zrobić kurnik

Transkrypt

zrobić kurnik
POSTĘP SZACHOWY
Granie blitzów i bardzo krótkich partii
Tym razem pokrótce chciałbym przedstawić mój pogląd na temat grania blitzów i bardzo
krótkich partii. Mam na myśli partie bez dodawanego czasu, głównie te na 3 i 5 minut dla każdego
gracza.
Moje rady i spostrzeżenia związane z graniem blitzów (partia w której gracz na wykonanie wszystkich ruchów ma nie więcej niż 5 minut):
•
•
•
•
•
W partiach typu blitz - zwłaszcza z różnymi przeciwnikami (zarówno rankingowo jak i stylowo)
można sprawdzić wiele ciekawych rozwiązań, zarówno taktycznych jak i strategicznych: bez
względu na to czy to będzie oddanie piona za inicjatywę, czy też poświęcenie lekkiej figury za 2
lub 3 piony. Ponadto jeśli przeciwnik jest w miarę solidny, wówczas bardzo często możemy
zobaczyć jak potrafimy realizować naszą przewagę czy też bronić się w gorszej pozycji
Blitze powinniśmy traktować jako dodatkową pomoc w treningu! Nie może to być główny sposób
na to, aby „grać lepiej”. W przeciwnym wypadku dojdzie do sytuacji, gdy dojdziemy do punktu X,
(zwykle X to <1800-1900) powyżej którego nie będziemy mogli się przebić. Dodatkowo granie na
bardzo krótki czas jest związane z tym, że ocena pozycji jest raczej pobieżna (z uwagi na brak
możliwości wgłębienia się w pozycję, bo czas goni), a to przekłada się na jakość partii. Wielu
trenerów i instruktorów powiada, że aby dobrze grać blitze, to trzeba dobrze umieć grać partie
klasyczne (takie, w których każdy z graczy ma co najmniej 90 lub 120 minut)
Uważam, że najważniejsze jest przy tym, aby zachować zdrowy dystans do tego typu partii. Na
pewno warto grać je silno (poważnie), ale nie wolno się nimi przejmować (zwłaszcza
rankingiem osiągniętym na tego typu partiach). Pamiętajmy, że jest to dodatkowa forma
treningu, która pozwala na uzupełnienie naszych pomysłów i twórczości
Jeśli nie masz jeszcze poziomu co najmniej III kategorii (zwykle odpowiada to rankingowej w
granicach 1500-1600), to stanowczo odradzam granie blitzów (chyba, że „blitzów” w stylu 10
min + 5 sek na zawodnika). Gracze, którzy osiągnęli wystarczająco wysoki poziom gry (tzn.
poziom 1500 na kurniku lub II kategorię w realu) zwykle bez większych problemów mogą
(chociaż wcale nie muszą!) grywać sobie dla relaksu, a przy okazji czasem nieco „na
zmęczenie”. Niemniej początkującym szachistom zdecydowanie odradzam rozgrywanie partii
poniżej 15 minut. Dopiero po rozegraniu ok. 800-1000 tego typu partii, można spróbować tempa
10 minut na zawodnika.
Należy bardzo uważać, aby blitze nie stanowiły dla nas „pożywki adrenalinowej”. Można się w
ten sposób „dopalać” (zwłaszcza jeśli partie rozstrzygają się, gdy na obu zegarach jest 0:00 lub
0:01), ale wcale nie będzie to dla nas korzystne! Jeśli ktoś czuje, że nie jest w stanie
emocjonalnie rozgrywać blitzów (tzn. za bardzo się denerwuje i adrenalina za bardzo go
„zalewa”) wówczas moim zdaniem powinien odstawić blitze, lub zdecydowanie zwiększyć czas
do namysłu. Na przykład zamiast grywać 3/0 (3 min + 0 sek), dużo lepiej będzie grywać na czas
1
7 + 3, 7 + 5 albo 10 + 3, 10 + 5. Dopiero gdy nauczymy się grać na dłuższy czas, wówczas
przechodzimy stopniowo na coraz krótszy. Inaczej jakość naszych partii może ulegać
długotrwałemu pogorszeniu. Większość graczy, którzy traktują blitze jako podstawową formę
treningu, nie zdaje sobie sprawy jak trudno jest potem wyeliminować odruchy (typu: „wykonaj
ruch jak najszybciej”).
Podsumowując: najlepsze blitze to takie, w których za każdy ruch jest dodawane co najmniej 5 lub 10
sekund (i baza wyjściowa to co najmniej 5 minut). W ten sposób jakość partii i zrozumienie szachów
znacząco się podnosi a przy okazji można grać „na pozycję”, a nie wyłącznie na czas (tzw.
„wyklepanie przeciwnika”). Na pewno jest to ciekawy sposób, aby oderwać się od zwykłych partii zwłaszcza tych na 30, 45 czy 60 minut. Niemniej ostrzegam, aby nie skupiać się wyłącznie na tak
krótkich partiach.
Blitz jako dodatkowe narzędzie rozwoju szachowego i odpowiednie jego
wykorzystywanie
Uważam, że rozgrywanie partii typu blitz w odpowiedni sposób może w dużym stopniu przyczynić
się do rozwoju zawodnika. Najważniejsze jest zrozumienie tego, że nie jest to PODSTAWOWY
sposób treningu, lecz jedynie wspomagający. Dzięki tej formie gry można praktycznie sprawdzić w
bardzo krótkim okresie czasu wiele naszych pomysłów (w każdej fazie gry). Mogą one także pomóc
nam w bardzo szybkim liczeniu wariantów, ocenie pozycji czy też realizowaniu przewagi (lub
obronie trudnych pozycji) w grze środkowej albo końcowej.
W zależności od zawodnika blitz może stanowić od 5 do 30% całości czasu treningu. Są zawodnicy,
którzy bardziej lubią blitze, ale są i tacy, którzy niemal w ogóle ich nie grywają. Należy podkreślić,
że blitz daje większe szanse na wygraną temu, kto ma większy zasób doświadczenia, szybciej liczy
warianty, ma większe możliwości taktyczne oraz odpowiedni charakter (osobowość) do tego typu
gry. Trudno wyobrazić sobie, aby flegmatyk mógł wygrać z osobą „w gorącej wodzie kąpaną”.
Zawodnicy do poziomu III kategorii powinni jak najmniej czasu poświęcać na blitza, a ci którzy są
już szachowo ukształtowani (II kategoria i wyżej) mogą sobie pozwolić na poświęcanie większej
ilości czasu na blitze. Jednak bez względu na poziom nie powinien on przekraczać 25-30% całości
czasu przeznaczanego na trening.
Wspomniałem jeszcze o odpowiednim sposobie rozgrywania blitza. Jak więc robić to właściwie?
Otóż należy przede wszystkim pamiętać, że w blitzu sprawdzamy nasze umiejętności znajdowania
prawidłowych posunięć w BŁYSKAWICZNYM tempie. Sami decydujemy czy będzie to 2, 5 czy 10
sekund na ruch. Niemniej blitz (aby był efektywnym narzędziem w rozwoju szachisty) MUSI być
rozgrywany na najwyższym możliwym dla nas poziomie (nawet wtedy jeśli próbujemy swoje
pomysły np. poświęcając skoczka za 2 piony w debiucie czy grze końcowej). Strategia grania blitza
jest już indywidualną sprawą zawodnika. Jedni mając 5 minut czasu starają się możliwie jak
najszybciej rozegrać debiut (nawet kosztem gorszej pozycji), aby później w grze środkowej i
końcowej mieć więcej czasu do namysłu (i przy okazji obrony gorszych pozycji). Inni natomiast grają
2
w miarę równo (na każdy ruch mniej więcej tyle samo czasu zużywają), a gdy zostaje już 10-20%
czasu na zegarze (czyli zwykle jest to mniej więcej od 30 do 50 sekund) przyspieszają grę. Natomiast
są też tacy (ten sposób jest moim zdaniem zdecydowanie najgorszy i nie polecam!), którzy każdy
ruch wykonują stosunkowo najszybciej jak się da, licząc na to, że przeciwnik „zajęty myśleniem” nie
będzie w stanie wyrobić się w swoim czasie… i tym sposobem wygrają kolejną partię. Jest to
najgorszy sposób rozgrywania blitza i właśnie ten można uznać jednoznacznie za SZKODLIWY dla
rozwoju szachisty, gdyż nie uczy on szybkiego myślenia oraz oceny pozycji, planowania,
podejmowania ryzyka i innych ważnych umiejętności, lecz jedynie tego, aby grać najszybciej jak się
da (bez względu na to jak złożona pozycja i ile wymaga czasu na analizę).
Osobiście preferuję sposób w którym na każdym etapie można w miarę możliwości wniknąć w
pozycję (poza debiutem, gdyż najczęściej są to pewne schematy stale powtarzane) z tym, że w
końcowej fazie gry (przy coraz mniejszym czasie) przyspieszam wykonywanie ruchów, tak aby
zmieścić się w czasie. Uważam, że bardzo dobrze rozegrana partia blitza musi w sobie zawierać takie
elementy jak: a) maksymalna mobilizacja i motywacja wygrania partii (bez względu na siłę i ranking
przeciwnika), b) wnikanie w pozycje na tyle na ile jest to możliwe i konieczne (czyli odpowiednie
gospodarowanie czasem, a nie sztuczne ruchy w którym każdy musi być wykonany w tej samej
jednostce czasu) oraz c) zużycie 95-100% dostępnego czasu (w przypadku gry na 5minut powinno na
naszym zegarze zostać od 3 do 10 sekund). Jestem przekonany, że w takich warunkach rozgrywanie
blitzów (w odpowiednich proporcjach do całkowitego treningu!) będzie spełniało bardzo dobrze
swoje zadanie – jako ciekawe i korzystne uzupełnienie treningu.
Jak rozgrywać partie w niedoczasie?
W niedoczasie należy grać bardzo podobnie jak się gra normalną partię. Różnica polega na tym, że
przede wszystkim należy błyskawicznie rozpoznawać zagrożenia taktyczne i starać się nie stracić
materiału w prosty sposób (tj. poprzez podstawkę). Jeśli jest taka możliwość to należy wymieniać
figury przeciwnika – zwłaszcza te najbardziej aktywne. Z uwagi na brak czasu, analiza nie może być
zbyt głęboka, więc należy ograniczyć się do ogólnego planu gry oraz rozpoznawania zagrożeń
taktycznych. W przypadku, gdy nasz przeciwnik myśli dłużej, wówczas można szybko spróbować
ocenić, które figury (nasze i przeciwnika) źle stoją i pomyśleć jak poprawić naszą pozycję (głównie
rozważamy bezpieczeństwo króla, współpracę figur i strukturę pionową). Jeśli natomiast mamy do
czynienia z grą końcową, wówczas należy jak najszybciej określić jaki rodzaj końcówki będzie dla
nas odpowiedni.
I na koniec – czym tak naprawdę jest niedoczas? Dla jednych niedoczas to sytuacja, gdy mają do
końca partii 8 czy 10 minut, a dla innych, gdy zostało jedynie 1 lub 2 minuty. Bez względu na to do
której grupy zalicza się dany zawodnik, należy obowiązkowo starać się przestrzegać podstawowej
zasady: unikaj wpadania w niedoczasy, tak abyś nie musiał tracić przewagi (a w konsekwencji także
punktów) poprzez pospieszne wykonywanie ruchów. Lepiej jest niekiedy zrobić ruch nieco mniej
dokładny (w którym w konsekwencji po 5-6 ruchach stracimy piona) aniżeli w niedoczasie podstawić
figurę lub mata. Przy częstych sytuacjach niedoczasu ważnym staje się rozpoznanie i
3
wyeliminowanie przyczyn ich powstawania. Są nimi: perfekcjonizm, brak odpowiedniej techniki
liczenia wariantów i oceny pozycji oraz zbyt niski poziom wiedzy i doświadczenia zawodnika. W
takich sytuacjach zawodnik stara się albo przewidzieć „wszystko i do końca” albo też „liczy w kółko
piąty raz z rzędu” albo też „wymyśla przy szachownicy zamiast mieć (dany zasób wiedzy o pozycji)
w jednym paluszku”. W przypadku braku doświadczenia (praktycznego) pojawia się problem w
obronie gorszych (trudnych) pozycji, gdyż zwykle zawodnik nie nabył odpowiedniego sprytu
szachowego i nie będzie w stanie poprawnie i w miarę szybko ocenić kiedy pozycja jest już
krytyczna i na jakie ryzyko można (albo i należy) sobie pozwolić.
Jak zapobiegać wpadaniu w niedoczasy?
Niedoczasu najlepiej unikać poprzez odpowiednią strategię gry (a raczej tzw. higienę gry). Na czym
ona polega? Otóż musimy sobie zdawać sprawę z tego, że gra turniejowa składa się z przynajmniej
trzech elementów: 1) szachów, 2) przeciwnika 3) zegara szachowego. O ile kwestia grania
(umiejętności) w szachy oraz przeciwników jest dość prosta, to dodatek w postaci zegara często bywa
nie do końca rozumiany. Przypominam raz jeszcze, że czas do namysłu jest także integralną częścią
rozgrywek (partii) turniejowych! Nie można się tłumaczyć, że „gdybym miał więcej czasu…”, bo to
przypomina sytuację, w której dany zawodnik usprawiedliwia się mówiąc: „gdybym… to bym
wygrał”, na co słyszy odpowiedź (kolegi lub trenera): „a więc następnym razem na pewno wygrasz”.
Higiena gry polega na tym, aby na bieżąco kontrolować upływ czasu i odpowiednio dostosowywać naszą
grę do tego ile go nam (ale i przeciwnikowi) pozostało. Moim zdaniem należy BEZWZGLĘDNIE
pamiętać o tym, aby przestrzegać co najmniej dwóch zasad (zwłaszcza przy szybkim tempie gry):
1) staraj się jak najszybciej ocenić pozycję i jeśli widzisz najlepszy ruch i czujesz, że nic więcej
nie jesteś w stanie znaleźć to NATYCHMIAST wykonaj taki ruch (i jeśli trzeba od razu go
zapisz)
2) pamiętaj o tym jakie powinno być optymalne tempo gry (ile ruchów musisz wykonać w
danym czasie) oraz odpowiednio staraj się dostosowywać do tempa rozgrywanej partii.
Standardowo przyjmuje się, że partia trwa od 40 do 60 ruchów, a więc jeśli mamy do
dyspozycji 2 godziny, wówczas na ruch wychodzi średnio od 2 do 3 minut (120:60 lub
120:40). Oczywiście nie sposób do końca przewidzieć czy partia zakończy się w 30, 50 czy
może 80 ruchach, ale warto mieć na uwadze, że zdecydowana większość raczej nie przekracza
50 czy 60. Jeśli natomiast tak się zdarzy, że partia „wyjdzie” poza zakres 60 ruchów wówczas
najczęściej gra w niej jest już na tyle prosta, że przy w miarę solidnej technice gry można
spokojnie wykonać 20-30 ruchów w ciągu mniej więcej 10 czy 15 minut.
Ponadto jeśli to możliwe to próbuj za każdym razem wykorzystywać maksimum dostępnego czasu!
Nie powinno zdarzać się tak, że na końcu partii twojemu przeciwnikowi zostaje 5 minut, a tobie 40
czy nawet 60. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy przeciwnik nie stawił dostatecznego oporu i partia
zakończyła się dość szybko. Niemniej należy się nastawiać na to, że będziemy mieli mocnych
przeciwników i dlatego jeśli jest taka potrzeba, to należy dłużej wnikać w pozycję, tak aby
4
wykorzystywać jak najlepiej swój dostępny czas. Dobre gospodarowanie czasem można porównać do
tego, w jaki sposób piszemy maturę z matematyki. Zwykle mamy na to 2 czy 2,5 godziny i rzadko
kiedy wychodzimy po godzinie, prawda? Tak samo należy traktować każdą partię turniejową.
Ideałem jest wykorzystywanie około 95% dostępnego czasu. Pamiętajmy także, aby zawsze
zostawiać sobie rezerwę na wypadek tego, gdyby doszło do końcówki w której konieczne będzie
wykonanie jeszcze 20 czy 30 ruchów.
Myślę, że niedoścignionym mistrzem i zarazem wzorem do naśladowania jest obecny mistrz świata –
Vishy Anand. Gra on tak szybko jak to tylko możliwe, ale jednocześnie, jeśli zachodzi taka potrzeba,
wnika w pozycje i wykonuje ruch dopiero wtedy, gdy jest przekonany, że wykonał odpowiednią pracę
umysłową. Słowem: wykonujemy ruch tak szybko jak to możliwe, ale dopiero wówczas, gdy uznamy,
że znaleźliśmy najlepsze rozwiązanie.
Paradoksalnie może się wydawać sprzecznością, aby ruszać jak najszybciej i przy okazji także
jednocześnie wykorzystywać swój czas w pełni. Otóż chodzi tutaj raczej o ekonomię wykorzystywania
czasu. Nie ma sensu myśleć niepotrzebnie przy ruchach, które są oczywiste oraz nie warto wymyślać
„niestworzonych sytuacji”, które raczej nie mają szans się wydarzyć na szachownicy.
Z własnego doświadczenia mogę dodać, że ostatnio mając możliwość rozgrywania partii (w meczu w
którym każdy zawodnik ma 30 minut oraz 15 sekund) za ruch doszło do sytuacji w której już w
debiucie wpadłem w wyjątkowo trudną sytuację. Zużyłem na ocenę pozycji około 10 minut (!) [zwykle
nie zajmuje mi to więcej niż 2-3 minuty], aby potem (bazując na dalszych ocenach i planie gry
obronnej i przy okazji szukaniu kontrataku) wykonywać dużo szybciej kolejne ruchy. Pod koniec partii,
gdy sytuacja była już jasna, przeszedłem forsownie do remisowej końcówki. Na moim zegarze było
około 2 minut, gdy przeciwnik miał prawie 12 czy 15! Uważam, że to właśnie był przykład bardzo
dobrego wykorzystania czasu w myśl zasady: „jeśli to konieczne to poświęć tyle czasu na ocenę
pozycji i stworzenie planu dalszej gry, ile to konieczne”. I tak właśnie postąpiłem i odniosłem sukces (z
pozycji bardzo ciężkiej doszedłem do lekkiego remisu pod koniec). Mam nadzieję, że tym przykładem
pokazałem wam o co tak naprawdę chodzi w temacie dobrego zarządzania czasem do na namysłu.
5

Podobne dokumenty