Gazeta.pl 04.02.2010 Rzemieslnik kontra sieciowki

Transkrypt

Gazeta.pl 04.02.2010 Rzemieslnik kontra sieciowki
Rzemieślnik kontra sieciówki
1z2
http://www.emetro.pl/emetro/2029020,85648,7529055.html?sms_code=
Rzemieślnik kontra sieciówki
Alicja Bobrowicz 2010-02-04, ostatnia aktualizacja 2010-02-04 16:56:13.0
Krawca sprowadziliśmy dziś do roli przeszywacza guzików, zaś szewca odwiedzamy, gdy
odpadnie nam flek. Szansą na przetrwanie małych zakładów usługowych są jednak młodzi
ludzie, zdegustowani modą z taśmy produkcyjnej
>> Gustaw, kot z nadwagą...
- Smutno mi, kiedy widzę młode dziewczyny z podwiniętymi rękawami swetrów, w źle dopasowanych płaszczach czy za
długich spódnicach - mówi Henryk Rusiecki, który od 10 lat prowadzi zakład krawiecki przy ul. Górczewskiej 15 na Woli.
Szyje niemal całe Ŝycie - zaczynał jako piętnastolatek. Ucząc się fachu, pracował m.in. w Modzie Polskiej, potem
prowadził własną pracownię przy ul. Siennej. Dziś głównie poprawia to, co sknocą inni. - W ubiegłym roku uszyłem tylko
trzy jesionki i dwa Ŝakiety. Ludzie przychodzą ze spodniami do skrócenia albo zamkiem, który trzeba przeszyć. W
styczniu nawet na opłaty nie zarobiłem - dodaje pan Henryk. Jakby na potwierdzenie jego słów do pracowni wpada
męŜczyzna ze spodniami w ręku. "Zaznaczyłem, ile trzeba skrócić, panie Henryku". - Niech pan przyjdzie po nie jutro odpowiada krawiec. - MoŜe w Śródmieściu jest lepiej? - zastanawia się głośno.
- Klienci proszą głównie o dopasowanie ubrań - potwierdza Eugeniusz Reczek, właściciel Pracowni Krawieckiej przy ul.
Marszałkowskiej 138. Jako dowód demonstruje płaszczyk znanej sieciowej marki, który czeka juŜ na odbiór. Był
workowaty, nie podkreślał figury klientki. Teraz będzie dopasowany w talii i na plecach, zyskał teŜ nieco inny,
ciekawszy krój kołnierza. Za taką usługę trzeba zapłacić 120 zł. - Dawniej to było nie do pomyślenia, Ŝeby krawiec robił
przeróbki. Szanujące się zakłady odmawiały przyjmowania takich zleceń - wzdycha pan Eugeniusz.
Na brak klientów nie narzekają z kolei szewcy. - Ostatnio coraz więcej osób do nas zagląda - cieszy się Jan Wachlik,
który od 20 lat pracuje w zakładzie przy ul. Wolskiej 58. Buty do naprawy przynoszą głównie starsi ludzie, często by
oszczędzić i załatać co się da. Zaglądają teŜ młodzi, głównie panie z ulubionymi pantoflami czy kozakami, w których np.
odpadł flek z obcasa czy urwała się zapinka. - Dziś buty są marnie szyte i szybciej się niszczą - tłumaczy pan Jan.
Czy ktoś jeszcze decyduje się teraz na ubrania szyte na miarę? Owszem, głównie osoby niewymiarowe lub te, którym
korzystanie z usług krawca weszło w nawyk. - Moja ciotka regularnie jeździ z Bielan na Pragę do swojej ulubionej
krawcowej. Dla mnie to nie do pomyślenia, szkoda by mi było czasu - mówi Aneta z Warszawy. Zdarzają się jednak
klienci, których oferta sieciówek po prostu nie zadowala. - Od lat szyję garnitury pewnemu wykładowcy
uniwersyteckiemu. Doskonale wie, czego chce. Dla niego liczą się detale - ręczne stebnowanie, kieszonka na zegarek
po innej stronie niŜ standardowo czy trzy dziurki w rękawie - opowiada pan Eugeniusz. Dodaje, Ŝe wśród jego klientek
są teŜ młode dziewczyny, które przychodzą, by zrealizował ich pomysły na wyróŜnienie się z tłumu podobnie ubranych
kobiet. - Dla mnie nie ma w sklepach rzeczy wartych kupienia, w rozsądnej cenie. Kolega stylista polecił mi panią, która
realizuje moje pomysły - opowiada Agata, grafik z Warszawy, stała klientka krawcowej. - Uszyłam sobie niedawno
bluzę, którą wypatrzyłam na zdjęciu z Syberii. Jedna z kobiet miała na sobie "kangurkę" z tkaniny w ludowe wzory.
Zachwyciłam się i znalazłam kwiecisty materiał (taki, z którego często powstają chusty). Potem zrobiłam z niego teŜ
spodnie z obniŜonym stanem - opowiada. Dodaje, Ŝe teraz ma ochotę pójść o krok dalej i samej nauczyć się tworzenia
ciuchów. Zaczęła juŜ poszukiwania popularnych niegdyś kursów kroju i szycia.
Podobne doświadczenia ma Joanna, menadŜerka z Olsztyna. - Marzyła mi się letnia sukienka, taka "chinka".
Nabiegałam się po sklepach, ale wszędzie były albo za krótkie, albo w jaskrawych kolorach. Ja chciałam czarną i za
kolano. Krawcowa pomogła mi wybrać materiał i uszyła dokładnie to, co wymyśliłam. Samo uszycie kosztowało jakieś
50 zł - opowiada.
Młode kobiety, które juŜ korzystają z usług krawców, nie mają wątpliwości - przed nami powrót do szycia na miarę.
Mniej optymistycznie patrzą na to sami mistrzowie kroju. Nie zamykają jednak swoich zakładów, bo szycie to ich pasja.
A kto odwiedza dziś Pracownię Obuwia Kielmana przy ul. Chmielnej 6? Z usług legendarnej juŜ firmy, działającej w
stolicy od 126 lat, korzystają politycy, aktorzy czy muzycy. Ostatnio jednak grono klientów poszerza się o młodych,
wykształconych biznesmenów, którym nie odpowiada jakość dostępnych w sklepach butów i wolą zamówić te
mistrzowsko szyte na miarę. Na takie cudeńka trzeba jednak wydać nawet kilkaset złotych.
Osoby gorzej sytuowane poszukują obuwia na miarę w internecie. Coraz większą popularnością cieszy się np.
zamawianie w ten sposób pantofli ślubnych czy wizytowych. W sklepach, które oferują taką usługę, wybieramy wzór i
materiał, a w zamówieniu podajemy dokładne wymiary stopy. Tu za buty zapłacimy juŜ od 100 zł.
>> Metrowa tablica ogłoszeń <<
Masz temat dla reportera Metra? Napisz do nas: metro(at)agora.pl
Adopcje zwierząt
2010-02-17 11:12
Rzemieślnik kontra sieciówki
2z2
http://www.emetro.pl/emetro/2029020,85648,7529055.html?sms_code=
Alicja Bobrowicz
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
2010-02-17 11:12