PARP: Portal Innowacji – Wywiad: Zielona energia w motoryzacji
Transkrypt
PARP: Portal Innowacji – Wywiad: Zielona energia w motoryzacji
Newsy Wywiad: Zielona energia w motoryzacji Wieczorem wjeżdżam do garażu, podłączam samochód do gniazdka, rano jadę nim do pracy – mówi Tadeusz Walasek, prezes zarządu klastra Green Stream, który rozwija w Polsce ekologiczną motoryzację przyszłości i stawia na zmniejszenie zużycia w Polsce ropy naftowej Klaster Green Stream skupia 19 podmiotów, w tym agencje, firmy, jednostki naukowobadawcze i organizacje otoczenia biznesu. Czy trudno było przekonać tak duże i różnorodne grono do ścisłej współpracy? Zjednoczył nas wspólny cel: doprowadzić do jak najszybszego spadku zużycia ropy naftowej w Polsce. Stawiamy na intensywny rozwój odnawialnych źródeł energii, stworzenie rynku pojazdów zasilanych czystą energią oraz na budowę w całym kraju infrastruktury do obsługi samochodów tego typu. Nasze tempo mocno wzrosło, gdy w 2008 r. otrzymaliśmy dofinansowanie z działania 5.1 „Wspieranie powiązań kooperacyjnych o znaczeniu ponadregionalnym” Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Koordynacji projektu podjął się MARR SA– jeden z 19 uczestników klastra Green Stream. Oznaczało to 19,3 mln zł wsparcia na projekt „Budowa rynku pojazdów elektrycznych i infrastruktury ich ładowania – podstawą bezpieczeństwa energetycznego”. Cieszy nas, że te działania doceniła ponownie Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, przyznając naszemu projektowi pierwszą nagrodę w konkursie „Innowacyjny projekt”. W jaki dokładnie sposób Państwa klaster zamierza przyczynić się do zmniejszenia zużycia paliw płynnych w Polsce? Tworzymy szeroką sieć punktów do ładowania naszej floty pojazdów elektrycznych. Choć projekt doznał pewnych opóźnień, to docelowo w całej Polsce ma być takich punktów około 330, z tego część przenośna. Są wyposażane w inteligentną sieć informatyczną, która umożliwi nam zdalne monitorowanie ich funkcjonowania i ewentualną pomoc on-line dla kierowców. Zebrane w ten sposób dane służą do zbudowania bazy wiedzy o funkcjonowaniu samochodów elektrycznych w poszczególnych regionach kraju. Co ważne, wiedzy o korzyściach z eksploatacji pojazdów elektrycznych nie chcemy zachowywać tylko dla siebie, ale zamierzamy dzielić się nią ze społeczeństwem. Dlatego między innymi rozwijamy też nasz portal, aby informacje o możliwościach funkcjonowania gospodarki bez ropy naftowej docierały do jak najszerszego grona osób. Ponadto organizujemy i uczestniczymy w licznych eventach, prezentacjach czy programach telewizyjnych, jak również udostępniamy do testowania auta z naszej floty, by przekonywać otoczenie do słuszności naszej strategii. Kluczową częścią naszej działalności jest tworzenie flot pojazdów elektrycznych – przerabiamy samochody spalinowe na elektryczne, sprowadzamy z zagranicy miejskie samochody elektryczne oraz opracowujemy lekkie pojazdy, na przykład rowery czy riksze z napędem elektrycznym. I wreszcie – pracujemy nad prototypem polskiego samochodu elektrycznego. Szczególnie to ostatnie brzmi intrygująco. Kiedy samochód elektryczny będzie gotowy jako komercyjny produkt, dostępny dla klientów? Na razie mogę powiedzieć tylko, że prace w projekcie nad prototypem idą zgodnie z planem. O szczegółach nie chcę jednak mówić zbyt wiele ze względu na kwestie związane z ochroną własności intelektualnej. Nie znaczy to, że osoby chcące jeździć już teraz autami elektrycznymi muszą czekać. Oprócz prac nad projektem, firmy klastra prowadzą normalną działalność biznesową. Kto chciałby kupić samochód elektryczny lub konwertowany już dziś, może wykorzystać potencjał fachowy i biznesowy właśnie tych przedsiębiorstw. Zdefiniować swoje wymagania oraz ustalić warunki zakupu można przy użyciu strony internetowej www.sklep.greenpl.org. Proponujemy na przykład samochody dwuosobowe, które mogą przejechać na jednym ładowaniu od 70 do 100 km, w zależności od tego, jak mocno używamy przyspiesznika. Posiadamy również w ofercie pojazdy czteroosobowe. Te auta mają ten sam zapas energii pokładowej, ale posiadają dodatkowe rozwiązanie, które pozwala na dwukrotne, chwilowe przeciążenie silnika, co jest funkcją przydatną przy wyprzedzaniu innych samochodów czy w trakcie wjeżdżania na strome podjazdy. I wreszcie, przerabiamy auta spalinowe na zasilane energią elektryczną. Taki samochód elektryczny zdolny jest przewieźć 5 osób na odległość sięgającą do 150 km. W zależności od wymagań klienta, paleta dostępnych aut oraz konwersji jest odpowiednio poszerzana. Jaki jest koszt przeróbki fiata pandy na auto elektryczne? Koszt całkowity, łącznie z zakupem nowego auta spalinowego i najnowszej generacji akumulatorów, dochodzi do 68 tys. zł. Owszem, to dużo, ale pragnę mocno podkreślić, że mówimy wciąż o kosztach konwersji prototypowych. Nie ma innego wyjścia – wraz z ilością konwertowanych aut i z czasem cena może tylko spadać. Naszym celem jest, aby cena auta z silnikiem elektrycznym była podobna do kosztu zakupu porównywalnego auta wyposażonego w napęd spalinowy, a później nawet bardziej korzystna. Patrząc na specyfikację techniczną oferowanych pojazdów, można łatwo zauważyć, że samochody elektryczne nie należą na razie do najszybszych. Faktycznie, ale i nie jest celem samym w sobie, aby dawać narzędzie do rozwijania prędkości niezgodnych z prawem. Są to przede wszystkim auta do eksploatacji w mieście. Mają one elektronicznie wbudowane ograniczenie prędkości do 75 km/h (inne do 90km/h). Niby niewiele, ale do jazdy po mieście w zupełności wystarcza. Nadrabiają za to innymi zaletami. Silniki elektryczne w przeciwieństwie do spalinowych dysponują dużym momentem obrotowym już od prędkości zerowej. Mają bardzo dobre przyspieszenie w zakresie najbardziej użytecznym do jazdy miejskiej, nie ma też potrzeby ciągłego używania sprzęgła i dobierania biegów. Auta elektryczne ze skrzyżowań startują pierwsze. Spójrzmy zresztą na tę zaletę w skali makro. Więcej takich pojazdów na ulicach polskich miast oznaczałoby bardziej płynny ruch, a więc i mniejsze korki, a w konsekwencji zmniejszenie ilości czasu bezproduktywnie spędzanego za kierownicą. Nie mówiąc już o korzyściach ekologicznych, takich jak zmniejszenie poziomu hałasu czy emisji spalin do środowiska. Sam od trzech lat jeżdżę samochodem elektrycznym i zapewniam, że świetnie sprawdza się on w codziennym użytkowaniu, dojazdach do pracy czy na zakupy. Szczególnie cieszą kierowcę niskie koszty eksploatacji, bowiem przejechanie 100 km samochodem elektrycznym kosztuje jedynie około 4 zł, podczas gdy zwykły, porównywalny samochód spala na takiej trasie paliwa za około 30 zł. Ładowanie auta nie jest problemem. Wieczorem po prostu wjeżdżam do garażu, podłączam do kontaktu, przez noc auto się ładuje, korzystając z dwukrotnie niższej stawki za energię (taryfa nocna), a rano jadę nim do pracy. Przekonałem się też, że przesiadka z samochodu z silnikiem spalinowym radykalnie podnosi komfort podróżowania. Jazda jest dużo bardziej płynna (auta elektryczne nie mają skrzyni biegów), a hałas silnika i drgania nie zakłócają przyjemności ze słuchania muzyki. Ponadto centralnie położony na desce rozdzielczej wskaźnik zużywanego w danej chwili albo odzyskiwanego przy hamowaniu prądu jest najlepszym narzędziem stymulującym do poszanowania energii i rezygnacji z brawurowej jazdy tylko po to, aby kogoś wyprzedzić. Auta elektryczne to więcej kultury i bezpieczeństwa na drogach. Przebudowany fiat panda ma ok. 150 km zasięgu. A kiedy takim samochodem będzie można pokonać około 300 km, czyli dystans, który dzieli Warszawę od największych polskich miast, takich jak Poznań, Gdańsk czy Kraków? Z czasem odległość przestanie być problemem, jak tylko powstanie sieć komercyjnych punktów ładowania samochodów, rozmieszczonych na tych trasach. To jednak wymaga inicjatyw rządowych i nakładów finansowych wzorem innych państw. Francuski rząd planuje wydać 1,5 mld euro na wykonanie 1 mln punktów ładowania (90% w prywatnych obiektach) tylko w regionie Paryża. Inną sprawą jest fakt, że na razie budowanie sieci ładowań z myślą o pokonywaniu dużych odległości nie byłoby zbyt opłacalne. Z badań wynika, że 58 proc. użytkowników samochodów pokonuje dziennie nie więcej niż 50 km, więc chcemy w pierwszej kolejności zaspokajać tę ogromną grupę potencjalnych klientów. Zwiększanie zasięgu aut elektrycznych tylko po to, aby skorzystać z takiego rozwiązania rzadko, tak na wszelki wypadek, byłoby na razie rozrzutnością i wiązałoby się z kwestią wożenia w samochodzie niewykorzystanych, droższych i cięższych akumulatorów o większej pojemności. Pozostaje też kwestia standaryzacji gniazd, wielkości napięć i mocy, sposobu komunikowania się z komputerem auta w opcjach związanych z szybkim ładowaniem. Przede wszystkim, potrzeba do tego odpowiednich akumulatorów zdolnych przyjąć duże prądy ładowania bez efektu stopniowego tracenia pojemności, ale też odpowiedniego wyposażenia punktów ładowania, tak by były przystosowane do obsługi różnego rodzaju pojazdów. Inna sprawa, że sieć tego typu będzie pełnić jedynie funkcję uzupełniającą. Większość posiadaczy będzie ładować i tak swoje pojazdy, podłączając je na noc do zwykłego gniazdka sieciowego 230V, a z czasem będzie coraz więcej takich, którzy do tego celu będą korzystać też z zasobów odnawialnych źródeł energii. Tu zresztą ujawnia się kolejna zaleta ekologicznej motoryzacji – jest nią bardziej równomierne wykorzystanie sieci energetycznej. Obecnie koncerny energetyczne borykają się z nierównomiernym obciążeniem sieci w dzień i w nocy. Wzrost popularności samochodów elektrycznych spowoduje obustronne korzyści: dla posiadacza auta tańszą energię a dla koncernów energetyczny bardziej stabilne i efektywne wykorzystanie swoich zasobów. Znam nawet przykłady, że obrotni użytkownicy aut elektrycznych z USAładują akumulatory w nocy, by następnie odsprzedawać tak zgromadzoną energię za dnia, ale już drożej. Punkty szybkiego ładowania będą przydatne przede wszystkim dla firm zarządzających większą flotą pojazdów, bowiem elastyczność zarządzania pojazdami jest dla nich kluczowym czynnikiem. Ceny samochodów elektrycznych muszą z czasem spaść. Od czego jeszcze, poza niższymi kosztami zakupu, zależy sukces ekologicznej motoryzacji? Czeka nas jeszcze dużo pracy nad zmianą świadomości konsumentów. Klienci muszą mieć świadomość, że decydując się na auto elektryczne, dokonują zakupu korzystnego nie tylko dla środowiska, ale i dla siebie. Kluczowym argumentem za zakupem jest zysk energetyczny oraz znacznie niższy koszt przejechania100 km. Silnik elektryczny przetwarza od 80 do 90 proc. zgromadzonej energii elektrycznej na energię kinetyczną, podczas gdy w przypadku napędu spalinowego jest to jedynie kilkanaście procent w cyklu miejskim. Z punktu widzenia ekonomii, ekologii i interesów państwa to gigantyczne marnotrawstwo. Oznacza to, że ponad 80 proc. spalanego paliwa „zasila” otoczenie i atmosferę, a jedynie pozostała, niewielka część służy do wprawienia samochodu w ruch. Szacujemy, że w skali naszego kraju, średniorocznie ta rozrzutność przekracza nawet 50 mld zł, nie licząc kosztów degradacji środowiska, przerzucanych beztrosko na następne pokolenia. Wracając jednak do korzyści dla konsumenta, dodajmy, że samochód elektryczny jest prosty i tani w eksploatacji. Warto pamiętać, że nie ma układu paliwowego, wydechowego czy chłodzenia, odpadają więc trzy popularne i często bardzo kosztowne dla kierowców przyczyny awarii. Samochód elektryczny szybko i bez problemu uruchomi się w zimie i szybciej ogrzeje wnętrze. Sceptycy mogą jednak postawić zarzut, że, owszem, sam samochód elektryczny jest bardzo ekologiczny, tyle że produkcja energii dla niego – szczególnie w Polsce – już niekoniecznie. Ostatecznie wciąż najwięcej prądu produkuje się u nas z węgla kamiennego i brunatnego. Trudno całkowicie odrzucić te argumenty, ale warto jednocześnie pamiętać, że odnawialne źródła energii (OZE) w Polsce dysponują już mocą co najmniej 450 MW choćby z samej energii wiatrowej. Energia produkowana z OZE pozwala zatem już teraz na ekologiczne ładowanie ok. 45 tys. samochodów elektrycznych w ciągu godziny, a ok. 200 tys. w ciągu dnia. Achyba nikt nie ma wątpliwości, że przyszłość energetyki należy do czystej energii? Już teraz, jadąc samochodem z Gdańska do Szczecina, mija się mnóstwo farm wiatrowych. Z czasem będzie ich jeszcze więcej i to nie tylko na Wybrzeżu. Aprzecież oprócz wiatru, energię uzyskuje się też z promieniowania słonecznego, elektrowni wodnych oraz elektrowni biogazowych. Rozwój współpracy z sektorem energetycznym to zresztą jeden z kluczowych priorytetów klastra Green Stream i zadanie, na którym będziemy się mocno koncentrować w najbliższych miesiącach. Stawiamy bowiem na zrównoważony rozwój ekologicznej motoryzacji, który musi odbywać się w symbiozie z rozwojem branży energetycznej, stopniowo zwiększającej udział energii produkowanej właśnie z wiatru, wody, słońca czy biogazu. Prowadzenie innowacyjnej działalności nigdy nie jest prostym zadaniem. Jakie były największe wyzwania, z którymi musiały zmierzyć się podmioty skupione w klastrze? Samo stworzenie klastra było dużym wyzwaniem, ale, jak widać, możliwym do wykonania. Kilkanaście podmiotów, które stawiają sobie podobny cel – rozwój innowacyjnej, ekologicznej motoryzacji – w naturalny sposób dążyło do zacieśniania współpracy. Z pewnością najwięcej wyzwań przynosi nam codzienna realizacja zadań. Realizując innowacyjne projekty, trudno bowiem korzystać z utartych wzorców, podążać za innymi uczestnikami rynku. Wszelkie sposoby działania czy procedury musimy więc wypracować od podstaw, a napotykając nowy problem, nie możemy go rozwiązać, naśladując po prostu inne firmy. Korzystanie ze wsparcia unijnego wiąże się także z koniecznością ogłaszania przetargów, co w przypadku tak innowacyjnych projektów jak nasz nie zawsze ma uzasadnienie. Bo jaki jest sens ogłaszania przetargu, w którym – ze względu na nietypową technologię – może wystąpić tylko jedna, konkretna firma, będąca wyłącznym dawcą innowacyjnej technologii? Zmagamy się też z wieloma problemami formalnymi, bo okazuje się, że zarejestrowanie auta z napędem elektrycznym w miejskim wydziale komunikacji wcale nie jest prostą sprawą. Ale taka już jest rola pioniera, by przecierać nowe szlaki. Jak duży jest obecnie w Polsce rynek samochodów elektrycznych? W regularnym, codziennym użyciu znajduje się kilkadziesiąt samochodów. To niewiele, ale i państwo – w odróżnieniu od wielu innych krajów Unii Europejskiej – mało robi dla promocji ekologicznej motoryzacji. Trochę to dziwi w kontekście częstych dyskusji o uzależnieniu Polski od dostaw ropy czy gazu. Francuska strategia zakłada na przykład, że do 2020 r. po tamtejszych drogach ma jeździć aż 2 mln pojazdów z napędem elektrycznym. O podobnych liczbach mówią też Hiszpanie, jeszcze niedawno zamierzali osiągnąć ten cel do 2014 r. Wiele krajów wspiera obie strony rynku pojazdów elektrycznych. Na dofinansowanie mogą liczyć zarówno klienci, jak i producenci ekologicznych aut. Na przykład mieszkaniec Luksemburga, zainteresowany zakupem takiego samochodu, może liczyć na wsparcie sięgające 9 tys. euro, co przy cenie zakupu sięgającej 25 do 30 tys. euro jest już atrakcyjną pomocą. W innych krajach Zachodu w grę wchodzi wsparcie do 6 tys. euro. Jak widać, inne państwa wyraźnie postawiły na zmniejszenie uzależnienia od ropy naftowej. Czy Polsce znów pozostanie jedynie kopiowanie zachodnich wzorów? Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i chcemy temu zapobiec. Mamy w kraju producentów pojazdów elektrycznych i silne zaplecze badawcze. Cały czas zdobywamy doświadczenie i rozwijamy unikatowe know-how. Ale i pilnie potrzebujemy strategicznego podejścia do ekologicznej motoryzacji. Bez jej intensywnego rozwoju, nie osiągniemy chociażby założonych limitów redukcji emisji CO2 do atmosfery. Nie unikniemy też trudnych pytań o przyszłość przemysłu motoryzacyjnego w Polsce, na którym swój rozwój opiera wiele regionów, szczególnie w południowej części kraju. Co z fabrykami, które obecnie produkują części na rzecz tradycyjnej motoryzacji? Czy będą potrafiły przystosować się do zmian? Jak państwo może im w tym pomóc? To sprawy znane od lat, ale na razie nikt nie pracuje nad tym, by te kwestie rozwiązać systemowo. Polska gospodarka co prawda prężnie się rozwija i ma duży potencjał innowacji, ale potrzebuje też jasnego sygnału z góry i ustalenia priorytetów: jakie kierunki rozwoju są społecznie użyteczne i mogą liczyć na wsparcie strategiczne, a jakie – niekoniecznie. Pokusi się Pan o próbę opisania polskiego rynku samochodów elektrycznych za kilkakilkanaście lat? Na pewno kwestią najbliższych lat jest wzrost popularności konwersji, czyli przeróbek samochodów spalinowych na elektryczne. Według naszych szacunków, już teraz zaczyna się ten proces i niedługo co najmniej 10 tys. pojazdów rocznie w Polce będzie zmieniało napęd na bardziej ekologiczny i tańszy w eksploatacji. Licząc razem z nowo wyprodukowanymi samochodami elektrycznymi możemy założyć, że w 2020 r. po polskich drogach będzie jeździło co najmniej 0,5 mln takich aut. Największy rozwój przewiduję w aglomeracjach, takich jak Warszawa, Trójmiasto czy Katowice. To, który region zostanie liderem, zależeć będzie od aktywności władz regionalnych oraz przedsiębiorców. Moim marzeniem jest, bym jak najszybciej przestał być jedną z nielicznych osób w Polsce, które mają codziennie przyjemność odkrywania korzyści z jazdy autem elektrycznym. Rozmawiał Krzysztof Garski RAMKA Zalety samochodów elektrycznych: 1. W warunkach polskich gwarantują niezależność energetyczną od dostawców ropy 2. Zmniejszają znacznie lub eliminują całkowicie emisje CO2 3. Energetyka dysponuje najlepiej rozbudowaną infrastrukturą dystrybucyjną 4. Silnik elektryczny jest o wiele bardziej wydajny energetycznie od spalinowego. 5. Są znacznie tańsze w eksploatacji 6. Eliminują spaliny i hałas z miast 7. Miliardy złotych wydawane na ropę pozostaną w kraju 8. Technologia już jest sprawdzona i dostępna 9. Do produkcji energii elektrycznej można wykorzystać wiele różnych odnawialnych źródeł energii BIOGRAM Tadeusz Walasek - prezes Klastra Green Stream, wiceprezes Stowarzyszenia Użytkowników Pojazdów Elektrycznych. Wcześniej dyrektor Centrum Transferu Technologii Politechniki Warszawskiej i członek Rady Nadzorczej Parku Naukowo-Technologicznego Polska-Wschód w Suwałkach. Od 2002 roku inicjator rozwoju rynku napędów elektrycznych do rowerów i innych pojazdów. Kilkunastoletnie doświadczenie w inicjowaniu oraz realizacji innowacyjnych projektów dla międzynarodowych koncernów elektronicznych Thomson, VDN w zakresie interdyscyplinarnych rozwiązań technicznych, manager i ekspert z problematyki ciągłej poprawy efektywności procesowej, biznesowej oraz doskonalenia systemu zarządzania i pracy zespołowej. Praca na kontraktach zagranicznych w tym zakresie między innymi w Czechach, Turcji i Meksyku. W latach 1979-84 współrealizator tworzenia podstaw przemysłu elektronicznego i koniecznego zaplecza szkoleniowo-edukacyjnego w Mławie. Wcześniej pracownik Instytutu Technologii Elektronowej – opracowania procesów dyfuzji dla wdrożenia pierwszych LED w Polsce oraz badania materiałów dla zastosowań w laserach. Autor: Krzysztof Garski