F. Koneczny, Zwierzchnictwo moralności

Transkrypt

F. Koneczny, Zwierzchnictwo moralności
Człowiek w kulturze 15
Feliks Koneczny
Zwierzchnictwo moralności
1
Totalizm - to znaczy wszystkość! Katolicki totalizm określił
Pius XI w roku 1937, że to jest prawo posłuszeństwa Bogu we wszyst­
kim, obejmujące „wszystkie kręgi życia", bo chodzi zawsze i we wszyst­
kim o to, żeby uzgodnić całe życie z moralnością.
„Niedziela" pisała już o tym przy rozmaitych sposobnościach, a ja
chciałbym tylko dopisać jeszcze jedną uwagę.
Jako totalizm, ogarnijmy w myśli cały świat! Lecz jak wyliczyć i jak
objąć wszystko, co ludzkie? Wszelkie możliwości wszystkich krajów
i czasów? Trzeba jakiegoś drogowskazu. Znajdzie się w katechizmie,
gdzie powiedziano, że człowiek składa się z ciała i duszy. Sprawdza
się to w historii, w socjologii, w ekonomi, we wszystkim cokolwiek
tyczy się człowieka.
Wszystko, cokolwiek jest ludzkiego, i co pozostaje w jakim­
kolwiek związku z człowiekiem, posiada zawsze dwie strony,
cielesną i duchową, bo na tym świecie dusza nie obejdzie się bez
ciała. Każda sprawa posiada stronę wewnętrzną i zewnętrzną treść
i formę. Wszelka treść, sama istota rzeczy musi być tu na Ziemi przy­
obleczona w jakąś formę. Jałową jest myśl, której nie odzieje się w sło­
wa w stosownej i trafnej formie! Pełnia życia wymaga tego i tamtego
obustronnie, równocześnie. Niedomaganie czy to treści czy to for­
my, sprowadza wykolejenie całości.
Cielesna i duchowa strona życia liczy po dwa działy. Na cie­
lesną składają się pojęcia zdrowia i dobrobytu, dobra material1
Artykuł ten po raz pierwszy ukazał się w „Niedzieli" Nr 1 z 1947 r.
306
Varia
negó, na duchową dobro moralne i prawda przyrodzona (na­
uka) i nadprzyrodzona (religia). Pomostem pomiędzy nimi jest
piękno, będące kategorią wspólną ciału i duszy.
Razem tedy jest pięć działów życia ludzkiego, pięć kategorii bym.
Stanowią one pięciokształt życia, czyli (z łacińskiego) quincunx.
Nikt nie zdoła wymyślić żadnego objawu życia, któryby się nie
mieścił w tym pięciokształcie i jego działach. To jest totalizm najbar­
dziej totalistyczny!
Ani jeden z tych działów nie działa jednak sam, lecz pozostają
one w ciągłym związku. Czyż stan zdrowia nie wpływa często na nasz
stan ducha, wzbudzając już to ochotę, już to przygnębienie? Im wię­
cej chorób w społeczeństwie, tym więcej sił marnuje się. Znana jest
zasada zdrowego ducha w zdrowym ciele. Wiadomo, że na misjona­
rzy do krajów pogańskich przyjmuje się tylko kapłanów silnych, try­
skających zdrowiem, bo inaczej nie daliby rady swym obowiązkom.
I nawzajem, duch oddziaływa silnie na ciało. Siła duchowa poma­
ga, by udźwignąć ciężar nędzy cielesnej. Historia wymienia szereg
bohaterów o ciele nader słabym, którzy atoli duchem wielkim celu­
jąc, dokonali dzieł chwalebnych i umieli pokonywać swą wątłość cie­
lesną. Każdy lekarz przyświadczy, że pacjent tym łatwiej pokona cho­
robę, im jest silniejszego ducha. W dziełach lekarskich coraz częściej
czyta się, że spowiednik jest najlepszym współpracownikiem lekarza.
Zapiszmyż w częstochowskiej „Niedzieli", że pierwszy zwrócił na to
uwagę przed przeszło 30 laty Polak, sławny lekarz częstochowski
ś.p. Władysław Biegański (twórca filozofii medycyny).
Ileż zachodzi związku pomiędzy zdrowiem a moralnością! Wi­
dzimy na codziennych przykrych przykładach, jak psuje się zdrowie
dla braku moralności.
Podobnież kategoria dobrobytu ma swoje związki na wszystkie
strony. O głodzie i chłodzie ciężko uczyć się samemu, a cóż dopiero
nauczać drugich! Nędza obniża oświatę, dobrobyt może ją podnosić.
Któż nie przyświadczy, że obniżenie wartości pieniądza przyczynia
się do zubożenia ogółu? Spostrzegł to pierwszy Mikołaj Kopernik
(1543), sława naszego narodu. Wydał osobną rozprawę naukowąo tym
Varia
307
jak „pieniądz podły" pociąga za sobą ubytek artystów, pisarzy, uczo­
nych, a nawet dobrych rzemieślników.
Zabiegać o dobrobyt wolno każdemu, a dla ojców rodzin stano­
wi to nawet bezwzględny obowiązek. Lecz do rozmyślań o kategorii
dobra materialnego przyłącza się kategoria dobra moralnego i robi
zastrzeżenie: Byle uczciwie! Zachodzą więc związki z moralnością
i przy zdrowiu, i przy dobrobycie.
Przejdźmy do kategorii duchowej, do prawdy. Wzniosły to dział
życia! Bez rozwoju nauk teologicznych upadłaby moralność; bez nauk
świeckich nie byłoby oświaty. Nauka wyprzedza bowiem oświatę; ta
zaś jest spopularyzowaną nauką. Kraj bez nauk utraciłby wkrótce
oświatę. W ciemnocie umysłów zapanowałyby i nędza materialna
i choróbska wszelkie zaraźliwe, bo tylko ludzie oświeceni umieją wal­
czyć z chorobami i ubóstwem.
Tak — to wszystko ma związek ze wszystkim. Najdobitniej może
okazuje się to w kategorii piątej, na pięknie. Kto dba o estetykę życia
powszedniego po prostu, żeby upiększyć sobie mieszkanie, żeby mi­
lej dla oka nakryć stół i żeby wszystko koło niego było czyste, ten
przyczynia się wielce do dobrego stanu swego zdrowia. Lecz spójrzmy
na sprawę wyższego rzędu: Wzniosłe, wspaniałe są nasze święte miej­
sca częstochowskie, cudowna kaplica, cała świątynia i sławna wieża;
nawet na krużgankach i placach Jasnej Góry myśl ulata do Boga. A czy
one nie są zarazem piękne? Może też to piękno pomaga myśli do wyż­
szego lotu? Czyż można wyobrazić sobie świętość w brudzie? Wszyst­
kie sztuki piękne, poezja, malarstwo, rzeźba, muzyka, służą do upięk­
szania naszych kościołów, a liturgia katolicka jakżeż pełna jest estetyki!
Albowiem piękno wkracza śmiało w kategorie duchowe. Dlaczegóż
miałyby być brzydkimi lub nudnymi prawda albo dobro? Czemuż nie
nadawać pięknej szaty zewnętrznej kategoriom moralności i prawdy?
Wiążą się tedy i zachodzą wzajemnie na siebie wszystkie pięć ka­
tegorii bytu, bo one wspomagają się wzajemnie. One tworzą harmo­
nię życia poczciwego człowieka, który nigdy nie ubliży żadnej z nich.
Każdy z nas według swej możliwości stara się posiąść dobro ducho­
we i materialne ze wszystkich pięciu kategorii.
308
Varia
Jakiekolwiek doskonalenie się w jednej kategorii naszego quincunxa prowadzi do nawiązania stosunków z innymi kategoriami. One
wszystkie się uzupełniają i tego właśnie wymaga życie normalne. Ale
czy życie normalne obejdzie się bez hierarchii? Z tych pięciu katego­
rii jedna ma pierwszeństwo przed innymi. Hegemonia, zwierzchnic­
two, jest przy kategorii dobra moralnego. Ona musi rządzić całym
naszym pięciokształtem.
A zatem: nie wolno pielęgnować zdrowia w sposób urągający
moralności, np. brać kąpiele słoneczne na rynku. Dorabiać się za­
możności godzi się tylko w sposób uczciwy. Nie powinno się używać
wiedzy na zło. Nie ma gorszego obniżenia nauki, jak oddawać ją na
wysługi celów niegodnych z wyższym przeznaczeniem człowieka. Nie
godzi się szerzyć zepsucia piórem ni pędzlem malarskim, ni dłutem
rzeźbiarskim.
Im wyższe ktoś posiada wykształcenie moralne, tym chętniej pod­
daje się hegemonii.
Pełna świadomość moralna wymaga pracy nad sobą rozważań i stu­
diów. Naukę moralności, zwaną etyką można uprawiać jak każdą inną
naukę, od małego szkolnego katechizmu aż do mozofii. Etykę zowiemy również przysposobieniem moralności do życia, oczywiście nie tyl­
ko do prywatnego, ale również publicznego. Według nauki katolickiej,
etyka jest jedna i ta sama dla kółka rodzinnego, dla wielkich kręgów
państwa i społeczeństwa. Państwo musi być opanowane przez etykę.
Oto jest totalność katolicka. Zawołam więc donośnym głosem:
My chcemy etyki totalnej!
Jak sądzą czytelnicy „Niedzieli", czy hasło takie nie byłoby już
czymś na poczet ślubowania jasnogórskiego? My, katolicy, osądzamy
wszystko a wszystko ze stanowiska etyki, bo przy niej jest zwierzch­
nictwo nad domem i państwem. Nie ma zakątka życia, gdzie byśmy
nie badali, nie pytali, czy m panuje moralność? I oceniamy wszystko
a wszystko według stosunku do etyki.

Podobne dokumenty