(Punktem wyjścia jest zabawa)
Transkrypt
(Punktem wyjścia jest zabawa)
Punktem wyjścia jest zabawa - czy my dorośli potrafimy i czy chcemy się bawić z dziećmi? „Ludzie nie dlatego przestają się bawić, że się starzeją, lecz starzeją się, bo przestają się bawić.” Mark Twain Powszechnie wiadomo jak ważną rolę w rozwoju każdego dziecka odgrywa zabawa. W zabawie, bowiem najpełniej wyraża się aktywność małego dziecka, które przez zabawę zaspokaja swoje potrzeby: społeczne, intelektualne, estetyczne i ruchowe. Dzięki zabawie dziecko zdobywa wiedzę, wiadomości, nowe umiejętności. Zabawa jest podstawową formą działalności małego dziecka. Bawienie się to nie tylko zajęcie dziecka, lecz jak określają Mechthild Wessel i Brigitte vom Wege, to treść życia dziecka, dla dziecka zabawa jest pracą, zaś praca - zabawą. Wiadomo także, że zabawa w grupie rówieśniczej jest źródłem wielu bodźców, a złożona sytuacja społeczna podczas zabawy, gdy pojawiają się nieprzewidziane wydarzenia - wymaga zrozumienia tego, co się wokół dzieje. Jednocześnie jednak istotą zabawy jest działanie, a nie skutek, zabawa jako czynność samonagradzająca, redukuje do minimum lek przed niepowodzeniem. Dodać należy, że punktem wyjścia w zabawie powinna być rzeczywistość. To przez naśladownictwo dorosłych, dzieci tworzą sytuacje zabawowe. Dzieci, które mają wrodzoną potrzebę eksperymentowania podczas zabaw, które podejmują mają szansę przećwiczyć swoje umiejętności, wypróbować różne możliwości, powtórzyć wszystko tyle razy, ile zajdzie potrzeba. Warto też podkreślić, że to w zabawie właśnie nasz maluch ma szansę na naukę tego, w jaki sposób rozwiązywać konflikty, przyjmować odpowiedzialność za swoje działania i działania partnerów zabawy, uczy się współpracy, niesienia pomocy. Jak podkreśla Irena Polkowska, niektóre dzieci pozbawione określonych doświadczeń nie umieją się bawić, trzeba je tego nauczyć przez stwarzanie sytuacji stymulujących, naśladowanie przez zachętę dorosłych. Czy my, dorośli umiemy i chcemy się bawić? Umieć się bawić potrafi każdy z nas, jednak nie każdy chce - towarzyszy nam czasami lęk przed ośmieszeniem, przed tym jak odbiorą nas inni i przed tym, czy aby my się sprawdzimy w tej roli. Taki lęk czasem towarzyszy nawet prowadzącemu zabawę animatorowi, lęk przed tym, czy inni zrozumieją, co ja robię, czy też nie wyda im się to śmieszne, a może wręcz niepotrzebne. Nie zawsze się do tego przyznajemy nawet przed samymi sobą, odnosząc się do własnych doświadczeń mogę stwierdzić, że podczas różnych warsztatów, w których brałam udział zdawałam sobie sprawę towarzyszącego lęku przed zrozumieniem tego, co ja robię, czy nie wyda im się to śmieszne, a może wręcz niepotrzebne, czy też ktoś stojący z boku nie pomyśli: "Przecież ona tylko się bawi z tymi dziećmi, a kiedy ona ich czegoś nauczy?". Czy ja sama w tym wszystkim nie wydam się komuś śmieszna czy też zabawna? Tego typu wątpliwości nie pojawiają się na co dzień, lubię swoją pracę, a wspólna zabawa z dziećmi dostarcza mi wiele miłych przeżyć; każdy uśmiech dziecka, każdy najmniejszy jego sukces dają mi radość i satysfakcję. Sytuacja wygląda nieco inaczej, gdy moje działania są obserwowane przez nieznane mi osoby, gdy odsłaniam samą siebie, gdy sama pokazuję się jako bawiące się dziecko, które potrafi się doskonale bawić i jego ruchy są prawdziwe, autentyczne. My potrafiliśmy to zrobić, być autentyczni, być bawiący się. Pytanie, jakie należałoby w tym momencie zadać brzmi: jak to się stało, że spora grupa ludzi, którzy poznali się przed chwilą potrafiła się tak dobrze bawić, że każdy z nas bez względu na wiek stał się bawiącym się człowiekiem? Odpowiedź jest oczywista – (dla jednych trwało to minuty, dla innych może godzinę) coraz mniej koncentrowaliśmy się na swoich obawach, coraz bardziej angażując się w zabawę. Potem już zupełnie liczyło się dla nas, nie bycie dorosłym, ale to, że dzieje się coś ciekawego, coś interesującego, że jest po prostu zabawa! Jaki wniosek z tego wynika? Dzieci także będą się bawić wspaniale, pod warunkiem, że my będziemy się bawić razem z nimi i będziemy w tym autentyczni, że będzie się coś działo i będzie to coś ciekawego, że nie będzie rywalizacji i oceniania. Wtedy zabawa spełni swoją rolę i sprawi, iż nasi uczniowie zechcą poznawać siebie i świat poprzez zabawę. BIBLIOGRAFIA 1. Zofia Bogdanowicz: Zabawy dydaktyczne dla przedszkoli, Warszawa 1990, WSiP. 2. Maria Piszczek: Terapia zabawą. Terapia przez sztukę, warszawa 1997, CMPP-PMEN. 3. Irena Polkowska: Praca rewalidacyjna z dziećmi upośledzonymi umysłowo w szkołach życia, Warszawa 1998, WSiP. 4. Brigitte vom Wege, Mechthild Wessel: Zabawy aktywizujące w przedszkolu, Kielce 2005, Jedność.