Pobierz w pdf - CzytajZaFree

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFree
"I co Ty na to?"
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Dzanikdzej
„I co ty na to?”
Był letni, deszczowy dzień. Dla wielu byłby to dzień nieudany, ponieważ uważaliby, że
owa aura psuje im wakacje. Jednak Natalia długo czekała na taką pogodę. Twierdziła, że
jest to najlepszy czas na wszelkiego rodzaju zabawy, rozrywki, a przede wszystkim
doświadczenia. Już tydzień temu ułożyła plan na deszczową pogodę i miała zamiar w końcu
wprowadzić go w życie. Nie mogąc liczyć na pomoc rodziców i gosposi, którzy jak uważała
dziewczynka, byli zbyt dorośli na poważne doświadczenie, jak zawsze w takich sytuacjach
zadzwoniła do swojego przyjaciela.
-Dzień dobry, panie Mariuszu – przywitała się grzecznie i uśmiechnęła się tak, jakby jej
przyjaciel mógł ją zobaczyć. – Co pan powie na mały eksperyment?
-Oczywiście Natalko – prawie wykrzyknął uradowany pan Mariusz, który oprócz tego, że był
jej przyjacielem, to również sąsiadem. – Powiedz tylko, co mam przygotować.
Natalka powoli wyliczyła wszystkie potrzebne przedmioty, tak żeby pan Mariuszek mógł
spokojnie zanotować to w swoim ulubionym notesie w czerwone żabki, potem oznajmiła mu,
że będzie za jakieś pół godzinki, pożegnała się i zaczęła przygotowywać się do
największego i najpoważniejszego eksperymentu w jej ośmioletnim życiu.
Natalka wzięła z szafy największą torbę, jaką znalazła w mieszkaniu i spakowała do
niej wszystkie rzeczy, które jej zdaniem mogły się przydać. Zadowolona chciała wyjść z
domu, gdy nagle na jej drodze stanęło stworzenie, którym dziewczynka w duchu gardziła,
ale którego w codziennej rzeczywistości się bała. Była to według niej istota nienaturalnie
wysoka, nadmiernie krzykliwa i wybuchowa oraz z pewnością zbyt mocno i nieumiejętnie
pomalowana. Rodzicie nazywali ją gosposią.
-A gdzie ty się panno wybierasz? – Zapytała i groźnie zmierzyła ją wzrokiem.
-Droga pani Zosiu – uśmiechnęła się sztucznie Natalka. – Idę do mojego przyjaciela. Prosił,
żebym pomogła mu posprzątać w pokoju, a ja jak sama pani wie, mam złote serce i nie
mogłam mu odmówić – skłamała.
-No dobrze – westchnęła pani Zosia. – Ale nie wróć za późno.
Szczęśliwa dziewczynka wybiegła z domu, nie czekając aż gosposia się rozmyśli. Pomyślała
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
nawet, że mogłaby ją kiedyś, w bardzo odległej przyszłości polubić. Jednak teraz miała
ważniejsze sprawy na głowie, przez panią Zosię była spóźniona. Najszybciej jak mogła
pobiegła do domu przyjaciela i zadzwoniła trzynaście razy do drzwi. To był ich specjalny
znak. Po chwili w progu stanął pan Mariuszek. Był on niskim, sześćdziesięcioletnim
mężczyzną o pulchnej, pogodnej twarzy i oczach, w których, gdy tylko widział, Natalkę
zapalały się iskierki.
-Witaj Natalko – uśmiechnął się i wpuścił zmokniętą dziewczynkę do środka.
-Dzień dobry proszę pana. Przepraszam za moje okropne spóźnienie, ale Godzilla ( tak
z panem Mariuszkiem nazywali gosposię) zatrzymała mnie w domu.
-Rozumiem moja droga – zaśmiał się gospodarz. – Z Godzillą nie wygrasz.
Zaprosił swojego gościa do pokoju gościnnego. Tam, na dużym, drewnianym stole
pomalowanym na czarno, czekała już na dziewczynkę gorąca herbata. Natalka usiadła na
starym fotelu, wzięła kubek z jej ulubionym napojem i postawiła sobie na kolanach. Przez
chwilę grzała ręce i rozmyślała. Bardzo lubiła ten pokój. Na niebieskich ścianach wisiały
piękne obrazy, a na suficie błyszczał zachwycający żyrandol. Wszystko było tu niezwykłe.
-Może opowiesz mi teraz, na czym ma polegać nasz eksperyment? – zagadał staruszek, gdy
stwierdził, że jego towarzyszka odpoczęła.
-Z wielką chęcią – zapewniła i zaczęła wszystko dokładnie wyjaśniać. – Dziś będziemy psuć
różne rzeczy… - zdziwiony pan Mariusz otworzył już usta, aby przeciwstawić się takiemu
marnotrawstwu, ale dziewczynka nie dała mu się odezwać. – Ależ może pan być spokojny!
Nie będą to wielkie szkody i na pewno nie będą wyrządzone na marne. Proszę zobaczyć, co
dziś przyniosłam – Natalka zaczęła wyjmować z torby różne rzeczy. Były to m.in.: dwie
bluzki jej mamy, trzy karimaty, zestaw narzędzi i jej ulubiona lalka, o dziwnym imieniu
Nambadija. – Otóż są to rzeczy, które ostatnio ktoś chciał ode mnie lub od mojej rodziny
pożyczyć.
-Kompletnie nic nie rozumiem – powiedział ze zmieszaniem pan Mariuszek. – Niszczyć
rzeczy? A komu to potrzebne?
-Och! Nam to potrzebne! I to jak nigdy. Będziemy niszczyć te rzeczy, oczywiście tak, aby
było to widoczne dopiero po jakimś czasie, a potem badać reakcję ludzi, którzy nam te
rzeczy będą oddawać. Sprawdzimy jak zachowają się w kłopotliwej i niejasnej sytuacji.
Teraz pan rozumie? – zapytała tonem wzniesionym, lecz na pewno nie zdenerwowanym. Na
pana Mariuszka nie umiała się gniewać.
-Powoli zaczynam – powiedział staruszek, a Natalka odetchnęła z ulgą. – Jednak musisz mi
obiecać, że nic poważnego się tym rzeczom nie stanie. Twoi rodzice i Nambadija mieli by do
mnie pretensje, a o reakcji Godzilli nawet boję się pomyśleć – odparł i oboje zaczęli się
śmiać.
Kiedy się uspokoili, postanowili zabrać się do roboty. Pan Mariusz, opierając się na liście
z zeszytu w czerwone żabki, przygotował igły, nici, scyzoryk i inne szkodliwe, ostre
narzędzia, które jak się okazało miały służyć do zagłady niewinnych i bezbronnych
przedmiotów. Pokazał je przyjaciółce, a ona była nimi istnie zachwycona. Szczególnie
zielonkawym, lekko zardzewiałym scyzorykiem.
-W takim razie zabierajmy się do pracy – powiedziała i tak też zrobili. Na jedną z bluzek
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
mamy wylali trochę sosu, w drugiej wydziergali małą dziurkę. Następnie wzięli się za
narzędzia taty. W młotku poluzowali troszkę rączkę tak, że przy mocniejszym uderzeniu
odlatywała, natomiast w pile stępili i powyginali kilka ząbków. Teraz przyszła kolej na
karimaty. Pierwszą ubrudzili czekoladą, drugą postrzępili na końcach, ale trzecią
postanowili pozostawić bez zmian. Na końcu zabrali się za Nambadiję, ją Natalka psuła z
ciężkim sercem, dużo cięższym, niż gdy psuła rzeczy innych. Ale czego się nie robi dla tak
poważnych eksperymentów, jak ten?
W zwyczajnych warunkach te czynności nie zajęłyby im dużo czasu, jednak oni, zanim
wyrządzili jakąś szkodę, uważnie zastanawiali się, jak ona ma wyglądać, a potem
skrupulatnie ją wykonywali. Nie było mowy o żadnym przypadkowym błędzie. Oczywiście
przy tym śmiali się i żartowali, bo kiedy byli razem, nie mogli się powstrzymać od śmiechów.
-Dziękuję panu bardzo za pomoc – odrzekła uroczystym tonem dziewczynka, gdy już
skończyli. – Teraz pozostaje nam tylko czekać i obserwować.
Pogadali jeszcze chwilkę, po czym Natalka pożegnała się z przyjacielem i pobiegła do domu.
Przed drzwiami wejściowymi zatrzymała się i jak najciszej otworzyła je. Chciała wejść do
środka niezauważona. Udało jej się. Gosposia była zajęta gotowaniem, a rodzice
najwyraźniej jeszcze pracowali. Zadowolona z siebie wdrapała się po schodach na pierwsze
piętro i zaczęła chować wszystkie przedmioty, które wzięła z powrotem na miejsce. Była
pewna, że rodzice nie spojrzą na nie ani razu, zanim ktoś nie przyjdzie, by je pożyczyć,
dlatego nie martwiła się, że zobaczą szkody. Zmęczona opadła na łóżko. W końcu mogła
odpocząć.
Rano obudziła się wypoczęta i gotowa do działania. Poszła do kuchni i zamyślona nalała
sobie do szklanki zimnego mleka. Wczoraj pożyczyła ostatnią rzecz, lalkę, więc dziś zacznie
się punkt drugi jej planu – obserwacja. Nie mogła się już doczekać. W południe do mamy
miała przyjść koleżanka, żeby oddać bluzki. By nie marnować czasu Natalka zaraz po
śniadaniu przygotowała sobie duży zeszyt, trzy długopisy, dwa ołówki, gumkę do mazania.
Kiedy rozległ się dźwięk dzwonka, była już przy drzwiach. Uśmiechając się zaprosiła ją do
środka i zaprowadziła do sypialni rodziców. Niby niechcący nie zamknęła drzwi do końca
i usiadła zaraz obok, tak by nie było jej widać. Zaczęła się przysłuchiwać. Jednak to
spotkanie nie trwało długo, koleżanka podziękowała mamie, oddała jej bluzki i zadowolona
wyszła. Za nic nie przepraszała, ani nie wspomniała o żadnej szkodzie. W ogóle nie była
zakłopotana. Natalia zanotowała sobie zachowanie kobiety w zeszycie, po czym udała się
do kuchni na małą przekąskę. Już zabierała się za ogromną porcję ciasta drożdżowego, gdy
nagle usłyszała pisk. Pobiegła zobaczyć, co się stało. Okazało się, że to mama. Zdziwiona i
trochę przestraszona dziewczynka spytała się, o co chodzi. Wtedy przed nią pojawiły się
dwie bluzki. Jedna poplamiona, druga dziurawa.
-Jak ona mogła to zrobić! – ton mamy stawał się teraz płaczliwy. – To moje najlepsze bluzki!
-Mamusiu, nie denerwuj się – próbowała ją uspokoić. – Plamę na pewno da się wyprać,
a dziurka jest tak mała, że pani Zosia bez problemu ją zaszyje. To podniosło ją trochę na
duchu, jednak zapowiedziała, że gdy tylko nadarzy się okazja powie tej całej Karolinie, bo
tak miała na imię jej koleżanka, co o niej sądzi. Po wyjściu z pokoju Natalka zanotowała
reakcję mamy i uznała, że na dzisiaj koniec.
Dwa dni po tym zajściu przyszedł czas na narzędzia taty. Rano zadzwonił do niego pan
Paweł i powiedział, że dziś około osiemnastej wstąpi na chwilę, by je oddać. Natalka bardzo
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
się ucieszyła, bo od wczoraj brak postępów w eksperymencie zaczął jej solidnie doskwierać.
I tym razem, gdy usłyszała dźwięk dzwonka, była przygotowana. Niestety tata nie wpuścił
swojego gościa do środka, ale od razu udał się z nim do garażu. Tam dziewczynka nie
mogłaby być niezauważona, więc ze smutkiem postanowiła zostać w domu i poczekać. Czas
dłużył się niemiłosiernie, lecz w końcu zza drzwi wyłoniła się szczupła sylwetka taty.
Wyglądał na bardzo zadowolonego.
-Ten Paweł to porządny kolega – powiedział trochę do córki, a trochę do siebie. – Narzędzia
wyglądają lepiej, niż wtedy, gdy je kupiłem. Po prostu niesamowite.
Radosnym krokiem poszedł do salonu, cały czas powtarzając słowa „niesamowite”
i „wspaniałe”. Gdy tylko zniknął z pola widzenia, Natalka wzięła klucze i pobiegła do garażu.
Szybko odnalazła skrzynkę z narzędziami i dokładnie je obejrzała. Rzeczywiście wyglądały
jak nowe. Po odpadającej rączce młotka i stępionych ząbkach piły nie było śladu.
-Tato miał rację – pomyślała. – Niesamowity ten pan Paweł.
Zanotowała wszystko w zeszycie i poszła oglądać dobranockę.
Trzy dni później Natalka musiała wstać wcześniej niż zwykle, bo tego ranka miała
przyjechać do nich pani Marysia, żeby oddać karimaty. Zaspana dziewczynka nie zdążyła
nawet przebrać się z piżamy, gdy usłyszała dochodzący z kuchni kobiecy głos. Złapała za
zeszyt i długopis i pognała. Kiedy weszła, mama i pani Marysia popijały już kawę.
-O, dzień dobry Natalko – uśmiechnęła się do dziewczynki i nie czekając na jej odpowiedz
mówiła dalej. – Klaudio – zwróciła się do mamy Natalki. – Gdy używałam wasze karimaty,
zauważyłam, że jedna jest brudna, a druga postrzępiona. Nie wiedziałam czy to moja
„zasługa”, więc postanowiłam wszystkie szkody naprawić.
-Oj… Sama nie jestem pewna Marysiu – powiedziała trochę zawstydzona mama. – Tak
dawno tego nie używałam, że nie pamiętam. Gdyby to okazały się nasze plamy, to bardzo
cię przepraszam.
-Ależ nie ma za co – rzekła trochę zbyt szybko i głośno kobieta. – Tak tylko powiedziałam.
Natalka stwierdziła, że nie ma co dłużej siedzieć i przysłuchiwać się rozmowie. Ten temat
był już zamknięty. Miała wszystko zapisane, więc zajęła się swoimi sprawami. Wieczorem
położyła się dość wcześnie, bo była zmęczona poranną pobudką. Kładąc się do łóżka miała
bardzo dobry humor. Wiedziała, że jutro przyjdzie do niej Renia, żeby oddać Nambadiję.
Uznała, że to będzie ciekawy dzień.
Tak też się stało. Następnego dnia o piętnastej, w progu jej pokoju stanęła Renia. Wyglądała
na zdenerwowaną albo raczej poirytowaną. Natalka nie umiała dokładnie określić.
-Cześć – powiedziała Renia i od razu przeszła do rzeczy. – Dlaczego twoja lalka miała
naderwaną rękę? – spytała z wyrzutem. – Jeśli wiedziałaś, że jest popsuta mogłaś mi jej nie
dawać.
Natalka przez chwilę zastanawiała się, co ma odpowiedzieć, poczym rzekła krótko.
-Trzeba było sprawdzić, czy ci odpowiada. Chciałaś Nambadiję taką, jaką miałam, to
dostałaś. Czego więcej chcesz? – była z siebie bardzo dumna, że tak rozsądnie rozprawiła
się z koleżanką.
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Chwilę patrzyły na siebie z pretensjami, a potem Renia obróciła się na pięcie i wyszła.
Natalka zanotowała sobie całe zajście i dla zrelaksowania się zaczęła rozwiązywać sudoku.
Następne dni minęły bardzo szybko, i teraz dziewczynka stała już na progu drzwi
pana Mariusza i dzwoniła trzynaście razy. Uśmiechnięty od ucha do ucha przyjaciel otworzył
jej i wpuścił do środka.
-Co takiego tam masz? – spytał radośnie, wskazując ruchem głowy na zeszyt.
-Podsumowanie naszego eksperymentu – powiedziała z nieukrywaną dumą. – Zanim je
panu przedstawię, chcę bardzo podziękować za pomoc.
-Nie ma za co, Natalko – pan Mariuszek cały czas się uśmiechał.
Potem usiedli przy stole, a dziewczynka zaczęła wszystko po kolei wyjaśniać. Wprawdzie
dokładnie pamiętała każdy szczegół, ale posługiwała się też notatkami. Chciała, żeby było
bardziej poważnie.
-A twoim zdaniem, kto z nich zachował się najlepiej? – zapytał ją przyjaciel.
-Dokładnie nie jestem pewna, bo przecież czyjaś reakcja zależy też od jego charakteru.
Jednak nie mogłam wziąć go pod uwagę, ponieważ nie znam dobrze tych ludzi. Na początku,
gdy byłam jeszcze pochłonięta gniewem na Renię, stwierdziłam, że pan Paweł ma
słuszność, ten, który pożyczył od taty narzędzia, ale potem uświadomiłam sobie, że on
wcale nie zachował się dobrze. Nie mogłam ocenić tego obiektywnie, bo byłam zła na
Renię. Jednak, kiedy ochłonęłam uznałam, że ona miała w pełni rację. Może powinna była
mi to powiedzieć trochę spokojniej, ale przecież miała prawo być zdenerwowana. Każdy
powinien otwarcie mówić, jeśli coś go nie zadowala, a nie ukrywać to tylko dlatego, by
komuś innemu nie było przykro. A dlaczego to on ma ponosić krzywdę, jeśli to wcale nie
jego wina? Ma prawo do swojej opinii i do jej wyrażania. Ja także źle zareagowałam. Dobrze
wiedziałam, że to moja wina i powinnam była umieć się do tego przyznać. Czasem za
bardzo ponoszą mnie emocje – powiedziała i uśmiechnęła się lekko do pana Mariusza.
-Masz rację – odpowiedział po chwili zastanowienia. – Każdy ma prawo wyrażać swoją opinię.
A jeśli nawet boimy się przyznać przed kimś, uważam, że powinniśmy być szczerzy przed
samym sobą.
Natalka przez moment rozmyślała nad słowami przyjaciela, a po chwili wrócili do rozmowy.
Staruszek widział, że dziewczynka była bardzo szczęśliwa. Już na początku ich znajomości
zrozumiał, że jej ulubionym zajęciem jest obserwowanie innych. Lubiła wyciągać z tego
wnioski, czasem bardziej trafne, czasem mniej, ale zawsze bardzo szczere i przemyślane, a
potem dzielić się nimi. Po ich zakończeniu zawsze długo rozmawiali i w końcu dochodzili do
tego, że eksperyment w gruncie rzeczy był udany.
Autor Justyna
Janik
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty