„Jesteśmy tradycją – tradycja jest w nas”. (tu tekst w *) - e

Transkrypt

„Jesteśmy tradycją – tradycja jest w nas”. (tu tekst w *) - e
Historia ta powstała z ciekawości i chęci poznania lepiej mojego
województwa, czyli województwa podlaskiego. Tak więc postanowiłam zrobić
niezbędne wywiady i rozmowy, na podstawie których stworzyłwm tę oto gawędę.
Najpierw postanowiłam odwiedzić sędziwych państwa Chmielewskich. Rodzina
Chmielewskich na pytania dotyczące przodków, zawsze odpowiadała, Ŝe na tych
ziemiach osiedlali się nawet rodzice ich ojców. Uwzględniając potrzeby pracy,
ograniczę się tu do przedstawienia tradycji podlaskich, powstania regionu oraz
ich roli dzisiaj.
W drodze do mieszkania tej oto rodziny rozmyślałam o tym, o co
mogłabym zapytać. Postanowiłam zagadnąć panią Zofię Chmielewską o słowniczek
kuchni podlaskiej i tradycyjne potrawy naszego regionu. JuŜ niejednokrotnie
wraz z rodzicami i siostrą byliśmy tam na obiedzie i pani domu nigdy nas nie
zawiodła. Pani Chmielewską gotuje wprost fenomenalnie! Szczególnie smakuje mi
kiszka ziemniaczana, dzisiaj miałam duŜo szczęścia, poniewaŜ wchodząc do
kuchni, gdzie zazwyczaj przebywała pani Zofia, spotkałam jeszcze jedną kobietę.
Była to pani Marysia, kuma, czyli sąsiadka państwa Chmielewskich. Obie panie
przygotowywały jakieś ciasto. Niektóre składniki trzymały w bandurkach i waŜyły
na bezmianie (jak się później okazało, chodziło o puszki i rodzaj wagi). Zapytałam,
czy bym nie mogła popatrzeć i posłuchać, wspominając wcześniej o moich
zamiarach. Gospodynie zgodziły się. Pani Zosia krzyknęła do sąsiadki, aby ta
zakryła fajerką otwór w płycie kuchennej. Nie wiedziałam, cóŜ to jest, ale
zauwaŜyłam, jak pani Marysia zakrywa krąŜkiem dziurę w „plicie”. Sąsiadka po
wykonanej czynności nieco teŜ tam uprzątnęła, odsuwając na bok tak zwane garki
i durszlak. Ale na płycie było coś jeszcze. Coś się smaŜyło. Nagle moja niepewność
się rozwiała, gdy gospodyni zawołała, by kobieta jeszcze przewróciła na drugą
stronę bliny. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale pachniało jak placki z jabłkami. CóŜ,
nie myliłam się, gdyŜ zauwaŜyłam, jak pani Marysia odwraca na drugą stronę
właśnie placuszki. Ta podeszła do pani Zofii i z lodówki wyjęła droŜdŜe,
wspomniała teŜ o tym, Ŝe znajduje się tam takŜe zgliwiały ser i bołtun. CóŜ, będę
się musiała dowiedzieć znaczenia tych słów. Podczas gotowania panie były bardzo
zadowolone i wspomniały, Ŝe napiłyby się berbeluchy. Gdy ciasto juŜ się piekło,
pani Marysia napomknęła, Ŝe po pracy naleŜy się odpoczynek i przyniesie z domu
pampuchy, a w czasie drogi przyświecać będzie sobie batarejką Gdy wyszła,
zapytałam gospodynię o niezrozumiałe dla mnie słowa. Dowiedziałam się, Ŝe
berbelucha to tanie wino, bołtun to zepsute jajko, a zgliwiały ser to po prostu
psujący się twaróg. Batarejką jest po prostu latarką Gdy wróciła pani Marysia,
ku memu zdziwieniu przyniosła ze sobą pączki. Więc pampuchy tą są pączki i to w
dodatku bardzo smaczne. Kiedy delektowałyśmy się świeŜymi wypiekami, panie
swobodnie rozmawiały o róŜnych sprawach. W trakcie rozmowy padły informacje
o kulinarnych upodobaniach gospodyń. Mówiły, Ŝe lubią jajka w śniadku (jajka na
miękko, ledwo ścięte), karkowinę (karkówke.), małosolne ogórki, szubę (sałatkę
ziemniaczane - śledziowa - warzywną) i co mnie bardzo zdziwiło, zajzajer (coś
bardzo kwaśnego). Panie śmiały się ze mnie, gdy mówiłam o moich ulubionych
potrawach'- pizzy, frytkach, itp. Wskazały na efekt spoŜywania niezdrowej
Ŝywności i szybki tryb Ŝycia. Ubolewały nad kondycją współczesnej kuchni.
Zaciekawiły mnie nazwy naczyń, w których kiedyś przygotowywano potrawy,
dowiedziałam się, Ŝe ciasto, kluski, itp. gniotło się w kopańkach, które tak na
marginesie, słuŜyły teŜ do kapania dzieci, masło ubijało się w masłobojce, a zupy
goto wano w saganie. Moja ciekawość sięgnęła zenitu. Panie wyc zuły to
i zaproponowały obejrzenie dawnych narzędzi, przechowywanych na strychu.
Oglądałam, oglądałam, oglądałam... Fascynujące kiedyś było Ŝycie. Zdrowa
Ŝywność, duŜo ruchu, ludzie przygotowujący potrawy we własnoręcznie
wykonanych naczyniach. Teraz ... ten pośpiech, konserwanty, zgiełk, spaliny,
masowa produkcja. Ech, nie warto o tym mówić!
Za to pan Edmund pokazał mi swoje dokumenty dotyczące regionu.
Zapisywał je jeszcze kiedyś, wraz z ojcem i ciągle poszerzał o nowe informacje.
Zaufałam mu i dane te przedstawiam tu (niestety, są to jedynie krótkie urywki).
Pan Chmielewski bardzo się ucieszył, Ŝe zainteresował mnie właśnie taki temat.
On bardzo lubi rozmowy na temat naszego województwa i chętnie rozszerza
swoje prace o nowe informacje lub aktualności i właśnie dzięki temu dowiedziałam
się o typowych imprezach regionalnych, miastach naleŜących do województwa
i o jego połoŜeniu. O połoŜeniu trochę wiedziałam, ale dokumenty pana Edmunda
dotyczące poruszanego tu zagadnienia niesamowicie mi pomogły. Państwo
Chmielewscy poradzili mi, abym wybrała się do rodziny Ćwików. Gromadzą oni
dokumenty dotyczące powstania województwa i tego, co się wydarzyło w niezbyt
odległej przeszłości. Tak więc, gdy weszłam przez furtkę na podwórko, od razu
spotkałam pana Ćwika, Siedział i czytał. Lubi to robić. Państwo Ćwikowie mają
bardzo ładny domek. Zaraz go opiszę. Jest to jeden z najładniejszych domów
w okolicy, oczywiście według mnie. Okienka są nieduŜe, ale wydaje się, Ŝe moŜna
dojrzeć z nich wszystko, na parapetach ładne, pachnące kwiatki, konwalie i takie,
których jeszcze nie widziałam na oczy. Dach ma kolor czarny, a na czubku domku
znajduje się komin, z którego w zimę i chłodne dni uchodzi dym. Ten domek jak
z
bajki
bardzo
mi
się
podoba.
Pan Ćwik zgodził się na pomoc i przyniósł z domu poŜółkłe papiery. Pan Ćwik
zgodził się na pomoc i przyniósł z domu poŜółkłe papiery. Ujrzałam gruby, czarny
napis: „Powstanie województwa podlaskiego". Na innych kartach nie mogłam
odczytać pisma, Gospodarz zaproponował mi, bym zabrała je do domu i przejrzała.
Mówił, Ŝe dokumenty poszerzone są o nowe zapiski. Lubię tego pana w okularach.
On zawsze pomoŜe i jest gościnny. Pani domu, niestety, nie było. Z tego, co mówił
Pan Ćwik, wyjechała do siostry na wieś.
Najciekawsze z historii naszego regionu wydały mi się następujące
informacje. Tak więc u zarania istnienia naszego pięknego państwa polskiego
obszar dzisiejszego województwa podlaskiego stanowiła typowa kraina graniczna,
na terenie której następowało przenikanie i ścieranie się wpływów polskich
(mazowieckich), ruskich, jaćwieskich i krzyŜackich, a później takŜe litewskich.
Po upływie stu lat z tegoŜ województwa wydzielono powiaty brzeski,
mielnicki, bielski oraz ziemię drohicką i w 1517 r. utworzono województwo
podlaskie. W 1566 r. z województwa został wyłączony powiat brzeski. Resztę
terenów naleŜących dziś do regionu podlaskiego stworzyły w całości lub w części
powiaty, grodzieński i trocki, w województwie trackim, wołkowyski
w nowogródzkim, brzeski i kamieniecki w brzeskim. Zachodnia część
dzisiejszego województwa (czyli obecne powiaty, łomŜyński, zambrowski,
kolneński, znaczna część grajewskiego i częściowo moniecki) naleŜała do
Mazowsza. Od połowy XIV wieku poszczególne części Księstwa Mazowieckiego
były włączane do Korony, a w 1526 r. po wymarciu ostatnich Piastów mazowieckich
przyłączono całe Mazowsze. Mnogość granic w tamtym okresie nie przeszkadzała
jednak w swobodnym przenikaniu myśli i wzorców kulturowych.
Rozmawiając z dwoma panami, dowiedziałam się o imprezach na Podlasiu,
o których wcześniej wiele nie słyszałam. MęŜczyźni opowiedzieli mi m.in.
o Paradzie Orkiestr Dętych w Suchowoli, Mistrzostwach w pływaniu na byle czym
w Augustowie, Międzynarodowej Letniej Akademii Wiedzy o Tatarach Polskich,
O gó ln o p o ls k im Dn iu O gó rk a w K ru s ze wi e , P o d la s k im Ś wię c i e Ch le b a
w Ciechanowcu, Biesiadzie Miodowej w Kurowie czy Ogólnopolskich Dniach
Truskawki w Korycinie. Moi rozmówcy wspominali teŜ o Szlaku rękodzieła
ludowego województwa podlaskiego.
Myślę, Ŝe wiadomości uzyskane od pana Chmielewskiego i pana Ćwika będą
wystarczającym materiałem na następną gawędę o Podlasiu.
Teraz, niestety, muszę z wami się poŜegnać. To juŜ koniec mojej
opowieści... przynajmniej na razie.

Podobne dokumenty