KIM BYLI BOGOWIE?
Transkrypt
KIM BYLI BOGOWIE?
KIM BYLI BOGOWIE? W nawiązaniu do postu Wielkiego Mistrza Grupy Henocha Stefana Nagórskiego z dnia 25 stycznia 2015 roku przedstawiam Państwu analizę książki pt. „Ezechiel koronny świadek” autorstwa austriackiego inżyniera Hansa Herberta Beiera. Bodźcem do napisania tej książki stało się opracowanie inżyniera NASA Josefa Blumricha, Amerykanina austriackiego pochodzenia pt. „Statki kosmiczne Ezechiela”. Blumrich przeczytawszy Księgę Ezechiela dowiedział się z niej, iż ten był wielokrotnie zabierany dziwnym pojazdem w podróże do różnych miejsc, między innymi do świątyni. Dla kogoś, kto posiada rozwinięty zmysł techniczny, a także nieco wyobraźni przestrzennej, ta lektura może dostarczyć niezwykłych wrażeń, bo przede wszystkim jest nośnikiem zadziwiającej jak na ówczesne czasy wiedzy (mówimy tu o cofnięciu się w czasie o 2500 lat) i prowokuje do wyciągnięcia zaskakujących wniosków. Może jednak zacznijmy od początku. Pytanie brzmi: Kim był tytułowy Ezechiel? GRUPA HENOCHA Kontakt.: tel. /22/ 253-15-05, kom. 501-142-402, e-mail: [email protected] , https://www.facebook.com/pages/Grupa-Henocha/533743153393075 Ezechiel był synem kapłana Buziego. Należał więc do klasy wyższej żydowskiego społeczeństwa. Nie znamy daty jego urodzin, wiemy natomiast, że jego życie przypadło m.in. na lata 597 – 560 przed Chrystusem. Jak na ówczesne czasy i warunki był człowiekiem wykształconym, miał dostęp do ksiąg i niewykluczone, iż właśnie to spowodowało, że został wybrańcem „bogów”, chociaż społeczność żydowska określała go prorokiem. Około roku 592 p. Chr. Ezechiel był uczestnikiem dziwnych spotkań, których nie potrafił zinterpretować. Ponieważ jednak był człowiekiem głębokiej wiary, określał je jako spotkania z Bogiem. Istoty działające w imieniu tego „Boga” były niejako przewodnikami, którzy zabierali Ezechiela w różne miejsca i pokazywali rzeczy z całą pewnością przekraczające granice pojmowania żyjących w tamtych czasach ludzi. Początkowo i sam Ezechiel czuł się zagubiony, nie potrafił właściwie nazwać pokazywanych mu przez przewodników rzeczy z prostego powodu – miał zbyt mały zasób słów i jedyne, co mógł zrobić to odnieść wszystko co widział, do swojej wiary. Włączyło mu się coś, co dzisiaj nazwalibyśmy semantyką, by właściwie opisać słowem roztaczającą się przed nim rzeczywistość. Jednym z miejsc, do których został zabrany jest świątynia i to ona stanowi główny temat książki Beiera. Autor skupia się tu przede wszystkim na niezwykle precyzyjnym zapisie wymiarów owej świątyni. Wymiary są tak dokładne i inspirujące, że Beier podejmuje się na podstawie podanych przez Ezechiela wymiarów wykonania szkiców w celu odtworzenia bryły budowli świątynnej na desce kreślarskiej. Rezultaty tej benedyktyńskiej pracy zaskakują samego autora. Dla mnie również były zadziwiające. Porównywałem każdy werset relacji Ezechiela z rysunkami wykonanymi przez Beiera i im dalej wgryzałem się w temat, tym bardziej byłem zdumiony niezwykłą dokładnością tego przekazu. Beier nie miał łatwego zadania, bo czasem dane były niejednoznaczne i należało je właściwie zinterpretować. Niemniej jednak krok po kroku z dwóch wymiarów: długości i szerokości powstawał harmonijny szkic przedstawiający rzut poziomy kompleksu świątynnego z całkowicie zachowaną symetrycznością. Dzisiaj nie dziwilibyśmy się niczemu, bo posiadamy stosowną wiedzę o jednostkach długości, ale w tym przypadku zdumiewający jest fakt, jak prosty człowiek posiadający być może tylko niewielki ułamek tej wiedzy był w stanie opisać to z taką precyzją, że po dwóch i pół tysiącu lat można odtworzyć plastyczny obraz świątyni, mimo że tylko w jednym lub dwu przypadkach Ezechiel podaje również wysokość obiektów. Ezechiel pisze: „W widzeniach Bożych przeniósł mnie do ziemi izraelskiej i postawił mnie na bardzo wysokiej górze, a na niej naprzeciwko mnie było coś, jakby zbudowane miasto”(Ez.40.2) GRUPA HENOCHA Kontakt.: tel. /22/ 253-15-05, kom. 501-142-402, e-mail: [email protected] , https://www.facebook.com/pages/Grupa-Henocha/533743153393075 Tu Ezechiel się myli, bo z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że został przeniesiony do Ameryki Południowej, a nie do ziemi izraelskiej. Przed wejściem do świątyni czeka już na niego przewodnik zaopatrzony w pręt i sznur mierniczy. Dzisiejsi geodeci posługują się dalmierzem laserowym, ale jeszcze trzydzieści pięć lat temu do pomiaru długości zamiast sznura mierniczego stosowano taśmę mierniczą lub ruletkę. Ezechiel ze względu na odmienną barwę skóry nazywa przewodnika „człowiekiem ze spiżu”. Człowiek ten wprowadza Ezechiela przez pierwszą, wschodnią bramę zewnętrzną i mierząc ją niezwykle dokładnie nakazuje mu zapisywać wszystkie wymiary. Długość i szerokość poszczególnych elementów podaje w jednostkach miary prętach i łokciach, przy czym pręt liczy sześć łokci (ok. 3,3 metra), a łokieć cztery szerokości dłoni (ok. 55 cm). Brama zewnętrzna jest rozbudowana i prowadzą do niej schody, za którymi znajdują się ogrodzenia, wnęki i przedsionki ograniczone filarami, prowadzące do bramy właściwej wewnętrznej. Brama kieruje ich do wnętrza budynku o wymiarach 50x25 łokci, czyli 27,5x12,7 metra. Jest więc całkiem spory. Co ciekawe w relacji Ezechiela nie ma wzmianki o GRUPA HENOCHA Kontakt.: tel. /22/ 253-15-05, kom. 501-142-402, e-mail: [email protected] , https://www.facebook.com/pages/Grupa-Henocha/533743153393075 trzecim wymiarze, czyli wysokości i wygląda to tak, jakby nie był on istotny. Jest mowa o posadzce, ale nie ma nic o pokryciu dachowym i rodzaju stropów w pomieszczeniach. Czyżby więc bryły świątynnych budowli nie były zwieńczone dachem? Znana jest natomiast grubość ścian zewnętrznych tzw. nośnych zbudowanych z kamienia o wymiarach 1x2 łokcie. wynosząca sześć łokci. Poszczególne pomieszczenia w budynku oddzielone są od siebie ściankami już znacznie cieńszymi, których grubość wynosi dwa i cztery łokcie. Jakby na to nie patrzeć zarówno ściany zewnętrzne nośne jak i ściany wewnętrzne były bardzo grube. Jakiż dysonans stanowiłyby w porównaniu do dzisiejszego budownictwa. Ezechiel pisze również o oknach, ale nie były to okna znane nam dzisiaj, a raczej otwory w murach, nieco skośne, z których można było obserwować dziedziniec i bryłę świątyni. Autor książki sugeruje nawet, że pierwowzorem takiej bramy wraz z budynkiem mogła być świątynia Majów w Tulum. GRUPA HENOCHA Kontakt.: tel. /22/ 253-15-05, kom. 501-142-402, e-mail: [email protected] , https://www.facebook.com/pages/Grupa-Henocha/533743153393075 Przewodnik oprowadza Ezechiela bardzo sensownie pokazując mu w pierwszej kolejności posadowienie budynków mieszczących bramy po to, by ten miał wyobrażenie o topografii i układzie całego kompleksu. Jest to logiczne do tego stopnia, że pozwala prześledzić trasę, którą przebył Ezechiel wraz ze swoim przewodnikiem. Z planu kompleksu wynika, że posiada on sześć bram (trzy zewnętrzne i trzy wewnętrzne). Wszystkie mają te same wymiary i te same elementy, mam tu na myśli przedsionki, filary, wnęki. Wychodzą na trzy strony świata: wschód, północ i południe. Co ciekawe zawierają również pomieszczenia, w których z całą pewnością używano wody. Ezechiel zinterpretował je jako miejsca służące do mycia ofiar całopalnych. Człowiek świecki nazwałby je po prostu toaletami, co wydaje się dość konsekwentne, ponieważ znajdowały się w pobliżu wartowni, gdzie mogło pełnić jednorazowo służbę nawet trzydziestu ludzi. Odległość między bramą zewnętrzną, a bramą wewnętrzną wynosiła ok. 100 łokci, czyli 55 metrów. To daje nam wyobrażenie jak ogromną powierzchnię zajmował cały kompleks. Ezechiel przypisuje bramom ogromne znaczenie. Przejawia się to w bardzo dokładnym wymiarowaniu poszczególnych ich elementów. Budynki świątynne GRUPA HENOCHA Kontakt.: tel. /22/ 253-15-05, kom. 501-142-402, e-mail: [email protected] , https://www.facebook.com/pages/Grupa-Henocha/533743153393075 potraktowane są tu nieco po macoszemu, chociaż z wartości podanych przez Ezechiela równie łatwo można sporządzić dla nich rzuty poziome. Wymiarowanie jest tu niezwykle istotne, bo to jedna z najważniejszych czynności związanych ze sporządzeniem rysunku technicznego. Umożliwia ono odczytanie rysunku i wykonanie przedmiotu zgodnie z wymaganiami konstruktora. Gdyby ktoś dzisiaj pokusił się o odtworzenie fundamentów całego kompleksu świątynnego, to posługując się szkicami Beiera nie miałby z tym najmniejszych problemów. Wracajmy jednak do świątyni. Z bram wewnętrznych długi korytarz prowadzi Ezechiela na dziedziniec wewnętrzny oddzielający bramy od budynku świątyni. Wejście do przybytku również zostało pomierzone przez przewodnika Ezechiela. Posiada filary przy ścianach i przysionek. Na środku znajduje się coś, co przewodnik nazywa „Najświętszym” i ma wymiary 20x20 łokci. Otacza je szeroki, ale niski mur o wymiarze zewnętrznym 32 łokci. Wokół „Najświętszego” wznoszą się trzy kondygnacje wzmocnione murami oporowymi. Są też komory zgrupowane w kompleksy skierowane na cztery strony świata. GRUPA HENOCHA Kontakt.: tel. /22/ 253-15-05, kom. 501-142-402, e-mail: [email protected] , https://www.facebook.com/pages/Grupa-Henocha/533743153393075 Za właściwą świątynią znajduje się jeszcze jeden budynek, ale tu Ezechiel jakby nieco się rozproszył i o jego wymiarach pisze dość pobieżnie i już nie tak precyzyjnie jak przy wcześniej mierzonych. Szkic zamieszczony powyżej jest bardzo istotny ponieważ to, co mogłoby się wydawać miejscem kultu, miejscem obrządku religijnego, w rzeczywistości służyło do zupełnie innych celów. Wiemy już, że pracę Blumricha opublikowano dwanaście lat wcześniej niż pracę Beiera, a jednak są one ze sobą powiązane i genialnie się uzupełniają. Blumrich analizował budowę statku kosmicznego, którym przemieszczał się Ezechiel. On sam nazywał go „chwałą Pana” i kiedy Beier wiedziony jakimś szóstym zmysłem przyłożył narysowany na kalce szkic świątyni do szkicu owego statku, okazało się, że pasują do siebie jak dwie połówki pomarańczy. Czy to przypadek? Z całą pewnością nie. Można nawet wysnuć śmiałą hipotezę, że świątynia stanowiła lądowisko dla pojazdów kosmicznych obcej cywilizacji przewyższającej ówczesnych o tysiąclecia poziomem wiedzy i techniki, której my, współcześni nie poznaliśmy jeszcze do końca. Analizując książkę Beiera dochodzimy do wniosku, że świątynia, którą z taką precyzją opisał Ezechiel istniała naprawdę. Nie była wytworem jego wyobraźni, ani też wizją przyszłości. Nie ma nic wspólnego ze świątynią jerozolimską, bo przeczy temu topografia terenu, na którym była posadowiona. W Jerozolimie nie ma tak wysokich gór i jest wielce prawdopodobne, że prorok został przewieziony do Ameryki Południowej. Relacja Ezechiela wbrew temu co twierdzą katoliccy hierarchowie i teolodzy, nie jest proroctwem natury religijnej, ale rzetelną relacją ze spotkania z obcą cywilizacją. Jeśli odrzucić problemy przekładu na wiele języków Księgi Ezechiela, fragmenty tekstu związane z innymi zdarzeniami, okaże się, że to co zostanie, jest chłodną, miarodajną, niezwykle spójną, kompetentną i logiczną deskrypcją wiarygodnego świadka koronnego. 02 lutego 2015r. M.S. GRUPA HENOCHA Kontakt.: tel. /22/ 253-15-05, kom. 501-142-402, e-mail: [email protected] , https://www.facebook.com/pages/Grupa-Henocha/533743153393075