PZ nr 41 - 2008 - Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych
Transkrypt
PZ nr 41 - 2008 - Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych
WOJSKO LOGISTYKA ŚMIGŁOWCE Mi-24D załadowywane w szczecińskim porcie na pokład wyczarterowanego od Amerykanów statku zabezpieczone były warstwami specjalnej folii, która chroniła przed szkodliwym wpływem wody morskiej. JAK STUDIA Wszyscy logistycy, z którymi rozmawialiśmy, zgodzili się, że misja w Iraku, ze szczególnym wskazaniem na pierwsze zmiany oraz okres przygotowywania kontyngentu, była dla naszej logistyki niczym studia wyższe KRZYSZTOF WILEWSKI WYŻSZA SZKOŁA LOGI „Wojsko zawsze jeździło koleją i kaktus mi na ręku wyrośnie, jeśli ten cały cyrk ze statkami się uda” – tak według anegdoty krążącej wśród logistyków emerytowany generał skomentował wiadomość, że zdecydowana większość sprzętu dla PKW w Iraku tam popłynie, a następnie na kołach pokona 700 kilometrów. Po pięciu latach obecności w Iraku mało kto pamięta nie tylko zapowiedzi ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego, że jedziemy nad Eufrat na rok, surrealistyczny kalendarz przygotowań, w którym sami sobie daliśmy ledwie kilka miesięcy na uruchomienie misji, ale także to, jak wielka z punktu widzenia logistyki miała być akcja przerzutu do Iraku 2500 żołnierzy i prawie 800 jednostek sprzętu. Dziś, gdy rozmawiamy z logistykami, którzy w maju 2003 roku przecierali szlak do Iraku, słyszymy dumę z tego, że się im udało. Gdy jednak przystępowano do przygotowania kontyngentu i opracowania planu największej operacji logistycznej w dziejach Wojska Polskiego od zakończenia II wojny światowej, nie brakowało opinii, że to wszystko się nie uda. Podpułkownik Krzysztof Gołofit obecnie jest starszym specjalistą w Oddziale Organizacyjno-Koordynacyjnym Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Na pierwszą zmianę do Iraku pojechał na stanowisko zastępcy dowódcy batalionu logistycznego. Jak wspomina, kiedy usłyszał, że mamy wystawić prawie 34 Polska Zbrojna 2500 żołnierzy i prawie 800 jednostek sprzętu, a wszystko przerzucić do Iraku morzem, lądem i powietrzem, miał mieszane odczucia. „Obawiałem się, czy sobie poradzimy. Nie wiedzieliśmy wtedy, ani na jakich zasadach mamy działać w Iraku, ani jak będzie tam zorganizowana logistyka. Niewiadomą było również to, jak przerzucimy na odległość kilku tysięcy kilometrów cały nasz sprzęt”, komentuje. Trudno się dziwić takim odczuciom. Gdy rozpoczęły się przygotowania do misji w Iraku, mieliśmy tylko jedną brygadę logistyczną – 10 BLog w Opolu. Bliźniacza 1 BLog w Bydgoszczy powstała dopiero parę miesięcy po wysłaniu pierwszych żołnierzy do Iraku. Wiele osób wątpiło więc, czy wojsko, a dokładnie logistyka wszystkich szczebli, począwszy od Sztabu Generalnego WP na rejonowych warsztatach technicznych skończywszy, będzie w stanie zebrać sprzęt, później przygotować go do zupełnie innych warunków klimatycznych niż te, w których do tej pory działał, wreszcie bezpiecznie i na czas dostarczyć nad Zatokę Perską. Szczególnie transport na odległość tysię- cy kilometrów wydawał się zadaniem wręcz surrealistycznym. Pytanie, jak to zrobić, skoro nie mamy ani własnego strategicznego transportu lotniczego, ani morskiego, cisnęło się wtedy zapewne niejednemu logistykowi na usta. Pomoc zza oceanu Dowodzący obecnie 1 Brygadą Logistyczną płk Dariusz Łukowski, gdy rozpoczęły się przygotowania do misji, pracował w Zarządzie Planowania Logistycznego P4 SGWP. Jako szef zespołu opracowującego założenia zabezpieczenia logistycznego polskiego kontyngentu w Iraku, razem z ówczesnym wiceministrem obrony Januszem Zemkem oraz gen. broni Mieczysławem Cieciuchem, szefem Generalnego Zarządu Planowania Strategicznego – P5 SGWP, negocjował w Pentagonie z Amerykanami warunki umów, na mocy których mieli oni wesprzeć nas logistycznie w Iraku. „To były bardzo trudne negocjacje. Nie mogły być inne, skoro przystępowaliśmy do nich z dużymi oczekiwaniami, a sami nie mieliśmy wiele do zaoferowania”, wspomina. „Nasz cel był jasny. Zabieganr 41/2008 | | | | | | | | | | | NA POCZĄTKU MISJI sprzęt, którym dysponowali Polacy, nie był odporny na ostrzał z broni maszynowej. Żołnierze radzili sobie na różne sposoby. Na zdjęciu powyżej: honker zabezpieczony między innymi kamizelkami kuloodpornymi GISTYKI ANDRZEJ PINDOR, ALEKSANDER RAWSKI, ROBERT SIEMASZKO ZAPIS FORUM NA CELOWNIKU WOJSKO PORADY PO SŁUŻBIE HISTORIA MILITARIA ŚWIAT PRASA KULISY TO I OWO liśmy o to, by cała misja odbyła się jak najmniejszym kosztem dla budżetu MON, a wiadomo, że najwięcej trzeba wyłożyć na przerzut w rejon misji, a potem na utrzymanie kontyngentu”, wyjaśnia. „Sądzę, że podczas negocjacji udało nam się osiągnąć wiele, jeśli nie wszystko, na czym nam zależało. Amerykanie zobowiązali się nie tylko zapłacić za przerzut do i z rejonu misji naszych żołnierzy i sprzętu, drogą lotniczą jak i morzem, a w Iraku zapewnić infrastrukturę baz, od zakwaterowania po wyżywienie”. Wszyscy logistycy, z którymi rozmawialiśmy, zgodzili się, że misja w Iraku, ze szczególnym wskazaniem na pierwsze zmiany oraz okres przygotowywania kontyngentu, była dla naszej logistyki niczym studia wyższe. Płk Cezary Kmita z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, gdy tworzono PKW Irak, był starszym specjalistą ds. zaopatrzenia służby czołgowo-samochodowej w Dowództwie Wojsk Lądowych i odpowiadał za przygotowanie sprzętu ekspediowanego do Iraku. Twierdzi, że dowództwo szybko musiało wyciągać wnioski z jego eksploatacji na misji. „Już po paru miesiącach okazało się, że niezbędne są modyfikacje techniczne pojazdów, które wysłaliśmy nad Zatokę Perską”, mówi. „Począwszy od dopancerzania honkerów, przez zmiany ogumienia diagonalnego na radialne, modyfikacje klimatyzacji i układów chłodzenia nr 41/2008 w BRDM, na rękawiczkach dla kierowców skończywszy”, dodaje. Kwestia opancerzania honkera, którego finalną wersją w Iraku stał się Skorpion 3, to najlepszy dowód na to, jaką elastycznością musiała wykazać się nasza logistyka, by nadążyć za zmieniającą się sytuacją. Można się z tym zgadzać lub nie, ale gdy wybieraliśmy się do Iraku, zakładaliśmy, że wysyłamy żołnierzy na misję stabilizacyjną. Sprzęt, który tam zabraliśmy, był więc przygotowany do aktywności pokojowej. Gdy w rejonie odpowiedzialności kierowanej przez nas wielonarodowej dywizji ataki na wojska koalicji przybrały na sile, pojazdy, którymi dysponowaliśmy (honkery i stary), okazały się nieodporne na ostrzał z broni maszynowej czy rpg. Zatem nie tylko my znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Szybko okazało się, że możliwości dalszego dopancerzania krajowego taboru się kończą, a sprzęt – mimo starań – wciąż nie zapewnia żołnierzom odpowiedniego poziomu ochrony. Niezbędne było doposażenie ich między innymi w sprzęt noktowizyjny, saperski i zagłuszający. Wszystkiego tego potrzebowano „na wczoraj” i nie było szans, by nasza armia mogła się w to zaopatrzyć w miarę szybko. Wtedy zbawieniem okazały się podpisane z Amerykanami umowy, przede wszystkim ACSA – Acquisition and Cross Servicing Arrangement – na mocy której doposażono jednostki Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe (MNDCS) w ponad 300 egzemplarzy sprzętu amerykańskiego spełniającego podwyższone standardy bezpieczeństwa, w tym między innymi w 162 pojazdy HMMWV, 25 urządzeń detonujących typu Rhino, 57 urządzeń zagłuszających, 57 samochodów średniej ładowności oraz trzy sanitarki. Bezcenne doświadczenie Pięć lat misji w Iraku pozwoliło naszym logistykom zdobyć wiedzę, której nie dałyby ćwiczenia i wieloletnie szkolenie. To wiedza praktyczna o tym, jak współpracować w wielonarodowym związku taktycznym, jak pozyskiwać sprzęt i wyposażenie, jak zaopatrywać żołnierzy walczących z dala od krajowych koszar. W Iraku nie było rejonowych baz materiałowych, z których konwój z zaopatrzeniem był w stanie po paru godzinach dojechać do jednostki. Każda rzecz, nawet najmniejsza, jeżeli ruszała z Polski, przebywała drogę, której skala trudności rosła wprost proporcjonalnie do tego, jakie było znaczenie tej rzeczy dla oczekujących na nią żołnierzy. Codzienne pokonywanie krajowych absurdów było normą. [email protected] FLESZ BOLESŁAWIEC. Kulminacyjnym zagadnieniem szkolenia, które odbyło się 29 września w 23 Brygadzie Artylerii, było praktyczne współdziałanie służb ochronnych brygady z pododdziałem antyterrorystycznym Policji z Wrocławia. W ramach zajęć doskonalono systemy zgrywania służb dyżurnych w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowych. Po części praktycznej kadra jednostki miała okazję z bliska przyjrzeć się wyposażeniu policjantów, między innymi sprzętowi ekip snajperskich oraz wyposażeniu indywidualnemu członków sekcji szturmowych. TORUŃ. Po miesiącu intensywnego szkolenia mury Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych opuściło 16 kaprali rezerwy. Aktu mianowania w imieniu dowódcy Wojsk Lądowych dokonał 26 września komendant szkoły st. chor. sztab. Bartłomiej Augustyniak. Nauka na kursie szkolenia rezerw umożliwiła zdobycie nowej specjalności wojskowej w korpusie osobowym logistyki – organizacji przeładunków. Najlepszymi słuchaczami kursu zostali kpr. rez. Bartosz Grudziński (WKU Grudziądz) i st. kpr. rez. Dariusz Mazurek (WKU Lublin). WARSZAWA. 29 września swoje święto obchodził dowodzony przez ppłk. Sławomira Bujnowskiego 3 Batalion Zabezpieczenia Dowództwa Wojsk Lądowych im. ppor. Stefana Szuby. Po nabożeństwie odbyła się uroczysta zbiórka pododdziałów z udziałem zaproszonych gości, wśród których byli między innymi dowódca Wojsk Lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak, burmistrz gminy Żoliborz Janusz Warakomski, przedstawiciele Dowództwa Wojsk Lądowych, władz samorządowych i kościelnych, Policji, a także kombatanci. Zbiórka była okazją do wręczenia aktów mianowań, medali resortowych, odznak pamiątkowych oraz nagród i wyróżnień dla żołnierzy i pracowników batalionu. WĘDRZYN. Żołnierzy 1 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej przygotowujących się do natowskej certyfikacji CREVAL (Combat Readiness Evaluation) odwiedził zastępca dowódcy Wojsk Lądowych gen. bryg. Jerzy Michałowski. Celem wizyty była kontrola przed przystąpieniem jednostki do certyfikacji w grudniu bieżącego roku. Międzyrzeccy żołnierze mają wejść w skład wojsk Unii Europejskiej, tworząc tak zwaną grupę bojową. Oprac. PG Polska Zbrojna 35