadniczym punktem odniesienia w podj"tym zagadnieniu. Maj c na uwadze przede wszystkim miejsce zasady dobra wspólnego, mo$na za Januszem
Trzci&skim powiedzie%, $e „gdy mówimy o dobru wspólnym w kontek#cie art. 1
Konstytucji, to mówimy o pa&stwie, o jednostce, a przede wszystkim o relacji pomi"dzy tymi podmiotami”46.
Aby przywróci% ide" s!u$ebno#ci pa&stwa opart na art. 1, konieczne jest si"gni"cie do prac przygotowawczych i dyskusji przedkonstytucyjnych, a za ich po44
J. Czaba&ski, Upiory przesz o!ci zdobywaj" w adz#, „Rzeczpospolita” z dnia 11 maja 2007 r.
Sk!adana Sejmowi Informacja o istotnych problemach wynikaj"cych z dzia alno!ci i orzecznictwa Trybuna u Konstytucyjnego w 2000 r., [w:] Sprawozdania stenograÞczne, 3 kadencja, 112 posiedzenie, 2 dzie& (05.07.2001), druk nr 2747.
46
J. Trzci&ski, Rzeczpospolita Polska dobrem wspólnym wszystkich obywateli, [w:] S"downictwo
administracyjne gwarantem wolno!ci i praw obywatelskich 1980–2005, red. J. Góral, R. Hauser
i J. Trzci&ski, Warszawa 2005, s. 454.
45
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 81
&rednictwem do pewnej tradycji reßeksji nad dobrem wspólnym, oraz odej&cie od
niektórych utartych schematów my&lenia na temat dobra wspólnego, schematów,
które — jak si zdaje — nie s% obce tak$e Trybuna!owi Konstytucyjnemu.
B. W sprawie metodologii bada# nad zasad% dobra wspólnego
Za rzecz znamienn% mo$na uzna" fakt, $e artyku! J. Trzci#skiego, którego deklarowanym g!ównym celem by!o „w s z c z c i e dyskusji na temat normatywnego
znaczenia art. 1 Konstytucji i zaproponowanie metodologii bada# nad konstytucyjn%
zasad%, która g!osi, $e «Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich
obywateli»” [podkr. M.P.]47, ukaza! si dopiero w 2005 r. Uzasadniaj%c mój dalszy
tok wywodu, chcia!bym tu skorzysta" z tego zaproszenia do dyskusji.
W pi ciolecie Konstytucji 1997 r. Lech Garlicki pisa!: „Ka$da konstytucja przyjmuje pewne zasady podstawowe, s!u$%ce zarówno jako aksjologiczny zwornik postanowie# szczegó!owych, jak i narz dzie pozwalaj%ce b%d' na odnajdywanie w konstytucji tre&ci, których zapomniano w niej zapisa", b%d' na usuwanie z niej tre&ci,
które nie powinny si w niej znale'". Konstytucja z 1997 roku za tak% zasad uzna!a godno&" cz!owieka”48. Je&li zgodzi" si z t% tez%, to trudno wskaza" racje, aby analogicznego statusu nie przyzna" zasadzie dobra wspólnego. St%d, zgadzaj%c si
z J. Trzci#skim, $e postanowienia konstytucji dookre&laj% tre&" zasady dobra wspólnego, przede wszystkim przez dookre&lenie praw cz!owieka i kszta!tu pa#stwa, jednak uwa$am, $e dekoduj%c tre&" art. 1 zasadniczy akcent nale$y po!o$y" na jej autonomiczny sens. Tylko wtedy zasada dobra wspólnego b dzie mog!a pe!ni" rol
wyznaczon% jej systematyk% konstytucji i pracami przygotowawczymi. St%d trudno
zgodzi" si z pogl%dem, $e: „«Dobro wspólne» jest pochodn% koncepcji pa#stwa, tak
w p!aszczy'nie koncepcji wolno&ci i praw jednostki, jak i w p!aszczy'nie organizacyjnej pa#stwa”49. W zasadzie dobra wspólnego jako fundamentalnej i pierwszej zasadzie konstytucyjnej najwa$niejsze zdaje si by" to, co w konstytucji nie zosta!o
wprost wys!owione. Maj%c na uwadze orzecznictwo Trybuna!u Konstytucyjnego dotycz%ce zasady demokratycznego pa#stwa prawnego, mo$na zasadnie przyj%", $e
tak$e obecny art. 1 jest interpretacyjnie otwarty tak na tre&ci typu materialnego, jak
i formalnego. St%d zasadne jest po!o$enie akcentu na prace przygotowawcze i si gni cie do wskazanych w nich tradycji.
C. Prace przygotowawcze
W trakcie prac Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego pocz%tkowo
przyjmowano (tak by!o jeszcze w projekcie z dnia 19 czerwca 1996 r.), $e artyku!em
pierwszym b dzie artyku! zawieraj%cy zasad demokratycznego pa#stwa prawnego
urzeczywistniaj%cego zasady sprawiedliwo&ci spo!ecznej, zatem obecny artyku! drugi; natomiast w projektowanym drugim artykule umieszczono formu! : „Rzecz47
Tam$e, s. 452.
L. Garlicki, Wolno!ci i prawa jednostki w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku,
op. cit., s. 62.
49
J. Trzci#ski, Rzeczpospolita Polska dobrem wspólnym wszystkich obywateli, op. cit., s. 460, pkt 8a.
48
82
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
pospolita Polska jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli” (a nie „dobrem
wspólnym”, jak ostatecznie przyj to), w oczywisty sposób nawi%zuj%c% do
Konstytucji kwietniowej z 1935 r.
W projekcie, który opu&ci! Komisj Konstytucyjn% Zgromadzenia Narodowego
i traÞ! do drugiego czytania, cho" dokonano zmiany kolejno&ci artyku!ów50, znajdowa!a si nadal kategoria „wspólnego dobra” podkre&laj%ca — zgodnie z polsk% tradycj% konstytucyjn% i zwyk!ym znaczeniem u$ytych s!ów — s!u$ebno&" obywateli
wobec pa#stwa. By!o tak mimo du$o wcze&niej zg!aszanych zastrze$e# pod adresem
przyj tej formu!y51 i deklarowanej zasadniczej zgodno&ci uczestników dyskusji co
do tego, $e w nowym artykule pierwszym nie chodzi o prymat pa#stwa, ale o wyra$enie idei s!u$ebno&ci pa#stwa wobec obywateli oraz co do tego, $e tre&" art. 1 nawi%zuje do koncepcji dobra wspólnego przyjmowanej w my&li chrze&cija#skiej i nauczaniu spo!ecznym Ko&cio!a katolickiego52. Deklaracje takie sk!adane by!y tak$e
w trakcie drugiego czytania, np. przez przedstawiciela dominuj%cego wówczas ugrupowania — Sojuszu Lewicy Demokratycznej — pos!a Jerzego Szmajdzi#skiego,
który stwierdza!: „O warto&ciach chrze&cija#sko-demokratycznych mo$na mówi"
w wypadku tych zapisów, które okre&laj% to, $e Rzeczpospolita jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli”53.
50
Zmiany kolejno&ci artyku!ów Komisja Konstytucyjna Zgromadzenia Narodowego dokona!a dopiero 17 wrze&nia 1996 r. na wniosek, nale$%cego wówczas do opozycji parlamentarnej, pos!a Tadeusza
Mazowieckiego, argumentuj%cego, $e „art. 2 [Rzeczpospolita Polska jest wspólnym dobrem] wyra$a
szersz% zasad ”; wniosek popar! tak$e, nale$%cy do rz%dz%cej koalicji, pose! Longin Pastusiak, stwierdzaj%c, $e: „nale$y rozpocz%" od kwestii ogólniejszej i nast pnie przej&" do kwestii bardziej szczegó!owej”, „Biuletyn” 1997, nr XXXIX, s. 12. Wniosek przyj to w Komisji zdecydowan% wi kszo&ci% g!osów (30 za, 3 przeciw, 5 wstrzymuj%cych si ), tam$e. W dyskusjach przedkonstytucyjnych podnoszono
w%tpliwo&ci co do trafno&ci postawienia u podstaw systemu prawnego zasady pa#stwa prawnego, której interpretacja mog!aby zosta" ograniczona do aspektów formalnych (pa#stwo prawne pojmowane raczej jako Gesetzesstaat ni$ Rechtsstaat) i zasady sprawiedliwo&ci spo!ecznej, która przesuwa akcenty
ze sprawiedliwo&ci po prostu na jedynie pewien aspekt sprawiedliwo&ci; szerzej np. M. Piechowiak,
Kszta towanie nowego systemu ochrony podstawowych praw i wolno!ci obywatelskich w Polsce.
Uwagi krytyczne o przyj#tych zasadach, op. cit., s. 92.
51
Problem kolejno&ci s!ów: „wspólne dobro” czy „dobro wspólne”, zosta! — jak si zdaje —
wprowadzony do debaty moim tekstem Prawa cz owieka w projekcie konstytucji, „Rzeczpospolita”
z dnia 23 maja 1995 r., któremu towarzyszy!a polemika: B. Banaszak, Zasady ustroju a prawa jednostki, „Rzeczypospolita” z dnia 14 czerwca1995 r. i odpowied' — M. Piechowiak, Porozmawiajmy o podstawach. Wokó projektu konstytucji, „Rzeczpospolita” z dnia 25 sierpnia 1995 r.; zasadnicze argumenty przedstawione w tych tekstach by!y powtarzane w debatach parlamentarnych przez zwolenników formu!y „dobro wspólne”.
52
P. Winczorek, Dyskusja nad podstawowymi zasadami ustroju RP w Komisji Konstytucyjnej
Zgromadzenia Narodowego, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 1995, z. 2, s. 17. Z kolei
B. Banaszak pisa!, $e art. 1 (przy formule „jest wspólnym dobrem”) nie pozostawia w%tpliwo&ci, „$e
chodzi o uznanie w nim przede wszystkim s!u$ebnej roli pa#stwa wobec obywateli, a nie o podkre&lenie znaczenia nale$ytego wywi%zywania si obywateli z ich obowi%zków wobec pa#stwa”, ten$e, Zasady ustroju a prawa jednostki, „Rzeczypospolita” z dnia 14 czerwca 1995 r.
53
Stenogram posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, <http://ks.sejm.gov.pl:8009/forms/
kad.htm> 2. kad., nr pos. zn3, dzie# 1, 24-02-1997.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 83
Wbrew tym deklaracjom, a zgodnie z przyj tym brzmieniem art. 1 i zgodnie ze
stoj%c% za nim tradycj% polskiego konstytucjonalizmu, pose! sprawozdawca Komisji
Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, którym by! Marek Mazurkiewicz,
przedstawiaj%c projekt w drugim czytaniu, mówi!: „Pierwsz% spo&ród idei konstytucyjnych projektu w jego cz &ci stricte normatywnej jest wizja pa#stwa polskiego
jako wspólnego dobra wszystkich obywateli. Jest ona niew%tpliwie nawi%zaniem do
historii narodu, który a$ za dobrze odczu! dolegliwo&ci braku w!asnej pa#stwowo&ci,
wi%$e si z ide% solidaryzmu spo!ecznego, wyra'nie przywo!an% tak$e w zako#czeniu preambu!y projektu konstytucji. Idea ta znajduje swe odbicie szczegó!owe
w rozdz. II, w artykule traktuj%cym o obowi%zkach obywatelskich, gdzie przywo!ano obowi%zek wierno&ci i lojalno&ci wobec pa#stwa oraz troski o dobro wspólne.
Trosk o pa#stwo jako dobro wspólne mo$na dostrzec równie$ w rozdziale o Þnansach publicznych, gdzie obok rozstrzygni " strukturalnych i kompetencyjnych oraz
regulacji praw obywatela znajdujemy materialne granice swobody gospodarki &rodkami publicznymi przez w!adz publiczn%”54. W sposób oczywisty na pierwszym
miejscu pozostawa!a idea s!u$ebno&ci obywateli wobec pa#stwa, pozostawa! duch
Konstytucji kwietniowej.
Pozostawienie w projekcie formu!y „wspólne dobro” wywo!a!o podczas drugiego czytania zdecydowan% reakcj ze strony opozycji. W debacie w Zgromadzeniu
Narodowym senator Alicja Grze&kowiak (NSZZ „S”) argumentowa!a: „Projekt konstytucji g!osi ju$ w art. 1, $e Rzeczpospolita Polska jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli, co nie oznacza, $e musi by" ich dobrem wspólnym. Formu!a projektu pozbawiona chrze&cija#skiej perspektywy przez nieprzyj cie systemu warto&ci
chrze&cija#skich jako fundamentu pa#stwa czy fundamentu konstytucji nie daje podstaw, by interpretowa" go w duchu nauki spo!ecznej Ko&cio!a, która mówi o dobru
wspólnym jako o sumie tych warunków $ycia spo!ecznego, dzi ki którym jednostki,
rodziny i zrzeszenia mog% pe!niej i !atwiej osi%gn%" swoj% w!asn% doskona!o&".
Polega to przede wszystkim na poszanowaniu przyrodzonych praw oraz obowi%zków osoby ludzkiej. Tego, niestety, projekt konstytucji nie potwierdza”55. W tym samym duchu, na istot problemu krótko wskazywa! pose! Andrzej G%sienica-Makowski: „w odniesieniu do art. 1 pojawia si problem, czy konstytucja
respektuje hierarchi warto&ci, to znaczy zasad , i$ cz!owiek jest warto&ci% pierwotn% i najwy$sz% w hierarchii bytów stworzonych, czy przyjmuje, $e jest to pa#stwo.
Postawienie wyrazu «wspólnym» przed wyrazem «dobrem» w konsekwencji stawia
pa#stwo ponad cz!owiekiem.”56
54
Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego o projekcie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (druki nr 17 i 14), drugie czytanie. Stenogram posiedzenia Zgromadzenia Narodowego <http://ks.sejm.gov.pl:8009/forms/kad.htm> 2. kad., nr pos. zn3, dzie# 1, 24-02-1997.
55
Stenogram posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, <http://ks.sejm.gov.pl:8009/forms/kad.htm>
2. kad., nr pos. zn3, dzie# 1, 24-02-1997.
56
Stenogram posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, <http://ks.sejm.gov.pl:8009/forms/kad.htm>
2. kad., nr pos. zn3, dzie# 2, 25-02-1997.
84
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
Stosown% poprawk , dotycz%c% zamiany kolejno&ci s!ów w art. 1 zg!osili pose!
A. G%sienica-Makowski oraz senatorowie: A. Grze&kowiak, B. ( kawa, A. Chronowski, F. Bachleda-Ksi dzularz i A. Che!kowski. Senator Alicja Grze&kowiak na forum
Komisji Konstytucyjnej ZN argumentowa!a: „Poprawka zmierza do prawid!owego
ustalenia poj ". Art. 1 w wersji Komisji Konstytucyjnej zawiera poj cie z akcentem
kolektywistycznym. Chodzi o to, $eby Rzeczpospolita Polska by!a dobrem wspólnym wszystkich. Jest to w!a&ciwe uj cie tego poj cia”. Komisja przyj !a propozycj
7 marca 1997 r. 35 g!osami za, przy 3 przeciw, 2 wstrzymuj%cych si ; w konsekwencji rekomendowa!a Zgromadzeniu Narodowemu przyj cie poprawki57.
Zgromadzenie Narodowe przyj !o poprawk 21 marca 1997 r. Na szczególne
podkre&lenie zas!uguje fakt, $e poprawk przyj to jednog!o&nie, bez g!osów przeciw
lub wstrzymuj%cych si . By!a to jedyna poprawka dotycz%ca spraw fundamentalnych
przyj ta przez konsens58. Jest to istotna racja po temu, aby w sposób szczególny bra"
pod uwag tre&ci zwi%zane z wprowadzon% zmian%.
D. „Dobro wspólne” jako wyra$enie idiomatyczne
Konsekwencje przyj cia poprawki s% bardzo daleko id%ce, powoduj% zmian zasadniczej perspektywy dla ca!ej ustawy zasadniczej. W j zyku polskim postawienie przymiotnika po rzeczowniku sygnalizuje zwykle, $e mamy do czynienia z wyra$eniem idiomatycznym, czyli takim, którego znaczenie nie jest wyznaczone sum% znacze# wyra$e#
sk!adowych (dobrym przyk!adem istotnego przesuni cia znaczeniowego nast puj%cego
w wyniku przestawienia przymiotnika s% wyra$enia „m!oda panna” i „panna m!oda”)59.
Zatem je&li mamy „wspólne dobro”, to — maj%c na uwadze znaczenie wyra$e# sk!adowych — chodzi o co&, co jest powszechnym celem, czym&, co jest cenne, warto&ciowe
i jako takie powinno by" przedmiotem troski i 'ród!em obowi%zków wobec niego. Takie
znaczenie wyra$enia „wspólne dobro” dobrze odpowiada jego u$yciu w Konstytucji
kwietniowej, akcentuj%cej obowi%zki obywateli wobec pa#stwa60.
57
„Biuletyn” 1997, nr XLIV, s. 5.
467 g!osów za; stenogram posiedzenia Zgromadzenia Narodowego <http://ks.sejm.gov.pl:8009/
forms/kad.htm> 2. kad., nr pos. zn3, dzie# 6, 21-03-1997. Jednog!o&nie przyj to w drugim czytaniu jeszcze tylko jedn% poprawk (w art. 167 ust. 2 wnioskodawca proponowa!, aby regionalne izby obrachunkowe by!y organami nadzoru w zakresie spraw Þnansowych, a nie — jak proponowa!a Komisja —
spraw bud$etowych).
59
Zob. W. Koba#ski, B. Klebanowska, A. Markowski, O dobrej i z ej polszczy'nie, Warszawa
1989, s. 231.
60
Wojciech Brzozowski, polemizuj%c z pogl%dami zawartymi w moim tek&cie FilozoÞczne podstawy rozumienia dobra wspólnego, „Kwartalnik FilozoÞczny” 2003, nr 2, s. 5–35, deprecjonuje donios!o&" przestawienia s!ów w art. 1; uznanie tej donios!o&ci uzale$nia od bada# socjolingwistycznych i sugeruje, $e — historycznie rzecz ujmuj%c — „)róde! ró$nic znaczeniowych mi dzy sformu!owaniem,
które znalaz!o si w Konstytucji z 1935 r., a uj ciem obecnym nale$a!oby si wi c dopatrywa" raczej
w praktyce politycznej i klimacie ideowym lat 30-tych, które sk!ania!y do interpretacji zgodnej z duchem my&li obozu sanacyjnego”; W. Brzozowski, Konstytucyjna zasada dobra wspólnego, „Pa#stwo
i Prawo” 2006, z. 11, s. 19–20. Zauwa$y" trzeba, $e w swojej argumentacji odwo!a!em si do pewnej
ogólnej i uznanej zasady j zyka polskiego (zob. wy$ej przyp. 59), a nie do samych intuicji j zykowych.
Nie jest te$ tak, $e ka$de przestawienie kolejno&ci jest znacz%ce, tak$e z tego powodu, $e nie zawsze odpowiada mu utrwalone wyra$enie idiomatyczne. St%d wskazana przez autora trudno&", jak% ma z do58
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 85
E. Dobro wspólne w nauce spo!ecznej Ko&cio!a i w tradycji ÞlozoÞi klasycznej
Aby zidentyÞkowa" sens wyra$enia idiomatycznego trzeba si gn%" do deÞnicji
(a legaln% deÞnicj% nie dysponujemy) albo do kultury, do tradycji61. Znaczenie wyra$enia „dobro wspólne”, w!a&nie jako wyra$enia idiomatycznego, jest dobrze ugruntowane w powo!ywanej w dyskusji spo!ecznej nauce Ko&cio!a katolickiego62.
Zgodnie z ni% dobro wspólne „obejmuje sum tych warunków $ycia spo!ecznego,
dzi ki którym jednostki, rodziny i zrzeszenia mog% pe!niej i !atwiej osi%gn%" swoj% w!asn% doskona!o&"”63; „polega [ono] przede wszystkim na poszanowaniu praw i obowi%zków osoby ludzkiej”64. Niemal tymi samymi s!owy dawano wyraz takiemu rozumieniu tego poj cia w debacie w Zgromadzeniu Narodowym65. Ca!kowicie chybiony
jest w tym kontek&cie zarzut, $e si ganie w analizie art. 1 do katolickiej nauki spo!ecznej by!oby równoznaczne z niezrozumia!% w pa#stwie &wieckim praktyk% nadawania poj ciom konstytucyjnym tre&ci konfesyjnej66. To, $e sens pewnych wyra$e#
funkcjonuj%cych w kulturze i przyjmowanych dla wyra$enia pewnych tre&ci jest wyznaczony tradycj% powi%zan% z religi%, nie rozstrzyga o ich konfesyjnym charakterze. Kategori „dobra wspólnego” przyj to nie dlatego, $e jest to kategoria ukszta!towana w nauce spo!ecznej Ko&cio!a katolickiego czy w pewnej tradycji ÞlozoÞcznej,
nie dlatego tak$e, $e wst p do konstytucji mówi o wierz%cych w Boga, ale ze wzgl du na tre&ci zawarte w tej kategorii, których rozumienie jest ow% tradycj% wyznaczone i to tre&ci wyra'nie przywo!ane w pracach przygotowawczych. Maj%c na uwadze
niew%tpliwe osi%gni cia hermeneutyki ÞlozoÞcznej, trudno kwestionowa" postulat
strze$eniem ró$nicy znaczeniowej mi dzy „polska rodzina” a „rodzina polska”, nie ma mocy argumentacyjnej. W dodatku wybrany przez niego przyk!ad akurat wspiera przywo!an% zasad , gdy$ w ostatnich
latach pisane wielk% liter% (czego w j zyku mówionym oczywi&cie nie wida", cho" skutki przesuni cia
znaczeniowego pozostaj%) wyra$enie „Rodzina Polska” nabra!o swoistego znaczenia jako nazwa stowarzyszenia. Wreszcie, co najwa$niejsze, omawiana zasada j zykowa, jak ka$da zasada, ma wyj%tki. Daleki jestem od oparcia analizy art. 1 wy!%cznie na analizach j zykowych. Zmiana kolejno&ci s!ów by!a
wyrazem tego, co dzia!o si podczas prac nad przygotowaniem projektu konstytucji i to do nich trzeba
przede wszystkim si gn%", a nie do doktryny konstytucyjnej okresu mi dzywojennego. Prace te mój polemista w swym wywodzie ignoruje.
61
Zob. M. Piechowiak, FilozoÞczne podstawy rozumienia dobra wspólnego, „Kwartalnik FilozoÞczny” 2003, nr 2, s. 5–35.
62
Jest to uznane tak$e w komentarzach. Zob. np. P. Winczorek, Komentarz do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., Warszawa 2000, s. 14: „Poj cie dobra wspólnego nale$y do
dorobku my&li chrze&cija#skiej”.
63
Sobór Watyka#ski II, Konstytucja duszpasterska o Ko!ciele w !wiecie wspó czesnym. Gaudium
et spes, 74; tam$e 26, „dobro wspólne — czyli suma warunków $ycia spo!ecznego, jakie b%d' zrzeszeniom, b%d' poszczególnym cz!onkom spo!ecze#stwa pozwalaj% osi%ga" pe!niej i !atwiej w!asn% doskona!o&"“. Zob. Jan XXIII, Pacem in terris, 58: dobro wspólne mo$na okre&li" jako „sum tych warunków
$ycia spo!ecznego, w jakich ludzie mog% pe!niej i szybciej osi%gn%" swoj% osobist% doskona!o&"”.
64
Jan XXIII, Pacem in terris, 60. Zob. Jan Pawe! II, Centesimus annus, 47: dobro wspólne „nie jest
zwyk!% sum% korzy&ci partykularnych, ale wymaga ich oceny i pogodzenia w oparciu o sprawiedliw%
hierarchi warto&ci i, w ostatecznym rozrachunku, o w!a&ciwe zrozumienie godno&ci i praw osoby”; Jan
Pawe! II, S u$y% dobru wspólnemu, „L’Osservatore Romano” 2001, nr 1, s. 45: „Ochrona praw cz!owieka nale$y do niepodwa$alnych nakazów dobra wspólnego”.
65
Zob. cyt. wy$ej wypowied' senator Alicji Grze&kowiak.
66
Tak J. Brzozowski, op.cit., s. 21.
86
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
uwzgl dniania tradycji przy ka$dej odpowiedzialnej próbie wszechstronnego rozumienia danej kategorii67.
Uznanie — zgodnie ze wskazan% tradycj% — praw cz!owieka za zasadniczy element dobra wspólnego, w sposób oczywisty nie tylko nie prowadzi „do zaw!aszczenia
przestrzeni publicznej przez przedstawicieli jednego &wiatopogl%du”68, ale pozwala
na podstawie art. 1 argumentowa" przeciwko takiemu zaw!aszczeniu.
W ÞlozoÞi chrze&cija#skiej, nawi%zuj%cej do Tomasza z Akwinu i do klasycznej
ÞlozoÞi greckiej69, obok przedstawionego rozumienia dobra wspólnego, okre&lanego
jako dobro wspólne w aspekcie przedmiotowym, wyró$nia si dobro wspólne w aspekcie podmiotowym. Jest nim pe!ny rozwój ka$dej osoby, uto$samiany ze szcz &ciem
wszystkich cz!onków wspólnoty70. Mówi%c s!owami Akwinaty, nieco archaicznie, ale
wskazuj%c na istot sprawy: „Pierwsz% za& zasad% w dzia!aniu, które podlega rozumowi praktycznemu, jest cel ostateczny. Celem ostatecznym $ycia ludzkiego jest za&
szcz &cie lub szcz &liwo&", jak wy$ej powiedziano. Z tego wynika, $e prawo, przede
wszystkim, powinno mie" na wzgl dzie porz%dek, który kieruje ku szcz &liwo&ci”71.
Generalna perspektywa takiego pojmowania dobra wspólnego wyznaczona by!a ju$
w staro$ytno&ci. Platon pisa!: „Podstawowym za!o$eniem i celem naszych praw jest
to, $eby obywatele byli jak najszcz &liwsi i zespoleni ze sob% najserdeczniejsz% przyja'ni%”72; Arystoteles, w tym samym duchu: „Nie ulega tedy w%tpliwo&ci, $e najlepszym ustrojem jest z konieczno&ci taki, w którego ramach ka$dy bez wyj%tku najlepiej si czuje i szcz &liwie $yje”73.
Dobro wspólne w aspekcie podmiotowym jest bardziej fundamentalne, tak ontologicznie, jak i poznawczo. To ze wzgl du na nie co& jest dobrem wspólnym w sen67
Zob. H.-G. Gadamer, Wahrheit und Methode, Tübingen 1975, s. 279–281; M. Piechowiak, W poszukiwaniu ontologicznych podstaw prawa. Arthura Kaufmanna teoria sprawiedliwo!ci, Warszawa 1992, s. 59–60;
tak$e np. J. Stelmach, Wspó czesna ÞlozoÞa interpretacji prawniczej, Kraków 1999, s. 50–72.
68
Tam$e, s. 23.
69
J. Brzozowski uznaje spekulacje na temat tradycji ÞlozoÞcznej dotycz%cej dobra wspólnego tout
court za ja!owe (za przyk!ad przywo!uje ksi%$k Paw!a *piewaka, W stron# dobra wspólnego, Warszawa
1998) i w tym kontek&cie zauwa$a, $e pytanie o art. 1 nie powinno zatem brzmie": „co to jest dobro
wspólne?”, lecz raczej: „co to znaczy, $e Polska to dobro wspólne?”. Brzozowskiemu przyzna" trzeba
racj , $e ksi%$ka P. *piewaka niewiele albo zgo!a nic nie wnosi do analizy art. 1. Jest tak jednak nie dlatego, $e si ga ona do ÞlozoÞi, ale dlatego, $e si ga nie do tej tradycji ÞlozoÞcznej, która w &wietle prac
przygotowawczych jest dla art. 1 istotna. Aby odpowiedzie" na postawione przez Brzozowskiego „w!a&ciwe” pytanie pod adresem art. 1, trzeba dysponowa" cho"by wst pnym rozumieniem „dobra wspólnego”. Przy braku osadzenia kategorii „dobra wspólnego” w polskiej tradycji konstytucyjnej, modelowanie
tre&ci tej kategorii bez si gania do tradycji ÞlozoÞcznej lub innej „zewn trznej” wobec prawa by!oby
mo$liwe, gdyby tre&" art. 1 by!a wyznaczona „wewn trznie” sam% konstytucj%. Wówczas jednak sama
w sobie kategoria „dobra wspólnego” by!aby kategori% czysto blankietow%, nie posiadaj%c% w!asnego
autonomicznego znaczenia.
70
Zob. M.A. Kr%piec, Cz owiek i prawo naturalne, Lublin 1986, s. 186: „dobro wspólne poj te Þnalistycznie pojawia si przed cz!owiekiem-osob% jako jego «w!asne», osobowe dobro”.
71
Tomasz z Akwinu, Summa theologiae¸ 1–2, q. 90 a. 2 co. (Thomae Aquinatis Opera Omnia cum
hypertextibus in CD-ROM, red. R. Busa, Stuttgart 1996).
72
Platon, Prawa, przek!. M. Maykowska, Warszawa 1960, 743c.
73
Arystoteles, Polityka, przek!. L. Piotrowicz, [w:] Dzie a wszystkie, Warszawa 2001, t. 6, 1324a;
zob. tak$e np. Arystoteles, Etyka nikomachejska, przek!. D. Gromska, [w:] Dzie a wszystkie, Warszawa
1996, t. 5, 1129b.
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 87
sie przedmiotowym, czyli warunkiem sprzyjaj%cym osi%gni ciu rozwoju osobowego
i szcz &cia we wspólnocie.
Wa$nym elementem chrze&cija#skiej koncepcji dobra wspólnego, odró$niaj%cym
j% od koncepcji staro$ytnych, jest dostrze$enie, i$ pa#stwo, kszta!tuj%c warunki rozwoju cz!owieka, nie obejmuje ca!ej przestrzeni, w której cz!owiek si rozwija74. Mówi%c
za Tomaszem z Akwinu: „cz!owiek nie jest przyporz%dkowany do wspólnoty politycznej, ca!ym sob% i wszystkim, co jest jego”75. Porz%dek polityczny, pa#stwowy, cho" nie
mo$e tego „wi cej” zagospodarowa", to powinien ów element uwzgl dnia", cho"by po
to, aby — niechc%cy — go nie przekre&li". Jest to jeden z wa$nych powodów, dla których u aksjologicznych podstaw pa#stwa nale$y wskaza" na dobro wspólne i za jego po&rednictwem na dobro cz!owieka, czy — mówi%c wspó!cze&nie funkcjonuj%cymi kategoriami — jego godno&", a dookre&lenie kszta!tu pa#stwa postawi" na miejscu drugim.
Jest to te$ wa$ny argument na rzecz przyj tej kolejno&ci dwóch pierwszych artyku!ów.
Urzeczywistnianie zasady demokratycznego pa#stwa prawnego realizuj%cego zasady
sprawiedliwo&ci spo!ecznej jest, w &wietle konstytucji, warunkiem koniecznym, ale nie
warunkiem wystarczaj%cym urzeczywistniania dobra wspólnego.
F. Dobro wspólne jako fundament porz%dku konstytucyjnego
Umieszczenie „dobra wspólnego” w pierwszym artykule konstytucji, a nie
„wspólnego dobra”, powoduje, $e na pierwszym miejscu postawione zostaj% postulaty dotycz%ce tego, jakie ma by" pa#stwo, aby s!u$y!o obywatelom; zamiast tego,
jacy maj% by" obywatele, aby s!u$yli pa#stwu76. Pierwszoplanowym elementem dobra
wspólnego s% prawa cz!owieka. Je$eli Rzeczpospolita nie respektuje czy nie chroni
tych praw, to nie jest dobrem wspólnym. Zasada dobra wspólnego na pierwszym
miejscu ka$e postawi" pytanie, jaka ma by" Rzeczpospolita, na pierwszym miejscu
stawia obowi%zki pa#stwa, a nie obowi%zki obywateli. Tak% interpretacj wspiera
tak$e formu!a z preambu!y, na pierwszym miejscu mówi%ca o równo&ci w prawach
wobec dobra wspólnego — Polski, na drugim — o obowi%zkach.
W dyskusji w Komisji Konstytucyjnej, dnia 17 wrze&nia 1996 r., jeszcze przy formule
„wspólne dobro”, na tak% perspektyw wskazywa! Pawe! Sarnecki, jako ekspert Komisji
Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, stwierdzaj%c: „je$eli Rzeczpospolita Polska
nie b dzie demokratycznym pa#stwem prawnym urzeczywistniaj%cym zasady sprawiedliwo&ci spo!ecznej, to nie b dzie wspólnym dobrem wszystkich obywateli”77.
74
W tym kontek&cie warto przypomnie" art. 4 ust. 1 Konstytucji kwietniowej z 1935 r., który stanowi!, $e „W ramach pa#stwa i w oparciu o nie kszta!tuje si $ycie spo!eczne”.
75
„Homo non ordinatur ad communitatem politicam secundum se totum, et secundum omnia sua”,
Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, 1–2, q. 21, a. 4, ad 3.
76
Por. nauk spo!eczn% Ko&cio!a katolickiego w kontek&cie europejskim; Jan Pawe! II, S u$y%
dobru wspólnemu, „L’Osservatore Romano” 2001, nr 1, s. 45: „Europa coraz lepiej u&wiadamia sobie,
jakie s% wymiary wspólnego dobra europejskiego, to znaczy jakie dzia!ania winna wspólnym wysi!kiem
podejmowa", i jakich warto&ci broni", aby nale$ycie odpowiada" na potrzeby swoich obywateli”. Por.
J. Trzci#ski, Rzeczpospolita Polska dobrem wspólnym wszystkich obywateli, op. cit., s. 456.
77
„Biuletyn” 1997, nr XXXIX, s. 12. Znaczenie art. 2 jako najbli$szego dla rozumienia dobra
wspólnego, podkre&la tak$e J. Trzci#ski, Rzeczpospolita Polska dobrem wspólnym wszystkich obywateli,
op. cit., s. 460, pkt 8d.
88
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
Jednak trudno si zgodzi" z przytoczonym wówczas argumentem na rzecz tego,
$e obecny art. 2 powinien pozosta" artyku!em pierwszym, argumentem opartym na
potraktowaniu zasady demokratycznego pa#stwa prawnego nie tylko jako warunku
koniecznego, ale tak$e warunku wystarczaj%cego dla dobra wspólnego: „Poniewa$
Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym pa#stwem prawnym, to staje si wspólnym dobrem wszystkich”78. Gdyby tak by!o, fundamentem dobra wspólnego by!oby,
postawione znowu na pierwszym miejscu, pa#stwo. O ile w &wietle przywo!anej tu
chrze&cija#skiej reßeksji nad dobrem wspólnym mo$na si zgodzi", $e istotnym elementem dobra wspólnego jest taki kszta!t pa#stwa, który odpowiada zasadzie demokratycznego pa#stwa prawnego urzeczywistniaj%cego zasady sprawiedliwo&ci spo!ecznej, to jednak nie mo$na si zgodzi" z tym, $e jest to pierwszy i zasadniczy fundament dobra wspólnego. Fundamentem tym jest cz!owiek zmierzaj%cy do osobowego
rozwoju, mówi%c tradycyjnie — do szcz &cia, ze swymi przyrodzonymi prawami
jako podstawowymi warunkami takiego rozwoju; a pa#stwo ma przyj%" taki a nie
inny kszta!t ze wzgl du na cz!owieka i jego prawa. Nawet je&li wys!owiona w obecnym art. 2 zasada obejmuje prawa cz!owieka, to jednak umieszcza je w perspektywie
pa#stwa jako czego& pierwszego i pierwotnego79. St%d — z punktu widzenie idei s!u$ebno&ci pa#stwa wobec cz!owieka czy obywatela i zgodno&ci z tradycyjn% reßeksj%
nad dobrem wspólnym — lepsza jest przyj ta kolejno&" dwóch pierwszych artyku!ów. Przy takiej strukturze zasadna jest interpretacja, $e art. 1 u podstaw pa#stwa sytuuje cz!owieka, $yj%cego we wspólnocie, z jego prawami (o których mowa przede
wszystkim, cho" nie tylko, w rozdziale II), natomiast art. 2 wskazuje na podstawowe
tego konsekwencje dla kszta!tu pa#stwa.
G. Zadanie dla Trybuna!u Konstytucyjnego i nie tylko
Trybuna! Konstytucyjny zdaje si nie dostrzega" tradycji pojmowania dobra
wspólnego, na któr% wskazuj% prace przygotowawcze i dyskusje przedkonstytucyjne
dotycz%ce przepisu z art. 1. Za tak% tez% przemawiaj% ju$ same wyra$enia stosowane
przez Trybuna!, gdy odwo!uje si do art. 1. W cytowanym wy$ej fragmencie wyroku
z dnia 10 pa'dziernika 2001 r. mowa jest o „wspólnym dobru” a nie o „dobru wspólnym”, co zdaje si wskazywa" nie tylko na niebranie pod uwag wskazanej tradycji,
ale — je&li nie jest to proste przeoczenie — tak$e na brak &wiadomo&ci dylematów,
jakie towarzyszy!y nadawaniu kszta!tu tej fundamentalnej regulacji.
78
„Biuletyn” 1997, nr XXXIX, s. 12.
Wyra'nie wida" to w wyroku z dnia 28 maja 1997 r. (sygn. akt K 26/96), gdy jeszcze przed wej&ciem w $ycie Konstytucji z 1997 r. Trybuna! Konstytucyjny z zasady demokratycznego pa#stwa prawnego wyprowadza! prawo do $ycia; np.: „Pa#stwo takie realizuje si bowiem wy!%cznie jako wspólnota
ludzi i tylko ludzie mog% by" w!a&ciwymi podmiotami praw i obowi%zków stanowionych w takim pa#stwie. [...] Pozbawienie $ycia unicestwia wi c równocze&nie cz!owieka, jako podmiot praw i obowi%zków. Je$eli tre&ci% zasady pa#stwa prawa jest zespó! podstawowych dyrektyw wyprowadzanych z istoty
demokratycznie stanowionego prawa, a gwarantuj%cych minimum jego sprawiedliwo&ci, to pierwsz%
tak% dyrektyw% musi by" respektowanie w pa#stwie prawa warto&ci, bez której wykluczona jest wszelka
podmiotowo&" prawna [...]” (uzasadnienie, pkt 3).
79
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 89
Podobnie w powo!anym wyroku z dnia 30 stycznia 2001 r., w „dobru wspólnym” zosta!o ugruntowane, niemal zosta!o z nim uto$samione, dobro ogólne, bez
rozwa$enia idiomatycznego charakteru kategorii z art. 1 (sygn. akt K 17/00).
Z punktu widzenia stosowania zasady dobra wspólnego mo$na te$ zauwa$y", $e
orzecznictwo Trybuna!u Konstytucyjnego odbiega od tradycyjnego uj cia dobra wspólnego w takim zakresie, $e traktuje dobro wspólne jako jedn% z warto&ci konstytucyjnych, która jest „wa$ona” wzgl dem innych. Natomiast w tradycyjnym uj ciu dobro
wspólne obejmuje i integruje w zasadzie wszystkie inne warto&ci. St%d kategoria „dobra
wspólnego” powinna by" stosowana w przypadkach, gdy trzeba zestawi" ze sob% i zintegrowa" inne warto&ci, dookre&laj%c ich tre&"80. W ramach dobra wspólnego mo$na „wa$y"” ze sob% dobro ogólne i dobro indywidualne, ale bez uprzywilejowania tego pierwszego, bo dobro wspólne obejmuje tak$e to wszystko, co jednostce s!usznie si nale$y.
Dobro wspólne mo$e by" kluczem do dookre&lenia tre&ci nienaruszalnej godno&ci cz!owieka, tre&ci, która niekiedy mo$e by" dookre&lona tylko przez uwzgl dnienie relacji
jednego cz!owieka do innych ludzi, tak$e obdarzonych godno&ci%, i do warunków rozwoju kszta!towanych w ramach jednej ojczyzny i jednego pa#stwa. W tradycyjnym uj ciu dobro wspólne jest od strony materialnej to$same z dobrem cz!owieka uj tego ca!o&ciowo w jego odniesieniach do innych i do &rodowiska spo!ecznego, w którym $yje81.
W &wietle powy$szych analiz z ca!% pewno&ci% nale$y si zgodzi" z pogl%dem,
$e „dobro wspólne nie redukuje si do zagadnienia ograniczenia wolno&ci i praw
jednostki w zestawieniu z interesem publicznym (interesem pa#stwa)”82. Co wi cej,
skoro — maj%c na uwadze prace przygotowawcze i wskazan% w nich tradycj pojmowania dobra wspólnego — zasada ta na pierwszym miejscu stawia obowi%zki
pa#stwa wobec obywatela, a nie obowi%zki obywatela wobec pa#stwa; zatem zasada
dobra wspólnego raczej jest podstaw% ograniczania interesu pa#stwa w imi praw
cz!owieka (wolno&ci i praw jednostki), a nie praw cz!owieka w imi interesu pa#stwa83. Prymat osoby, jej rozwoju i szcz &cia, przed interesem pa#stwa, stanowi!by
istotny element zasady dobra wspólnego (jej autonomicznego sensu), który mo$e
by" pomocny przy rozstrzyganiu konßiktów warto&ci konstytucyjnych.
IV. UWAGI PODSUMOWUJ%CE
Konstytucja 1997 r. dobrze odzwierciedla czasy, w których powstawa!a.
Odzwierciedla zmagania tak na polu podstawowych idei, jak i przekona# ogólno80
Por. W. Brzozowski, Konstytucyjna zasada dobra wspólnego, op. cit., s. 19.
Z takim tradycyjnym uj ciem nie jest !atwo pogodzi" postanowienia art. 25 ust. 3: „Stosunki
mi dzy pa#stwem a ko&cio!ami i innymi zwi%zkami wyznaniowymi s% kszta!towane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezale$no&ci ka$dego w swoim zakresie, jak równie$ wspó!dzia!ania dla dobra cz!owieka i dobra wspólnego”, w którym dobro cz!owieka jest wyra'nie odró$nione
od dobra wspólnego; dobro cz!owieka i dobro wspólne s% dwoma ró$nymi celami, cho" mog% by"
uznane za komplementarne. Z genetycznego i historycznego punktu widzenia kszta!t tego artyku!u jest
zrozumia!y — powstawa! on przy pojmowaniu dobra wspólnego w duchu Konstytucji kwietniowej.
82
J. Trzci#ski, Rzeczpospolita Polska dobrem wspólnym wszystkich obywateli, op. cit., s. 460, pkt 8b.
83
Por. tam$e, pkt 8c.
81
90
Przegl%d Sejmowy 4(81)/2007
Studia i Materia y
teoretycznych. Zasadnicze uj cie miejsca cz!owieka i jego praw w pa#stwie dookre&lano w kontek&cie do&wiadcze# i tradycji konstytucyjnej okresu mi dzywojennego
i jednocze&nie do&wiadcze# powojennych narusze# podstawowych praw cz!owieka.
Wyra'nie mo$na dostrzec dominacj ogólnoteoretycznej reßeksji wyrastaj%cej z pozytywizmu prawniczego i pewien deÞcyt w docenieniu ÞlozoÞcznoprawnych i teoretycznych idei, które przynios!a powojenna mi dzynarodowa ochrona praw cz!owieka. Z punktu widzenia dowarto&ciowania cz!owieka i jego praw, niejako „rzutem na
ta&m ” uda!o si skorygowa" kilka — cho" nie wszystkich — kwestii, istotnych
z punktu widzenia usytuowania jednostki wobec pa#stwa. Wy$ej przeprowadzone
analizy wskazuj%, $e zasadniczy, a spo&ród badanych — jedyny, w pe!ni konkluzywny argument na rzecz uznania idei s!u$ebno&ci pa#stwa wobec cz!owieka za fundamentaln% ide Konstytucji 1997 r., opiera" si mo$e na art. 1. Artyku! ten jest jednak
— jak dotychczas — interpretowany z pomini ciem istotnych intuicji wskazanych
w pracach przygotowawczych, a zasadniczych dla idei s!u$ebno&ci pa#stwa.
Dowarto&ciowanie tej idei pozostaje ci%gle zadaniem do wykonania; zadaniem,
o którym warto pami ta" w kontek&cie pojawiaj%cych si tendencji do faworyzowania tego, co pa#stwowe, np. poprzez absolutyzowanie demokratycznej, proceduralnej legitymizacji prawa. W obliczu tych tendencji Konstytucja 1997 r. okazuje si
dobrze uzbrojon% stra$niczk% godno&ci cz!owieka; stra$niczk% nie idealn%, a niekiedy nie w pe!ni &wiadom% swej mocy, ale dobr% na tyle, aby w obecnej sytuacji stan%"
po jej stronie i by" dalekim od postulatów wymiany ca!ej konstytucji. Analiza prac
przygotowawczych potwierdza, sk%din%d oczywist% tez , $e tekst konstytucji jest
wypadkow% wielu czynników, tak$e pozamerytorycznych. Maj%c na uwadze toczone
publicznie debaty wokó! Trybuna!u Konstytucyjnego, prawa do obywatelskiego
sprzeciwu czy prawa do $ycia, mo$na zasadnie przypuszcza", $e obecnie przygotowany projekt nie by!by lepszy w badanym wy$ej aspekcie.
SUMMARY
of the article:
Subordination of the State to the Individual and to Human Rights
as a Central Idea of Poland’s Constitution of 2 April 1997: A Goal or an Achievement?
The article deals with relations between the individual and human rights on the one hand,
and the State on the other, in the context of the Constitution of the Republic of Poland. The author poses the question whether the idea of subordination of the State to the individual is really
a central idea of that constitution. He puts forward many arguments against such suggestion.
These arguments relate, above all, to the arrangement of the constitution: a chapter concerning
human rights is chapter II, while chapter I deals with foundation of the State; the goals of the
State are specified in the preamble including the following initial phrase “the existence and future of Poland as our Homeland” and in Article 5 where human rights are as subject of protection by the State is mentioned after independence and integrity of [its] territory; a general concept of human rights protection adopted in the constitution is dominated by the structures typical
Marek Piechowiak: S u$ebno!% pa"stwa wobec cz owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP... 91
of law in its objective sense; the way of regulation admissible limitations on human rights differs from international standards; possibility of claiming human rights is constitutionally guaranteed, mostly by constitutional complaint which is above all aimed at correction of legal
system, rather than claiming of rights by the individual; Article 1 (“The Republic of Poland shall
be the common good of all its citizens”) interpreted as referring to Article 1 paragraph 1 of the
April Constitution of 1935, one of the main ideas of which was precedence of the State over the
individual.
He also analyses the arguments in favour of the recognition of the idea of subordination of
the State. Nevertheless, they cannot be accepted as resolving the question of whether it is a central idea of the constitution. These arguments include in particular: the principle of subsidiarity
contained in the preamble, even if it has not been appropriately emphasized there; recognition
of inherent and inalienable dignity of the person, but it was not until Article 30 that this provision has been contained and it does not determine the relations between the human dignity and
rights and the State.
The author suggests that the only conclusive way to justify the subordination of the State
in relation to the individual as a central idea of the constitution is by means of Article 1. Taking
into account, above all, preparatory work, we should reject the interpretation of that article referring to the April (1935) Constitution. Essential interpretative context may be found in preparatory work and social teachings of the Catholic Church, referred to therein. In that case, the
common good means the entirety of the conditions of social life which favour the human development. These conditions include above all the respect for human dignity. Such interpretation
of Article 1 gives priority to proposals on what the State should be to serve the individual rather
than to safeguard obligations of citizens in relation to the State.
DOKUMENTY
MATERIA&Y 'RÓD&OWE
DO STUDIÓW
NAD PARLAMENTARYZMEM
SPOTKANIE DYSKUSYJNE W REDAKCJI
„PRZEGL DU SEJMOWEGO” NA TEMAT X-LECIA KONSTYTUCJI RP
Warszawa, 17 maja 2007 r.
Obecni
Cz!onkowie Komitetu Redakcyjnego
Miros aw Granat
Jerzy Góral
Micha Królikowski
Wojciech Kulisiewicz
Pawe Sarnecki
Andrzej Szmyt
Zbigniew Witkowski
Krzysztof Wójtowicz
Marek Zubik
Go"cie
Mieczys aw Broniarek
Lech Czapla
Irena Lipowicz
Rafa Matyja
Marek Piechowiak
Krzysztof Skotnicki
Wies aw Skrzyd o
Ryszard Stemplowski
Jerzy St!pie"
Janusz Trzci"ski
Artur Wo ek
Prof. dr hab. Miros!aw Granat (przewodnicz cy Komitetu Redakcyjnego
„Przegl du Sejmowego”): Pragn! serdecznie powita" wszystkich go#ci — uczestników dyskusji redakcyjnej „Przegl du Sejmowego”. Dzisiejsze spotkanie jest naszym
trzecim w kolejno#ci „okr g$ym sto$em”. Przypomn!, i% dotychczas urz dzali#my
tego rodzaju debaty po#wi!cone problematyce mandatu przedstawicielskiego i zagadnieniom legislacji. Wywo$a$y one spore zainteresowanie w#ród praktyków, jak i w nauce prawa. Obecnie spotykamy si!, aby rozmawia" o Konstytucji RP, gdy% w bie% cym roku mija dziesi!" lat od jej uchwalenia i wej#cia w %ycie. Jest to dobry moment,
aby dyskutowa" o jej funkcjonowaniu w praktyce i oczywi#cie o niej samej.
312
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
Zanim rozpoczniemy dyskusj!, prosz! mi pozwoli" powita" pana ministra Lecha
Czapl! — zast!pc! Szefa Kancelarii Sejmu RP — i dyrektora Wydawnictwa
Sejmowego — pana Mieczys$awa Broniarka. „Przegl d Sejmowy” korzysta na co
dzie( ze wsparcia Kancelarii i z go#cinno#ci Wydawnictwa. Bardzo dzi!kuj! za to.
Chc! powita" pana Jerzego St!pnia — prezesa Trybuna$u Konstytucyjnego —
oraz pana Janusza Trzci(skiego — prezesa Naczelnego S du Administracyjnego
i wieloletniego przewodnicz cego Komitetu Redakcyjnego „Przegl du”. Dzi!kuj!
panom prezesom za przybycie na nasze spotkanie mimo zapewne wielu obowi zków
s$u%bowych. Witam tak%e panów profesorów: Ryszarda Stemplowskiego — by$ego
szefa Kancelarii Sejmu oraz jednego z inicjatorów i wspó$za$o%ycieli „Przegl du” —
i pana profesora Wies$awa Skrzyd$! — tak%e wieloletniego szefa „Przegl du” oraz
prof. Krzysztofa Skotnickiego. Witamy po raz pierwszy w naszym gronie pa(stwa
profesorów: Iren! Lipowicz, Marka Piechowiaka i Jerzego Zajad$!. Ciesz! si!, %e s
z nami koledzy, doktorzy Rafa$ Matyja i Artur Wo$ek, którzy reprezentuj nauki polityczne i którzy mog wnie#" wiele nowego do debat prawników. Oczywi#cie, jak
zawsze, bardzo ciep$o witam cz$onków Komitetu Redakcyjnego „Przegl du”.
Dyskusj! rozpocznie zagajenie, które by$ $askaw przygotowa" pan profesor Pawe$
Sarnecki [tekst zagajenia zawarty jest w artykule Funkcjonowanie Konstytucji RP
w praktyce, opublikowany na stronach niniejszego numeru „Przegl du Sejmowego”].
Prezes Naczelnego S#du Administracyjnego, prof. dr hab. Janusz Trzci$ski:
Chc! powiedzie" s$ów kilka o samej konstytucji, która jest dzisiaj przedmiotem naszej dyskusji. To wszystko, o czym prof. Sarnecki mówi$, jest opisane w konstytucji.
Od tego, jaka ta konstytucja jest, i od tego, czym ona by" powinna, zale%y w ostateczno#ci funkcjonowanie pa(stwa, organów pa(stwa, ale tak%e — co jest bardzo
wa%ne — pozycja obywatela w pa(stwie. To ostatnie zagadnienie cz!sto jest pomijane, ale mój pogl d na t! spraw! jest taki, %e konstytucja jest w równej mierze dla
obywatela, jak i dla organów pa(stwowych. W wykazie przysz$ych artyku$ów jestem
przewidziany jako autor i jest mi przydzielony temat: „Funkcja prawna konstytucji”,
wi!c prosz! pozwoli", %e wypowiem kilka reßeksji z tym w$a#nie zwi zanych.
Gdyby na zagadnienie funkcji prawnej konstytucji i pozycji konstytucji w systemie )róde$ prawa spojrze" z perspektywy kilkudziesi!ciu lat — a ja t! mo%liwo#"
mam, bo badaniami nad konstytucj zacz $em si! zajmowa" w po$owie lat 60. — to
mog! powiedzie", %e zrobili#my niewyobra%alny jeszcze w latach 60. i 70. post!p,
gdy idzie o znaczenie konstytucji dla %ycia prawnego i spo$ecznego naszego pa(stwa
i obywateli. Od konstytucji, która by$a dokumentem polityczno-propagandowym,
doszli#my do sytuacji, w której mamy do czynienia z dokumentem funkcjonuj cym
w obrocie prawnym. I to pierwsza uwaga.
Druga jest taka, %e to, czy konstytucja jest aktem normatywnym i czy b!dzie dobrze spe$nia$a funkcj! aktu normatywnego, jest uzale%nione od wielu czynników,
które nale%y bra" pod uwag! tak%e dzisiaj. Najpierw zaliczy$bym do nich tzw. czynniki wewn!trzne dla konstytucji, to znaczy pewne rygory, które konstytucja, aby by"
aktem normatywnym, musi spe$ni". To s podstawowe rygory, którym odpowiada
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
313
ka%dy akt normatywny, a wi!c musi by" ona napisana poprawnie, wed$ug okre#lonych regu$. To musi by" tekst, z którego b!d wynika$y normy prawne, a nie zdania,
a wi!c to nie mo%e by" opowie#" o pa(stwie, tylko to musz by" takie postanowienia, z których da si! konstruowa" normy prawne, bo inaczej nie da si! jej wprowadzi" do obrotu prawnego.
Konstytucja jako akt normatywny musi opisywa" od strony formalnej system
)róde$ prawa i jednocze#nie mie" odniesienia do systemu )róde$ prawa mi!dzynarodowego i europejskiego. To, o czym tutaj mówi!, to jest pewne minimum wymaga(
od konstytucji jako aktu normatywnego, wymaga( wewn trz niej tkwi cych. I ten
punkt bym zamkn $ tez , %e nie b!dzie konstytucja dobrze funkcjonowa$a, nie b!dzie spe$nia$a swojej roli regulatora %ycia prawnego i %ycia spo$ecznego, je#li nie b!dzie odpowiada$a tym rygorom. Czy z tego punktu widzenia nasza konstytucja tym
rygorom odpowiada? Odpowiem: w zasadzie tak, cho" na pewno dzisiaj w dyskusji,
przy omawianiu kwestii szczegó$owych wiele tych spraw zostanie poruszonych.
Sam jestem w stanie pokaza" wiele takich rozwi za( czy to z obszaru rozdzia$u
o )ród$ach prawa, czy to z obszaru o relacjach mi!dzy organami pa(stwa, czy z obszaru s downictwa, gdzie widz!, %e regulacje wymagaj pewnego ulepszenia. Mo%na
powiedzie", %e diagnoza jest taka: z omawianego punktu widzenia obowi zuj ca
konstytucja jest poprawnie sformu$owanym aktem normatywnym, ale nie mo%na
w tej chwili — po do#wiadczeniach jej funkcjonowania — mówi", %e jest to absolutny akt, którego nie mo%na ulepszy".
Jest druga grupa czynników, która determinuje konstytucj! jako akt normatywny funkcjonuj cy w obrocie spo$ecznym i w obrocie prawnym. Jest to bardzo delikatna grupa czynników, które nazwa$bym czynnikami natury zewn!trznej. Najlepiej sformu$owany akt normatywny, wed$ug najpoprawniejszych regu$ prawnych, nie b!dzie
funkcjonowa$ albo b!dzie )le funkcjonowa$, je#li tzw. czynniki zewn!trzne b!d mu
w tym przeszkadza". Mam tutaj na uwadze przede wszystkim czynniki natury politycznej. Otó% z$e nastawienie polityczne do aktu normatywnego, nie mówi! krytyczne
ze wzgl!du na oczywiste fakty, ale z$e nastawienie do konstytucji jako ca$o#ci, o okre#lonych warto#ciach aksjologicznych, ze strony partii politycznych czy organów pa(stwa, mo%e parali%owa" poprawne funkcjonowanie konstytucji. Uwa%am, %e atmosfera zewn!trzna wobec konstytucji ma bardzo du%e znaczenie dla oceny konstytucji
jako aktu normatywnego. Zaliczam tutaj tak%e kultur! prawn spo$ecze(stwa, jako to
szersze #rodowisko, w którym mie#ci si! kultura prawna polityków. Od tego, jaka jest
#wiadomo#" prawna spo$ecze(stwa, kszta$towana przez polityków, przez w$adz! publiczn , ale i przez media, przez #rodki przekazu my#li, zale%y tak%e atmosfera wobec konstytucji i przekonanie, %e mog! si! t konstytucj pos$ugiwa". Je%eli s$ysz!, %e
konstytucja nic nie jest warta, to i zaufanie obywatela do konstytucji i przekonanie, %e
on mo%e z t konstytucj pój#" do s du, czego# si! domaga", s s$absze.
Kolejnym zagadnieniem, które chc! zasygnalizowa" i które — moim zdaniem
— ma znaczenie dla oceny konstytucji jako aktu normatywnego i jej funkcji prawnej, jest ca$y system gwarancji norm konstytucyjnych, przede wszystkim gwarancji
314
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
Trybuna$u Konstytucyjnego. Bez kategorycznego i jednoznacznego funkcjonowania
Trybuna$u Konstytucyjnego konstytucja straci$aby na swoim jurydycznym znaczeniu. Trybuna$ Konstytucyjny nie jest jedynym gwarantem konstytucji, bo oczywi#cie
tych elementów gwarancji przestrzegania norm konstytucyjnych w naszej ustawie
zasadniczej jest wi!cej. Tak%e Prezydent RP ma pewne kompetencje w tym zakresie.
Równie% s dy, pos$uguj c si! konstytucj , maj pewne mo%liwo#ci jej ochrony.
Podstawowa rola ochrony norm konstytucyjnych nale%y jednak do Trybuna$u
Konstytucyjnego.
Jeszcze o dwóch czynnikach chcia$bym powiedzie", które — moim zdaniem —
te% maj znaczenie dla opinii o konstytucji, jako akcie normatywnym. Mianowicie,
chodzi mi o pewn sk$onno#" i umiej!tno#" pos$ugiwania si! przez s dy konstytucj .
Nie ujawniam tu %adnej tajemnicy, ale w ubieg$ym roku znalaz$em wyrok Naczelnego
S du Administracyjnego, a mo%e to by$ wyrok wojewódzkiego s du administracyjnego, w którym w$a#ciwie powtórzona by$a s$ynna teza S du Najwy%szego z lat 50.
o tym, %e konstytucji nie da si! stosowa" w praktyce, poniewa% ona tylko zakre#la
ramy prawne, a te musz by" wype$nione dopiero konkretnymi przepisami. Chyba
by$o to postanowienie S du Najwy%szego z 1955 r. Ku swojemu zdziwieniu podobne rozumowanie znalaz$em w orzeczeniu NSA, %e konstytucji nie da si! zastosowa",
poniewa% ona jest zbyt ogólna. Rzecz dotyczy$a artyku$u 217 Konstytucji, który da$by si! zastosowa" w wyroku samoistnie. W tym przypadku s!dzia ba$ si! si!gn " do
konstytucji jako argumentu, którym mo%e si! pos$u%y" w wyroku. To by$ wyj tkowy
wyrok. Obecnie s dy administracyjne stosuj konstytucj! w wyrokach bezpo#rednio.
Ma$o tego, s dy administracyjne posz$y ju% krok do przodu i orzeczenia Trybuna$u
Konstytucyjnego wkomponowuj w konstruowany przez siebie system )róde$ prawa
w sytuacji, gdy fragment aktu normatywnego zosta$ usuni!ty przez Trybuna$ i jest
luka w prawie. W ten sposób konstytucja ze swoim systemem warto#ci %yje w obrocie prawnym.
Ostatnia reßeksja jest taka. Czy umocnienie si! funkcji prawnej ustawy zasadniczej i znaczenia konstytucji dla %ycia spo$ecznego i %ycia prawnego jest reßeksem
jakich# szerszych my#li, jakiej# szerszej koncepcji? Dla mnie tak. Otó% dla mnie
wzmacnianie pozycji konstytucji i jej roli jako aktu normatywnego $ czy si! w prosty sposób z przyj!t koncepcj pa(stwa. Koncepcja pa(stwa, która si! ogranicza do
systemu organów pa(stwowych, nie b!dzie si!ga" zbyt cz!sto do konstytucji, bo ona
samym organom pa(stwa w istocie nie jest niezb!dna. Konstytucja, w moim wyobra%eniu, nie jest przede wszystkim po to, aby organizowa" funkcjonowanie organów pa(stwa. Ale przy innej koncepcji pa(stwa, tzn. pa(stwa, które jest organizacj
polityczn spo$ecze(stwa obywatelskiego, w moim przekonaniu nast!puje wzrost
znaczenia konstytucji w %yciu prawnym pa(stwa. Je%eli mamy pewne perturbacje
z mo%liwo#ci pos$ugiwania si! konstytucj lub odwo$ywaniem si! do niej, to znaczy, %e mamy pewne perturbacje w realizacji tej drugiej koncepcji pa(stwa, o której
chcia$em w$a#nie powiedzie", to znaczy tej koncepcji, gdzie znaczenie i rola praw
obywatelskich s wa%ne i powinny by" wa%ne.
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
315
Prezes Trybuna!u Konstytucyjnego Jerzy St%pie$: Swoje wyst pienie chcia$bym zacz " od anegdoty. Kiedy zosta$em wybrany s!dzi konstytucyjnym, zapyta$em swojego s siada z naprzeciwka — prof. Leszka Garlickiego, nie ukrywam,
z pewn z$o#liwo#ci — dlaczego to w czasach naszych studiów nie by$o katedry
prawa konstytucyjnego, a by$a tylko katedra prawa pa(stwowego. Profesor wyczu$
t! z$o#liwo#" i odpar$ dowcipnie: bo po prostu nie by$o przedmiotu. Nie opowiadam
kawa$ów, to jest anegdota, to jest fakt. Mog! jednak powiedzie", %e jaka# konstytucja by$a, a moje badania nad konstytucj zacz!$y si! 8 marca 1968 r. Mo%e nie tyle
ja si! ni wtedy zaj $em, co ona mn . Byli#my wtedy razem z %on na dziedzi(cu
UW, wcze#niej rozlepili#my par! ulotek, nawet i dzisiaj jeszcze pami!tam, gdzie je
rozlepi$em. Kiedy wiec si! ju% sko(czy$ i wychodzili#my spokojnie do domu, od
bramy wpad$ oddzia$ gol!dziniaków, o których istnieniu nie mieli#my zielonego poj!cia. Moje pokolenie nie spotka$o si! z szar% s$u%b mundurowych. Czyta$o si!
o nich w gazetach, %e np. w 1957 r., jak likwidowano „Po prostu”, milicja rozp!dza$a demonstrantów. Natomiast dla nas milicja kojarzy$a si! z lud)mi kieruj cymi
ruchem, przeprowadzaj cymi staruszki itd. Notabene, kiedy# pó)niej by$em w Gol!dzinowie i tam w$a#nie, na terenie jednostki, widzia$em pomnik milicjanta przeprowadzaj cego dziecko. Dla nas to by$a zupe$nie nowa rzeczywisto#". Zacz!li#my
ucieka" przed tymi osobami stosuj cymi w taki sposób konstytucj!. Na krótko straci$em przytomno#". Pó)niej jeszcze tylko pami!tam, %e z boku zostali#my zaatakowani przez „klas! robotnicz ”, która przyjecha$a autobusami na teren dziedzi(ca
„t$umaczy"” studentom, dlaczego nie maj racji. Do tego momentu w$a#ciwie by$a
niespecjalnie aktywna, natomiast swoj aktywno#" przejawi$a w tym w$a#nie momencie, kiedy uciekali#my przed gol!dziniakami. W klasyczny sposób zaatakowali
nas z ßanki, zepchn!li z linii ucieczki na wydzia$ prawa. Uciekli#my wi!c do wydzia$u anatomopatologii, zaryglowali#my drzwi i jako# prze%yli#my ten dzie(.
Pó)niej by$y wakacje i zaraz po wakacjach rozpocz $ si! pi ty rok moich studiów i tym samym wyk$ad kursowy prof. Stanis$awa Ehrlicha, który mówi$ o warunkach powstawania pa(stw demokracji ludowej. W swoim stylu mówi$ o tym, %e prawo jest pewn sfer powinno#ci, a tak naprawd! to nauka mo%e bada" tylko sfer!
bytu, nie cytowa$, z kogo #ci gn $ te konstrukcje, ale tak nam to mniej wi!cej t$umaczy$. Kiedy przeszed$ do przes$anek tworzenia si! pa(stw demokracji ludowej, mówi$ d$ugo o si$ach wytwórczych, stosunkach produkcji i z tego wszystkiego na ko(cu pojawia$y si! kraje demokracji ludowej. W przerwie (i tu kolejna anegdota)
podszed$em do profesora i zapyta$em, czy jaki# wp$yw na powstawanie krajów demokracji ludowej mia$ fakt, %e najpierw wsz!dzie tam wesz$a Armia Czerwona.
Profesor wys$ucha$ do ko(ca mojego pytania, popatrzy$ znacz co dooko$a i powiedzia$: a czy ja wiem, kto na sali siedzi?
Taka by$a sytuacja absolwenta Wydzia$u Prawa Uniwersytetu Warszawskiego,
który z takim baga%em wiedzy i do#wiadcze( wchodzi$ w doros$e %ycie, mo%na powiedzie", %e z zerow wiar czy zaufaniem do tego, co si! dzia$o na studiach przez
316
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
pi!" lat. Po aplikacji i asesurze by$em kilka lat s!dzi , g$ównie cywilist , ale te% mia$em pewne epizody, jak ka%dy asesor, s dzenia w spraw karnych.
Wydaje mi si!, %e z perspektywy moich do#wiadcze( jako s!dziego, parlamentarzysty, podsekretarza stanu w MSWiA i teraz s!dziego konstytucyjnego móg$bym
powiedzie" tak, nawi zuj c do tego, co powiedzia$ pan prof. Trzci(ski, %e chyba zawodna jest wiara, %e poprzez przepis prawa da si! wys$owi" norm! prawn . Taka
wiara by$a do#" mocno ugruntowana, my#l!, %e jeszcze wiele osób wierzy nadal, %e
za pomoc przepisu prawnego da si! wys$owi" norm!. Nawet u%ywanie okre#lenia,
%e dekodujemy norm! z przepisu, jest wyrazem tej w$a#nie wiary, %e norma jest tak
#ci#le przyklejona czy przywieszona do przepisu, tak #ci#le do niego przylega, %e tylko wystarczy j odklei" i zastosowa".
A kto j mo%e zdekodowa"? Kto#, kto ma dekoder, czyli jaka# specjalna kasta ludzi, którzy po prostu wiedz , w jaki sposób mo%na t! norm! prawn jakby odklei"
od przepisu i powiedzie": ju% wi!cej nic nie nale%y robi", wystarczy zastosowa" norm!, a tak naprawd! to przepis. Jednak tak nie jest, tak to si! po prostu zrobi" nie da.
Napoleon podobno zakaza$ u%ywania poj!cia le droit. Dla niego wszystko mia$o by":
la loi, od chwili wydania s$ynnego kodeksu. Jeden z cz$onków Rady Stanu, Conseil
d’Etat, powiedzia$ mi, %e cz$onkowie Conseil d’Etat w czasach napoleo(skich oszukiwali swojego w$adc! w ten sposób, %e wtedy kiedy chcieli pisa": lex, to pisali: la
loi, ale tam, gdzie chcieli pisa": le droit, to pisali: la Loi, daj c w ten sposób wyraz,
%e to s jednak dwie rzeczywisto#ci. W$a#ciwie ka%dy j!zyk zna to rozró%nienie na
prawo i na ustaw!, na ius i lex, Gesetz i Recht, zakon i prawo. W j!zyku polskim te%
— jak wida" — wyra)nie to rozró%niamy.
St d wynika moje przekonanie, %e w takim razie trzeba dobrze kszta$ci" s!dziów. Model kszta$cenia s!dziów, z którym mamy do czynienia — a wiem, o czym
mówi!, bo sam przeszed$em ca$ profesjonaln drog! s!dziowsk — jest niew$a#ciwy. Jest wyrazem przekonania, %e mo%na z s!dziego uczyni" „usta ustawy”. Model
kariery s!dziowskiej w Polsce zak$ada, %e adeptem powinien by" m$ody cz$owiek,
bez do#wiadczenia, %e wystarczy go nauczy" pewnych technik dekodowania norm
prawnych z przepisu oraz podstawowych j!zykowych regu$ interpretacji przepisów,
i wystarczy, i b!dzie dobrze. Je#li s!dziowie b!d odpowiada" pewnym wymogom
formalnym, to b!dziemy tych s!dziów promowa", a je#li nie, je#li b!d starali si! na
swój sposób stosowa" czy budowa" norm!, wyprowadza" j z ca$ego systemu prawa, to po prostu nie b!d awansowani. Awansowani b!d ci, którzy potraÞ wed$ug
tych wyuczonych regu$ wyprowadza" normy z przepisu. To jest po prostu Þkcja, nierzeczywisto#", po prostu fa$szywe przekonanie, %e jest to mo%liwe. To jest pierwsza
konstatacja.
Chcia$bym teraz zacz " od ostatniego mojego zawodowego do#wiadczenia i zastanowi" si! nad procesem legislacyjnym od ko(cowego jakby jego etapu, wtedy,
kiedy publikujemy akt prawny. Kilka miesi!cy temu starali#my si! w Trybunale
Konstytucyjnym bardzo mocno podkre#li" fakt rocznicy opublikowania pierwszego
zbioru praw w Polsce, czyli Statutu &askiego. Ta publikacja prawa przypad$a akurat
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
317
na pó$metek naszych dziejów. Jak to wygl da z punktu widzenia Trybuna$u
Konstytucyjnego? Jak wiadomo, opublikowanie ostatniego orzeczenia Trybuna$u
(w sprawie lustracyjnej) napotka$o na bardzo istotne problemy. W ko(cu sta$o si!
tak, jak si! sta$o, chocia% mo%na by$o Dziennik Ustaw opublikowa" w poniedzia$ek,
a moim zdaniem nawet w sobot!. Nic nie sta$o na przeszkodzie, wystarczy zreszt
popatrze" na tre#" Dziennika Ustaw z naszym orzeczeniem, %eby si! zorientowa", jakie to akty prawne sta$y w kolejce przed nim. Przy okazji zbadali#my, w jakim terminie s publikowane orzeczenia Trybuna$u Konstytucyjnego. S$yszeli#my, %e to s
bardzo krótkie terminy. Okaza$o si!, %e przeci!tnie to jest oko$o 7–8 dni od chwili
wydania orzeczenia, przy czym, co najciekawsze, w ci gu ostatnich lat orzeczenia
o niekonstytucyjno#ci by$y #rednio publikowane dziewi tego dnia od chwili wydania
wyroku, natomiast orzeczenia o konstytucyjno#ci #rednio szóstego dnia od chwili
opublikowania. Je#li w ogóle mo%na w tej sprawie zgodzi" si! na jakie# #rednie, to
powinny one wygl da" akurat odwrotnie, prawda? Przepisy o niekonstytucyjno#ci
powinny by" opublikowane pierwszego dnia po wydaniu wyroku, bo có% to w$a#ciwie dzisiaj jest za trudno#" w opublikowaniu wyroku Trybuna$u Konstytucyjnego.
Wiemy, %e publikowanie poprzez Dziennik Ustaw jest pewn Þkcj prawn , bo zak$adamy, %e od tego momentu nikt nie mo%e si! zas$ania" nieznajomo#ci prawa.
Jak%e% si! ta rzeczywisto#" ostatnio zmieni$a. Patrzyli#my, ile osób kupi$o Dziennik
Ustaw, czy rzeczywi#cie by$y jakie# kolejki po ten Dziennik Ustaw. Nie. W rzeczywisto#ci medialnej, w sytuacji, kiedy mamy takie #rodki przekazu, jakie mamy,
w momencie og$aszania wyroku w$a#ciwie wszyscy ci, którzy byli tym zainteresowani, ju% wiedzieli, jaki zapad$ wyrok.
Z tego, moim zdaniem, nale%y wyci gn " wnioski de lege ferenda dotycz ce
wprowadzenia nowych rozwi za( odnosz cych si! do publikacji. Kodeks &askiego
zosta$ wydrukowany w 1506 r. w ci gu pó$tora roku od chwili uchwalenia na sejmie
radomskim tego aktu i po up$ywie 50 lat od chwili wydrukowania Biblii Gutenberga;
notabene zosta$ wydrukowany w takim samym nak$adzie, jak Biblia Gutenberga,
w liczbie oko$o 200 egzemplarzy. Od chwili wynalezienia druku i jego zastosowania
do wprowadzenia w %ycie zasady promulgacji min!$o 50 lat. Wydaje mi si!, %e od
chwili wynalezienia Internetu do momentu zmiany zasad publikacji prawa i publikacji wyroków Trybuna$u Konstytucyjnego nie powinni#my czeka" 50 lat
Kolejny problem: wydaje si!, %e istnieje pewna koincydencja mi!dzy przyjmowaniem poprawek w drugim czytaniu a stwierdzaniem przez Trybuna$ Konstytucyjny
niekonstytucyjno#ci przepisów, przyj!tych w drugim czytaniu. Warto to zbada". To
pokaza$oby, jakie elementy procesu legislacyjnego rzutuj na tre#" przyj!tego prawa
i jego konstytucyjno#".
Chcia$bym jeszcze powiedzie", %e z publikowaniem aktów normatywnych rzeczywi#cie jest niedobrze. Jak wiadomo, nawet konstytucji nie potraÞli#my opublikowa" bezb$!dnie, zosta$a wydrukowana z dwoma b$!dami, przy czym jeden b$ d mia$
znaczenie minimalne, %adne, zerowe, ale b$ d drugi, to, jak pami!ta pan profesor
Trzci(ski, mia$ znaczenie merytoryczne. Gdyby nie to, %e s!dzia sprawozdawca po-
318
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
s$ugiwa$ si! tekstem wysy$anym przez prezydenta Aleksandra Kwa#niewskiego, tekstem, który nie zawiera$ b$!dów, to nie wiadomo, jak by si! sko(czy$a w Trybunale
Konstytucyjnym sprawa aktów normatywnych wydawanych przez NBP. Pos$ugiwali#my si! tekstem z Dziennika Ustaw, wi!c mieli#my przed oczami zupe$nie
inny tekst i w sumie inn norm! prawn . Pami!tam, %e s!dzia Czeszejko-Sochacki
odnalaz$ b$ d, zwracaj c uwag!, %e w jego tek#cie art. 93 ust. 1 pos$uguje si! zwrotem „jednostki organizacyjnie podleg$e”, a my na to: w naszym tek#cie jest „jednostki organizacyjne podleg$e”. To te% jest asumpt do my#lenia o sprawach zwi zanych
z publikacj , z promulgacj prawa.
Notabene, byli#my razem z prof. Trzci(skim ostatnio na spotkaniu, w którym
uczestniczy$ by$y s!dzia ETS. W niedziel! przyjecha$ do Warszawy i od razu si! zorientowa$, %e najprawdopodobniej b$ d naszej konstytucji polega na tym, %e powierzyli#my funkcj! publikowania orzecze( Trybuna$u Konstytucyjnego premierowi.
On bardzo si! dziwi$, to Zachód ju% przerobi$, wi!c wydaje mi si!, %e warto nad tym
pomy#le".
Na koniec taka ogólniejsza reßeksja na temat roli Trybuna$u Konstytucyjnego
i jego przysz$o#ci. Moim zdaniem, s tutaj mo%liwe trzy warianty. Po pierwsze, wariant bia$oruski polegaj cy na tym, %e wyrzucamy s!dziów albo dobieramy tylko takich, o których wiemy, %e b!d pos$uszni. Wiadomo, do czego to prowadzi. Po drugie, mo%liwy jest wariant likwidacji Trybuna$u Konstytucyjnego. Spotka$em si!
z g$osami polityków, którzy mówili: wystarczy nie wybiera" s!dziów i po pewnym
okresie ta instytucja zniknie, ku po%ytkowi ogólnemu. To jest wariant czesko-ukra(ski, powiedzia$bym, bo i w Czechach mieli#my tak sytuacj!, %e przez dwa lata
Trybuna$ nie móg$ pracowa", a na Ukrainie chyba ju% od pó$tora roku te% jest sparali%owany. Gdyby poszukiwa" )róde$ tego wariantu, to trzeba by go nazwa" józeÞ(skim. W zaborze rosyjskim w XIX w. klasztory likwidowano, a w austriackim po porostu nie przyjmowano ch!tnych i w ten sposób je „wygaszano”. Jest jeszcze trzeci
wariant, o którym te% mo%na przeczyta" w naszej prasie, wariant powrotu do PRL,
czyli odebrania Trybuna$owi Konstytucyjnemu waloru ostateczno#ci orzecze(.
Przestrzegam równie% przed tym wariantem, poniewa% b!dzie on na pewno nieskuteczny. Za godzin! czy dwie mam zamiar to powiedzie" w S dzie Najwy%szym na
dorocznym Zgromadzeniu.
Wyobra)my sobie, %e zmienia si! radykalnie konstytucja, zmieniono system organów pa(stwa, np. rz dem kieruje prezydent, i tylko on mo%e wydawa" dekrety, nie
ma ustaw. Czy zmieni$oby si! wówczas orzecznictwo Trybuna$u Konstytucyjnego?
Moim zdaniem — nie, dlatego %e nie ma mo%liwo#ci takiej zmiany konstytucji, która pozbawi$aby podstawy do wydawania naszych orzecze(, które w 90% bazuj na
takich ogólnych zasadach prawa, jak niedzia$anie prawa wstecz, zasada odpowiedniej promulgacji aktu, zasada ochrony praw s$usznie nabytych, prawo do s du, zasada dwuinstancyjno#ci post!powania w administracji, dwuinstancyjno#ci s du, zasada
równo#ci, zasada niedyskryminacji. Podejrzewam, %e wymieni$em 90% wszystkich
podstaw prawnych wyroków. Nie wyobra%am sobie przysz$ej konstytucji, jakkol-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
319
wiek by j próbowa" przykrawa", %eby uchwali$a zasad! dzia$ania prawa wstecz, zasad! nierównego traktowania i dyskryminacji pewnych grup, zasad! jednoinstancyjnego post!powania s dowego etc. To jest po prostu niemo%liwe.
Czy bardzo ró%ni si! rodzaj u%ywanej przez TK argumentacji w uzasadnieniach
sprzed 1989 r. i po tej dacie? Najcz!#ciej chodzi przecie% o podstawowe zasady pa(stwa prawa. Czyli nawet radykalna zmiana konstytucji nie mo%e wp$yn " na zmian!
orzecznictwa Trybuna$u Konstytucyjnego. W zwi zku z tym wariant likwidacji Trybuna$u Konstytucyjnego czy zmiany konstytucji nie wchodzi w gr!. To jest droga
donik d. Co si! bowiem stanie, je#li zastosujemy wariant bia$oruski b d) wariant likwidacji Trybuna$u? Te% nic z tego nie wyniknie pozytywnego i w$a#ciwie nie zmieni si! sytuacja. Dlaczego si! nie zmieni sytuacja, nawet w przypadku likwidacji
Trybuna$u Konstytucyjnego? W 1999 r., kiedy przyszed$em do Trybuna$u, pyta(
prawnych zadawanych przez s dy naliczyli#my 7. W zesz$ym roku by$o ju% ich 49.
Prawd! mówi c, bardzo lubimy pytania prawne i zach!camy do ich sk$adania przede
wszystkim Naczelny S d Administracyjny. Trzy wnioski z$o%one przez prezesa zosta$y uznane za konstytucyjne, ale pan prezes nie traci nadziei i czwarty ju% z$o%y$.
Natomiast wida" wyra)nie, %e s dy zaczynaj docenia" mo%liwo#" zadania pytania
prawnego. Co b!dzie, je#li strac t! mo%liwo#" albo rola Trybuna$u Konstytucyjnego
os$abnie, np. przez zastosowanie wariantu peerelowskiego odebrania ostateczno#ci
orzecze(? Prosta sprawa. Nie b!d zadawa$y pyta( prawnych, bo komu maj zada"?
Komu#, kto nie ma potrzebnego autorytetu? Komu#, kto nie potraÞ udzieli" ostatecznej wiarygodnej odpowiedzi? Takiemu Trybuna$owi nie ma sensu zadawania pytania. W zwi zku z tym, co si! stanie? B!dzie przyj!ty wariant ameryka(ski z 1803 r.
Konstytucja ameryka(ska nie wprowadzi$a kontroli konstytucyjno#ci aktów normatywnych. S dy ameryka(skie przez codzienn prac! wywalczy$y to sobie, wypracowa$y po kilkudziesi!ciu latach od wej#cia w %ycie konstytucji ameryka(skiej, bo
przyjmuje si!, %e 1803 r. jest dat graniczn . Up$yn!$o wi!c d$ugie dwadzie#cia par!
lat od uchwalenia konstytucji zanim w porz dku konstytucyjnym Stanów zago#ci$a
s dowa kontrola konstytucyjno#ci aktów prawnych.
Polskie s dy ju% w tej chwili w gruncie rzeczy ci gle si! zastanawiaj , czy maj pomija" niekonstytucyjne przepisy, czy maj si! zwraca" do Trybuna$u Konstytucyjnego.
Wida", %e na razie testuj sytuacj!. Poniewa% rola Trybuna$u Konstytucyjnego jest silna, ten test wypada korzystnie dla s downictwa konstytucyjnego, bo wzrasta liczba
pyta( prawnych kierowanych do Trybuna$u Konstytucyjnego. Ale je#li si! oka%e, %e
rola Trybuna$u Konstytucyjnego zostanie obni%ona i je#li zastosowany b!dzie który#
z tych wcze#niej wskazanych wariantów — peerelowski, bia$oruski czy józeÞ(ski, to
pojawi si! wariant ameryka(ski. Ju% si! nawet pojawia, przy pe$nej akceptacji, ma$o
tego, w zwi zku z „prowokacj ” chocia%by ze strony prof. Janusza Trzci(skiego, która ma równie% moj akceptacj!. Mowa tu o tym, o czym prof. Trzci(ski pisa$ dwa lata
temu na temat tzw. wtórnej niekonstytucyjno#ci. Po co pyta" Trybuna$ Konstytucyjny,
kiedy stwierdza si! wtórn niekonstytucyjno#", albo je#li mamy do czynienia z aktem
320
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
normatywnym, który zawiera tre#ci uznane na gruncie podobnego aktu normatywnego za niekonstytucyjne.
Przed rokiem rozmawiali#my w Europejskim Trybunale Sprawiedliwo#ci na temat pracy tego Trybuna$u. Najciekawsze dla mnie by$o spotkanie z sekretarzem ETS,
który powiedzia$ rzecz kapitaln . Gdyby — mówi$ — politycy 20 lat temu, wtedy,
kiedy wprowadzali instytucj! pytania prejudycjalnego do systemu, wiedzieli, jakie
b!d jej skutki, nigdy by si! na to nie zgodzili. Jak ta instytucja wygl da z punktu widzenia ETS? S d na przyk$ad w Garwolinie zadaje pytanie prejudycjalne. Ono wp$ywa nast!pnie do ETS i jest rozes$ane do wszystkich rz dów krajowych. Wszystkie
rz dy musz powiedzie", co s dz na temat tego pytania. Wracaj odpowiedzi.
Odpowiedzi tych wszystkich rz dów znowu s t$umaczone i kierowane do wszystkich krajów, %eby mog$y si! wzajemnie odnie#". Na koniec pojawia si! odpowied)
na pytanie prejudycjalne, które wraca znowu do wszystkich krajów. To jest rzeczywisty walec integracji europejskiej. Nie deklaracje polityczne, konstytucyjne, tylko pytanie prejudycjalne wprowadza nas w zupe$nie now przestrze( prawn i ekonomiczn . Przecie% wiadomo, %e normy prawne prawa europejskiego dotykaj w$a#ciwie
wszystkich dziedzin %ycia. W zwi zku z tym poprzez pytania prejudycjalne uruchamiany jest i popychany co dnia walec integruj cy Europ!. To, czy b!dziemy mówili o suwerenno#ci, niepodleg$o#ci, ograniczonej suwerenno#ci i czy to wpiszemy do
konstytucji europejskiej, czy j nazwiemy traktatem czy konstytucj , to w gruncie rzeczy nie ma wi!kszego znaczenia, bo codziennie, ka%dego dnia, post!puje integracja,
nie poprzez jakie# polityczne decyzje, cho" one s oczywi#cie wa%ne i konstytutywne,
ale w$a#nie poprzez codzienne stosowanie przepisu czy wyprowadzanie normy prawnej z przepisu. Je#li s!dzia, nawet w ma$ej miejscowo#ci, ma problem, czy dany przepis jest zgodny z prawem europejskim, to zadaje pytanie i otrzymuje odpowied). To
zaczyna by" powszechn praktyk . W ten sposób w$a#nie tworzy si! prawo, prawo
stosowane. Prawd! mówi c, to jest tak, jak napisa$ prof. Wo$odkiewicz, odkrywaj c,
%e w staro%ytnej $acinie s$owo ius mia$o podwójne znaczenie. Oznacza$o sprawiedliwy system prawa. Lex to ustawa pisana, a ius to sos, zupa, wywar, rosó$. Chodzi o kucharza i o zup!, a nie o przepis kulinarny. Dobry kucharz nie da sobie wcisn " %adnego z$ego przepisu, ale pod warunkiem, %e jest dobry.
Dr Artur Wo!ek: Nie chcia$bym w tym punkcie mówi" d$ugo, ale pan prezes
St!pie( powiedzia$ o pojawiaj cych si! w prasie pomys$ach, by przywróci" mo%liwo#" odrzucania orzeczenia Trybuna$u Konstytucyjnego przez Sejm. Mi!dzy innymi
i moje nazwisko pojawi$o si! w tym kontek#cie, wi!c rozumiem, %e pan prof. Granat,
zach!cajac mnie do zabrania g$osu, chcia$ rozrusza" dyskusj!. Ryzykownie jest powiedzie", %e to jest peerelowski pomys$, bo on jest tak samo peerelowski, jak
Trybuna$ Konstytucyjny, bo w tym samym momencie zosta$ wprowadzony do systemu prawa i przez 7,5 roku wolnej Rzeczypospolitej funkcjonowa$ ca$kiem dobrze.
To mówi! w ramach demontowania roztaczanej tu atmosfery grozy i horroru, nadci gania Bia$orusi, józeÞnizmu i innych strasznych rzeczy, które nas niew tpliwie
czekaj .
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
321
Jak mo%na broni" instytucji odrzucania przez Sejm orzecze( Trybuna$u
Konstytucyjnego? W prosty sposób, u%ywaj c argumentów pana prezesa. Po pierwsze, Trybuna$ Konstytucyjny nie jest s dem, w zwi zku z tym nie dekoduje prawa,
tylko wspó$tworzy prawo. Je%eli prawo ma nie by" oderwane od rzeczywisto#ci,
a rozumiem, %e to jest % danie, które pojawi$o si! te% w wyst pieniu pana prezesa
Trzci(skiego, czyli je%eli ma by" respektowane przez polityków, to politycy musz
mie" udzia$ w powiedzeniu ostatecznego tak. Wi!kszo#" 2/3 konieczna do odrzucenia wyroku TK, bardzo rzadko spotykana wi!kszo#" w Sejmie, to jest bezpieczny
wentyl dla polityków i s!dziów Trybuna$u Konstytucyjnego przy tworzeniu prawa;
tworzeniu prawa konsensualnego, nie narzucanego politykom przez m!drców, tylko
prawa konsensualnego.
Dlaczego tak naprawd! pojawi$ si! ten pomys$? Pojawi$ si! dlatego, %e inaczej
ni% nam si! wydawa$o jeszcze 2–3 lata temu, okaza$o si!, %e nie %yjemy w demokracji skonsolidowanej, %e nie %yjemy w demokracji, w której regu$y rozstrzygania konßiktów s relatywnie immunizowane na stanie si! przedmiotem konßiktu. W ubieg$ym tygodniu widzieli#my, %e prawdziwy konßikt dotyczy regu$y rozstrzygania
o tym, co jest prawem. Je%eli nie mamy demokracji skonsolidowanej, to nie mo%emy
sobie pozwoli" na u%ywanie takich instytucji, jak w krajach, w których tego typu
problemów nie ma. Zgodz! si!, %e to jest instytucja dosy" specyÞczna, ale jest specyÞczna dla krajów buduj cych demokracj!. Okazuje si!, %e ci gle mamy do czynienia z budowaniem demokracji, a nie demokracj w pe$ni funkcjonuj c .
Prezes Trybuna!u Konstytucyjnego Jerzy St%pie$: Trybuna$ Konstytucyjny
po 17 pa)dziernika 1999 r., a Trybuna$ przed t dat to s dwie absolutnie ró%ne instytucje, dlatego %e w tym momencie wesz$y w %ycie przepisy mówi ce o ostateczno#ci orzecze(. Musz! pa(stwu powiedzie", %e traÞ$em na ten moment. Pami!tam,
jak przymierzali#my si! do konstruowania orzecze( wtedy, kiedy by$a #wiadomo#",
%e orzeczenie mo%e by" odrzucone, i wtedy, kiedy ju% nie byli#my skr!powani. To
jest po prostu ró%na instytucja, aczkolwiek sama nazwa Trybuna$ Konstytucyjny
i zasady jego obsadzania rzeczywi#cie maj proweniencj! peerelowsk , to tak naprawd! nie powinno to nam zaciemnia" obrazu. Je#li chcemy zrozumie" istot! dzia$ania Trybuna$u Konstytucyjnego, to przecie% nie chodzi o to, kiedy on powsta$ ani
nawet jak jest wybierany, tylko jaka jest istota i konsekwencja jego orzecze(. To jest
istota. Z tego punktu widzenia Trybuna$ Konstytucyjny — nie powiem, %e narodzi$
si! na nowo — ale powsta$ tak naprawd! dopiero 17 pa)dziernika 1999 r. T! tez!
b!d! bardzo mocno eksplikowa$ przy ka%dej okazji.
Prof. dr hab. Irena Lipowicz: Chcia$am zacz " inaczej, ale dzi!ki wypowiedzi
ad vocem pozwol! sobie zacz " od ostatniego w tku. By$am ciekawa, sk d si! wzi $
pomys$ z przywróceniem (zdecydowanie peerelowskiej) zasady nadrz!dno#ci parlamentu. Pami!tam, %e dla nas w Sejmie, kiedy "wiczy$am nie 7,5 roku, ale 5 lat zasad! nadrz!dno#ci parlamentu, to nawet od w$asnego ugrupowania by$o ci!%ko „wydrze"” rezygnacj! z tej zasady. To by$a walka, ale mieli#my potem wszyscy
„ponadpartyjne” poczucie, %e Sejm si! wzniós$ ponad w$asne interesy. Mieli#my po-
322
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
czucie ulgi, %e sko(czy$ si! PRL. A wi!c dla nas prawdziwy koniec PRL, tak%e dla
mnie osobi#cie jako dla prawnika, koniec tego upokorzenia by$ wtedy, kiedy ju% wiedzia$am, %e orzeczenia Trybuna$u s ostateczne. Akurat nast!pnym orzeczeniem natychmiast Trybuna$ nam — mówi c potocznie — „przy$o%y$”, wi!c prawie wszyscy
chodzili tak%e do mnie i innych prawników z pretensjami, có% takiego zrobili#my.
By$am ciekawa, co le%y u )róde$ tego pomys$u, i musz! powiedzie", %e chcia$abym z ca$ stanowczo#ci tak propozycj! odrzuci". Ostatnio bra$am udzia$ w trzech
debatach mi!dzynarodowych, w tym przed Komitetem Regionów Unii Europejskiej.
Tylko ci, którzy Polski naprawd! nie lubi (a s i tacy), reprezentuj pogl d, który
pan doktor przed chwil przedstawi$. To znaczy lansuj tez!, %e Polska nie jest dojrza$ demokracj , %e dopiero demokracj! buduje, %e Polska jest „m$odsz siostr ”
Unii Europejskiej lub by$a poronionym p$odem i zosta$a przedwcze#nie przyj!ta do
Unii Europejskiej, a Unia powinna si! tego poronionego p$odu pozby" — to ostatnie
tylko skrajni populi#ci a nie powa%ne partie.
Mnie to przejmuje pewn groz . Zbudowanie doktryny pa(stwowej na uznaniu,
%e jeste#my czym# ni%szym i gorszym, jest dla mnie g$!boko sprzeczne z naszym narodowym interesem. Nie wyobra%acie sobie pa(stwo, jak to jest niebezpieczne. W tej
chwili konsoliduje si! rdze( Unii Europejskiej. Ci, którzy my#l , %e my ju% w Unii
jeste#my na zawsze, bez %adnego wysi$ku, myl si!, bo s powa%ne si$y, i we Francji,
i w Niemczech, które mo%e nie chcia$yby z Unii „wyrzuci"” nasz kraj, ale poniewa%
ca$a Unia jest w kryzysie konstytucyjnym, wi!c powracaj w zwi zku z traktatem
pomys$y powrotu do pewnego rdzenia i Europy ró%nych pr!dko#ci. To jest moja
pierwsza uwaga.
Panie doktorze, chcia$abym w tej chwili powiedzie" z ca$ powag : prosz! to
przemy#le". Pomys$ demokracji konsensualnej nie na tym polega. Wiem, %e ma pan
dobre intencje, ale ja te% mia$am przyjació$ i kolegów w Sejmie, którzy uwa%ali, %e
naród jest niedojrza$y i trzeba zacz " rz dzi" dekretami. Ludziom powszechnie przecie% szanowanym nie tylko ja t$umaczy$am, co b!dzie, gdy ten instrument dostanie
si! w niepowo$ane r!ce. Trudno, mówili#my sobie, przegrali#my nasze reformy, musimy odda" w$adz!, b!dzie trudny okres, ale po dekrety nie wolno si!gn ", bo to jest
instrument peerelowski.
Uwaga druga. Z pewnym dreszczem s$ysz! takie propozycje. My#l!, %e powinien pan spojrze" na literatur!, bo zak$adam, %e ma pan dobre intencje i %e nie chodzi o schlebianie i s$u%enie aktualnej w$adzy. W$adze si! zmieniaj , a pana presti%
i droga naukowa pozostanie i niech pan dobrze to przemy#li. Prosz! popatrze", jak
zaczyna si! mówi" w mediach o pa(stwie. To, co nam si! nie uda$o, to jest to, %e my
nie mamy patriotyzmu konstytucyjnego. Niemcom si! to uda$o; dlaczego im si! uda$o, dlaczego dla nich priorytetem sta$ si! patriotyzm konstytucyjny i stworzyli wychowanie obywatelskie, którego my nie stworzyli#my, co jest ci!%kim b$!dem
III Rzeczypospolitej? Dlatego, %e pami!tali, czym si! to ko(czy. Pocz tki s zawsze
mi$e, „mi$e z$ego pocz tki”. Jest taki znany fragment pracy, w którym jest powiedziane, %e „nasz naród nie mo%e podlega" #wistkowi papieru, czyli konstytucji”
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
323
(i oczywi#cie g$upcom z tytu$ami, którzy uwa%aj , %e t! konstytucj! potraÞ interpretowa"). „Naród mo%e podlega" tylko organom i wybitnym indywidualno#ciom,
które nasz naród poprowadz ” — pisali pewni autorzy. Wolny cz$owiek — pisano —
w gruncie rzeczy „nie mo%e podlega" przypadkowemu zbiorowi regu$” — to s wolne cytaty nie o naszym narodzie, lecz niemieckim. Od tego czasu zmieni$o si! spo$ecze(stwo, zmieni$o si! pa(stwo. Ka%dorazowo parlament i wola wi!kszo#ci, wola
demokracji musi rozstrzyga", jaka jest tre#" tych norm, a nie %eby raz na zawsze by$
tekst i potem Trybuna$ tylko nad tym deliberowa$.
Ten pozornie niewinny tekst jest zawarty w ksi %ce Der totale Staat, która stanowi$a rdze( i podstaw! sformu$owania po raz pierwszy przez Forsthoffa doktryny
pa(stwa totalnego. Z doktryny pa(stwa totalnego czerpa$a potem doktryna stalinowska. Nigdy publicznie nie u%y$abym tego argumentu, bo tu nie chodzi o walk! polityczn , %eby wzajemnie sobie co# wykazywa", ale to mo%na sprawdzi", bo ksi %ka
le%y w bibliotece w Tybindze. Potem Forsthoff gorzko pokutowa$ przez ca$e %ycie za
to, co wtedy napisa$. Zosta$ twórc demokracji, bardzo si! wstydzi$, ukrywa$ egzemplarze tej ksi %ki, wykupywa$. Jednak napisa$ ksi %k! Der totale Staat; zwarta w niej
wizja ko(czy$a si! s$owami: „I tym wolnym cz$owiekiem, któremu my, Niemcy,
jako wybrany naród, mo%emy podlega", jest tylko Führer-przywódca”.
Nie wchod)my na t! drog!, bo to si! )le ko(czy. Gdy dzia$a$a podziemna Rada
Legislacyjna „Solidarno#ci”, panie doktorze, to zastanawiali#my si! w niej nad przysz$ym ustrojem kraju, jako depozytariusze „Solidarno#ci”. Jednym z g$ównych postulatów by$o to, %eby#my mieli prawdziwy Trybuna$ z ostateczno#ci orzecze(.
Dlatego to, co pan teraz mówi, by$o jak cios w samo serce.
Dla mnie jednak najwi!kszym rozczarowaniem jest Senat i jego pozycja w pa(stwie w porównaniu z konstytucj . Trybuna$ Konstytucyjny zdecydowanie nosi zbyt
wielkie ci!%ary, jest przeci %ony, ale gdyby „bezpieczniki” po kolei funkcjonowa$y,
to nie by$oby takiej sytuacji. Po pierwsze, bezpiecznikiem mia$ by$ Senat. Nie sta$ si!
izb samorz dow , ust pili#my, bo nam t$umaczono, %e b!dzie izba rozwagi i reßeksji i to Senat ma poprawia" prawo, które si! tworzy w nami!tno#ciach politycznych
w Sejmie. Sejm ma pe$ne prawo jeszcze takie niedoskona$e propozycje (niepe$ne, jak
to si! zdarza), wysy$a" do Senatu. W moim przekonaniu Senat nie wykonuje dobrze
swej konstytucyjnej roli. Je%eli Trybuna$ Konstytucyjny „wy$apie”, %e Senat przepu#ci$ oczywiste buble prawnicze, to mo%emy powiedzie", %e Senat nie jest wtedy wart
pieni!dzy, które $o% podatnicy. Czasami Senat mo%e co# przepu#ci", innym razem
nami!tno#ci polityczne Senatu nie pozwalaj zaj " w$a#ciwego stanowiska. Je%eli
co# trzeba zreformowa", to w tej w$a#nie kwestii. Senat ma przy tym #wietne s$u%by
prawne. Senatorowie musz tylko korzysta" z tych ekspertyz, które posiadaj .
Drugim „bezpiecznikiem” systemu legislacji jest Prezydent RP, który powinien
cofa" prawo niedopracowane, pyta" Trybuna$, by" tym nast!pnym „bezpiecznikiem”
ca$ego systemu. Jest oczywi#cie problem, bo obie w$adze zawsze troch! ze sob walczy$y, a prezydent mia$ si! pow#ci ga" z premierem. Jak si! ma pow#ci ga", skoro
jest akurat bratem bli)niakiem, wi!c on z natury, jakby z powodów biologicznych
324
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
nie mo%e pe$ni" roli równowa% cej w$adze? Tak raz si! zdarzy$o. Dlatego na
Zachodzie nam si! bardzo dziwili nie dlatego, %e to s bracia bli)niacy, tylko pytali,
jak wy w tej sytuacji b!dziecie realizowali zasad! podzia$u w$adz? Jak to jest mo%liwe, czego mo%na wymaga" od cz$owieka, który jest tak blisko? To jest tak samo jak
m % i %ona albo brat i siostra. Po to kiedy# wprowadzili#my zasad! imcompatibilitas,
%eby nie mog$y osoby sobie tak bliskie pe$ni" tej konstytucyjnej roli check and balance. Po prostu nie mo%emy tego robi". Nawet nie mam pretensji do prezydenta, bo
po prostu to si! nie da. Mam raczej pretensj!, %e naród nie pomy#la$, %e wybieraj c
dwie bardzo bliskie sobie osoby narusza t! zasad!.
Prezydent jest wi!c „bezpiecznikiem” systemu, ale i to czasami te% nie dzia$a.
Dla pa(stwa jednak jest zawsze niebezpiecznie, jak jest zbyt du%a przewaga jednej
partii. Mo%emy temu po#wi!ci" osobne seminarium. Mówimy jednak o tym, co si!
teraz dzieje. Tym jedynym „bezpiecznikiem”, który z natury rzeczy si! teraz „przegrzewa”, jest Trybuna$ Konstytucyjny. Mam przekonanie, %e zachowujemy si! jak
ludzie, którzy wy$ czyli sobie jeden bezpiecznik w mieszkaniu, potem drugi bezpiecznik. Teraz wal kijem w bezpiecznik na klatce schodowej. Jak si! z nim te%
uporamy, b!dziemy szcz!#liwi, bo #wiat$o b!dzie si! na pewno #wieci" — do pewnego momentu. St$uczenie termometrów, zniszczenie bezpieczników nie zmienia sytuacji. Uwa%am, %e gdyby Senat wykonywa$ rol! Þltra, to Trybuna$ nie by$by tak
przeci %ony i móg$by pe$ni" te% bardziej rol! inspiruj c i tonizuj c .
Pan prezes poruszy$ te% bardzo wa%n spraw!, a mianowicie kwesti! „wielkiej
gry” o przysz$e prawo europejskie. Szanowany Trybuna$, o wypracowanej pozycji,
jest naszym global player w tym zakresie. Prawo europejskie kszta$tuje si! teraz na
naszych oczach. W fascynuj cy sposób widz! to w prawie administracyjnym. Teraz
nie ma ju% narodowego prawa migracji, nie ma prawa przeciwko terroryzmowi. To
ju% dawno przesz$o, poci g odjecha$. By$am wspó$autork podr!cznika dotycz cego
prawa europejskiego. Mieli#my 30 prawników ze wszystkich krajów Unii
Europejskiej. Có% oni do nas mówi ? Dobrze, wnie#cie tradycje konstytucyjne swoich krajów do wspólnego garnka. My wiemy, %e jeste#cie nowi. Musz! powiedzie",
%e W!grzy s bardzo aktywni, Bu$garia zaczyna ju% wyra)nie mówi". Je%eli si!
spó)nimy, to prawo europejskie, które powstanie, nie b!dzie mia$o tyle „polskich”
sk$adników, ile powinno mie". Znowu to b!dzie odpowiedzialno#" przed Bogiem
i histori ; mamy przecie% fantastyczne sk$adniki, które do tego wspólnego kot$a mo%emy rzeczywi#cie do$o%y", zmieni" smak tej potrawy.
Nie chc! przed$u%a", ale chcia$abym powiedzie" o dwóch sprawach, które by$y
moj specjalno#ci podczas prac w Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia
Narodowego. My#l! o samorz dzie terytorialnym i o zasadzie proporcjonalno#ci.
Zajmowa$am si! równie% ochron danych osobowych i prawem dost!pu do informacji. Je#li chodzi o zakres proporcjonalno#ci, to %a$uj!, %e dwie kwestie nie s tu eksponowane.
Na wst!pie uwaga — Prezydent jest stra%nikiem konstytucji. Prezydent i premier
przysi!gaj nie na jak # konstytucj!, ale na t! konkretnie. Stra%nik konstytucji ma
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
325
sta" na stra%y jej litery, ducha i powagi. Przysi!ga si! z dodaniem s$ów „Tak mi dopomó% Bóg”. Akurat tak pan prezydent ostatnio przysi!ga$. Mam nadziej!, %e dobrze
spe$ni t! rol!.
U nas brakuje czego#, co by si! przyda$o wszystkim stronom konßiktu politycznego, a co jest bardzo wyra)nie eksponowane w Unii Europejskiej. Mo%na przestrzega" wszystkich norm europejskich, ale nie jest dobrze, je%eli cz$owiek nie wywi zuje si! z takiej jednej normy, która nazywa si! kooperacj , konieczno#ci lojalnej
wspó$pracy. Opó)nianie druku wyroku czy orzeczenia to jest w$a#nie odmowa lojalnej wspó$pracy, granie regu$ami. Mog „zgrzeszy"” obydwie strony, ale ogólnie obowi zuje zasada lojalnej wspó$pracy. W Unii Europejskiej za naruszenie prawa europejskiego uwa%a si! brak wspó$pracy w sposób %yczliwy i lojalny. Wprowadzili#my
to poj!cie przy konkordacie, %e mamy „przyjazny” rozdzia$ Ko#cio$a od pa(stwa.
I tu chodzi te% o przyjazny rozdzia$ w$adz, które sobie wzajemnie pomagaj dla dobra wspólnego, a nie walcz ze sob .
Je%eli ju% wspomnia$am o konkordacie, to w ostatniej chwili alarmowali#my
Episkopat Polski. Ciesz! si!, %e Episkopat jakby si! obudzi$ w sprawie poszanowania konkordatu. Mnie tu nie chodzi o lustracj!, która by$a mo%liwa do przeprowadzenia porz dn ustaw , równie% bardziej radykaln ni% obecna. Kiedy# g$osowa$am za
ustaw lustracyjn , t drug , ale przy porz dnym jej przygotowaniu. Obiecali#my ko#cio$om, nie tylko katolickiemu, autonomi! i pewne z$amanie konkordatu ju% na pocz tku bardzo mn wstrz sn!$o; to zupe$nie przesz$o niezauwa%one. Dopiero Komisja
Wspólna Rz du i Episkopatu, ju% w$a#ciwie post factum, wprowadzi$a odpowiedni
zasad!. Zwró"cie pa(stwo uwag!, %e to by$o z$amanie konkordatu. Przejmuj! teraz na
pro#b! Episkopatu funkcj! reprezentacji w zespole prawnym Komisji Episkopatów
Unii Europejskiej (COMECE). W Katolickiej Akademii w Bawarii podczas dyskusji
trudno mi by$o to wyt$umaczy" prawnikom pytaj cym: co z wasz autonomi ?
Samorz dy. Konstytucja nakazywa$a sta$ decentralizacj! pa(stwa. Decentralizacja jest w tej chwili norm w$a#ciwie przyj!t przez Komitet Regionów Unii
Europejskiej. Niestety, widzimy tendencje centralizacyjne, wi!c zastanawia$am si!,
sk d one si! bior , %eby nie patrze" na to politycznie, tylko popatrze" spokojnie,
prawniczo, co si! w$a#ciwie dzieje. Popatrzmy na mundurki szkolne. Prosz! bardzo,
mundurki szkolne mog by" wprowadzone, ale poprawna konstrukcja by$aby inna.
Ustawa — oczywi#cie ramowa — a to jest typowa sprawa lokalna. Przed Europejsk
Kart Samorz du Terytorialnego nie obronimy tezy, %e mundurek jest spraw ogólnopa(stwow . Powinna by" zapewniona ustawowa mo%liwo#" wprowadzenia mundurków, ale jest to typowa sprawa lokalna, któr powinny rozstrzyga" konkretnie samorz dy, maj ce w$adztwo o#wiatowe.
Uda$o si! przez bardzo pog$!bione badania nad samorz dem zidentyÞkowa" sytuacj!, w której niektóre organy naczelne — to nie dotyczy wszystkich ministrów,
mamy te% bardzo dobrych ministrów — je%eli nie radz sobie ze swoimi konstytucyjnymi funkcjami organów naczelnych, uciekaj w co#, co potraÞ , a potraÞ tak
naprawd! to, co robi ju% samorz dy. Chcecie pa(stwo przyk$adu, prosz! bardzo.
326
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
Z powodu sepsy i oÞar #miertelnych nale%a$o do czasu nadej#cia szczepionek na
Opolszczy)nie przesun " termin ferii szkolnych. To powinien zrobi" minister edukacji. Umar$o kilkoro dzieci, poniewa% szczepionki nie nadesz$y. Wystarczy$oby przesun " ferie Wielkanocne, zaszczepi" dzieci i odrobi" te godziny latem. To jest w gestii ministra.
Natomiast wiele organów, które sobie nie radz z zadaniami, uciekaj w zakres
dzia$ania samorz du terytorialnego. Nast!puje spychanie samorz du, a niewykonywanie zaniedbanych funkcji strategicznych i tych, które do nich nale% , bo tam jest
mnóstwo roboty, ale organy naczelne — niestety — od tej pracy uciekaj . To jest
w tej chwili dla mnie jeden z podstawowych problemów.
Planuje si! likwidacj! samorz dowych kolegiów odwo$awczych. To b!dzie w$a#ciwie koniec realnej samodzielno#ci samorz du terytorialnego, poniewa% poczucie
bezpiecze(stwa i tego, %e samorz d terytorialny nie podlega represji politycznej, bierze si! st d, %e wiadomo, %e w$adza nadzorcza nie mo%e ingerowa" w sprawy indywidualne z zakresu administracji publicznej. Usuni!cie tej bariery, w moim przekonaniu, spowoduje zasadnicz zmian! pozycji samorz du terytorialnego i apelowa$abym
do autorów tego projektu, %eby ponownie go przemy#leli.
Argument, %e to jest ta(sze, obra%a nas wszystkich, bo wiemy, %e przecie% nie
o to chodzi. Zlikwidowanie samorz du terytorialnego i powierzenie wszystkiego wojewodom te% by$oby ta(sze. Wiemy, %e po to kiedy# wprowadzili#my samorz d,
%eby zastraszona Polska lokalna, przyzwyczajona do rz dów partyjnych kacyków
z PZPR, wreszcie podnios$a g$ow!, odetchn!$a i zacz!$a my#le" o swoim terenie.
Jeste#my krajem poranionym zbyt d$ugim okresem totalitaryzmu.
Mam nadziej!, %e pan doktor si! nie obrazi$. Pami!tam takie posiedzenie, kiedy bronili#my, jak ostatniego bastionu, zasad, gdy jeden z szacownych profesorów
prawa publicznego, do dzisiaj funkcjonuj cych, proponowa$, %eby uczyni" samoistne uchwa$y Rady Ministrów )ród$em prawa, a jak jaki# obywatel nie wype$nia swoich
obowi zków wobec ludowej ojczyzny, to %eby wolno mu by$o odbiera" jego prawa
(np. paszport). Pami!tam m$odych asystentów, którzy wtedy, z „ogniem w oczach”, t!
teori! nam proponowali. Wtedy #rodowisko zaprotestowa$o, wy$ cznie nasze #rodowisko prawa administracyjnego, w którym byli ró%ni ludzie, pewnie i agenci, cz$onkowie partii, ale jednak #rodowisko tej granicy wtedy nie przekroczy$o. Gdyby#my
wtedy j przekroczyli, to od 1976 r. stan!liby#my na takiej samej pozycji prawnej, jak
NRD. Trzeba wi!c bardzo uwa%a", je%eli si! wstrz sa podstawami prawnymi.
Prof. dr hab. Ryszard Stemplowski: Najpierw przedstawi! ogóln opini!.
Uwa%am, %e je#li chodzi o obowi zywanie konstytucji, to mamy do czynienia z bilansem pozytywnym, ale na wysokim poziomie plusów i minusów, zdarze( czy zjawisk
pozytywnych i negatywnych i przy narastaj cej konieczno#ci nowelizacji przepisów.
Teraz t! opini! zilustruj!, bo na dowód nie ma czasu. Po pierwsze, mamy do czynienia
ze stabilizacj systemow , ale po stronie minusów, po stronie „winien”, mamy stagnacj! w zakresie modernizacji pa(stwa. Jest wi!c stabilizacja za cen! stagnacji w dziedzinie modernizacji pa(stwa. Moja deÞnicja stabilizacji jest prosta. To jest funkcjo-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
327
nowanie instytucji konstytucyjnych na poziomie umo%liwiaj cym prowadzenie polityki mimo istnienia znacznych napi!". To oznacza, %e polityka mo%e by" prowadzona
(art. 146), czyli jest skuteczna. DeÞnicja modernizacji te% jest prosta. Jest to taki celowo#ciowo zorientowany proces tworzenia i zapo%yczania innowacji w zakresie modernizacji pa(stwa czy — #ci#le mówi c — w zakresie rozwoju pa(stwa. A teraz ilustracja
do tego punktu. Wspomnia$em ju% o art. 146 Konstytucji RP. Rada Ministrów prowadzi
polityk! wewn!trzn i zagraniczn , przy istnieniu instytucjonalnego napi!cia, a nawet
konßiktu w obr!bie dualnej egzekutywy. Ten konßikt instytucjonalny jest wbudowany
i realizuje si! w ró%nych formach, na rozmaitych poziomach napi!cia w obr!bie dualnej egzekutywy i niesprawnie modernizowanej administracji rz dowej. Druga ilustracja
do tego samego punktu dotyczy Sejmu, bo jeste#my w ko(cu w Sejmie. Sejm wykonywa$ i wykona$ zadanie stanowienia prawa w warunkach przyst!powania do Wspólnot
Europejskich. Trudne warunki procesu legislacyjnego wynika$y cz!#ciowo z trwa$ego zahamowania reformy Kancelarii Sejmu w ko(cu 1993 r. Uwa%am, %e ten problem
nadal istnieje.
Po drugie, brakuje konßiktów kompetencyjnych, które w ogóle pojawi$yby si!
przed Trybuna$em Konstytucyjnym. To nie jest bez znaczenia. Przewidywano co innego i mo%na by$o nawet oczekiwa" czego innego, ale jednak brak konßiktów kompetencyjnych na poziomie wymagaj cym orzecznictwa Trybuna$u Konstytucyjnego
uwa%am za co#, co piszemy po stronie „ma”, po stronie plusów. Ale jest te% minus,
poniewa% jednocze#nie mamy do czynienia z brakiem pe$nej kontroli nad dzia$alno#ci Rady Ministrów (art. 95). Mamy du%o instrumentów, jak zapytania, interpelacje, praca komisji, ca$kowicie niewykorzystane mo%liwo#ci NIK, a jest to izba zwi zana z Sejmem. Tu jest powa%ny problem. Podam ilustracj! — ani Rada Ministrów,
ani Prezydent Rzeczypospolitej nie wyst pili do Trybuna$u o rozstrzygni!cie odno#nie do art. 133 ust. 3. Przypominam, %e w zakresie polityki zagranicznej Prezydent
RP wspó$dzia$a z prezesem Rady Ministrów i w$a#ciwym ministrem. Nie ma w konstytucji deÞnicji polityki zagranicznej, i to dobrze, ale na tym tle powstaje du%o problemów. Praktyka roi si! od spraw, które zosta$y rozstrzygni!te w sposób niew$a#ciwy, a przynajmniej dyskusyjny.
Sejm dobrze nie kontroluje dzia$a( Rady Ministrów, o czym #wiadczy tre#" interpelacji i zapyta( oraz dokumentowany w biuletynach komisji przebieg posiedze(
Komisji Spraw Zagranicznych, Komisji ds. Unii Europejskiej i wielu innych komisji. Prosz! pami!ta", %e sformu$owanie dotycz ce prowadzenia polityki wewn!trznej
i zagranicznej nie jest dychotomicznym podzia$em; w to w tej chwili nie mo%emy
wchodzi", ale to jest bardzo wa%ne. Je#li chodzi o Senat, to oczywi#cie nie sprawuje
on funkcji kontrolnej, ale ustawa o wykonywaniu mandatu pos$a i senatora zawiera
mo%liwo#" zasi!gania informacji. Nic nie stoi na przeszkodzie, %eby senatorowie
dzia$ali do pewnego stopnia tak%e kolektywnie. Wiemy, %e ten, kto % da informacji,
wywiera pewien wp$yw, to jest pewna forma kontroli, quasi-kontroli, w szerokim rozumieniu. Jest tu wi!c pewien ciekawy problem teoretyczny, któremu praktyka, niestety, nie daje pozytywnych impulsów.
328
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
Po trzecie, po stronie plusów zapisa$bym wzmocnienie po 1989 r. roli premiera
w Radzie Ministrów, ale jednocze#nie po stronie minusów te% co# widz!, mianowicie zaniedbania w zakresie regulacji s$u% cych prowadzeniu polityki. Dlatego %e
art. 146 w ust. 3 ma bardzo wiele rozmaitych u#ci#le(, ale je#li chodzi o regulacje,
z tym jest problem. Na podstawie decyzji premiera nast pi$o skoncentrowanie kompetencji ministra w$a#ciwego do spraw zagranicznych i przewodnicz cego Komitetu
Integracji Europejskiej. Za tym nie idzie odpowiednia organizacja administracji rz dowej i wyst!puj spore napi!cia mi!dzy czterema instytucjami: Urz!dem Komitetu
Integracji Europejskiej, Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Kancelari Prezesa
Rady Ministrów, Kancelari Prezydenta RP. Zwróc! uwag!, %e Rada Ministrów jest
jedynym konstytucyjnym organem, który nie ma swojej specyÞcznej obs$ugi urz!dniczej, nie ma Kancelarii Rady Ministrów, jest przecie% Kancelaria Prezesa Rady
Ministrów. Wyst!puje te% pewien problem z negatywnymi odes$aniami do innych
rz dów europejskich, w co nie wchodz!, chyba %e b!d pytania. Takie urz dzenie
obs$ugi urz!dniczej premiera nie jest drog we w$a#ciw stron!.
Po stronie minusów mamy te% ustaw! z 27 lipca 2001 r. o s$u%bie zagranicznej.
Art. 17 ust. 3 przewiduje wydanie zarz dzenia przez premiera, okre#laj cego tryb
i form! wydawania polece( ambasadorowi. W tej chwili ka%dy sobie ro#ci pretensj!
do wydawania tych polece( i je%eli ambasador otrzymuje szyfrogram zawieraj cy
co# w rodzaju instrukcji, a podpisany jest naczelnik, to nie wie, czy to jest stanowisko Rady Ministrów prowadz cej polityk! zagraniczn w trybie art. 146, czy tego
urz!dnika. Po prostu daje on jak # instrukcj!, na ogó$ w dobrej wierze. To nie chodzi
o jak # dywersj! ani z$ wol!, nie. Tu chodzi o zwyk$ g$upot!, niedocenion pot!%n si$! historyczn . Tutaj jest co# do zrobienia.
Wreszcie czwarty punkt. Po stronie plusów zapisa$bym rozwój bada( prawniczych nad konstytucj . To jest jednak zauwa%alne, mamy obÞty i ciekawy materia$,
w rozmaitych formach si! pojawiaj cy, ale mamy i minusy. Jest nim dotkliwy brak
bada( z zakresu socjologii prawa konstytucyjnego, w ogóle socjologii prawa. Nie
prowadzimy bada( empirycznych na w$a#ciw skal!, jak to funkcjonuje, przy pomocy antropologii polityki, psychologii polityki, najnowszej historii ustroju. Tu s wielkie braki. Jak si! popatrzy na literatur! obcoj!zyczn , to widzimy, %e si! ona bardzo
rozwija, np. powstaj nowe czasopisma. To wszystko jest bardzo ciekawe. Tutaj
mamy pewien brak. Dzisiejsza dyskusja w pewnym sensie to nadrabia, bo to nie s
przecie% stricte prawnicze rozwa%ania, a obserwacje z zakresu szeroko poj!tej spo$ecznej funkcji prawa. Ilustracja jest oczywista — liczba publikacji ksi %kowych
i czasopi#mienniczych, a tak%e liczba stopni naukowych, przy jednoczesnym du%ym
deÞcycie po stronie nieprawniczych dyscyplin zajmuj cych si! pa(stwem.
Ostatni punkt, piaty. Po stronie plusów mamy nagromadzenie znacznej liczby
prawniczych obserwacji i wniosków de lege ferenda, ale istnieje te% minus — wysoki stan napi!cia politycznego, który nie sprzyja nowelizacji konstytucji. Mnie si! wydaje, %e nowelizowanie konstytucji wymaga warunków stabilnych. Kto# powie — tak,
ale przecie% to w$a#nie konstytucja jest instrumentem zmiany. Otó% konstytucja musi
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
329
by" zasadniczo funkcj pewnego konsensu spo$ecznego. W warunkach szczególnego napi!cia $atwo o wprowadzenie zmiany, której si! b!dzie rych$o %a$owa". Mnie si!
wi!c wydaje, %e to jest bardzo istotny moment rozs dzenia, czy stan napi!cia spo$ecznego sprzyja nowelizacji, czy nie. Nie chodzi o to, %eby zahamowa" wszelk nowelizacj!. Nie zgadzam si! z tym, %e prawo nie mo%e by" instrumentalnie traktowane, bo
prawo jest instrumentem. Chodzi o to, %eby nie fa$szowa" na tym instrumencie, tak
bym powiedzia$, je#li tego porównania z instrumentem kto# potrzebuje.
Sumuj c: bilans pozytywny, przy znacznej liczbie „ma” i „winien” oraz przy narastaj cym poczuciu, %e jednak modernizacja pa(stwa stoi w miejscu i %e co# trzeba
zrobi" tak%e przy pomocy konstytucji.
Prof. dr hab. Jerzy Zajad!o: Mój udzia$ w tej fazie naszej debaty zosta$ po cz!#ci sprowokowany wypowiedzi prof. Lipowicz. Je#li pa(stwo pozwol , to na razie
b!d! abstrahowa$ od g$ównego tematu mojego opracowania przygotowywanego do
okoliczno#ciowego numeru „Przegl du Sejmowego”, tj. problemu uniwersalizmu
konstytucyjnego katalogu praw i wolno#ci cz$owieka. Z drugiej strony trudno zaprzeczy", %e ma on — wbrew pozorom — wiele wspólnego z tym, co chcia$em teraz
powiedzie", poniewa% dotyczy bezpiecznych, niebezpiecznych i bardzo niebezpiecznych relatywizacji konstytucyjnej aksjologii.
Otó% prof. Lipowicz, polemizuj c z dr. Wo$kiem, przywo$a$a dzie$o Ernsta
Forsthoffa Der totale Staat. Ten przyk$ad jest o tyle kontrowersyjny, %e — o ile dobrze pami!tam — ksi %ka ta ukaza$a si! po raz pierwszy w 1934 r., a wi!c kiedy
Republika Weimarska ju% w gruncie rzeczy nie istnia$a. Warto jednak w tym miejscu
zwróci" uwag! na inny moment niemieckiej debaty konstytucyjnej z drugiej po$owy
lat 20. XX w., a wi!c gdy jeszcze nie by$o za pó)no na obron! demokratycznego porz dku prawnego. W 1926 r. podczas dorocznego zjazdu Stowarzyszenia Niemieckich
Prawników Prawa Pa(stwowego w Münster dosz$o do zasadniczego sporu pomi!dzy
przedstawicielami dwóch obozów, reprezentuj cych dwie ró%ne wizje konstytucji.
Daleki jestem oczywi#cie od snucia jakichkolwiek historycznych analogii, ale ówczesna wymiana zda( pomi!dzy niemieckimi konstytucjonalistami, Þlozofami prawa
i Þlozofami polityki, m.in. Hermannem Hellerem, Erichem Kaufmannem, Hansem
Kelsenem, Gerhardem Leibholzem, Hansem Nawiaskym, Gustawem Radbruchem,
Richardem Thom , czy, last but not least, Carlem Schmittem, bardzo przypomina
mi, niestety, wspó$czesne polskie spory polityczne.
W pewnym uproszczeniu mo%na powiedzie", %e po jednej stronie sta$a wizja demokratycznego pa(stwa prawa Hansa Kelsena (nomen omen — wraz z rodz c si!
w$a#nie w tym czasie ide s downictwa konstytucyjnego), a po drugiej — teologia polityczna i decyzjonizm Carla Schmitta. Na marginesie mówi c i wbrew temu,
co stwierdzi$a prof. Lipowicz, nie s dz!, by tego ostatniego mo%na by$o uznawa" za
czo$owego ideologa faszyzmu. Wbrew wszelkim pozorom, „intelektualna przygoda”
Schmitta z nazizmem mia$a charakter epizodyczny i trwa$a dosy" krótko. Nie zmienia
to jednak faktu, %e jest mi ca$kowicie obca zarówno jego wizja ustroju politycznego,
jak i tym bardziej jego teoria uprawiania polityki. W moim przekonaniu wspó$czesny
330
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
renesans koncepcji konstytucyjnych Schmitta, m.in. w Stanach Zjednoczonych, przypomina tylko, jak gro)ne dla demokracji mog by" jego pogl dy. Chodzi zw$aszcza
o jego trzy podstawowe tezy: po pierwsze — uprawianie polityki na zasadzie wróg–
–przyjaciel; po drugie — rozdarcie pomi!dzy legalno#ci i legitymizacj w$adzy; po
trzecie, i co najwa%niejsze, tak naprawd! w$adz! polityczn sprawuje ten, kto ma faktyczn mo%liwo#" wprowadzenia stanu wyj tkowego. Przypomina si! w tym miejscu
znana praca prof. Franciszka Ryszki Pa"stwo stanu wyj#tkowego, poniewa% to w$a#nie koncepcje Schmitta by$y podstaw jej tytu$u.
Do zabrania g$osu w dyskusji sprowokowa$o mnie równie% to, co w pewnym
momencie powiedzia$ dr Wo$ek. Otó%, o ile dobrze zrozumia$em — jego zdaniem —
i tworzenie konstytucji, i jej interpretacja, i jej stosowanie, i wreszcie nawet jej zmiana czy wr!cz rewizja, powinny przebiega" w taki sposób, by usatysfakcjonowa" polityków. Z t tez trudno mi si! doprawdy zgodzi", poniewa% oznacza ona daleko
id c instrumentalizacj! prawa in genere i niezrozumienie (zaprzeczenie?) idei konstytucjonalizmu in specie. W$a#nie tak postawiony problem przypomina mi dok$adnie to, co sta$o si! udzia$em niemieckiej debaty konstytucyjnej w drugiej po$owie lat
20. XX wieku.
Ja sam nie jestem konstytucjonalist , lecz raczej teoretykiem i Þlozofem prawa,
ale mia$em kiedy# krótk przygod! dydaktyczn z prawem konstytucyjnym. Zaraz po
uko(czeniu studiów w 1977 r. powierzono mi jako m$odemu asystentowi zaj!cia "wiczeniowe z przedmiotu pod nazw Ustroje pa"stw socjalistycznych. Porównywanie
Mongolii z Bu$gari , Bu$garii z Kub , a Kuby z Polsk wyda$o mi si! tak strasznie
nudne i pozbawione sensu, %e na d$ugo zniech!ci$o mnie to do prawa konstytucyjnego. Po 1989 r., kiedy trzeba by$o budowa" polskie prawo konstytucyjne w$a#ciwie od
nowa, zacz $em jednak %a$owa", %e nie jestem konstytucjonalist , poniewa% by$ to
rzeczywi#cie czas pasjonuj cy z punktu widzenia przedstawicieli tej dogmatyki prawniczej. A dzisiaj ju% sam nie wiem, czy mam %a$owa", %e nie jestem konstytucjonalist , czy te% nie, poniewa% wspó$czesne polskie spory polityczne s równie interesuj ce w sensie teoretycznym, co niebezpieczne w sensie praktycznym. I w$a#nie dlatego,
mimo wszelkich i oczywistych ró%nic oraz zastrze%e( co do mo%liwo#ci snucia takich
historycznych analogii, przypomina to mi niemieck debat! w Münster w 1926 r.
W moim przekonaniu fundamentalne znaczenie ma to, co ju% wcze#niej w dyskusji podniós$ prof. Trzci(ski — problem stosunku do konstytucji: czy jest on rodzajem
konstytucyjnego patriotyzmu, czy wr!cz przeciwnie — wrogo#ci wobec ustawy zasadniczej. Ci gle powracam do niemieckiej dyskusji z 1926 r., poniewa% w niej tak%e
w$a#nie dok$adnie o to chodzi$o i taki by$ punkt wyj#cia przedstawicieli obu skrajnych
obozów. W ówczesnych Niemczech ciekawe by$o jednak to, %e atak na konstytucj! weimarsk p$yn $ nie tylko ze strony konserwatywnych kó$ akademickich, lecz
przede wszystkim ze strony korpusu urz!dniczego i przedstawicieli stanu s!dziowskiego. W Republice Weimarskiej nie nast pi$a (bo przecie% nie mog$a w tak krótkim
czasie nast pi") wymiana kadry w administracji i wymiarze sprawiedliwo#ci, zosta$a
ona odziedziczona z dobrodziejstwem inwentarza po monarchii. Te wychowane w du-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
331
chu pos$usze(stwa rzesze urz!dników, s!dziów, prokuratorów, policjantów by$y przywi zane i wierne monarchicznemu Obrigkeitsstaat i nigdy nie pogodzi$y si! ani z wynikiem wojny i postanowieniami traktatu wersalskiego, ani tym bardziej z upadkiem
monarchii i narodzinami demokratycznej republiki. Wbrew swemu pozytywistycznemu rodowodowi odmawia$y wi!c pos$usze(stwa nowemu pa(stwu i przechodzi$y na
pozycje antypozytywistyczne. Jest rzecz bardzo charakterystyczn , %e tradycyjni,
wychowani w epoce Bismarcka i Wilhelma prawnicy przed 1919 r. odrzucali jak kolwiek mo%liwo#" kontroli przez s dy tre#ci prawodawczego Þat. W okresie Republiki
Weimarskiej, kiedy kontroli mia$ podlega" traktowany przez nich z niech!ci demokratyczny ustawodawca, radykalnie zmienili stanowisko.
Czy w Polsce mamy obecnie do czynienia z atakiem na konstytucj!? Nawet je#li
nie jest to atak frontalny, to z pewno#ci co najmniej kontestacja III Rzeczpospolitej,
ergo — tak%e jej ustawy zasadniczej. Tyle tylko, %e t! niech!" wyra%a tym razem nie
w$adza s downicza, a zw$aszcza Trybuna$ Konstytucyjny, lecz paradoksalnie najwy%sze szczyty w$adzy wykonawczej oraz cz!#" w$adzy ustawodawczej, a przede wszystkim niektóre partie polityczne. Z zainteresowaniem odnotowa$em wi!c, %e w przygotowywanym numerze 4/2007 Przegl du Sejmowego maj znale)" si! dwa teksty:
prof. Stemplowskiego na temat konstytucyjnego poj!cia prowadzenia polityki oraz dr.
Matyji na temat ustrojowych skutków rywalizacji politycznej. Mo%na w tym kontek#cie zapyta", czy na gruncie Konstytucji RP jest mo%liwe uprawianie polityki wed$ug
modelu Carla Schmitta, tj. na podstawie relacji wróg–przyjaciel? Stawiam to pytanie,
poniewa% w moim przekonaniu jest to model sprzeczny z Konstytucj RP, a mimo to
uprawiany w bie% cym %yciu politycznym. O dwie pozosta$e podstawowe tezy teologii politycznej Carla Schmitta nie mam odwagi nawet pyta".
Dr Rafa! Matyja: Najpierw bardzo krótko spróbuj! odnie#" si! do dyskusji,
która dotyczy$a Trybuna$u Konstytucyjnego, i to w dwóch jej odcieniach. Wydaje
si!, %e w tej chwili rzeczywi#cie du%o, je#li chodzi o przysz$o#" naszego pa(stwa, zale%y od sprawy bardzo delikatnej i subtelnej, jak jest sposób prowadzenia dyskusji.
Bardzo bym prosi$, bo to by$o wida" w polemice prof. Lipowicz z dr. Wo$kiem, %eby
nie przenosi" swoich wyobra%e( o elicie politycznej na to, co my tutaj mówimy, jeste#my bowiem na spotkaniu naukowym, gdzie nawet je%eli wyst!puj ró%nice, to
one s$u% najwa%niejszej sprawie, która w nauce jest mo%liwa, a w parlamencie chyba nie, to znaczy zmianie zdania. Mo%na wi!c doprecyzowywa" argumenty, szuka"
nowych, a nie po prostu pokona" przeciwnika. Dla mnie na pewno rozpoznanie wróg
czy przeciwnik nie jest w nauce prawdziwe. Poza tym dziennikarze, politycy, publicy#ci od kogo# powinni si! uczy" i w tym sensie proponowa$bym te% unikania przypisywania sobie intencji zwi zanych z czyj # przesz$o#ci , bo to nie jest wa%ne.
Chcia$bym zg$osi" zdanie, które podwa%a niezbit pewno#" co do pewnych
aspektów orzecze( Trybuna$u Konstytucyjnego. Brakuje nam dzi# dobrego, naukowego opisania, by" mo%e przez prawnika i politologa czy prawnika i socjologa, procedury zapadania orzecze( Trybuna$u Konstytucyjnego, bo o tym wiemy stosunkowo niewiele, to znaczy wtajemniczeni s!dziowie, pracownicy Trybuna$u wiedz , ale
332
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
opinia publiczna nie wie, a to jest bardzo ciekawe. W demokratycznym pa(stwie
prawa nie wszyscy musz wiedzie" wszystko, ale naukowcy powinni wiedzie", jak
zapadaj orzeczenia Trybuna$u Konstytucyjnego, jak to si! robi, kto je podejmuje,
w jaki sposób, jak jest przygotowywane? To jest niezmiernie ciekawe naukowo,
a z tym odkryciem wi za$bym nast!pne. Nawet dziennikarze czasami pomijaj rang!
i znaczenie zda( odr!bnych. Je%eli s!dziowie Trybuna$u w jakiej# sprawie s absolutnie zgodni, je%eli mamy do czynienia z consensus omnium, to uwa%am, %e politykom ju% pó)niej nic do tego, to jest ewidentna opinia, spójne stanowisko stró%ów
prawa. Ale je%eli s zasadniczo niezgodni, to nie wiem, czy decyzja zapada wtedy
w trybie g$osowania. Je%eli w Trybunale Konstytucyjnym decyduje arytmetyka, to
czym arytmetyka w Trybunale, rozwa%ajmy to naukowo, jest lepsza od arytmetyki
w Sejmie, zw$aszcza %e mówimy o wymaganej w Sejmie wi!kszo#ci 2/3 g$osów.
Mo%e to jest b$ d w my#leniu, ale prosz! nie przypisywa" mi teraz intencji, których
nie mam, tylko odpowiedzie". Je%eli kto# uwa%a, %e arytmetyka trybunalska jest lepsza, to prosz! mi powiedzie", dlaczego? Dlaczego arytmetyka trybunalska jest lepsza, skoro du%a cz!#" s!dziów Trybuna$u, to s ludzie, których znamy z aktywno#ci
politycznej, którzy do niedawna byli pos$ami? Oczywi#cie wiem, %e s pewne elementy selekcji co do kompetencji, zgoda, co do kompetencji tak, ale co do niezale%no#ci s du — niekoniecznie, prawda? Próbujmy wi!c wyprostowa" spraw!
Trybuna$u, bo potem, niestety, dyskusja publiczna bardzo na tym cierpi, to znaczy,
obni%a si! jej poziom, jak równie% poziom argumentów. Nie mam w tej sprawie niezbitych, wyrobionych pogl dów, chc! zada" takie pytanie bardziej jako politolog ni%
jako kto#, kto ma pogl d na takie czy inne orzeczenie Trybuna$u. Uwa%am, %e od
tego powinni#my dzi# abstrahowa".
Sprawa g$ówna, o której chc! powiedzie", jest odpowiedzi na pewn bardzo
ciekaw tez! prezesa Trzci(skiego, który powiedzia$, %e polityka mo%e parali%owa"
i ogranicza" dobre funkcjonowanie konstytucji. Z tym si! zgadzam, ale równie% konstytucja mo%e parali%owa" i ogranicza" dobre funkcjonowanie polityki. I o tym powinni#my pami!ta", %eby mie" t! drug perspektyw!, jak gdyby drugi aspekt tego
zagadnienia. Uwa%am, %e tak rol! parali%owania i ograniczania dobrego funkcjonowania polityki konstytucja, o której mówimy, spe$nia, to znaczy w wielu momentach
dzia$a na niekorzy#" dobrej polityki. Trzy przyk$ady i jedna pointa.
Pierwszy przyk$ad dotyczy funkcjonowania wi!kszo#ci sejmowej i rz du. Mamy
sytuacj!, któr zaobserwowali#my w dwóch poprzednich kadencjach, w tej jest równie% mo%liwa, oderwania wi!kszo#ci sejmowej od rz du, o czym mówi$ te% prof.
Sarnecki na pocz tku dyskusji. Nie wiem, czy to jest tylko problem wymiany ministrów, ale bardzo cz!sto sytuacji, kiedy udzielone wotum zaufania jest wotum zaufania
nawet nie dla partii rz dz cej, na pewno nie dla tego konkretnego gabinetu, dla premiera, który je%eli znajdzie si! w odpowiedniej sekwencji zdarze( politycznych, mo%e
do ko(ca jak gdyby by" nosicielem tego wotum zaufania tylko dlatego, %e nie potraÞmy rozwi za" pewnego zwi zku, jaki pojawi$ si! w tej konstytucji mi!dzy dwoma zagadnieniami — konstruktywnego wotum nieufno#ci i rozwi zania Sejmu. Prosz! za-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
333
uwa%y", %e przy konstruktywnym wotum nieufno#ci przyj!li#my te% zasad!, %e Sejm
mo%e si! rozwi za" tylko sam, i to w bardzo specyÞcznej sytuacji. To stwarza sytuacj!, w której mo%emy mie" bardzo d$ugie rz dy mniejszo#ci, je%eli kto# ju% wpadnie
na to, %e mo%na z tego zrobi" wr!cz uzus ustrojowy, je%eli kto# b!dzie mia$ w tym polityczny, bardzo z$y interes, bo to b!dzie i parali% w$adzy wykonawczej, ale te% parali%
wi!zi mi!dzy wi!kszo#ci sejmow i rz dem, który ta konstytucja domniemuje.
Druga sfera, która jest bardzo istotna, dotyczy rywalizacji partyjnej. Oczywi#cie
w konstytucji mamy jeden artyku$ dotycz cy partii politycznych, ale tak naprawd! ta
konstytucja w wielu przepisach reguluje zasady rywalizacji partyjnej, np. poprzez to,
%e wprowadza wymóg proporcjonalnej ordynacji do Sejmu. To jest de facto powiedzenie: Sejm jest przestrzeni rywalizacji partyjnej. W jakim stopniu? Tego oczywi#cie nie wiemy, ale w powi zaniu z kultur polityczn mamy potem skutki, którym
si! dziwimy i mówimy, jak to ograniczy". Co wi!cej, obecna konstrukcja Senatu
i praktyka jego funkcjonowania pokazuje, %e Senat równie% jest przestrzeni rywalizacji partyjnej. Czy mo%na to zmieni"? Prawdopodobnie tak, ale dopiero przy u%yciu
tego narz!dzia, jakim jest zmiana konstytucji.
Je%eli by#my przyj!li zasad!, %e chcemy widzie" Senat nie jako Izb!, której zadaniem jest korygowanie b$!dów prawnych Sejmu, lecz regulowanie spraw, które
nie powinny by" przedmiotem rywalizacji partyjnej, to taka konstytucyjna zmiana
mo%e by" bardzo po%yteczna. Mo%na to osi gn " poprzez zmniejszenie jego sk$adu
i przypisanie mu kompetencji tworzenia pewnych cia$ kolegialnych, Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji, by" mo%e Trybuna$u Konstytucyjnego. Wymaga to jednak
stworzenia Senatu jako organu, gdzie bardzo wyraziste jest, kto jest senatorem. Tych
senatorów mo%e by" kilkunastu, mo%e by" 30, ale nie wi!cej, tak %eby byli oni znani z imienia i nazwiska, a nie tworzyli anonimow , przepraszam za u%ycie okre#lenia
potocznego „górk!” dla wi!kszo#ci sejmowej. Dotychczasowa praktyka jest taka, %e
Senat jest wzmocnieniem wi!kszo#ci sejmowej, umo%liwia jej forsowanie swoich poprawek. Gdyby popatrze" nie tylko na statystyk! poprawek, to zauwa%ymy, %e Senat
wzmacnia interesy wi!kszo#ci tam, gdzie mia$a ona k$opot z przeforsowaniem swojego zdania na pierwszym etapie prac legislacyjnych. A wi!c uwa%am, %e je%eli krytykujemy powszechnie rywalizacj! partyjn , to mo%e spróbowa" powiedzie", co w konstytucji mo%na zmieni". Ja zaproponowa$em Senat. By" mo%e, powinny by" te% pewne
przepisy, regulacje dotycz ce partii i ordynacji wyborczej, %eby os$abi" rol! tej rywalizacji, szkodliwej w pewnych wymiarach, nie tam, gdzie chodzi o rywalizacj! mi!dzy rz dem a opozycj , bo tam jest pozytywna, ale w pewnych wymiarach dla pa(stwa jest ona szkodliwa. By" mo%e, dotyczy te% komponowania sk$adu Trybuna$u
Konstytucyjnego z osób, co do których nie ma w$a#nie takiego podejrzenia, %e mog
si! kierowa" przes$ankami niemerytorycznymi. Nie twierdz!, %e s!dziowie, którzy
byli pos$ami czy senatorami, kieruj si! z$ymi intencjami czy s stronniczy. Jednak
obywatel ma prawo w t! bezstronno#" w pewnych sytuacjach w tpi".
Wreszcie ostatnia sprawa, do której chcia$bym si! odnie#", to jest bardzo ciekawa deÞnicja, która pokazuje pewien sposób ujmowania czy konceptualizacji tezy
334
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
o spo$ecze(stwie obywatelskim. Prezes Trzci(ski powiedzia$, %e mo%na rozumie"
pa(stwo jako organizacj! polityczn spo$ecze(stwa obywatelskiego. Otó% nie tylko
w dyskusyjno#ci tej deÞnicji jest problem, ale równie% w tym, %e bardzo cz!sto
w praktyce przeciwstawia si! spo$ecze(stwo obywatelskie pa(stwu. Tymczasem
ustrojowym kluczem do sprawy s , by" mo%e, przepisy konstytucji i ustawy dotycz ce partii politycznych. Przecie% je%eli spo$ecze(stwo obywatelskie w jaki# sposób
ma wp$yw na pa(stwo, to jednak nie tylko poprzez akt g$osowania, ale i poprzez akt
uczestnictwa w partiach politycznych. Sk din d wiemy, z bada( socjologicznych
i politologicznych, %e to nie jest narz!dzie w r!kach spo$ecze(stwa obywatelskiego.
Dlaczego nie jest? Czy my nie marnujemy w jaki# istotny sposób instytucji demokracji, jak s partie polityczne? Dlaczego Sejm nie jest postrzegany, a to znowu
wiemy z bada(, jako narz!dzie w r!kach spo$ecze(stwa obywatelskiego? Dlaczego
jest obiektem poczucia pewnej obco#ci, jest jedn z instytucji w$adzy, co do której
obywatele maj w tpliwo#", czy ona wyra%a ich pogl dy, chocia% mog wybiera"
jego sk$ad. Je%eli wi!kszo#", która wybra$a sk$ad, ma w tpliwo#", czy on reprezentuje jej pogl dy, to mamy powa%ny problem spo$eczny i ustrojowy. Celowo wybra$em
tylko kilka punktów, w których mo%na powiedzie", %e istnieje bardzo powa%ny problem nie tyle w funkcjonowaniu konstytucji mierzonym jako regulator pewnego
#wiata przepisów prawnych, pewnego #wiata, który tu analizowali#my, ale równie%
jako regulator rzeczywistych procesów %ycia spo$ecznego czy %ycia politycznego.
Otó%, moim zdaniem, obecna ustawa zasadnicza jest w du%ym stopniu nie tyle wynikiem dyskusji o dobrym pa(stwie, ile rywalizacji politycznej czy przemy#le( na temat rywalizacji politycznej, zw$aszcza wtedy, gdy dotyczy organów pa(stwa i )le
s$u%y rozwojowi dobrej polityki w Polsce. To nie oznacza, i prosi$bym, %eby t! point! traktowa" jako powa%ne credo, %e jest to atak na konstytucj!. Jest to wezwanie do
tego, %eby konstytucj! poprawi" i rzeczywi#cie zgadzam si! z g$osem prof.
Stemplowskiego, %eby poprawi" j w warunkach szerokiego konsensu, a nie „napadu” chwilowej wi!kszo#ci na izb! parlamentarn .
Prof. dr hab. Marek Piechowiak: Chcia$bym najpierw krótko si! odnie#" do
dopiero co postawionych pyta( i potem powiedzie" co# ogólniejszego, ale co te% ma
znaczenie dla dyskutowanych zagadnie(, jak ostateczno#" postanowie( Trybuna$u
Konstytucyjnego czy w ogóle status Trybuna$u Konstytucyjnego. Mianowicie, gdybym mia$ tak na gor co i z marszu odpowiedzie" na pytanie, czy arytmetyka
w Trybunale jest lepsza od arytmetyki w parlamencie, to — maj c #wiadomo#", %e
jest to pytanie, w du%ej mierze tak%e dla socjologa — odpowiedzia$bym twierdz co.
Po pierwsze, zauwa%y$bym, %e w Trybunale Konstytucyjnym nie ma zale%no#ci klubowych, nie ma mo%liwo#ci wprowadzenia dyscypliny, to jest jedna istotna ró%nica.
Jestem cz!sto zadziwiony, jak ca$y wielki klub g$osuje za ustaw , która ma elementy dla wielu bardzo w tpliwe moralnie. Trudno sobie wyobrazi", w jakiej sytuacji,
z punktu widzenia sumienia, znajduj si! ci ludzie. S!dziowie Trybuna$u w takiej sytuacji nigdy si! nie znajd .
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
335
Kolejna sprawa. Zupe$nie inna jest droga dochodzenia do kompetencji wymaganych do zajmowania stanowisk w polityce, w parlamencie, inna za#, do sprawowania urz!du s!dziego Trybuna$u. Po prostu trzeba naby" w ci gu %ycia zupe$nie innych,
mo%e niezupe$nie innych, ale wielu kompetencji, których wi!kszo#" polityków nie posiada. Nawet je%eli s!dzia Trybuna$u wychodzi z jakiego# #rodowiska politycznego, to
on ma za sob zdecydowanie inn drog! doj#cia do wymaganych kompetencji.
Kolejny element, te% bardziej socjologiczny, to inny punkt odniesienia w ponoszeniu odpowiedzialno#ci, powiedzia$bym, moralnej. Jak polityk jednego dnia mówi
co#, drugiego mówi zupe$nie co# innego, to my ju% si! przestali#my temu dziwi".
Nikt si! nie buntuje, cho" jest to na porz dku dziennym. Natomiast je%eli s!dzia
Trybuna$u Konstytucyjnego by tak zrobi$, to mo%emy domniemywa", %e spotka$by
si! z negatywn reakcj tego #rodowiska, na którego opinii mu zale%y. I ta sankcja
rozmyta, która grozi na przyk$ad za brak wierno#ci przekonaniom, jest zupe$nie inna
w przypadku s!dziego Trybuna$u, a inna w przypadku cz$onka parlamentu.
Tyle uwag „na gor co”, a teraz to, co chcia$bym powiedzie", co przygotowa$em
i co ma te% znaczenie dla tego problemu.
Chcia$bym powiedzie" o miejscu praw cz$owieka w konstytucji. Jest pewien
problem z wypracowaniem metodologii rozpatrzenia tego zagadnienia, poniewa%
z jednej strony mo%emy bra" konstytucj! tak , jaka ona jest jako tekst, abstrahuj c,
w jakiej# przynajmniej mierze czy w du%ej mierze, od orzecznictwa i tego, jak jest
ona stosowana, i wtedy wyjdzie nam co# innego w jej ocenie ni% wtedy, gdy bierzemy pod uwag!, jak ona faktycznie funkcjonuje. Wtedy si! oka%e, %e pewne wady,
które — moim zdaniem — konstytucja posiada jako tekst, s poprawiane w$a#nie na
przyk$ad przez Trybuna$ Konstytucyjny. Z drugiej strony, je%eli rozpatrujemy konstytucj! jako tak , okazuje si!, %e ma ona pewne zalety, je#li chodzi o problematyk!
praw cz$owieka, których z kolei nie dostrzeg$ Trybuna$ Konstytucyjny. Okazuje si!,
%e Trybuna$ nie korzysta z pewnych konstrukcji w swoich orzeczeniach, z których
móg$by korzysta" i które s na korzy#" praw cz$owieka. Konkretnie mam na my#li
art. 1. Taka jest generalna perspektywa tego, o czym chcia$bym powiedzie".
Najpierw przedstawi! pewne problemy dotycz ce miejsca praw cz$owieka
w konstytucji. Co mam na my#li? Tu by$y wypowiadane pogl dy, zreszt one si! pojawiaj w$a#ciwie niemal od momentu uchwalenia konstytucji, %e jedn z naczelnych, jedn z podstawowych idei czy nawet podstawow ide konstytucji jest idea
s$u%ebno#ci pa(stwa obywatelom, s$u%ebno#ci jednostce. Pogl d taki w naturalny
sposób powi zany jest z tez , %e prawa cz$owieka s w konstytucji na pierwszym
miejscu. Pan prof. Sarnecki na pewno te% t! tez! g$osi$. Natomiast dla mnie ta teza
nie jest oczywista. Jakie przemawiaj za tym argumenty? Pierwsza sprawa — systematyka ustawy zasadniczej. To by$o dyskutowane w trakcie prac nad projektem: dlaczego rozdzia$ o prawach cz$owieka nie ma by" rozdzia$em I, tylko ma by" rozdzia$em II? Ostatecznie rozstrzygni!to — rozdzia$ II, a zatem najpierw jest pa(stwo.
Takim, moim zdaniem, bardzo mocnym argumentem na to, %e prawa cz$owieka nie
s na pierwszym miejscu jest art. 5, w którym prawa cz$owieka pojawiaj si! w grun-
336
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
cie rzeczy na trzecim miejscu, po niepodleg$o#ci i po nienaruszalno#ci terytorium.
Czyli najpierw pa(stwo, potem cz$owiek i jego prawa. Kolejny kamyczek do ogródka — skarga konstytucyjna. Zobaczmy, g$ównym celem skargi konstytucyjnej jest
poprawa systemu prawnego. Celem tym nie jest rozwi zanie indywidualnej sprawy,
pewnie, %e po#rednio do tego dochodzi, ale literalnie rzecz bior c, celem jest poprawa prawa, bo skar%ymy si! nie w naszej sprawie, tylko skar%ymy akt normatywny,
na podstawie którego dokonano rozstrzygni!cia. Zatem celem jest znowu nie dobro
jednostki, tylko dobro pa(stwa, dobro porz dku prawnego.
I wreszcie sprawa ostatnia, o której chcia$em powiedzie", i za po#rednictwem
tego punktu przej#" do tego, co przemawia na rzecz przeciwnej tezy. Mianowicie,
we)my pod uwag! art. 1: „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich
obywateli”. Przejrza$em dosy" dok$adnie, nie powiem z r!k na sercu, %e wszystkie,
ale stara$em si! przejrze" wszystkie, orzeczenia Trybuna$u Konstytucyjnego, w których si! on powo$ywa$ na art. 1. Bardzo wyra)nie jest przyj!ta taka linia orzecznicza
i taka interpretacja, %e dobro wspólne jest interpretowane jako dobro powszechne,
jako dobro pa(stwa. Za dobro wspólne Trybuna$ uzna$ na przyk$ad obronno#" pa(stwa, czyli to, co jest te% w klauzuli limitacyjnej w#ród tych tzw. celów prawowitych, które s zwi zane z tym, co ogólne, z tym, co pa(stwowe, a nie z tym, co jednostkowe. Mo%na by znale)" wiele przyk$adów, gdzie orzecznictwo Trybuna$u idzie
w tym kierunku, %e dobro wspólne to jest co#, co ja wa%! nawet po przeciwnej stronie ni% prawa jednostki, %e, owszem, prawa jednostki prawami jednostki, ale musz!
bra" pod uwag! na przyk$ad zdolno#ci Þnansowe pa(stwa i to, %e jest dobrem
wszystkich obywateli. Trybuna$ bardzo cz!sto z art. 1 dedukuje czy wyprowadza zasad! równo#ci. S te% takie orzeczenia, gdzie zasada równo#ci jest na pierwszym planie. To by znowu #wiadczy$o o tym, %e dobro powszechne ma pierwsze(stwo przed
tym, co jednostkowe i przed prawami jednostki.
Rozpatrzmy argumenty na rzecz tezy przeciwnej, zatem na rzecz tezy, %e pa(stwo jest s$u%ebne, %e prawa cz$owieka s w konstytucji na pierwszym miejscu.
Argumentu dostarcza w$a#nie art. 1. Mam pewne pretensje do Trybuna$u, jaki# %al, bo
w dyskusjach przedkonstytucyjnych sprawa art. 1 by$a szeroko dyskutowana. Dopiero
w drugim czytaniu by$a zg$oszona poprawka, w której dokonano zmiany przepisu „Rzeczpospolita Polska jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli” na przepis „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Je#li kto#
zna t! dyskusj! — akurat bra$em w niej udzia$, by$em te% autorem tych argumentów,
pewnie dlatego mój %al jest tym wi!kszy — argument by$ taki: je%eli mamy formu$!
„Rzeczpospolita Polska jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli”, to mamy niemal %ywcem przeniesiony przepis z Konstytucji kwietniowej, w której idea nadrz!dno#ci pa(stwa by$a bardzo wyra)nie zarysowana; co wi!cej, tak%e idea obowi zków
obywatela wobec pa(stwa. Ta nadrz!dno#" i idea obowi zków obywateli mie#ci si!
w formule „wspólnego dobra”, wskazuj cej na nasz wspólny cel. Kiedy podnios$em
ten zarzut, %e to jest w gruncie rzeczy duch Konstytucji kwietniowej, powiedziano
w odpowiedzi — nie, tu, w tym przepisie chodzi o to, co mamy w tradycji nauki spo-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
337
$ecznej Ko#cio$a katolickiego, w której, przypomn!, mamy kategori! nie wspólnego
dobra, ale dobra wspólnego, która zmienia ca$kowicie perspektyw!. Oto przyk$ad ilustruj cy ró%nic! mi!dzy wspólnym dobrem a dobrem wspólnym, z którego si!, oczywi#cie, #miano, niemniej jednak ja go nadal ch!tnie przywo$uj!. Otó% ró%nica mi!dzy
wspólnym dobrem a dobrem wspólnym jest taka, jak mi!dzy m$od pann a pann
m$od . Kiedy przymiotnik staje po rzeczowniku, mamy do czynienia z wyra%eniem
idiomatycznym i st d, rekonstruuj c jego znaczenie, musimy si!gn " do czego# innego, poza rozumieniem samych s$ów, w tym przypadku do tradycji opartej na nauce
spo$ecznej Ko#cio$a katolickiego. Co czytamy w nauce spo$ecznej Ko#cio$a? Dobro
wspólne jest to ogó$ warunków, które jednostkom, rodzinom i wspólnotom pozwalaj $atwiej i skuteczniej doj#" do w$a#ciwej im doskona$o#ci. Dalej nauka spo$eczna
Ko#cio$a g$osi, i% dobro wspólne to przede wszystkim prawa cz$owieka. Je%eli tak interpretujemy art. 1, zmienia si! zupe$nie optyka, bo wówczas przede wszystkim mam
na uwadze obowi zki pa(stwa wobec jednostki. Pa(stwo ma by" takie, %eby s$u%y$o
jednostce, a nie, %e jednostka ma by" taka, aby pa(stwu by$o dobrze. Optyka ca$kowicie si! zmienia. Tu, niestety, Trybuna$ nie poszed$ za wskazan interpretacj . Gdyby
wzi " pod uwag! w$a#nie dyskusje przedkonstytucyjne, to art. 1 jest wówczas bardzo
silnym argumentem na rzecz tezy, %e rzeczywi#cie prawa cz$owieka s u podstaw ca$ego polskiego porz dku konstytucyjnego.
Kolejnych argumentów trzeba szuka" w tym, co zosta$o dodane do tekstu w$a#ciwie na samym ko(cu i w ostatniej chwili. W preambule mamy bardzo mocny argument na to, %e prawa cz$owieka s u podstaw. Przede wszystkim w zako(czeniu
preambu$y, gdzie czytamy o zasadach stanowi cych niewzruszon podstaw! Rzeczypospolitej. Czytamy, %e tymi zasadami s : przyrodzona godno#", prawo do wolno#ci
i obowi zek solidarno#ci z innymi. Ta konstrukcja bardzo wyra)nie nawi zuje do tej
tradycji, w której punktem odniesienia, zasadnicz podstaw s prawa cz$owieka. Te
zasady s uznane za niewzruszone podstawy Rzeczypospolitej i stosowania konstytucji.
Chcia$bym te% nawi za" do wcze#niejszych wyst pie(. Mo%na by jeszcze par!
argumentów poda", zw$aszcza z preambu$y. Warto zauwa%y", %e konstytucja
z 1997 r. bardziej ni% za europejsk Konwencj o ochronie praw cz$owieka i podstawowych wolno#ci idzie w gruncie rzeczy za mi!dzynarodow ochron praw cz$owieka na poziomie uniwersalnym, a nie regionalnym, czyli przede wszystkim za
Powszechn Deklaracj Praw Cz$owieka z 1948 r. i tym, co potem z niej wyrasta,
przede wszystkim mi!dzynarodowymi paktami praw cz$owieka z 1966 r. W jakim
wymiarze? Zwró"my uwag!, %e w europejskiej Konwencji o ochronie praw cz$owieka i podstawowych wolno#ci kategoria godno#ci nie jest wcale fundamentalna, jej
tam w ogóle nie ma. Natomiast stawianie godno#ci jako podstawy praw jest typowe
dla Powszechnej Deklaracji Praw Cz$owieka i mi!dzynarodowych paktów. Mo%e
przypomn! art. 1 Powszechnej Deklaracji: „Wszystkie istoty ludzkie rodz si! wolne
i równe w godno#ci i prawach, s one obdarzone rozumem i sumieniem oraz powinny post!powa" wobec siebie w duchu braterstwa”.
338
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
W zacytowanym artykule mamy, oczywi#cie, trzy has$a Rewolucji Francuskiej,
czyli „wolno#", równo#", braterstwo”. Pojawiaj si! jednak dodatkowe elementy.
Maj c na uwadze dalszy rozwój doktryny, chc c uszeregowa" podstawowe warto#ci
mi!dzynarodowej ochrony praw cz$owieka, otrzymamy: godno#", wolno#", równo#", owo braterstwo i — do czego jeszcze powróc! — rozum i sumienie. Prosz!
zwróci" uwag!, %e ko(cowa formu$a preambu$y konstytucji zawiera trzy fundamentalne, czy trzy z tych fundamentalnych warto#ci: godno#", wolno#", obowi zek solidarno#ci (a o równo#ci mowa jest wcze#niej). W prawie mi!dzynarodowym solidarno#" jest bardzo silnie wi zana z braterstwem, z tym wszak%e zastrze%eniem, %e jak
u%yjemy terminu „solidarno#"”, to podkre#lamy mocniejsze zobowi zanie do dzia$ania ni% wtedy, kiedy u%ywamy s$owa „braterstwo”, cho" od strony tre#ci w gruncie
rzeczy chodzi o to samo.
Konstytucja bardzo wyra)nie nawi zuje do wskazanego zestawu warto#ci, i trzeba powiedzie", %e Europa tak%e do nich wraca. Gdy we)miemy pod uwag! Kart!
praw podstawowych Unii Europejskiej, to znowu kategoria godno#ci jest tam fundamentalna. Konstytucja z 1997 r. utrzyma$a si! w tej zasadniczej linii.
To, co jest ciekawe te% od strony za$o%e( aksjologicznych konstytucji, to s wyra)ne rozstrzygni!cia z zakresu tzw. metaaksjologii, czyli rozstrzygni!cia dotycz ce
nie tylko tego, co jest warto#ci konstytucyjn , bo to jest aksjologia, ale rozstrzygni!cia dotycz ce tego, dlaczego co# jest warto#ci . Pami!tam, %e prof. Piotr
Winczorek w dyskusjach przedkonstytucyjnych pisa$, %e kwestii metaaksjologicznych, dlaczego co# jest warto#ci , w ogóle nie ma co rusza", %e jak ludzie nie s
w stanie si! dogada" co do warto#ci, to tym bardziej nie dogadaj si! w kwestii tego,
jakie s ich podstawy. Okaza$o si!, %e ten pogl d prof. Winczorka w praktyce si! nie
sprawdzi$, i dobrze, %e si! nie sprawdzi$. Osobi#cie uwa%am, %e jest wr!cz przeciwnie, $atwiej si! dogada" co do zagadnie( metaaksjologicznych, bo one mog w pewnych okoliczno#ciach otworzy" dyskusj! i utworzy" przestrze( do dyskusji nad warto#ciami. Problematyka metaaksjologiczna jest dzisiaj te% istotna dla problematyki
kompetencji Trybuna$u Konstytucyjnego.
Jakie to s rozstrzygni!cia? Uznaje si!, %e u podstaw konstytucji le%y co#, co nie
podlega woli wi!kszo#ci, cho"by niewiadomo jak wielkiej. Oczywi#cie, %e te% przewidziany jest mechanizm przeprowadzania wszelkich zmian konstytucji; ale generalnie jest wiele jasnych stwierdze(, które mówi o tym, %e s sprawy, nad którymi g$osowa" w gruncie rzeczy nie wolno. Jakie s argumenty? Najmocniejszy argument
wynika zapewne z art. 30, gdzie mamy „przyrodzon i niezbywaln godno#"”. Jest
ona przyrodzona, bo nikt jej nie daje, i niezbywalna, bo nikt jej nie mo%e odebra".
Moim zdaniem, jest to bardzo mocny argument, ale mamy te% inne. Przy czytaniu
preambu$y zastanawiaj cy jest pierwszy wskazany zestaw warto#ci, tych, o których
mówi si!, %e ich )ród$em jest albo Bóg, albo co# innego. Zestaw ten jest nast!puj cy: prawda, sprawiedliwo#", dobro, pi!kno. Oczywi#cie jest tu klasyczny schemat, mo%na powiedzie": plato(ski — prawda, dobro, pi!kno. Zastanawiaj ce jest to,
dlaczego w tym zestawie znalaz$a si! sprawiedliwo#" i, co wi!cej, znalaz$a si! na
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
339
drugim miejscu. Mo%na wnioskowa" — sprawiedliwo#" jest czym# wtórnym wobec
prawdy, zatem wobec poznania, a nie wobec g$osowania, nie wobec woli.
Kolejny argument. Preambu$a mówi o odpowiedzialno#" przed Bogiem i sumieniem, nie przed histori , nie przed wi!kszo#ci , nie przed wol suwerena. To nie
wola suwerena jest u podstaw, ale co#, co jest niezale%ne od tej woli. Jest to wyra)nym przejawem uznania tego, %e konstytucja jest oparta na czym#, co nie podlega
g$osowaniu. To co# trzeba pozna" i cho" czasem nie wiadomo, jakie jest i mo%na si!
o to spiera", niemniej jednak, jak si! spieramy, to — prosz! zwróci" uwag! — metaaksjologia rozstrzyga na korzy#" pewnych procedur prowadzenia sporów, czy cho"by uprzywilejowuje pewne procedury. Zupe$nie inaczej dyskutujemy o rozstrzygni!ciach prawnych, kiedy uznamy, %e o wszystkim rozstrzyga wola wi!kszo#ci, bo
wtedy nie dyskutujemy o przedmiocie, tylko mówimy: „ja tak uwa%am, ty tak uwa%asz, znajd)my najpierw konsens, a potem kompromis”. Natomiast zupe$nie inaczej
powinna przebiega" dyskusja wtedy, kiedy uznajemy, %e chodzi o rozpoznanie czego#, wówczas musz by" inne procedury. Na przyk$ad ostateczno#" orzecze(
Trybuna$u Konstytucyjnego jest w$a#nie wyra)nie, moim zdaniem, pochodn rozstrzygni!" metaaksjologicznych. Skoro s sprawy, które s rzecz poznania (a nale%y do nich np. to, co sk$ada si! na pa(stwo prawne czy dookre#lenie tre#ci praw
cz$owieka), to nie mog by" one rozstrzygni!te na drodze g$osowania, cho"by wi!kszo#ci kwaliÞkowan .
W ostatnim punkcie chcia$bym powróci" do tego, o czym wcze#niej by$a
mowa. Niektóre argumenty i postulaty, które si! ostatnio pojawi$y w kontek#cie
pracy Trybuna$u, jak równie% w kontek#cie ustawy lustracyjnej, stanowi zupe$nie nieprawdopodobn i niebywa$ w najnowszej naszej historii propagacj! relatywizmu, daj sygna$, %e pa(stwo trzeba budowa" na podstawach zasadniczo relatywistycznych. W jaki sposób? Postulat zniesienia ostateczno#ci wyroków Trybuna$u
Konstytucyjnego w imi! braku demokratycznej legitymacji sk$adu s!dziowskiego
i poddania wyroków woli wi!kszo#ci parlamentarnej, jest typow konsekwencj przyj!cia i propagacj stanowiska relatywistycznego, w ramach którego odrzuca si! granice na$o%one woli wi!kszo#ci. Je%eli zgodzimy si!, %e takich granic nie ma, musimy
wyrzuci" do kosza przyrodzone i niezbywalne prawa cz$owieka.
Do podobnych konkluzji prowadzi te% inny argument, który si! pojawi$ w kontek#cie podporz dkowania si! ustawie lustracyjnej; co ciekawe, wielokrotnie powtarzany przez najwy%szych rang dostojników pa(stwowych, a oparty na twierdzeniu,
%e w pa(stwie demokratycznym nie ma miejsca na sprzeciw wobec prawa dokonywany w imi! sumienia, sprzeciw polegaj cy na niepodporz dkowaniu si! prawu. To
jest teza bardzo typowa dla relatywizmu. Prosz! zwróci" uwag!, %e je%eli przyjmiemy, i% nie ma niczego, co stanowi dla wszystkich — tak%e dla prawodawcy — punkt
odniesienia, i czym wola, w tym wola prawodawcy, dysponowa" nie mo%e, to, oczywi#cie, wtedy jedynym rozs dnym do przyj!cia punktem odniesienia w podejmowanych dzia$aniach pozostaje prawo stanowione. Musz! wówczas przyzna", %e za
moim sumieniem nie stoi dla mnie nic znacz cego poza tym, %e jest moje. I trzeba
340
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
powiedzie", %e pogl d, i% w pa(stwie demokratycznym nie ma miejsca na — dokonywane w imi! sumienia — niepodporz dkowanie si! prawu, które poprawnie zosta$o przyj!te, jest pogl dem typowym dla skrajnego pozytywizmu prawniczego. W teorii i ÞlozoÞi prawa, niech mnie tutaj pan profesor Zajad$o poprawi, nikt takiego
pogl du dzi# nie odwa%y si! wypowiedzie". Po prostu, nie odwa%y si! wypowiedzie", gdy% jego przyj!cie prowadzi do takiej konsekwencji, %e je%eli wi!kszo#"
uchwali $ajdackie i niegodziwe prawo, to my powinni#my si! mu podporz dkowa"
i nie mo%emy si! sprzeciwi". Dopuszczenie sprzeciwu wobec prawa w imi! sumienia, w tym tak%e dopuszczenie tzw. niepos$usze(stwa obywatelskiego jest bardzo
istotnym elementem systemu prawnego, w którym uznaje si! cho"by jaki# element
nierelatywistycznych podstaw.
Trzeba powiedzie" te%, nawi zuj c do niemieckiej ÞlozoÞi prawa i tego, co si!
dzia$o w okresie faszyzmu, %e jeden z wybitniejszych powojennych niemieckich Þlozofów prawa — Arthur Kaufmann — uwa%a$, %e prawo do sprzeciwu jest bardzo
istotnym elementem s$u% cym jako bezpiecznik przed przerodzeniem si! pa(stwa
w system totalitarny. Postawi$ on te% tez!, %e miejsce na prawo do sprzeciwu w imi!
sumienia i na niepos$usze(stwo obywatelskie jest wtedy, kiedy pojawi si! pierwsze
przejawy d %enia do ustroju totalitarnego, bo je%eli si! odczeka i nie dokona si!
w por! sprzeciwu, to wówczas ruszy lawina, której ju% nikt nie jest w stanie zatrzyma". Kiedy pierwszy raz o tym czyta$em, nie zgadza$em si! z Kaufmannem, dzi# ju%
nie jestem pewien, czy mia$ racj!; w ka%dym razie przez my#l mi wtedy nie przesz$o,
%e problem, czy w ogóle wolno sprzeciwia" si! prawu w imi! sumienia, kiedykolwiek powróci.
Pogl dy, %e wola wi!kszo#ci ma ostatecznie rozstrzyga" i %e w demokracji nie
ma miejsca na sprzeciw wobec prawa podyktowany os dem sumienia, s , moim zdaniem, bardzo niebezpiecznym przejawem odrzucenia tego, %e jest przyrodzona i niezbywalna godno#", %e s przyrodzone i niezbywalne prawa cz$owieka, nad którymi
si! po prostu nie g$osuje, tylko stara si! je jak najlepiej pozna". Jestem daleki od stawiania tezy, %e s m!drcy, czy w Trybunale Konstytucyjnym, czy np. po stronie ko#cielnej, czy jakiejkolwiek innej, którzy dok$adnie wiedz , co jest tre#ci tych praw;
ale prosz! zwróci" uwag!, %e nawet je#li nie wiem dok$adnie, jaka jest tre#" praw
cz$owieka, to jestem zupe$nie w innej sytuacji, kiedy mówi!: to jest sprawa rozpoznania, a w zupe$nie innej, kiedy mówi!: o wszystkim rozstrzyga g$osowanie.
Przewodnicz#cy: Dzi!kuj! za interesuj ce wyst pienie. Zapyta$bym jeszcze
pana profesora, bo mówi$ pan o metaaksjologii, co mo%na powiedzie" o aksjologii konstytucji, zw$aszcza za# wst!pu. Jest to wa%ny problem naszej debaty i nie
chcia$bym, %eby on gdzie# nam znikn $. Czy mo%e pan przekaza" par! swoich spostrze%e(?
Prof. dr hab. Marek Piechowiak: Tak, bardzo ch!tnie. S dwa zasadnicze sposoby identyÞkacji aksjologii: jeden jest prostszy — oparty na poszukiwaniu wyra)nych deklaracji ustrojodawcy; drugi — oparty jest na identyÞkowaniu za$o%e( przyjmowanych rozwi za(. Ogranicz! si! tutaj do analizy deklaracji ustrojodawcy.
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
341
Podstawowy spór w dziedzinie aksjologii konstytucji okre#la pytanie: co pierwsze
— czy pa(stwo, czy jednostka? I o tym wcze#niej wiele ju% mówi$em. Tu doda$bym
jeszcze, %e preambu$! otwiera formu$a: „W trosce o byt i przysz$o#" naszej
Ojczyzny”, na pierwszym miejscu jest zatem ojczyzna, której z pa(stwem nie mo%na uto%samia", która jednak%e jest czym# „spo$ecznym”, ponadjednostkowym. To
jeszcze nie przes dza o tym, %e jednostka nie jest uznana za fundament spo$eczno#ci
i potem pa(stwa. Jak wiadomo, konstytucja dotyczy pa(stwa i prawa, czy ogólniej
— uregulowania %ycia spo$ecznego, wi!c trudno mie" zastrze%enia do ustrojodawcy,
%e zaczyna wst!p od wskazania na ojczyzn!. Je#li chodzi o argumenty na rzecz tezy,
%e w konstytucji jednostka jest uznawana za fundament pa(stwa, to zasadnicze racje
przedstawi$em wcze#niej. Tu chcia$bym jeszcze spojrze" ca$o#ciowo na aksjologi!
zawart w preambule.
Preambu$a jest bardzo ciekawie skonstruowana, mianowicie o warto#ciach mówi
si! w kilku kontekstach, konteksty te s komplementarne i zadziwiaj co dopracowane. Musz! powiedzie", %e im bardziej si! w t! preambu$! zag$!biam, tym bardziej
podziwiam konstrukcj!, chocia% wiem, %e s wady. O niektórych wspomnia$ prof.
Sarnecki; np. poj!cie narodu jako ogó$u obywateli jest wtórne wobec prawa okre#laj cego, kto jest obywatelem, a powinno by" wobec prawa pierwotne. Generalnie jednak preambu$a ma bardzo klarown struktur!. Mianowicie, najpierw jest mowa
o pewnych warto#ciach w ogóle, w oderwaniu i od pa(stwa, i od prawa, i od konstytucji; s to: prawda, sprawiedliwo#", dobro, pi!kno. W tym zestawieniu po$ czone s
dwie tradycje. Mamy prawd!, dobro i pi!kno — plato(ski schemat, który potem
przej $ Arystoteles i z tej tradycji wy$oni$y si! fundamentalne warto#ci kultury duchowej. Przypominam, %e kultura duchowa, zgodnie z tradycyjnym uj!ciem, bo wspó$cze#nie Þlozofowie wszystko kwestionuj , obejmuje cztery dziedziny: nauk!, moralno#", sztuk! i religi!. W dziedzinach tych realizowane s fundamentalne warto#ci:
w nauce — prawda, w moralno#ci — dobro, w sztuce — pi!kno; w religii, o której
nie ma tu mowy (i o której w analogicznym kontek#cie nie wspomina$ tak%e ani
Platon, ani Arystoteles), warto#ci fundamentaln jest #wi!to#".
Do prawdy, dobra i pi!kna do$ czona zosta$a sprawiedliwo#", jak ju% zauwa%y$em, na drugim miejscu, co nie jest bez znaczenia. Sprawiedliwo#" z kolei powi zana by$a tradycyjnie, w ÞlozoÞi przynajmniej od czasu Platona, z fundamentalnymi
doskona$o#ciami cz$owieka, zwanymi cnotami kardynalnymi. Sprawiedliwo#", jako
pierwsza i najwa%niejsza, wyst!powa$a obok m dro#ci, m!stwa i umiarkowania. Tak
u Platona, jak i u Arystotelesa, sprawiedliwo#" uwa%ana by$a za to, co najdoskonalsze,
co cz$owiek mo%e osi gn ", za zwie(czenie wszelkich doskona$o#ci moralnych. By$a
fundamentaln doskona$o#ci jednostki, wtórnie — doskona$o#ci prawa i pa(stwa.
To jest ta druga tradycja, do$ czona do nauki o prawdzie, dobru i pi!knie. Tyle krótko
na temat pierwszego kontekstu aksjologicznego traktuj cego o warto#ciach w ogóle.
Nast!pnie, gdyby#my poszukiwali w preambule drugiego zasadniczego kontekstu dla warto#ci, to znajdziemy go pod koniec preambu$y, gdzie warto#ci wskazywane s jako oparcie, fundament konstytucji. Czytamy: „ustanawiamy Konstytucj!
342
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
Rzeczypospolitej jako prawa podstawowe dla pa(stwa, oparte na...”. Czyli drugi kontekst obejmuje to, na czym oparta jest konstytucja jako prawa podstawowe dla pa(stwa. Tu mamy nast!puj cy zestaw warto#ci: wolno#", sprawiedliwo#", wspó$dzia$anie w$adz, dialog spo$eczny oraz zasada pomocniczo#ci. Przy okazji, znajdujemy tu
jeszcze jeden argument na rzecz tezy, %e prawa cz$owieka s pierwsze wobec pa(stwa.
Mowa jest bowiem o zasadzie pomocniczo#ci, która nigdzie dalej si! w konstytucji
nie pojawia, a jest o tyle fundamentalna, %e jest niejako tarcz dla wspólnot i jednostek przed ingerencj struktur wy%szego rz!du.
I trzeci kontekst, ostatni, to s warto#ci b!d ce fundamentem Rzeczypospolitej.
Chodzi zatem nie tyle wprost o podstawy konstytucji i prawa, ale raczej o podstawy
pa(stwa. O nich traktuje omawiane wcze#niej zako(czenie preambu$y: „Wszystkich,
którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej t! Konstytucj! b!d stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbaj c o zachowanie przyrodzonej godno#ci cz$owieka, jego prawa do wolno#ci i obowi zku solidarno#ci z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszon podstaw! Rzeczypospolitej Polskiej”. Zatem, kiedy jest mowa
wprost o zasadach stanowi cych niewzruszon podstaw! Rzeczypospolitej, to wskazywane s : przyrodzona godno#", prawo do wolno#ci i obowi zek solidarno#ci.
Takie s te trzy ró%ne konteksty. Oczywi#cie mo%na i trzeba si! zastanowi", jak
si! maj te trzy konteksty do siebie. Moim zdaniem, ten kontekst najogólniejszy jest
istotny dla wszystkiego, co dalej nast!puje. Natomiast wi!kszym problemem jest to,
jak si! maj warto#ci jako zasady i podstawa Rzeczypospolitej, do tych warto#ci,
które zosta$y wskazane jako oparcie dla konstytucji poj!tej jako prawa podstawowe.
Szczerze mówi c, nie potraÞ! udzieli" tu prostej i szybkiej odpowiedzi.
Nie wiem, czy to satysfakcjonuje, móg$bym jeszcze d$ugo na ten temat mówi";
stara$em si! powiedzie" to, co najistotniejsze.
Przewodnicz#cy: Dzi!kuj!. Poniewa% wst!p do konstytucji jakby konstytucjonalizuje ca$ ustaw! zasadnicz , ustawia warto#ci, dlatego te% ten wywód pana profesora by$ dla nas wa%ny. Pokazuje nam, %e konstytucjonalizm to tak%e warto#ci,
a nie tylko rozwa%ania zwi zane z systemem organów pa(stwowych.
Prof. dr hab. Marek Piechowiak: Przepraszam, jeszcze jedna wa%na sprawa,
któr warto wskaza", która mnie bardzo ucieszy$a. Trybuna$ Konstytucyjny uzna$, %e
mo%e odwo$ywa" si! wprost do preambu$y wtedy, kiedy stwierdza zgodno#" b d)
niezgodno#" aktu normatywnego z konstytucj . To by$o bardzo wyra)ne przy
Traktacie akcesyjnym i pokazuje, %e preambu$a zosta$a uznana za „równoprawny”
element konstytucji, za fragment, z którego równie% faktycznie mo%na wyprowadza"
standardy normatywne. Dla konstytucjonalizmu w innych pa(stwach jest to rzecz
oczywist i przyj!t , ale ja mia$em wra%enie, %e w Polsce preambu$y nie by$y doceniane. Ta preambu$a w zasadzie ju% zacz!$a funkcjonowa" w orzecznictwie jako
punkt odniesienia przy stwierdzaniu zgodno#ci b d) niezgodno#ci z konstytucj .
Dr Artur Wo!ek: Pan profesor Granat, zwo$uj c to spotkanie, troch! ryzykownie zaprosi$ prawników i nieprawników czy zdeklarowanych nieprawników.
Przewodnicz#cy: To by$o #wiadome zamierzenie.
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
343
Dr Artur Wo!ek: W sensie prawników i przedstawicieli nauk spo$ecznych, ten
typ rozró%nienia mia$em na my#li. Pomy#la$em, %e ubogaci$oby, by" mo%e, to spotkanie spojrzenie na funkcjonowanie konstytucji z proponowanej przez pana profesora
perspektywy mo%e nie socjologii prawa, bo tu nie czuj! si! kompetentny, ale mo%e
jakiej# spo$ecznej analizy konstytucjonalizmu. Je%eli pytamy, czy ta konstytucja jest
dobra, czy z$a — podejm! zaproponowan metod! plusów i minusów — to odpowiedzmy najpierw, jakie cele ma konstytucja. Mo%e warto to powtórzy": ograniczenie wolicjonalnego aspektu w$adzy, czyli to, %e rz dz regu$y, rz dzi prawo, a nie
wola w$adcy; przewidywalno#" decyzji w$adzy przede wszystkim po to, by — to jest
trzeci cel — uzyska" relatywn sta$o#" i bezpiecze(stwo uk$adu odniesienia dzia$a(
obywateli. Stawiaj c takie miary dla obecnej konstytucji, mo%emy narysowa" tabelk! plusów i minusów.
Czuj! si! zwolniony z opowiadania o plusach, bo na tej sali s ludzie, którzy pisali konstytucj! i którzy potem bronili jej przed s$usznymi i nies$usznymi atakami,
wi!c rozumiem, %e wszyscy wiemy, jakie s plusy konstytucji. W takim razie s$ów
kilka o minusach z punktu widzenia przedstawionych przed chwil kryteriów.
Wydaje mi si!, %e g$ównym minusem tej konstytucji jest to, %e w niebezpiecznie
wielu momentach zbli%a si! do tego, co Loewenstein nazwa$ konstytucj nominaln ,
konstytucj , która jest, przyjmuje si!, %e ona obowi zuje, ale jej normatywny charakter jako# zanika. Co mam na my#li? Mam na my#li to, %e pod normami konstytucyjnymi funkcjonuj ci gle swego rodzaju nieformalne regu$y czy instytucje odziedziczone jeszcze po pierwszym okresie transformacji. One si! uwidaczniaj w rzeczach
wa%nych i niewa%nych. Ze spraw mniej wa%nych podam przyk$ad Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji. Ten skonstytucjonalizowany organ, który mia$ sta" na stra%y
wolno#ci itd., w$a#ciwie od pocz tku istnienia konstytucji nie spe$nia$ tych wymogów, najpierw w stalowym pakcie z udzia$em Unii Wolno#ci, PSL i SLD, teraz
w dyspozycji obecnej koalicji. Uchwalenie nowej konstytucji nic nie zmieni$o, ta instytucja od pocz tku dzia$a$a inaczej, ni% przewiduje to jej logika.
Druga kwestia, wspomina$ ju% o tym troch! dr Rafa$ Matyja. Ten rodzaj konstruktywnego wotum nieufno#ci, z którym mamy do czynienia w polskiej rzeczywisto#ci, to jego zdegenerowana forma. Przecie% istot instytucji konstruktywnego wotum nieufno#ci jest zapewnienie stabilnych rz dów wi!kszo#ci. W Polsce
konstruktywne wotum nieufno#ci jest ochron mniejszo#ci. Oczywi#cie, jest jakie#
tego uzasadnienie, w$a#nie stabilno#", ale niew tpliwie przeniesienie na polski grunt
tej instytucji, oprócz ch!ci zwi!kszenia stabilno#ci rz du, oprócz celu relatywnej sta$o#ci, mia$o na celu wzmocnienie rz du i wprowadzenie równie% pewnej przewidywalno#ci. W sytuacji, kiedy z wolna rz dy mniejszo#ciowe staj si! regu$ , znowu
mamy do czynienia z czym#, co istnia$o na pocz tku lat 90. — chronicznie s$abymi
rz dami. Na to zosta$a na$o%ona nowa instytucja prawna, ale ona w rzeczywisto#ci
nie zadzia$a$a tak, jak sobie to wyobra%ali twórcy konstytucji.
Nast!pna kwestia: dwug$owa egzekutywa. Tutaj chyba najmniej ambitni byli
twórcy konstytucji i w najwi!kszym stopniu otwarcie poddali si! praktyce sprzed
344
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
1997 r., nie usuwaj c wszystkich potencjalnych pól konßiktu mi!dzy prezydentem
a rz dem. Teraz akurat mamy szcz!#cie, %e to bli)niacy sprawuj w$adz!, bo konßikt
mi!dzy bli)niakami w egzekutywie jest raczej trudno wyobra%alny, ale trudno si!
spodziewa", by sta$o si! to zasad polskiej demokracji. Je%eli pa(stwo pami!taj
ostry konßikt prezydenta Kwa#niewskiego z premierem Millerem, konßikt mi!dzy
przedstawicielami tej samej opcji politycznej, który przeniós$ si! na organy konstytucyjne, to z pewno#ci mamy do czynienia z podobn sytuacj , jak przed 1997 r.,
z czym#, co mo%na by nazwa" jak # regu$ blokowania. G$ówn zasad dzia$ania egzekutywy w Polsce jest to, %e jeden organ blokuje drugi i tak naprawd! chodzi o to,
%eby zablokowa" przeciwnika, a nie rz dzi".
Nast!pny element. Wp$yw prezydenta na sprawy zagraniczne i wojsko. O sprawach zagranicznych wspomnia$ pan profesor Stemplowski. To nadal jest nierozstrzygni!te. Cofni!to zasad! ogólnego kierownictwa prezydenta, wpisano, %e odpowiada rz d, wprowadzono domniemanie kompetencji na rzecz rz du, ale tak
naprawd! niewiele si! zmieni$o. W okresie prezydentury Aleksandra Kwa#niewskiego
by$o wida", %e wojsko jest ci gle domen szczególnych wp$ywów prezydenta,
a obecnie wida", %e sprawy zagraniczne s domen szczególnych wp$ywów prezydenta Kaczy(skiego.
Przyk$ady mo%na pewnie mno%y". One prowadz mnie do konkluzji, %e normatywny charakter konstytucji jest mocno w tpliwy w wielu bardzo wa%nych wymiarach %ycia politycznego. W zwi zku z tym mo%emy uzna", %e to jest problem z politykami: nie s$uchaj si! prawa, a gdyby tylko byli lepsi, to wszystko by lepiej
dzia$a$o. A skoro s tacy, jacy s , to musimy jako# ich ograniczy", najlepiej niech
zrobi to Trybuna$.
Problem polega jednak na czym# innym, na tym, %e to politycy s administratorami du%ej cz!#ci prawa. Nie jest tak, %e przy stosowaniu konstytucji mo%na si!
obej#" bez polityków. Wi!c je%eli oni kieruj si! jakimi# innymi regu$ami, nieformalnymi, je%eli oni si! tak dziwnie zachowuj , to trwanie dziwnych zachowa(, odmiennych ni% te nakazane w prawie, wskazuje, %e mamy do czynienia z jak # nieformaln regu$ , a nie dewiacj kilku polityków. Ta regu$a powinna by" wzi!ta pod uwag!
by" mo%e przy zmianie konstytucji, by" mo%e w orzecznictwie Trybuna$u, ale na
pewno nie mo%e by" ignorowana przez prawników, bo to podwa%a podstawowe cele
konstytucji.
Zast%pca Szefa Kancelarii Sejmu Lech Czapla: W formie komunikatu przeka%! pa(stwu informacj! o aktywach, które laska marsza$kowska ma w tym zakresie.
Wydrukowali#my i zamie#cili#my w Internecie dwa projekty zmiany konstytucji
i one s dzisiaj dost!pne wszystkim, ale oprócz tego mamy jeszcze trzy projekty,
które pokrótce omówi!. W sumie jest pi!" projektów.
Je#li chodzi o te, które s zaprezentowane w Internecie, to zaczn! od prezydenckiego projektu ustawy zmiany konstytucji. Jest to wynik stanowczego ostrze%enia
Trybuna$u Konstytucyjnego na bazie aktualnej sprawy, która zawis$a w Trybunale,
dotycz cej istnienia instytucji asesora s dowego. W zwi zku z tym mamy przed$o%e-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
345
nie prezydenckie, które znosi instytucj! asesora s dowego, natomiast wprowadza te%
zapewne kontrowersyjn instytucj! s!dziego na prób!. Propozycja tego przepisu
przewiduje, %e s!dziowie co do zasady s powo$ani na czas nieoznaczony, jednak s!dziowie orzekaj cy wy$ cznie w pierwszej instancji powo$ywani s po raz pierwszy
na czas od 2 do 4 lat. Oczywi#cie, aktem wykonawczym do tej zmiany konstytucji s
odpowiednie zmiany w ustawie o ustroju s dów powszechnych. Prawdopodobnie
w czerwcu tego roku odb!dzie si! pierwsze czytanie tej noweli konstytucji i zostanie
ona skierowana do dalszych prac, je%eli uniknie odrzucenia w pierwszym czytaniu.
Jest pe$na #wiadomo#", %e reakcja na ostrze%enie trybunalskie musi by", bo inaczej
Trybuna$, likwiduj c instytucj! asesora s dowego, zlikwiduje 27% etatów s!dziowskich w Polsce. Taka jest skala problemu. To jest pierwszy projekt zmiany konstytucji, który ju% istnieje w formie druku sejmowego.
Drugim projektem, który jest nawet wcze#niejszy od przed$o%enia prezydenckiego — omawiam go teraz, poniewa% jest po$ czony z projektem, który jeszcze nie jest
drukiem sejmowym — jest z$o%ony przez grup! pos$ów z klubu Platformy
Obywatelskiej z przedstawicielem wnioskodawców, pos$em Cezarym Grabarczykiem.
Chodzi o projekt uzupe$nienia art. 99 o nowy ust!p, który co do zasady dotyczy biernego prawa wyborczego. Stanowi on, %e pos$em i senatorem nie mo%e by" osoba,
która jest karana za przest!pstwo umy#lne #cigane z oskar%enia publicznego oraz
wobec której wydano prawomocny wyrok warunkowo umarzaj cy post!powanie
karne w sprawie pope$nienia takiego przest!pstwa. Jest to problem, który zosta$
przeniesiony z dyskusji z poprzedniej kadencji. W poprzedniej kadencji by$y i projekty zmiany konstytucji, i wnosz ce w konsekwencji aktu wykonawczego zmiany
do ustawy o wykonywaniu mandatu pos$a i senatora. Dyskusja w poprzedniej kadencji sko(czy$a si! niczym w #wietle ju% dojrzewaj cej kampanii wyborczej. Jeste#my
w po$owie kadencji, wi!c szanse na powa%n dyskusj! w tej sprawie s mo%e wi!ksze ni% w IV kadencji.
Propozycj! dotycz c tej jednostki redakcyjnej konstytucji, czyli art. 99, z$o%y$a
równie% grupa pos$ów Prawa i Sprawiedliwo#ci z pos$em Arkadiuszem Mularczykiem
jako przedstawicielem wnioskodawców. Te% dotyczy dodania ust. 3 w art. 99.
Przepis ust. 3 brzmia$by nast!puj co. „Ustawa okre#la przypadki, w których z powodu pope$nienia #ciganego z oskar%enia publicznego umy#lnego przest!pstwa lub
przest!pstwa skarbowego nast!puje utrata prawa bycia wybranym do Sejmu albo
Senatu lub wyga#ni!cie mandatu pos$a i senatora”.
Te dwa przed$o%enia w swoim czasie b!d rozpatrywane $ cznie. Pewne ró%nice
mi!dzy tymi przed$o%eniami dostrzegam w vacatio legis tych propozycji. W przypadku projektu Platformy Obywatelskiej vacatio legis jest trzymiesi!czne, wi!c nominalnie zmiana ta wchodzi$aby w %ycie w trakcie tej kadencji Sejmu. Oczywi#cie
jest to do zmiany, chocia%by w #wietle wyroku Trybuna$u Konstytucyjnego dotycz cego tzw. ustawy lustracyjnej w zakresie wygaszania czy utraty mandatów pos$ów
i senatorów oraz europarlamentarzystów. Natomiast propozycja PiS stanowi, %e ta
zmiana konstytucji wesz$aby w %ycie dla nowej kadencji Sejmu i Senatu. Mamy
346
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
wi!c dotycz ce tego samego problemu dwa przed$o%enia dwóch wa%nych podmiotów, stanowi cych w sumie wi!kszo#" prawie 2/3 w Sejmie.
Podobna sytuacja jest z dwoma pozosta$ymi. W obu przypadkach dotycz
art. 105 konstytucji, czyli przekonstruowania zasady immunitetu poselskiego. Mo%e
chronologicznie je zaprezentuj!. Pierwszy projekt przed$o%y$a grupa pos$ów Prawa
i Sprawiedliwo#ci, których reprezentuje pose$ Wojciech Szarama. Istot tego pomys$u jest zachowanie dotychczasowego zakresu ochrony pos$ów i senatorów przed odpowiedzialno#ci za dzia$alno#" wchodz c w zakres sprawowania mandatu, ale likwidacja tak zwanego immunitetu formalnego, czyli w zakresie odpowiedzialno#ci
karnej za czyny niezwi zane z wykonywaniem mandatu. Dodatkowo wnioskodawcy
proponuj w praktyce rezygnacj! z wymagania zgody Sejmu lub Senatu na decyzje
lub wyroki s du w zakresie pozbawienia wolno#ci, aresztowania lub wykonania wyroku s du. Jedynym wyj tkiem utrzymanym w tym przed$o%eniu jest to, %e o zatrzymaniu pos$a zawiadamia si! marsza$ka Sejmu, który mo%e nakaza" natychmiastowe
zwolnienie zatrzymanego, przy czym ten przepis nie dotyczy$by wykonania kary pozbawienia wolno#ci orzeczonej prawomocnym wyrokiem s du ani aresztowania na
podstawie orzeczenia s du.
Drugim przed$o%eniem zmieniaj cym art. 105, dalej id cym, jest projekt grupy pos$ów Platformy Obywatelskiej z maja tego roku. Pose$ Cezary Grabarczyk jest
przedstawicielem wnioskodawców tej grupy pos$ów. Odczytam art. 105, poniewa%
niespecjalnie koreluje to z uzasadnieniem, które jest do$ czone do projektu ustawy.
Uzasadnienie okre#la to przed$o%enie jako utrzymuj ce immunitet w zakresie poci gni!cia do odpowiedzialno#ci za dzia$ania wchodz ce w zakres sprawowania mandatu przedstawicielskiego, natomiast proponowane brzmienie art. 105 jest nast!puj ce:
„Pose$ nie mo%e by" zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu, z wyj tkiem uj!cia na gor cym uczynku przest!pstwa, je%eli jego zatrzymanie jest niezb!dne do zapewnienia prawid$owego toku post!powania. O zatrzymaniu niezw$ocznie powiadamia si! Marsza$ka Sejmu, który mo%e nakaza" natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego. Zasady post!powania w sprawach, o których mowa w ust. 1, okre#la ustawa”.
Gdy czytam ten przepis, to jest to generalne zniesienie immunitetu dla pos$a i senatora. Utrzymujemy jeszcze w$adztwo marsza$ka w sprawie zatrzymania pos$a czy
senatora, natomiast likwidujemy — jak czytam ten przepis odmiennie ni% jest to zawarte w uzasadnieniu — ca$kowicie immunitet poselski materialny.
W tym momencie oba te projekty znajduj si! w fazie niezb!dnych konsultacji,
które przy projektach poselskich wykonuje marsza$ek Sejmu. Zako(cz si! one zapewne w ci gu miesi ca, a oczywi#cie miejscem debaty w tej sprawie b!dzie plenarne posiedzenie Sejmu.
To tyle, je#li chodzi o mój krótki komunikat o projektach w zakresie zmiany
konstytucji, które s w tym momencie w lasce marsza$kowskiej. Dwa projekty s
w drukach, dost!pne wszystkim, poniewa% s wy#wietlone na stronie internetowej
Sejmu, pozosta$e trzy projekty zapewne zostan zamieszczone w Internecie w ci gu
najbli%szych trzech czy czterech tygodni.
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
347
Przewodnicz#cy: Wiemy, %e si$a normatywna naszej konstytucji jest bardzo
du%a i dlatego trudno si! j zmienia. Wydaje si!, %e mo%e nast pi" jaka# punktowa
czy cz!#ciowa zmiana ustawy zasadniczej. Widzimy powtarzaj ce si! postulaty,
zw$aszcza dotycz ce reformy immunitetu.
Przez moment zastanawia$em si!, czy jest ten tak zwany moment konstytucyjny
do zmian w ustawie zasadniczej. Wydaje si!, %e nie ma. Ewentualnie by$ w 2005 r.,
gdy mówiono o rz dach PO–PiS. Mo%e gdyby one by$y realne, to mo%e to by$by ten
moment. Pami!tamy, %e to jest unikalne zjawisko. Tomasz Jefferson mówi$, %e tylko
raz na jedno pokolenie zdarza si! moment konstytucyjny i nie wiem, czy my go
ewentualnie doczekamy, mo%e on ju% po prostu by$. Zarazem konstytucja, kiedy#
kontestowana przez si$y dzi# rz dz ce, jest jakby oswajana, wprowadza si! do niej
kolejne zmiany.
Prof. dr hab. Krzysztof Skotnicki: W pierwszej kolejno#ci chcia$bym odnie#"
do kwestii momentu konstytucyjnego, o którym wspomina$ przed chwil pan profesor Miros$aw Granat. Obecnie bardzo cz!sto podkre#lane jest, %e Konstytucja RP
z 1997 r. zosta$a zatwierdzona w drodze referendum i wyprowadzany jest z tego
wniosek, %e skoro na jej temat wypowiedzia$ si! Naród, to powinna ona trwa", gdy%
zmiany dokonywane w trybie art. 235 podwa% wol! Suwerena.
Mam w tpliwo#ci co do takiego sposobu rozumowania. Moim zdaniem, w dniu
25 maja 1997 r. mieli#my do czynienia nie z referendum, lecz z plebiscytem.
Uczestnicz cy w tamtym g$osowaniu Naród nie zna$ bowiem tre#ci konstytucji.
Gdyby bowiem wiedzia$, %e zgodnie z jej postanowieniami np. osoba skazana mo%e
kandydowa" i zosta" wybrana pos$em lub senatorem, %e immunitet parlamentarny
b!dzie instrumentem unikania przez parlamentarzystów odpowiedzialno#ci, to nie
mam w tpliwo#ci, i% wynik g$osowania by$by inny. W moim przekonaniu w 1997 r.
zaistnia$ w$a#nie moment konstytucyjny, kilka si$ politycznych porozumia$o si! bowiem i dosz$o do konsensu, w nast!pstwie którego w Zgromadzeniu Narodowym
mog$o doj#" do uchwalenia konstytucji. G$osowanie ludowe by$o dlatego plebiscytem, w którym uczestnicz ce osoby odpowiada$y na pytanie, czy akceptuj to porozumienie zawarte przez cz!#" si$ politycznych, czy te% je odrzucaj . W Polsce istnia$
przecie% wówczas wyra)ny podzia$ — z jednej strony by$ blok partii politycznych,
które doprowadzi$y do uchwalenia konstytucji i wzywa$y do g$osowania za jej zatwierdzeniem w referendum, za# z drugiej strony by$ blok partii politycznych, które
odrzuca$y t! ustaw! zasadnicz i wzywa$y do jej odrzucenia w g$osowaniu. Paradoks
historii polega nawet na tym, %e niektóre partie z tego drugiego bloku za moment
musia$y zacz " t! konstytucj! stosowa" i uchwala" do niej akty wykonawcze.
Dlatego te%, wspominaj c tamto referendum, które by$o dla mnie plebiscytem,
zastanawiam si!, czy politycy w$a#ciwie odczytali wynik tamtego g$osowania.
Wi!kszo#" g$osuj cych zaakceptowa$a bowiem wówczas pewien powsta$y uk$ad polityczny, wyrazi$a zgod! na jego utworzenie. Nie mamy chyba równie% w tpliwo#ci
co do tego, %e z pewnymi reminiscencjami tamtego uk$adu mamy do czynienia do
dzisiaj.
348
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
Pan profesor Janusz Trzci(ski w swoim wyst pieniu mówi$ o znaczeniu kultury
politycznej i kultury prawnej dla akceptowania konstytucji, dla #wiadomo#ci, %e ona
obowi zuje. Chcia$bym dlatego przywo$a" przyk$ad, który podawa$em we wrze#niu
2000 r. podczas mi!dzynarodowej konferencji w Kazimierzu nad Wis$ Ten Years of
the Democratic Constitutionalism in Central and Eastern Europe, w której uczestniczyli konstytucjonali#ci z wi!kszo#ci pa(stw tej cz!#ci Europy. Powiedzia$em wówczas o pewnym zjawisku, które ju% wtedy by$o dla mnie du%ym zaskoczeniem.
Kiedy podczas zaj!" ze studentami omawia$em Konstytucj! RP z 1997 r., znaczna
cz!#" spo#ród nich pos$ugiwa$a si! tekstem, który prezydent Aleksander Kwa#niewski
rozes$a$ do naszych domów przed referendum. Zjawisko to obserwuj! jednak równie% dzisiaj, chocia% od tamtego g$osowania up$yn!$o ju% ponad 10 lat. Ta tak znaczna liczba w$a#nie tego wydania konstytucji w#ród studentów dowodzi, %e zosta$a ona
wyj!ta przez spo$ecze(stwo spo#ród olbrzymiej masy makulatury, która traÞa codziennie do naszych skrzynek na listy i zachowana w domach. Liczba ta #wiadczy
zreszt równie% o tym, %e uczynili to nie tylko ci, którzy g$osowali w referendum za
jej zatwierdzeniem, ale równie% jej zdecydowani przeciwnicy, jak i osoby, które
wówczas w ogóle nie posz$y g$osowa".
Zachowanie tekstu konstytucji zdaje si! dlatego dowodzi", %e w spo$ecze(stwie
nie jest tak )le ze #wiadomo#ci istnienia konstytucji i jej znaczenia. Z tego punktu
widzenia nale%y dlatego niepokoi" si! ponawianymi co pewien czas przez niektóre
si$y polityczne atakami na konstytucj!, co niew tpliwie os$abia jej znaczenie. Tak
samo oceniam zreszt ataki na Trybuna$ Konstytucyjny. Uwa%am, %e to nie s$u%y
konstytucji, nie s$u%y kulturze politycznej i kulturze prawnej, pa(stwu prawnemu,
a raczej budowie pa(stwa prawnego, gdy% przecie% ca$y czas jeste#my w trakcie jego
budowania, za# proces ten b!dzie jeszcze niew tpliwie trwa" d$ugi czas.
W dzisiejszej dyskusji du%o miejsca po#wi!camy Trybuna$owi Konstytucyjnemu.
Spór dotyczy przede wszystkim jego orzecze(, a konkretnie — czy maj one nadal
mie" charakter ostateczny, czy te% istnieje potrzeba jego zniesienia. Kontrowersje te
bez w tpienia zrodzi$y si! pod wp$ywem #wie%ych emocji b!d cych nast!pstwem
konkretnego wyroku. Bardzo ostre krytyczne wypowiedzi polityków, a tak%e — niestety — pewne ich dzia$ania, sprawiaj , %e jeste#my dodatkowo motywowani do odniesienia si! do tej kwestii. W moim przekonaniu oczekiwania spo$ecze(stwa id jednak w innym kierunku. Istnieje potrzeba pewnej stabilizacji i poczucia pewno#ci,
a nawet wr!cz wiary w to, %e jest instytucja, która b!dzie nas chroni" i broni" przed
pomys$ami cz!#ci polityków. Dlatego te% za bardzo wa%ne uwa%am s$owa pani profesor Ireny Lipowicz, i% w tworzeniu dobrego prawa potrzebne jest równie% dobre funkcjonowanie Senatu i Prezydenta RP, a nie tylko dzia$anie Trybuna$u Konstytucyjnego
eliminuj cego z systemu prawa normy sprzeczne z konstytucj czy aktami prawnymi
wy%szego rz!du.
Z du%ym zadowoleniem przyjmuj! wszystkie dzisiejsze wypowiedzi na temat
Senatu. Ju% od pewnego czasu w #rodowisku naukowym pojawiaj si! g$osy o potrzebie dokonania zmian w tym organie. Wzrastaj ca liczba wypowiedzi na ten temat
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
349
#wiadczy o tym, %e generalnie nie jeste#my zadowoleni z jego funkcjonowania.
Pozwol! sobie dlatego nie zgodzi" si! z panem profesorem Paw$em Sarneckim, który poda$ na pocz tku naszej dyskusji olbrzymi liczb! danych. Na ich podstawie
mo%na by$o odnie#" wra%enie, %e 6,5 tys. poprawek zg$oszonych w ci gu jednej kadencji czyni z Senatu rzeczywi#cie izb! reßeksji, która poprawia z$e prawo uchwalane przez Sejm. Mam jednak co do tego istotne w tpliwo#ci. Cz!sto w wypowiedziach polityków s$yszymy przecie%, i% jest #wiadomo#" podejmowania w Sejmie
z$ego prawa, istnieje jednak pilna potrzeba jego uchwalenia, st d z$ ustaw! przyj!t w tej izbie poprawi si! w Senacie. Powstaje dlatego pytanie, czy poprawki zg$aszane w Senacie s rzeczywi#cie poprawkami senackimi, czy te% uk$ady partyjne
sprawiaj , %e s to poprawki inicjatora ustawy, którym najcz!#ciej jest rz d. Liczba
poprawek zg$aszanych w Senacie do ustawy przyj!tej przez Sejm jest dlatego myl ca i fa$szuje faktyczn rol! tej izby w procesie uchwalania ustaw.
Z$ej ocenie funkcjonowania Senatu sprzyja sposób jego wyboru, który sprawia,
na co zwracam uwag! od dawna, i% jest to polityczna karykatura Sejmu. Je%eli ugrupowanie, które zwyci!%a w wyborach do Sejmu, uzyskuj c oko$o 30% mandatów,
jednocze#nie w Senacie obsadza mi!dzy 50% a 75% mandatów, to nie jest to normalne. Z tego punktu widzenia Senat jest dla mnie organem zdecydowanie mniej reprezentatywnym ni% Sejm, chocia% i tam zwyci!skie ugrupowanie zawsze procentowo uzyskuje nieco wi!ksz liczb! mandatów ni% wynosi rzeczywiste poparcie, jakim
zosta$o ono obdarzone w wyborach.
Jest dlatego dyskusyjne, czy Senat ma istnie" w przysz$o#ci. Je%eli ma jednak
pozosta", a wiele za tym przemawia, gdy% utrwali$ si! on w naszym ustroju politycznym, i przede wszystkim ma pe$ni" rol! izby reßeksji, która b!dzie poprawia" nasze
prawo, wydaje si!, %e powinni#my rozwa%y" dwie kwestie, co kilkakrotnie sygnalizowa$em ju% w przesz$o#ci. Po pierwsze, kadencja Senatu nie powinna by" powi zana z kadencj Sejmu, za# — po drugie — nale%y zmieni" sposób jego kreacji.
Oczywi#cie nie chc! w tej chwili przes dza", czy ma to by" kadencja sze#cioletnia
z wymienian co 2 lata 1/3 jego sk$adu, jak jest to na przyk$ad w Republice Czeskiej,
czy krótsza kadencja, chocia%by czteroletnia, z wymienian co 2 lata po$ow jego
sk$adu. Dla mnie jest to dzisiaj problem wtórny. Najwa%niejsze jest bowiem podj!cie
dyskusji na ten temat. Sytuacja jednorodno#ci wi!kszo#ci politycznej obu izb sprawia, tak jak obserwujemy to najcz!#ciej obecnie, %e je%eli jakiego# rozwi zania nie
uda si! przeprowadzi" w Sejmie, to zostanie to uczynione w Senacie; ta izba jest bowiem w stanie uchwali" wszystko, je%eli jest taka wola polityczna kierownictwa najsilniejszego ugrupowania.
Mówi c o parlamencie, chcia$bym zwróci" równie% uwag! na problem funkcji
kreacyjnej. W dyskusjach polityków cz!sto pojawiaj si! ostatnio g$osy o potrzebie
rozwa%enia zmiany sposobu wybierania s!dziów Trybuna$u Konstytucyjnego.
Istotny jest równie% sposób wyboru prezesa Narodowego Banku Polskiego, czego
dowodzi burza, jaka niedawna mia$a wokó$ tego miejsce; niezale%no#" Narodowego
Banku Polskiego jest bowiem jedn z najwi!kszych na #wiecie, st d i problem spo-
350
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
sobu obsadzania jej prezesa jest tak istotny. Podobnie mam w tpliwo#ci, czy kreacja
Trybuna$u Stanu na okres kadencji Sejmu nie czyni tego organu nadmiernie politycznym, gdy jest to organ w$adzy s downiczej. W praktyce jest to przy tym organ
w zasadzie martwy, st d nie wydaje si!, aby nadmiernym obci %eniem Trybuna$u
Konstytucyjnego by$o przesuni!cie na niego uprawnie( do orzekania w sprawach
zwi zanych z odpowiedzialno#ci konstytucyjn . Je%eli jednak Trybuna$ Stanu ma
pozosta", to sposób kreacji jego s!dziów zdecydowanie powinien ulec zmianie.
W dyskusji by$ ju% podnoszony równie% problem wyboru cz$onków Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji. Podobnie mo%na zastanawia" si! nad wyborem Rzecznika
Praw Obywatelskich czy Rzecznika Praw Dziecka.
W przypadku tego ostatniego organu chcia$bym zwróci" uwag! na dosy" kuriozaln sytuacj!. Organ ten wymieniony jest w rozdziale II Konstytucji, nie za#
w rozdziale IX, w którym unormowane s organy kontroli pa(stwowej i ochrony
prawa, w tym przede wszystkim Rzecznik Praw Obywatelskich. O Rzeczniku Praw
Dziecka jest równie% mowa w przypadku zasady niepo$ czalno#ci mandatu poselskiego, przy czym ma ona obejmowa" tak%e zast!pc! Rzecznika Praw Dziecka. O zast!pcy Rzecznika Praw Dziecka zapomniano jednak w ustawie z 6 stycznia 2000 r.
o Rzeczniku Praw Dziecka, która przede wszystkim nie przewiduje procedury jego
wy$aniania. Jest to najlepszy dowód na to, jak ustawodawca czyta konstytucj!.
O ewidentnych niedopatrzeniach mo%emy zreszt mówi" w samej konstytucji.
Ewidentnym przyk$adem jest art. 131, który stanowi, %e osoba zast!puj ca Prezydenta
RP nie mo%e postanowi" o skróceniu kadencji Sejmu. Mo%na jednak zapyta", a co b!dzie, je%eli nie dojdzie do powo$ania Rady Ministrów w trybie art. 155 ust. 1, gdy
zgodnie z art. 155 ust. 2 ma nast pi" obligatoryjne skrócenie przez Prezydenta RP kadencji Sejmu i zarz dzenie wyborów?
*wiadomie przywo$uj! pewne niekonsekwencje czy luki w prawie, gdy% chc!
powróci" do problemu momentu konstytucyjnego, o którym mówi$ pan profesor
Miros$aw Granat. Moment konstytucyjny to dla mnie czas, w którym mo%emy my#le" i mówi" o ca$kowitej zmianie tre#ci konstytucji. A%eby jednak nast pi$a ca$kowita zmiana konstytucji powinny istnie" klarowne wizje ustroju pa(stwa ró%nych si$
politycznych i powinny by" one na tyle zbie%ne, aby móg$ zosta" osi gni!ty konstytucyjny konsens. W moim przekonaniu, obecnie nie jeste#my w takim momencie.
Znajdujemy si! natomiast w takiej sytuacji, w której maj c dziesi!cioletnie do#wiadczenie, powinni#my zastanowi" si! nad cz!#ciow zmian jej postanowie(. Powinno
to dotyczy" tych obszarów, w których widzimy takie sytuacje, jak wielokrotnie dzisiaj wskazywane luki czy niekonsekwencje. Niech mi wolno b!dzie przywo$a" jeszcze jeden przyk$ad. Niedawno zadano mi pytanie o charakter uchwa$y Rady
Ministrów uznaj cej nowo powsta$e pa(stwo. Jest to uchwa$a, która nigdzie nie zosta$a opublikowana. Jak j zatem traktowa"?
Jest wi!c wiele problemów, przed którymi stajemy w zwi zku z niedoskona$o#ci regulacji konstytucyjnej. Powinni#my dlatego rozwa%y" szerok nowelizacj!
konstytucji obejmuj c wszystkie dostrze%one w niej najpowa%niejsze niedoci gni!-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
351
cia. Zachowajmy si! w taki sposób, jak w wielu innych, w tym s siaduj cych z nami,
pa(stwach. Je%eli dostrzega si! tam, %e co# )le funkcjonuje albo nie jest uregulowane, chocia% istnieje taka potrzeba, to dokonuje si! nowelizacji. U nas, niestety,
ukszta$towa$o si! w#ród niektórych polityków, ale i cz!#ci przedstawicieli doktryny,
prze#wiadczenie, %e nie wolno niczego zmienia". Skoro osi gn!li#my konsens, to
niech on trwa jak najd$u%ej. Dzisiaj jednak nie ulega ju% chyba w tpliwo#ci, %e takie
rozumowanie odchodzi do przesz$o#ci, %e jest czas na dokonanie wielu zmian.
Prof. dr hab. Zbigniew Witkowski: Je#li pa(stwo pozwol , tylko kilka uwag.
Nawi zuj c do do#wiadczenia dydaktycznego, o którym mówi$ pan profesor
Skotnicki, i do korzystania przez studentów z tekstu konstytucji, który wszyscy
otrzymali#my od prezydenta Kwa#niewskiego, powiem, %e lepiej, %e dysponuj tym
w$a#nie tekstem, bo przynajmniej w stosunku do tekstu urz!dowego nie zawiera$ on
b$!dów.
Co do nowelizacji Konstytucji z 1997 r., to wydaje si!, %e zakres potrzebnej
a nawet niezb!dnej nowelizacji, nieg$!bokiej czy pog$!bionej, jest do#" dobrze rozpoznany w #rodowisku polskich konstytucjonalistów. Napisali#my mnóstwo artyku$ów, zapisali#my mnóstwo stron, wylali#my ca$kiem sporo atramentu. Ostatnio zako(czyli#my du%y program badawczy, obejmuj cy wszystkie bez ma$a #rodowiska
konstytucyjne w Polsce i pokazuj cy, jak w ci gu ostatnich 10 lat w praktyce funkcjonowa$a konstytucja. Tam znajduje si! kopalnia wiedzy o postulatach nowelizacyjnych. Wystarczy to uwa%nie przeczyta". Nie ma potrzeby wywa%a" drzwi. One s
otwarte! Oczywi#cie jest tak, %e jedne postulaty s realne, a inne nie. Jedne s aktualne, a inne spó)nione. Czasami nawet o 10 lat, jak ten postulat Platformy Obywatelskiej, która nagle po sze#ciu czy siedmiu latach po uchwaleniu konstytucji si! obudzi$a stwierdzaj c, %e w Sejmie jest za du%o pos$ów, a w Senacie za du%o senatorów
i %e wobec tego warto ich liczb! ograniczy". Charakterystyczne, %e nikt o tym, sk din d s$usznym, postulacie nie pomy#la$ w momencie konstytucyjnym, spó)nionym,
odwleczonym w czasie, ale jednak niegdy# istniej cym. Powiedzmy wprost, %e sporo instytucji po prostu pozytywnie si! nie weryÞkuje. Rada Gabinetowa nie weryÞkowa$a si! pozytywnie ani za czasów prezydenta Wa$!sy, ani za czasów prezydenta
Kwa#niewskiego. Obawiam si!, %e nie ma nic do roboty i dzisiaj. Trzeba si! wi!c zastanowi", czy jest ona potrzebna nie tylko w takim kszta$cie, w jakim zosta$a skonstruowana, ale czy w ogóle jest potrzebna. Od pocz tku by$o jasne, %e rozszerzenie
immunitetu parlamentarnego by$o b$!dem. Wiemy, %e by$o to dzia$anie zamierzone.
Znaj c ju% propozycj! art. 105 Konstytucji, przys$owiowym rzutem na ta#m!, znowelizowano w maju 1996 r. ustaw! o wykonywaniu mandatu pos$a i senatora
w sprzeczno#ci z wst!pnie zaaprobowan ju% koncepcj konstytucyjn , a potem
skrz!tnie to wykorzystano, kiedy nast pi$ znany kryzys z interpretacj art. 105 ust. 3
ustawy zasadniczej. Jako# nikt nie alarmowa$, %e ustawa o wykonywaniu mandatu
pos$a i senatora po wej#ciu w %ycie konstytucji pozostaje z ni w oczywistej sprzeczno#ci. Zach$ystujemy si! zasad bezpo#redniego stosowania konstytucji. Pi!knie, %e
jest taka #liczna formu$a teoretyczna. Ile% ton papieru mo%na zapisa" na jej temat, ile
352
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
mo%e powsta" doktoratów i habilitacji, ale nikt nie wzi $ pod uwag!, %e ta ma$o doktrynalnie rozpoznana zasada da takie pot!%ne k$opoty w jej stosowaniu, %e nawet na
tle jej rozumienia #ciera" si! b!d S d Najwy%szy z Trybuna$em Konstytucyjnym.
Ile% razy Trybuna$ musia$ w swoich orzeczeniach wyja#nia", chyba ju% do znudzenia, jak nale%y t! zasad! rozumie" i w jakich kontekstach. Jeste#my oryginalni, to
prawda, ale czy nie nazbyt sami sobie skomplikowali#my materi!?
Od pocz tku by$o jasne, %e nie ma wyra)nej, jasnej, klarownej koncepcji drugiej
izby. Mieli#my nadziej!, %e mo%e praktyka ustrojowa poka%e co# wi!cej, ods$oni
przestrzenie potencjalne dla dzia$ania Senatu, %e zostan dzi!ki temu tchni!te
w Senat jakie# #wie%e si$y witalne, %e mo%e wykrystalizuje si! jaki# ciekawy mechanizm wyboru izby, %e mo%e inny ni% sejmowy sk$ad doda skrzyde$ Senatowi. Tak si!
nie sta$o. Trzeba to wyra)nie powiedzie", tak si! nie sta$o! Jakichkolwiek by#my
u%ywali zakl!" interpretacyjnych, nie jeste#my w stanie zmieni" tego, co zrobiono,
a w$a#ciwie nie zrobiono, bo po prostu nie by$o i nie ma %adnej spójnej, logicznej, jasnej koncepcji drugiej izby.
Jest wiele materii, które nie powinny znajdowa" si! w regulacji na poziomie
konstytucyjnym, czego przyk$adem jest Rada Bezpiecze(stwa Narodowego jako organ doradczy Prezydenta RP. Na Boga, prezydent mo%e sobie powo$ywa" takie organy doradcze, jakie chce i na jakie go sta" z punktu widzenia bud%etowego. Po co
„pcha"” wszystko do konstytucji?
Od pocz tku negatywnie weryÞkuje si! nam oddanie w przys$owiowy „pacht”
partiom politycznym sfery prawa wyborczego. Partie do tego stopnia zaw$aszczy$y
sobie ten teren, %e bez %enady co rusz majstruj przy ordynacjach, do tego stopnia,
%e nie odby$y si! w Polsce jeszcze %adne wybory parlamentarne czy lokalne na podstawie tej samej, niezmienionej ordynacji. Przypomina si! tu sytuacja z lat 90. we
W$oszech, gdzie dla obalenia zaw$aszczonych przez partie ordynacji wyborczych
trzeba by$o si!gn " po specjalnie wykreowany przez prof. Mario Segniego ruch obywatelski na rzecz referendum abrogacyjnego, a wi!c uchylaj cego ordynacje do obu
izb parlamentu. K$opot u nas polega na tym, %e w polskim prawie nie ma instytucji
referendum abrogacyjnego, tj. uchylaj cego. Nikt niczego nie jest w stanie wymusi"
na wszechw$adnej klasie politycznej. Ju% nie wspomn! o istotnym kontek#cie biernego prawa wyborczego do parlamentu. B!d c karanym s downie mo%na by" pos$em
i senatorem, a wi!c przedstawicielem narodu, ale nie mo%na w naszym dziwacznym
systemie by" przys$owiowym kasjerem w sklepie, w$a#nie z uwagi na t! karalno#".
Co naj#mieszniejsze, tej niekonsekwencji nie ma na poziomie ordynacji samorz dowych i tym samym wyborów lokalnych.
Trzy czytania ustawy nie daj pozytywnych rezultatów wi % cych si! z pierwotnymi oczekiwaniami w zakresie poprawienia jako#ci procesu ustawodawczego. Poza
trzema czytaniami w Sejmie jest jeszcze procedura senacka, a i tak ustawy zbyt cz!sto od razu l duj w Trybunale Konstytucyjnym. Zauwa%alne jest zjawisko beztroski o jako#" stanowionego prawa w Sejmie. Pos$owie w procedurze ustawodawczej
id w po#piechu naprzód, licz c, %e Senat w razie potrzeby poprawi co trzeba, a jak
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
353
w tym poprawianiu przesadzi, to Sejm, jako gospodarz procesu ustawodawczego, odrzuci stanowisko Senatu, przywo$uj c go w ten sposób do przys$owiowego porz dku.
W Konstytucji z 1997 r. nast pi$o cudowne rozmno%enie rzeczników. Przecie%
by$o ewidentne, %e powo$anie, odr!bnego od Rzecznika Praw Obywatelskich,
Rzecznika Praw Dziecka dyktowane by$o personalnymi interesami politycznymi,
bo od pocz tku by$o wiadomo, z jakiej formacji politycznej i kto ma by" pierwszym rzecznikiem w za$o%eniu g$ównego inicjatora takiego rozwi zania ustrojowego.
Praktyka ustrojowa pokazuje, %e )le si! sta$o, %e oddzielono RPD od RPO, nie czyni c
tego pierwszego jednym z zast!pców RPO. B$!dnie dokonano dekonstytucjonalizacji
prokuratury. B$!dem jest pozostawienie Pa(stwowej Komisji Wyborczej poza ustaw
zasadnicz . Ta lista przewinie( ustrojodawcy jest d$u%sza, ale dajmy jej spokój.
Mamy w konstytucji przecie% tak%e rozwi zania, wagi których nie doceniamy
i pojawia si! tutaj potrzeba nowelizacji ustawy zasadniczej. Spójrzmy na konstytucyjn formu$! niezawis$o#ci s!dziowskiej s!dziów krajowych. W #wietle art. 178 ust. 1
Konstytucji s oni „niezawi#li i podlegaj tylko Konstytucji i ustawom”. A gdzie prawo wspólnotowe? Przecie% de facto s!dziowie krajowi s — czy si! komu# to podoba,
czy nie — s!dziami wspólnotowymi, bo maj obowi zek stosowania prawa wspólnotowego. Mamy orzeczenie akcesyjne TK z którego co# przecie% wynika w kontek#cie
prawa wtórnego, pierwotnego zreszt te%. Cho"by to wymaga jakiego# nowego, rozs dnego spojrzenia i niezb!dnego zmodyÞkowania pewnych rozwi za(.
Nie ma w tpliwo#ci, %e niektóre z tych i innych postulatów s realne, a inne nie
albo zupe$nie nie. To, które si! ostan , zale%y od tego, czy da si! stworzy" niezb!dn wi!kszo#" konstytucyjn dla ich przeprowadzenia.
Je#li dzi# s$ucham niektórych naszych wyst pie(, to mam nieodparte wra%enie,
%e nie wszyscy mówimy tu o tej samej konstytucji. Mam wra%enie, prosz! si! nie
gniewa", %e niektórzy z nas mówi jednak o innej konstytucji ni% ta z 1997 r. Nie jest
np. niczym nadzwyczajnym, %e mamy dualistyczn egzekutyw!, co jest kwestionowane. W Konstytucji marcowej z 1921 r. te% by$a egzekutywa dualistyczna. Wbrew
temu, co tutaj us$ysza$em nie dostrzegam ryzyka wielkiej konkurencji pomi!dzy prezydentem a Rad Ministrów, bo mechanizmy zapobiegaj ce temu negatywnemu zjawisku istniej w konstytucji i s wystarczaj ce, ale trzeba je zna" i trzeba je rozumie". My#l!, %e reagujemy zbyt emocjonalnie, cz!sto histerycznie, na pewne
poci gni!cia w zakresie praktycznego stosowania konstytucji. Mówi! „my”, ale
mam na my#li oczywi#cie polityków, którzy s zaanga%owani we wdra%anie i stosowanie konstytucji. Reagujemy niewspó$miernie na z$ , nie zawsze przemy#lan
praktyk!, która rodzi si! po prostu z nierozumienia konstytucji przez tych, którzy t!
konstytucj! stosuj . Ostatnio np. us$yszeli#my, %e nie mo%na dokona" zmian w konstytucji z 1997 r., bowiem by$a ona uchwalona w referendum. Potem to zdanie powtórzy$o kilku prominentnych polityków. Co to znaczy? To znaczy, %e nikt z autorów tej wypowiedzi nie wie, o czym mówi. Nie rozumie mechanizmu pierwotnego
uchwalenia konstytucji i nie przeczyta$ rozdzia$u XII Konstytucji, i to pierwszego
jego przepisu.
354
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
Jednak z$a praktyka ustrojowa nie jest jedynie udzia$em, %e tak powiem, elit jednego okresu. Przypomn! cho"by niechlubnej pami!ci ustaw! forsowan przez ministra
G. Ko$odk! w rz dzie Millera, dotycz c s$ynnych o#wiadcze( maj tkowych. Nie by$oby podstaw do „interwencji” RPO i samego TK, gdyby Sejm, Senat i Prezydent RP
po prostu zechcieli uwa%nie przeczyta" art. 51 ust. 2 Konstytucji. Przecie% TK w swoim orzeczeniu nie zrobi$ niczego poza przytoczeniem tre#ci tego przepisu i przypomnieniem, %e „w$adze publiczne nie mog pozyskiwa" i gromadzi" […] innych informacji o obywatelach ni% niezb!dne w demokratycznym pa(stwie prawnym”. Trzeba
samemu uwa%nie czyta" konstytucj!, a jak si! ma w tpliwo#ci albo czego# si! nie rozumie, to trzeba pyta" tych, którzy wiedz wi!cej — ekspertów, specjalistów.
Wracamy nieodparcie do Trybuna$u Konstytucyjnego. Pani profesor Lipowicz
bardzo s$usznie zauwa%y$a, mówi c o mechanizmach konstytucyjnych, %e dzia$aj
w nich swoiste bezpieczniki. Tak jest. Trybuna$ Konstytucyjny jest takim bezpiecznikiem pa(stwa, jest na drodze owych zabezpiecze( przed swoistymi „przepi!ciami”
prawnymi, ostatnim bezpiecznikiem w$ czanym dla ochrony zasady demokratycznego pa(stwa prawnego. Innego bezpiecznika nie ma i musimy si! z tym pogodzi".
Trybuna$ jest bardzo istotnym elementem równowa%enia w$adzy i utrwalania w$adzy
b d) co b d) podzielonej, a nie — jak kiedy# — skumulowanej w r!kach najwy%szego organu w$adzy, jakim by$ Sejm. Sejm nie jest ju% takim organem po 1997 r., czego wielu nie zd %y$o zauwa%y". A s to nie tylko politycy, ale i politolodzy, socjologowie, specjali#ci w zakresie stosunków mi!dzynarodowych, ale bywa, %e i prawnicy
specjali#ci w innych ni% prawo konstytucyjne dziedzinach, o dziwo wszyscy dzi#
aspiruj cy do kompetencji w zakresie prawa konstytucyjnego. Ten zachwyt wobec
prawa konstytucyjnego bardzo cieszy, bo #wiadczy o tym, %e rzeczywi#cie konstytucja nie jest, jak dawniej, zawieszona gdzie# w przestworzach mi!dzy niebem a ziemi , a jest %ywa, %yciowa, niezb!dna jak tlen dla %ycia pa(stwa, ale ten zachwyt tak%e martwi, bo wszystkim si! wydaje, %e na konstytucji i problemach konstytucyjnych
znaj si! najlepiej.
Z %alem przyjmuj! wypowied) jednego z uczestników dzisiejszej naszej dyskusji, nie prawnika, niestety nieobecnego ju% w tej chwili w sali, który g$osi potrzeb!
powrotu do ukszta$towanego przez komunistów w 1982 r. i trwaj cego do 18 pa)dziernika 1999 r. mechanizmu nieostateczno#ci orzecze( Trybuna$u Konstytucyjnego
i zupe$nie nie chce przyj " do wiadomo#ci, %e Polska tak naprawd! wkroczy$a na
drog! demokratycznego pa(stwa prawnego w$a#nie tego% 18 pa)dziernika 1999 r.,
kiedy uda$o si! wreszcie odrzuci" prymat polityki ponad prawem. To ju% przerabiali#my. Powrót do nieostateczno#ci orzecze( TK musi by" rozumiany jako ewidentne
odej#cie od koncepcji równowa%enia si! w$adz i systemu w$adzy podzielonej a nie
w$adzy jednolitej. Taki powrót, to powrót do zasady supremacji Sejmu i jego najwy%szej w$adzy. Naturalnie mo%na to zrobi", ale ze #wiadomo#ci , %e przyj!cie takiego rozwi zania to oczywisty krok wstecz na drodze demokratyzacji i pa(stwa,
i prawa. Nie taka idea przy#wieca$a nam, gdy decydowali#my si! i#" inn drog
ustrojow ani%eli wcze#niej zmuszeni byli#my i#".
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
355
Prof. dr hab. Wies!aw Skrzyd!o: Po wypowiedzi profesora Witkowskiego nie
b!d! pewnych spraw powtarza$, dlatego ogranicz! si! do dwóch kwestii.
Okres 10 lat stosowania konstytucji daje ju% du%y materia$ porównawczy, który pozwala wysuwa" wnioski. Z jednej strony wyst!puje ch!" ca$kowitej zmiany konstytucji, bo s przecie% dost!pne projekty. O ich poziomie #wiadczy jeden
przyk$ad. Samoobrona przewiduje, %e jeszcze przez 2 lata orzeczenia Trybuna$u
Konstytucyjnego b!d nieostateczne; tak jak to by$o okre#lone w ostatnim rozdziale konstytucji, tak samo, ten dwuletni obowi zuj cy okres przenie#li mechanicznie do
swego projektu. Taka jest jako#" roboty prawniczej, z któr wielokrotnie mo%emy si!
spotka". Z drugiej strony jest wiele propozycji szczegó$owych, w sytuacji gdy mamy
naprawd! du%o materia$u zgromadzonego w wyniku bada( prowadzonych przez bardzo liczny zespó$, którym kierowa$ prof. K. Dzia$ocha. Wyników tych bada( jest dziesi!" tomów.
Na jeden przyk$ad chcia$bym zwróci" uwag!. Mamy propozycje, s$uszne, potrzebne, które absolutnie powinny by" wprowadzone do naszego prawa (tylko pytanie, czy a% do konstytucji) dotycz ce zmian w prawie wyborczym, a wi!c mi!dzy innymi ograniczania biernego prawa wyborczego czy te% kwestii warunków utraty
mandatu przedstawicielskiego. Powstaje pytanie, na ile jeszcze powinni#my uzupe$nia" szczegó$owymi przepisami i tak rozbudowany tekst konstytucji, a na ile dokona" pewnej redakcyjnej poprawki, ustali" zakres regulacji konstytucyjnych w prawie
wyborczym, z wyra)nym odes$aniem do ustawy zwyk$ej, która powinna wiele spraw
rozstrzyga". Kwestie, które s tu mi!dzy innymi wysuwane, nadawa$yby si! bardzo
do tego rodzaju operacji i uzupe$nie( w prawie wyborczym. Jest ich na pewno wi!cej, bo s one zwi zane i z prawem wyborczym do samorz du terytorialnego, i z prawem obywateli pa(stw cz$onkowskich Unii Europejskiej w wyborach samorz dowych w Polsce. Nikt nie patrzy na to kompleksowo, wybiera si! jeden artyku$ i do
tego si! przywi zuje wag!. Chyba by$aby potrzeba zorganizowania takiej komórki,
takiego organu, mo%e w Sejmie, który zaj $by si! kompleksowym spojrzeniem na to,
co w #wietle bada( i ich wyników nale%a$oby zmieni" w ustawie zasadniczej.
Jeszcze jedna uwaga. Mieli#my ju% ewolucj! w prawie dotycz cym wyboru
Prezydenta RP, która w pewnym momencie si! zatrzyma$a. Przypomn!, %e kiedy
wprowadzono zasad! wyborów powszechnych i bezpo#rednich Prezydenta RP, na pytanie: co si! sta" mo%e, gdyby do drugiej tury przesz$o dwóch kandydatów, z których
jeden na przyk$ad zmar$by, odpowied) by$a prosta: nie potrzeba wyborów, ten, który
zosta$, automatycznie zostaje prezydentem. Los mia$ wi!c o tym rozstrzyga", zamiast
wyborców. ZmodyÞkowano to rozwi zanie, ale nie by$o jeszcze stosowane w praktyce. ZmodyÞkowano ten przepis, jednak nadal mamy luk!, bo obecne przepisy przewiduj wprawdzie mo%liwo#" w takiej sytuacji uzupe$nienia sk$adu do dwóch kandydatów, ale polega to na wprowadzeniu w miejsce kogo#, kto znikn $, kandydata innej
opcji politycznej, bo kandydat numer trzy, reprezentuje zupe$nie inny program, inne
grupy wyborców, inne grupy spo$eczne i inn opcj! polityczn . Na przyk$ad Francja
stosuje rozwi zanie tego typu, %e wtedy trzeba zaczyna" wybory od nowa. Je%eli ja-
356
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
ka# opcja polityczna straci$a swego reprezentanta, to trzeba da" jej szans! ponownego
zg$oszenia kandydata, %eby nie by$a wy$ czona ze wspó$zawodnictwa, z rywalizacji
o najwy%szy urz d w pa(stwie. By$a na ten temat dyskusja. W Pary%u w listopadzie
1996 r. odby$a si! konferencja, na której reprezentowa$ nasz stron! mi!dzy innymi
ówczesny przewodnicz cy Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, prof.
M. Mazurkiewicz, obecny s!dzia Trybuna$u Konstytucyjnego. Francuscy specjali#ci
zwracali uwag! na niekonsekwencj! naszych przepisów. S dzi$em, %e kto jak kto, ale
przewodnicz cy Komisji Konstytucyjnej zd %y jeszcze ten s$uszny postulat od listopada 1996 r. do stycznia czy lutego 1997 r., kiedy przyjmowano ostateczn wersj!,
zrealizowa".
Jeszcze jedna kwestia. Od dawna s$yszymy utyskiwania na to, %e mamy du%o
ordynacji wyborczych, ustaw o wyborach, o referendum, ró%ni cych si! w szczegó$ach, trudnych do stosowania, cz!sto zmienianych w ostatniej chwili, na kolanie. Wprawdzie nie s to ju% problemy konstytucyjne, przepraszam, ale korzystaj c
z okazji, spytam, czy nie jest pora, aby pomy#le" tak%e o tym i stworzy" sprawdzony
w niektórych pa(stwach, dobrze funkcjonuj cy system wyborów opartych na kodeksie wyborczym, który ca$o#ciowo reguluje wszystkie operacje wyborcze prowadzone
w pa(stwie. By$a ju% kiedy# zg$aszana taka idea i w Polsce. Warto do niej wróci".
Prof. dr hab. Marek Piechowiak: Przepraszam, %e jeszcze raz zabieram g$os, ale
po cz!#ci czuj! si! wywo$any do tablicy, bo mowa by$a o nadmiarze rzeczników, a mnie
akurat przysz$o by" pierwszym rzecznikiem praw dziecka i chcia$bym jasno stwierdzi",
%e bynajmniej nie ze wzgl!du na mnie ten urz d zosta$ wprowadzony do konstytucji.
Od tego chcia$bym przej#" do rzeczy powa%niejszej, mianowicie problemu momentu konstytucyjnego i zmiany konstytucji w kontek#cie funkcjonowania jakiej#
instytucji. My#l!, %e jest rzecz niew tpliw , %e to, jak b!d funkcjonowa" dane
przepisy, cz!sto okazuje si! dopiero w praktyce. Czasem jest tak, %e fatalnie sformu$owane przepisy mog dobrze funkcjonowa". Moim zdaniem, takim )le sformu$owanym przepisem jest na przyk$ad przepis art. 32 o równo#ci. Tam nie zosta$y zastosowane podstawowe rozró%nienia znane w doktrynie i — literalnie rzecz bior c
— postawione s tezy, które w #wietle orzecznictwa organów mi!dzynarodowych s
ewidentnie fa$szywe. Trybuna$ Konstytucyjne zrobi$ z tego przepisu ca$kiem przyzwoity u%ytek i „to dzia$a”. Teraz pytanie, czy zmienia" przepis, który jest )le napisany? Nie wygl da na to, %eby mia$o to sens.
Podobnie jest z rzecznikiem praw dziecka. Ten urz d móg$ zupe$nie inaczej funkcjonowa". Dlaczego nie zacz $ w$a#ciwie funkcjonowa"? Przyczyny tego by$y ró%ne. Jedna z nich na przyk$ad jest taka, %e Sejm naruszy$ konstytucj!, bo w ustawie
bud%etowej nie przewidzia$ #rodków na ten urz d. Pojawia si! te% problem, jaka jest
w ogóle szansa poci gania do odpowiedzialno#ci w$adzy ustawodawczej za dzia$ania
niezgodne z konstytucj . My#l!, %e jej nie ma, perspektywa prawie %adna, ale to jest
pewien problem.
Teraz sprawa funkcjonowania konstytucji. My#l!, %e je%eli b!d pojawia$y si!, ja
bym powiedzia$, „momenciki” konstytucyjne, to b!d one dotyczy$y poszczegól-
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
357
nych przepisów, i to z powodu braku ich funkcjonalno#ci, zw$aszcza powi zanej ze
sprzeczno#ci z innymi zobowi zaniami, przede wszystkim mi!dzynarodowymi. Na
pewno du%e szanse s wtedy, kiedy jaki# przepis ewidentnie przynosi pewn szkod!
lub jest nie do pogodzenia z jakim# wyra)nie uznanym zobowi zaniem (tak by$o
w przypadku europejskiego nakazu aresztowania), natomiast znacznie trudniej b!dzie zmienia" inne przepisy. We)my za przyk$ad problem usytuowania i kompetencji Senatu. Przepisy ewidentnej szkody nie przynosz i — moim zdaniem — szanse
na „momencik” konstytucyjny s niewielkie.
Podobnie jest tak%e, gdy my#l! o prawach cz$owieka. Tutaj nie chcia$bym uchodzi" za tego, który wystawia laurk! konstytucyjnej koncepcji praw cz$owieka.
Jestem od tego daleki, niemniej jednak generalnie jestem przeciwnikiem zmiany
konstytucji. W rozdziale dotycz cym praw cz$owieka s takie elementy, które ewidentnie odbiegaj od standardów mi!dzynarodowych lub w jakim# stopniu ró%ni si!
od tych standardów. Przyk$ad. Ca$e prawo mi!dzynarodowe mówi o prawach i wolno#ciach. Konstytucja konsekwentnie od pocz tku, od preambu$y, do ko(ca, mówi
o wolno#ciach i prawach. Odmienno#". Jaka b!dzie jej konsekwencja? Potencjalnie
to mo%e by" gro)ne i w jakim# konkretnym przypadku prowadzi" do sprzeczno#ci ze
zobowi zaniami mi!dzynarodowymi. Czy w tej chwili to zmienia"? Pewnie si! nie
da, bo nie ma pilnej potrzeby.
Inny przyk$ad, moim zdaniem bardzo ewidentny, to jest w$ czenie do klauzuli
limitacyjnej z art. 31 ochrony #rodowiska, jako celu prawowitego, ze wzgl!du na
który dopuszczalne s ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolno#ci i praw.
Z tego punktu widzenia ca$y standard ochrony praw cz$owieka w polskiej konstytucji jest ni%szy ni% standard mi!dzynarodowy. W tym punkcie mo%e, na przyk$ad,
pojawi" si! bardzo klarowny przypadek, w którym b!dzie niezgodno#" konstytucyjnej
ochrony z europejsk Konwencj o ochronie praw cz$owieka i podstawowych wolno#ci. Podejrzewam, %e wtedy mo%e nast pi" „momencik” konstytucyjny na zmian!
tego przepisu. Na razie takiego momentu nie ma, cho", moim zdaniem, zmiany nale%a$oby tu ju% dokona"; jest to zasadniczo odmienna sytuacja ni% w przypadku przepisu o równo#ci, który zacz $ dobrze funkcjonowa". Tu mamy przepis, który ewidentnie
grozi sprzeczno#ci ze zobowi zaniami mi!dzynarodowymi. Jak wiadomo, z perspektywy prawa mi!dzynarodowego, niewywi zywania si! ze zobowi za( nie mo%na t$umaczy", powo$uj c si! na prawo wewn!trzne, cho"by to by$a konstytucja. Z punktu widzenia prawa krajowego konstytucja b!dzie oczywi#cie przed konwencj . Taka
swoista kwadratura ko$a mo%e sprawi", %e pojawi si! „momencik” konstytucyjny,
gdy% trudno podejrzewa", %e w imi! ochrony #rodowiska Polska wypowie europejsk
Konwencj! o ochronie praw cz$owieka i podstawowych wolno#ci.
Podsumowuj c, problem zmiany konstytucji w perspektywie oceny jej funkcjonalno#ci, podobnie jak sama funkcjonalno#", ma ró%ne odcienie.
Prof. dr hab. Irena Lipowicz: Chcia$abym powiedzie" o tym, co najbardziej istotne z punktu widzenia ogl du funkcjonowania konstytucji, który by$ dla mnie nowy w ra-
358
Przegl d Sejmowy 4(81)/2007
Dokumenty
mach Kolegium NIK. Nagle zacz!$am patrze" na konstytucj! w sposób, w który, ani bior c udzia$ we w$adzy ustawodawczej, ani wykonawczej, nie patrzy$am.
Brak wykonywania orzecze( Trybuna$u Konstytucyjnego sprawia, %e przy kontrolach Najwy%szej Izby Kontroli wida" wyra)nie t! luk!. Jest kwesti , czy z tego
mo%na i w jakim zakresie rozlicza", kiedy jest zb!dna zw$oka w wykonywaniu przez
parlament orzecze( Trybuna$u Konstytucyjnego. Oczywi#cie jest dyskusja o tym,
czy bez zb!dnej zw$oki to oznacza 3 dni, czy 5, czy 9 dni. Jest sytuacja pewnego
biernego oporu stosowanego przez parlament. Tylko przedk$adam to panom profesorom, czy by$ jaki# sposób lepszego zabezpieczenia si! w konstytucji przed tymi dwoma zjawiskami.
Drugim zjawiskiem, odnosz cym si! do Najwy%szej Izby Kontroli, jest niewykonywanie czy niebranie pod uwag! wniosków de lege ferenda, je%eli jasno wynika, %e
jaka# ustawa nie funkcjonuje. Najwy%sza Izba Kontroli zgadza si! nawet, takie s wypowiedzi przedstawicieli, z poprawno#ci tej deÞnicji. Nie ma tych ustale(, nie ma tu
dyskusji co do tego, %e NIK )le co# stwierdzi$ czy te% %e brak ustawy, nieistnienie tej
ustawy powoduje ci!%kie szkody dla gospodarki narodowej albo ci!%kie szkody dla
pa(stwa, równie% Þnansowe, dla bud%etu. Nic si! nie dzieje. Sejm przyj $ to do wiadomo#ci, przyj $ to w debacie i w dalszym ci gu nie jest to naprawiane.
Przy funkcjonowaniu konstytucji jest jeszcze jeden element bardzo istotny.
Pami!tam, %e podczas prac Komisji Konstytucyjnej — tu obecni te% przewa%nie asystowali temu procesowi z bliska lub daleka — mieli#my do czynienia z histori , która by" mo%e, gdyby zosta$a teraz jeszcze raz przybli%ona opinii publicznej, to zdano
by sobie spraw! z pewnych niebezpiecze(stw. W$a#ciwie do po$owy ówczesna wi!kszo#" parlamentarna robi$a wszystko, %eby os$abi" pozycj! prezydenta w nowej konstytucji. By$ nim wtedy Lech Wa$!sa. Mniej wi!cej w po$owie prac nast pi$a taka sytuacja, w której pó)niejszy prezydent Aleksander Kwa#niewski nagle dozna$
iluminacji, %e by" mo%e to on b!dzie tym nast!pnym prezydentem i tre#" konstytucji
zacz!$a skr!ca" w zupe$nie inn stron!. Do dzisiaj zachodni teoretycy mówi , %e jest
ciekawe p!kni!cie w naszej konstytucji. Do pewno momentu wydaje si!, %e prezydent b!dzie mia$ jedn pozycj! prawn , a od pewnego — drug . Je%eli kto# proponowa$ jakie# nowe kontrowersyjne rozwi zanie legislacyjne, to zawsze si! stara$am
prosi", %eby sobie wyobrazi$ to rozstrzygni!cie w r!ku swojego najwi!kszego przeciwnika politycznego. Jest zdumiewaj ce przekonanie wszystkich kolejnych ekip
(przecie% widzieli#my tyle rz dów i tyle ekip politycznych, a ka%da z nich jest tak
przekonana), %e b!dzie trwa$a wiecznie i tworzy cz!sto instrumenty, których potem
gorzko %a$uje. Pan profesor pewnie to potwierdzi, %e tak jest.
W$a#ciwie jedynego nie zd %y$am dopowiedzie" panu doktorowi, do którego tak
mówi$am. Mo%e moja #mia$o#" w pewnym obsztorcowaniu wzi!$a si! st d, %e pami!tam go jako m$odego asystenta w Klubie Parlamentarnym Unii Demokratycznej.
Ta ewolucja troch! mnie „rzuci$a na kolana”. Teraz wyobra%am sobie, %e proponuj
to ludzie, którzy nie lubiliby, gdyby skrajna lewica przej!$a w$adz!. Teraz niech sobie wyobra% , %e wszystkie ich ukochane ustawy po przej#ciu przez Trybuna$
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl#du Sejmowego” na temat X-lecia Konstytucji RP
359
Konstytucyjny, w którym do 2015 czy do 2016 r. b!d zasiadali s!dziowie powo$ani
przez obecny parlament, traÞ w r!ce parlamentu, który zupe$nie nie b!dzie im odpowiada$. Wobec tego pewna stabilizacja konstytucyjna powinna by" te% w ich interesie. Operujemy jeszcze poj!ciami lewicy, prawicy. Có% my wiemy o tym, jakiego
rodzaju populizm, jakiego rodzaju partie polityczne mog rz dzi" nami za 5, 6, 10
lat? Nie mamy zupe$nie poj!cia.
Trybuna$ Konstytucyjny równie% przez nominacje s!dziów pozwala na t! stabilizacj!. Oni mog si! ró%ni", ale nie s to a% tak du%e ró%nice z punktu widzenia ca$o#ci pa(stwa, stabilizacji tej nawy pa(stwowej. Ja sobie tylko wyobra%am, %e w ten
sposób osi gamy pewn m dro#" konstytucyjn a% do 2015 r. Do kiedy pan s!dzia
ma nominacj!?
Przewodnicz#cy: Do 2016 r.
Prof. dr hab. Irena Lipowicz: Do 2016 r. b!d! spokojniejsza, wiedz c, %e profesor
Granat jeszcze w 2016 r. b!dzie jako# stanowi$ o moich prawach i obowi zkach. Chc!
mie" odrobin! komfortu psychicznego, %e w 2016 r. nie b!dzie to jaki# pose$, którego nie
mog! sobie wyobrazi", nie mamy poj!cia, kto to b!dzie, tylko tym ostatecznym „bezpiecznikiem pa(stwa” b!d ludzie, których ju% widz!, znam i mog! sobie wyobrazi", jak
profesor Granat b!dzie orzeka$ w 2016 r. To daje pewn stabilizacj!.
My#l!, %e na zewn trz ta konstytucja — panowie profesorowie wiedz o tym lepiej ni% ja — wydaje mi si!, %e na zewn trz jest ona o wiele bardziej doceniana ni%
w Polsce. By$am na takiej konferencji, któr zorganizowali greccy naukowcy pod
kierunkiem profesora Tsatsossa tylko na temat polskiej konstytucji, zw$aszcza praw
trzeciej generacji, które by$y moim „ukochanym dzieckiem”, je%eli chodzi o ochron!
danych osobowych i dost!p do informacji. Zosta$y zaakceptowane i si! sprawdzi$y,
o czym #wiadczy te% funkcjonowanie generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Przy ca$ym szacunku dla tych dobrych rzeczników, podzielam pogl d wi!kszo#ci doktryny, %e jeden rzecznik praw obywatelskich, by" mo%e z zast!pcami, którzy byliby wyspecjalizowani jako rzecznicy praw dziecka i inni, by$by nasz
przysz$o#ci . My#l!, %e pewna stabilizacja tak%e w tym zakresie dobrze by nam zrobi$a, tak jak uspokojenie emocji.
Przewodnicz#cy: Nasze spotkanie dobieg$o ko(ca. Naturalnie, nie sposób wyczerpa" problematyki zwi zanej z funkcjonowaniem Konstytucji RP. Tym bardziej
b!dzie okazja, aby jeszcze o niej dyskutowa". Chc! podzi!kowa" wszystkim uczestnikom „okr g$ego sto$u”. Ju% dzisiaj zapraszam na kolejn debat! „Przegl du”, któr zamierzamy po#wi!ci" funkcji kontrolnej Sejmu RP.
PRZEGL D
SEJMOWY
DWUMIESI!CZNIK
ROK XV
4(81)/2007
2KOMITET
REDAKCYJNY
Redaktor naczelny MIROS AW GRANAT
Zast"pcy redaktora naczelnego: PAWE SARNECKI, MICHA
KRÓLIKOWSKI
Sekretarz naukowy ANDRZEJ SZMYT
Cz#onkowie: LESZEK GARLICKI, JERZY GÓRAL, WOJCIECH KULISIEWICZ,
ZBIGNIEW WITKOWSKI, KRZYSZTOF WÓJTOWICZ, MAREK ZUBIK
Redaktorzy: URSZULA NA !CZ-RAJCA, PIOTR ZIELI"SKI
T#umaczenia:
na j#zyk angielski ALBERT POL
na j#zyk rosyjski ANDRZEJ KUBIK
W wypadku wykorzystania tekstów i informacji z „Przegl$du Sejmowego”
w innych publikacjach prosimy o powo#anie si" na nasze czasopismo.
U w a g a. Artyku#ów nie zamówionych nie zwracamy.
Zastrzegamy sobie prawo do skrótów w tekstach nades#anych do publikacji.
© Copyright by Kancelaria Sejmu
Warszawa 2007
„Przegl$d Sejmowy” ukazuje si" od 1993 r.
ISSN 1230-5502
KANCELARIA SEJMU
Przygotowanie, druk i oprawa: Wydawnictwo Sejmowe
Wydanie pierwsze
Warszawa, pa$dziernik 2007
Adres: „Przegl d Sejmowy”, ul. Zagórna 3, 00-441 Warszawa, tel. 0 22 694-13-00
e-mail: [email protected]
http://www.sejm.gov.pl/wydarzenia/przeglad/przeglad.htm
SPIS TRE'CI
S#owo wst!pne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
9
STUDIA I MATERIA%Y
Prof. dr hab. Miros aw Granat, Uniwersytet Kardyna a Stefana Wyszy!skiego w Warszawie
Konstytucja RP na tle rozwoju i osi gni!" konstytucjonalizmu polskiego . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
11
32
Prof. dr hab. Pawe Sarnecki, Uniwersytet Jagiello!ski
Funkcjonowanie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 r.
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
33
47
Dr hab. Zbigniew Stawrowski, Instytut Studiów Politycznych PAN
Aksjologia i duch Konstytucji III Rzeczypospolitej . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
49
64
Prof. dr hab. Marek Piechowiak, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
S#u$ebno%" pa&stwa wobec cz#owieka i jego praw jako naczelna idea Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku — osi gni!cie czy zadanie? . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
65
90
Prof. dr hab. Jerzy Zajad o, Uniwersytet Gda!ski
Uniwersalizm praw cz#owieka w konstytucji — bezpieczne i niebezpieczne
relatywizacje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
93
112
Dr Ryszard Piotrowski, Uniwersytet Warszawski
Zasada podzia#u w#adz w Konstytucji RP . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
113
126
Prof. dr hab. Andrzej Ba aban, Uniwersytet Szczeci!ski
Sze%" funkcji Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej . . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
127
149
Prof. dr hab. Marek Zubik, Uniwersytet Warszawski
Trybuna#y po dziesi!ciu latach obowi zywania Konstytucji III RP . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
151
173
Prof. dr hab. Irena Lipowicz, Uniwersytet Kardyna a Stefana Wyszy!skiego w Warszawie
Samodzielno%" samorz du terytorialnego w %wietle konstytucji . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
175
193
Prof. dr hab. Leszek Garlicki, Uniwersytet Warszawski
Konstytucja a „sprawy zewn!trzne” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
195
210
Dr Anna Rakowska
Prof. dr hab. Krzysztof Skotnicki, Uniwersytet "ódzki
Konstytucja RP na tle innych obowi zuj cych ustaw zasadniczych pa&stw
Europy 'rodkowo-Wschodniej i Po#udniowej . . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
211
227
4
Spis tre%ci
Prof. dr hab. Ryszard Stemplowski, Uniwersytet Jagiello!ski
O konstytucyjnym poj!ciu prowadzenia polityki . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
229
253
Dr Rafa Matyja, Wy#sza Szko a Biznesu — National-Louis University w Nowym S$czu
Konstytucyjne relikty transformacji. Rywalizacja polityczna a kszta#towanie
si! instytucji ustrojowych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
255
273
Dr Artur Wo ek, Wy#sza Szko a Biznesu — National-Louis University w Nowym S$czu
Trwa#o%" instytucji nieformalnych jako element oceny stosowania Konstytucji RP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
275
291
Prof. dr hab. Bogus aw Banaszak, Uniwersytet Wroc awski
Prof. dr hab. Miros aw Granat, Uniwersytet Kardyna a Stefana Wyszy!skiego w Warszawie
O projektach zmiany Konstytucji RP z 1997 r. . . . . . . . . . . . . . . . .
Summary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
293
309
DYSKUSJA REDAKCYJNA
Spotkanie dyskusyjne w redakcji „Przegl du Sejmowego” na temat X-lecia
Konstytucji RP z 1997 r., Warszawa, 17 maja 2007 r. . . . . . . . . . . . . .
311

Podobne dokumenty