Przyjemność Z sensu

Transkrypt

Przyjemność Z sensu
KATEDRA PSYCHOLOGII w w w. c h a ra k t e r y. e u
60
KATEDRA PSYCHOLOGII
Przyjemność
z sensu
Myślenie nie boli – to prawda dość znana.
A oszukiwanie skojarzeń? Jest przyjemne.
Prawie tak samo jak seks. Przynajmniej
dla naszego mózgu.
J
tekst
Mateusz Gola
Joe już drugą godzinę siedział
przed ekranem komputera. Przed
jego oczami mignął kolejny obrazek. Doktor Michael Gazzaniga
poprosił go, by powiedział, co zobaczył. – Kurę – odparł krótko pacjent. – Teraz niech pan zamknie
oczy i lewą ręką narysuje to, co
pan widział – poprosił doktor.
Joe zaczął wykonywać polecenie.
Długopis wiedziony jego ręką zostawiał na kartce linie, układające się w kształt… domu. – Proszę
otworzyć oczy i powiedzieć, co
2010 styczeń
pan narysował. Joe spojrzał na rysunek, chwilka konsternacji... To
z pewnością nie była kura. Jednak
niepewność nie trwała długo. –
Kurnik, panie doktorze, narysowałem kurnik. – Dlaczego narysował
pan kurnik? – zapytał zdziwiony Gazzaniga. – Ponieważ kury
mieszkają w kurniku – ze spokojem odpowiedział Joe. – Dobrze…
– doktor nie był jednak do końca
przekonany. – Przejdźmy zatem
do kolejnego zadania.
Tym razem Joe zobaczył żyrafę.
Doktor nie zdążył jeszcze wypowiedzieć pytania, gdy Joe zerwał
się na równe nogi. – Mam tego
dość! Nie będę dłużej uczestniczył
w tych badaniach – krzyknął. –
Dlaczego się pan tak zdenerwował?
– zapytał Gazzaniga. – Zadaje pan
głupie pytania, denerwuje mnie to!
– Proszę usiąść, jeśli pan chce, to
za chwilę skończymy, tylko podsumujmy to dzisiejsze spotkanie
– powiedział spokojnie doktor, wyłączając monitor komputera. Starał
się tonować emocje, gdyż Joe chorował na lekooporną epilepsję i kolejne napady stanowiły zagrożenie
dla jego życia. Dwa lata wcześniej
został poddany zabiegowi komisurotomii (przecięcia spoidła wielkiego), co w sposób skuteczny zapobiegło rozprzestrzenianiu się
wyładowań epileptycznych pomiędzy półkulami jego mózgu i w efekcie wyeliminowało groźne napady
padaczki. Ubocznym skutkiem zabiegu było zlikwidowanie tradycyjnej drogi wymiany informacji między półkulami mózgu. I właśnie to
interesowało Gazzanigę. W trakcie badania za każdym razem prezentował pacjentowi dwa obrazki
– jeden do lewego pola widzenia,
drugi do prawego. Joe potrafił nazwać tylko jeden obiekt. Gdy po
stronie prawej pojawiła się kura,
została ona przetworzona przez
lewą półkulę mózgu Joe, związaną
z funkcjami językowymi. Pacjent
bez zająknięcia relacjonował co widział. Jednak jednocześnie z kurą,
po lewej stronie ekranu wyświetlony został dom. Joe nie potrafił
powiedzieć, co widziało jego lewe
oko, gdyż ten obraz przetwarzany
był przez prawą półkulę jego mózgu. Mógł to jednak narysować lewą
ręką (sterowanie ruchem kończyn
odbywa się w półkuli przeciwnej
do danej kończyny). Rysując, przekonany był, że odzwierciedla to,
o czym mówił – czyli kurę. Wpadał
w konsternację dopiero, gdy zobaczył iż w rzeczywistości narysował
dom. Jednak jego mózg szybko poradził sobie z tą dziwną sytuacją –
określając obiekt na rysunku jako
kurnik, nadał wszystkiemu całkiem spójne znaczenie. Czy domyślają się państwo, jaki obrazek
dotarł do prawej półkuli pacjenta w kolejnej próbie? Gdy półkula
lewa przetwarzała wizerunek żyrafy, prawa zajmowała się wizerunkiem płonącego domu. Obraz
ten wywołał w Joe silny niepokój.
Nie mogąc jednak zwerbalizować
przyczyny tego niepokoju, zaczął
szukać jej wśród dostępnych informacji – tym, że badanie trwa już
bez uszkodzeń mózgu w wielu sytuacjach niewiele różni się od opisanego wyżej Joego.
Złożona i prosta
codzienność
Rys. 1. Schemat obrazujący eksperyment
z udziałem Joego. Za http://www.youtube.
com/watch?v=ZMLzP1VCANo)
ponad godzinę lub że doktor zadaje
wciąż te same pytania.
Zachowania pacjentów po zabiegu
komisurotomii w bardzo spektakularny sposób pokazują istniejącą w ludzkim umyśle głęboką potrzebę przetworzenia i zrozumienia
docierających do niego informacji.
W przypadku pacjentów takich jak
Joe, informacje te są niepełne, do
części z nich dostęp jest znacznie
utrudniony. Jednak dążenie do nadawania im sensu i spójnego znaczenia dominuje nad wszystkim.
Pacjenci są w stanie stworzyć spójną opowieść o tym, co widzą, co
robią i co się z nimi dzieje.
Czy jest to właściwość tylko i wyłącznie osób z przeciętym spoidłem
wielkim? Zdecydowanie nie. Ta
potrzeba sensu oraz zdolność jej
realizacji jest typowa dla każdego
z nas. I wbrew pozorom, człowiek
Przykłady sytuacji, w których pobudzenie fizjologiczne interpretujemy w sposób nie zawsze zgodny
z rzeczywistością, są bliskie niemal
każdemu. Mogą mieć swoją ciemną
lub jasną stronę. Badania zebrane
przez Meni Koslowsky w publikacji
zatytułowanej Commuting Stress
wskazują, że ludzie dojeżdżający do pracy kilkadziesiąt kilometrów lub korzystający w godzinach
szczytu z transportu publicznego
doświadczają stresu związanego
z hałasem, tłokiem oraz nadmiarem stymulacji. Intuicyjnie próbują
się izolować od tych bodźców poprzez słuchanie muzyki lub zatopienie się w lekturze. Jednak nie
zawsze jest to możliwe. Brytyjski
psycholog David Lewis zbadał tętno i ciśnienie krwi osób dojeżdżających do pracy ponad godzinę zatłoczonymi środkami transportu.
Były one istotnie wyższe niż
u osób, których czas dojazdu nie
przekraczał 15 minut oraz porównywalne z rejestrowanymi u pilotów wojskowych podczas treningu.
Trudno wyobrazić sobie, że takie
pobudzenie może nie wpłynąć na
funkcjonowanie w pracy. Ale ile
osób zdaje sobie z niego sprawę?
Dążenie do nadania sensu
dominuje nad wszelkimi
innymi procesami w mózgu.
Prawdopodobnie osoba nieświadomie doświadczająca stresu komunikacyjnego, będzie szukała przyczyn pobudzenia wśród informacji
dostępnych – koleżanka w pokoju
denerwuje niemal każdym zachowaniem, a szef daje zbyt krótkie
terminy. I wszystko znów zacznie
mieć sens.
stycze ń 2010
61
KATEDRA PSYCHOLOGII w w w. c h a ra k t e r y. e u
Powyższy przykład to dość złożona racjonalizacja, w którą uwikłane
są zjawiska fizjologiczne??w postaci reakcji autonomicznego układu
nerwowego. Przyjrzyjmy się, jak
przebiegają nieco prostsze procesy tego typu.
Oko ludzkie jest tak zbudowane,
że widzi ostro w obszarze zaledwie 1,5 do 2 stopni kąta widzenia.
Odpowiada to mniej więcej obszarowi paznokcia na kciuku wyciągniętej przed siebie ręki. Im dalej
obiekty oddalone są od punktu,
na który patrzymy, tym mniej wyraźnie są dostrzegane. Aby móc je
zobaczyć ostro, należy zwrócić na
nie oko. Jednak ruch taki trwa od
kilkunastu do kilkudziesięciu milisekund. Ta właściwość naszego
systemu recepcyjnego sprawia, iż
KATEDRA PSYCHOLOGII
na ich podstawie, mózg „składa”
całą scenę. To, co „powinno” być
obecne w widzianym obrazie oraz
jakie znaczenie mają obiekty, które
Oko widzi ostro tylko
wycinek obrazu przed nami.
Wycinek nie większy niż
szerokość paznokcia na
wyciągniętej ręce. .
62
Rys. 2. Proszę przez pół minuty popatrzeć
na te punkty. Czy dostrzegają Państwo
w nich jakieś sensowne kształty? Jeśli tak,
proszę je zapamiętać. Na końcu artykułu
znajdziecie Państwo dalszy opis zabawy,
w zmieniającym się środowisku
nie jesteśmy w stanie zobaczyć
wszystkiego, co znajduje się w polu
widzenia, nie mówiąc już o przetworzeniu tych informacji. W zdecydowanej większości przypadków
nie jest to jednak powód do zmartwienia, ponieważ bardzo skutecznie uczymy się wybierać bodźce
znaczące. Są one rozpoznawane
prze układ wzrokowy, a później,
2010 styczeń
już rozpoznaliśmy, mózg ocenia na
podstawie zdobytej wcześniej wiedzy. Wypełnia przy tym luki tak,
by wszystko miało sens i abyśmy
nie musieli zastanawiać się, czego
nie dostrzegliśmy. O „brakach” dowiadujemy się dopiero wtedy, gdy
skonfrontujemy nasze wrażenia
z wrażeniami innych osób lub gdy
zacznie się dziać coś niestandardowego – na przykład w dłoni występującego przed nami iluzjonisty
zniknie chusteczka.
Jeśli posiadamy już jakieś informacje o znikających chusteczkach,
nasz mózg z pewnością szybko uzupełni naszą wiedzę na temat widzianego zdarzenia – np. o informacje, gdzie i w jaki sposób można
było ową chusteczkę ukryć. Jeśli
jednak wiedzy takiej nie posiadamy (np. dzieci) będziemy się starali
skojarzyć to z innymi dostępnymi
nam możliwościami (być może rozpłynęła się tak, jak draże ściskane
w ręce). Można więc powiedzieć,
że nadawanie znczaenia doceirającym do nas bodźcom polega na
ich rozpzonawaniu oraz kojerzaniu
ze znanymi nam obiektami. Jeśli
w poprzednim zdaniu nie zauważyli państwo czterech literówek,
znaczy to, że proces ten przebiegł
całkowicie automatycznie. Jeśli nawet literówki te zostały zauważone, a mimo to nietypowe ciągi
znaków zinterpretowano jako znane już słowa i nie przeszkodziło
to w zrozumieniu sensu zadania,
jest to również dowód na sprawne funkcjonowanie brzusznej drogi
wzrokowej.
Jaki mechanizm stoi za tak skutecznym kojarzeniem nowych obiektów
z już znanymi? Jakie źródło ma tak
wielka determinacja, by nadać sensowne znaczenie przetwarzanej
informacji?
przedczołową ciała prążkowanego.
To właśnie ta struktura odpowiedzialna jest za uwalnianie neurotransmitera o nazwie dopamina
i aktywizację tak zwanego układu nagrody. Gdy układ ten zostanie wzbudzony, dopamina pomoże
utrwalić efekt pracy sieci neuronowych, a my odczujemy nagradzającą satysfakcję z faktu, że nasz
mózg skojarzył nowy bodziec ze
znanymi wcześniej elementami
układanki i nadał mu spójne znaczenie.
Przyjemność skojarzeń
W 1972 roku Solomon Snyder i Can-­dace Pert z John Hopkins Uni­
versity School of Medicine odkryli w mózgu receptory opioidowe.
Odkrycie to pozwoliło naukowcom
zrozumieć, w jaki sposób działają
opiaty – czyli znane już od XIX
wieku substancje takie jak morfina, kodeina, czy heroina. Jednak
jeśli w mózgu istniały receptory
takich związków chemicznych, to
naturalne wydawało się, że muszą
również istnieć wydzielane przez
organizm substancje oddziałujące
na receptory opioidowe. Odkrycie
ich było tylko kwestią czasu.
W roku 1975 dwóch szkockich biochemików – John Hughes i Hans
Kosterlitz – badając mózgi świń
wyizolowało taką substancję.
Nazwano ją później endorfiną –
od endo (wewnętrzna) morfina.
Pięć lat później zespół Michaela
Lewisa z National Institute of
Mental Helath odkrył, iż receptory opioidowe są również obecne
w obszarach kory mózgowej związanej z przetwarzaniem wzrokowym. O ile wcześniejsze odkrycia
tych receptorów w obszarach mózgu związanych z odczuciem bólu
oraz z doświadczaniem gratyfikacji
nie zaskakiwały, to nie wiedziano
co począć z tą informacją. Co ciekawe, kolejne badania ujawniły, że
liczba receptorów wzrasta w miarę
przesuwania się w głąb brzusznego szlaku wzrokowego. Szlak ten
analizuje cechy widzianych obiektów i rozpoznaje je. Gdy informacja
z promienistości wzrokowej dotrze
do pierwszorzędowej kory wzrokowej (V1) w pierwszej kolejności
analizowane są dane o konturach
obiektu, następnie, kolejne obszary
(V2, V3 i V4) przetwarzają infor-
Puzzle znaczeń
Rys. 3. Co dostrzegasz na tym rysunku?
macje o kolorze i teksturach. Tutaj
liczba receptorów opioidowych jest
niewielka. W bocznej i brzusznej
korze potylicznej, gdzie wykrywane są powierzchnie oraz całe
obiekty, takie jak twarze czy miejsca (budynki lub widoki), liczba receptorów znacząco wzrasta. Jednak
to nie koniec – zagęszczenie receptorów robi się jeszcze większe
w korze przyhipokampalnej oraz
węchowej. Obszary te są najsilniej zaangażowane w kojarzenie
bodźców z różnymi śladami pamięciowymi.
Jak to wszystko działa? Według
Irvinga Biedermana i Edwarda
Vessela, którzy badaniem tych procesów zajmują się od 10 lat, wygląda to w następujący sposób. Otóż
gdy widzimy coś nowego lub niezrozumiałego, mózg stara się nadać temu znaczenie poprzez skojarzenie poszczególnych elementów
nowej sceny z elementami znanymi, istniejącymi w postaci śladów
pamięciowych. Proces ten znajduje swoje odzwierciedlenie w pobudzeniu asocjacyjnych obszarów
kory mózgowej (kory przyhipokampalnej oraz węchowej). Jeśli
bodziec był na tyle atrakcyjny, by
spowodować odpowiednio silne
pobudzenie, rozpoczyna się proces
wydzielania endorfin. Do tego momentu kora asocjacyjna zanurzona
była w neurotransmiterze o nazwie
GABA (kwas g-aminomasłowy,
kwas 4-aminobutanowy) – substancji wyciszającej pracę mózgu.
Ale dopływ endorfin do receptorów opioidowych powoduje zmniejszenie wydzielania GABA. Teraz
neurony pobudzone wzbudzającym
ciekawość bodźcem mogą przesyłać sygnał bez przeszkód, by lepiej
W utrwalaniu skojarzeń
uczestniczy hormon
szczęścia - endorfina.
przetworzyć i zintegrować napływające informacje. I ostatecznie
nadać znaczenie temu, na co patrzymy.
Taka wzmożona aktywność prawdopodobnie powoduje, że sygnał
dociera również do połączonego
z korą wzrokową, hipokampem,
jądrami migdałowatymi oraz korą
Poszczególne elementy wielkiej
układanki, w ramach której poszukujemy sensu, mogą kształtować
się w sposób zupełnie automatyczny i nieuświadamiany lub z udziałem naszej woli – jak na przykład
podczas nauki czytania. Przykład
ten, choć bardzo skomplikowany,
dość dobrze obrazuje cały proces.
W pierwszych fazach uczymy się
liter (grafemów) – graficznych znaków złożonych z linii prostych oraz
krzywych. Cztery ułożone pod odpowiednim kątem odcinki zaczynamy spostrzegać jako „W” – graficzną całość. Kojarzymy ją z jej
brzmieniem oraz z odpowiednim
układem aparatu mowy, by móc
wydać z siebie odpowiadający jej
dźwięk (fonem). Możemy również
powiązać ją z poznanymi wcześniej obiektami – wielbłądem czy
wiewiórką. Mózg sam siebie nagradza za te skojarzenia. W końcu dochodzi do tego, że te cztery początkowo bezsensowne linie
zaczynają być rozpoznawane automatycznie, mają swoje znaczenie. Początkowo sieci neuronowe
mogą mieć trudność z rozróżnieniem „W” od „M” lub rozpoznaniem „W” i „W” jako tego samego
symbolu. Jednak z czasem zaczynają być w tym niemal bezbłędne.
Grafemy (litery i liczby) są dość
specyficznym przykładem, gdyż ich
analiza odbywa się na stosunkowo
wczesnych piętrach przetwarzania
stycze ń 2010
63
KATEDRA PSYCHOLOGII w w w. c h a ra k t e r y. e u
64
informacji wzrokowej – już na styku kory V4 z zakrętem wrzecionowatym. Obszar ten odpowiedzialny jest również za przetwarzanie
informacji o kolorze. Jak pokazują
badania, nadaktywność tego obszaru związana jest z występowaniem
synestezji wzrokowej (określone
znaki mogą być widziane w jakimś
kolorze), a zmniejszona aktywność
– z dysleksją lub nawet aleksją (nieumiejętność różnicowania grafemów, uniemożliwiająca czytanie).
Ucząc się czytania, po poznaniu
symboli, zaczynamy łączyć litery
w słowa. Początkowo wymaga to
rozszyfrowywania znaków po kolei. Jednak z czasem zaczynamy
kojarzyć ich układy z poszczególnymi obiektami, by w końcu rozpoznawać ich znaczenie po wygładzę. I nawet jeśli pewne elementy
nie pasują do czułości, to jesteśmy
w stanie, bazując na naszej wiedzy,
odpowiednio je przekształcić, tak
by miały sens.
Słowo „wygładzę” w poprzednim
zdaniu – przeczytaliście Państwo
pewnie jako „wyglądzie” słowo
„czułości” jako „całości”. Jeśli nie
znalibyście któregoś z tych słów,
zrozumienie dwóch poprzednich
zdań nastręczałoby nie lada trudności. Ale nasz mózg znał je i to
co widziane zostało porównane
z informacjami zapisanymi w pamięci oraz umieszczone w pewnym kontekście. Słowa, pojęcia,
zdania – raz zapisane w zadowalający sposób (a więc taki, który został nagrodzony przez układ
nagrody), stworzyły ślad pamięciowy, który służy jako kolejny
element pojawiających się wciąż
układanek
Posiadając ślad pamięciowy wyglądu dalmatyńczyka, pośród tych
punktów na rysunku powyżej dojrzymy psa bez problemu, prawdopodobnie zobaczymy też jesienne
liście i pień drzewa, lub jakieś inne
elementy pozwalające na interpretację pozostałych punktów, tak by
tworzyły sensowne otoczenie dla
psa. Ten rysunek w istocie jest
2010 styczeń
Rys. 4. Kropki przedstawione na rysunku
nr 2 na stronie 62 zostały wygenerowane
losowo. Być może koś z państwa jednak dostrzegł w nich jakieś kształty. Np. zaznaczoną wyżej złą twarz. Raz zobaczona zostanie ona prawdopodobnie zapamiętana
na tyle trwale, że gdy po miesiącu spojrzymy na rysunek nr 2 bez problemu dostrzeżemy ją ponownie.
tak skonstruowany, by punkty sugerowały przedstawioną powyżej
interpretację.
Sensowne układanki
przyjemności
Czy szukalibyśmy sensu w abstrakcyjnym malarstwie, gdyby nie
sprawiało nam to przyjemności?
Czy oglądalibyśmy długie serie
telewizyjnych seriali, które pod
koniec każdego odcinka frustrują
nas przerwaniem akcji tuż przed
rozwiązaniem zagadki, gdyby ta
chęć zrozumienia nie była silna?
Czy próbowalibyśmy nadawać znaczenie sytuacjom z naszego życia, gdyby nie samonagradzające
i wzmacniające mechanizmy w naszym mózgu?
Stanisław Lem w jednym z esejów
składających się na cykl zatytułowany Apokryfy (obecnie Biblioteka
XXI wieku) zarysował wizję przy-
szłości, w której epidemia nieznanej choroby odebrała ludziom przyjemność z aktywności seksualnej.
Bez całej tej maszynerii neurochemicznej zaczęli odczuwać, jak dużym wysiłkiem jest jakakolwiek
prokreacja. Rządy państw próbowały motywować, nagradzać lub
karać, jednak nic nie skutkowało.
Człowiek to dość leniwa istota, jak
zauważ Lem. Bez przyjemności
ludzkość zaczęła wymierać. Mając
na uwadze fakt, że w proces kojarzenia informacji wzrokowych ze
śladami pamięciowymi zaangażowane są te same substancje, co
w akt seksualny – endorfiny oraz
dopamina – można zastanowić się,
czy bez tych wewnętrznych mechanizmów nagradzających mózg
podejmowałby wysiłek mający na
celu zrozumienie docierających
informacji.
Neuronaukowe podłoże motywacji
do poszukiwania znaczeń poprzez
ich kojarzenie dotyczy jak na razie tylko przetwarzania informacji wzrokowych oraz werbalnych.
Wciąż jeszcze nie wiemy, czy mechanizm ten kryje się za sytuacjami tak złożonymi, jak ta związana
np. ze stresem komunikacyjnym.
Jednak obserwacje osób dostarczających sobie opiatów w sposób niewymagający wysiłku – np.
narkomanów zażywających heroinę – wskazuje na znaczny spadek
zdolności kojarzenia nie tylko informacji wzrokowych, ale również
złożonych informacji społecznych
oraz fizjologicznych. Być może ten
sam mechanizm stoi za twierdzącymi odpowiedziami na postawione
w tym akapicie pytania? A może po
prostu... kilka naukowych faktów
oraz życiowych obserwacji zostało
przez autora tego artykułu skojarzonych tak, by dać mu przyjemność? Mateusz Gola jest psychologiem, neurokognitywistą, asystentem Katedrze
Psychofizjologii Procesów Poznawczych SWPS. Prowadzi badania dotyczące
psychofizjologicznych mechanizmów uwagi, interesuje się neuronalnymi podstawami
zaburzeń autoregulacji w różnych stanach psychopatologicznych oraz wykorzystaniem
nowych technologii w psychoterapii i neurorehabilitacji.
stycze ń 2010

Podobne dokumenty