Rodzina katolicka - Umarł grabarz, czyli taneczna dezintegracja
Transkrypt
Rodzina katolicka - Umarł grabarz, czyli taneczna dezintegracja
Rodzina katolicka - Umarł grabarz, czyli taneczna dezintegracja Michaela Jacksona wtorek, 07 lipca 2009 15:13 Idąc przez samo centrum Warszawy, od Starego Miasta do Łazienek Królewskich, w majowy (sic!) wieczór, próżno szukać miejsca, gdzie można wstąpić na przysłowiowego „jednego” i zatańczyć. Stolica to prawdziwa pustynia kulturalna w tym podstawowym, przyziemnym sensie słowa „kultura”. Jedyne oazy na jakie można liczyć to dyskoteki i kluby, w których „odizolowani jedni od drugich przez ogłuszającą muzykę, wystawieni, na oślepiające działanie reflektorów, tancerze robią to wszystko, co im przychodzi do głowy, bez wymiany spojrzeń, czy słów, jakby każdy poruszał się przed lustrem, krzycząc bez wytchnienia: Ja! Ja! Ja!”. Jak złośliwie określił to zjawisko jeden z badaczy: „Jest to rodzaj zwycięstwa bestialstwa nad ludzkim bytem, który wycofuje się do prymitywnego poziomu”. Medialna bestia rodzaju Michaela Jacksona, czułaby się tam niewątpliwie swojsko. Śmierć Michaela Jacksona wywołała łatwo przewidywalną falę zachwytów nad jego domniemanym muzycznym i estradowym geniuszem. No cóż, na mnie zawsze sprawiał przykre wrażenie, kiepsko wyreżyserowanej lalki. Jego manierę wokalną uważałbym może za komiczną, gdyby nie jej irytujący infantylizm. Towarzyszącą popisom muzykę, zresztą na pewno nie jego autorstwa, trudno odróżnić od zwykłej dyskotekowej papki. W jednym tylko był autentyczny – jako grabarz tańca towarzyskiego. Jackson przez miliony sprzedanych płyt i jako ikona popkultury był katalizatorem procesu nazwanego przez specjalistów „rebelią rock and rolla”. „Tzw. taneczna wolność, lansowana m.in. przez rock and rolla, doprowadziła do zjawiska tanecznej dezintegracji. Zaszokowała przede wszystkim seksualność tego tańca. Powstała nowa forma tańca – taniec w samotności, odkrywanie w ruchu samego siebie. [...] Od tego czasu kobiety najczęściej tańczą oddzielnie, obok mężczyzn, co więcej w sposób podobny jak oni”. No właśnie. „Kontakt człowieka ze światem odbywa się poprzez ciało. Jego postawy i struktury oraz relacje (bliskie lub dalekie) między ludzkimi istotami, współtworzą podstawowe zasady organizacji przestrzennej świata. Jej celem jest odpowiedź na biologiczne potrzeby i społeczne stosunki człowieka oraz ich zaspokojenie”. Ciało w połączeniu z ruchem i rytmem rodzi taniec. Wydaje się zatem, że genezą tańca jest rytuał godowy. Co prawda w kulturach pierwotnych i starożytnych taniec miał dalej idące funkcje religijne, sakralne i magiczne, ale też sama płeć i prokreacja, miała takowe konotacje. We współczesnej kulturze Zachodu analogiczne stanowisko wobec płci, seksu i prokreacji zajmuje już tylko Kościół Katolicki. Dla przytłaczającej większości seks nie orientuje jednostki w przestrzeni fizycznej i społecznej lecz jest pozostawionym jej wyborowi sposobem ekspresji. Tylko dla ortodoksyjnego katolika aborcja czy zapłodnienie in vitro, będzie zachowaniem antyseksualnym. Tylko ortodoksyjny katolik skojarzy taniec z prokreacją. 1/3 Rodzina katolicka - Umarł grabarz, czyli taneczna dezintegracja Michaela Jacksona wtorek, 07 lipca 2009 15:13 Jeszcze w XIX i pierwszej połowie XX wieku taniec towarzyski, będąc przede wszystkim zabawą, zachował funkcję zalotów, czyli swą seksualną (dla niektórych zapewne seksistowską) orientację. Kojarzył pary, ale odróżniał rolę kobiet i mężczyzn. W żadnym z klasycznych tańców od walca, przez fokstrota po salsę, nie da się pomylić kroków partnera i partnerki. W XVII wieku podniecały pokazywane w dygach menueta łydki i piersi w wydekoltowanych ukłonach. Walc do dziś jest bardzo erotyczny, jako jedyny taniec (choć niektórzy tańczą tak również fokstrota i jego pochodne), w którym partnerzy (pardon: partnerka i partner) dotykają się miednicami i udami. Bliskość aktywuje również zmysł węchu i prowokuje do rozmowy. Powodowany ruchem obrotowym zawrót głowy, przełamuje lody, zwłaszcza u kobiet. Obserwując sposób tańczenia walca na polskich weselach (zwyczaj zresztą zanikający), można mieć uzasadnione zdanie o żałosnym poziomie życia erotycznego Polaków. Jeszcze i dziś, kurs tańca jest nie najgorszym podręcznikiem małżeńskim. Podobno stadła, które tańczą, nie rozwodzą się. A warto pamiętać, że dla naszych niewyemancypowanych i niekoedukowanych prababek bywanie na balach i potańcówkach, było często warunkiem znalezienia sobie męża. W taki świat relacji i odniesień, w którym dotyk kojarzy się z dotykiem, bliskość z bliskością, kobieta z kobietą wkracza wspomniana na początku rockowa rewolucja i jej frontmen M. Jackson. Bardzo mnie ciekawi, co ludzie widzą w tańczącym M. Jacksonie? Mnie jego pseudoerotyczna ekspresja kojarzy się z onanizmem podniesionym do rangi sportowej gimnastyki. Całkiem jak w dyskotece, gdzie trzęsący się młodzi ludzie, pokazują przed sobą, co to oni, SAMI ZE SOBĄ zrobią, nie nawiązując przy tym żadnej relacji z drugim. Fiksacja. Przypuszczam, że młode pokolenie musi być wprost opętane seksualnymi możliwościami ciała. Niewielu uwolnionych od płciowych przesądów ma możliwości Jacksona, w szukaniu dla siebie zaspokojeń a przecież natura nie znosi próżni. Nawet monstrualny wynik mistrza jakoś nie zniechęca naśladowców. Przypuszczalnie technika dostarczy w końcu masowo dostępnych stymulatorów do uprawiania autoseksu. „Długi rozwój tańca stanął obecnie w miejscu, w którym należy zapytać o szanse jego przetrwania na przyszłość. Dalekie odejście od pierwotnych jego funkcji, zapomnienie o jego roli społecznej i integracyjnej w relacjach interpersonalnych, nie napawają optymizmem w myśleniu o perspektywach kultury tanecznej. Zastępcze, silnie sugestywne środki wyrazu, zmonopolizowane przez elektroniczne media, zabrały tanecznej ekspresji człowieka urok i magię, którą posiadała przez całe tysiąclecia” – pisze ks. Andrzej Zwoliński w książce „Dźwięk w relacjach społecznych”, z której to pozycji zaczerpnąłem wszystkie cytaty. Oby na starość nie zostało nam tylko karmienie łabędzi w Łazienkach. A niestety na to się zanosi, dzięki różnym Jacksonom. Włodzimierz Kowalik 2/3 Rodzina katolicka - Umarł grabarz, czyli taneczna dezintegracja Michaela Jacksona wtorek, 07 lipca 2009 15:13 Źródło: Konserwatyzm.pl 3/3