Najświętsze Serce Jezusa zmiłuj się nad nami
Transkrypt
Najświętsze Serce Jezusa zmiłuj się nad nami
Nr 6 (63) czerwiec 2004 Najświętsze Serce Jezusa zmiłuj się nad nami Nabożeństwo czerwcowe w naszym kościele po Mszy św. wieczornej, w niedziele i święta po Mszy św. o 17.00 ŚLAD STR. 2 Z K R O N I K I PA R A F I A L N E J KS. KANONIK JÓZEF KURZEJA „Pragnieniem moim jest wybudować kościół w Mistrzejowicach…” Rozdział I ORGANIZACJA KOŚCIOŁA W NOWEJ HUCIE Dnia 1 marca 1965 r. Arcybiskup Krakowa ks. kardynał Karol Wojtyła mianował proboszczem parafii w Nowej Hucie – Bieńczycach ks. Józefa Gorzelanego. 13 września 1965 r. parafia w Bieńczycach otrzymała zgodę Prezydium Rady Narodowej m. Krakowa na „rozbudowę” istniejącej kaplicy Serca Jezusowego i budowę plebanii. 14 października 1967 r. Arcybiskup Krakowa ks. kardynał Karol Wojtyła w miejscu kaplicy i domu Sióstr Służebniczek Dębickich rozpoczął budowę nowego kościoła w Nowej Hucie – Bieńczycach, pod zmienionym wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski. W 1968 r. w odległości około trzech kilometrów w kierunku północno – zachodnim od Bieńczyc, na polach uprawnych wsi Mistrzejowice rozpoczęto budowę następnych osiedli mieszkaniowych Nowej Huty. Parafia Matki Bożej Królowej Polski w Nowej Hucie – Bieńczycach nie była w stanie zaradzić potrzebom duszpasterskim osiedli mieszkaniowych budowanych w Mistrzejowicach. Nowe bloki położone były w większości na terenie parafii Raciborowice, tylko 16 z nich należało terytorialnie do parafii bieńczyckiej. Przypuszczalna granica między parafią Bieńczyce, a parafią Raciborowice zgodna była z linią graniczną dzielącą byłe gminy Bieńczyce i Mistrzejowice. Granica wymienionych gmin biegła od strony zachodniej przez teren, na którym znajduje się obecna szkoła na os. Tysiąclecia, przecinała ulicę Miśnieńską i zostawiając ulicę Cedyńską po stronie południowej dalej przecinała dzisiejszą ulicę Wiślicką. Na północ od tej linii rozciągały się pola wsi Mistrzejowice należącej do parafii Raciborowice. Odległość od kościołów parafialnych, wynosząca do Raciborowic pięć, a do Bieńczyc trzy kilometry, utrudniała działalność duszpasterską. Prócz odległości były też racje duszpasterskie – parafia Bieńczyce liczyła 70 tys. mieszkańców, co według ocen socjologów utrudniało normalną działalność duszpasterstwa. Wiejska parafia w Raciborowicach miała odrębny charakter społeczny od robotniczych Mistrzejowic, dlatego połączenie tych dwóch jednostek było niemożliwe. Przy paru tysiącach ludzi mieszkających już w Mistrzejowicach w 1969 r., a w perspektywie przy 45 tys. mieszkańców i planowanej budowie siedmiu szkół podstawowych powstała konieczność budowy kościoła i ośrodka katechetycznego w Nowej Hucie – Mistrzejowicach. Trudności duszpasterskie stały się poważne już wówczas, gdy do nowych bloków mieszkalnych na os. Tysiąclecia, budowanego w Mistrzejowicach, wprowadziły się pierwsze rodziny. Nowe środowisko, wyobcowanie i nieznajomość miasta sprawiły, że nie wszyscy mieszkańcy znaleźli drogę do kościoła. W roku szkolnym 1969/70 dzieci i młodzież Mistrzejowic w większości nie uczęszczały nigdzie na naukę religii. Trudności powiększyły się we wrześniu 1970 r., kiedy to na os. Tysiąclecia zaczęła działać szkoła podstawowa. Odpowiedzialnym oficjalnie za duszpasterstwo w Mistrzejowicach był ks. Józef Jamroz, proboszcz parafii Raciborowice od 1927 r. Jednakże ks. Jamroz od wielu już lat nie opuszczał plebanii w Raciborowicach ze względu na podeszły wiek i zły stan zdrowia, a sąsiednia parafia w Bieńczycach borykała się z budową kościoła. W tych warunkach narodziła się tzw. „sprawa Mistrzejowic”. c.d.n. s. Kazimiera Szumal Barbara Frydel Arcybractwo Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa zaprasza wszystkich członków i sympatyków na XIX ogólnopolską pielgrzymkę do Częstochowy 19 czerwca 2004 połączoną z nocnym czuwaniem. Informacje, zapisy pani Maria Sobota tel. 649-44-69 ŚLAD STR. 3 Rozmowy NIEKontrolowane wywiad z ks. Janem Żelaznym - Proszę nam opowiedzieć o swoim dzieciństwie, o szkołach, jakie ksiądz kończył? Urodziłem się w Katowicach w 1965 roku. Szkołe rozpocząłem w Kędzierzynie Koźlu na Opolszczyźnie, potem przeniosłem się do Płocka. Mój tato jest inżynierem chemikiem, specjalistą od krakingu katalitycznego, wtedy, w latach 60 tych jednym z nielicznych w Polsce. Skoro było wówczas niewielu tego typu specjalistów, a dawniej był nakaz pracy, no i mój tato, kiedy budowano rafinerię w Blachowni koło Kędzierzyna dostał nakaz pracy tam. Następnie postanowiono wybudować największą rafinerię w Płocku, to był nakaz pracy w Płocku. Dlatego w Płocku ukończyłem liceum, z którego jestem dumny, jest to najstarsza szkoła średnia w Polsce. Bez żadnej przerwy w nauczaniu funkcjonuje w tych samych budynkach jako szkoła od ponad 800 lat. W 1180 roku bp. Aleksander z Malonne utworzył szkołę katedralną i kolegium przy kolegiacie św. Michała do kształcenia chłopców, szkołę tę następnie przejęli Jezuici, rozbudowali ją, potem przejęli ją Pijarzy, następnie Komisja Edukacji Narodowej. Obecnie funkcjonuje jako liceum ogólnokształcące. Jest to w tej chwili w Polsce jedyna szkoła średnia starsza niż kolegium św. Anny, czyli Nowodworek. - Czy od razu po szkole średniej wstąpił ksiądz do seminarium? Nie. W 1982 roku rozpocząłem studia na fizyce w Krakowie. Moja rodzina już od kilku dobrych pokoleń studiuje zawsze w Krakowie. Tutaj studiowali moi rodzice, moi dziadkowie, stąd zawsze był sentyment do UJ, i dlatego też i ja zostałem studentem UJ. Pamiętam, że mama była wtedy zła na mnie, bo było to jedyne miejsce, gdzie trzeba było zdawać egzamin na studia na fizykę, a wszędzie przyjmowali na takie studia bez egzaminów. Moja siostra podtrzymała tradycję i również na UJ ukończyła studia podstawowe z fizyki, tu doktoryzowała się. Wtedy właśnie, będąc już studentem fizyki , zamieszkałem na os. Tysiąclecia w tutejszej parafii. Tutaj mieszkałem przez cały okres studiów, byłem w duszpasterstwie akademickim, prowadzonym przez księdza Jancarza, no i po skończeniu studiów poszedłem do seminarium. Nauka w seminarium minęła szybko. Ze względu na wcześniej ukończone studia, edukacja moja trwała o rok krócej. ŚLAD STR. 4 - Jak wyglądało życie księdza po seminarium? W seminarium skończyłem licencjat, to jest taki stopień pomiędzy magisterium a doktoratem, i jako licencjusz zostałem skierowany do pracy w Niepołomicach – mojej do dzisiaj ukochanej parafii. Byłem tam wikariuszem oraz uczyłem w szkole religii i informatyki, przez pewien okres czasu także fizyki. Wspominam ten czas bardzo miło. Po dwóch latach zostałem skierowany na studia jako asystent prof. Edwarda Stańka, zacząłem pisać doktorat, prowadzić zajęcia w seminarium. Wówczas mieszkałem w Bieżanowie w domu Księży Studentów a potem przeprowadziłem się do parafii w Mistrzejowicach gdzie mieszkałem przez trzy lata. Tutaj w 1995 roku obroniłem doktorat i podjąłem pracę na Akademii Papieskiej. Po 1,5 roku pracy w 1997 zostałem mianowany prefektem studiów Seminarium w Krakowie, funkcję tę pełniłem przez 4 lata i kilka miesięcy. - Jest ksiądz doktorem, w jakim zagadnieniu bądź temacie, w czym się ksiądz specjalizuje? Jest to Patrologia. Powiem tak, w kościele wyróżnia się w sposób szczególny czas Kościoła niepodzielnego i pisarzy, którzy są świadkami tradycji wiary tamtego Kościoła i ten okres w historii, tę twórczość i pisarzy obejmuje się właśnie terminem patrologii. Umownie dziś przyjmuje się, że 1054 rok, a więc rozpad Kościoła na wschodni i zachodni, inni mówią 1204, a więc krucjata w Konstantynopolu, która tak naprawdę podzieliła Kościół, to jest taki okres patrystyczny. Końcówka to jest już średniowiecze. Inni zamykają to trochę wcześniej, ale można powiedzieć, że to są właśnie pisarze Kościoła niepodzielnego. Stąd czasami na kazaniach znajdzie się homilia z II wieku, Jana Chryzostoma z IV wieku, także innych autorów. - Proszę nam przybliżyć, czym zajmuje się prefekt w seminarium? Moją funkcją było wprowadzenie nowego systemu nauczania. Cały czas w seminarium funkcjonował system wykładowy, stary, jeszcze scholastyczny. Krótko mówiąc chodziło o wprowadzenie ćwiczeń. Było to zadanie ciężkie, bo nie zwiększając liczby godzin zajęć należało zamienić część wykładów na ćwiczenia w grupach. To jest tylko jedna część pracy. Przede wszystkim prefekt jest bowiem wychowawcą. Dostałem pod opiekę rocznik kleryków, młodych ludzi, którzy przygotowywali się do kapłaństwa. Symbolicznie związek między nami zaznaczono tym, że to właśnie prefekt z nazwiska wyczytuje kandydatów do kapłaństwa podczas Święceń. mojej pracy naukowej. Dla mnie bez tej pracy, praca naukowa nie miałyby sensu. Byłaby sztuką dla sztuki. Taka jest moja koncepcja, mojego kapłaństwa i mojej pracy na PAT . I dziękuję przełożonym, że mogę ją realizować. Bo to nie jest prawda, że ludzie nie mają pytań religijnych. Mają, i to bardzo dużo. - Jak to się stało, że wrócił ksiądz z powrotem do Mistrzejowic? Po zmianie Rektora, również zmienił się i Prefekt, więc w 2001 roku, po odejściu z seminarium, skorzystałem z możliwości, że tutaj było wolne mieszkanie jako pracownika PAT – u, i poprzez dekret Biskupa jak i dzięki uprzejmości księdza Proboszcza tutaj mieszkam. Zawsze chciałem pracując na Akademii, mieszkać na parafii. Moim prywatnym zdaniem teologia różni się od wszystkich innych nauk tym, że nigdy nie może być oderwana od codziennych spraw ludzi. Teolog musi odpowiadać na pytania, ale nie na te pytania, które sobie sam stawia, tylko na te, które stawiają inni. Jeżeli ja mieszkam odcięty od szarego świata wcale nie szarych ludzi, to w tym momencie zaczynam odpowiadać na swoje pytania, a nie na ich pytania i wtedy jest niebezpieczeństwo, że wychowując, ucząc – ja przecież nadal prowadzę zajęcia dla kleryków, dalej jestem wykładowcą – zaczynam uczyć młodych ludzi odpowiedzi na pytania, których im nikt nigdy nie zada. Będą mieć doskonały warsztat, tylko zupełnie bezużyteczny. Co tu dużo mówić, wystarczy jedno zastępstwo za kolegę kapłana i katechetę z gimnazjalistami, żeby zejść z wyżyn na ziemię. Wystarczy na spotkaniu puścić kartkę i zadać pytanie o tematy i nagle widzimy, że całkiem co innego interesuje ludzi młodych niżby się wydawało ze wszystkich badań socjologicznych. Ja nie uważam, że moja praca tutaj z duszpasterstwem akademickim, że to, iż tutaj spowiadam, odprawiam msze święte, głoszę kazania, że to nie jest praca obok czy kosztem - Jakie zatem ma zadania w parafii ksiądz, który nie jest wikarym na parafii? Tak, jestem wykładowcą mieszkającym na parafii. W parafii odprawiam msze święte, mam dyżury w konfesjonale, chodzę do chorych na pierwsze piątki miesiąca. Oprócz tego opiekuję się Duszpasterstwem Akademickim. Jest to wspólnota, z którą od 1982 roku z niewielkimi przerwami w jakiś sposób jestem związany: 1982 – 1986 jako student, 1986 – 1991 przychodziłem czasami jako kleryk, 1991 – 1993 w Niepołomicach byłem duszpasterzem akademickim. Tylko w latach 1993 – 1994 nie byłem duszpasterzem akademickim, bo byłem studentem. Potem wspólnie z księdzem Krzysztofem Litwą opiekowaliśmy się studentami. No i bycie prefektem w seminarium to jest w jakiś sposób duszpasterstwo akademickie. Na koniec znów jestem duszpasterzem studentów. - Jak ksiądz spędza czas wolny? Bardzo lubię zwiedzać świat. Od lat wakacje spędzam we Włoszech pracując w parafii przy jednej z najlepszych bibliotek. Od lat wyjeżdżam w jedno miejsce nad cieśniną Messyńska do Reggio di Calabria. Oprócz tego, po okresie pracy przy tamtejszej katedrze mam tydzień wolnego na zwiedzanie świata. Moim ukochanym miejscem jest Sycylia, czyli koniec świata, gdzie czas się zatrzymał. W ciągu roku akademickiego od pracy relaksuję się pomagając w domu na działce i uczęszczając na basenie – to przecież tam spotykam się z Wami /a raczej spotykałem, bo teraz się zaniedbujecie.../ dość regularnie. Bardzo dziękujemy za wywiad Krzysztof Kozieja i Rafał Chechelski ŚLAD STR. 5 Powiew Ducha Dać się unieść powiewowi Ducha... W ewangelii Łukasza znajdujemy fragment, który mówi, iż Jezus rozradował się w Duchu Świętym [Łk 10:21]. Rozradował się, czyli okazał pełnię zadowolenia, co mógł objawić również zewnętrznie poprzez swoje ciało, wykrzyczeć wręcz: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” [Łk 10:21] Prostaczkami są tutaj osoby niedojrzałe, nieletnie wręcz dzieci. Ci, o których często mów się „maluczcy”. Dzieci i nieletni w tradycji żydowskiej nie różniły się wiele w swoich prawach od niewolników. Jezus przychodząc na ziemię wyzwala nas spod mocy prawa i ustanawia nowy wymiar dziecięctwa, dziecięctwo Boże. Właśnie postępowanie według Ducha, życie w Duchu, pozwala nam trwać w dziecięctwie Bożym. Pozwala nam rozpoznawać Boga jako dawcę miłości, chociaż jesteśmy prostaczkami, chociaż tak mało Go znamy, tak niewiele o Nim wiemy. Bóg, nie wybiera sobie „najlepszego materiału”, najlepszych ludzi na swoich świadków, na tych, którzy są częścią Kościoła Bożego tu na ziemi. On patrzy na serce, serce otwarte, gotowe, aby powiedzieć: „Oto jestem, Panie”. A my? Chodzimy, szukamy, męczymy się, aby stać się w świecie tymi mądrymi i roztropnymi. Aby zapewnić sobie byt, aby coś mieć, aby do czegoś dojść w życiu. I choć robimy w życiu tak dużo, wciąż nam czegoś brakuje. Postępujemy w naszym życiu bardziej według tego, co mówi nam ciało, a to przecież z ciała rodzą się: „nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, hulanki i tym podobne.” [Gal 5:20] Zatracamy się w całej pogoni za dobrami doczesnymi, za zaspokajaniem swoich potrzeb, zapominamy właśnie o tej prostocie dziecięctwa Bożego. „Troszczymy się i niepokoimy o wiele, a potrzeba mało, albo tylko jednego.” [Łk 10:41] Wsłuchać się w Boga, pozwolić Duchowi Bożemu prowadzić nas, przemieniać nasze życie, pokazywać drogę, podsycać nadzieję. ŚLAD STR. 6 Życie według Ducha rozpoczyna się od tego, że w Duchu rozpoznajemy miłość Boga i to, że Bóg ma dla nas wspaniały plan, płynący właśnie z Jego miłości. Kiedy dążymy do tego, żeby podporządkować swoje ambicje, zamiary, plany i pragnienia zamiarom i pragnieniom Boga, wtedy właśnie prowadzimy życie w Duchu, życie według Ducha. Duch jest w nas przede wszystkim sprawcą wiary. Wiara pozwala nam przyjąć słowo Boże właśnie jako słowo Boga, słowo wiążące, zobowiązujące, słowo żywej Osoby. Osoby, która przez to słowo objawia nam siebie, która chce dać nam siebie w zamian za nasze oddanie się Jemu. Dzięki wierze możemy rozpoznawać różnicę pomiędzy życiem według ciała, według własnych planów i ambicji, a życiem według planów Boga. „Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha - do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha - do życia i pokoju.” [Rz 8:5] Dzięki wierze otrzymujemy światło, któremu możemy podporządkować swoje życie. I żyć według Ducha. „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność i opanowanie. Przeciw takim (cnotom) nie ma Prawa.” [Gal 5:22-23] Często tłumaczymy się, że przecież „błogosławieni są ubodzy w duchu [Mt 5:3]”, my ludzie małej wiary. A jednak prawdziwy sens tego błogosławieństwa jest zgoła inny. Ubodzy w duchu, czy też ubodzy duchem, to Ci, którzy mają wszystko u Boga. To ci, którzy całkowicie zawierzyli Duchowi Bożemu, i żyją według Niego, żyją w Nim. „Albowiem w Nim żyjemy poruszamy się i jesteśmy.” [Dz 17:28] Lider zespołu Raz Dwa Trzy w piosence pt „Trudno nie wierzyć w nic” śpiewa takie słowa: „Zapyta Bóg w swym niebie co dałem mu od siebie wierzyłem i kochałem i byłem tym kim chciał bym był i żyłem [tak] jak chciał bym żył” Ale czy ja jestem tym, kim Bóg chce, abym był? Obchody 20-tej rocznicy zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki W naszej parafii 3 VI 2004r. (czwartek) o godz. 18.00 uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny celebrowana przez ks. bp Albina Małysiaka w asyście księży parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego połączona z przekazaniem Krzyża do parafii św. St. Kostki na Żoliborzu w Warszawie. Program uroczystości: Godz. 15.00 adoracja Najświętszego Sakramentu Godz. 17.30 powitanie pocztów sztandarowych i przybyłych gości Godz. 18.00 Msza św. którą rozpocznie procesja do Krzyża ks. J. Popiełuszki Modlimy się w obronie życia dzieci nienarodzonych. Podczas Mszy św. i Nowenny do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w dniu 16 czerwca 2004 będziemy dziękować Miłosiernemu Bogu przez ręce Maryi Matki Jezusa za dar Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego, którą rozpoczęliśmy we wrześniu ubiegłego roku. Obecnie mija dziewiąty miesiąc modlitwy w intencji dziecka nienarodzonego, które każdemu z nas oddał w duchową opiekę Bóg, nasz Ojciec, Pan i Stwórca wszech rzeczy. Ufamy, że dzieci, za które modliliśmy się, ujrzały światło dzienne. Równocześnie będziemy gorąco prosić Maryję naszą Matkę i Matkę Zbawiciela, aby je miała w nieustannej swej opiece. Intencje Krucjaty Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci Czerwiec 2004 - Za stanowiących prawa, aby skutecznie zabezpieczali podstawowe prawo człowieka do życia Zespół redakcyjny Śladu spotyka się w poniedziałki po pierwszej niedzieli miesiąca, kiedy była sprzedawana gazetka. Spotkania odbywają się w sali numer 8 o godzinie 20. Zapraszamy do współpracy wszystkich chętnych i zainteresowanych tym przedsięwzięciem. Ślad powstaje w następujący sposób: na spotkaniu w poniedziałek po pierwszej niedzieli sprzedaży zbieramy materiały do następnego numeru. Do 15 dnia miesiąca muszą napłynąć w formie tylko elektronicznej – na dyskietce - wszystkie poprawione merytorycznie i językowo teksty, oraz do nich zdjęcia. W trzecim tygodniu miesiąca powstaje wstępny skład i ostatnia korekta. Ostatni tydzień to czas na druk. Chrzty, śluby i pogrzeby z ostatnich 10 dni miesiąca zamieszczane są w następnym miesiącu. W poszczególnych numerach jest miejsce na informacje według następującej kolejności: z życia naszej parafii, jej historii, relacje i zapowiedzi wydarzeń parafialnych prezentacje grup parafialnych ogłoszenia grup, o co prosimy by zamieszczać zamiast w ogłoszeniach parafialnych aktualne sprawy liturgiczne i z życia Kościoła w miarę wolnego miejsca ważne sprawy lokalne i inne Zapraszamy do współpracy. Następny numer Śladu będzie w sierpniu. ŚLAD STR. 7 Listy do redakcji Moje wspomnienia z powstania parafii w Mistrzejowicach Był rok 1971r. Mieliśmy się przenieść z os. J. Strusia na nowe mieszkanie na os. Tysiąclecia. O jakiejś altanie poniżej obecnego os. Oświecenia przy zagajniku akacjowym, nazwanej później zieloną budką, nic nie wiedzieliśmy. Przypadek sprawił, że idąc w pewną niedzielę poboczem wzdłuż drogi głównej naprzeciw parku os. Tysiąclecia, spotkaliśmy grupę osób idącą od strony lasku. Z ciekawości zapytaliśmy, czy są pielgrzymką, czy coś się stało mając na uwadze awarię autobusu. Usłyszeliśmy, że wracają ze Mszy św. Byliśmy zaskoczeni tą wiadomością. Po przeprowadzce, z wieżowca mieliśmy wspaniały widok na Kraków i Nową Hutę. Przed nami rozciągały się pola uprawne, wśród których zwłaszcza w niedzielę przesuwały się w stronę zielonej budki osoby, grupki osób i to coraz bardziej liczne. Przed ołtarzem gromadziło się pod gołym niebem coraz więcej i więcej wiernych. Podczas jednej z niedzielnych Mszy św. usłyszeliśmy w ogłoszeniach, że potrzebne jest mieszkanie dla księdza Zdecydowaliśmy się zgłosić chęć udostępnienia swojego mieszkania. Któregoś dnia zapukał do naszych drzwi ks. Kurzeja i po rozmowie z nami podjął decyzję, że zamieszka u nas ks. Eugeniusz Nycz. Odmówiono mi zameldowania księdza. Na moje pismo-protest do Dzielnicowej Rady Narodowej dostałem odpowiedź, że ksiądz jest to osoba nieużyteczna społecznie. Po ks. Nyczu mieszkał u mnie również ks. J. Łuszczek, a po nim następnych trzech księży. W czasie wizytacji kanonicznej odwiedził moje mieszkanie ks. kardynał Karol Wojtyła, pytając czy z księdzem się nam dobrze mieszka i czy z naszych okien widać zamek królewski. W czasie, gdy były odprawiane Msze św. przy zielonej budce, docierały do nas niepokojące wiadomości np. o karaniu kierowców, którzy przywieźli materiały na utwardzanie dróżek czy placyku, o częstych przesłuchaniach ks. J. Kurzeji, o licznych kolegiach, o kłopotach ludzi służących księdzu pomocą, o ochronie budki przed ewentualnym rozebraniem, podpaleniem i o innych przeszkodach czynionych przez władzę. W lipcu 1973r. rozpoczęła się budowa ŚLAD STR. 8 kaplicy i salek katechetycznych. O potrzebne materiały było bardzo trudno. Nowopowstającej parafii po prostu nie przysługiwały Jedynym wyjściem było, że wierni pewne materiały darowywali i odsprzedawali wpierw załatwiając je na siebie w zakładach pracy, w których pracowali. Drewno w różnej postaci było wożone nawet z Podhala. Część materiałów gromadzono i przechowywano na prywatnych posesjach. Mnie udało się kupić płyty gipsowe Pro- Monta i odpowiedni gips z Doliny Nidy na ścianę czołową kaplicy. Ks. Kurzeja cieszył się, że „budowa rosła” i myślał o jak najszybszym rozpoczęciu budowy kościoła. W 1975r. zaproponował nam udział w pielgrzymce do Ojca Świętego Pawła VI w celu poświęcenia kamienia węgielnego pod budowę kościoła. Sam nie mógł przewodniczyć tej pielgrzymce, bo odmówiono mu wydania paszportu. Szansę taką miał ks. Eugeniusz i rzeczywiście zgodę otrzymał. Stan zdrowia ks. J. Kurzeji pogarszał się. Duże przeszkody i kłopoty administracyjne, nawał spraw i ich tempo, stresy i walka z przeciwnościami odbiły się na zdrowiu księdza. Na leczenie, spokój i konieczny odpoczynek nie było czasu. Pobyty w szpitalu były chwilowym ratunkiem dla zdrowia, sanatorium w Rabce tylko podreperowaniem sił. Odwiedzaliśmy go i pocieszali. W kartce z Rabki z 10.III.76r. dziękował za to. Pisał, że powoli wraca do zdrowia i wyrażał nadzieję, że budowa kościoła rozpocznie się. Gdy dziś korzystamy jako parafianie Mistrzejowic z wielkiego dzieła zapoczątkowanego przez ś.p. ks. kan. Józefa Kurzeję i kontynuowanego przez jego następców, nie zawsze uświadamiamy sobie, że było ono możliwe dzięki odwadze i wielkiemu zorganizowaniu się także licznych parafian, mimo obaw i przeciwności. Ta odwaga i dobra wola jest dalej potrzebna dla dobra Ojczyzny i Kościoła. Helena i Józef Celewscy Zachęcamy do pisania wspomnień dotyczących początków naszej parafii ŚLAD STR. 9 „Wszystko, co naprawdę trzeba wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu – o tym, jak żyć, co robić, jak postępować, współżyć z innymi, patrzeć, odczuwać, marzyć i wyobrażać sobie lepszy świat.” Robert Fulghum PRAWA DZIECKA WYNIKAJĄCE Z KONWENCJI, PRAW DZIECKA. „Trzeba było aż 1800 lat by dopiero zrozumiano prostą myśl, że dziecko to człowiek” – tak w 1899r. zauważył pedagog Janusz Korczak. I zapewne miał na myśli te wszystkie lata kiedy dziecko było traktowane przedmiotowo. Istniały wtedy dwa odrębne światy: świat dorosłych, uprzywilejowany i dominujący oraz świat dzieci, uzależniony od złej lub dobrej woli dorosłych. Dopiero ogólny rozwój nauk humanistycznych, w tym psychologii rozwojowej, przyczynił się do innego spojrzenia na dziecko, jego potrzeby i rozwój. Zmiany te spowodowały uznanie dziecka jako pełnowartościowego człowieka. Wynikiem tego było sformułowanie w 1923r. Genewskiej Deklaracji Praw Dziecka – pierwszego dokumentu w dziejach ludzkości o prawach dziecka. Kolejnym dokumentem była deklaracja praw dziecka uchwalona przez ONZ. PRAWA DZIECKA WEDŁUG KORCZAKA. „Nie ma dzieci – są ludzie” – w tych kilku słowach można ująć credo pedagogiczne Henryka Goldszmita znanego pod pseudonimem Janusza Korczaka. Z naczelnej zasady przyjętej przez Korczaka, iż dziecko jest człowiekiem wynika troska o wciąż nie przestrzegane przez dorosłych prawa. Spośród wielu należy wymienić jako zasadnicze: Prawo do szacunku Jest to prawo najbardziej lekceważone we współczesnym świecie. Dzieci trzeba nie tylko kochać, ale też dobrze traktować, a to oznacza indywidualne podejście do każdego wychowanka. Wielu starań powinno dołożyć społeczeństwo, by uczeń miał prawo do poszanowania godności własnej w sprawach osobistych, rodzinnych, koleżeńskich. Prawo do niewiedzy Dla kilkuletniego dziecka nie wszystko jest proste i jasne jak nam się wydaje. Otaczający świat jest dla niego nieznany. Dorośli powinni mieć wiele wyrozumiałości i cierpliwości wobec niekończących się pytań dziecka. Prawo do niepowodzeń i łez Nie wolno oskarżać dziecka za niepowodzenia, lecz należy cierpliwie czekać, aż dziecko wydorośleje, nabierze życiowego doświadczenia. Zamiast karania współczesna psychologia proponuje – „pokaż dziecku jak można naprawić zło”. Prawo do upadków Obcując na co dzień z dziećmi nie powinno nas dziwić, że dzieci upadają czy grzeszą. Wychowawca uznając prawo do upadku, akceptując błędy podopiecznych musi pamiętać, że jego obowiązkiem jest obserwowanie zachowania, wyjaśnianie przyczyn nieprawidłowości i odchyleń w rozwoju oraz podejmowanie działań kompensacyjnych wobec dzieci, które tego potrzebują. Prawo do własności Poszanowanie tego prawa jest konieczne zarówno ze strony nauczycieli jak i rodziców. Uczymy dzieci, że mają prawo do własności, ale również powinny je respektować wobec innych. Prawo do tajemnicy Dzieci, nawet te najmłodsze, mają swoje tajemnice osobiste, rodzinne czy koleżeńskie. Dorośli powinni je szanować. Prawo do radości J. Korczak w swoim pamiętniku pisał – „dziecku potrzebna jest jasność szczęścia i ciepło miłości... Niech dzieci się śmieją, niech będą wesołe.” Dziecko powinno wychowywać się w miłej i serdecznej atmosferze, pełnej uśmiechu i radości. M prawo do wypowiadania swoich myśli i uczuć. Prawo do dnia dzisiejszego Dziecko żyje teraźniejszością, bieżącą chwilą i to liczy się najbardziej. Wszystko co było w przeszłości czy dopiero ma nadejść, nie jest dla niego tak ważne. „Dla jutra lekceważy się to, co je dziś cieszy, smuci, dziwi gniewa, zajmuje. Dla jutra, którego nie rozumie(...) kradnie się lata życia” – to słowa J. Korczaka. PRAWA I OBOWIĄZKI DZIECKA W WIEKU PRZEDSZKOLNYM Uznając prawo dzieci do znajomości swoich praw postanowiłyśmy zapoznać swoich wychowanków z ich prawami. W roku szkolnym 2003/2004 została zorganizowana rada szkoleniowa na temat „Prawa dziecka w świetle konwencji praw dziecka” poprzedzona zajęciami koleżeńskimi w których nauczycielka odnosiła się do prawa o szacunku, przedstawiając to prawo dzieciom. Na radzie po zanalizowaniu Praw Dziecka postanowiłyśmy realizować te prawa przenosząc je na grunt przedszkolny. Rada postanowiła zapoznać dzieci z ich prawami, nauczyć dzieci ich rozumienia i egzekwowania, poprzez cykle zajęć i zabaw organizowanych i odwoływania się do poszczególnych praw w sytuacjach naturalnych. Znajomość swoich praw przez dzieci nie nakłania ich do anarchii, ale rozwija poczucie szacunku dla siebie i innych pod warunkiem jednoczesnego informowania dzieci o ich obowiązkach. 1 czerwca wszystkie dzieci na całym świecie obchodzą swoje święto, mamy nadzieję że w tym dniu i przez cały rok dzieciom nie zabraknie miłości, radości, poczucia szacunku i prawa do niewiedzy, niepowodzeń, łez i upadków. Zespół pedagogiczny: Lidia Stręk, Bożena Rutkowska, Katarzyna Bystroń. Od roku 1936 siostra Faustyna ciężko chorowała na gruźlicę. Wiele miesięcy spędziła w szpitalu na Prądniku, a także w sanatorium w Rabce. Pomimo słabego zdrowia wypełniała najcięższe obowiązki w klasztorze m. in. pracowała w kuchni i ogrodzie. Gruźlica uczyniła straszne spustoszenie w organizmie zakonnicy, która zmuszona była wielokrotnie powracać na leczenie do szpitala na Prądniku. W sierpniu 1938 roku siostra Faustyna napisała list do Matki Przełożonej, w którym przeprasza całe Zgromadzenia za swoje błędy i uchybienia. Od tego momentu stan zdrowia świętej Faustyny pogarszał się z dnia na dzień. Dlatego też 17 września 1938 roku przełożeni przywieźli siostrę Faustynę do Łagiewnik. Tu nastąpiło ostatnie spotkanie świętej ze swym spowiednikiem księdzem Sopoćko. Dnia 5 października 1938 roku o godzinie 16.00 siostra Faustyna wyspowiadała się po raz ostatni, a o 22.45 odeszła do Pana mając zaledwie 33 lata. Pogrzeb odbył się dwa dni później w uroczystość Matki Bożej Różańcowej. Święta Faustyna została pochowana na cmentarzu przyklasztornym w Łagiewnikach. Jednak już w roku 1966 doczesne szczątki siostry Faustyny zostały przeniesione z cmentarza do kaplicy zakonnej a obecnie złożone są pod obrazem Pana Jezusa Miłosiernego, gdzie odbierają publiczną cześć. Kolejną formą kultu Miłosierdzia Bożego (oprócz obrazu, święta i koronki) jest szerzenie kultu tego największego przymiotu Boga. Pan Jezus powiedział do siostry Faustyny: „Dusze, które szerzą cześć miłosierdzia Mojego osłaniam je przez życie całe, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem. W tej ostatniej godzinie nic dusza nie ma na swą obronę, prócz miłosierdzia Mojego, szczęśliwa dusza, która przez życie zanurzała się w zdroju Miłosierdzia, bo nie dosięgnie jej sprawiedliwość.” /Dz. 1075/ Chrystus Pan powiedział również: „Duszom, które uciekać się będą do Mojego Miłosierdzia i duszom, które wysławiać i głosić będą innym o moim wielkim Miłosierdziu, w godzinę śmierci postąpię z nimi według nieskończonego Miłosierdzia Mojego.” /Dz. 379/ Natomiast do kapłanów Pan Jezus powiedział: „Powiedz moim kapłanom, że zatwardziali grzesznicy kruszyć się będą pod ich słowami, kiedy będą mówić o niezgłębionym miłosierdziu Moim, o litości, jaką mam dla nich w Sercu Swoim. Kapłanom, którzy głosić będą i wysławiać miłosierdzie Moje, dam im moc przedziwną i namaszczę ich słowa i poruszę serca, do których przemawiać będą.” /Dz. 1521/ Głośmy i szerzmy potęgę Miłości Bożej, a zostaniemy ogarnięci Jego Miłosierdziem teraz i w godzinie naszej śmierci. Jezu, ufam Tobie! Roman Mazurek •KONKURS•KONKURS• Podajemy kolejne pytania w konkursie dotyczącym życia i posłannictwa świętej Faustyny. Odpowiedzi można znaleźć w pamięci lub poprzednich odcinkach cyklu „Miłosierdzie w mojej duszy”. Życzymy powodzenia!! 1. Proszę podać imię i nazwisko wieloletniego spowiednika siostry Faustyny. 2. Kiedy i gdzie Pan Jezus przekazał świętej Faustynie tekst Koronki do Miłosierdzia? ŚLAD STR. 11 Wazgen Arutunian Lusia Arutunian Piotr Zapała Joanna Budnik Jakub Panek Jakub Styrna Urszula Kleblesz Jakub Persowski Aleksandra Grojec Bartłomiej Capek Weronika Kułacz Dominika Głupczyk Michał Drozdowski Zuzanna Banaś Maja Matwiejczyk Jakub Starzewski Katarzyna Gaweł Paweł Gądek Edyta Wieczorek Andrzej Bugaj Bogusława Jabłońska Grzegorz Sołtys Anna Brzezina Sławomir Ziarkowski Katarzyna Wojdyła Maciej Chudzikiewicz Agata Grabska Grzegorz Sołga Katarzyna Borek Marcin Styczeń Katarzyna Rubacka Tomasz Mazgaj Agnieszka Franczak Stefania Konieczna ur. 1940 zm. 27 IV 2004 Marek Buszta ur. 1956 zm. 7 V 2004 Maria Chomik ur. 1939 zm. 17 V 2004 Krystyna Mitela ur. 1936 zm. 3 V 2004 Marian Bugajski ur. 1951 zm. 21 V 2004 NIECH ODPOCZYWAJA W POKOJU WIECZNYM ���������������������������������������������������������������������������� ���������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������� �������������������������������������������������������������������������� ����������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������� ������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������ ��������������������������������������������������������������������������������������