Św. Filomena - Wiara i Życie

Transkrypt

Św. Filomena - Wiara i Życie
Temat miesiąca: Naprotechnologia – właściwy kierunek leczenia
Wiara i życie
Internetowy dwumiesięcznik współczesnego katolika
nr 23, maj-czerwiec 2010 r.
Św. Filomena
– patronka
naszych
czasów
Miód
naturalny
Rzym
– pielgrzymka
mojego życia
www.wiaraizycie.pl
kalendarz
maj
1 Józefa, Filipa, Święto pracy
2 Zygmunta, Atanazego
3 Marii, Antoniny, NMP Królowej Polski
4 Floriana, Moniki
5 Ireny, Waldemara
6 Filipa, Jakuba
7 Ludmiły, Benedykta
8 Stanisława, Wiktora
9 Grzegorza, Kareny
10 Antoniny, Gardenii
11 Lutogniewa, Mamerta
12 Pankracego, Dominika
13 Ofelii, Roberty
14 Macieja, Bonifacego
15 Zofii, Izydora
16 Andrzeja, Wniebowstąpienie Pańskie
17 Brunona, Sławomira
18 Jana, Eryka
19 Piotra, Iwa
20 Bazylego, Bernardyna
21 Kryspina, Wiktora
22 Wiesławy, Heleny
23 Iwony, Zesłanie Ducha Świętego
24 Zuzanny, Joanny
25 Grzegorza, Urbana
26 Eweliny, Filipa, Dzień Matki
27 Augustyna, Jana
28 Wilhelma, Jaromira
29 Magdaleny, Maksymina
30 Jana, Feliksa, Trójcy Przenajświętszej
31 Anieli, Petroneli
2
czerwiec
1 Jakuba, Konrada
2 Marcelina, Piotra
3 Karola, Leszka, Boże ciało
4 Franciszka, Kwiryny
5 Bonifacego, Walerii
6 Norberta,
Ingridy
Boże
Narodzenie
7
Roberta, Wiesława
„Bóg się rodzi, moc trucheleje, Pan niebiosów obnażony,
ogień
krzepnie, blask
ciemnieje...” – śpiewamy w jednej
8
Maksyma,
Seweryna
z kolęd. Czy zdajemy sobie sprawę co się naprawdę dzieje?
9
Pelagii, Efrema
Wszechpotężny Bóg przychodzi do nas w postaci małego
dzieciątka
by odbarzyć
nas swoją miłością. Czy nie zachwy10
Bogumiła,
Nikity
ca nas ten fakt? Jak odpowiemy na Bożą Miłość? Jak przyj11
Barnaby,
Barabasza,
miemy
go do swojego
serca? Najśw. Serca Jezusa
12 Janiny, Onufrego
13 Antoniego, Gracji
14 Walerego, Elizy
15 Jolanty, Wita
16 Aliny, Anety
17 Alberta, Laury
18 Elżbiety, Marka
19 Gerwazego, Protazego
20 Bogny, Florentyny
21 Alicji, Alojzego
22 Paulina, Jana, Pierwszy dzień lata
23 Wandy, Zenona, Dzień Ojca
24 Jana, Danuty
25 Wilhelma, Doroty
26 Jana, Miromira
27 Władysława, Cyryla
28
29
30
Ireneusza, Leona
Piotra, Pawła, Św. Piotra i Pawła
Emilii, Lucyny
Wiara i życie
W numerze
spis treŚci
maj-czerwiec 2010
Wiara
18 Świadectwo Moniki
Życie
4 Naprotechnologia – temat miesiąca
Podróże
8Rzym – pielgrzymka mojego życia
Patron
16Św. Filomena
Zdrowie
20Miód
Psychologia
24Depresja, część 2
Drodzy czytelnicy
Witam Was w dwudziestym trzecim numerze
czasopisma Wiara i życie. Na początek zapraszam do podróży po Rzymie, którą możemy
przebyć w ślad za autorem artykułu o świętym
mieście. Małżonkom, którzy mają problemy
z poczęciem dziecka, polecam kilka słów o naprotechnologii – nowoczesnej metodzie leczenia niepłodności. Warto zapoznać się także
z właściwościami miodu, pomocnego w problemach z sercem, z gardłem, a także w walce z innymi trudnościami zdrowotnym. Na zakończenie polecam wzruszające świadectwo Moniki
– o tym, jak Bóg działa cuda i sprawia, że modlitwa innych ludzi zostaje wysłuchana.
Zachęcamy gorąco do lektury naszego pisma.
Wszelkie uwagi oraz chęć dołączenia do naszego grona prosimy kierować na skrzynkę mailową: [email protected].
20 Miód
4 Rzym
Stopka redakcyjna:
Redaktor naczelna: Anna Nolbert
Zespół redakcyjny: Grzegorz Baczewski, Emilia Janasek, Piotr
Kulesza, Anna Popielarska, Małgorzata Mąsiorska, Monika
Korekta: Ola Skirgiełło
Grafika/Skład: Anna Nolbert, Anna Łukasiewicz
Dwumiesięcznik katolicki „Wiara i życie. Internetowy dwumiesięcznik
współczesnego katolika” to bezpłatne czasopismo ukazujące się
od 2 kwietnia 2007 roku.
Św. Filomena
16
www.wiaraizycie.pl, [email protected]
Wiara i życie
3
p
h
n
c
o
e
t
l
o
o
g
r
ia
Na
DZiaL
ŻYcie
n
Małgorzata
Mąsiorska
– właściwy kierunek leczenia
4
Wiara i życie
N
Naprotechnologia należy do
tego nurtu współczesnej medycyny, który szanuje godność
człowieka. Jest to naturalna
metoda leczenia problemów
z płodnością, która staje w opozycji do metod sztucznych, niezgodnych z nauką Kościoła. Dr
Hilgers, twórca naprotechnologii, za swoje zasługi i osiągnięcia został uhonorowany przez
Jana Pawła II członkostwem
wewnątrz Papieskiej Akademii
Życia, a w 1997 uzyskał tytuł
„Lekarza Roku”. Dziś naprotechnologia jest znana w kilku Państwach Europy, a także w Polsce. Liczy sobie już ponad 30 lat
i cały czas się rozwija.
Coraz więcej ludzi zna niedawno jeszcze zupełnie obce słowo naprotechnologia.
Czym jest naprotechnologia i dla kogo jest przeznaczona?
Naprotechnologia, inaczej technologia naturalnej prokreacji
(Natural Procreative Technology),
to nic innego, jak dobrze opracowana metoda służąca diagnozie i leczeniu problemów z płodnością oraz innych chorób.
Często słyszymy, że naprotechnologia jest alternatywą dla
In vitro. Faktycznie tak jest, choć
obydwie metody zasadniczo się
od siebie różnią. Trzeba zaznaczyć, że małżeństwa zgłaszające
się do lekarza naprotechnologa,
mogą liczyć na pełną diagnozę,
a następnie właściwe leczenie.
Tego często brakuje w sytuacji,
gdy pod uwagę brana jest metoda In vitro.
Z mojej praktyki w pracy
z małżeństwami wynika, że większość par korzystających z porady
przeciętnego lekarza ginekologa,
nawet po wielu konsultacjach
medycznych nie jest świadoma
Wiara i życie
życie
właściwej przyczyny swojej niepłodności! Zwykle ludzie zbyt
szybko słyszą z ust specjalistów,
do których się udają, że pozostaje
dla nich tylko procedura In vitro.
W niektórych przypadkach jest
to stwierdzenie zupełnie nieuzasadnione.
Kto za tym stoi, czyli skąd się
wzięła naprotechnologia?
Początki naprotechnologii związane są z ukazaniem się encykliki papieża Pawła VI „Humane
Vitae”. Dr Thomas Hilgers, który
wtedy jeszcze był dość młodym
lekarzem, po przeczytaniu tej
encykliki postanowił rozpocząć
badania nad cyklem kobiety.
Szybko doszedł do wniosku, że
istnieją pewne grupy objawów,
które wskazują na określone
skłonności do powstawania
choroby i przyczyny danych
problemów ginekologicznych.
Wkrótce Hilgers wraz ze swoją
żoną opracowali Creighton Model System (podstawowe narzędzie naprotechnologii, służące
Naprotechnology
– technologia naturalnej prokreacji
(Natural Procreative Technology)
do opisu nieprawidłowości, tzw.
biomarkerów, w cyklu kobiety).
Model ten jest udoskonaloną
metodą naturalnego planowania
rodziny Billingsa.
Model Creightona wniósł
bardzo wiele do badań nad cyklem kobiety. Dzięki swojej wysokiej standaryzacji udało się z jego
pomocą pogrupować wszystkie
biomarkery, co z kolei ułatwiło
określenie przyczyny problemów
hormonalnych, infekcji, a także
wielu innych nawet poważniejszych schorzeń.
Obecnie w USA w Omaha,
w stanie Nebraska, znajduje się
pierwszy ośrodek naprotechnologiczny na świecie. Zyskał on nazwę Instytutu Papieża Pawła VI –
na cześć autora encykliki, z której
czerpał inspiracje dr Hilgers.
Jakie rozwiązania proponuje naprotechnologia?
Jak przebiega leczenie tą
metodą?
Leczenie metodą naprotechnologii należy do zakresu leczenia klasycznego, opartego na
osiągnięciach współczesnej medycyny. Jest rozwijane i doskonalone cały czas przez Instytut Papieża Pawła VI w Omaha, gdzie
znajduje się Światowe Centrum
Naprotechnologii.
Aby właściwe leczenie było
efektywniejsze, musi ono być
podparte obserwacjami i zapisem cyklu kobiety. Na podstawie tych obserwacji można określić prawdopodobną przyczynę
występujących problemów medycznych (wstępna diagnoza).
Następnie lekarz zaleca zrobienie
badań, dotyczące konkretnych
dni cyklu. Dni te zawsze wyznaczane są indywidualnie.
Po przeprowadzeniu badań
i zebraniu informacji następuje
pełna diagnoza, a po niej leczenie
(również dostosowane do konkretnej pary, nie zaś osobno kobiety i mężczyzny). Małżonków
otacza się opieką i troską. Dba
się o godność ich samych, a także dziecka, które w ujęciu naprotechnologii jest darem i owocem
miłości, a nie ciężkiej pracy.
Jakie są koszty i czas, który
trzeba przeznaczyć na to,
by uzyskać właściwy efekt
w leczeniu tą metodą?
5
życie
Pierwszym etapem na drodze
diagnozy i leczenia jest nauka
prowadzenia obserwacji i ich
zapisu. Obserwacje są zapisywane według bardzo wystandaryzowanej metody, którą
jest Creighton Model System
(CrMS). Metoda ta jest podstawą naprotechnologii. Bez
niej nie ma mowy o dalszym,
właściwym postępowaniu medycznym. Opiera się ona na
obserwacji śluzu szyjkowego,
określeniu jego jakości i ilości
(dzięki specjalnemu systemowi
obiektywnej oceny wydzieliny
śluzowej), a także na wyznaczeniu długości cyklu i jego poszczególnych faz, wyznaczeniu
dnia Peak (z ang. szczyt – chodzi o szczytu hormonu estrogenu, który ma miejsce tuż przed
owulacją), określeniu zmienno-
Na
tym
etapie pacjentka (a najlepiej
małżonkowie
razem) uczęszczają na konsultacje z instruktorem
CrMS. Uczą się,
jak prowadzić
obserwacje.
Poznają sposób
ich zapisu i interpretacji. Jest to
czas cenny, od którego zależy powodzenie na kolejnych etapach
metody. Dzięki tym spotkaniom,
z których najważniejsze trwają
trzy miesiące i są przygotowaniem do pierwszej konsultacji
lekarskiej, para świadomie bierze
udział w całym procesie diagnozy i leczenia.
Kolejnym krokiem jest przyjęcie pary pod opiekę medyczną
przez wykwalifikowanego lekarza naprotechnologa, który prowadzi diagnostykę laboratoryjną,
obrazową lub laparoskopową (co
zajmuje łącznie ok. 3 miesiące)
oraz potrzebne leczenie zachowawcze lub chirurgiczne (etap
ten trwa ok. 6 miesięcy).
Całość procesu nauki, diagnozy i leczenia przewiduje się
na okres 2 lat. Dokładny kosztorys
Jaka jest skuteczność tej
metody?
Skuteczność naprotechnologii
wielokrotnie przekracza skuteczność In vitro. Mówiąc bardzo
ogólnie – przy użyciu i stosowaniu samej tylko metody CrMS
skuteczność zajścia w ciążę na
przestrzeni jednego roku waha
się pomiędzy 20-40 %. Kiedy
natomiast włączymy leczenie,
efektywność rośnie do 80%
i więcej (w zależności od sytuacji danej pary i jej problemów).
Bardzo duże znaczenie ma przy
tym indywidualne podejście do
danej pary. Dzięki niemu można osiągnąć wyższą skuteczność
stosowanej metody.
Dlaczego warto skorzystać
z naprotechnologii? Czy ta
metoda może służyć również małżeństwom, które nie mają problemów
z płodnością?
Naprotechnologia jest znana
przede wszystkim jako sposób
na leczenie niepłodności. W rzeczywistości jednak Creighton
Model System stanowi metodę
pomocną dla każdej kobiety
– począwszy od młodej dziewczyny, która jeszcze nie podjęła
aktywności seksualnej, a koń-
Naprotechnologia dba się o godność małżonków,
a także dziecka, które według tej metody jest
darem i owocem miłości, a nie ciężkiej pracy
ści występowania krwawienia
oraz określeniu innych wydzielin w cyklu kobiety. Często już
wówczas nauczyciel-instruktor
może zauważyć pewne nieprawidłowości w cyklu, między
innymi zaburzenia hormonalne, czy trwające w obrębie dróg
rodnych stany zapalne.
6
leczenia zależy od indywidualnych
przyczyn problemu związanego
z płodnością. Przeciętnie jednak
koszt konsultacji z instruktorem
i lekarzem, badania i ewentualne
leki oraz zabiegi wynosi około 3,5
tysięcy złotych. Za samą naukę
Modelu Creightona płaci się natomiast 1200- 1500 złotych.
cząc na kobiecie, która zbliża się
do okresu menopauzy.
Na każdym etapie życia z powodzeniem można rozpocząć
naukę obserwacji cyklu tą metodą
(także w czasie ciąży, czy karmienia piersią). Szczególnie zalecane
są zaś obserwacje u takich kobiet,
które mają nieregularne cykle,
Wiara i życie
życie
stwierdzony brak owulacji, tzw.
„suche cykle”, ciągłe wydzieliny,
nietypowe krwawienia (plamienia). Dzięki zdobytej w ten sposób
wiedzy można zapobiec poronieniom, rozwojowi niektórych chorób, czy nawet nowotworów.
Naprotechnologia świetnie
się więc sprawdza jako metoda
profilaktyczna. Warto przy tym
zaznaczyć, że prowadzenie obserwacji w sposób ciągły umożliwia monitorowanie na bieżąco
płodności, stanu zdrowia, a także
– w wypadku podjęcia leczenia –
kontrolowanie postępu działań
medycznych.
Dana para uczy się samodzielnie interpretować posiadane
informacje. Dzięki naprotechnologii małżonkowie sami stają się
z czasem „specjalistami od własnej płodności”. Gdy już dobrze
się zapoznają z zasadami prowadzenia obserwacji, mogą bez
robienia kolejnych kosztownych
badań śledzić na bieżąco swój
stan zdrowia i płodności dosłownie z dnia na dzień. Zdobyte doświadczenia i umiejętności dają
im dużą satysfakcję. Uczą także
lepszego wzajemnego zrozumienia, co w bardzo pozytywny sposób wpływa na ich relację.
Gdzie znaleźć ośrodki specjalizujące się w naprotechnologii? Czy są w Polsce
lekarze i instruktorzy, przygotowani do poprowadzenia leczenia tą metodą?
Naprotechnologia od ponad 30
lat rozwija się w USA. W Polsce
jest ona obecna od roku 2008,
kiedy to przeprowadzono pierwszy ukierunkowany na tę metodę
kurs dla polskich instruktorów
i lekarzy. Od tego czasu w naszym kraju mamy prawie 30 instruktorów tej metody i kilkunastu lekarzy. Pracują oni w takich
miastach, jak: Warszawa, Kraków, Poznań, Mysłowice, Bielsko-Biała, Białystok, Tarnów,
Lublin, Żywiec, Skoczów. Lista
kontaktów i informacje na temat
leczenia w Polsce tą metodą są
dostępne m. in. na stronie www.
ecolife-newlifestyle.com. Można
także skontaktować się z autorką artykułu: Małgorzata Mąsiorska, FCPI Tel. 603-155-751,
e-mail: malgorzata.masiorska@
creightonmodel.com.pl. Poniżej
podana jest również lista polskich lekarzy tej metody (lista
instruktorów naprotechnologii
w redakcji lub w numerze „Gościa Niedzielnego z 4 kwietnia
2010 roku).
Warto dodać, że możliwe są
konsultacje z instruktorem przy
użyciu Internetu (przez skype).
Jest to propozycja dla tych, którzy
mieszkają z dala od jakiegokolwiek ośrodka lub kliniki naprotechnologii. Należy jednak pamiętać, że konsultacje lekarskie
możliwe są tylko w gabinecie.
Serdecznie zapraszam do zapoznania się z tą metodą, do poznania jej w praktyce. To ciekawa
przygoda dla każdej kobiety i dla
każdego małżeństwa. n
Lekarze naprotechnolodzy *)
Autorka artykułu – intruktorka
naprotechnologii:
Małgorzata Mąsiorska,
tel. 603-155-751,
e-mail: malgorzata.masiorska
@creightonmodel.com.pl
*) z „Gościa Niedzielnego” 4.04.2010
Lekarz
Miasto
Nazwa przychodni
Telefon / e-mail
Maciej Barczentewicz
Lublin
Macierzyństwo i Życie,
ul. Czechowska 10/39
81 534-31-04, 601-164-523
Aleksandra Baryła
Warszawa, Toruń
Piotr Klimas
Warszawa
Vimed, ul. Czerniowiecka 9
22 409-19-06,
[email protected]
Tadeusz Wasilewski
Białystok
NaProMedica, ul. Antoniuk Fabryczny 10
85 653-12-70
501-669-674
Daria Mikuła-Wesołowska, Bielsko-Biała, Milówka,
Mysłowice, Skoczów
Marcin Wesołowski
504-776-461
Adam Kuźnik
Skoczów
Poradnia Rodzinna,
ul. Sportowa 1
78 337-86-86
Leszek Lachowicz
Kraków
Specjalistyczna Praktyka Lekarska, ul. Świtezianki 3/2
66 317-86-99
Anna Dzioba
Lublin
Życie, ul. Lubartowska 64
81 442-92-20
Wiara i życie
podróże
Nigdy wcześniej
nie byłem w Rzymie.
Nie przekroczyłem
nawet granicy Włoch.
Wybierałem się jednak
dość niechętnie - myślałem
o tych wszystkich
żmudnych godzinach
w autokarze...
To dziwne jak bardzo
w trakcie tego wyjazdu
zmieniło się moje
1
nastawienie.
Pielgrzymka
n Piotr Kulesza
1. dzień
Z grupą pielgrzymów łódzkich
wyruszyliśmy wczesnym świtem
spod naszej archikatedry. Był to
ciepły październikowy czwartek.
Jeszcze tego samego dnia mieliśmy dotrzeć do granicy austriacko-włoskiej i zatrzymać się w hotelu w Tarvizio. Wszystko poszło
zgodnie z planem i pierwszy raz
w życiu zobaczyłem Alpy, a góry
8
mojego życia
kocham od dziecka. Te w okolicach Tarvizio przypominały mi
Tatry – może dlatego czułem się
trochę „jak w domu”.
2. dzień
Posiłki we włoskich hotelach nie
przypominają naszych, przynajmniej te poranne. Dużo tu chemii: jednorazowych dżemów,
miodów, pakowanych w folię
sucharów. „Szybkie śniadania”
i obfite obiado-kolacje to coś do
czego musieliśmy przywyknąć
przez następne kilka dni. Musieliśmy się także przyzwyczaić
do cowieczornego rozładunku
wszystkich „tobołów” z autokarowego, zapchanego kufra
oraz do coporannego upychania
ich tam z powrotem. Tego dnia
również zgromadziliśmy się
Wiara i życie
kacuś
2
Na zdjęciach:
1.W bazylice Św. Pawła za
murami
2.Bazylika Św. Pawła – wnętrze
3. Padwa. Odwiedziny
u św. Antoniego
z walizami, czekając na kierowców i panią przewodnik. Wreszcie załadowaliśmy się i raźno
wyruszyliśmy. Po minięciu Alp
– przejechaniu tymi wszystkimi
górskimi tunelami (we Włoszech jest więcej kilometrów
tuneli podgórskich niż w Polsce
kilometrów autostrad) – krajobraz wydawał się zupełnie płaski. Wsłuchując się w opowieści przewodniczki o mijanych
gdzieś po drodze Wenecji i Bolonii zmierzaliśmy w kierunku
Padwy i Asyżu.
To dziwne uczucie, gdy zbliżasz się do grobu świętego, do
którego tyle razy zanosiłeś swe
prośby. Święty Antoni wielokrotnie pomagał mi odnaleźć
zgubione rzeczy: po modlitwie
do niego często odnajdywałem
je niemal od razu. A teraz mia-
Wiara i życie
3
Na zdjęciach:
4.Witaj święty Franciszku
5.Wchodzimy w obręb murów Asyźu
6. Asyż
7. Po mszy św. kanonizacyjnej
8. Di Trevi
5
4
6
łem go odwiedzić. Bazylika padewska okazała się przytłaczająca swym ogromem. Naliczyłem
na niej co najmniej siedem kopuł. Zaraz po wejściu, na dziedzińcu kompleksu klasztornego,
mogliśmy obejrzeć rosnącą tam,
największą (ponoć) magnolię
na świecie [1], ale to co najważniejsze czekało na nas w środku.
W białym, marmurowym sarkofagu umieszczona jest trumna ze szczątkami św. Antoniego. W jednej z licznych kaplic
można zobaczyć jego relikwie:
nie tylko jego ubrania, ale także
10
części jego ciała. Po zwiedzaniu przybytku uczestniczyliśmy
w mszy św. w języku polskim
(sanktuarium opiekują się m.in.
polscy franciszkanie).
Ten dzień to było pierwsze „mocne uderzenie”. Pozytywny impuls w sferę mojej
osobistej pobożności. Byłem
tak blisko kogoś, z kim już od
dawna czułem się duchowo
bardzo „zżyty”... Ale następny
dzień miał okazać się jeszcze
bardziej ekscytujący. Tymczasem udaliśmy się na nocleg
w okolice Asyżu.
3. dzień
Święty Franciszek odcisnął
bardzo mocny ślad w mym życiu. Jego dzieje były jedną z najważniejszych przyczyn mojego
osobistego przed laty nawrócenia. To kolejny dzień, w którym
znów wkraczam nie tylko na
pielgrzymkowy szlak, ale także
w głąb mojej własnej historii.
Historii drogi do Boga. Gdy
czyta się program, to wszystko
jest tak dalekie i obojętne, ale
kiedy jedzie się autokarem do
wszystkich tych miejsc, serce
jakby zaczynało się wyrywać
– jakby zawsze na to czekało...
Początek tego dnia to nawiedzenie sanktuarium Santa
Maria degli Angeli. Świątynia
wzniesiona w XVI/XVII w. mieści w sobie mniejszy budynek:
Porcjunkulę. Oto nasze stopy dotykają miejsc, które kilkaset lat
temu przemierzał wielki Święty...
Później jedziemy pod górę – do
Wiara i życie
samego Asyżu. Zakochałem się
w tym mieście. Pozostawione
przez jego władze w swoim „średniowiecznym” wyglądzie potrafi
zachwycić. Nie dziwię się, że było
ono natchnieniem dla wielkich
artystów, jak Giotto di Bondone,
Ambrogio Lorenzetti czy Simone
Martini [2]. Piękne miasto i jeszcze piękniejsze serce miasta – ów
Biedaczyna, który stał się podporą dla całego Kościoła. Przy jego
szczątkach nogi same uginają się
do klęknięcia: jak wielkie dzieło
Bóg dokonał przez jednego człowieka. Atmosfera tego miejsca
przepaja swoją gęstością. Architektura grobu działa również na
wyobraźnię, sentencja „memento
mori” jakby ucieleśnia się na naszych oczach... To wrażenie jest
o wiele mocniejsze tutaj niż przy
kryształowej trumnie św. Klary.
Jest jeszcze jedno miejsce
w Asyżu, które wspominam
bardzo ciepło. Kojarzy mi się ze
znanym zdarzeniem, gdy Franciszek porzucił swoich rodziców
i odszedł nago, by w całości oddać się Chrystusowi. Niewielki
kościół stoi w miejscu, gdzie
kiedyś Święty mieszkał z rodzicami. W środku nadal można
oglądać niewielką komórkę,
w której ojciec zamykał go, gdy
coś przeskrobał.
Asyż... naprawdę pokochałem to uświęcone miasto, ale oto
czekało na nas miejsce jeszcze
świętsze: gdzie zgładzono i gdzie
pochowano św. Piotra. Pozostawialiśmy Podporę, jechaliśmy
do Opoki, czekał na nas ten, na
którym Chrystus postanowił
zbudować swój Kościół.
4. i 5. dzień
Do Rzymu dotarliśmy już trzeciego dnia pielgrzymki i wzięliśmy udział w mszy św. w kościele
Świętego Ducha, tuż obok Placu
Wiara i życie
7
8
św. Piotra. Była to msza wigilijna przed kanonizacją bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.
Noc spędziliśmy w okolicach
wiecznego miasta, a rano szukaliśmy wolnych miejsc przed Bazyliką. Mszę św. kanonizacyjną
można było oglądać w telewizji,
więc nie muszę szczegółowo jej
opisywać. Pozostałą część tego
oraz cały następny dzień poświęciliśmy na zwiedzanie stolicy. Nawiedziliśmy groby Jana
Pawła II, św. Piotra i św. Pawła. Nawiedziliśmy także cztery
rzymskie bazyliki większe. Wi-
dzieliśmy m. in. Święte Schody,
Zamek św. Anioła, Fontannę
di Trevi, Koloseum, Panteon,
Schody Hiszpańskie, Piazza
Navona. Pisanie o tych miejscach nie wydaje się potrzebne
– są to „obowiązkowe” punkty
zwiedzania Rzymu i informacje
na ich temat można odnaleźć
w wielu miejscach w sieci. Osobiście – pod względem duchowym – najważniejsza była dla
mnie modlitwa w miejscach pochówku moich świętych patronów: Piotra i Pawła. Natomiast
architektonicznie i „starożytnie”
11
9
11
10
największe wrażenie wywarł na
mnie Panteon. Prawdziwy kolos, wzbudzający szacunek tym
bardziej, że kopuła watykańskiej
świątyni jest wzorowana właśnie
na jego konstrukcji.
Należy dodać, że piątego dnia
pielgrzymki uczestniczyliśmy
jeszcze w mszy św. dziękczynnej
za kanonizację Z. Szczęsnego
Felińskiego pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza
w Bazylice św. Piotra.
6. dzień
Kolejny dzień upłynął pod znakiem Monte Cassino i Pompejów. Piękne benedyktyńskie
12
Na zdjęciach:
9.Cassino
10.Widok na opactwo z polskiego
cmentarza
11. Polski cmentarz
12. Starożytne Pompeje, w tle
Wezuwiusz
13. San Giovanni Rotondo
14. San Giovanni Rotondo – św. Pio
opactwo (które było odbudowywane nie tylko po drugiej wojnie, ale kilkakrotnie wcześniej)
zachwyca swym urokiem. Ważnym momentem była modlitwa
przy grobach św. Benedykta
i św. Scholastyki. Benedyktyni to
zakon, z którym także czuję się
związany w szczególny sposób.
Ponad dziesięć lat temu spędzi-
łem rok nowicjatu na Świętym
Krzyżu w klasztorze pobenedyktyńskim, w którym wciąż żywe
są tradycje tego zgromadzenia.
Monte Cassino jest dla
nas miejscem wyjątkowym ze
względu na cmentarz polskich
żołnierzy (można dodać, że
w mieście są także cmentarze
żołnierzy innych narodowości).
Pamięć poległych uczciliśmy
modlitwą i mszą świętą.
Kolejny „przystanek” to słynne Pompeje – o których usłyszałem jeszcze jako dziecko i które
zawsze chciałem zobaczyć. Nim
tam dotarliśmy nasze oczy mogły ucieszyć się widokiem potwora Wezuwiusza. Ten wulkan,
biorąc pod uwagę „mikroskopijność” i niepewność istnienia
miast leżących u jego podnóży
(zwł. Neapolu), w pełni zasługuje na takie określenie (potwór).
Wiara i życie
podróże
Pompeje kojarzą się z wykopaliskami i historycznym wybuchem, który zakonserwował
starożytne miasto. Nasza uwaga
skierowała się jednak ku sanktuarium Matki Bożej Różańcowej
oraz jego założycielowi. Błogosławiony Bartolo Longo, który
przed nawróceniem interesował
się satanizmem (był kapłanem
szatana), to postać zadziwiająca: w Pompei powstało dzięki
niemu nowe miasto, zbudowana
przez niego świątynia cieszy się
światową sławą, przeprowadził
wiele akcji miłosierdzia oraz był
inicjatorem ruchu na rzecz ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu
[3]. Myślę, że mimo wielkich zasług (nie tylko dla Kościoła) jest to
człowiek wciąż zbyt mało znany.
Początek wieczora szóstego dnia pielgrzymki nie był dla
mnie zbyt przyjemny.
Okazało się, że pękł
grzejnik w moim
pokoju hotelowym
i było trochę roboty
z usunięciem szkód.
Na „otarcie łez”
otrzymałem od obsługi butelkę wina.
Ucieszyło mnie to
tym bardziej, że lokalne trunki należą
do
najsmaczniejszych na świecie, co 14
zawdzięczają wyjątkowo urodzajnej wulkanicznej
glebie. Mojego szczęścia dopełniła wieczorna wyprawa nad
brzeg Morza Tyrreńskiego.
7. dzień
Noc spędziliśmy na Półwyspie
Sorrentyńskim, więc pierwszy
przejazd następnego dnia był
dość krótki. Skierowaliśmy się
do Monte Sant’Angelo w okolice
Sorrento. Widoki z tego miejsca
są szaleńczo wspaniałe, a samo
Wiara i życie
12
13
miasto przywołuje na myśl malownicze miasteczka greckie z ich
rażącą w oczy białą zabudową. Po
raz pierwszy odczuliśmy znaczny
spadek temperatury, który – jak
się później okazało – był pierwszą
oznaką nieuchronnie zbliżającej
się od północy zimy. Odtąd było
już stale zimno, co jednak wcale
nie przeszkodziło nam w realizacji pielgrzymich planów. Po zwiedzeniu sanktuarium św. Michała
Archanioła, które mieści się w...
jaskini, udaliśmy się do San Giovanni Rotondo. Święty Pio to
kolejna osoba ważna w historii
mojego życia. Mówiło się o nim
w mojej rodzinie. Zainteresowałem się bliżej jego biografią krótko
po swoim nawróceniu. Niewątpliwie oddziaływał na początkowy
kształt duchowego wzrostu neofity, jakim wówczas byłem.
Bóg za pośrednictwem ojca
Pio obdarzył mnie szczególną
łaską. Gdy przygotowywaliśmy
13
podróże
Na zdjęciach:
15.Loreto. W środku jest Domek Maryi
16. Loreto. Polska kaplica
17. Manopello
18., 19. Wenecja
15
16
17
14
się do polskiej mszy św. w Sanktuarium San Giovanni Rotondo,
podszedł do mnie kapłan i poprosił o przeczytanie przeznaczonego
na ten dzień czytania. Zgodziłem
się. W pewnym sensie „na swoją
zgubę”, ponieważ kompletnie mi
ono nie wyszło. Poczułem, że św.
Pio udzielił mi u siebie mocnej
lekcji pokory. Twarda szkoła to
dobra szkoła :)
Trumna z ciałem Świętego
jest co prawda wystawiona na
widok publiczny, jednak samo
ciało już nie. Dzień wrażeń kończył się cichym różańcem w pobliżu tego wielkiego człowieka...
8. dzień
San Giovanni Rotondo to jedno z piękniejszych miejsc na
naszej trasie, dlatego opuszczałem je ze smutkiem. Kolejne miasta w pełni mi jednak
ów smutek wynagrodziły. Kiedy jeszcze prowadziłem lekcje
katechezy w Lublinie i Łodzi,
uczyłem m. in. o cudzie eucharystycznym w Lanciano oraz
o chuście z Manopello. Teraz
mogłem zobaczyć je na własne
oczy. Oczekiwania bynajmniej
nie przerosły rzeczywistości.
To raczej fakty umocniły wiarę. Wcześniej na przykład powątpiewałem w autentyczność
chusty. Wydawało mi się, że
należy ją przyjmować bardziej
przez analogię do wizerunku
Matki Bożej z Guadalupe niż
poprzez łączenie z Całunem
Turyńskim. Obecnie wcale nie
jestem tego już tak pewien.
Sądzę, że jest bardzo prawdopodobne, iż chusta okrywała
– wraz z Całunem Turyńskim
i z Chustą z Oviedo – ciało Jezusa w grobie. Pozostaje jeszcze dodać, że obydwa te miasta
wydawały mi się zbyt małe jak
na „noszące w sobie” tak wielkie cuda. Może jednak i w tym
należy szukać prawdy o tym,
że dobry i potężny Bóg ma
upodobanie w tym, co małe,
skromne, piękne i pokorne...
Kolejnym
przystankiem
było Loreto, miejsce narodzin Litanii Loretańskiej. Tak,
jak Porcjunkula mieści się
w większej świątyni, tak w tutejszym sanktuarium znajduje
się domek Najświętszej Maryi
Panny przeniesiony z Nazaretu. W czasach Jezusa przy
budowie mieszkań częściowo
wykorzystywano
naturalne
groty. Podobnie jest z tą konstrukcją: są to trzy ceglane
ściany, o które „otarła się” najświętsza z historii.
W sanktuarium na uwagę
zasługuje jeszcze jedno miejsce.
Jest to kaplica polska, w której
odnajdujemy m.in. podobizny
św. królewicza Kazimierza, Jana
Wiara i życie
podróże
około dwieście kościołów. Najbardziej przytłaczającą swym
bogactwem jest niewątpliwie
Bazylika św. Marka zbudowana przy placu św. Marka.
Nazwa świątyni i placu nie jest
przypadkowa: wybudowano ją
w tym celu, by mogły tu spocząć
szczątki Ewangelisty. Dla mnie
ten święty jest wyjątkowo ważny: jest moim patronem z bierzmowania :)
18
19
III Sobieskiego, czy patronów
Polski. Warto także popatrzeć
na witraż przedstawiający ocalenie loretańskiej świątyni przez
żołnierzy z Oddziału Ułanów
Karpackich II Korpusu Armii
Generała Andresa w dn. 6 lipca
1944 r. Robili to z narażeniem
życia – gasili pożar podczas
niemieckiego ataku powietrznego – jednak żaden z nich nie
zginął [4]. Przy polskiej kaplicy
Wiara i życie
modliliśmy się wspólnie słowami Litanii Loretańskiej.
9. dzień
Dzień dziewiąty był w całości
poświęcony Wenecji. Przyznaję, że i ona zrobiła na mnie duże
wrażenie. Warto zaznaczyć, że
w tym mieście, w którym liczy
się każdy metr kwadratowy (widać to choćby w „szerokości”
ulic), znalazło się miejsce na
10 dzień
Noc przed ostatnim dniem pielgrzymki spędziliśmy ponownie
w Tarvizio, w tym samym hotelu. Włochy przywitały nas i pożegnały w tym samym miejscu.
Wracaliśmy podobną trasą
– przez Austrię i Czechy. Miałem
wiele wspomnień i wiele przemyśleń. Pielgrzymka mojego
życia była nią nie tylko dlatego,
że była najdłuższa, ale głównie
z tego powodu, iż spotkałem
na swej drodze tak wiele świętych osób i tak wiele świętych
miejsc, które miały dla mnie
istotne znaczenie w całym dotychczasowym życiu. To dziwne, ale odnoszę wrażenie, że
wcześniej żyłem jakby „tylko
po to”, by przygotować się do
tego wyjazdu. A teraz zaczynam marzyć o pielgrzymce do
Ziemi Świętej... :).
[1] Magnolię
można zobaczyć także
w Internecie: http://www.youtube.com/
watch?v=McVzqua10Og
(drzewo w centrum wirydarza).
[2] P
iękno Asyżu docenia wiele osób.
Możemy także odnaleźć wiele fotografii
tego miasta. Polecam jedną z witryn,
autorstwa Henryka Bierońskiego:
http://www.italia-italia.pl/impresje.
php?r=315&p=848
[3] I nformacje o Bartolo Longo: http://www.
przk.pl/nr/wiara_i_kosciol/z_cialem_i_
dusza.html lub: http://www.pompejanska.
pl/40,tworca-kultu--bl.%C2%A0bartololongo.html
[4] Z
ob. http://wydawnictwowam.pl/
psj/?0501,artykul,PolskaKaplicawLoreto
15
patron
św. Filomena
n Emilia Janasek
Z
patronka naszych czasów
Za rządów cesarza Dioklecjana
miały miejsce krwawe prześladowania chrześcijan. Męczenniczką
z tych czasów jest święta Filomena. Jej ciało zostało pochowane w katakumbach św. Pryscylli
w Rzymie i zostało zapomniane aż
do 24 maja 1802 roku, w którym
to odkryto jej grób podczas prac
archeologicznych. Na miejscu pochówku odnaleziono szklany flakonik, w którym przechowywano
krew męczeńsko przelaną, epitafium z napisem PAX TE CUM FILUMENA oraz wyryte znaki: kotwicę, strzały, palmę i kwiat lilii.
Oznaczały one męczeńską śmierć
i dziewictwo. Imię Filomena
oznacza w języku greckim Umiłowana lub Córka Światła. Zostało
ono wpisane do spisu męczenników rzymskich, a jej ciało kilka lat
później przekazano do kościoła
w Mugnano w diecezji Nola (we
Włoszech). Wkrótce ta nieznana
wcześniej nikomu święta zasłynęła jako orędowniczka wyjednująca wiele łask. Przez papieża
Grzegorza XVI została nazwana
cudotwórczynią XIX wieku.
Świadectwo życia i śmierci
W tym czasie matka Maria Luiza
od Jezusa miała otrzymać objawienie dotyczące życia świętej
Filomeny. Legenda głosi, że była
ona grecką księżniczką, której narodziny zostały wymodlone przez
jej rodziców. Wzrastała w chrześcijańskiej rodzinie i jako bardzo
16
młoda dziewczyna zdecydowała
oddać się Bogu przez ślub dozgonnego dziewictwa. Nie chciała
poślubić nikogo z licznych adoratorów, odmówiła także samemu
władcy Rzymu. Została skazana
na śmierć i w ok. 302 r. jako kilkunastoletnia dziewczyna oddała swoje życie za wiarę w Jezusa
Chrystusa. Według przekazów
została najpierw ubiczowana,
później zaś chciano ją utopić. Została cudownie uratowana przed
śmiercią za sprawą aniołów. Także strzały, które miały odebrać
jej życie, nie mogły jej ugodzić.
Ostatecznie została ścięta mieczem. W XIX w. stała się na nowo
świadkiem Bożej mocy.
W ikonografii przedstawiana
jest jako młoda kobieta, z długimi rozpuszczonymi włosami
z lilią lub palmą w ręku. Przedstawiano ją także podczas męczeństwa oraz w towarzystwie
aniołów, które ratują ją przed
utonięciem.
Przyjaciółka świętych
Oficjalny kult świętej Filomeny
został zatwierdzony przez papieża Grzegorza XVI w 1837 roku.
Koronnym argumentem potwierdzającym słuszność tego orzeczenia było cudowne uzdrowienie
sługi Bożej Pauliny Jaricot – założycielki Dzieła Rozkrzewiania
Wiary i wspólnoty Żywego Różańca. Chorując śmiertelnie, za radą
świętego Jana Vianneya, udała się
Wspomnienie liturgiczne:
11 sierpnia
Żyła w latach:
289-302 r.
ona do Mugnano, gdzie doznała
łaski uzdrowienia. Święty proboszcz z Ars otrzymał od Pauliny relikwie świętej męczenniczki,
które umieścił w parafialnym
kościele. Patron kapłanów zwykł
mawiać: „Ja cudów nie czynię!
Jestem tylko biednym nieukiem,
co pasał owce!... Zwróćcie się do
świętej Filomeny. Ilekroć prosiłem o co Boga przez jej przyczynę,
zawsze byłem wysłuchany”. Za jej
wstawiennictwem także i on doznał łaski uzdrowienia. Święty
proboszcz z Ars ułożył specjalną
litanię do świętej Filomeny.
Do czcicieli należeli liczni
święci i błogosławieni żyjący
w XIX wieku. Są wśród nich:
Piotr Channel (męczennik
z Oceanii), Damian de Veuster
(apostoł trędowatych), Zofia
Magdalena Barat (założycielka
sióstr sercanek), Anna Maria
Taigi (żona, matka i mistyczka)
oraz Bartolo Longo (założyciel sanktuarium Matki Bożej
w Pompejach).
Przyjaciółka wierzących
Sanktuarium w Mugnano stało się
miejscem licznych pielgrzymek.
Wiara i życie
patron
Statua Świętej Filomeny w Molve (Chorwacja)
Różne formy pobożności
związane ze świętą Filomeną rozszerzyły się po
świecie. We Francji, Anglii
i Szkocji powstały miejsca
kultu jej poświęcone. Kaplice pod jej wezwaniem
znaleźć można w Azji
i w Afryce. Powstało także arcybractwo świętej
Filomeny, którego współpatronem jest święty Jan
Vianney. Jego członkowie
stawiają sobie za wzór cnoty Męczennicy, ich zadaniem jest także szerzenie
kultu świętej cudotwórczyni. Inną formą pobożności jest medalik świętej
Filomeny w kształcie serca białego z jednej strony,
czerwonego z drugiej oraz
sznur z końcami o takich
kolorach. Oznaczają one
dziewictwo i męczeństwo.
Ludzie zgromadzeni wokół świętej patronki pragną
przede wszystkim wypełniać w swoim życiu słowa
Jezusa, w czym wspiera
Wiara i życie
ich starożytna męczennica jako wzór i orędowniczka. Święta Filomena
znana jest jako patronka
Żywego Różańca, szczęśliwych narodzin, matek
i dzieci, narzeczonych,
ludzi interesu i w potrzebach finansowych, osób
zdających egzaminy, szkół
i konwentów, zakonników,
misji i nawróceń, spokojnej i szczęśliwej śmierci
i powracających do Sakramentów Świętych. Jest
także współpatronką Kongregacji Sióstr Miłosierdzia Świętego Karola Boromeusza. Jej liturgiczne
wspomnienie przypadało
w dawnym kalendarzu na
11 sierpnia.
Święta Filomena dała
w swoim życiu świadectwo tego, jak bardzo
umiłowała Boga. On zaś
przez cuda, które dokonał
przez jej wstawiennictwo
ukazał jak bardzo umiłowana jest przez Niego. n
Nowenna do Świętej Filomeny
O święta Filomeno, sławiona Dziewico i Męczennico , Cudotwórczyni naszych czasów, wyjednaj dla mnie czystość ciała i duszy, czystość
serca i pragnień, czystość myśli i uczuć.
Przez Twą cierpliwość w wielu cierpieniach
wyjednaj dla mnie poddanie się wszystkim doświadczeniom, jakie Bóg zechce na mnie zesłać.
Jak Ty cudownie uratowałaś się z wód Tybru,
w który wrzucono cię na rozkaz twego prześladowcy, tak daj mi przejść przez wody udręki
bez szkody dla mej duszy. Poza tymi łaskami
wyjednaj dla mnie, wierna oblubienico Jezusa,
szczególną łaskę, którą ci w tej chwili polecam.
O czysta Dziewico i święta Męczennico, bądź
łaskawa spojrzeć z Nieba ze współczuciem na
twego oddanego sługę, pociesz mnie w strapieniu, wspomóż w niebezpieczeństwie, a szczególnie przyjdź mi z pomocą w godzinę śmierci.
Opiekuj się Kościołem Bożym, módl się o jego
wywyższenie i pomyślność, wzrost wiary, za Ojca
Świętego, za kapłanów, za wytrwałość wiernych,
za nawrócenie się grzeszników, ulgę dla dusz
w czyśćcu, szczególnie tych dla mnie drogich.
O wielka Święta, której triumf obchodzimy
na ziemi, wstaw się za mną, abym mógł kiedyś
ujrzeć koronę chwały twojej w Niebie i wiecznie błogosławić Tego, który tak szczodrze wynagradza na wieczność za cierpienie przeżyte dla
Jego miłości w czasie naszego krótkiego życia.
Amen.
17
wiara
Świadectwo
Moniki
27
27 kwietnia 2009 roku moje życie odwróciło się do góry nogami, a wszystkie moje plany życiowe obróciły się w gruzy, runęły.
Z bardzo ostrym bólem brzucha
zostałam zawieziona karetką do
szpitala. Wcześniej lekarz leczył
mnie przez tydzień na wrzody. W szpitalu okazało się, że to
o wiele poważniejsze niż wrzody,
w trybie prawie natychmiastowym trafiłam na stół operacyjny.
Operacja trwała długo, do nocy.
Okazało się, że lekarze wydobyli
mi z brzucha 2 litry ropy, do tej
pory zresztą nie wiedzą skąd się
tam wzięła. W bardzo ciężkim
stanie wylądowałam na OIOMie, w stanie śpiączki, z rurami,
pod respiratorem itp. Kiedy mój
przyjaciel Michał pojawił się po
operacji u lekarza, ten kazał mu
usiąść wygodnie w fotelu, zrelaksować się i .... powiedział, że nie
dożyję rana...
Potem nawet jak dożyłam do
rana lekarze mówili, żeby sobie
absolutnie nie robić żadnych
nadziei, że stan jest krytyczny,
nie dawali mi żadnych, absolutnie żadnych, szans na przeżycie.
I mocno to podkreślali. Ropa
przedostała się z krwią do
wszystkich organów, te organy
przestawały pracować, jedyne co
mi chyba jeszcze dobrze pracowało to był mózg i serce. Nastąpił
wstrząs septyczny, wyniki prze-
18
kraczały wielokrotnie
wszelkie normy.
W tym czasie
bardzo wielu ludzi w całej Polsce i za granicą modliło się za
mnie. Modlili się moi przyjaciele, rodzina, znajomi (były nawet
w necie dyżury modlitewne za
mnie, na które można się było
zapisać – co godzina inne osoby
modliły się Koronką za mnie),
modliły się za mnie małe dzieci, modliły się całe klasy moich
znajomych katechetów, zaprzyjaźnieni księża, zakony, wspólnoty, były za mnie odprawiane
Msze św. w Polsce i za granicą,
krążyły maile w necie o moim
stanie zdrowia, moi przyjaciele
poruszali niebo i ziemię.
Do tej pory spotykam ludzi, prowadząc np. jakiś kurs
Szkoły Nowej Ewangelizacji czy
mówiąc to świadectwo, którzy
podchodzą do mnie i mówią:
„A to Ty jesteś ta Monika :), modliliśmy się za Ciebie...” Mnie to
nieustannie dotyka i wzrusza.
Modliło się za mnie właśnie też
mnóstwo osób, które mnie osobiście w ogóle nie znały.
I nastąpił Cud, Cud Bożej
Miłości.... Przeżyłam... Jestem
głęboko przekonana, że gdyby
nie Pan Bóg i te wszystkie bezinteresowne modlitwy tak wielu ludzi – ... O tym jestem głęboko przekonana... Po ludzku
nie dawano mi żadnych szans
na przeżycie, żadnych...
Dyrektorka szpitala, w którym
obecnie się leczę, po przeczytaniu
historii mojej choroby powiedziała wprost, że to jest cud, że z tego
stanu, w którym byłam, się nie
wychodzi... I to samo stwierdzili
lekarze w szpitalu, w którym leżałam na OIOM-ie, a potem na
chirurgii – że to był cud....
Po śpiączce poszły mi
wszystkie mięśnie, nie chodziłam, nie siedziałam, nie umiałam stać, a nawet przewracać
się z boku na bok, myślałam,
że upłyną lata świetlne zanim
będę mogła jeździć na rowerze
i chodzić po moich ukochanych
górach. Jednak Pan Bóg i nad
tym czuwał i już latem między
drugą a trzecią operacją nie
tylko nauczyłam się z powrotem chodzić, ale wybrałam się
na parę wypraw rowerowych,
a w minionego Sylwestra chodziłam trochę też już po moich
ukochanych górach.
Przy okazji drugiej operacji,
która okazała się w moim przypadku jeszcze konieczna, wykryto u mnie inną bardzo poważną
chorobę – raka z zaawansowanymi już przerzutami. Nie wiem
jak się to wszystko skończy. Ale
każdy dzień jest dany mi przez
Wiara i życie
wiara
Pana Boga – dzień dany mi po
to, abym mogła mówić o Jego
Miłości innym ludziom i po to,
abym sama mogła doświadczać
Jego Miłości.
To jeszcze nie koniec historii
z kwietnia 2009 roku. Po paru
miesiącach umówiła się ze mną
w kawiarni moja koleżanka, powiedziała, że wcześniej nie była
mi tego w stanie powiedzieć.
Ale dokładnie tego dnia kiedy ja umierałam, ona chciała
sobie odebrać życie... i mówiła, że nic by jej wtedy nie powstrzymało, nic... Siedziałyśmy
w tej kawiarni i razem płakałyśmy, ja widziałam, że mówiła to
bardzo poważnie.
I zadzwoniła do niej wtedy
nasza wspólna koleżanka, informując ją, co się ze mną dzieje. Powiedziała, że tak to w nią
uderzyło, że wiedziała, że nie
może tego zrobić. I powiedziała, że gdyby nie moje umieranie
ona nie stałaby tego dnia w kawiarni przede mną i by ze mną
nie rozmawiała, że jej potrzeb-
Wiara i życie
ne było moje umieranie, żeby
ona mogła żyć.... Taki dla niej
był sens tego wydarzenia... tak
się tym Pan Bóg posłużył.
Inne moje koleżanki z kolei
pod wpływem tych wydarzeń
skonkretyzowały swoje powołania zakonne. Jakiś znajomy
mojej koleżanki, który modlił
się za mnie, nawrócił się przez
to. Kogoś innego z kolei Koronka za mnie trzymała przy życiu
duchowym. Takich przykładów
na pewno można znaleźć więcej
– to jak Pan Bóg może się posłużyć czymś co jest pozornie
niczym dobrym, co jest śmiercią, umieraniem, cierpieniem.
A On może wyprowadzić z takich rzeczy TYLE DOBRA!
Jestem teraz między 16 a 17
chemią, co półtora tygodnia
przebywam 3 dni w szpitalu na
chemioterapii, po ludzku nie
za bardzo to na razie pomaga,
mam przerzuty na wątrobie i na
płucach, ale wiem, że będzie jak
Bóg chce. Jeżeli będzie chciał,
żebym tu na ziemi jeszcze po-
żyła i pełniła jakąś Jego misję,
to wiem, że dla Niego nie ma
nic niemożliwego.
Nie wiem co będzie ze mną
dalej, ile jeszcze pozostanę tu na
tej ziemi, ale chciałabym by Pan
Bóg mógł się tu na ziemi jeszcze
mną teraz posługiwać, ofiarowuję mu moje cierpienie w różnych intencjach, często za ludzi,
którzy proszą mnie o modlitwę.
Dalej robię to, co wcześniej: rekolekcje dla młodych, kursy ewangelizacyjne SNE, ewangelizacje na
Juwenaliach, dla bierzmowanych,
fora ewangelizacyjne, prowadzę
portal http://Jezus.waw.pl, itd. itp.
Może z większą świadomością
czasu i tego, że za chwilę może
mnie już tu nie być. Ewangelizacja... – to jest największe pragnienie mojego serca, którego
nie było i nie jest w stanie wyrwać
żadne, nawet najtrudniejsze wydarzenie mojego życia.
Dziękuję Panu Bogu za Cud
Jego Miłości i za wszystkich ludzi, których mi w tym wszystkim daje. n Monika
19
zdrowie
Miód
O
Od wieków do nadawania słodkiego smaku produktom żywnościowym stosowano produkty naturalne, takie jak cukier, czy miód.
Według definicji podawanej przez
Polską Normę PN-88/A-77626
miód naturalny pszczeli (ang.
honey) jest to produkt wytwarzany przez pszczoły z nektaru roślin,
spadzi lub nektaru roślin i spadzi,
przeznaczony do obrotu krajowego i na eksport.
Miód wytworzony z nektaru, albo spadzi jest gromadzony w wolu miodowym pszczół,
a potem przenoszony do komórek plastrów, w których ulega
zagęszczeniu do zawartości wody
wynoszącej około 18%. Przemiana nektaru w miód nie jest tylko
odparowaniem wody, lecz obejmuje także wiele procesów biochemicznych – jest to tzw. dojrzewanie miodu, podczas którego
następuje enzymatyczny rozkład
sacharozy do glukozy i fruktozy, jego częściowe rozrzedzenie
i wzbogacenie w enzymy oraz
kwasy organiczne pochodzące
z organizmu owadów. Przez wirowanie i sączenie wydobywa się
z odsklepionych plastrów dojrzały miód, który następnie ogrzewa się do temperatury 38-40°
i poddaje samoczynnemu klarowaniu, podczas którego cięższe
cząstki opadają na dno odstojnika, natomiast lżejsze oraz pęcherzyki powietrza wypływają
na powierzchnię. Gdy zebrana
20
zostanie wierzchnia warstwa zanieczyszczeń, miód rozlewa się
do opakowań. W celu standaryzacji, miód zakupiony z rożnych
pasiek jest mieszany, a później
przetrzymywany w temperaturze
38°C przez 12 godzin, by został
całkowicie ujednolicony.
Miody dzieli się na 3 zasadnicze typy:
n nektarowe, wytwarzane z nektaru roślin, wydzielonego
z nektarników kwiatowych lub
pozakwiatowych, oznaczone
symbolem N;
n spadziowe,
wytwarzane ze
spadzi zebranej przez pszczo-
n Anna Popielarska
ły z pędów roślin, oznaczone
symbolem S;
n nektarowo-spadziowe,
wytwarzane częściowo z nektaru,
a częściowo ze spadzi, oznaczone symbolem NS.
Miody nektarowe są jedno- lub wielokwiatowe. Miody
jednokwiatowe (jednoodmianowe) pozyskujemy wówczas, gdy
w pobliżu pasieki mamy większe
obszary obsiane roślinami jednego gatunku, zaś miód jest odbierany z ula bezpośrednio po okresie kwitnienia danej rośliny
Miody wielkokwiatowe otrzymujemy z nektaru zbieranego
Wiara i życie
zdrowie
przez pszczoły z różnych roślin łąkowych oraz leśnych. Miody wieloodmianowe mają bardziej urozmaicony skład i są bardziej cenione
niż miody jednoodmianowe.
Miody spadziowe pozyskujemy w wyniku przerobu przez
pszczoły tzw. spadzi, tzn. wydzieliny mszyc i czerwców, odżywiających się sokiem roślinnym.
Owady te z soku pobierają przede
wszystkim substancje białkowe,
a wydzielina zawierająca głównie
cukry stanowi lepki syrop pozostawiany na liściach i gałązkach
niektórych drzew oraz krzewów,
która jest wykorzystywana przez
pszczoły.
Miody dzieli się na następujące odmiany:
n nektarowy rzepakowy (NR),
n nektarowy akacjowy (NA),
n nektarowy lipowy (NL),
n nektarowy gryczany (NG),
n nektarowy wrzosowy (NW),
n nektarowy wielokwiatowy (NK),
n nektarowo-spadziowy (NS),
n spadziowy ze spadzi iglastej (SI),
n spadziowy ze spadzi liściastej
(SL).
Prawidłowo
oznakowany
miód pszczeli ma na etykiecie
zwykle dwie duże litery, z których
pierwsza mówi o typie, a druga
o odmianie miodu, czyli o rodzaju kwiatu, z którego zebrano
nektar lub rodzaj spadzi, np. NL
– nektarowy lipowy.
Wartość odżywcza miodu
1 kg miodu dostarcza przeciętnie
3200-3300 kcal (100 g miodu to:
ok. 324 kcal, 100% energii z węglowodanów, 79,5 g węglowodanów przyswajalnych), więc
jest to produkt wysokoenergetyczny. Miód o dobrej jakości
nie powinien zawierać więcej
niż 20% wody, a około 80% stanowi tzw. sucha masa, na której
znaczną część składa się glukoza
Wiara i życie
i fruktoza, zaliczane do cukrów
redukujących, będących w pełni
przyswajalnymi, na skutek czego
spożycie miodu nawet w bardzo
dużej ilości (200-400 g dziennie)
nie wywołuje żadnych skutków
negatywnych. W większości
przypadków stosunek glukozy
do fruktozy w miodach wynosi 1.
Charakterystycznym cukrem dla
miodów jest melecytoza, czyli
cukier spadziowy, syntetyzowany
w organizmie mszyc i czerwców
z cukrów prostych występujących
w sokach roślinnych. W miodach
nektarowych melecytoza występuje sporadycznie, a dużo więcej
jest jej w miodach spadziowych.
Zawartość sacharozy w miodach jest zmienna i zależy od
pochodzenia miodu, okresu jego
zbioru i dojrzałości itd. W miodach nektarowych sacharozy nie
powinno być (łącznie z melecytozą) więcej niż 5%, w nektarowo spadziowych – 7%, a w spadziowych – 10%.
Związki aldehydów, ketonów, estrów, wyższych alkoholi
oraz związków polifenolowych
składają się na aromat miodów.
W skład miodu mogą wchodzić
karotenoidy, flawonoidy, antocyjany, chlorofil i inne barwniki
występujące w roślinach.
W miodzie występuje niewielka ilość białek, przeciętnie
stanowiących 0,35%; przy czym
miody spadziowe mają ich więcej niż nektarowe. Białka te pochodzą z roślin oraz z organizmu
pszczół. W miodzie spotykamy
też wolne aminokwasy: kwas glutaminowy, asparaginowy, metionina, glicyna, prolina i inne.
Główną siłą biotyczną miodu i jednocześnie jego ważnym
składnikiem są enzymy działające, jako biokatalizatory, pochodzące przede wszystkim z organizmu pszczół.
Pod względem zawartości
biopierwiastków bogatsze w nie
są miody spadziowe w porównaniu do miodów nektarowych.
Np. zawartość żelaza w 100 g
miodu spadziowego wynosi około 1,3 mg, zaś w miodzie nektarowym 0,25 mg.
Należy zauważyć, iż miody
nektarowe są ostrzejsze, bardziej
słodkie i drażniące, natomiast
miody spadziowe cechują się
mniejszą słodyczą i są łagodniejsze w smaku. Miody spadziowe
mają zapach lekko korzenny
i krystalizują w grudkach. Miody
spadziowo-nektarowe podobne są smakiem oraz zapachem
do miodów spadziowych, choć
mogą być ostrzejsze w smaku;
mają walory wspólne dla spadzi
i nektaru. Miody ze spadzi jodłowej z domieszką gryki oraz miody spadziowe lipowe są szczególnie przyjemne w smaku.
W miodzie naturalnym niedozwolone są zafałszowania
przez dodatek cukru, syropu
cukrowego oraz skrobi. Niedopuszczalny jest również dodatek
barwników i substancji aromatyzujących. Charakterystyczny
„cukierkowaty” posmak wykazują miody zafałszowane syropem
ziemniaczanym lub cukrem.
Warto wiedzieć, że nie istnieje
uniwersalna metoda rozpoznania
zafałszowania miodu. Kupując
miód trzeba zwracać uwagę na
etykietę, sposób informowania
producenta o pochodzeniu produktu, jego odmianie oraz przydatności do spożycia.
Miód dyskwalifikuje obecność sztucznego inwertu, melasy, skrobi, dekstryn skrobiowych
(nie dotyczy miodu spadziowego), sztucznych barwników, rozkruszka, a także obcy posmak
i zapach, jak również oznaki fermentacji.
21
zdrowie
Wymagania dla miodu pod
względem jego jakości sensorycznej oraz wyróżników fizykochemicznych zawarte są w PN-88/A77626, zaś w przypadku krajów
UE w Dyrektywie 74/409/EEC.
Jakość sensoryczna miodu
Jakość miodu można określać wzrokowo, smakowo oraz na
podstawie zapachu. Wzrokiem
ocenia się barwę i konsystencję,
przy czym patokę (miód płynny)
ogląda się w świetle przechodzącym (pod światło), zaś krupiec
(miód skrystalizowany) w świetle odbitym (ze światłem).
Miody nektarowe mogą występować w stanie płynnym, będąc prawie bezbarwne, jasnożółte,
bursztynowe, brązowe, czerwonobrązowe, aż do barwy ciemnobrązowej. Natomiast miody spadziowe
mogą mieć barwę od jasnooliwkowej do ciemnobrunatnej, a po
skrystalizowaniu mają charakterystyczny szarawy odcień.
Przez wąchanie miodu lekko
podgrzanego i roztartego na szkle
ocenia się zapach tego produktu.
Prostymi sposobami można
określić dojrzałość miodu. Np.
świeżo odwirowany dojrzały
miód da się nabrać na łyżkę powyżej jej brzegów (z czubem).
Miód taki nie spływa z łyżki trzymanej poziomo i obracanej dookoła osi. Na pałeczkę o długości i grubości ołówka zanurzoną
w dojrzałym miodzie nabiera się
go tyle, iż starczy go do wypełnienia połowy łyżki. Natomiast, żeby
nabrać taką samą ilość niedojrzałego miodu, należy taką pałeczkę
zanurzyć przynajmniej dwa razy
w ocenianym produkcie. Podczas
przelewania miodu dojrzałego na
jego powierzchni powstaje wzgórek, zaś przy przelewaniu miodu niedojrzałego, zbyt wcześnie
odebranego z plastrów, tworzy
22
się wgłębienie. Próby takie trzeba
wykonywać w temperaturze pokojowej, ponieważ gęstość miodu zależy od temperatury.
Oznaki fermentacji można
rozpoznać po zapachu miodu.
Procesowi temu ulegają głównie
miody niedojrzałe. Produkt taki
„burzy się” na powierzchni przy
zaawansowanej fermentacji i jest
zdecydowanie kwaskowaty.
Właściwości miodu
Miód niezwykle korzystnie
wpływa na organizm człowieka,
posiada właściwości lecznicze,
a także zapobiegające niektórym
schorzeniom.
Fruktoza występująca w miodzie zwiększa zapas glikogenu
w wątrobie, przyspiesza proces
przemiany materii w tkankach,
a także podnosi walory ochronne
oraz odtruwające. Miód nie daje
zagrożenia rozwoju zmian miażdżycowych w ścianach naczyń,
lecz dzięki zawartej w nim acetylocholinie wpływa on korzystnie
na gospodarkę węglowodanowotłuszczową mięśnia sercowego.
Dzięki wysokoenergetycznym
składnikom zawartym w miodzie produkt ten poprawia wydolność serca mięśniowego oraz
reguluje gospodarkę sodowopotasową. Konsumpcja miodu
wpływa pozytywnie na gospodarkę magnezem w organizmie,
co ma spore znaczenie w profilaktyce miażdżycy.
W miodzie występują cenne
związki o aktywności fizjologicznej pochodzące z nektaru niektórych roślin, które hamują rozwój
drobnoustrojów. Miód bodźcowo
działając na układ immunologiczny człowieka, wzmaga odporność
organizmu, a przy tym ma działanie regenerujące oraz przeciwbólowe. Do miodów o wysokiej
aktywności biotycznej zaliczmy
przede wszystkim miody spadziowe, jak również gryczane i lipowe.
Podgrzewanie miodu w temperaturze powyżej 50°C niszczy
jego ciała czynne biotycznie. Zatem zaleca się go spożywać w czystej postaci albo z pieczywem,
najlepiej na około 1 godzinę przed
jedzeniem, żeby miód jak najdłużej pozostawał w górnych odcinkach przewodu pokarmowego.
Można rozpuszczać go w płynach,
np. w mleku, soku lub wodzie, lecz
temperatura płynu nie może przekroczyć 40°C.
Istotna jest wiedza na temat
fizjologicznego oddziaływania
różnych miodów na niektóre
schorzenia.
Najkorzystniejsze
efekty terapeutyczne uzyskamy
poprzez spożywanie miodu:
n spadziowego i nektarowego rzepakowego w chorobach oczu
i skóry (oparzenia, owrzodzenia, liszaje);
n spadziowego oraz lipowego,
malinowego i wielokwiatowego (nektarowych) w chorobach
układu oddechowego (stany
przeziębieniowe, alergie);
n spadziowego i nektarowo-malinowego w chorobach układu
krwiotwórczego oraz krążenia;
n spadziowego oraz akacjowego
i mniszkowego (nektarowych)
w chorobach układu pokarmowego;
n mniszkowego i wrzosowego
(nektarowych) w chorobach
układu moczowego;
n spadziowego oraz gryczanego,
walerianowego i melisowego
(nektarowych) w chorobach
zaburzeń nerwowych i psychicznych.
Spożywanie miodu jest zalecane w następujących chorobach:
dnie moczanowej, przewlekłym
zapaleniu trzustki, zaparciu nawykowym (polecana jest woda
z miodem o temperaturze po-
Wiara i życie
zdrowie
kojowej), kamicy fosforanowowapniowej oraz moczanowej.
Natomiast w: przewlekłym zapaleniu pęcherzyka żółciowego
i dróg żółciowych, neuropatii
cukrzycowej oraz przewlekłym
nieżycie jelit należy ograniczyć
konsumpcję miodu.
Zalecane dawki miodu dla
osób zdrowych:
niemowlęta: 7 g dziennie
w dwóch dawkach;
n dzieci od 14 do 16 lat: 10-14 g
dziennie w dwóch dawkach;
n dorośli:
40-60 g dziennie
w dwóch dawkach.
Dolne ilości to dawki profilaktyczne, a górne są lecznicze.
Aby lepiej wykorzystywać właściwości lecznicze miodu, wskazane
jest rozpuszczanie go w szklance
lekko ciepłej wody i spożywanie
dopiero po 10-12 godzinach.
n
Warunki przechowywania
W czasie przechowywania miodu następuje krystalizacja cukrów – wówczas glukoza krystalizuje szybciej; zaś fruktoza,
krystalizująca trudniej, pozostaje
w otaczającym syropie. Krupiec,
czyli całkowicie skrystalizowany
miód, stanowią kryształy glukozy
zawieszone w roztworze fruktozy oraz innych cukrów. Niektóre
miody krystalizują od razu w całej masie (np. rzepakowy), zaś
u innych rodzajów miodu proces
ten przebiega wolno, początkowo
głównie w dolnych warstwach.
Zwykle konsumenci wybierają
miody płynne oraz skrystalizowane drobnoziarniście, natomiast
mniej cenią miody skrystalizowane częściowo (rozwarstwione).
Warto zauważyć, iż krystalizacja
jest procesem naturalnym, który
nie obniża jakości miodu i wynika przede wszystkim z warunków
oraz czasu przechowywania tego
Wiara i życie
produktu. W temperaturze przechowywania wynoszącej 17-18°C
miód szybko krystalizuje, w temperaturze poniżej 0°C jego krystalizacja ulega zahamowaniu, zaś
w temperaturze 25-35°C następuje upłynnianie tego produktu.
Miód łatwo wchłania obce
zapachy, więc nie należy go
trzymać z produktami albo substancjami mającymi swoisty,
silny aromat. Najwłaściwsze jest
przechowywanie miodu w temperaturach chłodniczych (w lodówce), w szczelnie zamkniętym
opakowaniu szklanym. Miodu
nie powinno się umieszczać
w naczyniach metalowych, ponieważ nawet śladowa zawartość rozpuszczonego w miodzie
metalu powoduje powstawanie
niekorzystnego
metalicznego
posmaku.
Okres trwałości miodu jest
bardzo długi, bowiem wynosi 2
lata, jednak w czasie jego przechowywania, zwłaszcza w temperaturze ponad 20°C, zauważa
się niekorzystne zmiany: ciemnienie, zmiana składu cukrowców, a także osłabienie aktywności enzymatycznej.
Ponieważ miód jest produktem niezwykle higroskopijnym,
to przy trzymaniu go w naczyniach nieszczelnych, w warunkach zbyt dużej wilgotności, jego
górna warstwa ulega rozrzedzeniu
i mogą się w niej rozwijać drożdże
powodujące fermentację. Zdarza
się, iż fermentacja wystąpi nawet
w miodzie dojrzałym umieszczonym w suchym, lecz zbyt ciemnym pomieszczeniu. Przechowywanie tego produktu w zbyt
suchych warunkach wpływa na
nadmierne jego wysychanie. n
Literatura:
1.Waszkiewicz-Robak B. (2003):
Miód naturalny. (w:) Towaroznawstwo żywności przetworzonej.
(red.) Świderski F. Wydanie II,
Wydawnictwo SGGW, Warszawa,
s. 392-398
2. http://www.izz.waw.pl/index.
php?option=com_content&view=article&id=175%3Aywieniew-chorobach-ukadu-moczowego&catid=5%3Aaktualnoci2&lang=pl
3. http://www.izz.waw.pl/index.
php?option=com_content&view=article&id=177%3Achoroby-ukadu-pokarmowego&catid=5%3Aaktualnoci2&lang=pl
4. http://www.izz.waw.pl/index.
php?option=com_produkty
5. http://www.poradynazdrowie.pl/
miod-plynne-zloto.html.
23
psychologia
Depresja
D
n Anna Popielarska
Depresja jest wyhamowaniem
życia, ale ten hamulec uruchamia się bez naszej wiedzy, świadomość mamy w niemocy, brak
jest siły na jakąkolwiek reakcję,
wszystko dzieje się na zwolnionych obrotach, a świat jakby
posuwa się w przeciwnym kierunku. Trzeba, zatem powoli
i systematycznie dodawać życiodajną energię, czyli: energetyczne pożywienie i herbatki
ziołowe, wzmacniające kąpiele,
inhalacje, energie drzew i przyjazną energię ognia.
W leczeniu niezwykle ważne jest, by choremu organizmowi dostarczać takie pożywienie,
jakie jest on w swoim stanie
przyjąć np. chleb razowy, kasza
gryczana, mleko, surowe warzywa i owoce; mięso smażone
oraz wędliny podajemy organizmom silnym i zdrowym; natomiast osoby chore oraz słabe
muszą powoli i systematycznie delikatnym pożywieniem
usprawniać oraz przywracać
do życia swoje nadwyrężone
organizmy, unikać pożywienia
ciężkostrawnego i mocnych
wywarów ziołowych.
Chorym na depresję zaleca
się pożywienie zdrowe i energetyczne, z wykluczeniem jedzenia przetworzonego, tzn. mało
wartościowego, bo depresja
to minimalny poziom energii w organizmie. Należy podawać potrawy o wyrazistych
smakach i zapachach. Warto
24
stosować takie ziołowe przyprawy, jak: majeranek, kminek,
czarnuszkę, koper włoski, bazylię, cząber, kolendrę, lebiodkę,
lubczyk, kurdybanek, hyzop,
pokrzywę, rzeżuchę.
Każdego dnia należy podawać wartościową zupę; warto
też spożywać kaszę jaglaną, np.
co dzień na śniadanie gotować
ją na wodzie ok. 20 minut, można dodać masła, miodu, cyna-
część 2
mon i kardamon – potrawa
taka rozgrzeje organizm, doda
sił oraz energii do życia. Na
śniadania zalecane są też płatki
owsiane, które zawierają witaminy, mikroelementy (m. in.
sporo wapnia, magnezu i krzemu). Pyszne i zdrowe są kuleczki z płatków owsianych: pół kilo
płatków owsianych wstawiamy
na 15 minut do nagrzanego piekarnika; do garnka wsypujemy
Wiara i życie
psychologia
4 łyżki kakao, 1 łyżeczkę cynamonu, szczyptę kardamonu,
wlewamy pół litra miodu, zagotowujemy, a następnie dodajemy uprażone płatki owsiane
i mieszamy, a gdy masa będzie
letnia, formujemy z niej kuleczki, które można posypać wiórkami kokosowymi.
Dla chorych polecane są jajka, najlepiej wiejskie, ale osoby
mające problemy krążeniowe
nie powinny jajek łączyć ani
z cukrem, ani z chlebem, gdyż
wtedy jest to pokarm ciężkostrawny, natomiast korzystne
jest połączenie jajka z warzywami. Dla bardzo wycieńczonego organizmu, któremu sił
brakuje do życia, natychmiastowym wsparciem jest winko
z żółtkiem.
Niezwykle wartościowym
pokarmem jest też lekkostrawna i zdrowa, wzmacniająca
chore i anemiczne organizmy
soczewica, z której można
robić zupy, pierogi, kotleciki,
paszteciki.
Groch jest zdrowy i rozgrzewający, więc warto go spożywać
szczególnie od jesieni do wiosny, np. w postaci grochówki.
Bardzo wartościowym pożywieniem jest też fasola, którą
można podawać np. w formie
zupy fasolowej, fasolki po bretońsku, kotletów i pierogów.
Marchew zaś bogata w witaminy i mikroelementy wzmacnia i oczyszcza organizm,
a także zapobiega i zwalcza zaburzenia trawienne. Osobom
silnym i zdrowym oraz dzieciom i młodzieży należy podawać świeży sok z marchwi, np.
pół szklanki dziennie, rozcieńczony ciepłą wodą; zaś dla osób
słabych, chorych i starszych
lepsza będzie marchewka gotowana lub obgotowana.
Wiara i życie
Działanie
oczyszczające
i wzmacniające ma burak czerwony, czyli ćwikłowy. Surowy
sok z buraka jest odpowiedni
dla zdrowego i silnego człowieka, natomiast dla chorego polecany jest w postaci syropu.
W diecie warto pamiętać
o oleju lnianym, podawanym
np. z cebulą lub w postaci bigosu z grzybkami, zaś bigos po
przekręceniu przez maszynkę
można używać, jako farsz do
pierogów lub naleśników.
Podaję przepis na polewkę ze zbóż – eliksir zdrowia,
dający zdrowie i siłę do życia:
pół kg żyta, pół kg orkiszu, pół
kg owsa bezłuskowego > ziarna myjemy i mokre zostawiamy na 3 dni do skiełkowania,
a w tym czasie kilka razy dziennie mieszamy zboże drewnianą
łyżką, a gdyby było suche należy je skropić wodą. Na trzeci
dzień, kiedy pojawią się kiełki,
ziarno wraz z kiełkami suszymy na słońcu lub w gazowym
piekarniku, potem mielimy
w młynku do kawy na mąkę
i przechowujemy w szczelnie
zamkniętym słoiku. Następnie
łyżeczkę świeżych drożdży piekarniczych zalewamy szklanką
wrzącej wody, zagotowujemy,
dodajemy łyżkę miodu, 2 łyżki
mąki ze skiełkowanych zbóż,
mieszamy i spożywamy na ciepło (można mieszać też mikserem). Pijemy 2 szklanki dziennie, rano i wieczorem.
Mam także przepis na przeciwdepresyjne ciasteczka, które wzmacniają nerwy i rozświetlają umysł: 3 szklanki mąki
orkiszowej, kostka masła śmietankowego, 4-5 łyżek płatków
owsianych, 4 łyżki zmielonego
ziarna sezamu, 4 łyżki zmielonej
macierzanki, łyżeczka cynamonu, pół łyżeczki kardamonu, ły-
żeczka zmielonych goździków,
szklanka miodu, 2 jajka, trochę
mleka, łyżeczka proszku do pieczenia – te składniki mieszamy,
wyrabiamy ciasto i na 30 minut
wkładamy do lodówki; potem
je wałkujemy i np. szklanką wykrawamy ciasteczka, a następnie pieczemy w piekarniku ok.
15-20 minut.
W swojej książce Stefania
Korżawska podaje też inne
cenne przepisy, np. na: zdrowe
placuszki, które mogą być spożywane zamiast chleba; energetyczny rosół (także w wersji
z korzeniem omanu wielkiego – elfiego szczawiu), który
u chorego nawet najsłabsza wątroba przyjmuje i przetwarza na
życiodajny pokarm; makaron
domowy; energetyczny sos;
mleczko orkiszowe (orkisz to
bardzo stara odmiana pszenicy); specjalny smakowity deser; odżywkę dla mózgu; kuleczki uspokajające.
Gdy dokucza chroniczne
zmęczenie, słaba koncentracja, zaniki pamięci, zamykamy
się we własnym świecie i gubimy w labiryncie myśli, a świat
zaczyna się niebezpiecznie od
nas oddalać, warto zapoznać
się z przepisami na przeciwdepresyjne herbatki, syropy
i winka. Np. taką herbatką jest
przeciwdepresyjna
herbatka księcia Mikołaja Sapiehy:
mieszamy po 50 g owocu głogu, liści melisy, ziela dziurawca, kwiatu nawłoci, kwiatu rumianku; łyżkę ziół zalewamy
szklanką wrzącej wody i zaparzamy przez 15 minut, cedzimy
– taką herbatkę pijemy ciepłą,
3-4 szklanki dziennie przez
6 tygodni, potem można zrobić przerwę i znów do herbatki powrócić. Jej smak można
wzbogacić miodem.
25
psychologia
Podaję przepis na winko
św. Hildegardy, która zalecała je dla osób mających bóle
w sercu, czy też w trzustce lub
w boku – można je pić przez
dłuższy czas, by organizm
nasączyć życiodajną energią,
zregenerować, podnieść na
duchu i pokrzepić: do garnka
wlewamy butelkę czerwonego,
gronowego, wytrawnego wina,
dodajemy garść świeżej natki
pietruszki, gotujemy ok. 20
minut, a następnie dodajemy 4
łyżki octu jabłkowego i pół litra
miodu, mieszamy i jeszcze raz
zagotowujemy, a potem ogrzewamy na bardzo małym ogniu
ok. 5 minut, cedzimy i rozlewamy do czystych butelek.
Stosujemy 3 razy dziennie po
2 łyżki, najlepiej rozcieńczone
ciepłą wodą. Winko to można
też stosować przy bezsenności,
wypijając przed snem kieliszek, co wycisza serce i uspokaja myśli.
Przepis na chlorofil dla ciągle zmęczonych w postaci winka (chlorofil podwyższa poziom
tlenu w organizmie i wzmacnia): drobno kroimy 2 garście
natki pietruszki, wsypujemy
26
do słoika i zalewamy litrem
czerwonego, gronowego, wytrawnego wina; pozostawiamy
w kuchni na 10 dni, codziennie
wstrząsamy; a potem cedzimy.
Spożywamy 3 razy dziennie
łyżkę, najlepiej rozcieńczoną
ciepłą wodą.
Pani Stefania podaje też
przepisy m. in. na: herbatkę
dla żyjących w ciągłym stresie
z macierzanki i kozieradki; herbatkę wyciszającą pobudzone
nerwy z ziela lub kwiatu nawłoci i ziela rzepiku; herbatkę
rozpraszającą zastoje energii
z ziela bożego drzewka i owoców kminku; herbatkę przekazującą twórczą energię z kwiatu
dziewanny i liścia lub korzenia
arcydzięgla; herbatkę na dobry
humor z owocu głogu i kwiatu tarniny; herbatkę dodającą
odwagi do życia z kwiatów lub
liści prawoślazu; przeciwdepresyjny syrop z kwiatów róży oraz
ogórecznika i słonecznika; energetyczny syrop z warzyw i ziół;
rozweselające winko królowej
Marysieńki z kwiatów chabru
i rumianku; winko dodające
siły i energii do życia dla osób
o szczególnej skłonności do je-
siennej depresji, wzmacniające
nerki oraz poprawiające krążenie; winko daktylowe (zamiast
winka można codziennie spożywać 3-4 daktyle, bo są one zdrowe, lekkostrawne, mają wiele
witamin i mikroelementów,
poprawiają pracę układu pokarmowego, są skuteczne przy
zaparciach, wzmacniają nerwy, serce i mózg); winko przeciwdepresyjne z macierzanki,
kwiatów dziurawca i owoców
jarzębiny; winko na młodość
z rozmarynu i lawendy na zmęczenie oraz słabą koncentrację
dla osób pracujących ponad siły,
chroniące przed złymi, natrętnymi myślami oraz bakteriami
i wirusami; winko przywracające ład w organizmie z kozłka
lekarskiego (waleriany); winko
na dobry sen i uśmiech na twarzy z bylicy pospolitej, anyżu
i rzepiku pospolitego; naturalny
prozak; eliksir szczęścia; energetyczne soki i kompoty z suszonych owoców; marmoladkę
z pigwy wzmacniającą siłę życiową; przeciwdepresyjne masło
z dziurawcem spożywane z piwem (dziurawiec leczy 98 chorób); maść przeciwdepresyjną.
Herbata czarna, zielona, czy
czerwona mają właściwości wychładzające organizm, a w depresji organizm jest wyniszczony i wychłodzony, więc nie
należy dodatkowo go wychładzać herbatą, ale korzystnie jest
wrócić do zdrowych herbatek
ziołowych i cennej kawy zbożowej. Kawę naturalną najlepiej robić gotowaną, bo w takiej
postaci rozgrzewa organizm,
wzmacnia nerki i jelito grube:
2 łyżeczki zmielonej kawy wsypujemy do metalowego kubka, wlewamy półtorej szklanki
wody, gotujemy przynajmniej
2 minuty, a pod koniec goto-
Wiara i życie
psychologia
wania dodajemy po szczypcie
cynamonu oraz kardamonu lub
imbiru, łyżkę miodu, zagotowujemy, przecedzamy i pijemy
ciepłą. Kakao jest napojem
odżywczym, wzmacniającym
i rozgrzewającym, dla chorych
polecane jest gotowane na wodzie, lekko dosłodzone miodem, można dodać szczyptę cynamonu lub odrobinę wanilii.
Gdy organizm jest niezwykle
osłabiony i z trudem przyjmuje
pożywienie oraz zioła, wówczas
najskuteczniejsze mogą być kąpiele lecznicze, gdyż przez skórę
najszybciej przedostaną się do
organizmu lecznicze wartości
ziół. Kąpiele w skrzypie cudownie poprawiają krążenie nerkowe;
kąpiele w macierzance (można ja
łączyć z nawłocią i rumiankiem)
mają wspaniałe działanie przy
depresji. Na kąpiel bierzemy 150
g ziół suszonych lub pół wiaderka
świeżych ziół, wsypujemy je do
garnka, zalewamy wodą, zagotowujemy, a następnie na małym
ogniu podgotowujemy ok. 20
minut, cedzimy do wanny i dolewamy ciepłej wody. Kąpieli zażywamy 20 minut, nerki muszą być
pod wodą, a serce nad wodą. Stosujemy 10 kąpieli, potem mamy
dwutygodniową przerwę i znów
wracamy do ziołowych kąpieli do
czasu, aż stan zdrowia się poprawi. W razie pojawienia się bólów,
kąpiele robimy co 2-3 dni.
Inhalacje z macierzanki
warto stosować, gdy jesteśmy
zmęczeni, zestresowani i wycieńczeni. Do garnka wrzucamy
4-5 łyżek macierzanki, zalewamy wodą, zagotowujemy, a potem ogrzewamy na malutkim
ogniu i wdychamy, co pomaga
także przy schorzeniach dróg
oddechowych i przynosi
ulgę przy chorych zatokach.
Od wiosny do jesieni
warto zrywać pachnące
rośliny, zioła, a następnie ususzyć je w zacienionym, przewiewnym
miejscu i zasuszonymi
dekorować nasze mieszkania. Zioła w takiej postaci można też wykorzystać do zrobienia ziołowej
poduszeczki zapewniającej relaks, przynoszącej
głęboki i kojący sen, likwidującej ból brzuszka
u dziecka. Można ją przykładać na bolące stawy,
zatoki, nieco uśmierza
ból nerwu trójdzielnego – bierzemy po 4 łyżki: liścia
melisy, kwiatu rumianku, ziela
macierzanki, ziela mięty ogrodowej, kwiatu lawendy, kwiatu
róży, nasion kopru włoskiego
i mieszamy te zioła, wsypujemy
do woreczka o wymiarach 15 na
15 cm uszytego z przyjemnej,
naturalnej tkaniny i taką ziołową poduszeczkę przykładamy
na chore miejsce; a żeby zapewniała zdrowy sen, to kładziemy
ją na poduszkę i śpimy na niej
albo obok niej.
W dzisiejszych czasach
ludzie spożywają substancje
syntetyczne w jedzeniu, ale
także oddychają nimi używając sztucznych zapachów rozpylanych w domach. Zamiast
stosować syntetyki, lepiej wrócić do naturalnych zapachów
ożywiających ciało i duszę.
Przepis na odświeżacz powietrza, który dom zapełni
pięknym cytrynowo-różanym
aromatem: do ciemnej butelki
wrzucamy kilka rozdrobnionych płatków róży, kwiatki bzu
i jaśminu, można też dodać
nieco melisy, mięty ogrodowej i kilka listków geranium;
wlewamy pół litra wódki i zostawiamy w kuchni na kilka
dni, przy czym codziennie
butelkę wstrząsamy. Następnie do spryskiwacza od kwiatów wlewamy wodę, dodajemy
1-2 łyżki nalewki i rozpylamy
w domu, czyniąc go przyjaznym i pełnym energii do życia
oraz pracy. Stefania Korżawska
poleca także nalewkę z geranium. Warto też z niektórych
ziół, wydzielających piękny
i leczniczy zapach, podczas
spalania robić kadzidełka, bo
np. dymek z bylicy pospolitej
rozjaśnia umysł i przywraca
spokój ducha, a także odstrasza owady i insekty. Ususzone
zioła wkładamy do żeliwnej
miseczki, podpalamy, zdmuchujemy ogień i pozostawiamy,
by się tliło. n
Literatura:
Stefania Korżawska: Od depresji do życia. Twoje zdrowie. CORSAM 2008. Wydanie I
Wiara i życie
27

Podobne dokumenty