W hołdzie poległym górnikom
Transkrypt
W hołdzie poległym górnikom
W hołdzie poległym górnikom Utworzono: czwartek, 02 grudnia 2004 W hołdzie poległym górnikom Największe regiony górnicze Europy uczciły pamięć górników poległych w tragicznych wypadkach. Wydarzeniom tym poświęcono strony internetowe i przygotowano specjalne ekspozycje w muzeach w ramach programu: „Kultura 2000 – Sieć miejsc pamięci”. Do wspólnego projektu francuskich gmin: Courrieres, Marcinelle i Lievin, belgijskiego Charleroi, włoskiego miasta Spoleto i brytyjskiego Gresford dołączy niebawem Zabrze. Dr Zenon Szmidtke – kustosz Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu ukończył właśnie swą pracę nad kalendarium największych wypadków w europejskim górnictwie. Przywołał w nim prawie siedemdziesiąt wydarzeń, które krwawo wpisały się w historię przemysłu węglowego. – Starałem się dotrzeć do najbardziej wiarygodnych źródeł i w miarę dokładnie podać przyczyny katastrof z uwzględnieniem liczby ofiar. W wielu przypadkach są to dane wstrząsające – wyjawia autor opracowania. Trudno sobie wyobrazić skalę dramatu, jaki przeżyli w 1906 r. mieszkańcy francuskiego Courrieres. Pożar wywołany robotami strzałowymi doprowadził do wybuchu metanu. Zginęło 1099 górników. Los nie oszczędził również polskich kopalń. W 1954 roku w Chorzowie, w kopalni „Barbara-Wyzwolenie”, szalejący w następstwie awarii systemu energetycznego ogień pozbawił życia 82 górników. Polska strona internetowa programu „Kultura 2000 – Sieć miejsc pamięci” poświęcona będzie jednak dwóm innym katastrofom – w kopalniach „Sośnica” i „Makoszowy”. – Do pierwszej doszło w 1955 r., prawdopodobnie w wyniku nieostrożnego obchodzenia się z ogniem. Być może zaprószono go otwartym światłem lampy karbidowej, albo od papierosa – relacjonuje Zenon Szmidtke. Fragment sprawozdania grupy roboczej, powołanej do zbadania przyczyn wypadku: „O godzinie 17.00 wybuchł pożar. Grupa 34 górników znajdujących się w pochylni, gdzie brak było obiegowego powietrza – po stwierdzeniu niemożliwości wycofania się w skutek stopnia rozprzestrzeniania ognia – zorganizowała otamowaną przestrzeń w ślepym wyrobisku, do którego doprowadzony był rurociąg sprężonego powietrza. W ten sposób powstał schron zabezpieczający przed wpływem dymów pożarowych i trującego tlenku węgla. Oczekiwali tam na ugaszenie ognia i pomoc ratowników. Do godziny 19.00 śpieszące na pomoc zastępy ratownicze słyszały odgłosy uderzeń po rurach dochodzące z odciętych rejonów. Później rury przywalone zawałem uniemożliwiały przekazywanie sygnałów. Miał na to wpływ także szum wywołany częściowym wypływem sprężonego powietrza. To z kolei podsycało ogień. Akcję ratowniczą utrudniał gęsty dym, wysoka temperatura i wysokie stężenie tlenku węgla. Dwóch ratowników poniosło śmierć. Po dwunastu godzinach usiłowania utrzymania przepływu powietrza w rurach przy równoczesnym gaszeniu ognia, kierownictwo akcji ratowniczej błędnie oceniło możliwość przeżycia zagrożonych i podjęło decyzję zamknięcia dopływu sprężonego powietrza do rurociągu w celu ograniczenia podsycania ognia. Górnicy w schronie zginęli po dwóch godzinach od tego momentu. Na skutek zatrucia tlenkiem węgla śmierć poniosło 42 górników.” – Raz jeszcze potwierdziła się zasada mówiąca, że zawsze błędem jest upraszczanie działań ratowniczych opierając się na założeniu zaistnienia skrajnie niekorzystnych warunków – komentuje historyk górnictwa. Katastrofa w kopalni „Makoszowy” miała miejsce 27 sierpnia 1958 r. Tym razem aż 72 górników uległo śmiertelnemu zatruciu tlenkiem węgla. – Po analizie informacji, które zdołałem zebrać z wielkim trudem – cześć bowiem nadal objęta jest tajemnicą i podlega ustawie o ochronie danych osobowych – nasuwa się wniosek, że i w tym przypadku podjęto pochopne działania. Otóż, zakładając możliwość łatwej likwidacji pożaru, decyzja o wycofaniu ludzi zapadła co najmniej z godzinnym opóźnieniem. Wobec szybkiego wzrostu intensywności zadymienia wielu górników wycofywało się na własną rękę. Przebieg pożaru i akcji ratowniczej potwierdził tezę, że w warunkach wyrobisk podziemnych rozwój ognia może być zaskakujący, a o życiu ludzi mogą decydować minuty, a nawet sekundy – zauważa Zenon Szmidtke. Nikt nie potrafi policzyć, ilu ludzi straciło życie pod ziemią w powojennej historii polskiego górnictwa węglowego. Nieoficjalne źródła mówią o 10 tysiącach! W latach pięćdziesiątych, na szczególnie niebezpiecznych odcinkach zatrudniano żołnierzy i więźniów. Na próżno jednak przeglądać pożółkłe strony raportów. Wówczas statystyki nie informowały o liczbie wypadków, by przypadkiem nie rozdrażnić władzy. Ogólnie przyjętą praktyką było fałszowanie aktów zgonu. Jako przyczynę śmierci pracownika podawano zawał serca, zamiast – dla przykładu – pochwycenie przez taśmociąg. Archiwalne relacje opisujące tragiczne zdarzenia na kopalniach „Makoszowy” i „Sośnica” sprawiają jednak wrażenie wiarygodnych i to one właśnie znajdą się na polskiej stronie internetowej stworzonej w hołdzie poległym górnikom śląskich kopalń. KAJETAN BEREZOWSKI NAJWIĘKSZE KATASTROFY w polskim górnictwie po 1939 r. 1947 r. Kopalnia węgla „Modrzejów” w Sosnowcu – samozapalenie w wyniku wadliwej odbudowy i niepodmulenia wyrobisk; pożar; zadymienie z powodu wadliwej wentylacji. 25 ofiar śmiertelnych. 1954 r. Kopalnia węgla „Barbara-Wyzwolenie” w Chorzowie – pożar w prądzie schodzącym. 82 ofiary śmiertelne. 1955 r. Kopalnia węgla „Sośnica” w Gliwicach – zaprószenie ognia, najprawdopodobniej od lampy karbidowej. 42 ofiary śmiertelne. 1956 r. Kopalnia węgla „Chorzów” w Chorzowie – pożar; odwrócenie prądu powietrza powodujące rozległe zadymienie. 30 ofiar śmiertelnych. 1958 r. Kopalnia węgla „Makoszowy” w Zabrzu – zaprószenie ognia w czasie cięcia stalowej stropnicy palnikiem acetylenowym. 72 ofiary śmiertelne. 1974 r. Kopalnia węgla „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach – silny wybuch metanu połączony ze słabym wybuchem pyłu węglowego. 34 ofiary śmiertelne. 1979 r. Kopalnia węgla „Silesia” – szybko rozprzestrzeniający się pożar zapoczątkowany zapaleniem się taśmy przenośnika. 21 ofiar śmiertelnych. 1979 r. Kopalnia węgla „Dymitrow” w Bytomiu – wybuch pyłu węglowego w następstwie nieprawidłowego wykonywania robót strzałowych. 10 ofiar śmiertelnych. 1982 r. Kopalnia węgla „Dymitrow” – bardzo silny wybuch gazów pożarowych obejmujący swym zasięgiem również bazę ratowniczą. 18 ofiar śmiertelnych. 2002 r. Kopalnia węgla „Jas-Mos” w Jastrzębiu-Zdroju – wybuch pyłu węglowego. 10 ofiar śmiertelnych. 2006 r. – Kopalnia „Halemba” w Rudzie Śląskiej – wybuchu metanu i pyłu węglowego. 23 ofiary śmiertelne. Źródło: kalendarium „Wielkie katastrofy w górnictwie na ziemiach polskich (po 1939 r)”, autor Zenon Szmidtke oraz arch. TG.