KonkursZAMKNIJ OCZY I POCZUJ DOTYK ANIOŁA

Transkrypt

KonkursZAMKNIJ OCZY I POCZUJ DOTYK ANIOŁA
Poniżej znajdziecie prace finałowej ósemki, wyłonionej wśród zgłoszeń nadesłanej w konkursie ZAMKNIJ OCZY I POCZUJ
DOTYK ANIOŁA, organizowanym przez ParanormalBookS i wyd. Otwarte.
Praca nr 1
Mój Anioł Stróż.
- Mam opisać swojego anioła stróża – zakomunikowałam swojemu odbiciu w lustrze.
Cały dzień przed kartką papieru zaowocował pokreślonymi linijkami tekstu. Po umysłowej bitwie,
gdzie na jałowym polu nie raczyła się pojawić wena ani natchnienie, postanowiłam zrobić coś
konstruktywnego. Czyli iść spać.
Minęła dłuższa chwila, kiedy coś zaczęło natrętnie mnie w ramię. Otworzyłam oczy i zerknęłam w
bok, chcąc dać intruzowi do zrozumienia, co myślę o takim bezczelnym zachowaniu.
Sęk w tym, że intruza nie było. Wisiała za to nade mną kartka papieru, a długopis popisał mi całe
ramię.
- Ty nie wiesz, jak Anioł Stróż wygląda?! – rozległ się nad moim uchem poirytowany, niewątpliwie
damski głos. Wydobywał się on znikąd. Znikąd na dodatek perłowo błyszczało w ciemności,
oświetlając wszystko wokół i pachniało kwiatami.
Zrzuciłam omamy na karb snu i włączyłam się do rozmowy.
- Nie wiem, jak wygląda.
Nagle w miejscu niczego zaczęło pojawiać się ,,coś”. Materializacja skończyła się w połowie. Nie
wiedziałam, czy to z powodu rozespania czy wady wzroku, ale widziałam strasznie nieostro,
tajemnicza postać rozmywała się, zupełnie jakby była poza zasięgiem mojej zdolności widzenia.
- Utknęłam. Pomóż mi.
- Niby jak?
- Istnieję, jeśli we mnie wierzysz. Możesz mnie zobaczyć, gdy wiesz, gdzie patrzeć.
Nagle w tym kłębowisku gry świateł i kwiatowego zapachu wyostrzyły się oczy. Miały intensywnie
brązowy kolor, jak czekolada. Po chwili wyłoniły się rysy twarzy. Były bardzo znajome, ale coś nie
pozwalało mi na przypomnienie sobie, skąd je znam. Miałam wrażenie, że intruz macza w tym palce.
- Jestem taka, jaką chcesz mnie widzieć. Na co dzień mnie nie widzisz, bo widzieć nie chcesz. Wyobraź
sobie, że mam długie rude włosy, a takie będę miała. Wyobraź sobie, że mam zwiewną szatę, a taką
będę miała. Tylko kolor oczu jest mój.
- Dlaczego?
- Bo oczy to zwierciadła duszy.
Nie chcąc wdawać się w teologiczne dyskusje o posiadaniu duszy przez anioły, pominęłam uwagę
milczeniem.
- To jak wygląda anioł?
- Anioł nie wygląda. To każda osoba, która choć raz pomoże ci w kłopotach i uratuje życie. Anioł może
być hydraulikiem, prawnikiem, bezdomnym, bezrobotnym. Może być każdym. Może zajmować się
wszystkim. Wy, ludzie, bardzo chcecie mieć obrazek anioła jako postaci z aureolą i pierzastymi
skrzydłami. Dlaczego dla was pomoc i bezinteresowna dobroć to atrybuty nierealnego stworzenia?
- To aniołów nie ma? – oburzyłam się.
- Powtarzam ci przecież, że są. Obrazek z aureolą i całą tą niebiańską otoczką, to metafora. Metafora
ludzkiej dobroci.
Zamyśliłam się.
- To z kim ja teraz rozmawiam?
Anioł-twierdzący-że-nie-jest-aniołem, uśmiechnął się.
- Z człowiekiem, który ci pomoże. Z człowiekiem, któremu ty pomożesz. Z osobą, która jest przy tobie
od narodzin aż do śmierci.
Nagle tajemnicza siła zwolniła trybiki w mojej głowie i mogłam rozpoznać tajemniczą dziewczynę.
Zamarłam, a ona się roześmiała.
Widziałam anioła.
Widziałam siebie.
Ona była mną, a ja byłam nią.
Jestem aniołem.
- Każdy z nas jest – zachichotałam druga ja.
Praca nr 2
Tylko jeden raz go widziałam i rozmawiałam. Jeden raz, który wydał mi się snem.
Nie jestem pewna czy to, co widziałam tamtego dnia nie jest przypadkiem wynikiem szoku. Nie co
dzień przecież przeżywa się katastrofę lotniczą. Tak, tą w której wszyscy inni giną, a ty jako jedyny
przeżywasz.
Siedziałam jak zwykle pod oknem. Obok mnie siedział chłopak. Nie był ani przystojny, ani specjalnie
wyróżniający się. Po prostu zwykły. Miał płowe włosy, lekko zarysowaną szczękę i średniej wielkości
nos. Koloru oczu nie miałam szansy zobaczyć.
Nawet nie próbowałam do niego zagadać. Pustym wzrokiem wpatrywał się w tył głowy starszej
kobiety siedzącej przed nim. Wydawał się być pogrążony w swoich myślach.
Lecieliśmy właśnie nad Warszawą, gdy stało się to.
Coś dużego uderzyło w skrzydło, i cały samolot zatrząsł się niemiłosiernie. Z sufitu pospadały maski
tlenowe, a spanikowany głos stewardessy przebijał się pomiędzy krzykami pasażerów.
- Proszę się uspokoić i nie wstawać z miejsc!
Spojrzałam za okno mocno wykręcając głowę. Wyraźnie czułam, jak samolot przechyla się w lewą
stronę- tą z której ja siedziałam.
Potem wszystko działo się szybko. Potężny huk i wrzaski. Cała kakofonia dźwięków zalała mnie, a ja
potrafiłam tylko siedzieć z rozchylonymi ustami i oczekiwać. No właśnie, na co?
Stewardessa nie próbowała nikogo już uspokajać. Sama, trupioblada krzyczała im bliżej byliśmy ziemi.
Im bliżej nieubłagalnego końca.
Czas jakby zamarł, gdy na swej ręce poczułam delikatny dotyk zimnej dłoni. Wzdrygnęłam się, czując
jak bardzo moje spanikowane ciało jest odrętwiałe. Siłą woli zmusiłam się, by spojrzeć na chłopaka,
który mnie ściskał.
- Czy możesz mi zaufać?
Nie widziałam jego poruszających się ust, a jednak wyraźnie, pomimo całego zamieszania wokół nas,
go słyszałam. Milisekundy mijały, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jeszcze chwila, a oboje
zginiemy a on się pyta o takie rzeczy? Przynajmniej teraz mogłam dojrzeć kolor jego oczu. Były piwne.
- Zaufaj mi, proszę.
- Dlaczego? – nie miałam pewności, czy mnie usłyszał. Ja sama ledwo to robiłam.
Wyglądał jakby się wahał, jednak po chwili na jego twarzy pojawiła się determinacja.
- Bo jestem twoim Aniołem Stróżem.
Dobre sobie. Zwyczajny koleś, który nawet nie był przystojny twierdzi, że jest moim Aniołem Stróżem.
Coś jednak, kobieca intuicja(?) kazało mi zawierzyć jego słowom. Gdy pokiwałam lekko głową na to,
że się zgadzam w środku ogarnęło mnie błogie ciepło. Panika nie zniknęła, ale przestała być centrum
moich myśli.
Uścisk na ręce wzmocnił się, gdy poczułam że samolot się z czymś zderza. Najprawdopodobniej z
ziemią.
Ludzkie ciała tych, którzy nie zapięli pasów latały gwałtownie wokół mnie niczym szmaciane lalki.
Potem oberwałam czymś w głowę, może jakiś trup przywalił mi z buta? Nie wiem. Cokolwiek to było
pozbawiło mnie świadomości na trzy tygodnie, po których dowiedziałam się, że tylko ja przeżyłam.
Przeżyłam, dzięki mojemu zwyczajnemu, wcale nie przystojnemu Aniołowi Stróżowi i cholernemu
szczęściu.
Praca nr 3
Wyglądam jak każdy inny człowiek, lecz nikt mnie nie dostrzega, ginę w tłumie. Powierzono mi pod
opiekę kolejną istotą ludzką. One mnie zadziwiają, są takie kruche, a niekiedy widać w nich siłę jak u
aniołów. Podobni do mnie, opiekujący się ludźmi często załamują ręce, wiedząc, że nie mogą zbyt
wiele zdziałać. Że w niektórych sprawach są bezsilni. Mogą tylko chronić i naprowadzać ludzi na
dobrą drogę, lecz nie mogą decydować o ich losie. Ponieważ ludzie posiadają wolną wolę. Dajemy im
znaki, lecz nie zawsze je dostrzegają, tak jak nie dostrzegają nas. Nie wiedzą o naszym istnieniu, choć
zawsze jesteśmy blisko. Nie rozróżniają nas od innych, jesteśmy dla nich tylko tłem krajobrazu.
Ubieramy się jak ludzie, to pomaga nam się wtopić w ich codzienność. Udajemy ich, a skrzydła
chowamy przed wzrokiem istot żyjących na Ziemi. Ludzie są pozbawieni wzroku, dostrzegają tylko
rzeczy przyziemne. Oni patrzą, lecz nie widzą. Lecz anioły widzą to co niebiańskie i to co przyziemne.
Jesteśmy zawieszeni między dwoma światami. Jesteśmy duchami, które nie znalazły drogi. Teraz
próbujemy to naprawić, pomagając istotom ludzkim, którymi kiedyś także byliśmy. Wyglądamy tak,
jak przed śmiercią i będziemy wyglądać tak już zawsze. Lecz od śmierci zmieniliśmy się. Straciliśmy
kontakt z wieloma uczuciami.
Nie potrafimy odczuwać strachu, niczego się nie boimy.
Nie odczuwamy nadziei, lecz trwamy we wszystkim bezsilni.
Nie odczuwamy pragnienia, przez co nie mamy celu.
Nie odczuwamy bólu, przez co mamy znikomy kontakt z życiem na Ziemi.
I nie odczuwamy miłości, nie potrafimy kochać.
Tlą się w nas niekiedy tylko niewielkie ułamki tych uczuć, z których zostaliśmy wyprani. Wtedy
płaczemy, lecz nie nad sobą, tylko nad swym podopiecznym. Dlaczego? Bo otrzymał on tak nieczułą
istotę. Najlepiej znanym nam uczuciem jest współczucie i bezsilność. To ostatnie pogrąża nas w
rozpaczy. Z rozpaczą w ciągu minionych lat, a nawet stuleci dobrze się poznaliśmy. Gdybyśmy
odczuwali nadzieję zapewne towarzyszyła by ona nam nieustannie, a to mogłoby rozpraszać, dlatego
zostaliśmy jej pozbawieni. Z tego samego powodu pozbawili nas innych uczuć. Nie mamy tego
nikomu za złe, my wiemy, że tak ma być, a sprawowanie opieki nad człowiekiem to nasz obowiązek.
Żyjemy monotonnie, płynie nam dzień za dniem, wszystkie podobne do siebie, bez pragnienia, bez
marzeń, bez zmiany. My nawet nie śnimy, czuwamy przez cały czas, w czasie dnia, nocy i w czasie
pomiędzy nimi, którego nie ma, lecz my w nim jesteśmy. Najbardziej brakuje mi właśnie snów.
Wszystko dla mnie jest takie realne, rzeczywiste. Sny mogłyby mnie uratować. Wyciągnąć z tej
otchłani, w której się znajduję. Wprowadzić kolory do mej egzystencji, gdyż wszystko dla mnie jest
czarno-białe, cały świat. W tym ludzie nas przewyższają, w jednej jedynej rzeczy są lepsi od na
wszystkich. Oni żyją. My tylko się znajdujemy i czuwamy. Nic więcej. Jesteśmy nie żyjąc. Myślę, więc
jestem, a nie myślę więc żyję. Szkoda…
Praca nr 4
Opierając się na nauczaniu biblijnym ludzkość wyraża przekonanie o istnieniu aniołów stróżów. Jest
to kwestia wiary. Myślę, że odpowiedź kryje się w każdym z nas. Odpowiadając jednak na pytanie; czy
kiedykolwiek poczułam muśnięcie nieznanej mi energii, nie muszę analizować poszczególnych
wydarzeń ze swojego życiorysu, gdyż były to zdarzenia na tyle poruszające, iż odpowiedź tkwi we
mnie od momentu tychże doświadczeń - tak.
Czy zastanawiałam się kiedyś, jak wygląda mój Anioł Stróż ? Kim jest, jak się ubiera, jaka jest jego rola
w świecie ? Te pytania rodzą się naturalnie po twierdzącej odpowiedzi na pierwsze pytanie, o ile
uznamy "muśnięcie nieznanej energii" jako aspekt duchowy, odpowiadam – po raz kolejny - tak.
Od najmłodszych lat przytrafiają się nam sytuacje, na które nie jesteśmy w stanie racjonalnie sobie
odpowiedzieć; jakim cudem wyszedłem z tak drastycznego wypadku zaledwie z zadrapaniem ?
Dlaczego skręciłem w prawo, a nie w lewo ?
I ja zadawałam sobie podobne pytania doświadczając podobnych sytuacji. Jako dziecko najczęściej
wyobrażałam sobie Anioła Stróża tak, jak przedstawia go Biblia dla dzieci; potężna, skrzydlata postać.
Wraz z wiekiem moje wyobrażenie Anioła Stróża zmieniło się. Postrzegam go jako opiekuna, nie tyle
ciała, co duszy, nie zwracając uwagi na posiadanie ewentualnych skrzydeł, czy stroju. Postrzegam
posłannictwo Anioła Stróża szerzej niż ludzkie pojmowanie. Nie przypisuję go żadnej religii, lecz
każdemu człowiekowi. Według Angelologii Anioł Stróż strzeże przeznaczonego mu człowieka, aż do
jego śmierci. Jeżeli osoba, która znajdowała się pod jego protekcją trafi do raju, anioł ten awansuje w
swojej hierarchii na wyższy szczebel i trafia do chóru aniołów, gdzie oddaje chwałę Trójcy Świętej.
Osobiście uważam, że rola Anioła Stróża wywodząca się z tejże nauki jest egoistyczna. Czy naprawdę
Anioł Stróż walczy o nasze dusze dla własnej chwały ? W tej nauce istnieją także teorie mówiące o
tym, że dany anioł stróż jest podobny do człowieka, którego chroni. Co jest dla mnie kluczem do
zrozumienia go. W najtrudniejszych dla mnie chwilach, dramatach, czy też w dokonywaniu wyborów,
czułam obecność nieznanej mi energii, wewnętrzną walkę w dokonywaniu wyborów, które przecież
nie mają wpływu wyłącznie na mnie, ale również osobach w moim otoczeniu, a może nawet jest to
mechanizm sięgający głębszych aspektów. Temat Anioła Stróża jest jak rzeka. Anioł Stróż musi być
podobny do człowieka, do którego jest przypisany, ażeby wspólnie tworzyć część większego "planu".
Przede wszystkim musi emanować z niego miłość, gdyż tylko poprzez miłość możemy wygrać siebie.
Praca nr 5
Patrzyłam na nią w totalnym osłupieniu. Albo uderzyłam się w głowę mocniej niż myślałam, albo ktoś
z samej góry wyciął mi wielki kosmiczny dowcip. Bardzo nie chciałam w to wierzyć, ale cóż, w końcu
ona sama jest namacalnym dowodem własnego istnienia, czyż nie?
Granatowe włosy wyglądały jak plastikowe i opadały prostą linią na ramiona, kontrastowały ostro z
wściekle zielonymi oczami. Te oczy przywodziły mi na myśl oczy bardzo rozgniewanego kota, który za
sekundę dopadnie biednego Tweety’ego (w roli głównej : ja). Na jaskrawą koszulkę z setkami
nadruków narzuciła podartą dżinsową kurtkę, na dodatek cała skryła się pod gotyckim prochowcem i
kanarkowymi martensami. Jak zazwyczaj, prezentowała się niczym Hugo w Dolinie Paproci; w
obecnej sytuacji wyglądała wręcz absurdalnie.
Znałam ją dość dobrze, by wiedzieć, że jest nieobliczalna jak ustrój Rosji Ludowej. W tamtej chwili,
widząc ją stojącą ze znudzoną miną w szpitalnej sali, żałowałam wszystkiego, na co dałam się
namówić od momentu, w którym ją poznałam. Mój obecny stan był najlepszym dowodem na to, że
powinna stracić posadę. Jakim cudem w ogóle dostała tę robotę? Osoba tak nieodpowiedzialna,
arogancka i zadufana jak ona nie nadawała się nawet do prac społecznych… Choć może tylko ja
postrzegałam ją w ten sposób. Kiedy zdradziła mi całą prawdę sądziłam, ze jest również
niepełnosprawna umysłowo – i to bardzo mocno walnięta - ale ostatecznie przekonała mnie ledwo
widoczna złocista aureola i migoczące skrzydełka.
A może to jednak morfina? Westchnęłam. Nie, nic z tego.
- Jeszcze raz: kim jesteś? – powtórzyłam słabo, bo nagle poczułam się gorzej.
- Twoim aniołem stróżem – rzuciła zirytowana i powróciła do olewania mnie i swoich obowiązków.
Poczułam się znacznie gorzej.
Zmobilizowałam swoje obleczone gipsem ciało, boleśnie wygięłam szyję i wgapiłam się w sufit
pełnymi złości oczami.
- To wiele wyjaśnia – mruknęłam ponuro, pewna, że tam na górze śmieją się ze mnie.
Praca nr 6
Mój stróż? Jest on niezwykle ważnym obywatelem Nieba. To wysoko postawiony archanioł. Szycha
wśród innych aniołów. Oprócz sprawowania nade mną pieczy, pełni także funkcje jednego z
najbliższych, a zarazem najlepszych zwierzchników Boga. To jakby jego prawa ręka od interesów
między Zaświatami, a Ziemią. Jest najbardziej zaufanym doradcą Stwórcy. No, ale przede wszystkim
jest moim stróżem.
Czuję jego obecność niemal codziennie. Czasami podszeptuje mi jakieś słówko na ucho. „Zrób to, nie
rób tamtego…” To takie jakby moje sumienie. Mówi mi co jest dobre, a co złe. Chce zapewne,
zarezerwować dla mnie przyzwoite miejsce w Niebie. Dobrze go rozumiem. Takie jest po części jego
zadanie. Ale oprócz tego pełni również funkcje mojego osobistego ochroniarza. Z nim nie muszę się
lękać. Jest najlepszy. Ma czarny pas w karate, dżudo, taekwondo, ninjutsu i złoty pas w anielskim
boksie. Przyłoży każdemu, kto będzie chciał mnie skrzywdzić.
A jak wygląda? To nienaganny elegant! Chodzi w garniturkach od ich boskiego Armaniego. Najczęściej
w błękitnym, choć lubi także ten jasnobrązowy. No i do tego szykowny płaszczyk i luźny krawat
dopasowany do fiołkowego koloru oczu. Ciemnobrunatne włosy ma nieco potargane, tak jakby
nieustannie bawił się w nich wiatr. No ale cóż począć, gdy jest się aniołem i codziennie trzeba
odbywać po kilkadziesiąt lotów stąd do Nieba? Nie ma lekko. Lecz ta jego łobuziarska fryzurka dodaje
mu pewnego wdzięku… Nie powiem, niezły z niego przystojniak wśród aniołów. Takie jakby
niebiańskie ciacho.
Skąd wiem, że jest najlepszy? No, wnioskuję to głównie z tego, że jeszcze żyje. Ale także, z tego, że jak
do tej pory we wszystkim mam niebanalne szczęście. Potrafię wykaraskać się z najgorszych tarapatów
bez najmniejszego zadrapania. Świetnie radzę sobie w szkole, nawet gdy jestem nieprzygotowana do
zajęć. W domu, to ja mam zawsze największe fory, gdy razem z moim rodzeństwem coś zmalujemy.
Niech nikt mi nie wmawia, że nie stoją za tym siły wyższe. Jestem przekonana, że ”pewien” anioł
macza w tym swoje palce. Ja już wiem jaki.
Gdybym miała wydać werdykt, to z pewnością, mój anioł dostałby szóstkę. Nie zastąpiłabym go
żadnym innym. Żaden inny nie byłby zresztą w stanie go zastąpić. Bo mój anioł jest najlepszy ;)
Praca nr 7
„Aniele Boży, stróżu mój…” - to słowa, których najczęściej używam do „rozmowy” z moim Aniołem.
Nie są to jedynie powtarzane co dzień zdania, ukryta jest w nich prośba o błogosławieństwo w życiu,
a zarazem ogromna wdzięczność za każdy kolejny dzień i noc.
Pod zamkniętymi powiekami widzę mojego Anioła jak pochyla się nade mną. Pragnę otworzyć wtedy
oczy, jednak boje się, że gdy to się stanie, obraz pryśnie, jakbym go sobie jedynie wyśniła.
Czasami nachodzą mnie refleksje, czy aby te Niebiańskie Istoty chcą być przez nas spostrzegane, bo
gdyby rzeczywiście tak było pewnie fruwałyby nad naszymi głowami niczego się nie obawiając. Myślę,
że dziś Anioły wyglądają inaczej niż dawniej, nie wiem czy zależy to od charakteru człowieka nad
jakim czuwają, jednak mam pewność, że czymś się różnią. Ludzie mają niezwykłą istotę, która strzeże
ich, czuwa nad nimi i prowadzi ich przez całe życie. Jestem pewna, że moim Niebiańskim Obrońcą jest
mężczyzna. Chodzi tutaj o płeć Anioła, nie wiem czy w ogóle ją mają, ale jeśli tak to byłby to właśnie
on. Nie mam pojęcia dlaczego, może tak podpowiada mi intuicja, którą mnie obdarzył?
Najbardziej przyciągająca z całego wyglądu Stróża jest jego twarz, na której wypisane są wszystkie
jego emocje. Bardzo młoda, a jednak wygląda jakby przeżyła w życiu naprawdę wiele. Anioł ma
również regularne rysy i delikatną, bladą jak papier cerę. Znajdujące się na niej oczy są koloru
błękitnego nieba, a ich spojrzenie jest niezwykle odważne. Grzbiet jego małego nosa jest delikatnie
wygięty, a wargi ułożone są w wiecznym półuśmiechu. Na jego głowie delikatnie powiewają krótkie,
złociste włosy. Sługa Nieba jest ogromny, a jego wznoszące się od ramion skrzydła mają potężną
rozpiętość. Trudno opisać mi ubiór mojego Stróża, bo przecież nawet we współczesnych czasach
Anioły nie chodzą po sklepach. Nad głową mojego Anioła widnieje coś w rodzaju okrągłej tęczy, która
rozprowadza wokół niego barwne promienie. Ubrany jest w długą, prostą szatę, która sięga do jego
stóp, odzianych w sandały. Ubranie jest jedwabne i ozdobione wszystkimi odcieniami brązu i złota, a
u samej nasady kreacji widnieją małe, połyskujące kamyczki. Nie mam pojęcia skąd ma takie stroje,
gdzie i kiedy je zmienia, ale jestem pewna, że spodobałyby się dziś nie jednemu projektantowi.
Wygląda w niej bardzo szykownie i elegancko, wiem, że wszystkie jego stroje są w bardzo podobnej
kolorystyce, ponieważ idealnie do niego pasują.
Mój Anioł… jest artystą, który jak w scenariuszu teatralnego spektaklu, planuje moje życie, abym
czuła się spełnionym człowiekiem. Gra na skrzypcach inspirujące melodie, aby mój świat był pełny
pasji, które będę pragnęła rozwijać. Maluje moją przyszłość w czerwone barwy, by uzyskać, jak
malarz na płótnie, ślady niezapomnianej miłości.
Jest w moim życiu jak matka, która cierpliwie wysłuchuje moich problemów i radzi jak je najlepiej
rozwiązać, ojciec, który uczy w życiu wytrwałości i odwagi, aby podejmować największe wyzwania.
Jest również jak najlepszy przyjaciel, do którego mogę się zwrócić o każdej porze. Czuje jego opiekę,
bo przecież to dzięki niemu tak naprawdę chodzę jeszcze po tym świecie.
Praca nr 8
Odziany w białą szatę, stanął przede mną, obrzucając wszystko gniewnym wzrokiem. Z lekkim
przestrachem obserwowałam delikatne drżenie skrzydeł, widząc ruch piór, które trzymały się
przylegającej powierzchni. Od całej jego osoby biła delikatna poświata, która sprawiała, że patrząc na
niego musiałam przymykać oczy. Uśmiechnęłam się, widząc wokół jego głowy aureolę, która idealnie
oddawała stan drobnego blondyna. Zerknęłam na jego tęczówki – sam błękit nieba, dodający mu
tylko uroku. Jednak jedynie jego usta nie pasowały do całej doskonałej układanki – nie tkwił na nich
uśmiech, a raczej grymas niezadowolenia. Ręce splecione na piersiach również wskazywały, że
stojąca przede mną istota jest zła. Ale to była tak słodka złość, że nie mogłam powstrzymać się od
delikatnego uśmieszku. Anomalia urody, która była najpiękniejszym pięknem, jakim kiedykolwiek
widziałam.
- Ciągle mówisz, że mnie nie ma – usłyszałam jego głos. - Uciekasz przed światem, a potem zwalasz
wszystko na Boga! Dziewczyno! Myślisz, że kto ochrania cię wtedy, kiedy przechodzisz przez pasy?
Myślisz, że kto natknął cię, abyś jeszcze raz sprawdziła, co było zadane z chemii? Kto pomaga ci wstać
rano? Kto podsuwa myśli i pomaga wybrnąć z ciężkich sytuacji? Kto siedzi obok ciebie, kiedy
płaczesz? To, że mnie nie widzisz, nie oznacza, że mnie nie ma. Jestem, tylko ty tego nie czujesz, bo
nic nie chcesz czuć. Ludzie tak mają, ogradzają się murem, ale anioły istnieją naprawdę. Dostrzeżesz
je w każdym promyku szczęścia i nadziei. Otwórz oczy, zobacz życie.
Budzik wyrwał mnie z głębokiego snu. Z ciężkim westchnieniem widziałam, jak postać Anioła
zniknęła. Usiadłam na krawędzi łóżka i zaczęłam zastanawiać się, czy to był jedynie sen czy realna
mara. Nadal nie mam pojęcia, ale przymykając oczy, widzę jego skwaszoną minę, która sprawia, że
odkrywam ten promyk nadziei. Jednak w dalszym ciągu pozostaję sama, chociaż duchowo czuję
wsparcie Anioła, który nie ma aż tyle siły, aby się pokazać. Wierzę, nie potrafiąc uwierzyć samej sobie.